Wyjście z nałogu palenia

Wydarzył się cud uzdrowienia małżeństwa, a może tylko maleńki cudzik?...

Moderator: Moderatorzy

Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Wyjście z nałogu palenia

Post autor: Ruta »

Pantop pisze: 21 kwie 2022, 7:40
Ruta pisze:Znam już reguły tej walki, ale nie jest łatwiej.
Serio?
Opisz proszę jak Twe zmagania wpływają na pierwiastki zła na wyżynach niebieskich.

W sposób jawny się czepiam, bo może dlatego że obiecałem sobie z przyjacielem po jego przyjeździe spalić po exluzywnym cygarze - obaj jesteśmy nałogowcami a ostatnie cygaro paliliśmy razem ok 6 lat temu. Przyjedzie w lato.
To. Lub następne. :lol: :lol: :lol: :lol:

3M się Ruta.

ps adwokata diabła:
się nie przejmuj ani nic, bowiem nauka twierdzi że do 7 papierosów dziennie to nie nałóg :twisted: :twisted: :twisted:
Nie mam bladego ani zielonego pojęcia jak moje zmagania wpływają na pierwiastki, niezależnie od ich proweniencji ani położenia... pojęć w innej kolorystyce także nie posiadam ... za to Reguły to Reguły 8-)

Pierwsza jest najbardziej absurdalna, ale za to działa. Zawsze. Wygrasz tylko jeśli przegrasz. Na dzień dobry ogłaszam kapitulację, kładę się na ziemi i nie ruszam. Wołam pomocy. Pomoc przychodzi. Koniec meczu. Klapa jak nic ale i tak rozlegają się wiwaty. W amerykańskim filmie dostałbym jeszcze monetę okolicznościową na 20 rok trzeźwości od dziadka mojego sponsora, a całość zostałaby okraszona jakąś pouczającą przemową. Tak do bólu amerykańską, że aż powodująca mdłości i konwulsje w każdej hardej słowiańskiej duszy, co takiego cukru organicznie nie trawi. Może powinnam wychodzić z nałogu za oceanem? Jedna przemowa i nigdy już nie sięgnęłabym po papierosa. Nawet Marek Hłasko w Stanach wytrzeźwiał... czy w tym czasie palił biografowie nie wspomnieli.

Znajomość reguł ma tylko jeden mankament. Że chętnie by się je zastosowało...jutro. A tymczasem mecz jest taki fajny, czy wygrywasz czy przerywasz, emocje są przednie.

Zastosowałam reguły "dziś", tj. 19 kwietnia. Trzeba kochać się miłością twardą. To reguła dwa. Też działa. Pomoc przyszła. Mecz zakończył się na wyniku 3:1. Moją przegraną. Zażywasz -przegrywasz, wchodzisz na ring - obrywasz. Taki tam wierszyk okolicznościowy. Jak grasz ze swoim nałogiem, każdy mecz jest ustawiony. Wierszyków i powiedzonek tyle, prawdziwe, proste, zrozumiałe, a człowiek dalej głupi. Zejdźże już kobieto z tego boiska. No złażę...

Niby już widownia się rozeszła, szatnie opustoszały, ale jeszcze uporczywie dzwoni trener drużyny przeciwnej i pyta: a może mała dogryweczka? Mówię grzecznie: dziękuję, już się nie bawię. Nie odpuszcza, przechodzi na komunikację niewerbalną, odzywa się takim niemal pieszczotliwym uczuciem w płucach i obiecuje, że to minie, jak tylko wlezę na murawę. Karne sobie poćwiczymy, albo strzelimy meczyk towarzyski. Jeden przecież nie zaszkodzi.

Pokornie idę trzasnąć się w kałużę. Tatoooooo!!!

A pierwiastki? - spytasz... Dzisiaj potęgujemy :D
Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Wyjście z nałogu palenia

Post autor: Pantop »

Sprytnie.
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Wyjście z nałogu palenia

Post autor: s zona »

Czytam Rute i Pantopa i podziwiam przy okazji Wasze piora ...kapelusze z glow ...

