Echo Słowa

Pomogła Ci jakaś modlitwa? Któryś ze Świętych jest Ci szczególnie bliski?...

Moderator: Moderatorzy

Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

https://brewiarz.pl/viii_19/3008p/czyt.php3
1 Tes 4, 1-8
Bracia, prosimy was i napominamy w Panu Jezusie: zgodnie z tym, co od nas przejęliście o sposobie postępowania i podobania się Bogu – jak już zresztą postępujecie – stawajcie się coraz doskonalszymi! Wiecie przecież, jakie nakazy daliśmy wam w imię Pana Jezusa.
Albowiem wolą Bożą jest wasze uświęcenie: powstrzymywanie się od rozpusty, aby każdy umiał utrzymywać własne ciało w świętości i we czci, a nie w pożądliwej namiętności, jak to czynią nie znający Boga poganie. Niech nikt w tej sprawie nie wykracza i nie oszukuje brata swego, bo jak wam to przedtem powiedzieliśmy, zapewniając uroczyście: Pan jest mścicielem tego wszystkiego. Albowiem nie powołał nas Bóg do nieczystości, ale do świętości. A więc kto te słowa odrzuca, nie człowieka odrzuca, lecz Boga, który przecież daje wam swego Ducha Świętego.
Mt 25, 1-13
Jezus opowiedział swoim uczniom tę przypowieść:
«Podobne będzie królestwo niebieskie do dziesięciu panien, które wzięły swoje lampy i wyszły na spotkanie pana młodego. Pięć z nich było nierozsądnych, a pięć roztropnych. Nierozsądne wzięły lampy, ale nie wzięły z sobą oliwy. Roztropne zaś razem z lampami zabrały również oliwę w swoich naczyniach. Gdy się pan młody opóźniał, senność ogarnęła wszystkie i posnęły.
Lecz o północy rozległo się wołanie: „Oto pan młody idzie, wyjdźcie mu na spotkanie!” Wtedy powstały wszystkie owe panny i opatrzyły swe lampy. A nierozsądne rzekły do roztropnych: „Użyczcie nam swej oliwy, bo nasze lampy gasną”. Odpowiedziały roztropne: „Mogłoby i nam, i wam nie wystarczyć. Idźcie raczej do sprzedających i kupcie sobie”.
Gdy one szły kupić, nadszedł pan młody. Te, które były gotowe, weszły z nim na ucztę weselną, i drzwi zamknięto. Nadchodzą w końcu i pozostałe panny, prosząc: „Panie, panie, otwórz nam!” Lecz on odpowiedział: „Zaprawdę, powiadam wam, nie znam was”.
Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny».
W ostatnich dniach Jezus przypominał, że sama modlitwa i inne praktyki religijne to za mało. Teraz pokazuje konieczność połączenia dewocji z życiem z drugiej strony. Gdy Pan przyjdzie w Swojej chwale, wszyscy będziemy chcieli radośnie zakrzyknąć na Jego powitanie i zapalić nasze lampy. Nie wszyscy będą jednak do tego zdolni. Ci, którzy nie nauczyli się być z Nim, witać się z Nim, zapalą się i od razu zgasną. Nie będą w stanie trwać w tym szczęściu z oblubieńcem. Dobra wola nie wystarczy: roztropność nakazuje przygotować sobie zapas oliwy. Mieć go cały czas, bo nie znamy czasu przyjścia Pana.
Odmowa panien roztropnych może razić. Bóg jednak mówi mi wyraźnie, że jestem w stanie zgromadzić tylko tyle oliwy, ile sam niezbędnie potrzebuję. Nie będę silny za dwoje. Sama taka próba byłaby pychą i brakiem roztropności. Tak mogłaby zgasnąć i jedna i druga lampa.
Czy to jednak znaczy, że zbawienie najbliższej osoby ma mi być obojętne? Idź sobie sama do kupujących i kup oliwę? Czy to są słowa miłości? Wbrew pozorom tak. Dokładnie tych słów, a jeszcze dokładniej takiego przekazu moim świadectwem życia, moja żona potrzebuje najbardziej. Nie oddawać się rozpuście, lecz dążyć do uświęcenia. Mieć swój zapas oliwy. Być głosem roztropności, zachęty, przykładem, który zachęca, a nie zniechęca. To jest moja odpowiedzialność. Stać w prawdzie i świadczyć o prawdzie. Wołać, że oblubieniec na pewno przyjdzie i że ta oliwa będzie potrzebna. Wołać wielkim głosem w ciszy i poszanowaniu jej wolności. I modlić się.
Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Echo Słowa

Post autor: Pantop »

Ewangelia (Łk 14, 1. 7-14)
Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony

Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza

Gdy Jezus przyszedł do domu pewnego przywódcy faryzeuszów, aby w szabat spożyć posiłek, oni Go śledzili. Potem opowiedział zaproszonym przypowieść, gdy zauważył, jak sobie pierwsze miejsca wybierali. Tak mówił do nich:

«Jeśli cię ktoś zaprosi na ucztę, nie zajmuj pierwszego miejsca, by przypadkiem ktoś znamienitszy od ciebie nie był zaproszony przez niego. Wówczas przyjdzie ten, kto was obu zaprosił, i powie ci: „Ustąp temu miejsca”, a wtedy musiałbyś ze wstydem zająć ostatnie miejsce.

