Echo Słowa

Pomogła Ci jakaś modlitwa? Któryś ze Świętych jest Ci szczególnie bliski?...

Moderator: Moderatorzy

Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

http://brewiarz.katolik.pl/ii_18/2802p/czyt.php3
Jr 18, 18-20:
Niegodziwi rzekli: «Chodźcie, uknujemy zamach na Jeremiasza! Bo przecież nie zabraknie kapłanowi pouczenia ani mędrcowi rady, ani prorokowi słowa. Chodźcie, uderzmy go językiem, nie zważajmy wcale na jego słowa!»
Usłysz mnie, Panie, i słuchaj głosu moich przeciwników! Czy złem za dobro się płaci? A oni wykopali dół dla mnie. Wspomnij, jak stawałem przed Tobą, aby się wstawiać za nimi, aby odwrócić od nich Twój gniew.
Ps 31 (30), 5-6. 14. 15-16:
Wydobądź mnie z sieci zastawionej na mnie,
bo Ty jesteś moją ucieczką.
W ręce Twoje powierzam ducha mego,
Ty mnie odkupisz, Panie, wierny Boże.
Słyszałem bowiem, jak wielu szeptało:
«Trwoga jest dokoła!»
Przeciw mnie się gromadzą,
zamierzając odebrać mi życie.
Ja zaś pokładam ufność w Tobie, Panie,
i mówię: «Ty jesteś moim Bogiem».
W Twoim ręku są moje losy,
wyrwij mnie z rąk wrogów i prześladowców.
Mt 20, 17-28:
Udając się do Jerozolimy, Jezus wziął osobno Dwunastu i w drodze rzekł do nich: «Oto idziemy do Jerozolimy: a tam Syn Człowieczy zostanie wydany arcykapłanom i uczonym w Piśmie. Oni skażą Go na śmierć i wydadzą Go poganom, aby został wyszydzony, ubiczowany i ukrzyżowany; a trzeciego dnia zmartwychwstanie».
Wtedy podeszła do Niego matka synów Zebedeusza ze swoimi synami i oddawszy Mu pokłon, o coś Go prosiła.
On ją zapytał: «Czego pragniesz?»
Rzekła Mu: «Powiedz, żeby ci dwaj moi synowie zasiedli w Twoim królestwie jeden po prawej, a drugi po lewej Twej stronie».
Odpowiadając zaś, Jezus rzekł: «Nie wiecie, o co prosicie. Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić?»
Odpowiedzieli Mu: «Możemy».
On rzekł do nich: «Kielich mój wprawdzie pić będziecie. Nie do Mnie jednak należy dać miejsce po mojej stronie prawej i lewej, ale dostanie się ono tym, dla których mój Ojciec je przygotował».
Gdy usłyszało to dziesięciu pozostałych, oburzyli się na tych dwóch braci. Lecz Jezus przywołał ich do siebie i rzekł: «Wiecie, że władcy narodów uciskają je, a wielcy dają im odczuć swą władzę.
Nie tak będzie u was. Lecz kto by między wami chciał stać się wielkim, niech będzie waszym sługą. A kto by chciał być pierwszy między wami, niech będzie niewolnikiem waszym, tak jak Syn Człowieczy, który nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie jako okup za wielu».
Klucz do dzisiejszych czytań usłyszałem w homilii. Jezus mówi, że „Oto idziemy do Jerozolimy: a tam Syn Człowieczy zostanie wydany”. Idziemy razem z Nim, ale tylko On zostanie wydany. Towarzyszymy mu, ale nie do końca. Będziemy pić z Jego kielicha, ale zarazem nie będziemy tego robić. Mamy się trzymać blisko Niego, ale Go nie zatrzymywać, bo ostatecznie Jego drogi nie są drogami naszymi. Zgłębiać Jego Słowo i pamiętać, że nigdy go nie zgłębimy.
Psalm przynosi opis tej drogi: Ja zaś pokładam ufność w Tobie, Panie, i mówię: «Ty jesteś moim Bogiem». W Twoim ręku są moje losy. Jest to radykalne zaufanie Bogu, pełna pokoju świadomość, że moje losy są w Jego rękach, do mnie należy tylko wyznanie, że On jest moim Bogiem.
To jedyna obrona przed różnymi przeszkodami po drodze: intrygi i zarzuty oplatające jak sieci, pokusa wywyższenia się i oburzania się na to, atakowania tych, którzy wstawiają się za nami.
Po prostu dziecięca ufność w drodze za Jezusem, który idzie oddać swoje życie jako okup za wielu...
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

Po mityngu 12-krokowym z rozważaniem Ewangelii chciałbym dodać jeszcze jedną myśl.
Niezwykłe jest zderzenie tego co mówi Jezus o drodze za Nim i jej celu - Golgocie - prośbą synów Zebedeusza, przekazaną przez ich matkę. Oni chcą być blisko Pana, ale na Jego tronie. Zapowiedź męki zupełnie do nich nie dociera. Nie wiecie, o co prosicie! Kielich, który mają wypić, to na pewno męka. Jej potem zaznali. Może jednak nie tylko? Może to jest także kielich chwały, kielich Krwi Zmartwychwstałego? Droga z Jezusem prowadzi przez krzyż, ale przecież do zmartwychwstania. Jak nie ma Wielkiej Nocy bez męki, tak męka nie miałaby sensu bez zmartwychwstania. Jan i Jakub weszli przecież ostatecznie do chwał swego Mistrza.
Miałem wiele próśb w czasie kryzysu, mam je wciąż. Może proszę jak synowie Zebedeusza? Pozostaję głuchy na zapowiedź krzyża? Nie wiem, o co proszę? Mogę nie wiedzieć, byle bym poszedł za Nim i tej drogi nie zgubił. A co będzie, to będzie.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

