Wytyczne Pastoralne do Adhortacji „Amoris laetitia” Konferencji Episkopatu Polski

Co o nierozerwalności sakramentalnego małżeństwa mówią Biblia, Katechizm, dokumenty papieskie...

Moderator: Moderatorzy

Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Wytyczne Pastoralne do Adhortacji „Amoris laetitia” Konferencji Episkopatu Polski

Post autor: Nirwanna »

Kate81 pisze: 14 cze 2018, 8:16 ...
Szczególnie te nabyte nawyki :P
Czy to nie jest tak, że poniekąd można wszystko podciągnąć pod okoliczności zmniejszające winę?
Kate81 pisze: 14 cze 2018, 8:18 O, i kolejna perełka:
...
Kate, ja jednak w formie tych cytatów powyżej (emotka z językiem) odczytuję kontestowanie KKK.

I trochę Ci odpowiadając: tak, wszystko można podciągnąć pod okoliczności zmniejszające winę. Gdy się traktuje wiarę i Kościół instrumentalnie i pod hasłem "aby mi było wygodnie i na zewnątrz wszystkocacy". Gdy rozeznawanie opiera się o żywą wiarę i realne, szczere szukanie woli Bożej w swoim życiu - tego niebezpieczeństwa nie ma.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Wytyczne Pastoralne do Adhortacji „Amoris laetitia” Konferencji Episkopatu Polski

Post autor: mare1966 »

Można przyjąć , że postrzegamy ................ ( my tutaj na Sycharze , my katolicy z Polski )
wiarę i nauczanie Kościoła
z miejsca w którym jesteśmy
- poprzez kulturę , społeczeństwo , historię , mentalność itd.
"Kościoła polskiego" , czyli LOKALNEGO .

Ale taki sam lokalny kościół mamy i na zachodzie
i przede wszystkim POZA EUROPĄ .
Papież wyrósł z kościoła lokalnego Ameryki Południowej .

Myślę , że raczej trudno oczekiwać ,
aby poszczególne ludy afrykańskie czy np. katolicy w Chinach
mieli polską mentalność , wrażliwość , rozumienie .

Jeżeli Kościół ma głosić Ewangelię , musi się jakoś dostosować
do miejscowych warunków ,
zakorzenić w TAMTEJ GLEBIE .
===============================================

Trzeba by sobie zadać pytanie zasadnicze .
Jaki jest CEL główny Kościoła ?
Może ewangelizacja , czyli głoszenie , czyli poznanie
przez innych boskiego zamiaru , prawd .
Trudno jednak wejść do cudzego domu jako gość
i zacząć od pouczania gospodarza ,
że powinien meble poprzestawiać , to wyrzucić ,
tamto kupić itd.

No więc pierwsza zasada przetrwania mówi :
najpierw DOSTOSUJ SIĘ jakoś do otoczenia .
Owszem - można się wydzierać pod oknami i głosić
niewzruszenie swoje prawdy ,
ale co najmniej zamkną okna i tyle .

===================================================

W kwestii samego sakramentu i nierozerwalności .
Nie jest on ( ona ) celem , ale środkiem do celu .
Powiedział bym nawet JEDNYM ZE ŚRODKÓW ,
kryteriów "dobrego chrześcijanina" .
Bóg nie będzie działał jak urząd skarbowy
( choć i tu pewne zrozumienie dla podatnika się ostatnio deklaruje ) .

Co jest ważniejsze ?
Litera prawa czy człowiek ?
Droga czy cel ?

====================
Z drugiej strony takie "rozumiejące , wybaczające" podejście
wprowadza pewien relatywizm moralny .
W zasadzie np. przykazanie "Nie cudzołóż"
staje się w zasadzie martwe , jest co najwyżej zaleceniem ,
nieistotnym odstępstwem niewielkiej rangi .