Lecz gdy będziesz zaproszony, idź i usiądź na ostatnim miejscu. A gdy przyjdzie ten, który cię zaprosił, powie ci: „Przyjacielu, przesiądź się wyżej”. I spotka cię zaszczyt wobec wszystkich współbiesiadników. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony».

Do tego zaś, który Go zaprosił, mówił także: «Gdy wydajesz obiad albo wieczerzę, nie zapraszaj swoich przyjaciół ani braci, ani krewnych, ani zamożnych sąsiadów, aby cię i oni nawzajem nie zaprosili, i miałbyś odpłatę. Lecz kiedy urządzasz przyjęcie, zaproś ubogich, ułomnych, chromych i niewidomych. A będziesz szczęśliwy, ponieważ nie mają czym tobie się odwdzięczyć; odpłatę bowiem otrzymasz przy zmartwychwstaniu sprawiedliwych».
Kilka lat temu doświadczyłem na sobie zdarzenia opisanego na uczcie.
A było to tak:
Obiad był umówiony dajmy na to na 14.00
Rząd stołów pod ścianą.
Jest pięć po, dziesięć po - ludkowie się schodzą m in księża, zakonnicy, siostry zakonne - ale nikt nie siada.
Stoją w małych grupkach ze świeckimi i podpierając palcem wskazującym i kciukiem brody kiwają głowami żywo o czymś dyskutując.
(żeby nie było - też umiem się zachować w w/o sposób - na postronnych czasem robi to wrażenie - na mnie już nie)
Mija studencki kwadrans opóźnienia a gospodarze nie proszą do zajmowania miejsc.

Aha - konstatuję - pewno rozchodzi się wam mili zgromadzeni o przypowieść o zajmowaniu pierwszych miejsc na uczcie - poznajcie tedy Pantopa :mrgreen:
Bez ogródek ładuję się na centralne miejsce w środku rzędu pod ścianą.
UWAGA: jestem pierwszym i jedynym, który usiadł i siedzi.
I tak przez kolejne 20 minut :P
Oczywiście podejrzewałem co się stanie i.. nie mogłem się doczekać.. obiadu.
Wreszcie pojawiła się znamienita osoba - która - o zgrozo i wstydzie ( :lol: :lol: :lol: ) została skierowana przez gospodarzy na zajmowane przeze mnie dotąd miejsce.
Och wstydzie i poniżeniu, upadku i upokorzeniu na oczach wszystkich obecnych :mrgreen:
Ostatecznie usiadłem przy osobnym stoliczku z młodszym o 10 lat zakonnikiem.

Pozwolę sobie nadmienić że byłem gotów siedzieć nawet w kącie sali, na korytarzu czy nawet na schodach a także - choćby na podwórku przy autach - gdzie już bez dalszych ceregieli płakałbym i zgrzytał zębami nad nieudolnością organizatorów.
Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Echo Słowa

Post autor: Pantop »

św Łukasz 4, 16-30 pisze:
Jezus przyszedł do Nazaretu, gdzie się wychował. W dzień szabatu udał się swoim zwyczajem do synagogi i powstał, aby czytać.

Podano Mu księgę proroka Izajasza. Rozwinąwszy księgę, znalazł miejsce, gdzie było napisane: «Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie; abym uciśnionych odsyłał wolnymi, abym obwoływał rok łaski Pana».

Zwinąwszy księgę, oddał słudze i usiadł; a oczy wszystkich w synagodze były w Niego utkwione.

Począł więc mówić do nich: «Dziś spełniły się te słowa Pisma, które słyszeliście». A wszyscy przyświadczali Mu i dziwili się pełnym łaski słowom, które płynęły z ust Jego. I mówili: «Czy nie jest to syn Józefa?»

Wtedy rzekł do nich: «Z pewnością powiecie Mi to przysłowie: Lekarzu, ulecz samego siebie; dokonajże i tu, w swojej ojczyźnie, tego, co wydarzyło się, jak słyszeliśmy, w Kafarnaum».

I dodał: «Zaprawdę, powiadam wam: Żaden prorok nie jest mile widziany w swojej ojczyźnie. Naprawdę, mówię wam: Wiele wdów było w Izraelu za czasów Eliasza, kiedy niebo pozostawało zamknięte przez trzy lata i sześć miesięcy, tak że wielki głód panował w całym kraju; a Eliasz do żadnej z nich nie został posłany, tylko do owej wdowy w Sarepcie Sydońskiej. I wielu trędowatych było w Izraelu za proroka Elizeusza, a żaden z nich nie został oczyszczony, tylko Syryjczyk Naaman».

Na te słowa wszyscy w synagodze unieśli się gniewem. Porwawszy się z miejsc, wyrzucili Go z miasta i wyprowadzili aż na urwisko góry, na której zbudowane było ich miasto, aby Go strącić. On jednak, przeszedłszy pośród nich, oddalił się.
A wszyscy przyświadczali Mu
Wyraz, na który wcześniej nie zwracałem uwagi.
Za PWN:
przyświadczyć — przyświadczać «potwierdzić coś swoją wypowiedzią lub przyznać komuś rację»

Dobre - najpierw Mu przyświadczali. Niestety Mistrz za nic ma powierzchowność i drąży i uprzedza i wyjaśnia.
- Aj waj! - Za dużo mędrkowania!! - Strącić Go ze skały!!

