Echo Słowa

Pomogła Ci jakaś modlitwa? Któryś ze Świętych jest Ci szczególnie bliski?...

Moderator: Moderatorzy

Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

https://brewiarz.pl/iii_19/2003p/czyt.php3
Jr 18, 18-20
Niegodziwi rzekli: «Chodźcie, uknujemy zamach na Jeremiasza! Bo przecież nie zabraknie kapłanowi pouczenia ani mędrcowi rady, ani prorokowi słowa. Chodźcie, uderzmy go językiem, nie zważajmy wcale na jego słowa!»
Usłysz mnie, Panie, i słuchaj głosu moich przeciwników! Czy złem za dobro się płaci? A oni wykopali dół dla mnie. Wspomnij, jak stawałem przed Tobą, aby się wstawiać za nimi, aby odwrócić od nich Twój gniew.
Ps 31 (30), 5-6. 14. 15-16
Wydobądź mnie z sieci zastawionej na mnie, *
bo Ty jesteś moją ucieczką.
W ręce Twoje powierzam ducha mego, *
Ty mnie odkupisz, Panie, wierny Boże.
Słyszałem bowiem, jak wielu szeptało: *
«Trwoga jest dokoła!»
Przeciw mnie się gromadzą, *
zamierzając odebrać mi życie.
Ja zaś pokładam ufność w Tobie, Panie, *
i mówię: «Ty jesteś moim Bogiem».
W Twoim ręku są moje losy, *
wyrwij mnie z rąk wrogów i prześladowców.
Mt 20, 17-28
Udając się do Jerozolimy, Jezus wziął osobno Dwunastu i w drodze rzekł do nich: «Oto idziemy do Jerozolimy: a tam Syn Człowieczy zostanie wydany arcykapłanom i uczonym w Piśmie. Oni skażą Go na śmierć i wydadzą Go poganom, aby został wyszydzony, ubiczowany i ukrzyżowany; a trzeciego dnia zmartwychwstanie».
Wtedy podeszła do Niego matka synów Zebedeusza ze swoimi synami i oddawszy Mu pokłon, o coś Go prosiła.
On ją zapytał: «Czego pragniesz?»
Rzekła Mu: «Powiedz, żeby ci dwaj moi synowie zasiedli w Twoim królestwie jeden po prawej, a drugi po lewej Twej stronie».
Odpowiadając zaś, Jezus rzekł: «Nie wiecie, o co prosicie. Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić?»
Odpowiedzieli Mu: «Możemy».
On rzekł do nich: «Kielich mój wprawdzie pić będziecie. Nie do Mnie jednak należy dać miejsce po mojej stronie prawej i lewej, ale dostanie się ono tym, dla których mój Ojciec je przygotował».
Gdy usłyszało to dziesięciu pozostałych, oburzyli się na tych dwóch braci. Lecz Jezus przywołał ich do siebie i rzekł: «Wiecie, że władcy narodów uciskają je, a wielcy dają im odczuć swą władzę.
Nie tak będzie u was. Lecz kto by między wami chciał stać się wielkim, niech będzie waszym sługą. A kto by chciał być pierwszy między wami, niech będzie niewolnikiem waszym, tak jak Syn Człowieczy, który nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie jako okup za wielu».
Tekst dzisiejszej Ewangelii jest dla mnie swego rodzaju prowokacją. Jeśli sobie kiedyś ubzduram, że wszystko mogę jakoś zrozumieć, to zawsze mogę wrócić do tej rozmowy Jezusa z synami Zebedeusza. Ona przebiega dokładnie na przekór temu, co wydaje mi się rozsądne. Po co Jezus zadaje pytanie o picie Jego kielicha? Przecież ich odpowiedź tylko utrudnia Mu dalsze tłumaczenie. Jakby sam złapał się we własną pułapkę, a przecież na pewno tak nie było. A potem jeszcze zaskakujące stwierdzenia. Nie tylko to, że On, Bóg, nie będzie decydował o chwale apostołów po zmartwychwstaniu, ale jeszcze bardziej to, że nie burzy ich wizji tronu i wyróżnionych miejsc po obu stronach. Cała ta rozmowa jest tak przedziwna, że mój rozum aż krzyczy: dlaczego tak?
Odpowiedź Jezusa jest bardzo prosta – nie muszę rozumieć. Nie wszystko mam rozumieć. Szukam zrozumienia i to jest dobre, ale pod warunkiem zgody na granice mojego poznania. Pokory wobec tajemnicy, gdy ona stanie na tej drodze. Dalej jest tylko ufna wiara, że jestem w Jego rękach. W ręce Twoje powierzam ducha mego – więcej, w Twoim ręku już są moje losy. Moje zadanie to rozeznanie, czy idę w dobrym kierunku, a przecież także w tym wciąż powinienem prosić Boga o światło, o sprawdzenie: czy odpowiadam dobrem na zło które mnie spotyka? Czy przypadkiem sam wcześniej nie skrzywdziłem tych (tej!), którzy teraz mnie ranią? Usłysz mnie, Panie, wspomnij, jak stawałem przed Tobą.
Perykopa ewangeliczna jest dla mnie prowokacją jeszcze od innej strony. Pokazuje w sposób niesłychanie jaskrawy absurdalność narzucania Bogu mojego planu. Jezus mówi o planie Bożym: o męce i zmartwychwstaniu. A Jego najbliżsi uczniowie, Jakub i Jan, pierwsi wśród apostołów, w odpowiedzi wysyłają swoją matkę, żeby im wyprosiła przywileje, załatwiła ciepłe posadki w tamtym życiu, odpowiadające rosnącej w nich pysze. Tak właśnie wygląda zderzenie mojego pomysłu z Bożym. Proszę, żeby Pan zapewnił mi to i to, a On odpowiada: nie jesteś tu po to, żeby ci służono, żebym Ja ci służył, tylko żebyś ty służył i pokornie oddawał swoje życie w Moje ręce.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

