Echo Słowa

Pomogła Ci jakaś modlitwa? Któryś ze Świętych jest Ci szczególnie bliski?...

Moderator: Moderatorzy

Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

brewiarz.pl/vi_18/3006p/czyt.php3
Lm 2, 2. 10-14. 18-19
Zburzył Pan bez litości wszystkie siedziby Jakuba; wywrócił w swej zapalczywości warownie Córy Judy, rzucił o ziemię, zbezcześcił królestwo i możnych.
Usiedli na ziemi w milczeniu starsi Córy Syjonu, prochem głowy posypali, przywdziali wory; skłoniły głowy ku ziemi dziewice jerozolimskie.
Wzrok utraciłem od płaczu, drgają me trzewia, żółć się wylała na ziemię wskutek klęski Córy mego ludu, gdy słabły niemowlęta i dzieci na placach miasta.
Do matek swoich mówiły: «Gdzie jedzenie i wino?» Padały jak ciężko ranione na placach miasta, gdy uchodziło z nich życie na łonie ich matek.
Jak cię pocieszyć? Z czym porównać, Córo Jeruzalem? Z czym cię porównać, by cię pocieszyć, Dziewico, Córo Syjonu? Gdyż zagłada twoja wielka jak morze. Któż cię uleczy?
Prorocy twoi miewali dla ciebie widzenia próżne i marne, nie odsłonili twojej złości, by od wygnania cię ustrzec; miewali dla ciebie widzenia zwodnicze i próżne.
Wołaj sercem do Pana, Dziewico, Córo Syjonu; niech łzy twe płyną jak rzeka we dnie i w nocy; nie dawaj sobie wytchnienia, niech źrenica oka nie zazna spoczynku!
Powstań, wołaj po nocy przy zmianach straży, wylewaj swe serce jak wodę przed obliczem Pana, wznoś do Niego swe ręce o życie twoich niemowląt, które padały z głodu na rogach wszystkich ulic.
Mt 8, 5-17
Gdy Jezus wszedł do Kafarnaum, zwrócił się do Niego setnik i prosił Go, mówiąc: «Panie, sługa mój leży w domu sparaliżowany i bardzo cierpi». Rzekł mu Jezus: «Przyjdę i uzdrowię go».
Lecz setnik odpowiedział: «Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój, ale powiedz tylko słowo, a mój sługa odzyska zdrowie. Bo i ja, choć podlegam władzy, mam pod sobą żołnierzy. Mówię temu: „Idź!” – a idzie; drugiemu: „Przyjdź!” – a przychodzi; a słudze: „Zrób to!” – a robi».
Gdy Jezus to usłyszał, zadziwił się i rzekł do tych, którzy szli za Nim: «Zaprawdę, powiadam wam: U nikogo w Izraelu nie znalazłem tak wielkiej wiary. Lecz powiadam wam: Wielu przyjdzie ze Wschodu i z Zachodu i zasiądą do stołu z Abrahamem, Izaakiem i Jakubem w królestwie niebieskim. A synowie królestwa zostaną wyrzuceni na zewnątrz – w ciemność; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów». Do setnika zaś Jezus rzekł: «Idź, niech ci się stanie, jak uwierzyłeś». I o tej godzinie jego sługa odzyskał zdrowie.
Gdy Jezus przyszedł do domu Piotra, ujrzał jego teściową, leżącą w gorączce. Ujął ją za rękę, a gorączka ją opuściła. Potem wstała i usługiwała Mu.
Z nastaniem wieczora przyprowadzono Mu wielu opętanych. On słowem wypędził złe duchy i wszystkich chorych uzdrowił. Tak oto spełniło się słowo proroka Izajasza: «On przyjął nasze słabości i dźwigał choroby».
W dzisiejszych czytaniach dostrzegam po prostu wezwanie do modlitwy. Po prostu – ale wcale nie proste. W obu stawiany jest warunek wiary, zawierzenia Bogu.
Pierwsze ukazuje stan wielkiego cierpienia. Wzrok utraciłem od płaczu, drgają me trzewia. W dodatku zostało ono nie tylko dopuszczone, ale wręcz sprowadzone przez samego Boga. Małe dzieci padały jak ciężko ranione na placach miasta, gdy uchodziło z nich życie na łonie ich matek. Stało się coś nieodwracalnego, najbardziej bolesnego dla kochającej matki. Prorok nie ma dla niej słów pocieszenia: Z czym cię porównać, by cię pocieszyć, Dziewico, Córo Syjonu? Nie zdadzą się na nic żadne porównania. To jest cierpienie przenikające człowieka do głębi, żywe i realne, tak osobiste, że żadne racje czy słowa z zewnątrz i o zewnętrznym świecie ich nie uchylą. Ból każdego z nas jest inny, jest własny, dotykający tej konkretnej osoby. Bóg go nie gasi. Odpowiada wezwaniem: Wołaj sercem do Pana, Dziewico, Córo Syjonu; niech łzy twe płyną jak rzeka we dnie i w nocy; nie dawaj sobie wytchnienia, niech źrenica oka nie zazna spoczynku! Módl się do Boga swoim cierpieniem, zamiast słów i próśb zanieś Mu swój ból, nie zaprzeczaj mu, nie tamuj, pozwól płynąć jak rzece, ale do Niego.
Nie bądź bierny – powstań! Wołaj! Wznoś do Niego swe ręce o życie twoich niemowląt, które padały z głodu. Zanieś Mu to, co bezpowrotnie stracone, w niemej modlitwie wznieś ręce o to, co umarło na Twoich oczach. Zaakceptuj tę śmierć i wołaj do Niego o niemożliwe, o życie.
W tym wezwaniu nie ma żadnej racji, raczej radykalne jej wyrzeczenie. Módl się do Boga uczuciem i ciałem, wbrew wszelkiemu rozsądkowi.
Perykopa o setniku pokazuje drugi biegun modlitwy. Wydaje mi się niesłychanie podobna do pierwszej, która rozpoczęła Jego zbawczą misję: Nie mają już wina (J 2, 3). Panie, sługa mój leży w domu sparaliżowany i bardzo cierpi. Nie ma tu żadnych zbędnych słów. Sama informacja, kwintesencja sytuacji zaniesiona przed Niego. Na tę pierwszą Jezus odpowiedział znamiennym pytaniem: Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? (J 2, 4) Tu także sytuacja przy bliższym oglądzie wydaje się zaskakująca. Oto setnik idzie prosić o pomoc dla swojego sługi. Nie dla siebie czy dla swojej rodziny, ale dla sługi. Dla niego gotów jest się uniżyć. Jednocześnie zdaje sobie sprawę, że rozmawia z Bogiem wszechmogącym. Wie kogo prosi o tak drobną – z punktu widzenia bogatego pana domu, w dodatku Rzymianina i żołnierza – przysługę. Dla niego jednak sednem jest cierpienie bliskiego mu człowieka. Swoją wrażliwością na cudze cierpienie uprzedza niejako pytanie Chrystusa. podobne do tego z Kany.
Równie ważna jest skrajna racjonalność jego postawy. Patrzy na to oczami osoby wierzącej, dostrzegającej Boży majestat i świadomej Jego mocy. W pełni bierze pod uwagę całą rzeczywistość zasłoniętą przed zmysłami i zarazem analizuje ją maksymalnie logicznie. Uświadamia sobie własną małość, identyfikuje potrzebę i przedkłada ją Bogu. Jezus uznaje tę postawę wiary za wzorcową w pokorze i ufności.
Modlitwa uczuciem i ciałem, wznoszona wtedy, gdy jest najtrudniej, z zupełnym wyłączeniem intelektu.
Modlitwa samym, czystym intelektem, ogarniającym rzeczywistość ponadnaturalną, ogołocona z wszelkiej dekoracji czy egzaltacji.
Żadna z nich nie jest lepsza. Obie są potrzebne.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