Moze przy okazji podziele sie swoim zmaganiem z nalogiem. Chyba juz tak mozna bylo nazwac to moje "zlopanie kaw"...do 5 na dzien ....bo " niskie cisnienie " duzo pracy itp, kazdy powod dobry ...

Pod koniec roku "Krople Rosy" zadala troche "przekornie pytanie".. " ktora z nas po 20 latach picia kawy potrafilaby przestac tak z dnia na dzien ". Mysle, moze sprobuje .... Czas byl trudny, pracy sporo, bez jedzenia moge przezyc dzien ale bez kawy ?

Olsnilo mnie ,ze moze warto dolaczyc jakas intencje ", zeby sie to "wyrzeczenie nie zmarnowalo " .

Moze za dusze czyscowe .. i POSZLO ...Skutecznie i niemal bezbolesnie ... 4 ms jestem " czysta " bez kawy pod zadna postacia .. W swieta siegnelam po kawowego Michalka chyba .... zero smaku,jak dla mnie,az dziwne ...Zapach espresso
tez nie robi na mnie zadnego wrazenia ..

Chwala Panu :)
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Wyjście z nałogu palenia

Post autor: Ruta »

s zona pisze: 24 kwie 2022, 22:16 Czytam Rute i Pantopa i podziwiam przy okazji Wasze piora ...kapelusze z glow ...

Moze przy okazji podziele sie swoim zmaganiem z nalogiem. Chyba juz tak mozna bylo nazwac to moje "zlopanie kaw"...do 5 na dzien ....bo " niskie cisnienie " duzo pracy itp, kazdy powod dobry ...

Pod koniec roku "Krople Rosy" zadala troche "przekornie pytanie".. " ktora z nas po 20 latach picia kawy potrafilaby przestac tak z dnia na dzien ". Mysle, moze sprobuje .... Czas byl trudny, pracy sporo, bez jedzenia moge przezyc dzien ale bez kawy ?

Olsnilo mnie ,ze moze warto dolaczyc jakas intencje ", zeby sie to "wyrzeczenie nie zmarnowalo " .

Moze za dusze czyscowe .. i POSZLO ...Skutecznie i niemal bezbolesnie ... 4 ms jestem " czysta " bez kawy pod zadna postacia .. W swieta siegnelam po kawowego Michalka chyba .... zero smaku,jak dla mnie,az dziwne ...Zapach espresso
tez nie robi na mnie zadnego wrazenia ..

Chwala Panu :)
Gratulacje :) Jestem pod wrażeniem. Nie pijam kawy na co dzień, bo nie mogę. Wprawia moje serce w jakieś dzikie rytmy. Ale nie ma dnia bym o niej nie marzyła. Uświadomiłam sobie, czytając ciebie, że całkiem sporo myśli poświęcam kawie. Chyba nawet więcej niż mężowi :o

Przyjęłam zasadę, że kawę pijam na wyjazdach, wtedy na full nawet dwie albo trzy, oraz w bardzo wyjątkowych sytuacjach. Lubię chodzić koło osiedlowej piekarni, bo tam robią kawę i pachnie kawą. Lubię też jak mąż przychodzi do domu i robi sobie kawę. Długie przerwy w piciu kawy czynią ją wyjątkową i pożądaną. Znam te mechanizmy, to mechanizmy uzależnienia: próby panowania, suche picie i shot.

Byłam bardzo szczęśliwa, gdy Bóg uwolnił mnie od obsesji palenia i okazało się, że mogę pic kawę bez budzenia w ten sposób głodu nikotynowego. A dla mnie był to przez całe lata zestaw. Nie wyobrażałam sobie kawy bez papierosa.