https://brewiarz.pl/iii_19/2103p/czyt.php3
Jr 17, 5-10
Tak mówi Pan: «Przeklęty mąż, który pokłada nadzieję w człowieku i który w ciele upatruje swą siłę, a od Pana odwraca swe serce. Jest on podobny do dzikiego krzewu na stepie, nie dostrzega, gdy przychodzi szczęście; wybiera miejsca spalone na pustyni, ziemię słoną i bezludną.
Błogosławiony mąż, który pokłada ufność w Panu, i Pan jest jego nadzieją. Jest on podobny do drzewa zasadzonego nad wodą, co swe korzenie puszcza ku strumieniowi; nie obawia się, gdy nadejdzie upał, bo zachowa zielone liście; także w roku posuchy nie doznaje niepokoju i nie przestaje wydawać owoców.
Serce jest zdradliwsze niż wszystko inne i niepoprawne – któż je zgłębi? Ja, Pan, badam serce i doświadczam nerki, bym mógł każdemu oddać stosownie do jego postępowania, według owoców jego uczynków».
Ps 1, 1-2. 3. 4 i 6
Szczęśliwy człowiek, który nie idzie za radą występnych, †
nie wchodzi na drogę grzeszników *
i nie zasiada w gronie szyderców,
lecz w Prawie Pańskim upodobał sobie *
i rozmyśla nad nim dniem i nocą.
On jest jak drzewo zasadzone nad płynącą wodą, *
które wydaje owoc w swoim czasie.
Liście jego nie więdną, *
a wszystko, co czyni, jest udane.
Co innego grzesznicy: *
są jak plewa, którą wiatr rozmiata.
Albowiem droga sprawiedliwych jest Panu znana, *
a droga występnych zaginie.
Łk 16, 19-31
Jezus powiedział do faryzeuszów:
«Żył pewien człowiek bogaty, który ubierał się w purpurę i bisior i dzień w dzień ucztował wystawnie. U bramy jego pałacu leżał żebrak pokryty wrzodami, imieniem Łazarz. Pragnął on nasycić się odpadkami ze stołu bogacza. A także psy przychodziły i lizały jego wrzody.
Umarł żebrak i aniołowie zanieśli go na łono Abrahama. Umarł także bogacz i został pogrzebany.
Gdy cierpiąc męki w Otchłani, podniósł oczy, ujrzał z daleka Abrahama i Łazarza na jego łonie. I zawołał: „Ojcze Abrahamie, ulituj się nade mną i przyślij Łazarza, aby koniec swego palca umoczył w wodzie i ochłodził mój język, bo strasznie cierpię w tym płomieniu”.
Lecz Abraham odrzekł: „Wspomnij, synu, że za życia otrzymałeś swoje dobra, a Łazarz w podobny sposób – niedolę; teraz on tu doznaje pociechy, a ty męki cierpisz. A ponadto między nami a wami zionie ogromna przepaść, tak że nikt, choćby chciał, stąd do was przejść nie może ani stamtąd nie przedostają się do nas”.
Tamten rzekł: „Proszę cię więc, ojcze, poślij go do domu mojego ojca. Mam bowiem pięciu braci: niech ich ostrzeże, żeby i oni nie przyszli na to miejsce męki”.
Lecz Abraham odparł: „Mają Mojżesza i Proroków, niechże ich słuchają!” „Nie, ojcze Abrahamie – odrzekł tamten – lecz gdyby ktoś z umarłych poszedł do nich, to się nawrócą”. Odpowiedział mu: „Jeśli Mojżesza i Proroków nie słuchają, to choćby ktoś z umarłych powstał, nie uwierzą”».
Pierwsze czytanie i psalm przynoszą obraz wręcz sielankowy: zawsze zielono, pomyślnie, owocnie. Ufaj Panu, a wszystko będzie dobrze. Jednak zestawienie tego obrazu z przypowieścią ewangeliczną stawia rzecz w zupełnie innym świetle. Krzewem na stepie, plewą, którą wiatr rozmiata, jest bogacz. Natomiast drzewem przynoszącym owoc w swoim czasie jest Łazarz. Więcej: on swe korzenie puszcza ku strumieniowi; nie obawia się, gdy nadejdzie upał, bo zachowa zielone liście; także w roku posuchy nie doznaje niepokoju i nie przestaje wydawać owoców. Leży u bram pokryty wrzodami, a psy przychodzą je lizać. Nawet odpadki ze stołu bogacza nie są mu dostępne.
Jakie owoce wydaje Łazarz już teraz? Czy on stanie się zielonym drzewem dopiero tam, na łonie Abrahama? Nie przestaje wydawać owoców, liście jego nie więdną... To pytanie wydaje mi się bardzo aktualne w czasie odrzucenia, gdy ból zdaje się przekraczać miarę, a nadzieja jest możliwa tylko wbrew nadziei.
Kto pokłada nadzieję w człowieku i który w ciele upatruje swą siłę – próbuje czerpać siły z tego, co cielesne - a od Pana odwraca swe serce, nie dostrzega, gdy przychodzi szczęście. Bogacz nie dostrzegł, gdy przychodziło szczęście, a Łazarz już tak. Może Łazarz miał większą ulgę i radość z tych psów, które przychodziły lizać wrzody, niż bogacz z nieustannego dostatku? Czy jedwab obcierał tu i ówdzie, a od przejedzenia robiło się niedobrze? Bogacz próbował się nasycić wygodą, jedzeniem, splendorem, ale jego dusza wyła z głodu? Biedak cierpiał chorobę i głód, ale pokładał ufność w Panu i stąd czerpał radość? To dlaczego bogacz odebrał już swoją nagrodę, a nie Łazarz?
Boża sprawiedliwość jest jakaś inna. On obdarza mnie tu na ziemi, a im obficiej z tych darów czerpię, tym więcej będę potrafił przyjąć po tamtej stronie. Tyle tylko, że Jego łaska po tej stronie życia może wyglądać bardzo odmiennie od moich wyobrażeń.
Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Echo Słowa

Post autor: Pantop »

Za Radiem M:
Mateusz pisze:Mt 21, 33-43. 45-46

Jezus powiedział do arcykapłanów i starszych ludu:
«Posłuchajcie innej przypowieści: Był pewien gospodarz, który założył winnicę. Otoczył ją murem, wykopał w niej tłocznię, zbudował wieżę, w końcu oddał ją w dzierżawę rolnikom i wyjechał.

Gdy nadszedł czas zbiorów, posłał swoje sługi do rolników, by odebrali plon jemu należny. Ale rolnicy chwycili jego sługi i jednego obili, drugiego zabili, trzeciego zaś ukamienowali. Wtedy posłał inne sługi, więcej niż za pierwszym razem, lecz i z nimi tak samo postąpili. W końcu posłał do nich swego syna, tak sobie myśląc: Uszanują mojego syna.

Lecz rolnicy, zobaczywszy syna, mówili do siebie: „To jest dziedzic; chodźcie, zabijmy go, a posiądziemy jego dziedzictwo”. Chwyciwszy go, wyrzucili z winnicy i zabili. Kiedy więc przybędzie właściciel winnicy, co uczyni z owymi rolnikami?»

Rzekli Mu: «Nędzników marnie wytraci, a winnicę odda w dzierżawę innym rolnikom, takim, którzy mu będą oddawali plon we właściwej porze».

Jezus im rzekł: «Czy nigdy nie czytaliście w Piśmie: „Ten właśnie kamień, który odrzucili budujący, stał się głowicą węgła. Pan to sprawił, i jest cudem w naszych oczach”. Dlatego powiadam wam: królestwo Boże będzie wam zabrane, a dane narodowi, który wyda jego owoce».