http://brewiarz.pl/iii_18/0103/czyt.php3
Jr 17, 5-10:
Tak mówi Pan: «Przeklęty mąż, który pokłada nadzieję w człowieku i który w ciele upatruje swą siłę, a od Pana odwraca swe serce. Jest on podobny do dzikiego krzewu na stepie, nie dostrzega, gdy przychodzi szczęście; wybiera miejsca spalone na pustyni, ziemię słoną i bezludną.
Błogosławiony mąż, który pokłada ufność w Panu, i Pan jest jego nadzieją. Jest on podobny do drzewa zasadzonego nad wodą, co swe korzenie puszcza ku strumieniowi; nie obawia się, gdy nadejdzie upał, bo zachowa zielone liście; także w roku posuchy nie doznaje niepokoju i nie przestaje wydawać owoców.
Serce jest zdradliwsze niż wszystko inne i niepoprawne – któż je zgłębi? Ja, Pan, badam serce i doświadczam nerki, bym mógł każdemu oddać stosownie do jego postępowania, według owoców jego uczynków».
Łk 16, 19-31:
Jezus powiedział do faryzeuszów:
«Żył pewien człowiek bogaty, który ubierał się w purpurę i bisior i dzień w dzień ucztował wystawnie. U bramy jego pałacu leżał żebrak pokryty wrzodami, imieniem Łazarz. Pragnął on nasycić się odpadkami ze stołu bogacza. A także psy przychodziły i lizały jego wrzody.
Umarł żebrak i aniołowie zanieśli go na łono Abrahama. Umarł także bogacz i został pogrzebany.
Gdy cierpiąc męki w Otchłani, podniósł oczy, ujrzał z daleka Abrahama i Łazarza na jego łonie. I zawołał: „Ojcze Abrahamie, ulituj się nade mną i przyślij Łazarza, aby koniec swego palca umoczył w wodzie i ochłodził mój język, bo strasznie cierpię w tym płomieniu”.
Lecz Abraham odrzekł: „Wspomnij, synu, że za życia otrzymałeś swoje dobra, a Łazarz w podobny sposób – niedolę; teraz on tu doznaje pociechy, a ty męki cierpisz. A ponadto między nami a wami zionie ogromna przepaść, tak że nikt, choćby chciał, stąd do was przejść nie może ani stamtąd nie przedostają się do nas”.
Tamten rzekł: „Proszę cię więc, ojcze, poślij go do domu mojego ojca. Mam bowiem pięciu braci: niech ich ostrzeże, żeby i oni nie przyszli na to miejsce męki”.
Lecz Abraham odparł: „Mają Mojżesza i Proroków, niechże ich słuchają!” „Nie, ojcze Abrahamie – odrzekł tamten – lecz gdyby ktoś z umarłych poszedł do nich, to się nawrócą”. Odpowiedział mu: „Jeśli Mojżesza i Proroków nie słuchają, to choćby ktoś z umarłych powstał, nie uwierzą”».
Sądzę, że jestem człowiekiem dość bogatym. Zdecydowanie bliżej mi do bogacza, niż do Łazarza. Najadam się do syta, ciepło ubieram, wygodnie mieszkam. Czy pod moimi drzwiami leży biedak, który chce pożywić się resztkami z mojego stołu? Nie, tam nie ma nikogo. Oni są trochę dalej, za bramą mojego bogatego świata. Tam, gdzie przemoc odziera ludzi ze wszystkiego. To niby daleko, ale to bardzo kiepskie wytłumaczenie. Mogę ich wspomóc w ciągu kilku minut robiąc przelew na jedną z licznych fundacji kościelnych i świeckich. Coś tam nawet robię, ale to są rzeczywiście resztki z mojego bogatego stołu. Powinno być tego więcej? Ile?
Jest też dla mnie oczywiste, że nie chodzi tylko o pieniądze. Sam datek byłby w gruncie rzeczy nacechowanym pogardą zagłuszaniem własnego sumienia. Dopiero zainteresowanie tymi ludźmi, przynajmniej próba współodczuwania (żeby uniknąć wyświechtanego słowa „współczucie”), wrażliwość i modlitwa nadają temu sens.
Jestem też Łazarzem. W mojej samotności. Bezskutecznym proszeniu, żeby skorzystać choć na chwilę z możliwość pobycia z całą rodziną, z żoną i z dziećmi. Nie wiem, co się dzieje po drugiej stronie tej bramy – czy wesołe życie z kowalskim, czy podobna zgryzota do mojej. Wielu z nas wie, że to pierwsze.
Ludzka nędza może mieć jeszcze głębszy wymiar – grzechu. Pewnie jest w tym pycha, ale znów widzę tu w sobie bogacza. Codziennie jestem zapraszany do Stołu Pańskiego, Jego Słowo jest jak kosztowna szata, dająca ciepło i poczucie obcowania z pięknem. Wspólnota, która daje wsparcie właśnie w tym, co najważniejsze, w wierności Panu. Modlitwa. Czy pod bramą tego pałacu leży okryty wrzodami Łazarz, który chciałby się pożywić resztkami ze stołu sprawiedliwych? Czy do tego zdrowego i czystego świata mam zapraszać kogoś, kto cuchnie brudem i ma ropiejące wrzody? Nie mam nic przeciwko niemu, ale niech się najpierw umyje i wyleczy... A on chce tylko tego, żeby mu było wolno pożywić się resztkami z mojego stołu. I znów na pewno nie chodzi tylko o ten zwykły chleb, ale też o uzdrawiającą moc Chrystusa. Niemal ten sam obraz pojawia się w rozmowie Jezusa z Syrofenicjanką (Mk 7, 27-28). Niedobrze jest zabrać chleb dzieciom, a rzucić psom – i szczenięta pod stołem jadają z okruszyn dzieci.
Do tego przekładańca bogactwa i nędzy, błogosławieństwa i grzechu, które kotłują się we mnie, przychodzi jeszcze Słowo z Księgi Jeremiasza. Prorok kreśli granicę między pustynią a życiodajnym źródłem. Wyznacza ją nasza ufność: w tym co materialne i ludzkie albo w tym, co duchowe i pochodzące od Niego, wykraczające poza moje rozumienie. Ta granica biegnie przez sam środek mojego serca. Tego, które jest zdradliwsze niż wszystko inne i niepoprawne. Któż je zgłębi? Czy ja sam dokonam obiektywnej oceny własnej postawy? Tylko dopuszczając głos sumienia, Jego głos. Czy mogę tego dokonać dla drugiego człowieka? Sam, moimi siłami? Tylko Pan bada serce. Sam lub przez swoich kapłanów, mocą udzielonego im w sakramencie charyzmatu. Z tego daru też mogę i chcę korzystać.
Jednak Pan troszkę odsłania kulisy tego badania. Odda mi według mojego postępowania – czyli według tego, gdzie pokładam ufność. Jeśli złożę w Nim swoją ufność, to On mi odda jej owoc, owoc moich uczynków. Nie czeka, aż swoimi siłami tych uczynków dokonam, tylko je wyprzedza i sam zsyła, gdy tylko zwrócę się do Niego.
Pantop
Posty: 3186
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Echo Słowa

Post autor: Pantop »

Do: Ukasz

Sugerowałbym roztropność z info o bogactwie - vide bogaty młodzieniec :lol: :lol: :lol:

Ale skoro tak - to mały test do Ciebie Ukaszu bezpośrednio wystosowany.
( sercem nie żółcią będę kąsał )

Na spotkanie wpływowych i zamożnych żydowskich vipów dostał się rabin z misją zebrania datków na budowę świątyni w nowo powstałej gminie.
Uczestnicy wiedzieli o misji rabina, ale nie wiedzieli jaką konkretnie kwotę każdy z nich miałby ofiarować, o czym gorączkowo między sobą dyskutowali.
Rabin słysząc ich rozmowy wszedł na podium i powiedział do mikrofonu:
- Pytacie się jak wysoki datek każdy z was może dzisiaj ofiarować - otóż powiem wam Żydzi - niech każdy z was sięgnie po książeczkę czekową i wpisze tam taką sumę, żeby nie dawała mu ona spokoju i jeszcze prze kilka najbliższych dni powodowała liczne przebudzenia w środku nocy!




