Echo Słowa

Pomogła Ci jakaś modlitwa? Któryś ze Świętych jest Ci szczególnie bliski?...

Moderator: Moderatorzy

Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

http://brewiarz.pl/iii_18/0803p/czyt.php3
Jr 7, 23-28
Tak mówi Pan:
«Dałem im przykazanie: „Słuchajcie głosu mojego, a będę wam Bogiem, wy zaś będziecie Mi narodem. Chodźcie każdą drogą, którą wam rozkażę, aby się wam dobrze wiodło”.
Ale nie usłuchali ani nie chcieli słuchać i poszli za zatwardziałością swych przewrotnych serc; obrócili się plecami, a nie twarzą.
Od dnia, kiedy przodkowie wasi wyszli z ziemi egipskiej, do dnia dzisiejszego posyłałem do was wszystkie moje sługi, proroków, każdego dnia, bezustannie, lecz nie usłuchali Mnie ani nie nadstawiali uszu.
Uczynili twardym swój kark, stali się gorsi niż ich przodkowie. Oznajmisz im wszystkie te słowa, ale cię nie usłuchają; będziesz wołał do nich, lecz nie dadzą ci odpowiedzi.
I powiesz im: „To jest naród, który nie usłuchał głosu Pana, swego Boga, i nie przyjął pouczenia. Przepadła wierność, znikła z ich ust”».
Ps 95 (94), 1-2. 6-7c. 7d-9
Przyjdźcie, radośnie śpiewajmy Panu,
wznośmy okrzyki ku chwale Opoki naszego zbawienia.
Stańmy przed obliczem Jego z uwielbieniem,
z weselem śpiewajmy Mu pieśni.
Przyjdźcie, uwielbiajmy Go padając na twarze,
klęknijmy przed Panem, który nas stworzył.
Albowiem On jest naszym Bogiem,
a my ludem Jego pastwiska i owcami w Jego ręku.
Obyście dzisiaj usłyszeli głos Jego:
«Niech nie twardnieją wasze serca jak w Meriba,
jak na pustyni w dniu Massa,
gdzie Mnie kusili wasi ojcowie,
doświadczali Mnie, choć widzieli moje dzieła».
Jl 2, 13bc
Nawróćcie się do Boga waszego,
On bowiem jest łaskawy i miłosierny.
Łk 11, 14-23
Jezus wyrzucał złego ducha z człowieka, który był niemy. A gdy zły duch wyszedł, niemy zaczął mówić i tłumy były zdumione. Lecz niektórzy z nich rzekli: «Mocą Belzebuba, władcy złych duchów, wyrzuca złe duchy». Inni zaś, chcąc Go wystawić na próbę, domagali się od Niego znaku z nieba.
On jednak, znając ich myśli, rzekł do nich: «Każde królestwo wewnętrznie skłócone pustoszeje i dom na dom się wali. Jeśli więc i Szatan z sobą jest skłócony, jakże się ostoi jego królestwo? Mówicie bowiem, że Ja przez Belzebuba wyrzucam złe duchy. Lecz jeśli Ja mocą Belzebuba wyrzucam złe duchy, to czyją mocą wyrzucają je wasi synowie? Dlatego oni będą waszymi sędziami. A jeśli Ja palcem Bożym wyrzucam złe duchy, to istotnie przyszło już do was królestwo Boże.
Gdy mocarz uzbrojony strzeże swego dworu, bezpieczne jest jego mienie. Lecz gdy mocniejszy od niego nadejdzie i pokona go, to zabierze całą broń jego, na której polegał, i rozda jego łupy.
Kto nie jest ze Mną, jest przeciwko Mnie; a kto nie zbiera ze Mną, ten rozprasza».
Pisząc wczoraj o „twardym prawie” nie spodziewałem się, że czytania z dnia następnego będą dotyczyć także twardości – i wierności.
Warto przytoczyć trochę szerzej lekcję z Księgi Jeremiasza (Jr 7, 4-11; 21-28; 31):
4 Nie ufajcie słowom kłamliwym, głoszącym: "Świątynia Pańska, świątynia Pańska, świątynia Pańska!" 5 Albowiem jeżeli naprawdę poprawicie wasze postępowanie i jeżeli będziecie się kierować wyłącznie sprawiedliwością jeden wobec drugiego, 6 jeśli nie będziecie uciskać cudzoziemca, sieroty i wdowy <i jeśli krwi niewinnej nie będziecie rozlewać na tym miejscu> i jeżeli nie pójdziecie za obcymi bogami na waszą zgubę, 7 wtedy pozwolę wam mieszkać na tym miejscu w ziemi, którą dałem przodkom waszym od dawna i na zawsze. 8 Oto wy na próżno pokładacie ufność w zwodniczych słowach. 9 Nieprawda? Kraść, zabijać, cudzołożyć, przysięgać fałszywie, palić kadzidło Baalowi, chodzić za obcymi bogami, których nie znacie... 10 A potem przychodzicie i stajecie przede Mną w tym domu, nad którym wzywano mojego imienia, i mówicie: "Oto jesteśmy bezpieczni", by móc nadal popełniać te wszystkie występki. 11 Może jaskinią zbójców stał się w waszych oczach ten dom, nad którym wzywano mojego imienia? Ja [to] dobrze widzę - wyrocznia Pana. [...]
21 To mówi Pan Zastępów, Bóg Izraela: "Dodawajcie wasze ofiary całopalne do waszych ofiar krwawych i spożywajcie mięso! 22 Bo nic nie powiedziałem ani nie nakazałem waszym przodkom, gdy wyprowadzałem ich z Egiptu, co do ofiar całopalnych i krwawych, 23 lecz dałem im tylko przykazanie: Słuchajcie głosu mojego, a będę wam Bogiem, wy zaś będziecie Mi narodem. Chodźcie każdą drogą, którą wam rozkażę, aby się wam dobrze powodziło. 24 Ale nie usłuchali ani nie chcieli słuchać i poszli według zatwardziałości swego przewrotnego serca; odwrócili się plecami, a nie twarzą. 25 Od dnia, kiedy przodkowie wasi wyszli z ziemi egipskiej, do dnia dzisiejszego posyłałem do was wszystkich moich sług, proroków, każdego dnia, bezustannie, 26 lecz nie usłuchali Mnie ani nie nadstawiali swych uszu. Uczynili twardym swój kark, stali się gorszymi niż ich przodkowie. 27 Powiesz im wszystkie te słowa, ale cię nie usłuchają; będziesz wołał do nich, lecz nie dadzą ci odpowiedzi. 28 I odezwiesz się do nich: "To jest naród, który nie usłuchał głosu Pana, swego Boga, i nie przyjął pouczenia. Przepadła wierność, znikła z ich ust". [...]
34 I sprawię, że zniknie z miast judzkich i z ulic Jerozolimy głos wesela, głos radości, nawoływanie oblubieńca i oblubienicy, bo pustynią stanie się ziemia.
Pan mówi przez usta Jeremiasza do ludzi, którzy składają Bogu ofiary, pokładają ufność w Jego świątyni, uważają się za pobożnych. Jednocześnie łamią Prawo. Na pierwszym miejscu, jako największą przewinę, Pan stawia im przed oczy zatwardziałość serca, zamknięcie się na Jego wezwanie. Owocem tego odwrócenia się do Boga plecami jest przede wszystkim niesprawiedliwość względem braci, brak miłosierdzia wobec najsłabszych, wobec cudzoziemca, sieroty i wdowy, i zwrócenie się ku obcym bogom. Z tego, jako dalszy skutek, rodzą się wielkie grzechy: kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwo, krzywoprzysięstwo, ofiary składane Baalowi. Ten ciąg tragicznych zdarzeń, staczanie się po równi pochyłej, może działać uspokajająco. Przecież ja nie kradnę, nie zabijam, nie cudzołożę, nie składam fałszywych przysiąg ani ofiar Baalowi. To nie do mnie, to nie o mnie. Czy jednak zawsze kieruję się sprawiedliwością względem braci? W żaden sposób nie uciskam tych braci Jego najmniejszych? Czy żyjąc w dostatku nie odbieram im chleba? Czy wreszcie nie kieruję swoich kroków ku celom, które są Bogu obce? Przecież tak naprawdę chodzi o to, żeby być otwartym na Niego, iść za Jego głosem. Nie stać w miejscu, lecz wciąż się nawracać, odkrywać Jego wezwanie i realizować je całym sobą. Jeżeli tak nie postępuję – a nie daleko mi do takiego ideału – to na próżno mogę sobie powtarzać, że jestem praktykującym katolikiem i w Jego Kościele jestem bezpieczny.
Dlaczego naród wybrany odwrócił się do Pana plecami i nie tylko nie słucha, ale nawet nie chce słuchać? Na czym polega moja miałkość i letniość, zamykanie się w sobie, karmienie pychy, wieczne szukanie zaspokojenia przyziemnych potrzeb? Dlaczego „niektórzy” świadkowie cudu dokonanego przez Jezusa – tym razem nie ma mowy o faryzeuszach i uczonych w Piśmie, to raczej zwykli ludzie, rozsądni i twardo stąpający po ziemi – po prostu Go odrzucają i patrzą na to wydarzenie odwrotnie? Plecami!
Ten obraz jest niezwykle bliski temu, co niedawno słyszeliśmy w liturgii w Liście do Koryntian (Kor 1, 22-23a):
Tak więc, gdy Żydzi żądają znaków, a Grecy szukają mądrości, my głosimy Chrystusa ukrzyżowanego.
Owi ludzie myśleli logicznie: skoro demony Go słuchają, to widać jest władcą demonów. Inni żądali znaku z nieba – po tym, jak właśnie byli świadkami cudu! Ich serce było tak twarde, że samego Boga kusili, wystawiali Go na próbę, jak w Meriba, jak na pustyni w dniu Massa...
Zdarzało mi się, że Słowo Boże docierało do mnie dopiero wtedy, gdy usłyszałem je w czasie liturgii. Czasem dopiero dzięki homilii. Dziś było inaczej – stało się jasne, jak przyjąłem komunię św. Mam nie szukać mądrości, nie oczekiwać cudownego znaku Jego obecności, tylko po prostu przyjąć Go, Ciało Chrystusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego. To On jest tym mocniejszym od mocarza – demona, który pokona złego, to zabierze całą broń jego, na której polegał, i rozda jego łupy.
Tak, mam przyjść do Niego, radośnie śpiewać Panu, wznosić okrzyki ku chwale Opoki naszego zbawienia, stanąć przed obliczem Jego z uwielbieniem, z weselem śpiewać Mu pieśni, uwielbiać Go w pokorze, padając na twarz, klękając przed Panem, który mnie stworzył. On jest moim Bogiem, moją Opoką, a ja owcą na Jego rękach. To jest wierność, jakiej On oczekuje ode mnie.
A jednak stało się tak, jak przestrzegał prorok Jeremiasz. Zniknął z mojego domu głos wesela, głos radości, nawoływanie oblubieńca i oblubienicy, pustynią stało się moje życie. Duchu Święty, nagnij to, co we mnie harde, rozgrzej serce twarde, prowadź zabłąkane.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