Arcykapłani i faryzeusze, słuchając Jego przypowieści, poznali, że o nich mówi. Toteż starali się Go pochwycić, lecz bali się tłumów, ponieważ miały Go za proroka.


ks prof dr hab Jerzy Szymik pisze: Pewien gospodarz założył winnicę. Mt 21,33

Wiadomo, kto jest gospodarzem. Wiadomo, kto jest synem gospodarza. Wiadomo, kim są rolnicy i czym jest winnica. Ale kim są posłani do rolników „sługi gospodarza” – obici, zabici i ukamienowani?
Prorocy Starego Testamentu? Z pewnością. Ale może też księża rzymskokatoliccy? Nadinterpretacja? Niekoniecznie. Winni czy niewinni, grzeszni czy bezgrzeszni, święci czy przeciętni, oberwą nie za to, jacy są, ale za to, kim są. Czyli za to, kto ich posłał i kogo tu reprezentują.
Nieposłuszeństwo i śmiertelna nienawiść są dla Gospodarza i Syna. Ale oni nie są akurat pod ręką. Ten świat nie jest nasz? To tylko dzierżawa? Przyszliście odebrać „plon jemu należny”? Klerze: odbierzesz ciosy Jemu należne, a nie żaden plon.
Kolejny raz czoło chylę przed głębią spojrzenia i odwagą Twej analizy księże Szymiku.

A ja - czy swoim postępowaniem, nie jestem czasem odzwierciedleniem nędznika przeganiającego wysłanników włodarza..?
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

https://brewiarz.katolik.pl/iii_19/2203/czyt.php3
Rdz 37, 3-4. 12-13a. 17b-28
Izrael miłował Józefa bardziej niż wszystkich innych swych synów, jako urodzonego w podeszłych jego latach. Sprawił mu też długą szatę z rękawami. Bracia Józefa, widząc, że ojciec kocha go bardziej niż ich wszystkich, tak go znienawidzili, że nie mogli zdobyć się na to, aby przyjaźnie z nim rozmawiać.
Kiedy bracia Józefa poszli paść trzody do Sychem, Izrael rzekł do niego: «Czyż twoi bracia nie pasą trzody w Sychem? Chcę cię posłać do nich». Józef udał się więc za swymi braćmi i znalazł ich w Dotain.
Oni ujrzeli go z daleka i zanim się do nich przybliżył, postanowili podstępnie go zgładzić, mówiąc między sobą: «Oto tam nadchodzi ten, który miewa sny! Teraz zabijmy go i wrzućmy do którejkolwiek studni, a potem powiemy: Dziki zwierz go pożarł. Zobaczymy, co będzie z jego snów!»
Gdy to usłyszał Ruben, postanowił ocalić go z ich rąk; rzekł więc: «Nie zabijajmy go!» I mówił Ruben do nich: «Nie doprowadzajcie do rozlewu krwi. Wrzućcie go do studni, która jest tu na pustkowiu, ale nie podnoście na niego ręki» – po to, by wybawić go z ich rąk, a potem zwrócić go ojcu.
Gdy Józef przybył do swych braci, oni zdarli z niego odzienie – długą szatę z rękawami, którą miał na sobie. I pochwyciwszy go, wrzucili do studni: studnia ta była pusta, bez wody.
Kiedy potem zasiedli do posiłku, podniósłszy oczy, ujrzeli z dala idących z Gileadu kupców izmaelskich, których wielbłądy niosły wonne korzenie, żywicę i olejki pachnące; ciągnęli oni, wioząc to do Egiptu. Wtedy Juda rzekł do swych braci: «Cóż nam przyjdzie z tego, gdy zabijemy naszego brata i nie ujawnimy naszej zbrodni? Chodźcie, sprzedamy go Izmaelitom! Nie podnośmy ręki na niego, wszak jest on naszym bratem!» I usłuchali go bracia.
I gdy kupcy madianiccy mijali ich, bracia, wyciągnąwszy śpiesznie Józefa ze studni, sprzedali go Izmaelitom za dwadzieścia sztuk srebra, a ci zabrali go z sobą do Egiptu.
Ps 105 (104), 16-17. 18-19. 20-21
Pan przywołał głód na ziemię *
i odebrał cały zapas chleba.
Wysłał przed nimi męża: *
Józefa, którego sprzedano w niewolę.
Kajdanami ścisnęli mu nogi, *
jego kark zakuto w żelazo,
aż się spełniła jego przepowiednia *
i poświadczyło ją słowo Pańskie.
Król posłał, aby go uwolnić, *
wyzwolił go władca ludów.
Ustanowił go panem nad swoim domem, *
władcą całej posiadłości swojej.
Mt 21, 33-43. 45-46
Jezus powiedział do arcykapłanów i starszych ludu:
«Posłuchajcie innej przypowieści: Był pewien gospodarz, który założył winnicę. Otoczył ją murem, wykopał w niej tłocznię, zbudował wieżę, w końcu oddał ją w dzierżawę rolnikom i wyjechał.
Gdy nadszedł czas zbiorów, posłał swoje sługi do rolników, by odebrali plon jemu należny. Ale rolnicy chwycili jego sługi i jednego obili, drugiego zabili, trzeciego zaś ukamienowali. Wtedy posłał inne sługi, więcej niż za pierwszym razem, lecz i z nimi tak samo postąpili. W końcu posłał do nich swego syna, tak sobie myśląc: Uszanują mojego syna.
Lecz rolnicy, zobaczywszy syna, mówili do siebie: „To jest dziedzic; chodźcie, zabijmy go, a posiądziemy jego dziedzictwo”. Chwyciwszy go, wyrzucili z winnicy i zabili. Kiedy więc przybędzie właściciel winnicy, co uczyni z owymi rolnikami?»
Rzekli Mu: «Nędzników marnie wytraci, a winnicę odda w dzierżawę innym rolnikom, takim, którzy mu będą oddawali plon we właściwej porze».
Jezus im rzekł: «Czy nigdy nie czytaliście w Piśmie: „Ten właśnie kamień, który odrzucili budujący, stał się głowicą węgła. Pan to sprawił, i jest cudem w naszych oczach”. Dlatego powiadam wam: królestwo Boże będzie wam zabrane, a dane narodowi, który wyda jego owoce».
[Kto upadnie na ten kamień, rozbije się, a na kogo on spadnie, zmiażdży go.]
Arcykapłani i faryzeusze, słuchając Jego przypowieści, poznali, że o nich mówi. Toteż starali się Go pochwycić, lecz bali się tłumów, ponieważ miały Go za proroka.
Dzisiejszą Ewangelię czyta się w liturgii z pominięciem jednego wiersza – Mt 21, 44 – wkleiłem go w nawiasie kwadratowym. Dla mojego wejścia w to Słowo jest to ważna przestroga: jeśli spróbuję ominąć w tym Chrystusa, to całe moje myślenie rozbije się w pył.
W obu czytaniach chodzi tak naprawdę o to, żeby rozpoznać Chrystusa przychodzącego do mnie i go nie odrzucić. Przypowieść o winnicy została jednoznacznie zaadresowana do arcykapłanów i faryzeuszy – i do mnie osobiście. Bóg powierzył mi swoją winnicę, czyli moje życie i ten kawałek świata, w którym ono się toczy. Dał mi siłę rąk i trochę rozumu, żebym pracą zdobywał chleb i dzielił się nim. Dał mi czas, żebym dzielił się i nim. Jednak przede wszystkim dał mi serce zdolne do kochania i sam mnie pokochał, abym dzielił się tą miłością. Nie domaga się ode mnie oddania winnicy ani całego jej plonu, mam żyć dalej i kochać też samego siebie, Bóg oczekuje tylko części Jemu należnej.
To zdaje się być takie proste, a postawa braci Józefa i dzierżawców winnicy – pozornie niezrozumiała. Czy jednak na pewno sam jestem wolny od zazdrości, która przez lekką niechęć może prowadzić do nienawiści, a nawet zbrodni? Czy Bożych darów nie zaczynam traktować jako mojej własności? Zawsze oddaję Bogu z radością część tego, co mi najbliższe, co dla mnie najcenniejsze? Nie. Obie historie są moje: to ja zatrzymuję plon i podnoszę rękę na brata.
W jednym punkcie widzę istotną różnicę. Bracia Józefa wiedzieli, że to idzie ukochany syn ich ojca. Dzierżawcy winnicy także rozpoznali syna właściciela. A właśnie tu jest dla mnie najtrudniejszy moment: dostrzec Chrystusa przychodzącego do mnie. Wiem, że to realizuje się w jeden prosty sposób. On przychodzi w jednym z tych braci moich najmniejszych. W mojej żonie, synach, w bezdomnym na ulicy i w uchodźcy, w koleżance z pracy, w księdzu, w homoseksualiście i w dzieciach zagrożonych deprawacją, w polityku i kierowcy, który omal mnie nie zabił. Każdego pokochać i każdego inaczej.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