Więc po co TRWAĆ w takim razie ?
To pytanie zada sobie wówczas wiele osób
i będzie ono naturalne .
Ludzie trwają z dwóch przyczyn :
- bo taka jest ich wiara , bo tak głosi nauka Kościoła
- bo chcą tworzyć związek z określoną osobą





P.s.
Kiepsko to napisałem , ale może ktoś załapie sens .
MareS
Posty: 232
Rejestracja: 05 lut 2017, 22:22
Jestem: po orzeczonej nieważności małżeństa
Płeć: Mężczyzna

Re: Wytyczne Pastoralne do Adhortacji „Amoris laetitia” Konferencji Episkopatu Polski

Post autor: MareS »

mare1966 pisze: 14 cze 2018, 11:20 Można przyjąć , że postrzegamy ................ ( my tutaj na Sycharze , my katolicy z Polski )
wiarę i nauczanie Kościoła
z miejsca w którym jesteśmy
- poprzez kulturę , społeczeństwo , historię , mentalność itd.
"Kościoła polskiego" , czyli LOKALNEGO .

Ale taki sam lokalny kościół mamy i na zachodzie
i przede wszystkim POZA EUROPĄ .
Papież wyrósł z kościoła lokalnego Ameryki Południowej .

Myślę , że raczej trudno oczekiwać ,
aby poszczególne ludy afrykańskie czy np. katolicy w Chinach
mieli polską mentalność , wrażliwość , rozumienie .

Jeżeli Kościół ma głosić Ewangelię , musi się jakoś dostosować
do miejscowych warunków ,
zakorzenić w TAMTEJ GLEBIE .
===============================================

Trzeba by sobie zadać pytanie zasadnicze .
Jaki jest CEL główny Kościoła ?
Może ewangelizacja , czyli głoszenie , czyli poznanie
przez innych boskiego zamiaru , prawd .
Trudno jednak wejść do cudzego domu jako gość
i zacząć od pouczania gospodarza ,
że powinien meble poprzestawiać , to wyrzucić ,
tamto kupić itd.

No więc pierwsza zasada przetrwania mówi :
najpierw DOSTOSUJ SIĘ jakoś do otoczenia .
Owszem - można się wydzierać pod oknami i głosić
niewzruszenie swoje prawdy ,
ale co najmniej zamkną okna i tyle .

===================================================

W kwestii samego sakramentu i nierozerwalności .
Nie jest on ( ona ) celem , ale środkiem do celu .
Powiedział bym nawet JEDNYM ZE ŚRODKÓW ,
kryteriów "dobrego chrześcijanina" .
Bóg nie będzie działał jak urząd skarbowy
( choć i tu pewne zrozumienie dla podatnika się ostatnio deklaruje ) .

Co jest ważniejsze ?
Litera prawa czy człowiek ?
Droga czy cel ?

====================
Z drugiej strony takie "rozumiejące , wybaczające" podejście
wprowadza pewien relatywizm moralny .
W zasadzie np. przykazanie "Nie cudzołóż"
staje się w zasadzie martwe , jest co najwyżej zaleceniem ,
nieistotnym odstępstwem niewielkiej rangi .

Więc po co TRWAĆ w takim razie ?
To pytanie zada sobie wówczas wiele osób
i będzie ono naturalne .
Ludzie trwają z dwóch przyczyn :
- bo taka jest ich wiara , bo tak głosi nauka Kościoła
- bo chcą tworzyć związek z określoną osobą





P.s.
Kiepsko to napisałem , ale może ktoś załapie sens .
Moim zdaniem to nie jest tak, że Kościół powinien dostosowywać się do istniejącego świata ale przede wszystkim rozwijać. Od Soboru Watykańskiego II Kościół uznał, że w historii istnieje postęp w świadomości autonomii a dążenie do świadomej autonomii nie jest sprzeczne z Ewangelią. I tutaj dochodzimy do źródła, tj. Autonomii moralnej. Doskonale to przekazał Jan Paweł II w encyklice Veritatis splendor, gdzie bronił prawdziwą autonomię moralną a krytykuje fałszywe jej rozumienie.
Pisząc po naszemu. Człowiek powinien sam w swoim sumieniu decydować co jest dobre a co nie ale zawsze zgodnie ze słowem objawionym przez Boga. I tutaj Kościół rozmija się ze światem, który sugeruje, że już nie ma miejsca na Boga.