...powodzenia Ukaszu
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

http://brewiarz.pl/iii_18/0303/czyt.php3
Mi 7, 14-15. 18-20:
Paś lud Twój, Panie, laską Twoją, trzodę dziedzictwa Twego, co mieszka samotnie w lesie, pośród ogrodów. Niech wypasają Baszan i Gilead jak za dawnych czasów. «Jak za dni Twego wyjścia z ziemi egipskiej ukażę mu dziwy».
Któryż bóg podobny Tobie, co oddalasz nieprawość, odpuszczasz występek Reszcie dziedzictwa Twego? Nie żywi On gniewu na zawsze, bo upodobał sobie miłosierdzie.
Ulituje się znowu nad nami, zetrze nasze nieprawości. Wrzucisz w morskie głębiny wszystkie ich grzechy. Okażesz wierność Jakubowi, Abrahamowi łaskawość, co poprzysiągłeś przodkom naszym od najdawniejszych czasów.
Ps 103 (102), 1b-2. 3-4. 9-10. 11-12:
Błogosław, duszo moja, Pana,
i wszystko, co jest we mnie, święte imię Jego.
Błogosław, duszo moja, Pana
i nie zapominaj o wszystkich Jego dobrodziejstwach.
On odpuszcza wszystkie twoje winy
i leczy wszystkie choroby.
On twoje życie ratuje od zguby,
obdarza cię łaską i zmiłowaniem.
Nie zapamiętuje się w sporze,
nie płonie gniewem na wieki.
Nie postępuje z nami według naszych grzechów
ani według win naszych nam nie odpłaca.
Bo jak wysoko niebo wznosi się nad ziemią,
tak wielka jest łaska Pana dla Jego czcicieli.
Jak odległy jest wschód od zachodu,
tak daleko odsuwa od nas nasze winy.
Łk 15, 1-3. 11-32:
W owym czasie przybliżali się do Jezusa wszyscy celnicy i grzesznicy, aby Go słuchać. Na to szemrali faryzeusze i uczeni w Piśmie, mówiąc: «Ten przyjmuje grzeszników i jada z nimi».
Opowiedział im wtedy następującą przypowieść:
«Pewien człowiek miał dwóch synów. Młodszy z nich rzekł do ojca: „Ojcze, daj mi część własności, która na mnie przypada”. Podzielił więc majątek między nich. Niedługo potem młodszy syn, zabrawszy wszystko, odjechał w dalekie strony i tam roztrwonił swoją własność, żyjąc rozrzutnie.
A gdy wszystko wydał, nastał ciężki głód w owej krainie, i on sam zaczął cierpieć niedostatek. Poszedł i przystał na służbę do jednego z obywateli owej krainy, a ten posłał go na swoje pola, żeby pasł świnie. Pragnął on napełnić swój żołądek strąkami, którymi żywiły się świnie, lecz nikt mu ich nie dawał.
Wtedy zastanowił się i rzekł: „Iluż to najemników mojego ojca ma pod dostatkiem chleba, a ja tu przymieram głodem. Zabiorę się i pójdę do mego ojca, i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Niebu i względem ciebie; już nie jestem godzien nazywać się twoim synem: uczyń mnie choćby jednym z twoich najemników”. Zabrał się więc i poszedł do swojego ojca.
A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go. A syn rzekł do niego: „Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Niebu i wobec ciebie, już nie jestem godzien nazywać się twoim synem”.
Lecz ojciec powiedział do swoich sług: „Przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi! Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: będziemy ucztować i weselić się, ponieważ ten syn mój był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się”. I zaczęli się weselić.
Tymczasem starszy jego syn przebywał na polu. Gdy wracał i był blisko domu, usłyszał muzykę i tańce. Przywołał jednego ze sług i pytał go, co to ma znaczyć. Ten mu rzekł: „Twój brat powrócił, a ojciec twój kazał zabić utuczone cielę, ponieważ odzyskał go zdrowego”.
Rozgniewał się na to i nie chciał wejść; wtedy ojciec jego wyszedł i tłumaczył mu. Lecz on odpowiedział ojcu: „Oto tyle lat ci służę i nie przekroczyłem nigdy twojego nakazu; ale mnie nigdy nie dałeś koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. Skoro jednak wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę”.
Lecz on mu odpowiedział: „Moje dziecko, ty zawsze jesteś ze mną i wszystko, co moje, do ciebie należy. A trzeba było weselić się i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się”».
Znów mam wrażenie, że całe dzisiejsze czytania zostały przygotowane specjalnie dla Sycharków. Ja w każdym razie w nich odnajduję przesłanie skierowane wprost do mnie. I nie jest ono łatwe.
Paś Panie, lud Twój, co mieszka samotnie... Samotność mimo bliskości Boga to moje codzienne, bolesne doświadczenie. Pan obiecuje łaskę i zmiłowanie – one nawet już są, to obietnica już spełniona. On odpuszcza wszystkie moje winy i leczy wszystkie choroby, On moje życie ratuje od zguby. Nie postępuje z mną według moich grzechów, ani według win moich mi nie odpłaca. Nie żywi On gniewu na zawsze, bo upodobał sobie miłosierdzie. Ukaże mi swoje dziwy: ulituje się znowu nade mną, zetrze moje nieprawości. Któryż bóg podobny Tobie, co oddalasz nieprawość, odpuszczasz występek Reszcie dziedzictwa Twego? Błogosław, duszo moja, Pana i nie zapominaj o wszystkich Jego dobrodziejstwach. Wszystko, co jest we mnie, niech błogosławi święte imię Jego.
Ależ ja prosiłem o odbudowę mojego małżeństwa, odrodzenie miłości między mną a żoną, a wciąż jestem sam i trudno mi utrzymać nawet nadzieję na to, że kiedyś będziemy znowu razem! Jak mam już teraz dziękować całym sobą za spełnienie moich modlitw, za błogosławieństwo, za dokonanie cudu w moim życiu? Czyż nie obiecywałeś mi Panie, że jeśli pójdę drogą Twojego powołania, to będę mógł je wypełniać?
Nie, nie ma obietnicy takiego wypełnienia powołania, przynajmniej po tej stronie życia. Bóg nie zapowiada mi, że na pewno odbuduje tu moje małżeństwo. Daje łaskę, ale inną.
Bo myśli moje nie są myślami waszymi ani wasze drogi moimi drogami – mówi Pan. Bo jak niebiosa górują nad ziemią, tak drogi moje – nad waszymi drogami i myśli moje – nad myślami waszymi.
(Iz 55, 8-9)
Bo jak wysoko niebo wznosi się nad ziemią, tak wielka jest łaska Pana dla Jego czcicieli. Wielka, większa od naszych pragnień i wyobrażeń, przekraczająca nasze rozumienie, nasze myśli, większa od nich.
Trudne jest to przesłanie. Jezus dopowiada w Ewangelii słowa pocieszenia, które jednak również nie jest łatwe. Moje dziecko, ty zawsze jesteś ze mną i wszystko, co moje, do ciebie należy. Mam wszystko, co należy do Ojca! Zawsze! Wciąż jestem z Nim! Trzeba weselić się i cieszyć, a ja się gniewam, nie chcę wejść do radości, jaką Bóg mi ofiaruje.
Ojciec zobaczył syna już z daleka. We wczorajszym czytaniu o sprzedaniu Józefa w niewolę ( http://brewiarz.pl/iii_18/0203p/czyt.php3 Rdz 37, 3-4. 12-13a. 17b-28) umiłowany syn ojca też został dostrzeżony z daleka. Też przez tych, którzy powinni mu być bliscy i ucieszyć się na jego widok. Jak podobna jest reakcja braci na przybycie brata i na miłość Ojca. Ten sam gniew, zawiść, aż po nienawiść. Ojciec kazał przyodziać go w najlepszą szatę, tę z rękawami? Zedrzyjmy ją z niego, on nie jest jej godzien.
Trzy osoby. Bóg, który każde swoje dziecko kocha bez granic, bardziej, niż ono jest w stanie to sobie wyobrazić. Grzeszny syn, który dopiero upadając na samo dno, czując fizyczny głód, dostrzega swoją nędzę i rozpoczyna drogę nawrócenia, okazuje skruchę, żeby znów nasycić swój żołądek. Prawy syn, który od lat służy Ojcu i nie przekroczył nigdy Jego nakazu, ale w Bożym miłosierdziu widzi zakwestionowanie swojej wierności, sam oddziela się od Jego miłości zatwardziałością swojego serca. Dwóch synów marnotrawnych, ale na razie tylko jeden dostrzega swoją marność. Drugi oczekuje spełnienia swoich oczekiwań, uczty i zabawy, udanego pożycia. A Bóg ofiarowuje mu – mi! – o wiele więcej: łaskę skruchy i wybaczenia.
A Kościół znów w modlitwie powszechnej kieruje uwagę wiernych, słuchających tego Słowa, ku związkom niesakramentalnym, prosząc, aby ludzie w nich pozostający nie czuli się odłączeni od Niego...
Pantop
Posty: 3186
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Echo Słowa