Pantop pisze: 22 mar 2019, 9:29 Kolejny raz czoło chylę przed głębią spojrzenia i odwagą Twej analizy księże Szymiku.

A ja - czy swoim postępowaniem, nie jestem czasem odzwierciedleniem nędznika przeganiającego wysłanników włodarza..?
Drogi Pantopie, byłbym bardzo wdzięczny, gdybyś rozwinął tę ostatnią myśl. Co w Twoim postępowaniu jawi Ci się jako przeganianie kapłanów Kościoła Rzymskokatolickiego? Gdzie czai się w Tobie cień nieposłuszeństwa i śmiertelnej nienawiści wobec nich i wobec Boga, który ich posłał? Naprawdę potrzebuję Twojej pomocy, bo sam nie potrafię akurat tego dostrzec ani w Tobie, ani przede wszystkim (bo to mnie najbardziej interesuje) w sobie. Jakie ciosy wymierzam w duchownych, bo przychodzą od Boga? Jak ja chciałbym uderzyć Boga, ale On nie jest pod ręką, więc wyżywam się na księżach?
Jeżeli masz rację i ksiądz profesor chce obudzić sumienie właśnie we mnie, w nas, w małżonkach trwających w wierności i starających nie być nie tyle blisko Kościoła, co w samym jego sercu, jeżeli chce pokazać mi moją nienawiść wobec księży, nam, sycharkom, naszą nienawiść wobec księży, słuchaczom Radia Maryja ich nienawiść wobec księży - to powinna mnie przerazić własna głuchota. Ten głos mojego sumienia nie porusza.
Biorę więc pod uwagę inną możliwość. Ks. prof. Szymik mówił o grzechu cudzym: nie swoim i nie słuchaczy, ale innych. Bił się w cudze piersi i zachęcał do bicia się w cudze piersi. Budził sumienie cudze, a nie własne, i motywował do egzaminowania cudzych sumień, a nie sumień swoich słuchaczy. Wielokrotnie pisząc komentarze tutaj łapałem się na takim zabiegu i pewnie co najmniej równie wiele razy tego nie dostrzegłem - i poszło. Takie odkrycia cudzych grzechów przychodziły z dziwną łatwością i błyskawicznie poprawiały samopoczucie. Dawały satysfakcję. Zwalniały od zadania zmiany czegoś we mnie, bo to świat powinien dostosować się do tego, jaki ja już jestem.
Wracając do pierwszego z przywołanych to Twoich zdań obawiam się, że to może być ten rodzaj głębi i odwagi. Podziel się Twoim doświadczeniem, Twoim odbiorem tych słów, a może rozwiejesz mój niepokój, a obudzisz moje sumienie.
jacek-sychar

Re: Echo Słowa

Post autor: jacek-sychar »

Ukasz pisze: 22 mar 2019, 12:02 Drogi Pantopie, byłbym bardzo wdzięczny, gdybyś rozwinął tę ostatnią myśl. Co w Twoim postępowaniu jawi Ci się jako przeganianie kapłanów Kościoła Rzymskokatolickiego? Gdzie czai się w Tobie cień nieposłuszeństwa i śmiertelnej nienawiści wobec nich i wobec Boga, który ich posłał?
Ukaszu

A czy Ty uważasz, że ks. Szymik pisał o nas? O nas, którzy trzymamy się blisko Kościoła katolickiego?
Ja odebrałem to jako pokazanie, że są tacy, którzy nie trawią Kościoła i jego kapłanów. I myślałem, że nie ma tutaj (znaczy na naszym forum) nikogo, kto by pod ta kategorię się kwalifikował.
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Echo Słowa

Post autor: Monti »

Do mnie osobiście interpretacja ks. Szymika nie za bardzo przemawia. Trochę pachnie klerykalną teorią spiskową i umacnia wizję Kościoła-oblężonej twierdzy. W naszym kraju trudno mówić o rzeczywistym prześladowaniu kapłanów - co najwyżej ma miejsce krytyka ich zachowań sprzecznych z tym, co głoszą.
A zdarza się, że księża (biskupi, a nawet papież) jeśli już obrywają, to niekoniecznie od niewierzących, ile raczej od przedstawicieli innej "frakcji" kościelnej (Pantopie, nie piję akurat do Ciebie).
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13316
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Echo Słowa

Post autor: Nirwanna »

Kochani, skupmy się może na OSOBISTYCH rozważaniach do Słowa Bożego, ponieważ komentarze do komentarzy mogą powodować kontrowersje i animozje - jak to widać na załączonym obrazku.
A to nie jest zdecydowanie na to miejsce.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Echo Słowa

Post autor: Monti »

Pantopie, nie miej mi za złe tej drobnej uszczypliwości, która nie wynika z żadnych animozji, a co najwyżej z niewystarczającego umartwiania języka (czy raczej klawiatury) w ramach praktyk wielkopostnych.
Swoją drogą, to ciekawe, jak działa Duch Święty, że ta sama refleksja, kazanie czy konferencja u dla jednego będzie czymś bardzo głębokim i trafiającym do serca, a u innego może budzić irytację. To pokazuje, jak jesteśmy różni.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Echo Słowa

Post autor: Pantop »

Ukaszu
Dwie rzeczy

Pierwsza rzecz - Myśl kończąca refleksję ks Szymika - dla mnie osobiście jest tak jasna jak słoneczko w samo południe na bezchmurnym niebie (dodatkowo bez chemtrailsów).
Owo zdanie to nic innego jak proroctwo wypłaty dla wielkiej nierządnicy.
Kropka.