http://brewiarz.pl/vii_18/0107p/czyt.php3
Dzisiejsza Ewangelia jest czytana w dwóch wersjach: krótszej, wyróżnionej poniżej tłustym drukiem, i dłuższej, a opisem uzdrowienia kobiety cierpiącej na krwotok.
Mdr 1, 13-15; 2, 23-24
Śmierci Bóg nie uczynił i nie cieszy się z zagłady żyjących. Stworzył bowiem wszystko po to, aby było, i byty tego świata niosą zdrowie: nie ma w nich śmiercionośnego jadu ani władania Otchłani na tej ziemi. Bo sprawiedliwość jest nieśmiertelna.
Do nieśmiertelności Bóg stworzył człowieka – uczynił go obrazem swej własnej wieczności. A śmierć weszła w świat przez zawiść diabła i doświadczają jej ci, którzy do niego należą.
Ps 30 (29), 2 i 4. 5-6. 11-12a i 13b
Sławię Cię, Panie, bo mnie wybawiłeś *
i nie pozwoliłeś mym wrogom naśmiewać się ze mnie.
Panie, mój Boże, †
z krainy umarłych wywołałeś moją duszę *
i ocaliłeś mi życie spośród schodzących do grobu.
Śpiewajcie psalm, wszyscy miłujący Pana, *
i pamiętajcie o Jego świętości.
Gniew Jego bowiem trwa tylko przez chwilę, †
a Jego łaska przez całe życie. *
Płacz nadchodzi z wieczora, a rankiem wesele.
Wysłuchaj mnie, Panie, zmiłuj się nade mną, *
Panie, bądź moją pomocą.
Zamieniłeś w taniec mój żałobny lament, *
Boże mój i Panie, będę Cię sławił na wieki.
2 Kor 8, 7. 9. 13-15
Bracia:
Podobnie jak obfitujecie we wszystko, w wiarę, w mowę, w wiedzę, we wszelką gorliwość, w miłość naszą do was, tak też obyście i w tę łaskę obfitowali.
Znacie przecież łaskę Pana naszego, Jezusa Chrystusa, który będąc bogatym, dla was stał się ubogim, aby was ubóstwem swoim ubogacić.
Nie o to bowiem idzie, żeby innym sprawiać ulgę, a sobie utrapienie, lecz żeby była równość. Teraz więc niech wasz dostatek przyjdzie z pomocą ich potrzebom, aby ich bogactwo było wam pomocą w waszych niedostatkach i aby nastała równość, jak to jest napisane: «Nie miał za wiele ten, kto miał dużo. Nie miał za mało ten, kto miał niewiele».
Mk 5, 21-43
Gdy Jezus przeprawił się z powrotem łodzią na drugi brzeg, zebrał się wielki tłum wokół Niego, a On był jeszcze nad jeziorem. Wtedy przyszedł jeden z przełożonych synagogi, imieniem Jair. Gdy Go ujrzał, upadł Mu do nóg i prosił usilnie: «Moja córeczka dogorywa, przyjdź i połóż na nią ręce, aby ocalała i żyła». Poszedł więc z nim, a wielki tłum szedł za Nim i zewsząd na Niego napierał.
A pewna kobieta od dwunastu lat cierpiała na upływ krwi. Wiele wycierpiała od różnych lekarzy i całe swe mienie wydała, a nic jej nie pomogło, lecz miała się jeszcze gorzej. Posłyszała o Jezusie, więc weszła z tyłu między tłum i dotknęła się Jego płaszcza. Mówiła bowiem: «Żebym choć dotknęła Jego płaszcza, a będę zdrowa». Zaraz też ustał jej krwotok i poczuła w swym ciele, że jest uleczona z dolegliwości.
A Jezus natychmiast uświadomił sobie, że moc wyszła od Niego. Obrócił się w tłumie i zapytał: «Kto dotknął mojego płaszcza?» Odpowiedzieli Mu uczniowie: «Widzisz, że tłum zewsząd Cię ściska, a pytasz: Kto Mnie dotknął». On jednak rozglądał się, by ujrzeć tę, która to uczyniła. Wtedy kobieta podeszła zalękniona i drżąca, gdyż wiedziała, co się z nią stało, padła przed Nim i wyznała Mu całą prawdę.
On zaś rzekł do niej: «Córko, twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju i bądź wolna od swej dolegliwości».
Gdy On jeszcze mówił, przyszli ludzie od przełożonego synagogi i donieśli: «Twoja córka umarła, czemu jeszcze trudzisz Nauczyciela?» Lecz Jezus, słysząc, co mówiono, rzekł do przełożonego synagogi: «Nie bój się, wierz tylko!» I nie pozwolił nikomu iść z sobą z wyjątkiem Piotra, Jakuba i Jana, brata Jakubowego.
Tak przyszli do domu przełożonego synagogi. Widząc zamieszanie, płaczących i głośno zawodzących, wszedł i rzekł do nich: «Czemu podnosicie wrzawę i płaczecie? Dziecko nie umarło, tylko śpi». I wyśmiewali Go.
Lecz On odsunął wszystkich, wziął z sobą tylko ojca i matkę dziecka oraz tych, którzy z Nim byli, i wszedł tam, gdzie dziecko leżało. Ująwszy dziewczynkę za rękę, rzekł do niej: «Talitha kum», to znaczy: «Dziewczynko, mówię ci, wstań!» Dziewczynka natychmiast wstała i chodziła, miała bowiem dwanaście lat. I osłupieli wprost ze zdumienia. Przykazał im też z naciskiem, żeby nikt o tym się nie dowiedział, i polecił, aby jej dano jeść.
Pierwsze czytanie jest o śmierci. Psalm o pocieszeniu. Drugie o bogactwie. Ewangelia to rozbudowana ilustracja krótkich słów Chrystusa: Nie bój się, wierz tylko!
To wezwanie Chrystusa jest niewątpliwie pewnym pocieszeniem i zostało wypowiedziane w obliczu śmierci. Na samą śmierć można spojrzeć jako na ogołocenie ze wszystkiego, co niesie życie, z całego jego bogactwa. W ten sposób wszystkie czytania jakoś się łączą i tłumaczą nawzajem. Wszystkie mówią na swój sposób o zmartwychwstaniu.
Skoro do nieśmiertelności Bóg stworzył człowieka, a przecież umieramy, to śmierć nie jest śmiercią dla Niego i w konsekwencji również dla nas. Dziecko nie umarło, tylko śpi. Panie, mój Boże, z krainy umarłych wywołałeś moją duszę. Przełamanie mocy śmierci jest radykalnie sprzeczne z doczesnym doświadczeniem człowieka, a w każdym razie takim, które zamyka się w doczesności. Podobny protest rozumu wywołuje stwierdzenie, że Chrystus stał się ubogim, aby nas ubóstwem swoim ubogacić. Reakcją człowieka pozbawionego wiary jest wyśmianie, jak w domu Jaira czy w słowach psalmisty: Sławię Cię, Panie, bo mnie wybawiłeś i nie pozwoliłeś mym wrogom naśmiewać się ze mnie, [...] z krainy umarłych wywołałeś moją duszę.
Bóg nie oczekuje ode mnie zrozumienia tego paradoksu. Powołuje mnie na świadka, ukazuje tajemnicę i zakazuje opowiadania tego, co ujrzałem. Wszyscy widzieli umarłą dziewczynkę, widzieli wchodzące do niej wybrane osoby i potem wychodzącą – żywą. Wiedzieli więc, co się stało, ale nie wiedzieli jak. O tym miał się nie dowiedzieć nikt poza tymi, którym została objawiona ta tajemnica.
Odczytuję to jako wezwanie do wejścia do środka, do pokoju wskrzeszenia, pocieszenia i ubogacenia ubóstwem, do zbliżenia się do źródła Prawdy, ale pod warunkiem uznania, że to jest i pozostanie tajemnica, której po tej stronie życie nie zrozumiem i nie wyjaśnię innym. Zróbmy więc razem ten jeden krok i powstrzymajmy się od kolejnego.
Chrystus będąc bogatym dla nas stał się ubogim, aby was ubóstwem swoim ubogacić. Tu na pewno nie chodzi o pieniądze, lecz o życie. On żył pełnią życia jak nikt inny i ogołocił samego Siebie i stał się posłusznym aż do śmierci. Ogołocił Siebie z życia, aby nas obdarzyć życiem. Warunkiem jest jednak pójście za Nim, przejście tej samej drogi. I nie o to idzie, żeby innym sprawiać ulgę, a sobie utrapienie, żeby siebie samego na siłę ogałacać z życia, lecz o traktowanie go jako daru, który w dodatku jest nie tyle dany, co powierzony. I chyba nie chodzi tyle o życie jako takie, co o bogactwa, radości, które ze sobą niesie. O zgodę na ogołocenie z nich przez Niego. W ufności, że Bóg stworzył wszystko po to, aby było, że nie cieszy się z zagłady żyjących, że On śmierci nie uczynił, lecz do nieśmiertelności stworzył człowieka – uczynił go obrazem swej własnej wieczności. Że zamieni w taniec mój żałobny lament. Bóg nie oczekuje, abym to zrozumiał, wręcz przestrzega przed taką próbą, przed uporczywym pytaniem dlaczego tak, jak On mógł dopuścić do takiego cierpienia, do śmierci oglądanej przez każdego z nas własnymi oczami, do rozpadu tego, co było i jest Jego. Nie bój się, wierz tylko! Staraj się po prostu choćby dotknąć Jego płaszcza, a będziesz zdrowy, odrodzi się Twoja miłość, będziesz wskrzeszony. Wtedy On spyta: Kto dotknął mojego płaszcza? A ty pośród napierającego na Niego tłumu przyjdziesz zalękniony i drżący, padniesz przed Nim i wyznasz Mu całą prawdę. Prawdę, którą On zna, którą On jest. Zanurzysz się w tej Prawdzie.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