http://brewiarz.pl/iii_18/0903p/czyt.php3
Oz 14, 2-10
Tak mówi Pan:
«Wróć, Izraelu, do Pana, Boga twojego, upadłeś bowiem przez własną swą winę. Zabierzcie z sobą słowa i nawróćcie się do Pana! Mówcie do Niego: „Usuń cały grzech, a przyjmij to, co dobre, zamiast cielców dajemy Ci nasze wargi. Asyria nie może nas zbawić; nie chcemy już wsiadać na konie ani też mówić: nasz boże do dzieła rąk naszych. U Ciebie bowiem znajdzie litość sierota”.
Uleczę ich niewierność, szczodrze obdarzę ich miłością, bo gniew mój odwrócił się od nich. Stanę się jakby rosą dla Izraela, tak że rozkwitnie jak lilia i jak topola zapuści korzenie. Rozwiną się jego latorośle, będzie wspaniały jak drzewo oliwne, woń jego będzie jak woń Libanu.
I wrócą znowu, by usiąść w mym cieniu, i zboża uprawiać będą, winnice sadzić, których sława będzie tak wielka, jak wina libańskiego. Co ma jeszcze Efraim wspólnego z bożkami? Ja go wysłuchuję i Ja na niego spoglądam, Ja jestem jak cyprys zielony i Mnie zawdzięcza swój owoc. Któż jest tak mądry, aby to pojął, i tak rozumny, aby to rozważył? Bo drogi Pańskie są proste; kroczą nimi sprawiedliwi, lecz potykają się na nich grzesznicy».
Ps 81 (80), 6c-8a. 8b-9. 10-11b. 14 i 17
Słyszę słowa nieznane:
«Uwolniłem od brzemienia jego barki,
jego ręce porzuciły kosze.
Wołałeś w ucisku, a Ja cię ocaliłem.
Odpowiedziałem ci z grzmiącej chmury,
doświadczyłem cię przy wodach Meriba.
Słuchaj, mój ludu, chcę cię napomnieć,
obyś Mnie posłuchał, Izraelu!
Nie będziesz miał obcego boga,
cudzemu bogu nie będziesz się kłaniał.
Ja jestem Panem, Bogiem twoim,
który cię wywiódł z ziemi egipskiej.
Gdyby mój lud Mnie posłuchał,
a Izrael kroczył moimi drogami,
jego bym karmił wyborną pszenicą
i sycił miodem z opoki».
Mk 12, 28b-34
Jeden z uczonych w Piśmie podszedł do Jezusa i zapytał Go: «Które jest pierwsze ze wszystkich przykazań?»
Jezus odpowiedział: «Pierwsze jest: „Słuchaj, Izraelu, Pan Bóg nasz jest jedynym Panem. Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą”. Drugie jest to: „Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego”. Nie ma innego przykazania większego od tych».
Rzekł Mu uczony w Piśmie: «Bardzo dobrze, Nauczycielu, słusznie powiedziałeś, bo Jeden jest i nie ma innego prócz Niego. Miłować Go całym sercem, całym umysłem i całą mocą i miłować bliźniego jak siebie samego znaczy daleko więcej niż wszystkie całopalenia i ofiary».
Jezus, widząc, że rozumnie odpowiedział, rzekł do niego: «Niedaleko jesteś od królestwa Bożego». I nikt już nie odważył się Go więcej pytać.
Dziś zamiast długich wywodów chciałbym podzielić się dwoma refleksjami.
Jest piątek w samym środku Wielkiego Postu. Ewangelia mówi po prostu o przykazaniu miłości. Przez usta proroka Ozeasza słyszymy błogosławieństwo. Jest w nim wezwanie do nawrócenia, ale też zarazem obietnica, że to On uleczy moją niewierność. On będzie jak rosa, jak cień pośród spiekoty, a ja rozkwitnę jak lilia, zapuszczę korzenie, rozwiną się moje latorośle... Przychodzi na myśli ewangeliczny obraz Boga jako krzewu winnego i mnie jako latorośli. I rzeczywiście: tu też Bóg mówi, że to on będzie jak cyprys zielony i Jemu zawdzięczam swój owoc. On mnie wysłuchuje, On na mnie spogląda. Aby to wszystko się stało, aby mnie karmił wyborną pszenicą i sycił miodem z opoki, wystarczy miłować go całym sobą...
Wczoraj słyszeliśmy pełne bólu wołania Pana, że „przepadła wierność, znikła z ich ust” (Jr 7, 28), że odwrócili plecami do swojej Opoki. Dziś jest miód płynący z Opoki, Bóg karmiący wyborną pszenicą. Zamiast cielców, zamiast ofiary, daję Ci moje wargi, otwieram je przed Tobą. Modlitwa jako owoc warg. Usta przyjmujące Ciało Boga, Chrystusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego. Pożywność pszenicy, słodycz miodu, woń Libanu. Odległe wspomnienie pocałunku ukochanej osoby. I więcej, o wiele, wiele więcej. Post. Odrzucenie wszystkiego poza Bogiem. On w moich ustach.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

http://brewiarz.pl/iii_18/1003/czyt.php3
Oz 6, 1-6
Chodźcie, powróćmy do Pana! On nas zranił i On też uleczy, On to nas pobił, On ranę przewiąże. Po dwu dniach przywróci nam życie, a dnia trzeciego nas dźwignie i żyć będziemy w Jego obecności. Poznajmy, dążmy do poznania Pana; Jego przyjście jest pewne jak poranek, jak wczesny deszcz przychodzi On do nas, jak deszcz późny, co nasyca ziemię.
«Cóż ci mogę uczynić, Efraimie, co pocznę z tobą, Judo? Miłość wasza podobna do chmur o świtaniu albo do rosy, która prędko znika. Dlatego ciosałem cię przez proroków, słowami ust mych pouczałem, a Prawo moje zabłysło jak światło. Miłości pragnę, nie krwawej ofiary, poznania Boga bardziej niż całopaleń».
Ps 51 (50), 3-4. 18-19. 20-21a
Zmiłuj się nade mną, Boże, w łaskawości swojej,
w ogromie swej litości zgładź moją nieprawość.
Obmyj mnie zupełnie z mojej winy
i oczyść mnie z grzechu mojego.
Ofiarą bowiem Ty się nie radujesz,
a całopalenia, choćbym dał, nie przyjmiesz.
Boże, moją ofiarą jest duch skruszony,
pokornym i skruszonym sercem Ty, Boże, nie gardzisz.
Panie, okaż Syjonowi łaskę w Twej dobroci,
odbuduj mury Jeruzalem.
Wtedy przyjmiesz prawe ofiary,
dary i całopalenia.
Łk 18, 9-14
Jezus opowiedział niektórym, co dufni byli w siebie, że są sprawiedliwi, a innymi gardzili, tę przypowieść:
«Dwóch ludzi przyszło do świątyni, żeby się modlić, jeden faryzeusz, a drugi celnik. Faryzeusz stanął i tak w duszy się modlił: „Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie: zdziercy, niesprawiedliwi, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik. Zachowuję post dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam”.
A celnik stał z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi, mówiąc: „Boże, miej litość dla mnie, grzesznika!”
Powiadam wam: Ten odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tamten. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony».
On, Bóg, mnie zranił. To On mnie pobił. Bóg ustami proroka sam Siebie oskarża? Ukazuje Siebie jako źródło naszego cierpienia? Słowa zadziwiające tym bardziej, że całe dzisiejsze czytanie z tej księgi przepojone jest ciepłem, Bożym miłosierdziem, niezłomną obietnicą, wezwaniem do miłości i intymnej bliskości z Bogiem. Jego zmartwychwstanie we mnie jest pewne jak poranek, On uleczy każdą ranę. Nade wszystko pragnie, abym Go poznał, stanął przed Nim w prawdzie – bo wie, że niczego więcej mi nie potrzeba.
To on ciosał mnie słowami ust swoich. Cóż mi mógł uczynić, co począć ze mną, skoro wciąż trwonię Jego miłość. Przyjmuję ten bezcenny dar i pozwalam, by wyparował szybko jak poranna rosa w upalny dzień. Chce mnie obdarzać znowu, ale potrzebuje mojej zgody. Aby mógł to zrobić, ja muszę do Niego powrócić. Nawrócić się jeszcze raz, nawracać się nieustannie. Pochyla się nade mną i bardzo pragnie znów mnie dotknąć i ożywić, on usycha z tęsknoty za tym, wie, jak bardzo tego potrzebuję. Dlatego nie chroni mnie przed bólem, który jest skutkiem ludzkiego grzechu. Dopuszcza go na tyle, na ile ja go potrzebuję, aby usłyszeć wezwanie do nawrócenia. Bierze to cierpienie wraz ze mną.
Psalm i Ewangelia pokazują mechanizm tego szybkiego wysychania Bożej rosy spuszczanej na mnie. Dobro spływające z góry przypisuję sobie i tkam z niego kokon pychy. Zamiast uzmysłowić sobie bezmiar Jego miłosierdzia w tym darze, traktuję go jako dowód swojej wyższości, pokazuję go Bogu: zobacz co mam, to ja jestem dobry, dziękuję Ci za to, że nie jestem jak cudzołożnicy, trwam w wierności, czystości i modlitwie, dziękuję, że już nie potrzebuję nawrócenia i mogę patrzeć z góry na bliźniego. Pułapka wierności, pułapka pobożności, pułapka prawa. Nie muszę w nią wpadać. Wystarczy stanąć przed Nim w prawdzie, z prawdziwą pokorą, i (roz)poznać Go przed sobą: Nim znów się zachwycić, dać się olśnić, zdumieć własną małością i Jego wielkością, cieszyć się jak dziecko, że mimo tej przepaści między nami zniża się do mnie, chce być ze mną, pragnie tego bardziej, niż ja sam. Gdybym tylko to potrafił...
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