I tu wyłania się pewien obraz, o który ongiś pokruszyłem kopie z mym przyjacielem.
On uważał że nic się nie stało a ja, że i owszem - że to było coś!
Porwawszy się z miejsc, wyrzucili Go z miasta i wyprowadzili aż na urwisko góry, na której zbudowane było ich miasto, aby Go strącić.On jednak, przeszedłszy pośród nich, oddalił się.
On jednak, przeszedłszy pośród nich, oddalił się.
przeszedłszy pośród nich
Po mojemu nasz Pan skorzystał z mocy mistycznej - tj niewidzialności i w ten sposób opuścił grupę gamoni - oczywiście niezauważony.

Nie trafia do mnie natomiast wersja opcjonalna: rozjuszony tłumek podprowadza Jezusa nad skraj przepaści, On patrzy w dół, potem na tłum, znów w dół i po niejakim namyśle stwierdza - A nie, to Ja rezygnuję. - Idę stąd - papa :P Tłumek rozstępuje się i już bez dalszego sprzeciwu puszcza Nauczyciela wolno.. :shock: :shock: :shock:
Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Echo Słowa

Post autor: Pantop »

św Łukasz 4, 31-37 pisze:
Jezus udał się do Kafarnaum, miasta w Galilei, i tam nauczał w szabat. Zdumiewali się Jego nauką, gdyż słowo Jego było pełne mocy.

A był w synagodze człowiek, który miał w sobie ducha nieczystego. Zaczął on krzyczeć wniebogłosy: «Och, czego chcesz od nas, Jezusie Nazarejczyku? Przyszedłeś nas zgubić? Wiem, kto jesteś: Święty Boga». Lecz Jezus rozkazał mu surowo: «Milcz i wyjdź z niego!» Wtedy zły duch rzucił go na środek i wyszedł z niego, nie wyrządzając mu żadnej szkody.

Wprawiło to wszystkich w zdumienie, i mówili między sobą: «Cóż to za słowo, że z władzą i mocą rozkazuje nawet duchom nieczystym, i wychodzą».

I wieść o Nim rozchodziła się wszędzie po okolicy.
Krótka rozprawa między demonem-mądrusiem a Panem:

demon-mądruś pragnie zabłysnąć wiedzą (ale mu się nie udało :( :evil: )

Milcz (bo nie masz tu NIC do gadania a tym bardziej - informowania) i wychodź

Dwa krótkie poleconka bezzwłocznie wykonane.





Byłoby miło spotykać takich kapłanów na co dzień.
Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Echo Słowa

Post autor: Pantop »

św Łukasz 4, 38-44 pisze:
Po opuszczeniu synagogi Jezus przyszedł do domu Szymona. A wysoka gorączka trawiła teściową Szymona. I prosili Go za nią. On, stanąwszy nad nią, rozkazał gorączce, i opuściła ją. Zaraz też wstała uzdrowiona i usługiwała im.

O zachodzie słońca wszyscy, którzy mieli cierpiących na rozmaite choroby, przynosili ich do Niego. On zaś na każdego z nich kładł ręce i uzdrawiał ich. Także złe duchy wychodziły z wielu, wołając: «Ty jesteś Syn Boży!» Lecz On je gromił i nie pozwalał im mówić, ponieważ wiedziały, że On jest Mesjaszem.

Z nastaniem dnia wyszedł i udał się na miejsce pustynne. A tłumy szukały Go i przyszły aż do Niego; chciały Go zatrzymać, żeby nie odchodził od nich. Lecz On rzekł do nich: «Także innym miastom muszę głosić Dobrą Nowinę o królestwie Bożym, bo po to zostałem posłany».

I głosił słowo w synagogach Judei.
A tłumy szukały Go i przyszły aż do Niego; chciały Go zatrzymać, żeby nie odchodził od nich.
A to ci ludzie dobrzy byli. Część została uzdrowiona a część nie zdążyła. Jedni i drudzy obstawali jednak przy zatrzymaniu Pana u siebie. Jeszcze by nie :P

Ich tok myślenia wydaje się przejrzysty.
Taki ktoś tu na miejscu będzie wielce pożyteczny - nie dość, że zredukuje liczbę niedomagających w mieście do zera, to jeszcze wieść o tym się rozniesie i z okolicznych miast a potem krajów będą ściągać do nas tłumy.
Skutkiem tego rozwinie się branża turystyczna a wraz z nią hotelarstwo, handel i wszelkiego rodzaju usługi - BINGO!

Tok rozumowania Jezusa - zaryzykuję:
Muszę im dać marchewkę, inaczej nici z samego głoszenia.
Dobrze pamiętam krótkotrwałą radość zebranych w synagodze, którzy potem wiedli mnie nad urwisko.
Nierozsądnie byłoby więc zostawać dłużej w jednym miejscu.
Będę chodził więc po różnych miejscach, uzdrawiał - by przyciągnąć zainteresowanych i głosił Słowo - nie za długo - aby nie przyzwyczaić, ale wystarczająco - by ZASIAĆ.



Stawiam sobie pytania:
Na ile ja chcę zatrzymać dzisiaj Jezusa u siebie i z jakich powodów?
Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Echo Słowa

Post autor: Pantop »

św Łukasz 5, 1-11 pisze:
Pewnego razu – gdy tłum cisnął się do Jezusa, aby słuchać słowa Bożego, a On stał nad jeziorem Genezaret – zobaczył dwie łodzie stojące przy brzegu; rybacy zaś wyszli z nich i płukali sieci. Wszedłszy do jednej łodzi, która należała do Szymona, poprosił go, żeby nieco odbił od brzegu. Potem usiadł i z łodzi nauczał tłumy.