http://brewiarz.pl/vii_18/0207p/czyt.php3
Am 2, 6-10. 13-16
Tak mówi Pan: «Z powodu trzech występków Izraela i z powodu czterech nie odwrócę tego wyroku, gdyż sprzedają za srebro sprawiedliwego, a ubogiego za parę sandałów; w proch ziemi wdeptują głowy biedaków, i ubogich kierują na bezdroża; ojciec i syn chodzą do tej samej dziewczyny, aby znieważać święte imię moje. Na płaszczach zastawnych wylegują się przy każdym ołtarzu i wino wymuszone grzywną piją w domu swego Boga.
Ja to przed nimi zgładziłem Amorytów, którzy byli wysocy jak cedry, a mocni jak dęby. I zniszczyłem owoc ich z góry, a z dołu korzenie. I Ja to wyprowadziłem was z Egiptu, wiodłem przez pustynię przez lat czterdzieści, byście posiedli ziemię Amorytów.
Oto Ja zmiażdżę was tak, jak miażdży wóz napełniony snopami. Szybkobiegacz nie będzie miał gdzie uciec, mocarz nie okaże swej siły, a bohater nie ocali życia; łucznik się nie ostoi, szybkonogi nie umknie i jeździec na koniu nie ocali życia; nawet najmężniejszy z bohaterów będzie w tym dniu nagi uciekał» – mówi Pan.
Mt 8, 18-22
Gdy Jezus zobaczył tłum dokoła siebie, kazał odpłynąć na drugą stronę. A przystąpił pewien uczony w Piśmie i rzekł do Niego: «Nauczycielu, pójdę za Tobą, dokądkolwiek się udasz».
Jezus mu odpowiedział: «Lisy mają nory, a ptaki podniebne – gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł położyć».
Ktoś inny spośród uczniów rzekł do Niego: «Panie, pozwól mi najpierw pójść i pogrzebać mojego ojca».
Lecz Jezus mu odpowiedział: «Pójdź za Mną, a zostaw umarłym grzebanie ich umarłych!»
Dla zrozumienia tego ustępu wręcz niezbędne wydaje mi się zajrzenie do opisu tegoż zdarzenia w św. Łukasza:
Łk 9, 57-62:
A gdy szli drogą, ktoś powiedział do Niego: «Pójdę za Tobą, dokądkolwiek się udasz!» 58 Jezus mu odpowiedział: «Lisy mają nory i ptaki powietrzne - gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł oprzeć».
59 Do innego rzekł: «Pójdź za Mną!» Ten zaś odpowiedział: «Panie, pozwól mi najpierw pójść i pogrzebać mojego ojca!» 60 Odparł mu: «Zostaw umarłym grzebanie ich umarłych, a ty idź i głoś królestwo Boże!»
61 Jeszcze inny rzekł: «Panie, chcę pójść za Tobą, ale pozwól mi najpierw pożegnać się z moimi w domu!» 62 Jezus mu odpowiedział: «Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do królestwa Bożego».
Nazajutrz po czytaniach nadziei Kościół w liturgii wylewa nam na głowy kubeł zimnej wody. Wczoraj była obietnica pocieszenia i wskrzeszenia, dziś jest zapowiedź zagłady: Oto Ja zmiażdżę was tak, jak miażdży wóz napełniony snopami. Nikt tego nie uniknie. Niech nikt nie myśli, że to nie do niego, bo on nie popełnił wyliczonych wyżej grzechów i w ogóle jest porządnym człowiekiem. Bóg odpowiada mi na takie groźne mrzonki ustami proroka Izajasza (64, 5): My wszyscy byliśmy skalani, a wszystkie nasze dobre czyny jak skrwawiona szmata; my wszyscy opadliśmy zwiędli jak liście, a nasze winy poniosły nas jak wicher. Różne cierpienia mogą na mnie spaść i każde na pewno będzie w pełni zasłużone. Nie mam żadnych zasług, a moje nieprawości głośno wołają do nieba. Świadomość własnej ułomności powinna być równie pewna, głęboka i dotykająca żywo samego dna serca, jak pokładana w nadzieja.
Równie radykalne są wezwania z perykopy ewangelicznej.
Pierwsze mówi o wyrzeczeniu się wszelkiego planowania. Uczony w Piśmie chce iść za Jezusem do Jego celu – i słyszy, że jest tylko droga, po tej stronie życia nie ma domu ani osiągnięć.
Drugi zostaje wezwany i nie rozpoznaje tego czasu. Chce sam wyznaczyć godzinę startu, na razie ma ważniejsze sprawy, świat wciąż jest na pierwszym miejscu. A to nie tak: trzeba pozwolić, aby świat zajął się sobą i iść za rozpoznanym powołaniem całym sobą, bez – co najbardziej widać na trzecim przykładzie – oglądania się wstecz, moszczenia sobie miejsca zapasowego na wszelki wypadek.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