Druga rzecz -
Ukasz pisze:Drogi Pantopie, byłbym bardzo wdzięczny, gdybyś rozwinął tę ostatnią myśl. Co w Twoim postępowaniu jawi Ci się jako przeganianie kapłanów Kościoła Rzymskokatolickiego? Gdzie czai się w Tobie cień nieposłuszeństwa i śmiertelnej nienawiści wobec nich i wobec Boga, który ich posłał?
Gdzie się czai? W rozmowie z przyjaciółmi.

Kilka spostrzeżeń:
- Siedzę na kazaniu i po 3 minutach czuję, że zasypiam. Nie pomagają wzniosłe teksty o miłości Boga do człowieka, nie pomaga staranna modulacja głosem, nic nie pomaga - jest tylko gorzej. (bodaj ks Pawlukiewicz zaleca, by w takich wypadkach celowo opuszczać głowę, by nudziarz widział, że ludzie zasypiają i.. coś z tym zrobił :P )
- Na YT trafiam na filmik Polaka, który uczepił się matki Teresy z Kalkuty.
Słucham tego i uszom nie wierzę - to nie może być! Pewno dziad liczy na tanią popularność i milion kliknięć. Czyżby jednak opowiadał same kłamstwa?
Powstaje pęknięcie.
- Przyjaciel żegna swą matkę. Wiedziony instynktem chce zamówić w jej intencji msze gregoriańskie:
taryfa 1500zł, próbuje targować - dostaje info - cennik nie podlega negocjacji ( w tym miejscu mam od razu skojarzenie z głośnym ostatnio filmem, na którym nie byłem, a którego reklamę widziałem)
I teraz
Toczy się rozmowa a ze mnie wychodzą te informacje jak z rękawa. Są na podorędziu.
Można ,,pogonić,, księży - i w ten sposób ich ,,przeganiam,,.

Nie ma we mnie uczuć śmiertelnej nienawiści, natomiast niechęć do nudnych kazań - jak najbardziej.
Autorefleksja - a ty Pantop ile się modlisz za kapłanów?
Parafrazując klasyka:
,,Obgadywać to każdy jeden potrafi - ale modlić się za nich to ni ma komu,,

Całe szczęście działa jeszcze we mnie mechanizm sprawiedliwości i rozeznania.
Jakiś miesiąc temu pewien ksiądz wygłosił kazanie.
Śmieszne było to, że.. nie wiem o czym było :lol:
A oto dlaczego. Nie potrafiłem ni przez chwilę skupić myśli O CZYM on mówił, natomiast w 100% chłonąłem SPOSÓB w jaki przemawiał: z miłością, z naturalną radością, miarowo, PERFEKCYJNIE. Chłonąłem to kazanie całym sobą - ten jego sposób w jaki mówił do mojego ducha - choć słowa nie miały znaczenia.
Parę dni potem mijając go pochwaliłem jego przemowę, spuścił głowę, lekko się uśmiechnął i powiedział: ,,10% moja praca, resztę wykonał Duch Święty,,.
Jestem w domu.. To dlatego!

Panie Boże - więcej takich pracowników w Twej winnicy - więcej!!
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