PS. Moja osobista uwaga: czy mogę sam sobie ustanawiać prawdy moralne jeśli oddałam się od Boga nie używając sumienia, tzn. przestaję praktykować rachunek sumienia i spowiedź.
Awatar użytkownika
Kate81
Posty: 72
Rejestracja: 06 sty 2018, 9:40
Jestem: w związku niesakramentalnym
Płeć: Kobieta

Re: Wytyczne Pastoralne do Adhortacji „Amoris laetitia” Konferencji Episkopatu Polski

Post autor: Kate81 »

Nirwanna pisze: 14 cze 2018, 9:24
Kate, ja jednak w formie tych cytatów powyżej (emotka z językiem) odczytuję kontestowanie KKK.
Nirwanno, niczego nie kontestuję, wręcz przeciwnie. Emotka oznaczała raczej po prostu uśmiech, bo w sytuacji małżeńskiej akurat (bo o takiej rozmawiamy) "nabyte nawyki" mogą być właściwie wszystkim. Mąż mógł nabyć nawyk zdradzania żony, żona mogła nabrać nawyk leżenia cały dzień na kanapie i tak dalej i tak dalej. Jasne, że KKK użył powyższej listy w odniesieniu do całości człowieczeństwa, ale w wypadku tego artykułu, fragmenty te dotyczą dokładnie funkcjonowania w małżeństwie.
mare1966 pisze: 14 cze 2018, 11:20 Można przyjąć , że postrzegamy ................ ( my tutaj na Sycharze , my katolicy z Polski )
wiarę i nauczanie Kościoła
z miejsca w którym jesteśmy
- poprzez kulturę , społeczeństwo , historię , mentalność itd.
"Kościoła polskiego" , czyli LOKALNEGO .
Czy to oznacza, że jeśli ktoś się wyprowadzi za granicę, to też musi zacząć postrzegać swoją wiarę przez pryzmat miejsca, w którym się znajduje? Wiadomo, że Polska na tle innych krajów Europejskich, szczególnie zachodnich, jest mocno konserwatywna.
Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Wytyczne Pastoralne do Adhortacji „Amoris laetitia” Konferencji Episkopatu Polski

Post autor: Pantop »

mare1966 pisze: Trzeba by sobie zadać pytanie zasadnicze .
Jaki jest CEL główny Kościoła ?
Może ewangelizacja , czyli głoszenie , czyli poznanie
przez innych boskiego zamiaru , prawd .
Trudno jednak wejść do cudzego domu jako gość
i zacząć od pouczania gospodarza ,
że powinien meble poprzestawiać , to wyrzucić ,
tamto kupić itd.

No więc pierwsza zasada przetrwania mówi :
najpierw DOSTOSUJ SIĘ jakoś do otoczenia .
Owszem - można się wydzierać pod oknami i głosić
niewzruszenie swoje prawdy ,
ale co najmniej zamkną okna i tyle .
Jaki cel?
Kiedy trzeba - bo ten kontekst rozpatrujemy - ma być strażnikiem wartości a w razie potrzeby głosem sprzeciwu wobec tzw świata.
Proste.

Z tym dostosowywaniem się do otoczenia to może być różnie.
Jest np taki kraj - bardzo duży i liczny - którego władze stosują ogólną zasadę: kto nie z nami ten przeciwko nam. Także KK w tym kraju ma spore problemy (burzone są świątynie, chrześcijanie prześladowani).
Weźże teraz spróbuj zastosować ludzkie podejście.


No i jeszcze to
mare1966 pisze:Można przyjąć , że postrzegamy ................ ( my tutaj na Sycharze , my katolicy z Polski )
wiarę i nauczanie Kościoła
z miejsca w którym jesteśmy
- poprzez kulturę , społeczeństwo , historię , mentalność itd.
"Kościoła polskiego" , czyli LOKALNEGO .