http://brewiarz.pl/vii_18/0307p/czyt.php3
Ef 2, 19-22
Bracia:
Nie jesteście już obcymi i przychodniami, ale jesteście współobywatelami świętych i domownikami Boga, zbudowani na fundamencie apostołów i proroków, gdzie kamieniem węgielnym jest sam Chrystus Jezus. W Nim zespalana cała budowla rośnie na świętą w Panu świątynię, w Nim i wy także wznosicie się we wspólnym budowaniu, by stanowić mieszkanie Boga przez Ducha.
Ps 117 (116), 1-2
Chwalcie Pana, wszystkie narody, *
wysławiajcie Go, wszystkie ludy,
bo potężna nad nami Jego łaska, *
a wierność Pana trwa na wieki.
J 20, 24-29
Tomasz, jeden z Dwunastu, zwany Didymos, nie był razem z nimi, kiedy przyszedł Jezus. Inni więc uczniowie mówili do niego: «Widzieliśmy Pana».
Ale on rzekł do nich: «Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej do boku Jego, nie uwierzę».
A po ośmiu dniach, kiedy uczniowie Jego byli znowu wewnątrz domu i Tomasz z nimi, Jezus przyszedł mimo drzwi zamkniętych, stanął pośrodku i rzekł: «Pokój wam!»
Następnie rzekł do Tomasza: «Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż ją do mego boku, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym».
Tomasz Mu odpowiedział: «Pan mój i Bóg mój!»
Powiedział mu Jezus: «Uwierzyłeś dlatego, że Mnie ujrzałeś. Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli»
Św. Paweł zwraca się do Kościoła, to on jest zbudowany na fundamencie apostołów i proroków. Do Kościoła w Efezie, ale także do każdego innego, do powszechnego i do domowego. Dla każdego z nich kamieniem węgielnym jest sam Chrystus Jezus. Spróbujmy więc odczytać cały ten passus jako przesłanie dla małżonków, szczególnie tych przeżywających kryzys.
Nie jesteście już obcymi i przychodniami, ale jesteście współobywatelami świętych i domownikami Boga. Wasz dom, Wasz związek, jest przedsionkiem Jego królestwa, skrawkiem nieba, miejscem zamieszkania i działania Boga. Także ten najmniejszy Kościół jest zbudowany na fundamencie apostołów i proroków, całe Słowo objawia jego piękno i głębię, pozwala zrozumieć i przede wszystkim doświadczyć sensu, istoty tej więzi. A kamieniem węgielnym jest sam Chrystus Jezus! W Nim zespalana cała budowla rośnie na świętą w Panu świątynię, w Nim i wy także wznosicie się we wspólnym budowaniu, by stanowić mieszkanie Boga przez Ducha. W tym ostatnim zdaniu nic nie trzeba dodawać, wyjaśniać, podkreślać. Wystarczy się w nim zatopić, zaszczepić je w sobie. Potężna nad nami Jego łaska, a wierność Jego trwa na wieki! Chwalcie Pana, wysławiajcie Go.
Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli. Kim ja jestem? Czy nie widziałem potęgi Jego łaski? Czy nie połączyłem się z moją ukochaną żoną tak, że stanowiliśmy jedno, przeżywając daną przez Niego komunię osób? Czy nie doświadczałem przez lata tego, że w Nim zespalana cała budowla rosła na świętą w Panu świątynię, czy w Nim nie wznosiłem się we wspólnym budowaniu, by stanowić mieszkanie Boga przez Ducha? Czy nie przyjmuję go w Jego Ciele i Krwi? Czy Go w ten sposób ujrzałem? A może więcej niż ujrzałem? I na ile uwierzyłem? A na ile wciąż wątpię i chcę włożyć palec w miejsce gwoździ łudząc się, że wtedy dopiero uwierzę? I jaka będzie moja wierność? Jeszcze dzień, tydzień, miesiąc, rok, kilka, kilkadziesiąt lat? Jego wierność trwa na wieki. A moja? Czy będzie jak dni człowieka, jak trawa która kwitnie jak kwiat na polu - ledwie muśnie go wiatr, a już jej nie ma (Ps 103, 15-16a)? A przecież ma być właśnie jak dni człowieka, na moją miarę. Mam uwierzyć w potęgę Jego łaski, uświadomić sobie własną kruchość i wytrwać tylko tę chwilę, którą Bóg daje mi tu na ziemi.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

http://brewiarz.pl/vii_18/0407p/czyt.php3
Am 5, 14-15. 21-24
«Szukajcie dobra, a nie zła, abyście żyli. Wtedy Pan, Bóg Zastępów, będzie z wami, tak jak to mówicie. Miejcie w nienawiści zło, a miłujcie dobro! Wymierzajcie w bramie sprawiedliwość! Może ulituje się Pan, Bóg Zastępów, nad Resztą pokolenia Józefa.
Nienawidzę waszych świąt i brzydzę się nimi. Nie będę miał upodobania w waszych uroczystych zebraniach. Bo kiedy składacie Mi całopalenia i wasze ofiary, nie znoszę tego, a na ofiary biesiadne z tucznych wołów nie chcę patrzeć. Idź precz ode Mnie ze zgiełkiem pieśni twoich, i dźwięku twoich harf nie chcę słyszeć. Niech sprawiedliwość wystąpi jak woda z brzegów i prawość niech się wyleje jak nie wysychający potok!»
Ps 50 (49), 7-8. 9-10. 11-12. 16b-17
«Posłuchaj, mój ludu, gdyż będę przemawiał †
i będę świadczył przeciw tobie, Izraelu. *
Ja jestem Bogiem, twoim Bogiem.
Nie oskarżam cię za twoje ofiary, *
bo twe całopalenia zawsze są przede Mną.
Nie przyjmę cielca z twego domu *
ani kozłów ze stad twoich.
Bo do Mnie należy cała zwierzyna w lasach, *
tysiące zwierząt na moich górach.
Znam wszystkie ptaki na niebie, *
moim jest wszystko, co porusza się po polach.
Gdybym był głodny, nie mówiłbym ci o tym, *
bo do Mnie świat należy i wszystko, co go napełnia».
«Czemu wymieniasz moje przykazania *
i na ustach masz moje przymierze?
Ty, co nienawidzisz karności, *
a słowa moje odrzuciłeś za siebie».
Mt 8, 28-34
Gdy Jezus przybył na drugi brzeg do kraju Gadareńczyków, wyszli Mu naprzeciw z grobowców dwaj opętani, tak bardzo niebezpieczni, że nikt nie mógł przejść tamtą drogą. Zaczęli krzyczeć: «Czego chcesz od nas, Jezusie, Synu Boży? Przyszedłeś tu przed czasem dręczyć nas?»
A opodal nich pasła się duża trzoda świń. Złe duchy zaczęły Go prosić: «Jeżeli nas wyrzucasz, to poślij nas w tę trzodę świń». Rzekł do nich: «Idźcie!» Wyszły więc i weszły w świnie. I naraz cała trzoda ruszyła pędem po urwistym zboczu do jeziora i zginęła w wodach.
Pasterze zaś uciekli i przyszedłszy do miasta, rozpowiedzieli wszystko, a także zdarzenie z opętanymi. Wtedy całe miasto wyszło na spotkanie Jezusa; a gdy Go ujrzeli, prosili, żeby opuścił ich granice.
Wymowa pierwszego czytania i psalmu wydaje mi się dość oczywista. Samo mówienie do Boga i o Bogu, wszystko, co bywa określane mianem dewocji, nie są gwarancją wykonywania Jego woli. Mają sens, mają właśnie temu służyć - rozpoznawaniu i wykonywaniu Jego woli. Mają mi przypominać, że jeszcze tej woli nie znam i nie idę za nią, mają być pytaniem, wezwaniem, wręcz wyzwaniem, wyprowadzać ze stanu komfortu, a nie w nim utwierdzać i usypiać.
Ewangelia jest z jednej strony dobitnym potwierdzeniem tego samego przesłania. Oto nawet demony zwracają się do Jezusa i tytułują Go Synem Bożym. Z Ewangelii według św. Łukasza (8, 26-39) wiemy, że mają na imię Legion. Obie wersje poświadczają ich niszczycielski, śmiercionośny charakter: wielka trzoda świń, w które weszły po wypędzeniu ich z człowieka, wskutek tego zaraz poniosła śmierć.
Zawołał: «Czego chcesz ode mnie, Jezusie, Synu Boga Najwyższego? Błagam Cię, nie dręcz mnie!» Rozkazywał bowiem duchowi nieczystemu, by wyszedł z tego człowieka. [...] A Jezus zapytał go: «Jak ci na imię?» On odpowiedział: «Legion», bo wielu złych duchów weszło w niego. Te prosiły Jezusa, żeby im nie kazał odejść do Czeluści. A była tam duża trzoda świń, pasących się na górze. Prosiły Go więc [złe duchy], żeby im pozwolił wejść w nie. I pozwolił im.
W relacji św. Mateusza, krótszej, jest jeden nieobecny tu element. Zamiast błagania demona jest drugie pytanie zawierające zarzut, że Jezus działa "przed czasem". Z jednej strony to zupełnie naturalne, że zły duch kłamie, z drugiej nie można zakładać, że mówi tylko nieprawdę. Wręcz przeciwnie, wyraża tu wielką, rzetelną wiedzę na temat Jezusa. Bardzo mocno uświadamia to kontrast ze słowami, które w obu ewangeliach (Łk 8, 25; Mt 8, 27) bezpośrednio poprzedzają tę scenę i pochodzą od ludzi Jezusowi najbliższych: Kimże On jest, że nawet wichry i jezioro są Mu posłuszne? Oni nawet widząc cud nie rozumieją, a demon wyznaje boskość Chrystusa.
Wróćmy jednak do czasu. Jakie jest miejsce całego zdarzenia w misji zbawczej Jezusa? Choć te dwie ewangelie synoptyczne trochę się różnią w doborze i kolejności przedstawianych wydarzeń, wyłania się z nich ich spójny ciąg: kuszenie Jezusa, początek działalności, powołanie uczniów, Kazanie na górze, sługa setnika (wiara poza Izraelem, cud "na odległość"), uciszenie burzy (władza nad żywiołami), uzdrowienie opętanego i stado świń. Czym był ten etap - władzą nad światem demonów? Ukazana poprzez uwolnienie człowieka od "Legionu" śmiercionośnych duchów? To wydaje się całkiem logiczne...
W Ewangelii według św. Łukasza nie jest to pierwsze uwolnienie człowieka od z szatańskich więzów i kolejny dialog z nimi. Już pierwszy z nich, w Kafarnaum, w szabat, w środku synagogi wykrzyczał: Och, czego chcesz od nas, Jezusie Nazarejczyku? Przyszedłeś nas zgubić? Wiem, kto jesteś: Święty Boży (Łk 4, 34). Zaraz potem ewangelista wspomina, że takich spotkań było więcej: także złe duchy wychodziły z wielu, wołając: "Ty jesteś Syn Boży!" Lecz On je gromił i nie pozwalał im mówić, ponieważ wiedziały, że On jest Mesjaszem (Łk 4, 41). Kolejny spośród nich wyznał tę samą wiarę w Chrystusa zarzucając Mu, że dręczy go przed czasem. Przed czasem objawienia Jego jako Syna Bożego, jak Mesjasza. Z jakiegoś powodu Jezus działał przed tym czasem, jeszcze zanim nadeszła Jego godzina.
Przypomnijmy sobie zapisaną przez św. Jana rozmowę w Kanie Galilejskiej między Nim a Jego matką (J 2, 3-4): Nie mają już wina. Jezus Jej odpowiedział: «Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? Czyż jeszcze nie nadeszła godzina moja? Była z góry ustalona Jego godzina, Jemu znana, ale modlitwa człowieka łamie te ustalenia, misja zbawcza przyspiesza. Wtedy po raz pierwszy, a potem jeszcze wiele razy, gdy Jezus spotykał ludzi dręczonych przez Złego. Demony wiedziały, że czeka je klęska ze strony Syna Bożego, że strąci ich do Czeluści, ale miało to przyjść w Jego godzinie, a On zjawiał się wcześniej i uzdrawiał.
Czasy, które Ojciec ustalił swoją władzą... Jeszcze po zmartwychwstaniu Jezus upominał apostołów, że nie ich to rzecz znać czasy i chwile, które Ojciec ustalił swoją władzą (Dz 1, 7). Dodał zaraz po tym: ale gdy Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi (Dz 1, 8). Ta chwila, ta Jego godzina, to nie tylko męka i zmartwychwstanie, ale też czas naszej misji głoszenia Słowa. Tak, jakby dopiero wtedy Jezus przychodził w całej pełni, gdy ja głoszę Jego imię, ja wyznaję Go jako Syna Bożego i Mesjasza.
I nie tylko wyznaję: wróćmy do pierwszego czytania i psalmu. Jezus staje się na ziemi, przychodzi Jego godzina, gdy człowiek łączy to wyznanie z dobrym uczynkiem. To jest Jego przyjście. Wtedy, gdy wiarą i dobrym uczynkiem naśladuję Go, gdy pozwalam Mu zadziałać przeze mnie. Bo przecież to On jest dobrem, źródłem wszelkiego dobra, jego uosobieniem.
Tu właśnie przychodzi owa intrygująca, wręcz niepokojąca myśl. Dzisiejsza ewangelia pokazuje dobroć Jezusa dla demona i to takiego najgorszego. Zły prosi Chrystusa, by nie strącał go do Czeluści, by pozwolił mu wejść w świnie. Jakby modlił się do Niego, a On wysłuchał tej modlitwy!
To tylko pytanie. Czuję, że stoi za tym jakaś tajemnica, której nie potrafię rozgryźć. Przypomina mi to jednocześnie przestrogę, by nie czytań Pisma jako zapisu wydarzeń, jak filmu czy stenogramu. Dlaczego Jezus skazał na śmierć tysiące niewinnych zwierząt? Św. Łukasz mówi o jednym opętanym i legionie demonów, Mateusz o dwóch opętanych, a w obu przypadkach Jezus rozmawia z jednym złym duchem. To chyba po prostu obraz mówiący o czymś innym, o nieporównanie większej wartość ludzkiego życia i wolności, pewnie o wielu innych treściach, które teraz pozostają przede mną zakryte. Tysiące świń, legion demonów, jeden opętany jakby w dwóch ciałach to jakieś spiętrzenie symboli zupełnie niepojęte, może nawet zapisane przez autora natchnionego w tak szczątkowej postaci, że w ogóle nie da się tego rozszyfrować. A przekazane nam właśnie po to, żebyśmy nie próbowali rozłożyć wszystkiego na czynniki pierwsze.
Na koniec tego i tak zbyt długiego tekstu chcę się podzielić jeszcze jedną refleksją. Te czytania ukazują dwie postacie. Pierwsza to osoba uczestnicząca w uroczystych nabożeństwach, składająca Mu ofiary, śpiewająca Mu pieśni i grająca na harfie. Jednak nie idą za tym uczynki miłości Bóg ma tę pustą dewocję w nienawiści. Druga postać to opętany, śmiertelnie niebezpieczny człowiek, żyjący w grobowcach, budzący powszechny strach i odrazę. Do tego przychodzi Jezus. Okazuje się, że on był ofiarą Złego, opętany, spętany, zniewolony, potrzebował uleczenia. Gdy tylko otrzymał tę łaskę, chciał - jak podaje św. Łukasz - iść za Jezusem, ale otrzymał inną, jeszcze trudniejszą misję głoszenia Słowa w tej krainie, która odrzuciła Chrystusa. Wniosek nasuwa się prosty: nie oceniajmy nikogo, bo pozory mogą bardzo mylić.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