Dziękuję Pantopie za wyjaśnienia.
https://brewiarz.katolik.pl/iii_19/2303p/czyt.php3
Mi 7, 14-15. 18-20
Paś lud Twój, Panie, laską Twoją, trzodę dziedzictwa Twego, co mieszka samotnie w lesie, pośród ogrodów. Niech wypasają Baszan i Gilead jak za dawnych czasów. «Jak za dni Twego wyjścia z ziemi egipskiej ukażę mu dziwy».
Któryż bóg podobny Tobie, co oddalasz nieprawość, odpuszczasz występek Reszcie dziedzictwa Twego? Nie żywi On gniewu na zawsze, bo upodobał sobie miłosierdzie.
Ulituje się znowu nad nami, zetrze nasze nieprawości. Wrzucisz w morskie głębiny wszystkie ich grzechy. Okażesz wierność Jakubowi, Abrahamowi łaskawość, co poprzysiągłeś przodkom naszym od najdawniejszych czasów.
Ps 103 (102), 1b-2. 3-4. 9-10. 11-12
Błogosław, duszo moja, Pana, *
i wszystko, co jest we mnie, święte imię Jego.
Błogosław, duszo moja, Pana *
i nie zapominaj o wszystkich Jego dobrodziejstwach.
On odpuszcza wszystkie twoje winy *
i leczy wszystkie choroby.
On twoje życie ratuje od zguby, *
obdarza cię łaską i zmiłowaniem.
Nie zapamiętuje się w sporze, *
nie płonie gniewem na wieki.
Nie postępuje z nami według naszych grzechów *
ani według win naszych nam nie odpłaca.
Bo jak wysoko niebo wznosi się nad ziemią, *
tak wielka jest łaska Pana dla Jego czcicieli.
Jak odległy jest wschód od zachodu, *
tak daleko odsuwa od nas nasze winy.
Łk 15, 1-3. 11-32
W owym czasie przybliżali się do Jezusa wszyscy celnicy i grzesznicy, aby Go słuchać. Na to szemrali faryzeusze i uczeni w Piśmie, mówiąc: «Ten przyjmuje grzeszników i jada z nimi».
Opowiedział im wtedy następującą przypowieść:
«Pewien człowiek miał dwóch synów. Młodszy z nich rzekł do ojca: „Ojcze, daj mi część własności, która na mnie przypada”. Podzielił więc majątek między nich. Niedługo potem młodszy syn, zabrawszy wszystko, odjechał w dalekie strony i tam roztrwonił swoją własność, żyjąc rozrzutnie.
A gdy wszystko wydał, nastał ciężki głód w owej krainie, i on sam zaczął cierpieć niedostatek. Poszedł i przystał na służbę do jednego z obywateli owej krainy, a ten posłał go na swoje pola, żeby pasł świnie. Pragnął on napełnić swój żołądek strąkami, którymi żywiły się świnie, lecz nikt mu ich nie dawał.
Wtedy zastanowił się i rzekł: „Iluż to najemników mojego ojca ma pod dostatkiem chleba, a ja tu przymieram głodem. Zabiorę się i pójdę do mego ojca, i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Niebu i względem ciebie; już nie jestem godzien nazywać się twoim synem: uczyń mnie choćby jednym z twoich najemników”. Zabrał się więc i poszedł do swojego ojca.
A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go. A syn rzekł do niego: „Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Niebu i wobec ciebie, już nie jestem godzien nazywać się twoim synem”.
Lecz ojciec powiedział do swoich sług: „Przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi! Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: będziemy ucztować i weselić się, ponieważ ten syn mój był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się”. I zaczęli się weselić.
Tymczasem starszy jego syn przebywał na polu. Gdy wracał i był blisko domu, usłyszał muzykę i tańce. Przywołał jednego ze sług i pytał go, co to ma znaczyć. Ten mu rzekł: „Twój brat powrócił, a ojciec twój kazał zabić utuczone cielę, ponieważ odzyskał go zdrowego”.
Rozgniewał się na to i nie chciał wejść; wtedy ojciec jego wyszedł i tłumaczył mu. Lecz on odpowiedział ojcu: „Oto tyle lat ci służę i nie przekroczyłem nigdy twojego nakazu; ale mnie nigdy nie dałeś koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. Skoro jednak wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę”.
Lecz on mu odpowiedział: „Moje dziecko, ty zawsze jesteś ze mną i wszystko, co moje, do ciebie należy. A trzeba było weselić się i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się”».
Ta przypowieść bierze swoją potoczną nazwę od syna marnotrawnego. Tylko którego? Pozornie oczywista odpowiedź wskazuje na tego, który roztrwonił majątek z nierządnicami i potem wrócił do ojca. Czytając ten tekst dzisiaj mam wrażenie, że on jest wręcz ostatnią osobą w tej historii. Na pierwszym planie są dwie inne: miłosierny ojciec i starszy syn. Kulminacyjnym momentem opowieści jest rozmowa między nimi. Do tego momentu Jezus prowadzi swoich słuchaczy, młodszy syn i jego perypetie to zaledwie wstęp i tło. Treść, która miała trafić do faryzeuszy, zawiera się w ostatniej scenie.
Oto tyle lat ci służę i nie przekroczyłem nigdy twojego nakazu; ale mnie nigdy nie dałeś koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. Nigdy..., nigdy... To obraz sytuacji czy odzwierciedlenie fałszu w duszy starszego syna? Pokusy, której się nie oparł w chwili próby? Pokusy, którą dobrze znam. Tak, kiedyś coś tam nagrzeszyłem, ale teraz to już jestem w porządku. Nie cudzołożę, nie kradnę, nikogo nie zabiłem, chodzę do kościoła i odmawiam pacierz. W gruncie rzeczy jestem w porządku, a tamte potknięcia nie mają znaczenia. Takie spojrzenie na mnie samego – rzadko werbalizowane, ale mocno tkwiące w podświadomości – to pycha całkowicie zamykająca drogę Bożemu miłosierdziu. Jak mogę przyjąć przebaczenie, skoro na wstępie odrzucam całą winę?
Jeszcze boleśniejszy jest formułowany zaraz potem zarzut pod adresem Boga – Ty nie dałeś mi tego, na co zasłużyłem (Oto tyle lat ci SŁUŻĘ...), odebrałeś mi Boże nawet to, co było najbardziej moje i mi się należało. Co Ci zawdzięczam? Ból, poniżenie i samotność? Nie dałeś mi nawet tej odrobiny, żebym się zabawił z przyjaciółmi. Nie dałeś mi radości, nie dałeś szczęścia, nie dałeś miłości. Czyżby?
A Bóg odpowiada, że przecież dał to wszystko, dawał nieustannie i wciąż daje. Byłem i jestem Jego ukochanym dzieckiem, wszystko, co Jego, należy do mnie. Wszystko- królestwo Boże! Otrzymałem w darze królestwo Boże. Więcej: moje dziecko, ty zawsze jesteś ze mną. Bóg stale jest ze mną, daje mi Siebie samego, bliską, intymną relację z Nim. A mi się wciąż kołacze w głowie, że Ty mi Boże NIGDY nie dałeś tego, czym się teraz cieszy ten drugi brat...
Młodszy syn roztrwonił część majątku, ale potrafił odzyskać coś cenniejszego – relację z Ojcem. Starszy roztrwonił wszystko z relacją włącznie. I to na jego postawę wskazuje dziś Jezus, jego stawia mi przed oczy jako przestrogę. Tego syna marnotrawnego.
Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Echo Słowa

Post autor: Pantop »

/.../Rozgniewał się na to i nie chciał wejść; wtedy ojciec jego wyszedł i tłumaczył mu. Lecz on odpowiedział ojcu: „Oto tyle lat ci służę i nie przekroczyłem nigdy twojego nakazu; ale mnie nigdy nie dałeś koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. Skoro jednak wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę”.
Lecz on mu odpowiedział: „Moje dziecko, ty zawsze jesteś ze mną i wszystko, co moje, do ciebie należy. A trzeba było weselić się i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się”».
Życie w pewnym rygorze, z pewnymi zasadami, czasem w utrudzeniu.
Ojciec milczy.
Może jutro da mi jakiś znak, że widzi, że docenia..
Minął tydzień i miesiąc.
I nic.
- Wrócił mój marnotrawny brat? - Nie wejdę!!
- Moje dziecko, ty zawsze jesteś ze mną i wszystko, co moje, do ciebie należy.
- Tak, wiem o tym - mogłem wziąć sobie koźlę by zabawić się z przyjaciółmi - bo przecież co twoje to i moje. Nigdy jednak nie dałeś mi żadnego znaku, przyzwolenia, zachęty czy pochwały - i dlatego nie wchodzę.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

Ojciec milczy.
Znamy to uczucie. Tyle tylko, że nie mogę skonstatować milczenia Boga. Mogę tylko powiedzieć, że Go nie słyszę. Może On milczy. A może ja jestem głuchy. A może nie całkiem głuchy, ale nie odbieram tych tonów, na których nadaje Bóg. A może Go dobrze słyszę i wydaje mi się, że to nie on.
Starszy syn nie widzi żadnego znaku, przyzwolenia, zachęty czy pochwały - a przecież widzi wielką miłość ojca do dziecka. Słyszy jego zaproszenie, by dzielić z nim tę radość. Ojciec wychodzi do niego - tak, jak wyszedł do młodszego - ale starszy nie chce wejść. Nadal nic nie widzi i nic nie słyszy. Czy ojciec milczy? Zamknął się z młodszym w sali biesiadnej i nie chce wyjść? Brakuje znaku czy jego odbioru?