Ale taki sam lokalny kościół mamy i na zachodzie
i przede wszystkim POZA EUROPĄ .
Papież wyrósł z kościoła lokalnego Ameryki Południowej .

Myślę , że raczej trudno oczekiwać ,
aby poszczególne ludy afrykańskie czy np. katolicy w Chinach
mieli polską mentalność , wrażliwość , rozumienie .

Jeżeli Kościół ma głosić Ewangelię , musi się jakoś dostosować
do miejscowych warunków ,
zakorzenić w TAMTEJ GLEBIE .
Zgoda.
Musi się zakorzenić w tamtej glebie.
Przy jednocześnie ciągłym zachowywaniu depozytu wartości, tak by sam nie stał się z czasem glebą, w której miał się tylko zakorzenić.
Inaczej - będzie to jak zaproszenie na obiad przez afrykański szczep w dzikich ostępach Afryki - na który przyjąłeś zaproszenie.
Na miejscu okazuje się, że wszyscy są Ci bardzo życzliwi a Tobie przypadł udział bycia gościem honorowym dzisiejszego wieczoru.
Byłbym zapomniał - jesteś tam również w charakterze dania głównego.
Sądźmy teraz tych dzikusów.
A ktoś powie że nie, że oni tacy już są od pokoleń i od urodzenia, żeby ich zrozumieć i zakorzenić się wpierw w ich kulturze a potem coś stopniowo zmieniać.

Moje zdanie jest takie:
Zgoda pod warunkiem, że nie będzie OD SAMEGO POCZĄTKU żadnego zjadania mare1966 na obiad ani nikogo innego. Jeśli w łepetynkach smakoszy mięska coś by nie zagrało w tym temacie to mam środki do obrony i nie zawaham się ich użyć.

Tak i z łagodnym podejściem do cudzołożników.
Oni chcą tylko palec.
Ten, który wyjdzie im naprzeciw może osobiście jeszcze zdąży się przyprawić przed skonsumowaniem.

Nadto cała sprawa ma jeszcze drugie - o wiele bardziej niepokojące dno a mianowicie STWORZENIE PRECEDENSU.
Jeśli było przyzwolenie i ustępstwo czy tylko uchylenie furtki w jednej kwestii to dlaczego nie spróbować teraz uchylić drugiej dziesiątej i setnej - aż wszystko zostanie uchylone?
No właśnie...
Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Wytyczne Pastoralne do Adhortacji „Amoris laetitia” Konferencji Episkopatu Polski

Post autor: Pantop »

mare1966 pisze:Nieskromnie napiszę , że rozumiem co tam jest napisane .
Owszem , można by to przetłumaczyć na język potoczny
i w prostszych słowach "oddać ducha" wypowiedzianym słowom .

Powiem tyle - Adhortacja w bardzo istotny sposób zmienia
postrzeganie Kościoła ( poprzez papieża Franciszka )
w tematyce małżeńskiej .



Uff - kamień z serca.

Nieskromnie napiszę , że rozumiem co tam jest napisane .
i
Są to zmiany znaczne , wręcz rewolucyjne .
Jeszcze raz - UUFFF!!
No to teraz mare1966 masz 101% mej bacznej i skupionej jak laser uwagi.
Cały zamieniam się w jedno wielkie ucho:
O CO TAM CHODZI I JAKIE TO SĄ TE REWOLUCYJNE ZMIANY.
Gdybyś był łaskaw w punktach to będę sławił Twój nik po wsze czasy mej bytności na tutejszym forum.
Awatar użytkownika
Kate81
Posty: 72
Rejestracja: 06 sty 2018, 9:40
Jestem: w związku niesakramentalnym
Płeć: Kobieta

Re: Wytyczne Pastoralne do Adhortacji „Amoris laetitia” Konferencji Episkopatu Polski

Post autor: Kate81 »