Gdy przestał mówić, rzekł do Szymona: «Wypłyń na głębię i zarzućcie sieci na połów!» A Szymon odpowiedział: «Mistrzu, całą noc pracowaliśmy i nic nie ułowiliśmy. Lecz na Twoje słowo zarzucę sieci». Skoro to uczynili, zagarnęli tak wielkie mnóstwo ryb, że sieci ich zaczynały się rwać. Skinęli więc na współtowarzyszy w drugiej łodzi, żeby im przyszli z pomocą. Ci podpłynęli; i napełnili obie łodzie, tak że się prawie zanurzały.

Widząc to, Szymon Piotr przypadł Jezusowi do kolan i rzekł: «Wyjdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiekiem grzesznym». I jego bowiem, i wszystkich jego towarzyszy w zdumienie wprawił połów ryb, jakiego dokonali; jak również Jakuba i Jana, synów Zebedeusza, którzy byli wspólnikami Szymona.

A Jezus rzekł do Szymona: «Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił». I wciągnąwszy łodzie na ląd, zostawili wszystko i poszli za Nim.


A Jezus rzekł do Szymona: «Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił». I wciągnąwszy łodzie na ląd, zostawili wszystko i poszli za Nim.
Opisane zdarzenia miały miejsce około 30 roku naszej ery.
Dzisiaj taka akcja mogłaby wyglądać następująco:
Dwóch maklerów, którym od jakiegoś czasu wiedzie się nieszczególnie, siedzi na lanczu i zamiast się nim rozkoszować - nosy w laptopach i gapią się na słupki.
Podchodzi do nich wysoki facet i nie pytając o pozwolenia przysiada się do ich stoliczka.
- Panie co pan? Co pan?! - protestują żywiołowo
- Ja? - podejmuje Jezus - Sugeruję krótką sprzedaż opcji złota.
Twa to ułamek sekundy, kiedy oburzenia obu maklerów ustępuje instynktowi łowcy.
Tyleż samo trwa sprawdzenie kursu.
..
Wybuch śmiechu był tak gromki, że zwrócił uwagę wszystkich jedzących nie wyłączając ochroniarza, który nerwowo poprawił kaburę i szepnął coś do mikrofonu.

Ozdrowieńczy rechot pary maklerów trwał dobre 5 minut.
Kiedy doszli już do siebie to ocierając łzy, to walcząc z bólem przepony, to z natrętną wizją absurdu krótkiej sprzedaży złota (która na powrót powodowała skurcze przepony i potok łez) zagadnęli przybysza:
- Nie wiemy skąd jesteś ale posiedź z nami - na pewno nie będzie lepiej ale z pewnością - śmieszniej.
- Śmiesznie już się zrobiło, teraz czas by zrobiło się lepiej - podsumował nieznajomy - Macie pół minuty na podjęcie decyzji.
Twarze maklerów wydłużyły się.
Jak na komendę złożyli stosowną ofertę za wszystkie dostępne środki.
Lekko odchylony do tyłu na krześle Jezus przyglądał im się ze splecionymi na piersiach palcami.
Jeszcze piętnaście sekund do zamknięcia transakcji.
Piętnaście sekund niepewności co do ich dalszego być - nie być.
Czas minął a na ich rachunkach pojawiła się liczba kilkudziesięciu milionów dolarów.
Zapadła cisza


Jezus wstał i skierował się ku wyjściu pozdrawiając ochroniarza.
Trwało to jeszcze dobrą chwilę nim do dwójki maklerów dotarło właściwe przesłanie tego co się stało.
Na wyścigi poderwali się z krzeseł, jeden z nich naprędce wyszarpnął portfel i ze zniecierpliwieniem cisnął na stolik plik studolarówek zasypując zielonym deszczem laptopy i niezjedzone lancze.

Niepomni swych aut, szefa, pracy i rodzin dogonili Jezusa i.. poszli za nim.
SiSi
Posty: 346
Rejestracja: 06 sie 2018, 9:31
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Echo Słowa

Post autor: SiSi »

Pantop , fajna ta Twoja pogoda ducha. Dobrze się czyta a może też i trochę rozumie...
Pozdrawiam
Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Echo Słowa

Post autor: Pantop »

św Łukaszk 5, 33-39 pisze:
Faryzeusze i uczeni w Piśmie rzekli do Jezusa: «Uczniowie Jana dużo poszczą i modły odprawiają, podobnie też uczniowie faryzeuszów; natomiast Twoi jedzą i piją».

A Jezus rzekł do nich: «Czy możecie nakłonić gości weselnych do postu, dopóki pan młody jest z nimi? Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego, i wtedy, w owe dni, będą pościli».

Opowiedział im też przypowieść: «Nikt nie przyszywa do starego ubrania jako łaty tego, co oderwie od nowego; w przeciwnym razie i nowe podrze, i łata z nowego nie nada się do starego. Nikt też młodego wina nie wlewa do starych bukłaków; w przeciwnym razie młode wino rozerwie bukłaki, i samo wycieknie, i bukłaki przepadną. Lecz młode wino należy wlewać do nowych bukłaków.

Kto się napił starego, nie chce potem młodego – mówi bowiem: „Stare jest lepsze”».

