http://brewiarz.pl/vii_18/1007p/czyt.php3
Oz 8, 4-7. 11-13
Tak mówi Pan:
«Synowie Izraela ustanawiali sobie królów, ale beze Mnie. Książąt mianowali – też bez mojej wiedzy. Czynili posągi ze srebra swego i złota – na własną zagładę. Odrzucam cielca twojego, Samario, gniew mój się na nich rozpala; jak długo jeszcze nie będą mogli być wolni od winy synowie Izraela? Wykonał go rzemieślnik, lecz nie jest on bogiem; w kawałki się rozleci cielec samaryjski. Skoro sieją wiatr, zbiorą burzę. Zboże bez kłosów nie dostarczy mąki, jeśliby nawet dało, zabierze ją obcy.
Wiele ołtarzy Efraim zbudował, ale służą mu jedynie do grzechu. Wypisałem im moje liczne prawa, lecz je przyjęli jako coś obcego. Lubią ofiary krwawe i chętnie je składają, lubią też mięso, które wówczas jedzą, lecz Pan nie ma w tym upodobania. Wspominam wtedy na ich przewinienia i karzę ich za grzechy – niech wrócą znów do Egiptu!»
Ps 115 (113B), 3-4. 5-6. 7ab i 8. 9-10
Nasz Bóg jest w niebie, *
czyni wszystko, co zechce.
Ich bożki są ze srebra i złota, *
dzieła rąk ludzkich.
Mają usta, ale nie mówią, *
mają oczy, ale nie widzą.
Mają uszy, ale nie słyszą, *
mają nozdrza, ale nie czują zapachu.
Mają ręce pozbawione dotyku, *
nogi mają, ale nie chodzą.
Do nich będą podobni ci, którzy je robią, *
i każdy, który im ufa.
Ale dom Izraela pokłada ufność w Panu, *
On jest ich pomocą i tarczą.
Dom Aarona pokłada ufność w Panu, *
On jest ich pomocą i tarczą.
Mt 9, 32-38
Przyprowadzono do Jezusa opętanego niemowę. Po wyrzuceniu złego ducha niemy odzyskał mowę, a tłumy pełne podziwu wołały: «Jeszcze się nigdy nic podobnego nie pojawiło w Izraelu!»
Lecz faryzeusze mówili: «Wyrzuca złe duchy mocą ich przywódcy».
Tak Jezus obchodził wszystkie miasta i wioski. Nauczał w tamtejszych synagogach, głosił Ewangelię o królestwie i leczył wszystkie choroby i wszystkie słabości.
A widząc tłumy, litował się nad nimi, bo byli znękani i porzuceni, jak owce niemające pasterza. Wtedy rzekł do swych uczniów: «Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. Proście Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo».
Dzisiejsze czytania są zbudowane z przeciwstawienia. Najwyraźniej widać to w psalmie. Bożki pogan mają usta, ale nie mówią, mają oczy, ale nie widzą, mają uszy, ale nie słyszą; co znacznie ważniejsze, do nich podobni są ci, którzy je robią i im ufają. Prorok Ozeasz mówi do ludu Efraima, że buduje ołtarze, które służą do grzechowi zamiast chwale Bożej. Faryzeusza zarzucają Jezusowi, że czyni dobro jako przywódca złych duchów – są świadkami wielkich znaków, ale czynią z nich narzędzie własnego upadku.
Do synów Izraela Bóg również przemawiał, wypisał im swoje liczne prawa, lecz je przyjęli jako coś obcego. Przyjęli nie przyjmując, przyjęli odrzucając. To było to samo prawo, które Bóg już wcześniej wypisał w ich sercach. Słowa proroków miały być ich przypomnieniem, pomocą w drodze do odkrycia ich prawdziwej tożsamości, a oni przyjęli je jako coś obcego. Mieli uszy, ale nie słyszeli, mieli oczy, ale nie widzieli. Budowali ołtarze i składali ofiary, ale nie Bogu, czyli tak naprawdę nie składali. Mają usta, poruszają nimi, ale nie mówią, wydobywa się jakiś obcy dźwięk, ale nie płynie z nich pieść na cześć Pana, do czego zostały stworzone. Faryzeusza otrzymali rozum i zdawało im się, że myślą, ale w istocie robili coś przeciwnego. Dostali narzędzie do rozpoznania Bożego głosu, a użyli go do czegoś przeciwnego.