http://brewiarz.pl/iii_18/1103/czyt.php3
2 Krn 36, 14-16. 19-23
Wszyscy naczelnicy Judy, kapłani i lud mnożyli nieprawości, naśladując wszelkie obrzydliwości narodów pogańskich i bezczeszcząc świątynię, którą Pan poświęcił w Jerozolimie. Pan, Bóg ich ojców, bez ustanku wysyłał do nich swoich posłańców, albowiem litował się nad swym ludem i nad swym mieszkaniem. Oni jednak szydzili z Bożych wysłanników, lekceważyli ich słowa i wyśmiewali się z Jego proroków, aż wzmógł się gniew Pana na swój naród do tego stopnia, iż nie było już ratunku.
Spalili też Chaldejczycy świątynię Bożą i zburzyli mury Jerozolimy, wszystkie jej pałace spalili i wzięli się do niszczenia wszystkich kosztownych sprzętów. Ocalałą spod miecza resztę król uprowadził na wygnanie do Babilonu i stali się niewolnikami jego i jego synów, aż do nadejścia panowania perskiego. I tak się spełniło słowo Pańskie wypowiedziane przez usta Jeremiasza: «Dokąd kraj nie dopełni swych szabatów, będzie leżał odłogiem przez cały czas swego zniszczenia, to jest przez siedemdziesiąt lat».
Aby się spełniło słowo Pańskie z ust Jeremiasza, pobudził Pan ducha Cyrusa, króla perskiego, w pierwszym roku jego panowania, tak iż obwieścił on również na piśmie w całym państwie swoim, co następuje: «Tak mówi Cyrus, król perski: Wszystkie państwa ziemi dał mi Pan, Bóg niebios. I On mi rozkazał zbudować Mu dom w Jerozolimie, w Judzie. Jeśli ktoś z was jest z całego ludu Jego, to niech Bóg jego będzie z nim, a niech idzie!»
Ps 137 (136), 1-2. 3. 4-5. 6
Nad rzekami Babilonu siedzieliśmy,
płacząc na wspomnienie Syjonu.
Na topolach tamtej krainy
zawiesiliśmy nasze harfy.
Bo ci, którzy nas uprowadzili,
żądali od nas pieśni.
Nasi gnębiciele żądali pieśni radosnej:
«Zaśpiewajcie nam którąś z pieśni syjońskich!»
Jakże możemy śpiewać pieśń Pańską
w obcej krainie?
Jeruzalem, jeśli zapomnę o tobie,
niech uschnie moja prawica.
Niech mi język przyschnie do gardła,
jeśli nie będę o tobie pamiętał,
jeśli nie wyniosę Jeruzalem
ponad wszelką swoją radość.
Ef 2, 4-10
Bracia:
Bóg, będąc bogaty w miłosierdzie, przez wielką swą miłość, jaką nas umiłował, i to nas, umarłych na skutek występków, razem z Chrystusem przywrócił do życia – łaską bowiem jesteście zbawieni – razem też wskrzesił i razem posadził na wyżynach niebieskich – w Chrystusie Jezusie, aby w nadchodzących wiekach przeogromne bogactwo swej łaski okazać przez dobroć względem nas, w Chrystusie Jezusie.
Łaską bowiem jesteście zbawieni przez wiarę. A to pochodzi nie od was, lecz jest darem Boga: nie z uczynków, aby się nikt nie chlubił. Jesteśmy bowiem Jego dziełem, stworzeni w Chrystusie Jezusie do dobrych czynów, które Bóg z góry przygotował, abyśmy je pełnili.
J 3, 14-21
Jezus powiedział do Nikodema:
«Jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak trzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne. Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego.
A sąd polega na tym, że światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki. Każdy bowiem, kto źle czyni, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby jego uczynki nie zostały ujawnione. Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki zostały dokonane w Bogu».
Z listu św. Pawła zdaje się wynikać, że uczynki nie mają znaczenia dla zbawienia. Przecież i tak nie one o nim decydują. A jednak Bóg je dla nas przygotował – i to właśnie po to, żebyśmy je pełnili. Jezus wyjaśnia tę pozorną sprzeczność: Jego łaska, Jego światłość przychodzi na świat i każdy może się do niej zbliżać, żeby z niej czerpać. To zbliżenie prowadzi właśnie przez uczynki. Jeśli nie pójdę za Bożym planem, grzechy oddalą mnie od Niego. Im ich więcej i im gorsze są, tym trudniej zdobyć się obnażenie własnej nędzy i podejście do Światła. Żaden uczynek nie przekreśla mnie przed Bogiem, ale każdy od Niego oddala. To nie On oddala się ode mnie, tylko ja od Niego.
Jezus pokazuje też wprost piekło – los potępionej duszy. I to piekło już tu, na ziemi, choć oczywiście nie tylko. To po prostu brak Boga. Jeśli nie uwierzę w imię Jednorodzonego Syna Bożego, to sam wydam na siebie wyrok potępienia. Bóg nie może już wtedy nic zrobić, bo obdarował mnie wolnością i mogę nie uwierzyć. Jednocześnie jeśli tylko uwierzę w Jego imię, otworzę się na Jego łaskę, zbawienie stoi przede mną otworem. A nawet więcej – dokonuje się już w tym momencie.
Bóg mówi do mnie przez św. Pawła w czasie przeszłym dokonanym: mnie, umarłego na skutek występków, razem z Chrystusem przywrócił do życia – łaską bowiem jestem zbawiony – razem też wskrzesił i razem posadził na wyżynach niebieskich – w Chrystusie Jezusie. Jeśli tylko wierzę w Jego imię, już jestem wskrzeszony, już jestem zbawiony, ba, zostałem posadzony na wyżynach niebieskich w Chrystusie. Tylko jak to pogodzić z moją grzesznością, życiem po swojemu, bólem i całą marnością świata wokół mnie? Nasuwa mi się tylko jedna odpowiedź, choć nie jestem jej pewien. To wszystko dzieje się w Chrystusie Jezusie. Tylko w Nim i na tyle, na ile ja jestem w Nim. Przez Eucharystię. Spożywając z wiarą Jego Ciało przyjmuję do siebie imię Jednorodzonego Syna Bożego bardziej, niż dosłownie, faktycznie, realnie, w jakimś sensie w pełni. On mnie wtedy wskrzesza, zbawia, sadza razem ze sobą na wyżynach niebieskich. I nie ma w tym żadnej mojej zasługi, żadnego powodu do chluby. Raczej pewnego wstydu – że nie jestem godzien tego, co On ze mną robi.

Czytanie z Księgi Kronik jest dla mnie swego rodzaju przypisem do psalmu, ukazaniem jego podłoża. Jeruzalem, Syjon, miejsce, które Bóg wyznaczył na spotkanie ze Sobą, brama nieba, droga do świętości, miejsce, w który mam być, moje powołanie. Ma być mi tak bliskie, jak Kościół Chrystusowi, jak Chrystus Kościołowi. Moją Jerozolimą, moim Syjonem jest moje małżeństwo. Moje grzechy sprawiły, że zostałem wygnany, a świątynia znak Jego przymierza, zrównana z ziemią. Świat mi mówi, żebym się cieszył, żebym zaśpiewał pieśń radości. Ten świat, który zwiódł mnie i moją żonę, który odsunął nas od siebie nawzajem i od Boga. Zaśpiewaj którąś z pieśni syjońskich! Nie. Nasze harfy zawiesimy na drzewach, będzie nimi targał wiatr, a my siądziemy nad rzeką i będziemy płakać na wspomnienie Syjonu, na wspomnienie dni spędzonych razem, na wspomnienie tego, jak Jego mocą stawaliśmy się jednym Ciałem, na wspomnienie tej osoby, która jest z nami jednym ciałem, ale jest daleko jak Syjon od Babilonu. Żono, jeśli zapomnę o Tobie, niech uschnie moja prawica. Niech mi język przyschnie do gardła, jeśli nie będę o Tobie pamiętał, jeśli nie wyniosę mojej żony ponad wszelką ziemską radość.
Jezus nie wezwał mnie do zapomnienia, lecz do wzięcia krzyża. Prawdziwego krzyża, a nie lekkiej atrapy z kółkiem na dole. Do jedności z Nim na drodze krzyżowej. Droga do wskrzeszenia, do zbawienia, do wyżyn niebieskich prowadzi tylko z Nim, przez Golgotę. Bez znieczulenia.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