Dywagacje o przypowieści


Nijak mi nie pasuje ta przypowieść do pierwszej części czytania gdzie Faryzeusze i uczeni zadają pytanie.
Ale - do dywagacji.
Rzadko bo rzadko ale w dzieciństwie widywałem rówieśników, którzy mieli na odzieży łaty.
Kiedyś była nawet moda na chyba irchowe/skórzane łaty na łokciach swetrów. Dziś odwrotnie - im dżinsowe spodnie mają więcej dziur - tym bardziej modne :lol:


Dywagacje

Stara odzież - łata ze starej odzieży
Nowa odzież - łata z nowej odzieży

Stare wino - stary bukłak
Młode wino - nowy bukłak

Skąd Jezus znał i podawał owe przykłady? Może z obserwacji życia swoich ziemskich Rodziców.
Mama pewno nie raz przyszywała Mu łaty na spodniach w miejscu obu kolan, gdy pacholęciem będąc uganiał się do późnych godzin wieczornych z rówieśnikami po podwórkach Nazaretu.
Może patrzył jak jego Tato rozlewa gotowe wino do nowych podróżnych bukłaków i pytał dlaczego nie do starych.

Jaki jednak jest wydźwięk tej przypowieści?

Pierwsze co mi się nasunęło to tzw mądrość etapu.
Mądrość z zakresu umiejętności właściwych szwaczce czy sprzedawcy/konesera win jawi mi się jako dobro doświadczenia będące udziałem tych osób, które zakosztowały już relacji z Tatą Niebieskim.
Te doświadczenia i przeżycia nie pojawiają się ,,od razu,, ( choć mogą :D ).
Często bowiem łazimy z dziurą na kolanie, bo przyszyliśmy nie tą łatę, czy też gapimy się z uczuciem niejakiego żalu na wyciekające nowe wino ze starego bukłaka.


Sedno
Wydźwięk dzisiejszej przypowieści osobiście odbieram jako słowa uspokojenia, że wszystko ma swój czas i miejsce indywidualnie dla każdego człowieka w zależności od jego przebytej drogi i świadomości.
Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Echo Słowa

Post autor: Pantop »

św Łukasz 6, 1-5 pisze:
W pewien szabat Jezus przechodził wśród zbóż, a uczniowie zrywali kłosy i jedli, wykruszając ziarna rękami. Niektórzy zaś z faryzeuszów mówili: «Czemu czynicie to, czego nie wolno w szabat?»

Wtedy Jezus, odpowiadając im, rzekł: «Nawet tego nie czytaliście, co uczynił Dawid, gdy poczuł głód, on i jego ludzie? Jak wszedł do domu Bożego i wziąwszy chleby pokładne, sam jadł i dał swoim ludziom? Chociaż samym tylko kapłanom wolno je spożywać».

I dodał: «Syn Człowieczy jest Panem także szabatu».



Jeden z księży zwrócił kiedyś uwagę:
- Popatrzcie - faryzeusze w ogóle nie zwrócili uwagi na to, że uczniowie ,,weszli w szkodę,, właścicielowi zboża :shock:


Faryzeusze podnoszą kwestię przestrzegania szabatu (może jest cięższa gatunkowo).
Tak czy inaczej otrzymują odpowiedź, z którą - jak to często z odpowiedziami Jezusa bywa - nie wiadomo co zrobić i jak ugryźć.

Oddalając perspektywę - od momentu pierwszego publicznego wystąpienia w synagodze - poszła fama o niepoprawności religijnej Jezusa (oczywiście wśród faryzeuszów i uczonych w piśmie).
Jezus nie wpisując się w realia panującego systemu wierzeń i tradycji, zadziera ze sprawującymi rząd dusz władzę i odtąd towarzyszyć mu już będzie czarny pijar.
Po dziś dzień.
I nieważne co jeszcze powie lub uczyni, gdzie pójdzie, jak umrze.
Przeciwstawił się systemowi władzy a taka postawa jest dalece niekorzystna dla opornego.
Podsumowując ową (jakże ludzką) postawę faryzeuszów i im podobnych, nie sposób przejść obojętnie wobec ich dysonansu poznawczego.
Przedziwne to zjawisko stało się jakże częstym udziałem biedaczków faryzeuszów, za każdym razem kiedy było im dane obcować z przemożnym działaniem i wpływem mądrości, ponadczasowości, znaków - słowem Boskością Jezusa.


Ma osobista refleksja
Czy i ja czasami nie czynię się panem szabatu, postu, grzechów lekkich/ciężkich,tłumacząc sobie me lekkomyślne postępowanie kalkami typu: post jest dla mnie a nie ja dla postu, nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu, bez przesady etc.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