http://brewiarz.pl/vii_18/0507p/czyt.php3
Am 7, 10-17
Amazjasz, kapłan z Betel, posłał do Jeroboama, króla izraelskiego, aby mu powiedzieć: «Spiskuje przeciw tobie Amos pośród domu Izraela. Nie może ziemia znieść wszystkich słów jego, gdyż tak rzekł Amos: Od miecza umrze Jeroboam i Izrael będzie uprowadzony ze swojej ziemi».
I rzekł Amazjasz do Amosa: «„Widzący”, idź sobie, uciekaj do ziemi Judy! I tam jedz chleb, i tam prorokuj! A w Betel więcej nie prorokuj, bo jest ono królewską świątynią i królewską budowlą».
I odpowiedział Amos Amazjaszowi: «Nie jestem ja prorokiem ani nie jestem synem proroków, gdyż jestem pasterzem i tym, który nacina sykomory. Od trzody bowiem wziął mnie Pan i rzekł do mnie Pan: „Idź, prorokuj do narodu mego, izraelskiego!”
A teraz słuchaj słowa Pańskiego! Ty mówiłeś: Nie prorokuj przeciwko Izraelowi ani nie przepowiadaj przeciwko domowi Izaaka! Dlatego tak rzekł Pan: „Żona twoja w mieście będzie nierządnicą. Synowie zaś i córki twoje od miecza poginą. Ziemię twoją sznurem podzielą. Ty umrzesz na ziemi nieczystej, a Izrael zostanie ze swej ziemi uprowadzony”».
Mt 9, 1-8
Jezus wsiadł do łodzi, przeprawił się z powrotem i przyszedł do swego miasta. A oto przynieśli Mu paralityka, leżącego na łożu. Jezus, widząc ich wiarę, rzekł do paralityka: «Ufaj, synu! Odpuszczone są ci twoje grzechy».
Na to pomyśleli sobie niektórzy z uczonych w Piśmie: On bluźni.
A Jezus, znając ich myśli, rzekł: «Dlaczego złe myśli nurtują w waszych sercach? Cóż bowiem łatwiej jest powiedzieć: „Odpuszczone są ci twoje grzechy”, czy też powiedzieć: „Wstań i chodź!” Otóż żebyście wiedzieli, iż Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów» – rzekł do paralityka: «Wstań, weź swoje łoże i idź do swego domu!»
On wstał i poszedł do domu.
A tłumy ogarnął lęk na ten widok, i wielbiły Boga, który takiej mocy udzielił ludziom.
Czasem kluczem do czytania może być to, czego w nim nie ma. W przypadku tej perykopy wersja św. Mateusza wręcz krzyczy swoim brakiem. Porównajmy trzy opisy:
Zebrało się tyle ludzi, że nawet przed drzwiami nie było miejsca, a On głosił im naukę. Wtem przyszli do Niego z paralitykiem, którego niosło czterech. Nie mogąc z powodu tłumu przynieść go do Niego, odkryli dach nad miejscem, gdzie Jezus się znajdował, i przez otwór spuścili łoże, na którym leżał paralityk. Jezus, widząc ich wiarę, ...
(Mk 2, 2-5a)
Wtem jacyś ludzie niosąc na łożu człowieka, który był sparaliżowany, starali się go wnieść i położyć przed Nim. Nie mogąc z powodu tłumu w żaden sposób go przynieść, wyszli na płaski dach i przez powałę spuścili go wraz z łożem w sam środek przed Jezusa. On widząc ich wiarę rzekł: ...
(Łk 5, 18-20a)
A oto przynieśli Mu paralityka, leżącego na łożu. Jezus, widząc ich wiarę, rzekł do paralityka: ...
(Mt 9, 2a).
Sugestywna scena ze spuszczaniem paralityka przez dach wprost przed Jezusa została w najdłuższej ewangelii pominięta, wręcz świadomie usunięta. Widocznie przeszkadzała. Przeszkadzała, bo była zbyt widoczna. Przesłaniała to, co istotne: wiarę tych, którzy przynieśli paralityka do Jezusa.
Całość ukazana jest tak, jakby ów paralityk był jedynie przedmiotem, jakimś robotem. To nie jego wiara zdecydowała o spuszczeniu go przez dach. I to nie jemu Jezus demonstruje swoją władzę odpuszczania grzechów. Za pomocą jego uzdrowienia przemawia do uczonych w piśmie. Wręcz zakrywa, przesłania mu większy cud – odpuszczenia grzechów – mniejszym, uzdrowieniem z paraliżu. Może Jezus znając jego serce wiedział, że on i tak uwierzy, i tak przyjmie cud uzdrowienia serca.
Bóg przemawia przez prostotę. Celowo potrafi ogołocić swój przekaz ze wszystkich ozdobników, aby skutecznie dotarł. Amos mówi, że nie jest prorokiem ani nawet synem proroka, tylko prostym pasterzem. Chce, żeby do słuchacza dotarło samo słowo, niezasłonięte jego osobą.
Dziękuję Bogu za to, że mnie obdarzył czystością i dojrzałą miłością. Wciąż modlę się o bliskość z żoną i nie jestem wysłuchany. Może właśnie dlatego? Żebym dostrzegł i docenił ten większy dar? Czy w ogóle bym go zauważył, gdyby wszystko szło łatwo, lekko i przyjemnie? Czy w ogóle bym te dary przyjął? Czy paralityk najpierw uzdrowiony czekałby jeszcze na rozgrzeszenie? Pragnąłby go gorąco? Byłby w stanie w te niezwykłe słowa usłyszeć?
I jeszcze jedna refleksja nad moim doświadczeniem. Ostatnio dowiaduję się, jak wiele osób modliło się w intencji mojej i mojego małżeństwa. To byli ludzie, którzy zrobili dziurę w dachu wprost nad Jezusem i spuścili tam mnie, sparaliżowanego grzechem i zaślepieniem. Panie, miej ich w swojej opiece.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