http://brewiarz.pl/iii_18/1203p/czyt.php3
Iz 65, 17-21
Tak mówi Pan:
«Oto Ja stwarzam nowe niebiosa i nową ziemię; nie będzie się wspominać dawniejszych dziejów ani na myśl one nie przyjdą.
Przeciwnie, będzie radość i wesele na zawsze z tego, co Ja stworzę; bo oto Ja uczynię z Jerozolimy wesele i z jej ludu – radość. Rozweselę się z Jerozolimy i rozraduję się z jej ludu. Już się nie usłyszy w niej odgłosów płaczu ani krzyku narzekania.
Nie będzie już w niej niemowlęcia, co miałoby żyć tylko kilka dni, ani starca, który by nie dopełnił swych lat; bo najmłodszy umrze jako stuletni, a nie osiągnąć stu lat, będzie znakiem klątwy. Zbudują domy i mieszkać w nich będą, zasadzą winnice i będą jedli z nich owoce».
Ps 30 (29), 2 i 4. 5-6. 11-12a i 13b
Sławię Cię, Panie, bo mnie wybawiłeś
i nie pozwoliłeś mym wrogom naśmiewać się ze mnie.
Panie, mój Boże,
z krainy umarłych wywołałeś moją duszę
i ocaliłeś mi życie spośród schodzących do grobu.
Śpiewajcie psalm, wszyscy miłujący Pana
i pamiętajcie o Jego świętości.
Gniew Jego bowiem trwa tylko przez chwilę,
a Jego łaska przez całe życie.
Płacz nadchodzi z wieczora, a rankiem wesele.
Wysłuchaj mnie, Panie, zmiłuj się nade mną,
Panie, bądź moją pomocą.
Zamieniłeś w taniec mój żałobny lament,
Boże mój i Panie, będę Cię sławił na wieki.
J 4, 43-54
Jezus odszedł z Samarii i udał się do Galilei. Jezus wprawdzie sam stwierdził, że prorok nie doznaje czci we własnej ojczyźnie, kiedy jednak przyszedł do Galilei, Galilejczycy przyjęli Go, ponieważ widzieli wszystko, co uczynił w Jerozolimie w czasie świąt. I oni bowiem przybyli na święto.
Następnie przybył powtórnie do Kany Galilejskiej, gdzie przedtem przemienił wodę w wino. A był w Kafarnaum pewien urzędnik królewski, którego syn chorował. Usłyszawszy, że Jezus przybył z Judei do Galilei, udał się do Niego z prośbą, aby przyszedł i uzdrowił jego syna, był on już bowiem umierający.
Jezus rzekł do niego: «Jeżeli nie zobaczycie znaków i cudów, nie uwierzycie».
Powiedział do Niego urzędnik królewski: «Panie, przyjdź, zanim umrze moje dziecko».
Rzekł do niego Jezus: «Idź, syn twój żyje». Uwierzył człowiek słowu, które Jezus powiedział do niego, i poszedł.
A kiedy był jeszcze w drodze, słudzy wyszli mu naprzeciw, mówiąc, że syn jego żyje. Zapytał ich o godzinę, kiedy poczuł się lepiej. Rzekli mu: «Wczoraj około godziny siódmej opuściła go gorączka». Poznał więc ojciec, że było to o tej godzinie, kiedy Jezus rzekł do niego: «Syn twój żyje». I uwierzył on sam i cała jego rodzina.
Ten już drugi znak uczynił Jezus od chwili przybycia z Judei do Galilei.
We wszystkich dzisiejszych czytaniach jest to samo napięcie między starym światem, pełnym cierpienia i śmierci, a nowym, który jest jego przeciwieństwem. Istnienie obu i taki właśnie ich charakter są dla mnie oczywiste. Trudno mi natomiast zrozumieć, jak mieści się między nimi czas, szczególnie ten, w którym ja żyję tu i teraz.
Bóg mówi przez proroka Izajasza, że oto teraz stwarza nowe niebiosa i nową ziemię. W psalmie ta rzeczywistość jawi się jako już dokonana: Boże, zamieniłeś w taniec mój żałobny lament, z krainy umarłych wywołałeś moją duszę i ocaliłeś mi życie spośród schodzących do grobu. To Zmartwychwstanie Chrystusa. Płacz nadchodzi z wieczora, a rankiem wesele. Niedziela Zmartwychwstania. To On jest Nową Jerozolimą, nowym niebem i nową ziemią. To się już dokonało. Gniew Jego bowiem trwa tylko przez chwilę, a Jego łaska przez całe życie. Jednak widzimy wokół nas, że proroctwo jeszcze się nie dopełniło: wciąż są niemowlęta, które żyją tylko kilka dni, nie każdy dożywa stu lat. Budujemy nasze domy i nie mieszkamy w nich, bo się rozpadły, sadziliśmy winnicę naszej miłości i nie jemy jej owoców. Wciąż rozlega się płacz i żałobny lament. Wciąż trwamy w tej chwili Jego gniewu. Tak może być aż do mojej śmierci i ja mam być na to gotowy. Jego łaska trwa przez całe życie, ale to nie jest tylko życie tu, na ziemi. Owoce tej łaski mogą czekać dopiero tam, po drugiej stronie. Mogą też tutaj – Bóg stwarza nie tylko nowe niebo, ale też nową ziemię. A tu, na ziemi, daje nam zadatek nieba w Swoim Ciele.
Jezus mówi: Idź, syn twój żyje. Moje małżeństwo istnieje, żyje w Nim. Ja tego nie mogę teraz zobaczyć. Jeśli uwierzę Jego Słowu wbrew wszystkiemu i pójdę – On każe mi iść do mojego domu! – to zastanę tam moje dziecko zdrowe, moją miłość żywą, nasze więzy mocne i żywotne. Tylko muszę iść i nie zwątpić, nie zawrócić, nie stanąć w miejscu, choć nie wiem, jak długa to będzie droga. Jego myśli nie są myślami moimi, mój czas nie jest Jego czasem. Boże, daj mi ufność i siłę, abym w każdej chwili, każdej drobinie tego czasu dostrzegł Twój dar, chciał i potrafił go wykorzystać, cieszyć się nim, choć nadal rozbrzmiewa we mnie płacz i lament.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

http://brewiarz.pl/iii_18/1303/czyt.php3
Ez 47, 1-9. 12
Podczas widzenia otrzymanego od Pana zaprowadził mnie anioł z powrotem przed wejście do świątyni, a oto wypływała woda spod progu świątyni w kierunku wschodnim, ponieważ przednia strona świątyni była zwrócona ku wschodowi; a woda płynęła spod prawej strony świątyni na południe od ołtarza. I wyprowadził mnie przez bramę północną, i poza murami powiódł mnie do bramy zewnętrznej, zwróconej ku wschodowi. A oto woda wypływała spod prawej ściany świątyni, na południe od ołtarza.
Potem poprowadził mnie ów mąż w kierunku wschodnim; miał on w ręku pręt mierniczy, odmierzył tysiąc łokci i kazał mi przejść przez wodę; woda sięgała aż do kostek. Następnie znów odmierzył tysiąc łokci i kazał mi przejść przez wodę: sięgała aż do kolan; i znów odmierzył tysiąc łokci i kazał mi przejść: sięgała aż do bioder; i znów odmierzył jeszcze tysiąc łokci: był tam już potok, którego nie mogłem przejść, gdyż woda była za głęboka, była to woda do pływania, rzeka, której nie można było przejść. Potem rzekł do mnie: «Czy widziałeś to, synu człowieczy?» I poprowadził mnie z powrotem wzdłuż rzeki.
Gdy się odwróciłem, oto po obu stronach na brzegu rzeki znajdowało się wiele drzew. A on rzekł do mnie: «Woda ta płynie na obszar wschodni, wzdłuż stepów, i rozlewa się w wodach słonych, a wtedy wody stają się zdrowe. Wszystkie też istoty żyjące, od których tam się roi, dokądkolwiek potok wpłynie, pozostają przy życiu: będzie tam też niezliczona ilość ryb, bo dokądkolwiek dotrą te wody, wszystko będzie uzdrowione.
A nad brzegami potoku mają rosnąć po obu stronach różnego rodzaju drzewa owocowe, których liście nie więdną, których owoce się nie wyczerpują; każdego miesiąca będą rodzić nowe, ponieważ woda dla nich przychodzi z przybytku. Ich owoce będą służyć za pokarm, a ich liście za lekarstwo».
J 5, 1-16
Było święto żydowskie i Jezus udał się do Jerozolimy.
W Jerozolimie zaś jest przy Owczej Bramie sadzawka, nazwana po hebrajsku Betesda, mająca pięć krużganków. Leżało w nich mnóstwo chorych: niewidomych, chromych, sparaliżowanych.
Znajdował się tam pewien człowiek, który już od lat trzydziestu ośmiu cierpiał na swoją chorobę. Gdy Jezus ujrzał go leżącego i poznał, że czeka już dłuższy czas, rzekł do niego: «Czy chcesz wyzdrowieć?»
Odpowiedział Mu chory: «Panie, nie mam człowieka, aby mnie wprowadził do sadzawki, gdy nastąpi poruszenie wody. W czasie kiedy ja dochodzę, inny wstępuje przede mną».
Rzekł do niego Jezus: «Wstań, weź swoje nosze i chodź!» Natychmiast wyzdrowiał ów człowiek, wziął swoje nosze i chodził.
Jednakże dnia tego był szabat. Rzekli więc Żydzi do uzdrowionego: «Dziś jest szabat, nie wolno ci dźwigać twoich noszy».
On im odpowiedział: «Ten, który mnie uzdrowił, rzekł do mnie: Weź swoje nosze i chodź». Pytali go więc: «Cóż to za człowiek ci powiedział: Weź i chodź?» Lecz uzdrowiony nie wiedział, kim On jest; albowiem Jezus odsunął się od tłumu, który był w tym miejscu.
Potem Jezus znalazł go w świątyni i rzekł do niego: «Oto wyzdrowiałeś. Nie grzesz już więcej, aby ci się coś gorszego nie przydarzyło». Człowiek ów odszedł i oznajmił Żydom, że to Jezus go uzdrowił. I dlatego Żydzi prześladowali Jezusa, że czynił takie rzeczy w szabat.
To czytania szczególnie ważne dla Sycharu. To w miasteczku o tej nazwie Jezus powiedział do Samarytanki: Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody wytryskającej ku życiu wiecznemu. (J 4, 14) Później rozwinął tę myśl: Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. [...] Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem. Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim. (J 6, 35b, 53b-56) Wodą, która wypływa z Przybytku, jest sam Chrystus, Jego krew. Tylko ona może zaspokoić pragnienie człowieka, ona jest życiem. Tam, gdzie dopłynie, martwe, słone wody zamieniają się w zdrowe, zaczyna tętnić życie. To nie jest tylko źródło, to nie jest nawet strumień, to jest rzeka do pływania, której nie da się przejść, a ona i tak staje się coraz większa. To, co z niej wyrasta, jest pokarmem i lekarstwem. Ona sama, poruszenie tej wody, daje zdrowie. Sadzawka Siloe uzdrawiała, ale była jedynie dalekim odbiciem Tego, kto przynosi prawdziwe zdrowie – Jezusa. Wystarczy w Niego uwierzyć i można z tej Wody czerpać bez ograniczeń. Jednak droga do tej wiary nie zawsze jest prosta. Idź, zawołaj swego męża. Trzeba najpierw stanąć w prawdzie. Czy chcesz wyzdrowieć? Drogę uzdrowienia, nawrócenia wybieramy sami. Bóg tylko nas pyta, czy chcemy na nią wejść. Jeśli tak, to każe nam po prostu wstać, zabrać nasze legowisko i iść. I, aby z niej nie zboczyć, nie grzeszyć więcej. Idź, zawołaj swego męża, swoją żonę. To jest warunek zaczerpnięcia tej wody.
zenia1780
Posty: 2170
Rejestracja: 18 sty 2017, 12:13
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Echo Słowa

Post autor: zenia1780 »

Ukasz pisze: 14 mar 2018, 0:11 Idź, zawołaj swego męża, swoją żonę. To jest warunek zaczerpnięcia tej wody.
Hmm... Dla mnie zawołanie męża było skutkiem zaczerpnięcia tej wody, a nie odwrotnie. To uzdrowienie jakie z jej zaczerpnięcia uzyskałam, zwłaszcza z własnych egoizmów i zranień od męża otrzymanych uzdolniło mnie do kochania męża... ale zaraz po tym jak Bog stał się pierwszą miłością mojego życia, jak wreszcie Jego postawiłam, na właściwym, pierwszym miejscu... nie męża i małżeństwo...
lecz [Pan] mi powiedział: «Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali».
(2Kor 12,9)
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