Wróciłem po tygodniu z dzikich ostępów, a tu echo Słowa żyje sobie dobrze frywolnym piórem Pantopa. To chyba dobra odtrutka na moje śmiertelnie poważne i nieraz napuszone dywagacje. Może mieszanka tych dwóch stylów przypadnie komuś do gustu? A może jeszcze lepiej - kolejne osoby zdecydują się tu dorzucić swoje trzy grosze?
https://brewiarz.pl/ix_19/0709p/czyt.php3
Kol 1, 21-23
Bracia:
Was, którzy byliście niegdyś obcymi wobec Boga i Jego wrogami przez sposób myślenia i wasze złe czyny, teraz znów pojednał Bóg w doczesnym Jego ciele przez śmierć, by stawić was przed sobą jako świętych i nieskalanych, i bez zarzutu, bylebyście tylko trwali w wierze – ugruntowani i stateczni – a nie chwiejący się w nadziei nieodłącznej od Ewangelii. Ją to posłyszeliście głoszoną wszelkiemu stworzeniu, które jest pod niebem – jej sługą stałem się ja, Paweł.
Ps 54 (53), 3-4. 6 i 8
Wybaw mnie, Boże, w imię Twoje, *
mocą swoją broń mojej sprawy.
Boże, słuchaj mojej modlitwy, *
nakłoń ucha na słowo ust moich.
Oto mi Bóg dopomaga, *
Pan podtrzymuje me życie.
Będę Ci chętnie składać ofiarę *
i sławić Twe imię, bo jest dobre.
Łk 6, 1-5
W pewien szabat Jezus przechodził wśród zbóż, a uczniowie zrywali kłosy i jedli, wykruszając ziarna rękami.
Niektórzy zaś z faryzeuszów mówili: «Czemu czynicie to, czego nie wolno w szabat?»
Wtedy Jezus, odpowiadając im, rzekł: «Nawet tego nie czytaliście, co uczynił Dawid, gdy poczuł głód, on i jego ludzie? Jak wszedł do domu Bożego i wziąwszy chleby pokładne, sam jadł i dał swoim ludziom? Chociaż samym tylko kapłanom wolno je spożywać».
I dodał: «Syn Człowieczy jest Panem także szabatu».
Św. Paweł pisze tak, jakby największym zagrożeniem dla mnie było porzucenie nadziei nieodłącznej od wiary. Dopóki w niej będę trwać, będzie to jakaś realizacja Bożego planu, abym był święty i nieskalany. Póki będę modlić się z nadzieją, póki w Bogu będę upatrywać obrony i pomocy, póty będę na Jego drodze, będzie mnie uświęcać i oczyszczać ofiara pojednania złożona przez Chrystusa. On jest Panem wszystkiego, wszystko w Nim jest czyste i dobre. Póki On jest moją nadzieją.
Perykopa ewangeliczna jest dla mnie tajemnicą. Jak Jezus mógł odwołać się do tego przykładu jako pozytywnego wzoru? Dawid wyłudził owe chleby pokładne od kapłana kłamstwem, narażając go przy tym śmiertelne niebezpieczeństwo i przyczyniając się do śmierci jego samego i niemal całego jego rodu, co sam potem przyznał (1 Sm 20-22). Może jednak tak właśnie ma być: mam przyjąć Słowo ze świadomością, że go nie rozumiem. Wziąć z niego tyle, ile do mnie przemawia, i nie próbować nad nim niejako zapanować.
A przemawia do mnie mocno. Bardzo trudno mi teraz zachować nadzieję. Przeżyć słuszny gniew i nie pozwolić, by panował nade mną. Wejść w bolesne uczucia i nie przykrywać ich niczym. I jednocześnie żyć nadzieją. Bożą – nie naiwnym oczekiwaniem, że będzie lepiej, łatwiej, przyjemniej. Żyć Bożą nadzieją i ze zgodą na to, że będzie coraz trudniej.
Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Echo Słowa

Post autor: Pantop »

Mdr 9,13-18) pisze:
Któż z ludzi rozezna zamysł Boży albo któż pojmie wolę Pana? Nieśmiałe są myśli śmiertelników i przewidywania nasze zawodne, bo śmiertelne ciało przygniata duszę i ziemski przybytek obciąża lotny umysł. Mozolnie odkrywamy rzeczy tej ziemi, z trudem znajdujemy, co mamy pod ręką, a któż wyśledzi to, co jest na niebie? Któż poznał Twój zamysł, gdybyś nie dał Mądrości, nie zesłał z wysoka Świętego Ducha swego? I tak ścieżki mieszkańców ziemi stały się proste, a ludzie poznali, co Tobie przyjemne, a wybawiła ich Mądrość.


Flm 9b-10.12-17 pisze:
Najdroższy: Jako stary Paweł, a teraz jeszcze więzień Chrystusa Jezusa, proszę cię za moim dzieckiem, za tym, którego zrodziłem w kajdanach, za Onezymem. Jego ci odsyłam; ty zaś jego, to jest serce moje, przyjmij do domu. Zamierzałem go trzymać przy sobie, aby zamiast ciebie oddawał mi usługi w kajdanach noszonych dla Ewangelii. Jednakże postanowiłem nie uczynić niczego bez twojej zgody, aby dobry twój czyn był nie jakby z musu, ale z dobrej woli. Może bowiem po to oddalił się od ciebie na krótki czas, abyś go odebrał na zawsze, już nie jako niewolnika, lecz więcej niż niewolnika, jako brata umiłowanego. Takim jest on zwłaszcza dla mnie, ileż bardziej dla ciebie zarówno w doczesności, jak w Panu. Jeśli więc się poczuwasz do łączności ze mną, przyjmij go jak mnie.


św Łukasz 14,25-33 pisze:
Wielkie tłumy szły z Jezusem. On zwrócił się i rzekł do nich: ”Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem. Kto nie nosi swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem. Bo któż z was, chcąc zbudować wieżę, nie usiądzie wpierw, a nie oblicza wydatków, czy ma na wykończenie? Inaczej gdyby założył fundament, a nie zdołałby wykończyć, wszyscy patrząc na to zaczęliby drwić z niego: "Ten człowiek zaczął budować, a nie zdołał wykończyć". Albo który król, mając wyruszyć, aby stoczyć bitwę z drugim królem, nie usiądzie wpierw i nie rozważy, czy w dziesięć tysięcy ludzi może stawić czoło temu, który z dwudziestu tysiącami nadciąga przeciw niemu? Jeśli nie, wyprawia poselstwo, gdy tamten jest jeszcze daleko, i prosi o warunki pokoju. Tak więc nikt z was, kto nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem”.