http://brewiarz.pl/vii_18/0607/czyt.php3
Am 8, 4-6. 9-12
Słuchajcie tego wy, którzy gnębicie ubogiego, a bezrolnego pozostawiacie bez pracy, którzy mówicie: «Kiedyż minie nów księżyca, byśmy mogli sprzedawać zboże, i kiedy szabat, byśmy mogli otworzyć spichlerz? A będziemy zmniejszać efę, powiększać sykl i wagę podstępnie fałszować. Będziemy kupować biednego za srebro, a ubogiego za parę sandałów, i plewy pszeniczne będziemy sprzedawać».
«Owego dnia – mówi Pan Bóg – zajdzie słońce w południe i w jasny dzień zaciemnię ziemię. Zamienię święta wasze w żałobę, a wszystkie wasze pieśni w lamentacje; nałożę na wszystkie biodra wory, a wszystkie głowy ogolę i uczynię żałobę jak po jedynaku, a dni ostatnie jakby dniem goryczy.
Oto nadejdą dni – mówi Pan Bóg – gdy ześlę głód na ziemię, nie głód chleba ani pragnienie wody, lecz głód słuchania słów Pańskich. Wtedy błąkać się będą od morza do morza, z północy na wschód będą krążyli, by znaleźć słowo Pańskie, lecz go nie znajdą».
Ps 119 (118), 2 i 10. 20 i 30. 40 i 131
Błogosławieni, którzy zachowują Boże napomnienia *
i szukają Go całym sercem.
Z całego serca swego szukam Ciebie, *
nie daj mi odejść od Twoich przykazań.
Słabnie wciąż moja dusza *
z tęsknoty do wyroków Twoich.
Wybrałem drogę prawdy, *
pragnąc Twych wyroków.
Oto pożądam Twoich postanowień, *
według swej sprawiedliwości zapewnij mi życie.
Zaczerpnę powietrza otwartymi ustami, *
bo pragnę Twoich przykazań. .
Mt 9, 9-13
Jezus, wychodząc z Kafarnaum, ujrzał człowieka imieniem Mateusz, siedzącego na komorze celnej, i rzekł do niego: «Pójdź za Mną!» A on wstał i poszedł za Nim.
Gdy Jezus siedział w domu za stołem, przyszło wielu celników i grzeszników i zasiadło wraz z Jezusem i Jego uczniami. Widząc to, faryzeusze mówili do Jego uczniów: «Dlaczego wasz Nauczyciel jada wspólnie z celnikami i grzesznikami?»
On, usłyszawszy to, rzekł: «Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Idźcie i starajcie się zrozumieć, co znaczy: „Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary”. Bo nie przyszedłem, aby powołać sprawiedliwych, ale grzeszników».
Każde z dzisiejszych czytań przemawia do mnie jednym szczegółem. W psalmie jest to porównanie Słowa do powietrza. Głód i pragnienie Słowa to metafory sugestywne, ale zarazem już mi dobrze znane, jakoś wyblakły, straciły swą ostrość. Może potrzebuję doświadczyć prawdziwego głodu lub pragnienia? W każdym razie słowa Psalmu przychodzą mi już teraz z pomocą. Prawda jako powietrze. Niezbędne w każdej minucie. Otacza mnie zewsząd. Nie mogę go zobaczyć, czasem czuję jego lekki powiew, a czasem wicher zwala z nóg. Oddychamy nim nawet nie zdając sobie z tego sprawy - do czasu, gdy go zabraknie. I jak łapczywie je chwytam, gdy znów mogę zaczerpnąć tchu, zaczerpnąć Słowa.
Właśnie tę sytuację zapowiada prorok Amos. Błąkać się będą, krążyć, by znaleźć słowo Pańskie, lecz go nie znajdą. Pan ześle głód na ziemię - głód słuchania słów Pańskich. Przydusi mnie tak, że ponad wszystko będę pragnąć zaczerpnąć Jego tchnienia. To będzie bolało, ale nie będzie przeciwko mnie. Poprowadzi mnie do życia, nie do śmierci. Nie znajdę Słowa od razu, abym dojrzał w tym głodzie, abym umiał sobie uświadomić Jego brak, moje odłączenie od Niego, moją prawdziwą tęsknotę i jej moc.
Dlaczego Jezus nie przychodzi, aby powołać sprawiedliwych? Czy lekceważy ich wysiłek podejmowany dla Niego, ich wierność, ich hołd i dobre uczynki? Czego im brakuje?
Nie wiem, ale chyba chodzi właśnie o to pytanie – czego im brakuje. Czy temu, kto uważa się za sprawiedliwego, czegoś brakuje? Czuje brak, głód, gorące pragnienie? Czy pragnie uzdrowienia, zbawienia?
Kto jest sprawiedliwy? Kto może tak o sobie powiedzieć? Porównując się do tych, którzy jego zdaniem grzeszą bardziej? A ja tak tylko trochę, na moją miarę, tak normalnie, niemal porządnie... Nie, to okłamywanie siebie. Wszyscy zgrzeszyliśmy i jesteśmy pozbawieni chwały Bożej (Rz 3, 23). Ja jestem celnikiem i grzesznikiem. Dopóki sobie tego nie uświadomię, dopóki patrzę na innych z góry, zamykam się na uzdrowienie, nie pozwalam się zbawić. Dopiero gdy stanę jako celnik, Jezus może mnie powołać i zasiąść ze mną do stołu.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