Pantop pisze: 15 cze 2018, 7:52
Tak i z łagodnym podejściem do cudzołożników.
Oni chcą tylko palec.
Ten, który wyjdzie im naprzeciw może osobiście jeszcze zdąży się przyprawić przed skonsumowaniem.
Pantop....co masz na myśli? Może ja jestem za mało inteligentna na Twoje posty, ale nie rozumiem ani tego co napisałeś, ani dlaczego musiałeś użyć tak skrajnego porównania.
Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Wytyczne Pastoralne do Adhortacji „Amoris laetitia” Konferencji Episkopatu Polski

Post autor: Pantop »

Kate81 pisze:
Pantop pisze: ↑
15 cze 2018, 7:52

Tak i z łagodnym podejściem do cudzołożników.
Oni chcą tylko palec.
Ten, który wyjdzie im naprzeciw może osobiście jeszcze zdąży się przyprawić przed skonsumowaniem.
Pantop....co masz na myśli? Może ja jestem za mało inteligentna na Twoje posty, ale nie rozumiem ani tego co napisałeś, ani dlaczego musiałeś użyć tak skrajnego porównania.
Droga Kate81
Mam na myśli dokładnie to, że są tematy i osoby z którymi się nie dyskutuje.

Podam bardzo brutalny i dosadny przykład, który zilustruje mechanizm działania.
Jest środek nocy.
Nagle masz ochotę udać się do cieszącej się złą sławą dzielnicy swego miasta.
Nie dość tego - masz fantazję odwiedzić osobiście jedną z pijackich melin (widziałaś na filmach a pragniesz osobiście doznać dreszczyku emocji).
Jeśli nawet dotrzesz bezpiecznie w w/w miejsce to raczej odradzałbym wchodzenie w polemikę z dżentelmenami raczącymi się niewczesnymi drinkami.
Dlaczego.
Dlaczego??
PONIEWAŻ W OGÓLE NIE POWINNO CIĘ TAM BYĆ.

Tak samo jest z cudzołożnikami.

Wpierw cichuteńkie przyzwolenie (oczywiście obwarowane na początku mnogą ilością dobroci, zrozumienia i setką tzw ,,pochylań się,,) a dalej w kolejce już niecierpliwie przebierając nóżkami czeka aborcja i jej młodsza - nie mniej ambitna i okrutna siostra - eutanazja.

Wystarczy oddalić perspektywę i wszystko masz jak na dłoni.



ps jeśli ktoś Ci powie, że jesteś za mało inteligentna to przyślij go do mnie - pogawędzimy sobie ździebko :mrgreen:
Awatar użytkownika
Kate81
Posty: 72
Rejestracja: 06 sty 2018, 9:40
Jestem: w związku niesakramentalnym
Płeć: Kobieta

Re: Wytyczne Pastoralne do Adhortacji „Amoris laetitia” Konferencji Episkopatu Polski

Post autor: Kate81 »

Pantop pisze: 15 cze 2018, 9:30
Tak samo jest z cudzołożnikami.

Wpierw cichuteńkie przyzwolenie (oczywiście obwarowane na początku mnogą ilością dobroci, zrozumienia i setką tzw ,,pochylań się,,) a dalej w kolejce już niecierpliwie przebierając nóżkami czeka aborcja i jej młodsza - nie mniej ambitna i okrutna siostra - eutanazja.

Wystarczy oddalić perspektywę i wszystko masz jak na dłoni.
Widzisz, Pantop, absolutnie się z Tobą nie zgadzam. Dlaczego? Ano dlatego, że ja byłam wychowywana właśnie w taki sposób, jak mówisz. Nie wolno mi było nic, bo "jak dadzą palec to pożrę całą rękę". Jako dziecko, odbierałam to jako okrucieństwo i czułam wewnętrzną gorycz i bunt. Gdy chciałam się przytulić w nocy jako dziecko pięcioletnie, bo miałam koszmary, to nie mogłam, kazano mi spać w innym pokoju, bo własnie "dziś pozwolimy, to będzie zawsze tak chciała spać". A to byłoby właśnie tylko owo "pochylenie się", spojrzenie na mnie indywidualnie - może z moim charakterem, z moimi cechami, potrzebowałam więcej obecności. Więcej elastyczności, niż inne dzieci.