I tak
Z pierwszego czytania:
Nieśmiałe są myśli śmiertelników i przewidywania nasze zawodne, bo śmiertelne ciało przygniata duszę i ziemski przybytek obciąża lotny umysł.
Punkt wyjściowy - pokora, bo na starcie (tu na ziemi) będąc nikim obciążeni jesteśmy wszystkim.
Punkt niezbędny -
Któż poznał Twój zamysł, gdybyś nie dał Mądrości, nie zesłał z wysoka Świętego Ducha swego?
czyli
Bez Twej Trzeciej Osoby i bez światła Mądrości możemy sobie jedynie spekulować.

To pierwsze czytanie pokazuje mi nie tylko mą wrodzoną niemoc lecz także całkowitą zależność od łaski Najwyższego.




W trzecim czytaniu padają niepokojące słowa:
Jezus pisze:Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem.
Znaczenie tych słów pozostawiam do objaśnienia mędrszym ode mnie (czyli wszystkim uczestnikom forum).

Osobiście zastanawia mnie, czy Jezus nie przegina.
Kilka tygodni temu daje warunek bogaczowi aby wszystko sprzedał i rozdał.
Dzisiaj się okazuje, że poprzeczka idzie w górę o jakieś 300% :P
Kto by się przejmował teraz kasą?
Stawką są już najbliżsi..
Opss - wróć!
Stawką już jestem nawet ja
nadto i siebie samego

Czekam więc z utęsknieniem stosownych wyjaśnień :geek:
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Echo Słowa

Post autor: Monti »

Nie czuję się kompetentny do rozwiania wątpliwości Pantopa.
Mnie natomiast z dzisiejszej Ewangelii po raz kolejny uderzyło znane zdanie Jezusa: "Kto nie nosi swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem". Często, zasypiając i budząc się samemu w łóżku małżeńskim, myślę sobie: czemu ten krzyż taki ciężki...
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

A ja wkleję tylko to, co przygotowałem dziś dla dzieciaków. Jakoś im to powiedziałem i chyba coś trafiło. Kluczem był skok w ciemność na wezwanie taty - Taty - który zapewnia, że możesz porzucić absolutnie wszystko, a On na pewno cię złapie...
https://brewiarz.pl/ix_19/0809p/czyt.php3
Dziś Bóg zachęca nas swoim Słowem do pełnej ufności. Pierwszym krokiem na tej drodze są słowa z Księgi Mądrości.
Mdr 9, 13-18
Czytanie z Księgi Mądrości
Któż z ludzi rozezna zamysł Boży albo któż pojmie wolę Pana? Nieśmiałe są myśli śmiertelników i przewidywania nasze zawodne, bo śmiertelne ciało przygniata duszę i ziemski namiot obciąża rozum pełen myśli.
Mozolnie odkrywamy rzeczy tej ziemi, z trudem znajdujemy, co mamy pod ręką – a któż wyśledzi to, co jest na niebie? Któż poznał Twój zamysł, gdy nie dałeś Mądrości, nie zesłałeś z wysoka Świętego Ducha swego?
Oto słowo Boże.
Komu z Was zdarzyło się pomylić?

A kto z Was nigdy się jeszcze nie pomylił?
[Tu jedna dziewczynka zgłosiła się]
Kto z Was może powiedzieć, że już poznał świat?

A Bóg jest większy od tego świata. Całe stworzenie jest jak ziarnko piasku wobec całej ziemi. Jak jedna mała cyferka wobec wszystkiego, co dotąd człowiek napisał. Boga nigdy nie poznamy, ale zarazem On nas wciąż zaprasza do poznawania Go.
Ps 90 (89), 3-4. 5-6. 12-13.2
Panie, Ty zawsze byłeś nam ucieczką
Obracasz w proch człowieka *
i mówisz: «Wracajcie, synowie ludzcy».
Bo tysiąc lat w Twoich oczach †
jest jak wczorajszy dzień, który minął, *
albo straż nocna.
Panie, Ty zawsze byłeś nam ucieczką
Porywasz ich, stają się niby sen poranny, *
jak trawa, która rośnie:
rankiem zielona i kwitnąca, *
wieczorem więdnie i usycha.
Panie, Ty zawsze byłeś nam ucieczką
Naucz nas liczyć dni nasze, *
byśmy zdobyli mądrość serca.
Powróć, Panie, jak długo będziesz zwlekał? *
Bądź litościwy dla sług Twoich!
Panie, Ty zawsze byłeś nam ucieczką
Czy jesteśmy równi Panu Bogu? Czy możemy objąć Go swoim umysłem?

A jak możemy się do tego zbliżyć?