Post autor: Pantop »

A Kościół znów w modlitwie powszechnej kieruje uwagę wiernych, słuchających tego Słowa, ku związkom niesakramentalnym, prosząc, aby ludzie w nich pozostający nie czuli się odłączeni od Niego...
A to ci heca. :lol: :lol:
Zjeść ciastko i mieć ciastko. :mrgreen:
Takie rzeczy - tylko w Niemczech - póki co... :geek:
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

Ukasz pisze: 03 mar 2018, 10:42 A Kościół znów w modlitwie powszechnej kieruje uwagę wiernych, słuchających tego Słowa, ku związkom niesakramentalnym, prosząc, aby ludzie w nich pozostający nie czuli się odłączeni od Niego...

Orate fratres. Modlitwa wiernych, t. 1, Olsztyn, Wydział Duszpasterski Kurii Metropolitalnej, 1997, sobota w II tygodniu Wielkiego Postu.
Jeśli ktoś tego nie zrozumiał, to dopowiadam: warmiński Wydział Duszpasterski Kurii Metropolitalnej w 1997 r. nie odnosił się do mojej pisaniny na forum, tylko do dzisiejszych czytań mszalnych. I nie jest to moja intryga uknuta ponad 20 lat temu.
Określenie tej przypowieści jako opowiadającej o dwóch synach marnotrawnych usłyszałem na rekolekcjach nieco wcześniej, przed 1985 r. Natomiast odniesienie przypowieści do sytuacji skruszonego małżonka po zdradzie jest między innymi w broszurze Sycharu w tekście Mieczysława Guzewicza (s. 52-53 http://sychar.org/promocja/broszura/bro ... ar-www.pdf). Tam wierny małżonek jest przyrównany do czekającego Ojca:
Konieczne jest także zapewnianie o wybaczeniu, gotowości pomocy w powstaniu. Wówczas, jeżeli w świadomości osoby, która odeszła pojawi się delikatne odczucie chęci zmiany sytuacji, powstania, „zabrania się i pójścia”, będzie ono potęgowane myślą, że są osoby, które czekają, że istnieje miejsce, do którego można wrócić.
(podkreślenia moje - Ukasz)
Naprawdę nie narzucam nikomu dalszych wniosków, a jedynie dzielę się tym, jak sam odebrałem dzisiejsze Słowo Boże. Przede wszystkim jako skierowane do mnie wezwanie do skruchy, wybaczenia i błogosławienia Boga za Jego miłosierdzie, a zarazem przestrogę, żebym swojej wierności nie zatruł pychą i zatwardziałością serca. Mam nadzieję, że jakoś to pomoże innym przeżyć te czytania w zgodzie z własnym sumieniem, a nie moim.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

Jeszcze uzupełnienie cytatu z tekstu M. Guzewicza, znów z moimi podkreśleniami:
Niestety, postawa czynienia wyrzutów współmałżonkowi, odrzucanie go, kierowanie pod jego adresem złości, jest postawą starszego syna z przypowieści. A adresatem wyrzutów jest w istocie sam Bóg, który przebacza największemu grzesznikowi, jeżeli ten uznaje swoją winę i wyraża chęć powrotu na drogę Przykazań.
Zagrożeniem dla mnie nie jest uznanie cudzołóstwa za grzech lekki lub ciężki, tylko wynikająca z tego postawa wobec innych, zarówno mojej żony, jak osób mających inne poglądy, niż ja. To jest moja odpowiedzialność.
Pantop
Posty: 3186
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Echo Słowa

Post autor: Pantop »

Pełna zgoda - nie można być zatwardziałym faryzejem.
Toteż moja postawa względem żony (która mnie opuściła) oraz innych opuszczających prawowitych współmałżonków na rzecz kowalskiej/kowalskiego niechaj będzie jak najbardziej pro,(pełna miłości,przebaczenia,oczekiwania) bo kimże jestem ja proch marny, aby pierwszy rzucić pustakiem? Nikim.

Jakkolwiek w łonie Kościoła powinien tak raz na 3-4 miesiące rozbrzmiewać głos nawiązujący do fragmentów:
Powiedział im : « Kto oddala żonę swoją , a bierze inną , popełnia cudzołóstwo względem niej . I jeśli żona opuści swego męża , a wyjdzie za innego , popełnia cudzołóstwo ». (Marka 10, 11-12)

i

Każdy, kto oddala swoją żonę, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo; i kto oddaloną przez męża bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo. (Łukasza 16,18)
A wtedy
My pokorni - śpimy spokojnie.
Wymagający prostowania - otrzymują je regularnie.
I jest wspaniale :mrgreen:
I jest uczciwie.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