Dziś jako osoba dorosła, ponoszę ogromne konsekwencje tego stylu wychowania, w postaci np. nerwicy lękowej, ataków paniki, depresji. Od psychologów i duchownych dowiedziałam się, że w tym zatwardziałym "nie" mojego ojca, nie było miłości. Nie było troski o dobro dziecka. Było właśnie pielęgnowanie zasad, stawianie ich przede mną - przed konkretnym dzieckiem, z konkretnymi cechami, które potrzebowały takich, a nie innych rzeczy.

Z tego powodu na pewno zrozumiesz, że to co piszesz budzi mój naturalny, podyktowany ciężkim dzieciństwem bunt. Ja sama próbuję zawsze zastanowić się, czy w mojej postawie, czy w tym co mówię i piszę na pewno jest miłość? W końcu to z niej będę na końcu rozliczana.
Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Wytyczne Pastoralne do Adhortacji „Amoris laetitia” Konferencji Episkopatu Polski

Post autor: Pantop »

Kate81 pisze:
Pantop pisze: ↑

Tak samo jest z cudzołożnikami.

Wpierw cichuteńkie przyzwolenie (oczywiście obwarowane na początku mnogą ilością dobroci, zrozumienia i setką tzw ,,pochylań się,,) a dalej w kolejce już niecierpliwie przebierając nóżkami czeka aborcja i jej młodsza - nie mniej ambitna i okrutna siostra - eutanazja.

Wystarczy oddalić perspektywę i wszystko masz jak na dłoni.
Widzisz, Pantop, absolutnie się z Tobą nie zgadzam. Dlaczego? Ano dlatego, że ja byłam wychowywana właśnie w taki sposób, jak mówisz. Nie wolno mi było nic, bo "jak dadzą palec to pożrę całą rękę". Jako dziecko, odbierałam to jako okrucieństwo i czułam wewnętrzną gorycz i bunt. Gdy chciałam się przytulić w nocy jako dziecko pięcioletnie, bo miałam koszmary, to nie mogłam, kazano mi spać w innym pokoju, bo własnie "dziś pozwolimy, to będzie zawsze tak chciała spać". A to byłoby właśnie tylko owo "pochylenie się", spojrzenie na mnie indywidualnie - może z moim charakterem, z moimi cechami, potrzebowałam więcej obecności. Więcej elastyczności, niż inne dzieci.

Dziś jako osoba dorosła, ponoszę ogromne konsekwencje tego stylu wychowania, w postaci np. nerwicy lękowej, ataków paniki, depresji. Od psychologów i duchownych dowiedziałam się, że w tym zatwardziałym "nie" mojego ojca, nie było miłości. Nie było troski o dobro dziecka. Było właśnie pielęgnowanie zasad, stawianie ich przede mną - przed konkretnym dzieckiem, z konkretnymi cechami, które potrzebowały takich, a nie innych rzeczy.

Z tego powodu na pewno zrozumiesz, że to co piszesz budzi mój naturalny, podyktowany ciężkim dzieciństwem bunt. Ja sama próbuję zawsze zastanowić się, czy w mojej postawie, czy w tym co mówię i piszę na pewno jest miłość? W końcu to z niej będę na końcu rozliczana.

Wszystko jest dobrze.
Szanowna dobrodziejka właśnie poinformowała mnie, że przy okazji polowania na grubego zwierza mamy okazję ścigać Twe demony przeszłości.
Zrobię co mogę.

Odnośnie tego co pisałaś o dzieciństwie i nieprzytulaniu w imię zasad (np tej: dać palec to weźmie całą rękę).
Jako osobny wątek można zacząć temat rzekę dlaczego rodzice wychowali nas tak jak nas wychowali.
Odpowiedź jest dosyć prosta - wychowali nas lepiej niż sami zostali wychowani.
Prawdopodobnie i oni psioczyli czasem na swoich rodziców a tamci - na swoich itd.