Zeniu:
Ukasz pisze: 14 mar 2018, 0:11Idź, zawołaj swego męża. Trzeba najpierw stanąć w prawdzie.
Czyli ja rozumiem to tak:
Idź, zawołaj swego męża, swoją żonę. Stań w prawdzie, rozpoznaj swoje powołanie, wybierz drogę, którą masz iść. To jest warunek zaczerpnięcia tej wody. To jest woda na tę drogę.
Warunkiem nie jest to, żeby ów mąż czy żona przyszli.
zenia1780 pisze: 14 mar 2018, 7:25 Dla mnie zawołanie męża było skutkiem zaczerpnięcia tej wody, a nie odwrotnie.
.
To jak z nawróceniem: żeby zaczerpnąć, trzeba się nawrócić, i czerpiemy po to, żeby się wciąż nawracać. Co jest przyczyną, a co skutkiem?
Rozmowa Jezusa w Sycharze pokazuje to pięknie. Najpierw jest wezwanie Jezusa, Jego obietnica. Kobieta mówi ochoczo, że chce tej wody, ale nic z tego nie rozumie. Wtedy Jezus jej pomaga. Idź, zawołaj swego męża.
zenia1780
Posty: 2170
Rejestracja: 18 sty 2017, 12:13
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Echo Słowa

Post autor: zenia1780 »

Ukaszu, nie chcę pokazywać, że moja słuszność jest słuszniejsza, ponieważ wiem, że dla każdego Bóg przygotowuje własną, indywidualną drogę.... i właśnie ten fakt swoją wypowiedzią chcę podkreślić, że może być również tak, że dopiero po zaczerpnięciu z Miłości jesteśmy w stanie zawołać małżonka. Jednak moja droga z Twoją jest w jednym zgodna, trzeba stanać w pozycji, TAK, chcę zaczerpnąć, a cała reszta może się podziać potem, choć rzeczywiście jest to stawanie przed kolejnymi pytaniami i wyborami...
lecz [Pan] mi powiedział: «Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali».
(2Kor 12,9)
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

Zeniu - masz rację, dopiero po zaczerpnięciu z Miłości możemy zawołać małżonka. Mi chodziło tylko o to, że Jezus tym wezwaniem pomaga stanąć w prawdzie i czerpać. To, co jest wcześniej, to Jego Słowo, Jego wezwanie, potem jego skutek, czyli uświadomienie sobie własnej grzeszności, zwrócenie się ku niemu. A zawołanie małżonka dopiero gdzieś potem. Mam wrażenie, że mówimy to samo, choć nieco innymi słowami - i dzięki temu, czyli dzięki Tobie, przynajmniej ja jakoś dochodzę chyba bliżej Słowa. Dziękuję!
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

http://brewiarz.pl/iii_18/1403/czyt.php3
Iz 49, 8-15
Tak mówi Pan: «Gdy nadejdzie czas mej łaski, wysłucham cię, w dniu zbawienia przyjdę ci z pomocą. A ukształtowałem cię i ustanowiłem przymierzem dla ludu, aby odnowić kraj, aby rozdzielić spustoszone dziedzictwa, aby rzec więźniom: „Wyjdźcie na wolność!”, a marniejącym w ciemnościach: „Ukażcie się!”
Oni będą się paśli przy wszystkich drogach, na każdym bezdrzewnym wzgórzu będzie ich pastwisko. Nie będą już łaknąć ani pragnąć, i nie porazi ich wiatr upalny ni słońce, bo ich poprowadzi Ten, co się lituje nad nimi, i zaprowadzi ich do tryskających zdrojów. Wszystkie me góry zamienię na drogę i moje gościńce wzniosą się wyżej.
Oto ci przychodzą z daleka, oto tamci z północy i z zachodu, a inni z krainy Sinitów. Zabrzmijcie weselem, niebiosa! Raduj się, ziemio! Góry, wybuchnijcie radosnym okrzykiem! Albowiem Pan pocieszył swój lud, zlitował się nad jego biednymi».
Mówił Syjon: «Pan mnie opuścił, Pan o mnie zapomniał». «Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona? A nawet gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie!»
Ps 145 (144), 8-9. 13-14. 17-18
Pan jest łagodny i miłosierny,
nieskory do gniewu i bardzo łaskawy.
Pan jest dobry dla wszystkich,
a Jego miłosierdzie nad wszystkim, co stworzył.
Królestwo Twoje królestwem wszystkich wieków,
przez wszystkie pokolenia Twoje panowanie.
Pan podtrzymuje wszystkich, którzy upadają,
i podnosi wszystkich zgnębionych.
Pan jest sprawiedliwy na wszystkich swych drogach
i łaskawy we wszystkich swoich dziełach.
Pan jest blisko wszystkich, którzy Go wzywają,
wszystkich wzywających Go szczerze.
J 5, 17-30
Żydzi prześladowali Jezusa, ponieważ uzdrowił w szabat.
Lecz Jezus im odpowiedział: «Ojciec mój działa aż do tej chwili i Ja działam».
Dlatego więc Żydzi tym bardziej usiłowali Go zabić, bo nie tylko nie zachowywał szabatu, ale nadto Boga nazywał swoim Ojcem, czyniąc się równym Bogu.
W odpowiedzi na to Jezus im mówił: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Syn nie może niczego czynić sam z siebie, jeśli nie widzi Ojca czyniącego. Albowiem to samo, co On czyni, podobnie i Syn czyni. Ojciec bowiem miłuje Syna i ukazuje Mu to wszystko, co sam czyni, i jeszcze większe dzieła ukaże Mu, abyście się dziwili.
Albowiem jak Ojciec wskrzesza umarłych i ożywia, tak również i Syn ożywia tych, których chce. Ojciec bowiem nie sądzi nikogo, lecz cały sąd przekazał Synowi, aby wszyscy oddawali cześć Synowi, tak jak oddają cześć Ojcu. Kto nie oddaje czci Synowi, nie oddaje czci Ojcu, który Go posłał. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto słucha słowa mego i wierzy w Tego, który Mnie posłał, ma życie wieczne i nie idzie pod sąd, lecz ze śmierci przeszedł do życia.
Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, że nadchodzi godzina, nawet już jest, kiedy to umarli usłyszą głos Syna Bożego, i ci, którzy usłyszą, żyć będą. Jak Ojciec ma życie w sobie samym, tak również dał to Synowi: mieć życie w sobie. Dał Mu władzę wykonywania sądu, ponieważ jest Synem Człowieczym.
Nie dziwcie się temu! Nadchodzi bowiem godzina, kiedy wszyscy, co są w grobach, usłyszą głos Jego: i ci, którzy pełnili dobre czyny, pójdą na zmartwychwstanie do życia; ci, którzy pełnili złe czyny – na zmartwychwstanie do potępienia.
Ja sam z siebie nic czynić nie mogę. Sądzę tak, jak słyszę, a sąd mój jest sprawiedliwy; szukam bowiem nie własnej woli, lecz woli Tego, który Mnie posłał».
W dzisiejszy czytaniach wraca pytanie, które nurtowało mnie przedwczoraj: czy ten czas nowego nieba i nowej ziemi już nastał, czy dopiero przyjdzie? Jezus odpowiada: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, że nadchodzi godzina, nawet już jest, kiedy to umarli usłyszą głos Syna Bożego, i ci, którzy usłyszą, żyć będą. Dopiero przyjdzie, a nawet już jest. Moje pojmowanie czasu, następstwa wydarzeń, staje tu bezradne. To dzieje się jakoś równolegle. Jest Boży czas, w którym zmartwychwstanie już się dokonało, i ten ziemski, w którym wciąż trwa noc. Jeden i drugi jest realny, w obu mogę jakoś być obecny. Znów wydaje mi się, że tym oknem do nowego nieba jest Eucharystia: wprawdzie nadal żyję tutaj, ale przyjmując Jego Ciało i Krew jednocześnie ogarnia mnie ta inna rzeczywistość.
Na dnie kryzysu nieraz przychodzą myśli, że Pan mnie opuścił, Pan o mnie zapomniał. Naprawdę nie widać w takiej chwili Jego obecności, miłosierdzia, pocieszenia. Można to zobaczyć jedynie oczami wiary. Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona? A nawet gdyby ona zapomniała, Bóg nie zapomni o mnie!
Udręczonemu człowiekowi trudno to dostrzec. Dlatego Pan mówi dziś do mnie bardzo wyraźnie: ukształtowałem cię, aby rzec marniejącym w ciemnościach: „Ukażcie się!” Pan podtrzymuje wszystkich, którzy upadają, i podnosi wszystkich zgnębionych. Pan jest blisko wszystkich, którzy Go wzywają, wszystkich wzywających Go szczerze.