http://brewiarz.pl/iii_18/0403/czyt.php3
Antyfona na wejście: Ps 25, 15-16:
Oczy moje są zwrócone ku Panu, * bo On uwalnia moje nogi z sidła. * Wejrzyj na mnie i zmiłuj się nade mną, * bo jestem samotny i nieszczęśliwy.
Wj 20, 1-17:
W owych dniach mówił Bóg wszystkie te słowa:
«Ja jestem Pan, Bóg twój, który cię wyprowadził z ziemi egipskiej, z domu niewoli.
Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie!
Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią!
Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył, bo Ja Pan, Bóg twój, jestem Bogiem zazdrosnym, który za nieprawość ojców karze synów do trzeciego i czwartego pokolenia, tych, którzy Mnie nienawidzą. Okazuję zaś łaskę aż do tysiącznego pokolenia tym, którzy Mnie miłują i przestrzegają moich przykazań.
Nie będziesz wzywał imienia Pana, Boga twego, w błahych rzeczach, bo nie pozwoli Pan, by pozostał bezkarny ten, kto wzywa Jego Imienia w błahych rzeczach.
Pamiętaj o dniu szabatu, aby go uświęcić. Sześć dni będziesz się trudził i wykonywał wszystkie swoje zajęcia. Dzień zaś siódmy jest szabatem Pana, Boga twego. Nie będziesz przeto w dniu tym wykonywał żadnej pracy ani ty sam, ani syn twój, ani twoja córka, ani twój niewolnik, ani twoja niewolnica, ani twoje bydło, ani przybysz, który przebywa w twoich bramach. W sześć dni bowiem uczynił Pan niebo, ziemię, morze oraz wszystko, co jest w nich, siódmego zaś dnia odpoczął. Dlatego pobłogosławił Pan dzień szabatu i uznał go za święty.
Czcij twego ojca i twoją matkę, abyś długo żył na ziemi, którą Pan, Bóg twój, ci daje.
Nie będziesz zabijał.
Nie będziesz cudzołożył.
Nie będziesz kradł.
Nie będziesz mówił przeciw bliźniemu twemu kłamstwa jako świadek.
Nie będziesz pożądał domu twojego bliźniego. Nie będziesz pożądał żony bliźniego twego, ani jego niewolnika, ani jego niewolnicy, ani jego wołu, ani jego osła, ani żadnej rzeczy, która należy do twego bliźniego».
Ps 19 (18), 8-9. 10-11:
Prawo Pańskie jest doskonałe i pokrzepia duszę,
świadectwo Pana jest pewne, nierozważnego uczy mądrości.
Jego słuszne nakazy radują serce,
jaśnieje przykazanie Pana i olśniewa oczy.
Bojaźń Pana jest szczera i trwa na wieki,
sądy Pana prawdziwe, wszystkie razem słuszne.
Cenniejsze nad złoto, nad złoto najczystsze,
słodsze od miodu płynącego z plastra.
1 Kor 1, 22-25:
Bracia:
Gdy Żydzi żądają znaków, a Grecy szukają mądrości, my głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan, dla tych zaś, którzy są powołani, tak spośród Żydów, jak i spośród Greków – Chrystusem, mocą Bożą i mądrością Bożą. To bowiem, co jest głupstwem u Boga, przewyższa mądrością ludzi, a co jest słabe u Boga, przewyższa mocą ludzi.
J 2, 13-25:
Zbliżała się pora Paschy żydowskiej i Jezus przybył do Jerozolimy. W świątyni zastał siedzących za stołami bankierów oraz tych, którzy sprzedawali woły, baranki i gołębie. Wówczas, sporządziwszy sobie bicz ze sznurów, powypędzał wszystkich ze świątyni, także baranki i woły, porozrzucał monety bankierów, a stoły powywracał. Do tych zaś, którzy sprzedawali gołębie, rzekł: «Zabierzcie to stąd i z domu mego Ojca nie róbcie targowiska!» Uczniowie Jego przypomnieli sobie, że napisano: «Gorliwość o dom Twój pochłonie Mnie».
W odpowiedzi zaś na to Żydzi rzekli do Niego: «Jakim znakiem wykażesz się wobec nas, skoro takie rzeczy czynisz?» Jezus dał im taką odpowiedź: «Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzy dni wzniosę ją na nowo».
Powiedzieli do Niego Żydzi: «Czterdzieści sześć lat budowano tę świątynię, a Ty ją wzniesiesz w przeciągu trzech dni?»
On zaś mówił o świątyni swego ciała. Gdy zmartwychwstał, przypomnieli sobie uczniowie Jego, że to powiedział, i uwierzyli Pismu i słowu, które wyrzekł Jezus.
Kiedy zaś przebywał w Jerozolimie w czasie Paschy, w dniu świątecznym, wielu uwierzyło w Jego imię, widząc znaki, które czynił. Jezus natomiast nie zawierzał im samego siebie, bo wszystkich znał i nie potrzebował niczyjego świadectwa o człowieku. Sam bowiem wiedział, co jest w człowieku.
Przytoczyłem dziś także jedną z dwóch antyfon na wejście, bo w niedzielę rzadko są odczytywane w czasie liturgii, a to Słowo może być bliskie wielu Sycharkom.

Ewangelia mówi dziś o Domu Ojca – i o Ciele Chrystusa. Jest rzeczą oczywistą, że chodzi o Kościół. Ja jednak odebrałem te Słowa jako odnoszące się również do małżeństwa, do jednego ciała, które powstało mocą Jego sakramentu, do domu, który na tym fundamencie starałem się budować.
Boże wskazania, jak należało i należy to robić, są zarazem jasne i trudne, wręcz niemożliwe do zrozumienia. Św. Paweł wręcz przestrzega przed zatrzymaniem się na samym rozumieniu. Jego druga przestroga sięga jeszcze dalej. Mam nie oczekiwać od Niego znaku. Można pod tym rozumieć cud, jaki dokonuje się na moich oczach, mogą to być uczucia, może być wreszcie swego rodzaju powodzenie na tym świecie, czyli np. udane pożycie małżeńskie. Dążenie do poznania Go rozumem oraz pełne wiary i wdzięczności przyjęcie Jego cudownych darów jest dobre i potrzebne, ale nie wystarcza i zarazem nie może być warunkiem bliskości z Bogiem. Przyjęcie tego Słowa wymaga więcej: Chrystusa i to ukrzyżowanego.
Dekalog pochodzi od Niego i mam go przestrzegać, ale jego fundamentem jest miłość do Boga, osobowa relacja z Nim. Pan okazuje łaskę tym, którzy Jego miłują i przestrzegają Jego przykazań. Miłość jest pierwsza i nadaje sens Prawu. Razem wskazują drogę. Dzięki miłości do Niego przestrzeganie przykazań pokrzepia duszę, raduje serce, jaśnieje i olśniewa oczy, jest słodsze od miodu płynącego z plastra. I jednocześnie jest krzyżem. Wymaga wyzbycia się wszystkiego, oczyszczenia siebie i swojego domu z wszelkich produktów wymiany, wszelkiego targowania się, zgiełku, szukania swojej korzyści. Ogołocenia się tak, by zostało tylko, co od Niego pochodzi i Jemu służy. Droga do tego może prowadzić przez zburzenie tego pięknego gmachu, z którego byłem tak dumny i który traktowałem jako znak Jego błogosławieństwa. Aby go ocalić i wznieść wspanialszy, mam być gotowy na jego zburzenie – wbrew logice, wbrew ludzkiemu myśleniu i pragnieniu. Przede wszystkim we mnie, w moich przywiązaniach, ale być może nie jestem zdolny do tego inaczej, niż doświadczenie najgłębszego kryzysu. Wtedy On będzie mógł wznieść go na nowo.
Tak to odnoszę do siebie i mojego małżeństwa. Łatwo, lekko się to pisze. Mam jedynie nadzieję, że coś z tego naprawdę do mnie dotrze i odezwie się wtedy, gdy będę tego potrzebował.
A jak to odnieść do Kościoła? Tym nie chcę się tu dzielić, ale bardzo do tego zachęcam.
Pantop
Posty: 3186
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Echo Słowa

Post autor: Pantop »

Oczy moje są zwrócone ku Panu, * bo On uwalnia moje nogi z sidła. * Wejrzyj na mnie i zmiłuj się nade mną, * bo jestem samotny i nieszczęśliwy.
i
Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien.