Wchodząc w Twoje konkretne przeżycia.
Często bywa tak (wiem to po sobie), że jakaś niedogodność w życiu daje człowiekowi ,,coś w zamian,,.
Zdarzyło mi się, że opuściła mnie żona - łoo jaki jestem biednusi teraz, mam prawo do oburzenia, buntu, wściekłości a nawet niekontrolowanej zemsty.
Nie twierdzę, że masz podobnie.
Powodem może być ukryte pragnienie przeżywania bliskości z rodzicami (w rzeczonym dzieciństwie).
To się nie stało, nie zostało owo pragnienie zaspokojone i w jego miejsce zawitały te wszystkie sprawy (które opisałaś) JAKO nieporadne ale jedynie wtedy dostępne rozwiązanie dla pragnienia Twej duszy.
Rozwiązanie - nadmienię - które dostarcza ci biegunowo odmiennych emocji celem rekompensaty tych nieprzeżytych radosnych, czułych, delikatnych etc.
Niestety
Ten efekt jest rozłożony w czasie i stąd różne stany, które opisujesz jako niekorzystne.
Jak sobie z tym radzić - teraz tego tutaj nie wyjaśnimy ostatecznie.


Odnośnie zaś samych zasad.
MIŁOŚĆ wie, kiedy może złamać zasady.
Są także zasady, których LEPIEJ nie łamać.
Lepiej jest, gdy małe dziecko jest pod ścisłą opieką i kontrolą rodzica w trakcie przebywania na ruchliwej ulicy. Wolność dziecka i jego ewentualna chęć stanowienia o sobie w tym miejscu jest ograniczona prawie do zera ponieważ gdyby nie była brzdąc mógłby zapałać nagłym wtargnięciem na jezdnię bo mu piłeczka uciekła. Tutaj nie ma wolności, tutaj nie ma wyboru - tutaj są zasady bezpieczeństwa chroniące zdrowie/życie.

Do sedna
W rozpatrywanej kwestii jest właśnie tak, że należałoby się bezwzględnie trzymać zasad.
W moim odczuciu - na średni dystans - idzie to wszystko ku legalizacji cudzołożników (kiedyś może będą przystępowali do wszystkich sakramentów bo kiedyś ktoś zrobił ten pierwszy krok i wezwał aby się nad nimi i ich sprawami ,,pochylać,, - dodajmy - ktoś ważny).
I może kiedyś zobaczę w kościele na ślubie mego dziecka mą sakramentalną żonę radośnie przystępującą do komunii wraz ze swym cudzołożnym partnerem. Bo kiedyś ktoś wezwał do pochylenia się nad nimi...
Chyba jakaś moja gorycz przemawia teraz.

Na dłuższy dystans - jeśli ten bastion padnie - jak pisałem wcześniej droga do aborcji i eutanazji zrobi siedmiomilowy krok na drodze do unicestwienia moralnego ludzkości.
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Wytyczne Pastoralne do Adhortacji „Amoris laetitia” Konferencji Episkopatu Polski

Post autor: mare1966 »

Pantop ,
trzeba by po kolei "przetłumaczyć"
akapit po akapicie .
Generalnie Adhortacja przesuwa istotę małżeństwa
w stronę nazwijmy to "małżeństwa praktycznego" .
Tak więc , nie sam akt wypowiedzenia przysięgi małżeńskiej w Kościele ,
ale ten wymiar codziennej praktyki
zdaje się być decydującym w opinii papieża i tu widzę to rewolucyjne podejście .
Zaskakuje też wyraźna zachęta aby o ile to tylko możliwe regulować
prawnie sytuacje , poprzez składanie pozwów o stwierdzenia nieważności "pierwszych małżeństw" .