Jezus bardzo ciekawie ukazuje swoją wolność. Powtarza dwukrotnie, że sam z siebie nic czynić nie może. A jednocześnie jak Ojciec wskrzesza umarłych i ożywia, tak również i Syn ożywia tych, których chce; co więcej, Ojciec cały sąd przekazał Synowi. Nie może nic, a jednocześnie może nawet wskrzesić, kogo chce, to już On, a nie Ojciec, jest sędzią. Tę pozorną sprzeczność wyjaśnia fakt, że Jezus nie szuka własnej woli, lecz woli Tego, który Jego posłał. Ma w sobie Jego życie i na tym polega sprawowany przez Niego sąd. Ci, którzy zaczerpną tego życia, pójdą na zmartwychwstanie do życia; ci, którzy złymi czynami odwrócili się od Niego – na zmartwychwstanie do potępienia. Wielka jest moja wolność w Nim i wielka odpowiedzialność.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

http://brewiarz.pl/iii_18/1503p/czyt.php3
Wj 32, 7-1
Pan rzekł do Mojżesza: «Zstąp na dół, bo sprzeniewierzył się lud twój, który wyprowadziłeś z ziemi egipskiej. Bardzo szybko zawrócili z drogi, którą im nakazałem, i utworzyli sobie posąg cielca odlanego z metalu, i oddali mu pokłon, i złożyli mu ofiary, mówiąc: „Izraelu, oto twój bóg, który cię wyprowadził z ziemi egipskiej”».
I jeszcze powiedział Pan do Mojżesza: «Widzę, że lud ten jest ludem o twardym karku. Pozwól Mi, aby rozpalił się gniew mój na nich. Chcę ich wyniszczyć, a ciebie uczynić wielkim ludem».
Mojżesz jednak zaczął usilnie błagać Pana, Boga swego, i mówić: «Dlaczego, Panie, płonie gniew Twój przeciw ludowi Twemu, który wyprowadziłeś z ziemi egipskiej wielką mocą i silną ręką? Czemu to mają mówić Egipcjanie: „W złym zamiarze wyprowadził ich, chcąc ich wygubić w górach i zgładzić z powierzchni ziemi”? Odwróć zapalczywość Twego gniewu i zaniechaj zła, jakie chcesz zesłać na Twój lud. Wspomnij na Abrahama, Izaaka i Izraela, Twoje sługi, którym przysiągłeś na samego siebie, mówiąc do nich: „Uczynię potomstwo wasze tak licznym jak gwiazdy niebieskie, i całą ziemię, o której mówiłem, dam waszym potomkom i posiądą ją na wieki”».
Wówczas to Pan zaniechał zła, jakie zamierzał zesłać na swój lud.
J 5, 31-47
Jezus powiedział do Żydów:
«Gdybym Ja wydawał świadectwo o sobie samym, świadectwo moje nie byłoby prawdziwe. Jest ktoś inny, kto wydaje świadectwo o Mnie; a wiem, że świadectwo, które o Mnie wydaje, jest prawdziwe.
Wysłaliście poselstwo do Jana i on dał świadectwo prawdzie. Ja nie zważam na świadectwo człowieka, ale mówię to, abyście byli zbawieni. On był lampą, co płonie i świeci, wy zaś chcieliście radować się krótki czas jego światłem.
Ja mam świadectwo większe od Janowego. Są to dzieła, które Ojciec dał Mi do wypełnienia; dzieła, które czynię, świadczą o Mnie, że Ojciec Mnie posłał. Ojciec, który Mnie posłał, On dał o Mnie świadectwo. Nigdy nie słyszeliście ani Jego głosu, ani nie widzieliście Jego oblicza; nie macie także Jego słowa, trwającego w was, bo wy nie uwierzyliście Temu, którego On posłał.
Badacie Pisma, ponieważ sądzicie, że w nich zawarte jest życie wieczne: to one właśnie dają o Mnie świadectwo. A przecież nie chcecie przyjść do Mnie, aby mieć życie. Nie odbieram chwały od ludzi, ale poznałem was, że nie macie w sobie miłości Boga. Przyszedłem w imieniu Ojca mego, a nie przyjęliście Mnie. Gdyby jednak przybył ktoś inny we własnym imieniu, to przyjęlibyście go. Jak możecie uwierzyć, skoro od siebie wzajemnie odbieracie chwałę, a nie szukacie chwały, która pochodzi od samego Boga?
Nie sądźcie jednak, że to Ja was oskarżę przed Ojcem. Waszym oskarżycielem jest Mojżesz, w którym wy pokładacie nadzieję. Gdybyście jednak wierzyli Mojżeszowi, to i Mnie wierzylibyście. O Mnie bowiem on pisał. Jeżeli jednak jego pismom nie wierzycie, jakżeż moim słowom będziecie wierzyli?»
Dwa ustępy tych czytań są dla mnie zaskakujące i łączą się w przedziwny sposób. Jak możecie uwierzyć, skoro od siebie wzajemnie odbieracie chwałę, a nie szukacie chwały, która pochodzi od samego Boga? Odbieranie chwały – pochwały? – od innych ludzi zakrywa przede mną chwałę, która pochodzi od Boga? I to tak bardzo, że w skutek tego nie jestem w stanie uwierzyć w Niego, uwierzyć Jemu? Jezus przestrzega przed wielkim zagrożeniem. Pycha jawi się tu jako korzeń zła. Człowiek zaczyna upatrywać w sobie i swoim dziele, w swoim działaniu, źródła chwały, źródła życia, fundament istnienia. Sobie samemu zaczyna oddawać cześć będąc przekonanym, że czci Boga. Właśnie w tym akcie oddawania czci myli się najbardziej, najmocniej Go rani. To, w jaki sposób Jego chwalę, to czy rzeczywiście chwalę Jego, a nie jakiś swój wytwór, który dla mnie jest na wagę złota, niejako ustawia całe moje życie. To jest fundament: jeśli on jest zdrowy, wszystko inne może być stabilne i dobre; jeśli nie, na próżno trudzi się budujący.
Drugi ze wspomnianych ustępów także dotyczy modlitwy i pychy. Bóg zwraca się do Mojżesza: pozwól Mi, aby rozpalił się gniew mój na nich. Chcę ich wyniszczyć, a ciebie uczynić wielkim ludem. Bóg prosi człowieka o pozwolenie. Dlaczego jest Mu potrzebna zgoda Mojżesza? Pyta go o to, czy może odstąpić od obietnicy danej Abrahamowi. Człowiekowi, swojemu narodowi wybranemu. I pyta o to człowieka, tego, który stoi na czele tego narodu. Tak, jakby Mojżesz mógł zwolnić Boga z obietnicy wierności danej jemu samemu. Jednocześnie Bóg oferuje Mojżeszowi wielką chwałę: to on sam będzie ojcem wielkiego narodu. Natomiast Mojżesz odpowiada wiernością wobec swojego ludu. Gdyby on złamał tę wierność, poszedł za własną chwałą, odłączyłby się od źródła wierności. Zaprzeczając swojej miłości do ludu, jako jego przywódca oddzieliłby cały lud od Miłości. Nie zgodził się – oparł się pokusie pychy.
Wierność małżeńska jest zakorzeniona w Bogu i w samych małżonkach. W wierności Bożej i ludzkiej, nierozerwalnie ze sobą powiązanych. Bóg nigdy nie cofa Swojej obietnicy, Swojej spajającej obecności. Człowiek może ją jednak odrzucić wybierając wierność sobie i własną chwałę. Uczynić w ten sposób swoje serce zatwardziałym i zamkniętym na łaskę. Nawrócenie człowieka, mój zwrot ku wierności, ku chwaleniu wyłącznie Jego, otwiera ponownie źródło łaski, pozwala stanąć na fundamencie i z Nim budować od nowa. Moja wierność jest jedynie odbiciem Jego wierności, pozwoleniem Mu, żeby On wkroczył ze swoją wiernością. To On jest spoiwem węzła małżeńskiego.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