Pozwolę sobie na kilka pytań:
Czy jest możliwe, że ,,za bardzo,, kochaliśmy swoich współmałżonków?
Czy możliwe, że owo uwalnianie nogi z sidła to oddzielenie od współmałżonka, życia rodzinnego?
Czy to możliwe, że przestanę być samotny i nieszczęśliwy ale nie poprzez powrót mej połówki lecz przez mój powrót do Boga?
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

Nie odpowiem Ci jak jest, bo wiem tyle, co Ty, lub mniej. Ale mogę podzielić się tym, jak sam sobie odpowiem na te pytania, bo mi również wydają się ważne.
Pantop pisze: 04 mar 2018, 20:35 Czy jest możliwe, że ,,za bardzo,, kochaliśmy swoich współmałżonków?
Sądzę, że nie kochałem za bardzo, lecz niewłaściwie, niedojrzale, w istocie za mało. Jestem przekonany i nawet zdaje mi się, że teraz zaczynam tego doświadczać, że prawdziwa miłość wyzwala.
Pantop pisze: 04 mar 2018, 20:35 Czy możliwe, że owo uwalnianie nogi z sidła to oddzielenie od współmałżonka, życia rodzinnego?
W sidle widzę raczej grzech, wszystkie ułomności moje i mojej miłości. To one nie pozwoliły mi realizować planu Bożego. Jednocześnie przynajmniej część z nich dostrzegłem i z niektórych nawet się uwolniłem w konsekwencji kryzysu. Rodzina jako sidło - dla mnie nie.
Pantop pisze: 04 mar 2018, 20:35 Czy to możliwe, że przestanę być samotny i nieszczęśliwy ale nie poprzez powrót mej połówki lecz przez mój powrót do Boga?
Nie lubię oceniać, czy jestem szczęśliwy czy nieszczęśliwy. W każdym razie teraz, gdy jednocześnie żona zerwała ze mną wszelkie kontakty i ja po raz pierwszy od dawna zaczynam do niej tęsknić, jestem mniej samotny i mniej nieszczęśliwy, niż przed porządnym zabraniem się za pracę nad sobą - z Bogiem - te kilka miesięcy temu.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

http://brewiarz.pl/iii_18/0503p/czyt.php3
2 Krl 5, 1-15a
Naaman, wódz wojska króla Aramu, miał wielkie znaczenie u swego pana i doznawał względów, ponieważ przez niego Pan spowodował ocalenie Aramejczyków. Lecz ten człowiek – dzielny wojownik – był trędowaty.
Aramejczycy podczas napadu łupieskiego uprowadzili z ziemi Izraela młodą dziewczynę, którą przeznaczono do usług żonie Naamana. Ona rzekła do swojej pani: «O, gdyby pan mój udał się do proroka, który jest w Samarii! Ten by go wówczas uwolnił od trądu».
Naaman więc poszedł oznajmić to swojemu panu, powtarzając słowa dziewczyny, która pochodziła z kraju Izraela.
A król Aramu odpowiedział: «Ruszaj w drogę! A ja poślę list do króla izraelskiego».
Wyruszył więc, zabierając z sobą dziesięć talentów srebra, sześć tysięcy syklów złota i dziesięć ubrań na zmianę. I przedłożył królowi izraelskiemu list następującej treści: «Z chwilą gdy dojdzie do ciebie ten list, wiedz, iż posyłam do ciebie Naamana, sługę mego, abyś go uwolnił od trądu».
Kiedy przeczytano list królowi izraelskiemu, rozdarł swoje szaty i powiedział: «Czy ja jestem Bogiem, żebym mógł uśmiercać i ożywiać? Bo ten poleca mi uwolnić człowieka od trądu! Tylko dobrze zastanówcie się i rozważcie, czy on nie szuka zaczepki ze mną?»
Lecz kiedy Elizeusz, mąż Boży, dowiedział się, iż król izraelski rozdarł swoje szaty, polecił powiedzieć królowi: «Czemu rozdarłeś szaty? Niech on przyjdzie do mnie, a dowie się, że jest prorok w Izraelu».
Więc Naaman przyjechał swymi końmi i swoim powozem, i stanął przed drzwiami domu Elizeusza. Elizeusz zaś kazał mu przez posłańca powiedzieć: «Idź, obmyj się siedem razy w Jordanie, a ciało twoje będzie takie jak poprzednio i staniesz się czysty!»
Rozgniewał się Naaman i odszedł ze słowami: «Przecież myślałem sobie: Na pewno wyjdzie, stanie, następnie wezwie imienia Pana, Boga swego, poruszy ręką nad miejscem chorym i odejmie trąd. Czyż Abana i Parpar, rzeki Damaszku, nie są lepsze od wszystkich wód Izraela? Czyż nie mogłem się w nich wykąpać i być oczyszczonym?»
Pełen gniewu zawrócił, by odejść. Lecz słudzy jego przybliżyli się i przemówili do niego tymi słowami: «Mój ojcze, gdyby prorok kazał ci spełnić coś trudnego, czy byś nie wykonał? O ileż więc bardziej, jeśli ci powiedział: Obmyj się, a będziesz czysty».
Odszedł więc Naaman i zanurzył się siedem razy w Jordanie, według słowa męża Bożego, a ciało jego na powrót stało się jak ciało małego chłopca i został oczyszczony.
Wtedy wrócił do męża Bożego z całym orszakiem, wszedł i stanął przed nim, mówiąc: «Oto przekonałem się, że na całej ziemi nie ma Boga poza Izraelem!»
Ps 42 (41), 2-3; Ps 43 (42), 3. 4
Jak łania pragnie wody ze strumieni,
tak dusza moja pragnie Ciebie, Boże.
Dusza moja Boga pragnie, Boga żywego,
kiedyż więc przyjdę i ujrzę oblicze Boże?
Ześlij światłość i wierność swoją,
niech one mnie wiodą,
niech mnie zaprowadzą na Twą górę świętą
i do Twoich przybytków.
I przystąpię do ołtarza Bożego,
do Boga, który jest moim weselem i radością.
I będę Cię chwalił przy dźwiękach lutni,
Boże, mój Boże!
Łk 4, 24-30
Kiedy Jezus przyszedł do Nazaretu, przemówił do ludu w synagodze:
«Zaprawdę, powiadam wam: Żaden prorok nie jest mile widziany w swojej ojczyźnie. Naprawdę mówię wam: Wiele wdów było w Izraelu za czasów Eliasza, kiedy niebo pozostawało zamknięte przez trzy lata i sześć miesięcy, tak że wielki głód panował w całym kraju; a Eliasz do żadnej z nich nie został posłany, tylko do owej wdowy w Sarepcie Sydońskiej. I wielu trędowatych było w Izraelu za proroka Elizeusza, a żaden z nich nie został oczyszczony, tylko Syryjczyk Naaman».
Na te słowa wszyscy w synagodze unieśli się gniewem. Porwawszy się z miejsc, wyrzucili Go z miasta i wyprowadzili aż na urwisko góry, na której zbudowane było ich miasto, aby Go strącić. On jednak, przeszedłszy pośród nich, oddalił się.
Żaden prorok nie jest mile widziany w swej ojczyźnie. U innych ewangelistów padają słowa sąsiadów Jezusa: Czy nie jest to cieśla, syn Maryi, a brat Jakuba, Józefa, Judy i Szymona? Czyż nie żyją u nas także jego siostry? (Mk 6,3; Mt 13, 55-56). Przecież my go znamy. Jak mamy uwierzyć, że jest Bogiem, kimś, kto przerasta wszystko co ludzkie w każdym wymiarze? Nie mógł tam zdziałać wielu cudów z powodu ich niedowiarstwa (Mt 13, 58).
Trochę podobną postawę prezentuje Naaman. Nie chce przyjąć cudu, bo droga do niego wydaje mi się zbyt zwyczajna. On ją zna i wie, że nic nie daje.
Byłem ochrzczony jako niemowlę. Nigdy nie doświadczyłem zupełnego braku wiary – przekonania, że Boga nie ma. Zawsze towarzyszyła mi codzienna modlitwa i niedzielna msza św. Bóg stale był gdzieś blisko. Tak blisko, że powoli stawał się elementem krajobrazu, kimś czy wręcz czymś zwyczajnym. Stwierdzenie, że Bóg istnieje nie wywołuje żadnej emocji. Jezus umarł za mnie na krzyżu? Tak, wiem, to niezwykłe, to ogromna miłość. Chrystus obecny w Swoim Ciele i Krwi? Tak, wiem, wierzę w to, a właściwie nie neguję tego...
Nie mam problemu z nazwaniem Jezusa Bogiem, a jednocześnie zdaję sobie sprawę, że w tym moim wyznaniu jest bardzo niewiele treści. Nie ma zachwytu i zdumienia. Nie ma radości odkrycia. Bóg stał się moim sąsiadem i choć nazywam Go Bogiem, to bardzo trudno mi uwierzyć w to, co mówię. Jestem mieszkańcem Nazaretu. Tu zaprowadziła mnie moja wierność, która przecież jest dobra.
Ześlij Panie światłość i wierność swoją, niech one mnie wiodą. Niech zobaczę znów w pełnym blasku to, co przez lata przyzwyczajenia okryło się cieniem. Niech mnie nadal wiedzie wierność Tobie, niech wzrasta. Nich jej stale towarzyszy Twoje światło, abym nie zatracał wzroku mojej duszy.
Psalm wskazuje mi nie tylko modlitwę o połączenie tych dwóch darów, lecz także drogę do ich osiągnięcia. Aby bliskość Boga nigdy nie spowszedniała, mam jej stale pragnąć. Gorąco, żarliwie, uświadamiać sobie, jak bardzo bez niej usycham. Jak łania pragnie wody ze strumieni, tak dusza moja pragnie Ciebie Boże. Jak łania, która usycha z pragnienia, która czuje całą sobą, że jeśli nie znajdzie źródła, to padnie.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