Zasadniczo Kościół stoi na rozdrożu .
Albo wyjdzie i "przygarnie" wszystkich jak leci ,
albo będzie się kurczył i głosił ewangelię wśród swoich .
Niby więc wychodzi , aby chorych leczyć ,
ale jakby przepisuje tylko witaminę C .
Bo z jednej strony nazywa to jeszcze NIEREGULARNOŚCIĄ ,
ale w zasadzie ją akceptuje .
Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Wytyczne Pastoralne do Adhortacji „Amoris laetitia” Konferencji Episkopatu Polski

Post autor: Pantop »

Na wstępie dziękuję Ci mare1966

Prosiłem abyś wyłożył sprawę w punktach ale nie będę grymasił - forma zaakceptowana.

Forma - tak.

Treść - nie.

Nie wchodząc już w analizę tego coś napisał (a przepięknie się wywiązałeś) - ja napiszę tak:

Onego czasu znalazła się grupa inteligentnych ludzi, którzy wystosowali do obecnego papieża pismo, w którym piszą o herezji zawartej w prezentowanych przez niego poglądach.
Benedykt XVI abdykował z powodu wieku.
Może Franciszek też już swój osiągnął?
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Wytyczne Pastoralne do Adhortacji „Amoris laetitia” Konferencji Episkopatu Polski

Post autor: mare1966 »

Temat jest bardzo trudny ,
kontrowersyjny , budzi emocje ,
zwłaszcza wśród zainteresowanych ,
a tymi z pewnością są sycharowicze .

Nie zdrowi , ale chorzy potrzebują lekarza .
Gdybym ja miał wyrokować w sprawie i teraz
na tę chwilę , mimo nadal wielu pytań i wątpliwości
jednak skłaniałbym się w stronę strategii papieża ,
czyli można by rzec rzucania ziarna na każdą glebę i wszędzie .

Natomiast , zastanowił bym się też nad jednym .
Tu jakby kolejna przypowieść , o zapłacie .
Myśmy pracowali od rana ,
a tyle samo dostaliśmy co tamci ,
co ledwo godzinę się trudzili .
Skoro ktoś trwa z miłości ( do małżonka czy do Boga )
to co mu przeszkadza , że inni nie trwają ?
Zazdrościmy grzesznikom ich grzechu ?
Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Wytyczne Pastoralne do Adhortacji „Amoris laetitia” Konferencji Episkopatu Polski

Post autor: Pantop »

mare1966 pisze:Temat jest bardzo trudny ,
kontrowersyjny , budzi emocje ,
zwłaszcza wśród zainteresowanych ,
a tymi z pewnością są sycharowicze .

Nie zdrowi , ale chorzy potrzebują lekarza .
Gdybym ja miał wyrokować w sprawie i teraz
na tę chwilę , mimo nadal wielu pytań i wątpliwości
jednak skłaniałbym się w stronę strategii papieża ,
czyli można by rzec rzucania ziarna na każdą glebę i wszędzie .

Natomiast , zastanowił bym się też nad jednym .
Tu jakby kolejna przypowieść , o zapłacie .
Myśmy pracowali od rana ,
a tyle samo dostaliśmy co tamci ,
co ledwo godzinę się trudzili .
Skoro ktoś trwa z miłości ( do małżonka czy do Boga )
to co mu przeszkadza , że inni nie trwają ?
Zazdrościmy grzesznikom ich grzechu ?
Temat jest bardzo prosty.
Szóste: Nie cudzołóż.
Jezus to potwierdza - owszem - idzie krok dalej, przestrzegając przed cudzołożeniem nawet w swym sercu.

Nie umniejszając twemu intelektowi mare1966 - Ty też chcesz coś do tego dodać?
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Wytyczne Pastoralne do Adhortacji „Amoris laetitia” Konferencji Episkopatu Polski

Post autor: mare1966 »

Jezus nie bał się także
stanąć w obronie cudzołożnicy .
Czy ty Pantop jesteś bez grzechu ?

Co by było , gdyby Jezus ją potępił
i nie stanął w jej obronie ?
Zginęła by w grzechu , bez szansy na poprawę .

A co by dało tym co ją kamienować chcieli ?
Ich też uchronił - od konsekwencji za ich grzechy .
Bo kiedyś zostali by tak osądzeni sam sami osądzali .
ODPOWIEDZ