Cały zostałem stworzony, utkany jeszcze w łonie matki, do kochania Boga i ludzi. Moje usta kształtowały się po to, żebym mógł w przyszłości wypowiadać słowa modlitwy i przysięgi małżeńskiej, żebym całował moją żonę. Dał mi ręce, abym je wznosił w uwielbieniu, abym nimi pracował, abym nimi pieścił tę, która stała się ze mną jednym ciałem, abym brał na ręce nasze dzieci. Bóg dał mi to życie, aby je wypełniał miłością, abym ją chłonął i rozlewał wokół, abym zostawiał po sobie dobro jak ślady na piasku i w tym ukrył moje najgłębsze szczęście po tej stronie. Każda cząstka mojego ciała i mojej duszy zaistniała z Jego woli i tylko po to, bym kochał. Tylko spojrzenie z miłością jest prawdziwym widzeniem. Tylko takie słowa są mową. Tylko słuchanie z miłością pozwala usłyszeć to, co ważne. Dlatego czciciele pustki i kłamstwa są ślepi, głusi i niemi. Mają oczy, uszy i usta, ale nie potrafią się nimi posłużyć zgodnie z ich naturą. Pozwolili złemu odebrać sobie wzrok, słuch i mowę. Oddają mu swoje ręce czyniąc się kalekami: nie umieją już nimi kochać, a zaczynają krzywdzić. Stają się gorsi niż martwe posągi.
To jest w każdym z nas, to jest po prostu grzech. Każdy uczynek, który nie jest uczynkiem miłości. Puste słowa, obojętne spojrzenia, zmarnowana chwila, niewysłuchana prośba o pomoc, otrzymane dobro, w którym dopatrzyłem się złych intencji, ofiara, która miała być dla Boga, a została złożona na ołtarzu mojej pychy.
Znacznie łatwiej rozpoznaję zło, które mnie spotyka. Ono boli. Dzięki temu je dostrzegam i mam szansę zobaczyć je także w sobie. To cierpienie, które jest łaską.
Ręce splecione stułą i usta wypowiadające słowa przyrzeczenia. Wiem, że tak było nie tylko u mnie. Pierwszymi symptomami odejścia żony było to, że zabrała swoje dłonie i usta. Brak pocałunków zauważyłem od razu, niechęć do dotknięcia jej dłoni później. Usta i ręce stworzone do wyrażania miłości, powołane do tego odwiecznym postanowieniem Boga i potem wolną decyzją człowieka. Usta, które potem milkną, ręce pozbawione dotyku. Człowiek, który zaczyna tworzyć sobie bożka i w nim pokładać ufność. Traci mowę, dotyk. Przestaje dostrzegać miłość i nazywa ją nienawiścią. Znamy to wszyscy, prawda? Mają oczy, ale nie widzą, mają uszy, ale nie słyszą, mają nozdrza, ale nie czują zapachu. Bożki i ci, którzy je robią i którzy im ufają.
Na tę chorobę jest tylko jedno lekarstwo – Jezus. On ma władzę wyrzucić złego ducha i przywrócić mowę. Dzięki niemu znów kocham swoją żonę. Znów mam usta, które mówią, oczy, które widzą, uszy, które słyszą, ręce obdarzone dotykiem. Serce zdolne do odczuwania bliskości i tęsknoty, radości i bólu.
Już od rana miałem pomysł, co napisać o dzisiejszych czytaniach. Wieczorem zasiadłem do komputera z zamiarem spisania go. Przedtem pomodliłem się krótko do Ducha Świętego i popłynął strumień. Tym razem nic nie szukałem, nie sprawdzałem, nie kombinowałem. Coś z wcześniejszych zamierzeń zostało. Coś z tych nowych pewnie przeinaczyłem i zepsułem, ale mam poczucie że jednak coś nie tylko mojego ocalało. Nie oddzielę tego od reszty, ale dziękuję Panu, że mogłem to napisać.