http://brewiarz.pl/iii_18/0603p/czyt.php3
Dn 3, 25. 34-43
Powstawszy, Azariasz tak się modlił, a otwarłszy usta, mówił pośród ognia:
«Nie opuszczaj nas na zawsze – przez wzgląd na święte Twe imię nie zrywaj Twego przymierza. Nie odwracaj od nas swego miłosierdzia, przez wzgląd na Twego przyjaciela, Abrahama, sługę Twego, Izaaka, i Twego świętego – Izraela. Im to przyrzekłeś rozmnożyć potomstwo jak gwiazdy na niebie i jak piasek nad brzegiem morza.
Panie, oto jesteśmy najmniejsi spośród wszystkich narodów. Oto jesteśmy dziś poniżeni na całej ziemi z powodu naszych grzechów. Nie ma obecnie władcy, proroka ani wodza, ani całopalenia, ani ofiar, ani darów pokarmowych, ani kadzielnych. Nie ma gdzie ofiarować Tobie pierwocin i doznać Twego miłosierdzia.
Niech jednak dusza strapiona i duch uniżony znajdą u Ciebie upodobanie. Jak całopalenia z baranów i cielców, i z tysięcy tłustych owiec, tak niechaj dziś będzie nasza ofiara przed Tobą i niech Ci się podoba! Ponieważ ci, co pokładają ufność w Tobie, nie mogą doznać wstydu. Teraz zaś idziemy za Tobą z całego serca, odczuwamy lęk przed Tobą i szukamy Twego oblicza. Nie zawstydzaj nas, lecz postępuj z nami według swej łagodności i według wielkiego swego miłosierdzia. Wybaw nas przez swe cuda i uczyń swe imię sławnym, Panie!»
Ps 25 (24), 4-5. 6 i 7bc. 8-9
Daj mi poznać Twoje drogi, Panie,
naucz mnie chodzić Twoimi ścieżkami.
Prowadź mnie w prawdzie według swych pouczeń,
Boże i Zbawco, w Tobie mam nadzieję.
Wspomnij na swoje miłosierdzie, Panie,
na swoją miłość, która trwa od wieków.
Tylko o mnie pamiętaj w swoim miłosierdziu,
ze względu na dobroć Twą, Panie.
Dobry jest Pan i łaskawy,
dlatego wskazuje drogę grzesznikom.
Pomaga pokornym czynić dobrze,
uczy ubogich dróg swoich.
Mt 18, 21-35
Piotr podszedł do Jezusa i zapytał: «Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat zawini względem mnie? Czy aż siedem razy?»
Jezus mu odrzekł: «Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy.
Dlatego podobne jest królestwo niebieskie do króla, który chciał się rozliczyć ze swymi sługami. Gdy zaczął się rozliczać, przyprowadzono mu jednego, który był mu winien dziesięć tysięcy talentów. Ponieważ nie miał z czego ich oddać, pan kazał sprzedać go razem z żoną, dziećmi i całym jego mieniem, aby dług w ten sposób odzyskać.
Wtedy sługa padł mu do stóp i prosił go: „Panie, okaż mi cierpliwość, a wszystko ci oddam”. Pan ulitował się nad owym sługą, uwolnił go i dług mu darował.
Lecz gdy sługa ów wyszedł, spotkał jednego ze współsług, który mu był winien sto denarów. Chwycił go i zaczął dusić, mówiąc: „Oddaj, coś winien!” Jego współsługa padł przed nim i prosił go: „Okaż mi cierpliwość, a oddam tobie”. On jednak nie chciał, lecz poszedł i wtrącił go do więzienia, dopóki nie odda długu.
Współsłudzy jego, widząc, co się działo, bardzo się zasmucili. Poszli i opowiedzieli swemu panu wszystko, co zaszło.
Wtedy pan jego, wezwawszy go, rzekł mu: „Sługo niegodziwy! Darowałem ci cały ten dług, ponieważ mnie prosiłeś. Czyż więc i ty nie powinieneś był ulitować się nad swoim współsługą, jak ja ulitowałem się nad tobą?” I uniósłszy się gniewem, pan jego kazał wydać go katom, dopóki mu nie odda całego długu.
Podobnie uczyni wam Ojciec mój niebieski, jeżeli każdy z was nie przebaczy z serca swemu bratu».
Pierwsze czytanie to modlitwa w cierpieniu. Ognisty piec jest przede wszystkim metaforą bólu wygnania. Właśnie dlatego jest mi tak bliski. Oto stoję w bramie samotności. Nie opuszczaj mnie Panie na zawsze – przez wzgląd na święte Twe imię nie zrywaj Twego przymierza, chroń to, co połączyłeś Twoją mocą w sakramencie. Nie odwracaj od nas swego miłosierdzia. Oto jestem poniżony z powodu moich grzechów. Nie ma obecnie domu, nie ma wspólnych świąt, rozmów, przeżyć, ciepłego spojrzenia, czułości.
Niech jednak dusza strapiona i duch uniżony znajdą u Ciebie upodobanie. Niechaj dziś będzie moja ofiara przed Tobą i niech Ci się podoba! Ponieważ ci, co pokładają ufność w Tobie, nie mogą doznać wstydu. Teraz zaś idę za Tobą z całego serca, odczuwam lęk przed Tobą i szukam Twego oblicza. Postępuj z nami według swej łagodności i według wielkiego swego miłosierdzia. Wybaw nas przez swe cuda i uczyń swe imię sławnym, Panie!
Psalm prowadzi mnie dalej. Od prostej prośby o poznanie Jego dróg, o chodzenie Jego ścieżkami w Prawdzie wiedzie ku nadziei: Boże i Zbawco, w Tobie mam nadzieję. Ta zaś kieruje uwagę ku miłosierdziu Pana, bo tylko na nie mogę liczyć: Wspomnij na swoje miłosierdzie, Panie, na swoją miłość, która trwa od wieków. Tylko o mnie pamiętaj w swoim miłosierdziu, ze względu na dobroć Twoją, Panie, a nie moją, nie jakiekolwiek moje zasługi. To Pan jest dobry i dlatego wskazuje drogę grzesznikom. Pomaga czynić dobrze i uczy dróg Swoich, ale tylko pokornych i ubogich w duchu. Tylko okazując mu swoją nędzę, a nie swoją pobożność, mogę przyjąć Jego Słowo i Jego Miłosierdzie.
Wreszcie Ewangelia ukazuje mi bezmiar Bożego miłosierdzia i zarazem mojej niewdzięczności. Dziesięć tysięcy talentów przeciw stu denarom. Suma niewyobrażalnie wielka i zarobek biedaka z kilku tygodni, wielkości zupełnie nieporównywalne. Dlaczego wielki dłużnik zachował się tak podle wobec swojego bliźniego? Chyba wydawało mu się, że jego pan tylko nieco odroczył egzekucję należności. W panice zbierał każdy grosz, żeby odsunąć widmo kary za niewywiązanie się z jego długu. A pan mu powiedział, że dług darował. Prosił o miłosierdzie i je otrzymał, ale w nie nie uwierzył i przez to je zatracił. Postawa niemiłosiernego dłużnika jest wbrew pozorom pokusą bardzo bliską i to szczególnie małżonkom trwającym w wierności. Czuję się skrzywdzony, co utrudnia mi i dostrzeżenie własnej winy i ogrom Bożego miłosierdzia dla mnie. Trwam w wierności i wydaje mi się, że to dlatego Pan obdarza mnie łaską. Już to odsuwa mnie od Niego. Gorzej, gdybym jeszcze w obronie mojej wierności zaczął kwestionować Jego miłosierdzie, żeby mnie nie kusiło albo zarzucając Mu niesprawiedliwość. A może nie tyle bym to robił, lecz robię i nawet nie zdaję sobie z tego sprawy?
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