Nie myślałam o tym jak dotąd w ten sposób, ale to, co napisałam nie brzmi za dobrze. Kwestia kawy zajmuje mi sporo myśli i sporo mojej uwagi. A myśl, że miałabym nie pić kawy wywołuje coś w rodzaju paniki. Gdy myślę, by calkiem przestać pić kawę, odzywa się we mnie znany mi już głos: no to jeszcze "pożegnanie". Tak ze trzy miesiące. Codziennie kawa. A potem już nic. Ten mechanizm też znam, uczyłam się o nim. Ponieważ już rzuciłam, to teraz mogę pić więcej...Hm... Za dusze czyśćcowe...

Całkiem poważnie wyje mi w głowie: dobrze, ale nie dziś, nie dziś...

***
Jeśli chodzi o papierosy, jest dobrze. Obsesja nie wróciła. Trochę poleżałam w kałuży, przyszedł Tata i powiedział, żebym przestała się wygłupiać, bo jestem dorosła i trochę nie wypada. A ja liczyłam, że przebierze mnie w cieple suche ubranie, posadzi na stołeczek i zrobi ciepłe kakao :roll: chyba zaczynam dorastać :lol:
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Wyjście z nałogu palenia

Post autor: Ruta »

Tak dla porządku: od jakiegoś czasu miałam zamiar napisać, że wróciła uproszona Łaska. Nie palę. I nie mam znów takiej potrzeby, nawet mimo kumulacji sytuacji trudnych nie tylko nie palę, ale też całkiem dobrze radzę sobie i z zastępczymi kompulsjami, w tym z nerwowym podjadaniem. Mam też takie poczucie, że troszkę postąpiłam w kochaniu siebie i nie bardzo mam ochotę robić sobie krzywdę, szczególnie w sytuacji, gdy i tak mi jest trudno.
Od kwietnia miałam jeszcze kilka wpadek w sytuacjach stresowych. Ale też jakoś tak bez przekonania mi szły te ostatnie przegrane, nudne były te papierosy, o które takie walki ze sobą toczyłam, do tego śmierdziały. No nie warte całego tego zachodu. Żaden z nich na szczęście nie skończył się pełnym nawrotem. Nie udało mi się nawet dopalić żadnego papierosa do końca. Jakoś tym dymem mi się oddychać nie chciało. Straciłam entuzjazm dla tego zajęcia.
Trochę bardziej zaczynam łapać czym jest współpraca z Łaską i czym jest tej Łaski marnowanie. Chociaż i tak dalej mam poczucie, że i tak wszystko to jest inaczej, niż wydaje mi się, że jest. Ale też, prawdą jest, że możemy Boga prosić - i dostawać. O czym zaświadczam z radością nałogowego palacza w stanie błogosławionej abstynencji.
kuma801
Posty: 11
Rejestracja: 22 sty 2019, 17:51
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Wyjście z nałogu palenia

Post autor: kuma801 »

Czytam i jestem zasmucona tym , że mi się nie udało rzucić tego dziadostwa . Może przyjdzie kiedyś taki czas , że i ja tutaj napiszę swoje świadectwo . Gratuluję tym , którym się udało . Niby to tylko papierosy a męczą strasznie -zniewolenie obrzydliwe .
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Wyjście z nałogu palenia

Post autor: Ruta »

Nie mogę zasnąć, spojrzałam sobie w świadectwa. Uświadomiłam sobie, że nie palę :) I że kiedyś paliłam.

Od długiego czasu nie zaliczam wpadek. Ostatnio tylko zadziałał mechanizm wspomnieniowy. Zjazd samochodem na stację, na pobocze oznaczał dla mnie wiele lat przerwę na papierosa. No i przy takim
zjezdzie mnie przez chwilę possało. Ale wiem już teraz co robić. Poddać się od razu, nie walczyć, zostawić. Ogłosić bezsilność i pamiętać, że minie. I już. Minęło.