Znów wklejam rozważania dla dzieci. Jeżeli uważacie, że to nie ma sensu, dajcie znać, przestanę.
https://brewiarz.katolik.pl/iii_19/2403/czyt.php3
Dwa tygodnie temu czytaliśmy o tym, jak Izraelici dziękowali Bogu za wyprowadzenie ich z Egiptu i za dar Ziemi Obiecanej, która opływała w mleko i miód. Dziś usłyszymy o tym, jak Bóg właśnie to po raz pierwszy obiecał.
Wj 3, 1-8a. 13-15
Czytanie z Księgi Wyjścia
Gdy Mojżesz pasł owce swego teścia imieniem Jetro, kapłana Madianitów, zaprowadził owce w głąb pustyni i doszedł do Góry Bożej Horeb. Wtedy ukazał mu się Anioł Pański w płomieniu ognia, ze środka krzewu. Mojżesz widział, jak krzew płonął ogniem, a nie spłonął od niego.
Wtedy Mojżesz powiedział do siebie: «Podejdę, żeby się przyjrzeć temu niezwykłemu zjawisku. Dlaczego krzew się nie spala?» Gdy zaś Pan ujrzał, że podchodzi, by się przyjrzeć, zawołał Bóg do niego ze środka krzewu: «Mojżeszu, Mojżeszu!»
On zaś odpowiedział: «Oto jestem».
Rzekł mu Bóg: «Nie zbliżaj się tu! Zdejmij sandały z nóg, gdyż miejsce, na którym stoisz, jest ziemią świętą». Powiedział jeszcze Pan: «Jestem Bogiem ojca twego, Bogiem Abrahama, Bogiem Izaaka i Bogiem Jakuba».
Mojżesz zasłonił twarz, bał się bowiem zwrócić oczy na Boga.
Pan mówił: «Dosyć napatrzyłem się na udrękę ludu mego w Egipcie i nasłuchałem się narzekań jego na ciemięzców, znam więc jego uciemiężenie. Zstąpiłem, aby go wyrwać z rąk Egiptu i wyprowadzić z tej ziemi do ziemi żyznej i przestronnej, do ziemi, która opływa w mleko i miód».

Oto Słowo Boże
Pamiętacie, jak tydzień temu czytaliśmy o spotkaniu Abrahama z Bogiem? Jak Bóg zesłał na niego sen, a on i tak był przejęty lękiem przed wielkością Boga?

Czy Bóg ukazuje się w tym czytaniu jako ktoś bliski człowiekowi, czy raczej daleki?

Nie zbliżaj się – napatrzyłem się, nasłuchałem się, znam, zstąpiłem...
Bóg jest święty, wszechmogący, nieodgadniony – ale słyszy każdy, cichutki jęk, widzi ból nawet na dnie serca i zstępuje, aby pomóc. O tym samym, choć innymi słowami, opowiada psalm.
Pan jest łaskawy, pełen miłosierdzia
Miłosierny jest Pan i łaskawy, *
nieskory do gniewu i bardzo cierpliwy.
Bo jak wysoko niebo wznosi się nad ziemią, *
tak wielka jest łaska Pana dla Jego czcicieli.
Pan jest łaskawy, pełen miłosierdzia
Na czym polega wielkość Boga wychwalana przez psalmistę?

Na wielkości Jego łaski i miłosierdzia.
To jest piękny dar dla nas, ale niektórzy przyjmują go w zły sposób. Myślą, że skoro Bóg wszystko przebacza, to wolno grzeszyć. Święty Paweł przestrzega przed taką pewnością siebie.
1 Kor 10, 1-6. 10-12
Czytanie z Pierwszego Listu Świętego Pawła Apostoła do Koryntian
Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł.
Oto Słowo Boże
Boże miłosierdzie jest bezgraniczne. Jednak nie wystarczy, że Jezus chce mi przebaczyć i przyjść do mnie – jeżeli ja tego nie będę chciał, to On nie może przyjść, bo szanuje moją wolność. A z każdym grzechem oddalam się od Jezusa coraz bardziej i coraz trudniej jest mi go przyjąć. Jeśli ktoś stale odwraca się od Boga może wreszcie stać się tak zatwardziały, że nie przynosi już żadnych Bożych owoców.
Pamiętacie, jak w czytaniach człowiek pobożny był porównywany do drzewa, które przynosi owoce? Tym razem Jezus mówi o drzewie, które owoców nie daje.
Łk 13, 1-9
Słowa z Ewangelii według Świętego Łukasza
«Pewien człowiek miał zasadzony w swojej winnicy figowiec; przyszedł i szukał na nim owoców, ale nie znalazł. Rzekł więc do ogrodnika: „Oto już trzy lata, odkąd przychodzę i szukam owocu na tym figowcu, a nie znajduję. Wytnij go, po co jeszcze ziemię wyjaławia?”
Lecz on mu odpowiedział: „Panie, jeszcze na ten rok go pozostaw, aż okopię go i obłożę nawozem; i może wyda owoc. A jeśli nie, w przyszłości możesz go wyciąć”».
Oto słowo Pańskie
Co się dzieje, gdy człowiek tak mocno zagubi się w złym postępowaniu, że przestaje robić cokolwiek dobrego i nie chce Boga znać? Staje się drzewem, które od lat nie wydaje owoców?

Bóg nawet wtedy stara się pomóc. Wysyła do takiego biednego człowieka swoich posłańców, aby mu pomogli. Wysyła ogrodnika z łopatą i nawozem. Kto był takim ogrodnikiem w Starym Testamencie?

Np. Mojżesz, o którym słuchaliśmy w pierwszym czytaniu, i prorocy.
A w Nowym Testamencie?

Przede wszystkim Jezus, potem apostołowie i ci, którzy od nich przejęli misję niesienia dobrej nowiny. Kto jest nim dzisiaj?

Każdy kapłan, a w szczególny sposób każdy biskup i misjonarze. Kobiety i mężczyźni, duchowni i świeccy.
Czy ktoś jeszcze może być dla Was takim ogrodnikiem, który pomaga Wam przynosić dobre, Boże owoce?

Księża, rodzice, przyjaciele, w ogóle ludzie wokół nas. Ważne, żebyśmy chcieli i umieli przyjmować tę pomoc. Żebyśmy modlili się, uczestniczyli we mszy świętej, wykonywali dobre zadania, jakie otrzymujemy, żebyśmy cieszyli każdym dobrem, które nas spotyka, żebyśmy za nie dziękowali.
A czy my także mamy być takimi ogrodnikami?

Oczywiście – każdym dobrym słowem, dobrym uczynkiem, kochając i szanując ludzi wokół nas.
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Echo Słowa

Post autor: Monti »

Ukasz pisze: 24 mar 2019, 23:05
Znów wklejam rozważania dla dzieci. Jeżeli uważacie, że to nie ma sensu, dajcie znać, przestanę.
Ukaszu, ja osobiście jestem entuzjastą Twoich rozważań dla dzieci, bo mogę je przetestować na swoim dziecku. Uważam, że są dużo lepsze niż "kazania" na mszach dla dzieci, w których zdarza mi się uczestniczyć.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