http://brewiarz.pl/vii_18/0707p/czyt.php3
Am 9, 11-15
Tak mówi Pan:
«W tym dniu podniosę szałas Dawidowy, który upada, zamuruję jego szczeliny, ruiny jego podźwignę i jak za dawnych dni go zbuduję, by posiedli resztę Edomu i wszystkie narody, nad którymi wzywano mojego imienia – mówi Pan, który to uczyni.
Oto nadejdą dni – mówi Pan – gdy będzie postępował żniwiarz zaraz za oraczem, a depczący winogrona za siejącym ziarno; z gór moszcz spływać będzie kroplami, a wszystkie pagórki będą w niego opływać. Uwolnię z niewoli lud mój izraelski – odbudują miasta zburzone i będą w nich mieszkać; zasadzą winnice i pić będą wino; założą ogrody i będą jedli z nich owoce. Zasadzę ich na ich ziemi, a nigdy nie będą wyrwani z ziemi, którą im dałem – mówi Pan, twój Bóg».
Mt 9, 14-17
Po powrocie Jezusa z krainy Gadareńczyków podeszli do Niego uczniowie Jana i zapytali: «Dlaczego my i faryzeusze dużo pościmy, Twoi zaś uczniowie nie poszczą?»
Jezus im rzekł: «Czy goście weselni mogą się smucić, dopóki pan młody jest z nimi? Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego, a wtedy będą pościć.
Nikt nie przyszywa łaty z surowego sukna do starego ubrania, gdyż łata obrywa ubranie, i gorsze staje się przedarcie. Nie wlewają też młodego wina do starych bukłaków. W przeciwnym razie bukłaki pękają, wino wycieka, a bukłaki przepadają. Ale młode wino wlewają do nowych bukłaków, a tak jedno i drugie się zachowuje».
Dwie przeciwne zapowiedzi: radości i smutku. Obie pochodzą od Boga i są skierowane do mnie. Obie są mi potrzebne: nie tylko sam czas radości i smutku, ale też wiedza o nich. Mam być gotowy na jedno i drugie. Umieć przyjąć z ufnością cierpienie. Przyjąć je jak obiecany dar, przeżyć w całej pełni, w jego głębi, nie uciekając i nie zagłuszając go. Wsłuchać się w nie, bo to będzie – jest! – Jego głos skierowany do mnie.
Równie ważne jest, abym umiał marzyć, oczekiwać radości i szczęścia już tu na ziemi. Być gotowym na przyjęcie tego daru, przeżycie go w pełni, bez zatruwania go obawami o jutro. Pozwolić Bogu napełnić się radością, gdy przyjdzie czas wesela. To tylko pozornie może wydawać proste i oczywiste. Przez kilka lat tego nie potrafiłem. Smutek do tego stopnia przeniknął wszystko, że jedynym wyjściem z niego wydawała się śmierć i tylko o niej potrafiłem marzyć. Bóg tego nie chce. Zapowiada czas szczęścia, aby się do niego przygotował, abym go oczekiwał, pragnął, o nim marzył. Bóg powołał mnie do tego, abym marzył. Uczynił nadzieję jedną z głównych cnót, źródłem siły w czasie próby.
Czy nie mogłoby być zawsze dobrze? Jezus tłumaczy mi, że wtedy nigdy nie mógłby obdarować mnie niczym nowym. Jakaś część mnie musi umrzeć, aby zrobić miejsce nowej. Ta agonia zawsze jest bolesna. Czas postu, cierpienia przyjmowanego ze zgodą, w ufności, to niezbędny etap rozwoju. Niby to wszyscy już wiemy, ale to wiedza trudna, warto ją przypominać, żeby zapadała głębiej.
Dlatego przeżywając radość pełną piersią nie powinienem przywiązywać się do niej tak, jakby miała trwać wiecznie. Cieszyć się nią tym bardziej, że czas jest krótki. Smakować chwilę w gotowości na to, że przeminie. Z taką akceptacją przyszłego cierpienia, żeby pamięć o nim nie kładła się cieniem na radości, tylko jeszcze ją wzmacniała.
Naprzemienne okresy radości i smutku są uproszczeniem, koniecznym dla uzmysłowienia sobie ich równoległego współistnienia. Gody weselne to jedynie metafora. Jedno i drugie, jasna i trudna strona życia, z różnym natężeniem współistnieją ze sobą. Pan młody wciąż jest z nami, nasz Oblubieniec pozostaje obecny na wiele sposobów. Kiedyś może się uobecni w postaci bliskiej relacji z ukochaną żoną. Na pewno teraz przychodzi w Eucharystii i Słowie. Wezwanie do przeżywania tego spotkania w pełnej radości jest wciąż aktualne. Podobnie jak przypomnienie, że czas pustyni też jest potrzebny.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

http://brewiarz.pl/vii_18/0807/czyt.php3
Ez 2, 2-5
Wstąpił we mnie duch, gdy do mnie mówił, i postawił mnie na nogi; potem słuchałem Tego, który do mnie mówił. Powiedział mi:
«Synu człowieczy, posyłam cię do synów Izraela, do ludu buntowników, którzy Mi się sprzeciwili. Oni i przodkowie ich występowali przeciwko Mnie aż do dnia dzisiejszego. To ludzie o bezczelnych twarzach i zatwardziałych sercach; posyłam cię do nich, abyś im powiedział: Tak mówi Pan Bóg. A oni, czy będą słuchać, czy też zaprzestaną – są bowiem ludem opornym – przecież będą wiedzieli, że prorok jest wśród nich».
Ps 123 (122), 1b-2. 3-4
Do Ciebie wznoszę oczy, który mieszkasz w niebie. †
Jak oczy sług są zwrócone na ręce ich panów. *
Jak oczy służebnicy na ręce jej pani,
tak oczy nasze ku Panu, Bogu naszemu, *
dopóki się nie zmiłuje nad nami.
Zmiłuj się nad nami, zmiłuj się, Panie, *
bo mamy już dosyć pogardy.
Ponad miarę nasza dusza jest nasycona *
szyderstwem zarozumialców i pysznych pogardą.
2 Kor 12, 7-10
Bracia:
Aby nie wynosił mnie zbytnio ogrom objawień, dany mi został oścień dla ciała, wysłannik Szatana, aby mnie policzkował – żebym się nie unosił pychą. Dlatego trzykrotnie prosiłem Pana, aby odszedł ode mnie, lecz mi powiedział: «Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali».
Najchętniej więc będę się chlubił z moich słabości, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusa. Dlatego mam upodobanie w moich słabościach, w obelgach, w niedostatkach, w prześladowaniach, w uciskach z powodu Chrystusa. Albowiem ilekroć niedomagam, tylekroć jestem mocny.
Mk 6, 1-6
Jezus przyszedł do swego rodzinnego miasta. A towarzyszyli Mu Jego uczniowie. Gdy zaś nadszedł szabat, zaczął nauczać w synagodze; a wielu, przysłuchując się, pytało ze zdziwieniem: «Skąd to u Niego? I co to za mądrość, która Mu jest dana? I takie cuda dzieją się przez Jego ręce! Czy nie jest to cieśla, syn Maryi, a brat Jakuba, Józefa, Judy i Szymona? Czyż nie żyją tu u nas także Jego siostry?» I powątpiewali o Nim.
A Jezus mówił im: «Tylko w swojej ojczyźnie, wśród swoich krewnych i w swoim domu może być prorok tak lekceważony».
I nie mógł tam zdziałać żadnego cudu, jedynie na kilku chorych położył ręce i uzdrowił ich. Dziwił się też ich niedowiarstwu. Potem obchodził okoliczne wsie i nauczał.
Zostałem powołany do małżeństwa, do miłości do mojej żony. Przez wiele lat było pięknie, aż wreszcie przyszedł czas, gdy moją modlitwą stał się Psalm 123: Zmiłuj się nade mną, zmiłuj się, Panie, bo mam już dosyć pogardy, ponad miarę moja dusza jest nią nasycona. Patrzyłem z rosnącym zdziwieniem na to, jak ludzie mnie szanowali, jak ten szacunek wzrastał, i jak znikał zupełnie po przekroczeniu progu mojego domu. Trudno tu było zrobić jakiś dobry uczynek, tak bardzo każdy gest miłości był przeinaczany lub odrzucany. Modliłem się do Pana oczekując zmiłowania. Chciałem, żeby Bóg już mnie stąd zabrał. Zapadałem się w grzech tak obrzydliwy, że sam widziałem siebie gdzieś na dnie. Nie chlubiłem się ze swoich słabości, lecz się w niej pławiłem i usprawiedliwiałem to swoim bólem. Choć nigdy nie ująłem tego w takie słowa, to zarzucałem Bogu, że za mało mnie wspiera swoją łaską. Nie widziałem nic, co mógłbym jeszcze zrobić, aby ratować moje małżeństwo.
To w Sycharze dotarło do mnie to najprostsze przesłanie. Bóg postawił mnie na nogi; potem słuchałem Tego, który do mnie mówił. Powiedział mi: posyłam cię do twojej żony. Masz ją kochać i świadczyć o swojej miłości. Ona występuje przeciwko Mnie aż do dnia dzisiejszego, to osoba o twardym sercu. Posyłam cię do niej, abyś jej powiedział: Tak mówi Pan Bóg. Jesteśmy małżeństwem. A ona, czy będzie słuchać, czy też zaprzestanie – jest bowiem osobą oporną – przecież będzie wiedziała, że ma męża.
A ja mam wznosić oczy nie na nią, lecz na Pana mego, to Jego sługą jestem.
I obdarzył mnie łaską tak obficie, że wreszcie dotarło do mnie to Słowo: wystarczy ci mojej łaski. Chlubię się tym, że nie wyszedłem sam z mojego grzechu, lecz to On mnie podźwignął.
Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Echo Słowa