http://brewiarz.pl/iii_18/1603/czyt.php3
Mdr 2, 1a. 12-22
Mylnie rozumując, bezbożni mówili sobie:
«Zróbmy zasadzkę na sprawiedliwego, bo nam niewygodny: sprzeciwia się naszemu działaniu, zarzuca nam przekraczanie Prawa, wypomina nam przekraczanie naszych zasad karności. Głosi, że zna Boga, zwie siebie dzieckiem Pańskim.
Jest potępieniem naszych zamysłów, sam widok jego jest dla nas przykry, bo życie jego niepodobne do innych i drogi jego odmienne. Uznał nas za coś fałszywego i stroni od dróg naszych jak od nieczystości. Kres sprawiedliwych ogłasza za szczęśliwy i chełpi się Bogiem jako ojcem.
Zobaczmy, czy prawdziwe są jego słowa, wybadajmy, co będzie przy jego zgonie. Bo jeśli sprawiedliwy jest synem Bożym, Bóg ujmie się za nim i wyrwie go z rąk przeciwników.
Dotknijmy go obelgą i katuszą, by poznać jego łagodność i doświadczyć jego cierpliwości. Zasądźmy go na śmierć haniebną, bo – jak mówił – będzie ocalony».
Tak pomyśleli – i pobłądzili, bo własna złość ich zaślepiła. Nie pojęli tajemnic Bożych, nie spodziewali się nagrody za prawość i nie docenili odpłaty dla dusz czystych.
Ps 34 (33), 17-18. 19-20. 21 i 23
Pan zwraca swe oblicze przeciw zło czyniącym,
by pamięć o nich wymazać z ziemi.
Pan słyszy wołających o pomoc
i ratuje ich od wszelkiej udręki.
Pan jest blisko ludzi skruszonych w sercu,
ocala upadłych na duchu.
Liczne są nieszczęścia, które cierpi sprawiedliwy,
ale Pan go ze wszystkich wybawia.
On czuwa nad każdą jego kością
i żadna z nich nie zostanie złamana.
Pan odkupi dusze sług swoich,
nie zazna kary, kto się do Niego ucieka.
Dzisiejsza Ewangelia według św. Jana składała się z wybranych fragmentów rozdziału 7. Sądzę, że warto go przytoczyć w całości; wyróżniam ustępy uwzględnione w lekcji mszalnej:
J 7 (1-2. 10. 25-30)
1 Potem Jezus obchodził Galileę. Nie chciał bowiem chodzić po Judei, bo Żydzi mieli zamiar Go zabić. 2 A zbliżało się żydowskie Święto Namiotów. 3 Rzekli więc Jego bracia do Niego: "Wyjdź stąd i idź do Judei, aby i uczniowie Twoi ujrzeli czyny, których dokonujesz. 4 Nikt bowiem nie dokonuje niczego w ukryciu, jeżeli chce się publicznie ujawnić. Skoro takich rzeczy dokonujesz, to okaż się światu!" 5 Bo nawet Jego bracia nie wierzyli w Niego. 6 Powiedział więc do nich Jezus: "Dla Mnie stosowny czas jeszcze nie nadszedł, ale dla was - zawsze jest do rozporządzenia. 7 Was świat nie może nienawidzić, ale Mnie nienawidzi, bo Ja o nim świadczę, że złe są jego uczynki. 8 Wy idźcie na święto; Ja jeszcze nie idę na to święto, bo czas mój jeszcze się nie wypełnił". 9 To im powiedział i pozostał w Galilei.
10 Kiedy zaś bracia Jego udali się na święto, wówczas poszedł i On, jednakże nie jawnie, lecz skrycie. 11 Tymczasem Żydzi już Go szukali w czasie święta i mówili: 12 "Gdzie On jest?" Wśród tłumów zaś wiele mówiono o Nim pokątnie. Jedni mówili: "Jest dobry". Inni zaś mówili: "Nie, przeciwnie - zwodzi tłumy". 13 Nikt jednak nie odzywał się o Nim jawnie z obawy przed Żydami.
14 Tymczasem dopiero w połowie świąt przybył Jezus do Świątyni i nauczał. 15 Żydzi zdumiewali się mówiąc: "W jaki sposób zna On Pisma, skoro się nie uczył?" 16 Odpowiedział im Jezus mówiąc: "Moja nauka nie jest moją, lecz Tego, który Mnie posłał. 17 Jeśli kto chce pełnić Jego wolę, pozna, czy nauka ta jest od Boga, czy też Ja mówię od siebie samego. 18 Kto mówi we własnym imieniu, ten szuka własnej chwały. Kto zaś szuka chwały Tego, który go posłał, ten godzien jest wiary i nie ma w nim nieprawości. 19 Czyż Mojżesz nie dał wam Prawa? A przecież nikt z was nie zachowuje Prawa, [bo] czemuż usiłujecie Mnie zabić?" 20 Tłum odpowiedział : "Jesteś opętany przez złego ducha! Któż usiłuje Cię zabić?" 21 W odpowiedzi Jezus rzekł do nich: "Dokonałem tylko jednego czynu, a wszyscy jesteście zdziwieni. 22 Oto Mojżesz dał wam obrzezanie - ale nie pochodzi ono od Mojżesza, lecz od przodków - i wy w szabat obrzezujecie człowieka. 23 Jeżeli człowiek może przyjmować obrzezanie nawet w szabat, aby nie przekroczono Prawa Mojżeszowego, to dlaczego złościcie się na Mnie, że w szabat uzdrowiłem całego człowieka? 24 Nie sądźcie z zewnętrznych pozorów, lecz wydajcie wyrok sprawiedliwy".
25 Niektórzy z mieszkańców Jerozolimy mówili: "Czyż to nie jest Ten, którego usiłują zabić? 26 A oto jawnie przemawia i nic Mu nie mówią. Czyżby zwierzchnicy naprawdę się przekonali, że On jest Mesjaszem? 27 Przecież my wiemy, skąd On pochodzi, natomiast gdy Mesjasz przyjdzie, nikt nie będzie wiedział, skąd jest". 28 A Jezus, ucząc w świątyni, zawołał tymi słowami: "I Mnie znacie, i wiecie, skąd jestem. Ja jednak nie przyszedłem sam od siebie; lecz prawdziwy jest Ten, który Mnie posłał, którego wy nie znacie. 29 Ja Go znam, bo od Niego jestem i On Mnie posłał". 30 Zamierzali więc Go pojmać, jednakże nikt nie podniósł na Niego ręki, ponieważ godzina Jego jeszcze nie nadeszła. 31 Natomiast wielu spośród tłumu uwierzyło w Niego i mówili: "Czyż Mesjasz, kiedy przyjdzie, uczyni więcej znaków, niż On uczynił?"
32 Faryzeusze usłyszeli, że tłum tak mówił o Nim w podnieceniu. Kapłani więc wraz z faryzeuszami wysłali strażników celem pojmania Go. 33 Ale Jezus rzekł: "Jeszcze krótki czas jestem z wami, a potem pójdę do Tego, który Mnie posłał. 34 Będziecie Mnie szukać, a nie znajdziecie, a tam, gdzie Ja będę potem, wy pójść nie możecie". 35 Rzekli Żydzi do siebie: "Dokąd to zamierza pójść, że Go nie będziemy mogli znaleźć? Czyżby miał zamiar udać się do Żydów rozproszonych wśród Greków i uczyć Greków? 36 Cóż znaczy to Jego powiedzenie: "Będziecie Mnie szukać i nie znajdziecie, a tam, gdzie Ja będę, wy pójść nie możecie?""
37 W ostatnim zaś, najbardziej uroczystym dniu święta, Jezus stojąc zawołał donośnym głosem: "Jeśli ktoś jest spragniony, a wierzy we Mnie - niech przyjdzie do Mnie i pije! 38 Jak rzekło Pismo: Strumienie wody żywej popłyną z jego wnętrza". 39 A powiedział to o Duchu, którego mieli otrzymać wierzący w Niego; Duch bowiem jeszcze nie był <dany>, ponieważ Jezus nie został jeszcze uwielbiony. 40 A wśród słuchających Go tłumów odezwały się głosy: "Ten prawdziwie jest prorokiem". 41 Inni mówili: "To jest Mesjasz". "Ale - mówili drudzy - czyż Mesjasz przyjdzie z Galilei? 42 Czyż Pismo nie mówi, że Mesjasz będzie pochodził z potomstwa Dawidowego i z miasteczka Betlejem?" 43 I powstało w tłumie rozdwojenie z Jego powodu. 44 Niektórzy chcieli Go nawet pojmać, lecz nikt nie odważył się podnieść na Niego ręki.
45 Wrócili więc strażnicy do arcykapłanów i faryzeuszów, a ci rzekli do nich: "Czemuście Go nie pojmali?" 46 Strażnicy odpowiedzieli: "Nigdy jeszcze nikt nie przemawiał tak, jak ten człowiek przemawia". 47 Odpowiedzieli im faryzeusze: "Czyż i wy daliście się zwieść? 48 Czy ktoś ze zwierzchników lub faryzeuszów uwierzył w Niego? 49 A ten tłum, który nie zna Prawa, jest przeklęty". 50 Odezwał się do nich jeden spośród nich, Nikodem, ten, który przedtem przyszedł do Niego: 51 "Czy Prawo nasze potępia człowieka, zanim go wpierw przesłucha, i zbada, co czyni?" 52 Odpowiedzieli mu: "Czy i ty jesteś z Galilei? Zbadaj, zobacz, że żaden prorok nie powstaje z Galilei".
53 I rozeszli się - każdy do swego domu.
Zawarty w Księdze Mądrości opis męki Jezusa jest niezwykle plastyczny i wierny. Nie ma żadnych wątpliwości, że jest to tekst mesjański. Mi utkwił jednak w pamięci najbardziej w bardzo szczególnej sytuacji, gdy został odczytany w trakcie mszy św. z wyraźnym odniesieniem do innej osoby. Była to pierwsza niedziela po tym, jak wyszło na jaw zabójstwo ks. Jerzego Popiełuszki. Celebrans odczytał te słowa w trakcie kazania. Uświadamia mi to po raz kolejny, że Słowo rozbrzmiewa wieloma językami, mieni się znaczeniami, jest skierowane do każdego i w każdej chwili.
Jak świat traktuje uczniów Chrystusa, którzy głoszą i wprowadzają w życie ewangeliczną nierozerwalność małżeństwa? Zabierzmy mu tę osobę, którą ukochał i której ślubował wierność. Wystawmy go na próbę, bo nam niewygodny: sprzeciwia się naszemu działaniu, zarzuca nam przekraczanie Prawa, wypomina nam przekraczanie złożonej przysięgi. Głosi, że zna Boga, zwie siebie dzieckiem Pańskim. Jest potępieniem naszego stylu życia i naszych dążeń, bo życie jego niepodobne do innych i drogi jego odmienne. Uznał nas za coś fałszywego i stroni od dróg naszych jak od nieczystości. Kres sprawiedliwych ogłasza za szczęśliwy i chełpi się Bogiem jako ojcem. Zobaczmy, czy prawdziwe są jego słowa, wybadajmy, co będzie, gdy zmiażdżymy go cierpieniem, gdy ogłosimy śmierć jego małżeństwa i jego miłości. Bo jeśli sprawiedliwy jest dzieckiem Bożym, Bóg ujmie się za nim i wyrwie go z niedoli. Dotknijmy go obelgą i katuszą, by poznać jego wiarę i doświadczyć jego wierności. Zasądźmy go na hańbę, bo – jak mówił – będzie ocalony». Droga krzyżowa małżonka w kryzysie...
Na tym jednak to czytanie się nie kończy: Bezbożni tak pomyśleli – i pobłądzili, bo własna złość ich zaślepiła. Nie pojęli tajemnic Bożych, nie spodziewali się nagrody za prawość i nie docenili odpłaty dla dusz czystych.
Jak to się dzieje, że wiernych spotyka takie doświadczenie? Przecież Pan zwraca swe oblicze przeciw zło czyniącym, Pan słyszy wołających o pomoc i ratuje ich od wszelkiej udręki, Pan jest blisko ludzi skruszonych w sercu, ocala upadłych na duchu. Dlaczego liczne są nieszczęścia, które cierpi sprawiedliwy, skoro Pan go ze wszystkich wybawia? Czy rzeczywiście On czuwa nad każdą jego kością i żadna z nich nie zostanie złamana? Odpowiedź pada na końcu psalmu: Pan odkupi dusze sług swoich. Tym ratunkiem, błogosławieństwem, zbawieniem – jest zbawienie. To się nie dokonuje w tej rzeczywistości, lecz w Tamtej. Równie realnej, równie obecnej, trwalszej i doskonalszej. A jednocześnie niewidocznej dla bezbożnego: wobec niej staje ślepy, nic nie pojmuje, nie jest w stanie jej docenić, dostrzec jej wartości. Jemu się zdaje, że wie wszystko, skąd pochodzi Jezus, skąd bierze swoją moc, swoją mądrość, dokąd może pójść, w jakim czasie żyje. Jezus im odpowiada: Ja jednak nie przyszedłem sam od siebie, z Nazaretu czy nawet z Betlejem; lecz prawdziwy – rzeczywisty, potężny, dający życie, źródło istnienia wszystkiego – jest Ten, który Mnie posłał, którego wy nie znacie. Ten świat też jest obecny. To tamten czas jest fundamentem, do którego dostosowują się wydarzenia. Nie znamy jego rytmu, nie umiemy go mierzyć, ale wiemy dokąd zmierza: do uwielbienia Jezusa, gdy każdy spragniony, a wierzący w Niego przyjdzie do Niego i będzie pić, nasyci swe pragnienie, wszystkie swe pragnienia. Strumienie wody żywej popłyną z Jego wnętrza. A powiedział to o Duchu, którego mieli otrzymać wierzący w Niego.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