Monti - dziękuję!
https://brewiarz.katolik.pl/iii_19/2503/czyt.php3
Iz 7, 10-14
Pan przemówił do Achaza tymi słowami: «Proś dla siebie o znak od Pana, Boga twego, czy to głęboko w Otchłani, czy to wysoko w górze».
Lecz Achaz odpowiedział: «Nie będę prosił i nie będę wystawiał Pana na próbę».
Wtedy rzekł Izajasz: «Słuchajcie więc, domu Dawidowy: Czyż mało wam naprzykrzać się ludziom, iż naprzykrzacie się także mojemu Bogu? Dlatego Pan sam da wam znak: Oto Panna pocznie i porodzi Syna, i nazwie Go imieniem Emmanuel, to znaczy Bóg z nami».
Ps 40 (39), 7-8a. 8b-10. 11
Nie chciałeś ofiary krwawej ani z płodów ziemi, *
lecz otwarłeś mi uszy;
nie żądałeś całopalenia i ofiary za grzechy. *
Wtedy powiedziałem: «Oto przychodzę.
W zwoju księgi jest o mnie napisane: †
Radością jest dla mnie pełnić Twoją wolę, mój Boże, *
a Twoje prawo mieszka w moim sercu».
Głosiłem Twą sprawiedliwość w wielkim zgromadzeniu *
i nie powściągałem warg moich, o czym Ty wiesz, Panie.
Sprawiedliwości Twojej nie kryłem w głębi serca, *
głosiłem Twoją wierność i pomoc.
Nie taiłem Twojej łaski ani Twej wierności *
przed wielkim zgromadzeniem.
Hbr 10, 4-10
Bracia:
Niemożliwe jest to, aby krew cielców i kozłów usuwała grzechy. Przeto Chrystus, przychodząc na świat, mówi: «Ofiary ani daru nie chciałeś, aleś Mi utworzył ciało; całopalenia i ofiary za grzech nie podobały się Tobie. Wtedy rzekłem: „Oto idę, w zwoju księgi napisano o Mnie, abym spełniał wolę Twoją, Boże”».
Wyżej powiedział: «Ofiar, darów, całopaleń i ofiar za grzechy nie chciałeś, i nie podobały się Tobie», choć składa się je na podstawie Prawa. Następnie powiedział: «Oto idę, abym spełniał wolę Twoją». Usuwa jedną ofiarę, aby ustanowić inną. Na mocy tej woli uświęceni jesteśmy przez ofiarę ciała Jezusa Chrystusa raz na zawsze.
Łk 1, 26-38
Bóg posłał anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, do Dziewicy poślubionej mężowi imieniem Józef, z rodu Dawida; a Dziewicy było na imię Maryja.
Anioł wszedł do Niej i rzekł: «Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą, błogosławiona jesteś między niewiastami».
Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co miałoby znaczyć to pozdrowienie.
Lecz anioł rzekł do Niej: «Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Będzie On wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca».
Na to Maryja rzekła do anioła: «Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?»
Anioł Jej odpowiedział: «Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym. A oto również krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swej starości syna i jest już w szóstym miesiącu ta, która uchodzi za niepłodną. Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego».
Na to rzekła Maryja: «Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa». Wtedy odszedł od Niej anioł.
Kiedyś, w jakimś muzeum, oglądałem zeszyt spisany przez średniowieczną zakonnicę. Opisywała swoje mistyczne zjednoczenie z Chrystusem. Przedstawiła je także w postaci rysunku: były to splecione ze sobie nagie ciała kobiety i mężczyzny. Ona przeżywała to zjednoczenie w sposób wręcz erotyczny, a zarazem czysto duchowy. Całą duszą oddawała się Chrystusowi, lecz nie potrafiła wyobrazić sobie innego obrazu duszy niż ludzkie ciało.
Dzisiejszy psalm i ustęp z Listu do Hebrajczyków mówią o jedynej ofierze, jakiej Bóg oczekuje ode mnie: ofiary z samego siebie. Nie chce, żebym dał Mu coś, lecz kogoś, żebym dał Mu siebie. Nie chce nic zewnętrznego, co tak naprawdę nie należy do mnie, lecz tego, co jest mną. Oczekuje, żebym oddał mu się cały.
Oto przychodzę, oto idę, abym spełniał wolę Twoją. To jest to oddanie. To jest droga ku Niemu, droga na spotkanie. Radością jest dla mnie pełnić Twoją wolę, mój Boże: to jest droga radosna. Twoje prawo mieszka w moim sercu – Twoja wola ma płynąć z serca, ze mnie, ma stać się moją, ma stać się moją radością. Dawanie Tobie ma być zarazem dawaniem i braniem, ma być zjednoczeniem w miłości, która zaciera różnicę między dawaniem i braniem.
Anioł wszedł do Niej. Niezliczone razy czytając to zdanie moja twarz płonęła wstydem, bo nie potrafiłem obronić się przed myślą, choćby przelotną, o dosłownym, cielesnym rozumieniu tych słów. Przypisywałem to mojemu zepsuciu grzechem, widziałem w tym ślad przeżarcia mojej duszy na wylot jego brudem. Przecież Maryja zaraz potem mówi, że nie zna męża – biblijne „znać” oddaje w tym kontekście właśnie zbliżenie cielesne – przecież przyszedł do niej anioł, który nie ma ciała... No właśnie: Boży posłaniec nie przyszedł do Maryi, lecz wszedł do niej, nie stanął obok, lecz mówił do niej z jej wnętrza, mówił do jej serca z jej serca. A słowa anielskiego pozdrowienia można odczytać nie tylko jako suchą wymianę zdań, pozbawiony emocji przekaz informacji. Bóg mówi w samym jej sercu w najwyższym, miłosnym uniesieniu: bądź pozdrowiona... Bądź – już jesteś! – pełna łaski, Pan jest z Tobą, jest bardzo blisko, najbliżej, jak to możliwe, błogosławiona jesteś między niewiastami, jesteś wypełniona błogosławieństwem, szczęściem, przeżywasz rozkoszne zjednoczenie z Bogiem...
Ona zmieszała się, czuła, że dzieje się coś nieskoczenie większego od niej i jej wyobraźni... I znów czułe słowa, aż nabrzmiałe miłością: nie bój się, Maryjo... Oto poczniesz. Nie znasz męża, nie znasz pożądliwości, jesteś czysta, a moc samego Boga Cię osłania. On jest ponad wszystkim, poza czasem i miejscem, poza ciałem i duchem, On przekracza wszystko i jest właśnie w Tobie i z tego miłosnego zjednoczenia bierze początek Bóg i człowiek zarazem, tak odwieczne Słowo staje się ciałem. Moc Najwyższego osłoni Cię – schronisz się w Jego wszechmocne ramiona, wtulisz się w nie w pełnej ufności.
A Maryja mówi: fiat, niech się stanie, niech się stanie według Twego słowa, według Twojej woli, według Twojego pragnienia, oto ja służebnica Twoja, moją radością, moim pragnieniem jest pełnić Twoją wolę, mój Boże, mój ukochany, Twoja wola jest moją wolą, Twoja radość jest moją radością. Nie oddaję Ci żadnej ofiary – oddaję Ci siebie. Fiat!
Może popłynąłem, może mnie poniosło, ale teraz już nie potrafię sobie wyobrazić zwiastowania jako chłodnej rozmowy.
Zablokowany