Post autor: Pantop »

Albowiem ilekroć niedomagam, tylekroć jestem mocny.
Nie rozumiem.

,,Moc w słabości się doskonali,,

Tego również nie rozumiem.


Może kto wyłoży mi te kwestie.
Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Echo Słowa

Post autor: Pantop »

I jeszcze garstka myśli do pierwszego czytania z 1 lipca

Mdr 1, 13-15; 2, 23-24

Śmierci Bóg nie uczynił i nie cieszy się z zagłady żyjących. Stworzył bowiem wszystko po to, aby było, i byty tego świata niosą zdrowie: nie ma w nich śmiercionośnego jadu ani władania Otchłani na tej ziemi. Bo sprawiedliwość jest nieśmiertelna.
Do nieśmiertelności Bóg stworzył człowieka – uczynił go obrazem swej własnej wieczności. A śmierć weszła w świat przez zawiść diabła i doświadczają jej ci, którzy do niego należą.

To zdanie:
Śmierci Bóg nie uczynił i nie cieszy się z zagłady żyjących.
No dobrze - nie uczynił śmierci ALE dozwala by istniała i.. miała się świetnie.

To tak jakby całkowity i jedyny właściciel korporacji miał wiedzę o tym, że prezes rady nadzorczej robi szwindle i mówił: ,,- Nie cieszy mnie to co robi prezes rady nadzorczej, nie tak miało być.,,
:lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:

i
A śmierć weszła w świat przez zawiść diabła i doświadczają jej ci, którzy do niego należą.
Sama weszła.
A Najwyższy wtedy spał.
Wolne żarty.
MUSI być Jego PRZYZWOLENIE na wszystko co się dookoła dzieje - również na śmierć i zawiść diabła.
Jeśli tego przyzwolenia by nie było - żadna z powyższych rzeczy nie ostałaby się nawet przez milisekundę.
Proponuję więc nazwać rzeczy po imieniu.
WSZYSTKO co się dzieje, dzieje się za wiedzą i PRZYZWOLENIEM Najwyższego - inaczej NIE MOGŁOBY SIĘ W OGÓLE ZADZIAĆ.
Oczywiście wywołujemy w tym momencie do tablicy wolną wolę jako dar dany wszystkim bytom.
Dobrze
A kto ten dar ustanowił, wcześniej widząc WSZYSTKIE jego konsekwencje?

Coby była jasność:
Moje pisanie to nie przejaw jakiegoś buntu wobec tego jak jest.
Śmieszy mnie tylko teza, że cokolwiek/ktokolwiek może istnieć bez wiedzy i podtrzymania Najwyższego.

Rozwinę myśl
WSZYSTKO co jest ma swe źródło w Najwyższym jest przez Niego bezustannie podtrzymywane w stanie istnienia - jakże inaczej mogłoby trwać.
Odwołam się teraz do przebogatej wyobraźni czytelników: czy jest cokolwiek/ktokolwiek kto mógłby się utrzymać przy istnieniu sam z siebie swoją własną mocą/wolą?
Życzę owocnych przemyśleń.
Nie mam więcej pytań :D
jacek-sychar

Re: Echo Słowa

Post autor: jacek-sychar »

Pantop

Pojechałeś. :?

Ale nie dopuszczasz do myśli, że śmierci Bóg nie stworzył jako czegoś, co było w jego zamyśle samo w sobie, tylko ona powstała jako wynik naszego używania wolnej woli?
Przecież diabeł to anioł, który też skorzystał ze swojej wolnej woli. Nie został od razu stworzony jako diabeł, tylko jako duch czysty.

I już wszystko robi się łatwiejsze? :P

Tak samo można powiedzieć o naszych małżonkach. Były na to przeznaczone, żeby z nami przeżyć życie, ale wybrały inną zieloną łączkę. :? Był to wyłączny efekt ich wolnej woli. Bóg tego nie chciał, ale dopuszcza jako efekt naszej wolnej woli. Co wybierasz, to masz.
Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Echo Słowa

Post autor: Pantop »

Nie jacku-sychar
Nie masz możliwości pójść na skróty (tzn masz - ale mam Cię jako osobę inteligentną i ufam, że sięgniesz głębiej)

Zreasumuję swe myśli

WSZYSTKO co jest, dzieje się za wiedzą i z przyzwoleniem Najwyższego, ponieważ On warunkuje istnienie wszystkiego co jest.
Kropka.

Prosiłem wcześniej aby uwzględnić w tym dar wolnej woli.
Jest to tożsame z wszelkimi konsekwencjami, który niesie on z sobą.

Odnosząc się do Twych słów:
Ale nie dopuszczasz do myśli, że śmierci Bóg nie stworzył jako czegoś, co było w jego zamyśle samo w sobie, tylko ona powstała jako wynik naszego używania wolnej woli?
Potrafisz ubawić jacku-sycharze.
Bóg nie stworzył śmierci. Nie była ona w Jego zamyśle. Śmierć powstała jako wynik wolnej woli a Najwyższy zobaczył to i powiedział: ,, Ojej - nie przewidziałem tego!,, ?
Weź mnie rozwesel jeszcze jaką uwagą w podobnym tonie.
jacek-sychar

Re: Echo Słowa

Post autor: jacek-sychar »

Pantop

Zawiodłem się. Uważałem, że zrozumiesz mój tok rozumowania.
Ale cieszę się, że Cię rozbawiłem.
Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Echo Słowa

Post autor: Pantop »

Rozbawiłem się gdyż zrozumiałem Twój tok rozumowania.

Wg Ciebie wolna wola i WSZELKIE konsekwencje z niej wypływające są czymś co nie zostało przewidziane przez Stwórcę ORAZ nie są (negatywne konsekwencje) przez Niego obecnie dozwalane.

Dlatego ponowię prośbę:
Pokaż mi jedną rzecz/osobę(cokolwiek :P ), która może utrzymać sama z siebie swoje istnienie.

Życzyłbym powodzenia lecz wiem że to daremne
Zablokowany