Czasem zapominam jak wielką Łaskę otrzymałam. Wolność od nałogu. Boże, dziękuję Ci raz jeszcze za moje uwolnienie :)
Sara123
Posty: 90
Rejestracja: 09 sie 2021, 8:36
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Wyjście z nałogu palenia

Post autor: Sara123 »

Gratuluję Ci Ruto. Brawo. Trzymaj się i nie poblazaj samej sobie.
Mój mąż palił ponad 20 lat po paczce dziennie. Rzucał miliard x. Za każdym razem łamał się i wracał do nałogu. Aż odmówiłam całą Nowennę Pompejańska. Po pół roku od środy popielcowej mąż kolejny x rzucił palenie i powiedział,gksm na rozwój że więcej do palenia nie wróci. Już 8 lat nie pali.
W lutym rzucił picie piwa i też stwierdził, że więcej nie wróci do tego. No ale na tym forum wiekszosc mnie skrytykowała, że alkoholik bez terapii zawsze wraca do picia😕 wiec czekam na rozwój wypadkow.
Pozdrawiam Cię Ruto i bardzo podziwiam za hard ducha i cierpliwość. Super. Trzymaj sie
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Wyjście z nałogu palenia

Post autor: Ruta »

Sara123 pisze: 09 lip 2023, 19:54 Gratuluję Ci Ruto. Brawo. Trzymaj się i nie poblazaj samej sobie.
Mój mąż palił ponad 20 lat po paczce dziennie. Rzucał miliard x. Za każdym razem łamał się i wracał do nałogu. Aż odmówiłam całą Nowennę Pompejańska. Po pół roku od środy popielcowej mąż kolejny x rzucił palenie i powiedział,gksm na rozwój że więcej do palenia nie wróci. Już 8 lat nie pali.
W lutym rzucił picie piwa i też stwierdził, że więcej nie wróci do tego. No ale na tym forum wiekszosc mnie skrytykowała, że alkoholik bez terapii zawsze wraca do picia😕 wiec czekam na rozwój wypadkow.
Pozdrawiam Cię Ruto i bardzo podziwiam za hard ducha i cierpliwość. Super. Trzymaj sie
Sara, jeśli mąż nie pije to dobrze. Jeden problem mniej. Ale nie rozwiązuje to wszystkich problemów.

Do terapii męża nie zmusisz. Pozostaje zajmować się sobą. Mam taki etap, że to trudne i boli. Sama wolałabym od tego uciec.
***

Uprosiłam dla siebie łaskę. Nie palę. Nie odczuwam głodu nikotynowego, nie mam przymusu. Z tego błędnego koła nie byłam w stanie się wyrwać sama. I jestem Bogu wdzięczna za pomoc i że mnie uwolnił.

Nie rozwiązało to innych problemów ani moich trudności z powodu których w nałóg palenia weszłam. Zaliczyłam trzy upadki. W każdym z nich czegoś się nauczyłam, coś dostrzegłam, coś przerobiłam.

Nie palę. Uczę się żyć trzeźwo z nałogiem. Bo mój nałóg nie zniknął. Na codzień nie odczuwam głodu nikotynowego. Ale są sytuacje, które go odpalają.

Emocje, trudności już nie. Bardziej takie mechaniczne, nawykowe sytuacje, jak na przykład zjazd samochodem na pobocze. Nie upadam, bo mam koła ratunkowe:
- przygotowanie z terapii,
- wiedza o tym, co się ze mną dzieje i pokora, wiem, że jestem uzależniona,
- i najważniejsze: znajomość pierwszych trzech kroków i zaufanie do Boga.

Nie masz wpływu na męża i na podjęcie przez niego terapii. Dojrzeje, to pójdzie. Pracuj nad sobą. Pomyśl o terapii dla siebie. Poprawia jakość życia. Warto wychodzić ze współuzależnienia. Choć bywa trudno.

Z jednej strony jestem w innym miejscu niż byłam. Żyję o wiele spokojniej. Z drugiej strony nadal mnóstwo pracy przede mną. Właśnie odkryłam w ilu obszarach jeszcze kieruję się wobec męża lękiem.
ODPOWIEDZ