http://brewiarz.pl/iii_18/1703p/czyt.php3
Jr 11, 18-20
Pan mnie pouczył i zrozumiałem; wtedy przejrzałem ich postępki.
Ja zaś jak potulny baranek, którego prowadzą na zabicie, nie wiedziałem, że powzięli przeciw mnie zgubne plany: «Zniszczmy drzewo w pełni jego sił, zgładźmy go z ziemi żyjących, a jego imienia niech już nikt nie wspomina!»
Lecz Pan Zastępów jest sprawiedliwym sędzią, bada nerki i serce. Chciałbym zobaczyć Twoją pomstę na nich, albowiem Tobie powierzam moją sprawę.
Ps 7, 2-3. 9b-10. 11-12
Panie, Boże mój, do Ciebie się uciekam,
wybaw mnie i uwolnij od wszystkich prześladowców,
zanim, jak lew, ktoś nie porwie i nie rozszarpie mej duszy,
gdy zabraknie wybawcy.
Panie, przyznaj mi słuszność według mej sprawiedliwości
i niewinności, która jest we mnie.
Niech ustanie nieprawość występnych,
a sprawiedliwego umocnij,
Boże sprawiedliwy, który przenikasz serca i sumienia.
Bóg jest dla mnie tarczą,
On zbawia ludzi prostego serca.
Bóg, sędzia sprawiedliwy,
Bóg co dzień pałający gniewem.
J 7, 40-53
Wśród tłumów słuchających Jezusa odezwały się głosy: «Ten prawdziwie jest prorokiem». Inni mówili: «To jest Mesjasz». «Ale – mówili drudzy – czyż Mesjasz przyjdzie z Galilei? Czyż Pismo nie mówi, że Mesjasz będzie pochodził z potomstwa Dawidowego i z miasteczka Betlejem, skąd był Dawid?» I powstał w tłumie rozłam z Jego powodu. Niektórzy chcieli Go nawet pojmać, lecz nikt nie podniósł na Niego ręki.
Wrócili więc strażnicy do arcykapłanów i faryzeuszy, a ci rzekli do nich: «Czemu go nie pojmaliście?»
Strażnicy odpowiedzieli: «Nigdy jeszcze nikt tak nie przemawiał jak ten człowiek».
Odpowiedzieli im faryzeusze: «Czyż i wy daliście się zwieść? Czy ktoś ze zwierzchników lub faryzeuszy uwierzył w Niego? A ten tłum, który nie zna Prawa, jest przeklęty».
Odezwał się do nich jeden spośród nich, Nikodem, ten, który przedtem przyszedł do Niego: «Czy Prawo nasze potępia człowieka, zanim go wpierw nie przesłucha i nie zbada, co on czyni?»
Odpowiedzieli mu: «Czy i ty jesteś z Galilei? Zbadaj i zobacz, że żaden prorok nie powstaje z Galilei».
I rozeszli się – każdy do swego domu.
Warto wrócić do całego rozdziału 7 tej ewangelii, np. w poprzednim poście. Pierwsze słowa dzisiejszego czytania to odpowiedź tłumu na słowa Jezusa z wczorajszej lekcji mszalnej – I Mnie znacie, i wiecie, skąd jestem. Ja jednak nie przyszedłem sam od siebie; lecz prawdziwy jest Ten, który Mnie posłał, którego wy nie znacie. (J 7, 28b) – i obietnicy wylania Ducha Świętego. On mówi skąd jest – Królestwo Jego nie jest z tego świata – a oni odpowiadają, że on przecież jest z Galilei. Do niektórych Słowo dociera, nawet strażnicy wysłani, aby Go pojmać, czują, że ono płynie skąd inąd, wykracza poza to, co znali. Pan mnie pouczył i zrozumiałem, mówi Jeremiasz. On, Bóg, zna człowieka, bada nerki i serce, przenika serca i sumienia, On jest źródłem prawdziwej wiedzy i zrozumienia. Dzień po dniu przez swoje Słowo kieruje naszą uwagę ku temu, co istotne. Autor natchniony w psalmie pokazuje mi właściwą odpowiedź: Panie, Boże mój, do Ciebie się uciekam, wybaw mnie i uwolnij od wszystkich prześladowców, zanim, jak lew, ktoś nie porwie i nie rozszarpie mej duszy. Bóg chroni od prześladowców, którzy chcą porwać i rozszarpać moją duszę, nie ciało. Bojaźń Boża – czy nie jest to roztropna obawa o własną duszę, a może nie tylko własną? Patrzenie z troską nie na ciało i przedmioty, lecz na to, co jest Jego? Przejmowanie się bardziej zbawieniem niż zaspokojeniem swoich potrzeb fizjologicznych i psychicznych? Patrzenie Jego oczami?
Pan wzywa mnie do tego, żebym rozglądając się wokół, podejmując decyzję, przeżywając marzenia i niepokoje zwracał uwagę na to, co jest Jego, co jest święte. Jednocześnie wyraźnie wskazuje, że chodzi patrzenie w głąb człowieka, w samo jego serce, a nawet jeszcze głębiej. Tam mam szukać i dostrzec Boga. W innych i w sobie.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

http://brewiarz.pl/iii_18/1803/czyt.php3
Jr 31, 31-34
Pan mówi: «Oto nadchodzą dni, kiedy zawrę z domem Izraela i z domem Judy nowe przymierze. Nie takie jak przymierze, które zawarłem z ich przodkami, kiedy ująłem ich za rękę, by wyprowadzić z ziemi egipskiej. To moje przymierze złamali, mimo że byłem ich władcą, mówi Pan.
Lecz takie będzie przymierze, jakie zawrę z domem Izraela po tych dniach, mówi Pan: Umieszczę swe prawo w głębi ich jestestwa i wypiszę na ich sercach. Będę im Bogiem, oni zaś będą Mi ludem.
I nie będą się musieli wzajemnie pouczać, mówiąc jeden do drugiego: Poznajcie Pana! Wszyscy bowiem od najmniejszego do największego poznają Mnie, mówi Pan, ponieważ odpuszczę im występki, a o grzechach ich nie będę już wspominał».
Ps 51 (50), 3-4. 12-13. 14-15
Zmiłuj się nade mną, Boże, w łaskawości swojej,
w ogromie swej litości zgładź moją nieprawość.
Obmyj mnie zupełnie z mojej winy
i oczyść mnie z grzechu mojego.
Stwórz, Boże, we mnie serce czyste
i odnów we mnie moc ducha.
Nie odrzucaj mnie od swego oblicza
i nie odbieraj mi świętego ducha swego.
Przywróć mi radość Twojego zbawienia
i wzmocnij mnie duchem ofiarnym.
Będę nieprawych nauczał dróg Twoich
i wrócą do Ciebie grzesznicy.
Hbr 5, 7-9
Bracia:
Chrystus z głośnym wołaniem i płaczem, za swych dni doczesnych, zanosił gorące prośby i błagania do Tego, który mógł Go wybawić od śmierci, i został wysłuchany dzięki swej uległości.
I chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał. A gdy wszystko wykonał, stał się sprawcą zbawienia wiecznego dla wszystkich, którzy Go słuchają.
J 12, 20-33
Wśród tych, którzy przybyli, aby oddać pokłon Bogu w czasie święta, byli też niektórzy Grecy. Oni więc przystąpili do Filipa, pochodzącego z Betsaidy Galilejskiej, i prosili go, mówiąc: «Panie, chcemy ujrzeć Jezusa». Filip poszedł i powiedział Andrzejowi. Z kolei Andrzej i Filip poszli i powiedzieli Jezusowi.
A Jezus dał im taką odpowiedź: «Nadeszła godzina, aby został otoczony chwałą Syn Człowieczy. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeśli ziarno pszenicy, wpadłszy w ziemię, nie obumrze, zostanie samo jedno, ale jeśli obumrze, przynosi plon obfity. Ten, kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne. Kto zaś chciałby Mi służyć, niech idzie za Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa. A jeśli ktoś Mi służy, uczci go mój Ojciec.
Teraz dusza moja doznała lęku i cóż mam powiedzieć? Ojcze, wybaw Mnie od tej godziny. Ależ właśnie dlatego przyszedłem na tę godzinę. Ojcze, wsław imię Twoje!»
Wtem rozległ się głos z nieba: «Już wsławiłem i jeszcze wsławię». Stojący tłum to usłyszał i mówił: «Zagrzmiało!» Inni mówili: «Anioł przemówił do Niego». Na to rzekł Jezus: «Głos ten rozległ się nie ze względu na Mnie, ale ze względu na was. Teraz odbywa się sąd nad tym światem. Teraz władca tego świata zostanie wyrzucony precz. A Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie».
To mówił, oznaczając, jaką śmiercią miał umrzeć.
Wspomniane w pierwszym zdaniu perykopy ewangelicznej święto to Pascha – Pascha Chrystusa, Jego przejście przez śmierć do życia. Właśnie został namaszczony w Betanii, uroczyście powitany palmami, gdy wkraczał do miasta na oślęciu. To Jego pierwsza mowa po przybyciu. Tym razem jest odpowiedzią na prośbę o spotkanie z Grekami; ludźmi, którzy uchodzili za racjonalnych, szukających zrozumienia, ale bez wiary. Jezus odsłania przed nimi fundament Ewangelii: połączenie chwały i krzyża, oddania życia i jego zachowania, relację osobową, a nie logiczny wywód.
Nowe przymierze zapisane w głębi jestestwa człowieka. Jezus pierwszy przechodzi tę drogę. Z głośnym wołaniem i płaczem zanosi gorące prośby i błagania do Tego, który może Go wybawić od śmierci, Jego dusza doznaje lęku; Ojcze, wybaw Mnie od tej godziny. Ależ właśnie dlatego przyszedłem na tę godzinę. Ojcze, wsław imię Twoje! I zostaje wysłuchany dzięki swej uległości, dzięki temu, że w głębi swojego jestestwa ma wolę Ojca, a nie swoją. Ta decyzja to nie koniec drogi: Syn Boży uczy się posłuszeństwa przez swoją mękę. A gdy wszystko wykonał, stał się sprawcą zbawienia wiecznego dla wszystkich, którzy Go słuchają, wszystkich, którzy pójdą za nim. W głębi swojego jestestwa będą gotowi jak ziarno wpaść w ziemię i obumrzeć dla ziemi, żeby narodzić się dla nieba. Przez krzyż do nieba. W ośrodku dla niewidomych w Laskach pod Warszawą, prowadzonym przez siostry franciszkanki służebnice Krzyża, zwyczajowe pozdrowienie brzmi właśnie tak: Przez Krzyż! – Do Nieba! Boże, przywróć mi radość Twojego zbawienia i wzmocnij mnie duchem ofiarnym; daj mi radować się z ofiary, z tego, że mam zrezygnować z własnego życia, własnych planów, marzeń, pragnień, i oddać je Tobie. Radować się, jak Jezus w Ogrójcu...
Zablokowany