http://brewiarz.pl/iii_18/0703p/czyt.php3
Pwt 4, 1. 5-9
Mojżesz powiedział do ludu:
«A teraz, Izraelu, słuchaj praw i nakazów, które uczę was wypełniać, abyście żyli i doszli do posiadania ziemi, którą wam daje Pan, Bóg waszych ojców.
Patrzcie, nauczałem was praw i nakazów, jak mi rozkazał czynić Pan, Bóg mój, abyście je wypełniali w kraju, do którego idziecie, by objąć go w posiadanie. Strzeżcie ich i wypełniajcie je, bo one są waszą mądrością i umiejętnością w oczach narodów, które usłyszawszy o tych prawach, powiedzą: „Z pewnością ten wielki naród to lud mądry i rozumny”. Bo któryż wielki naród ma bogów tak bliskich, jak Pan, Bóg nasz, ilekroć Go wzywamy? Któryż wielki naród ma prawa i nakazy tak sprawiedliwe, jak całe to Prawo, które ja wam dziś daję?
Tylko się strzeż bardzo i pilnuj siebie, byś nie zapomniał o tych rzeczach, które widziały twe oczy, by z twego serca nie uszły po wszystkie dni twego życia, ale ucz ich swych synów i wnuków».
Mt 5, 17-19
Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić. Zaprawdę bowiem, powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni.
Ktokolwiek więc zniósłby jedno z tych przykazań, choćby najmniejszych, i uczyłby tak ludzi, ten będzie najmniejszy w królestwie niebieskim. A kto je wypełnia i uczy wypełniać, ten będzie wielki w królestwie niebieskim».
Stary Testament kojarzy się z twardym prawem odnoszącym się do uczynków. Jezus przyszedł je wypełnić: nie znieść i także nie zmienić. Odwołuje się do tego, co w Prawie zawsze było, lecz pozostawało w cieniu i wydobywa to na pełne światło. Czytane dziś słowa Ewangelii to część Kazania na Górze. Po ośmiu błogosławieństwach Jezus zwraca się do uczniów przyrównując ich do soli i do światła. Zaraz potem mówi o wypełnieniu prawa – to dzisiejsza lekcja – i wzywa do sprawiedliwości większej, niż faryzeuszy i uczonych w Piśmie. Pokazuje to na przykładzie konkretnych przykazań, tu odsłania także głębię szóstego spośród nich.
Któryż wielki naród ma bogów tak bliskich, jak Pan, Bóg nasz, ilekroć Go wzywamy? Sprawiedliwość i mądrość Prawa wypływa z bliskości Boga. Jezus pokazuje nam, na czym ta bliskość polega. Przykazania Pana wchodzą w nas, stają się nasze, stają się naszym pragnieniem. Co więcej, zakazy zawarte w dekalogu okazują się być jedynie dalekim odbiciem Bożej woli, jaka ma być zapisana w sercu człowieka. Nie chodzi o to, żeby nie zabijał, nawet nie o to, żeby nie uderzał złym słowem, nie o to, żeby się wyzbył nienawiści – tylko żeby kochał nawet nieprzyjaciół. I nie o to, żeby nie współżyć poza małżeństwem, ale żeby zachować wierność i wzrastać w czystości w myślach i patrzeniu na bliźniego. Mądrość Bożego Prawa polega na tym, że ono nie zaczyna się na zewnątrz człowieka, lecz w jego sercu, i nie jest zakazem, lecz powołaniem do świętości: Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski. (Mt 5, 48).
Zablokowany