Poprosić samego Boga, aby nam pomógł. Żebyśmy najpierw zobaczyli, kim jesteśmy, i dzięki temu lepiej zobaczyli kim On jest. Żebyśmy nabrali mądrej pokory i mądrego zachwytu wobec Niego.
Flm 9b-10. 12-17
Czytanie z Listu do Filemona
Ja, stary Paweł, a teraz jeszcze więzień Chrystusa Jezusa – proszę cię za moim dzieckiem, za tym, którego zrodziłem w kajdanach, za Onezymem. Zamierzałem go trzymać przy sobie, aby zamiast ciebie oddawał mi usługi w kajdanach, które noszę dla Ewangelii. Jednakże postanowiłem nie czynić niczego bez twojej zgody, aby dobry twój czyn był nie jakby z musu, ale z dobrej woli. Może bowiem po to oddalił się od ciebie na krótki czas, abyś go odebrał na zawsze, już nie jako niewolnika, lecz więcej niż niewolnika, jako brata umiłowanego.
Oto słowo Boże
Onezym był niewolnikiem i uciekł od swego pana. Ten powinien go surowo ukarać, mógł nawet zabić. Dla Pawła był ukochanym uczniem. Mimo to Paweł nakazał mu wrócić do swego pana. Narazić się na niebezpieczeństwo okrutnej śmierci lub ponownej ciężkiej niewoli. Dlaczego się na to zdecydował – jeden i drugi, Paweł i Onezym?

Bo wzajemnie sobie ufali. Paweł Filemonowi, Onezym Pawłowi. Wszyscy ufali sobie nawzajem. W ten sposób w miejsce niewoli i strachu pojawia się piękna przyjaźń. Bóg właśnie do tego nas wzywa: do ufności. Żebyśmy zdali się na Niego, na Boga. Czy zdarzyło się Wam coś takiego, że mieliście skoczyć, a tata Was złapie? Że jeśliby nie złapał, to byłyby bolesne stłuczenia, ale ufaliście, że on nie zawiedzie i skoczyliście?

Czasem Bóg wzywa nas do czegoś bardzo trudnego: żebyśmy tak skoczyli w Jego ramiona z zamkniętymi oczami. Nie widząc Go, słysząc tylko Jego głos w sercu. Zaufali Mu tak, że będziemy gotowi zrezygnować ze wszystkiego, co nam bliskie, i skoczyli w ciemność w Jego ramiona. Właśnie o czymś takim – niezwykłym, wręcz przerażającym, ale jednocześnie pięknym – mówi dzisiejsza Ewangelia.
Łk 14, 25-33
Słowa z Ewangelii według Świętego Łukasza
Wielkie tłumy szły z Jezusem. On odwrócił się i rzekł do nich: «Jeśli ktoś przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem. Kto nie dźwiga swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem.
Bo któż z was, chcąc zbudować wieżę, nie usiądzie wpierw i nie oblicza wydatków, czy ma na wykończenie? Inaczej, gdyby położył fundament, a nie zdołałby wykończyć, wszyscy, patrząc na to, zaczęliby drwić z niego: „Ten człowiek zaczął budować, a nie zdołał wykończyć”.
Albo jaki król, mając wyruszyć, aby stoczyć bitwę z drugim królem, nie usiądzie wpierw i nie rozważy, czy w dziesięć tysięcy ludzi może stawić czoło temu, który z dwudziestu tysiącami nadciąga przeciw niemu? Jeśli nie, wyprawia poselstwo, gdy tamten jest jeszcze daleko, i prosi o warunki pokoju.
Tak więc nikt z was, jeśli nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem».
Oto słowo Pańskie
Jezus mówi do nas dzisiaj bardzo trudne rzeczy. On jest miłością, w przykazaniach każe nam czcić mamę i tatę, a tu wzywa do nienawiści wobec nich. Jeszcze więcej: przykazanie miłości mówi, że mam kochać bliźniego swego jak siebie samego, a tu Jezus woła, żebym miał w nienawiści siebie samego. Cóż to za nienawiść? Czy można jednocześnie kochać i nienawidzić?

Tu chodzi po prostu o to, żeby wyrzec się tego wszystkiego dla Jezusa. Nawet najbliższej osoby, nawet swoich marzeń. Zostawić to bez żadnego żalu, ucieszyć się tym, że oddaję wszystko dla Niego. Zaprzeć się samego siebie. Stracić własne życie, żeby je odzyskać od Niego – wspanialsze, piękniejsze, po stokroć szczęśliwsze. Tyle, że nie od razu: droga do tego wiedzie przez ból. Przez krzyż. Jezus wzywa nas, żebyśmy poszli za Nim. On zaufał swemu Ojcu i poszedł tam, gdzie Ojciec go posłał – aż na krzyż. Taka była nienawiść Jezusa do Jego najbliższych i siebie samego. Zgodził się na wielkie cierpienie ufając, że taka jest wola Boga i najlepsza droga. I tak właśnie się stało. Zbawił każdego z nas. Jest z tego powodu niewyobrażalnie szczęśliwy.

Jezus nam mówi, że jeżeli chcemy być Jego uczniami i dojść do tej pełni szczęścia, musimy Mu bezgranicznie zaufać. Nic nie może być na równi z Nim, nic nie może być ważniejsze od Niego. W przeciwnym wypadku zaczniemy coś budować i nie skończymy, zmarnujemy tylko nasz wysiłek i materiały. Wyruszymy na wojnę i ją przegramy. Aby dokończyć naszą wewnętrzną wieżę do samego nieba i aby wygrać wojnę z wszystkimi pokusami trzeba Boga postawić na pierwszym miejscu i zaufać Mu bezgranicznie. To bardzo trudne, ale jednocześnie dość oczywiste. Przecież nie musimy się obawiać, że Bóg nas zawiedzie. Że nas nie pochwyci, że nas upuści, gdy skoczymy z zamkniętymi oczami w Jego ramiona.
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Echo Słowa

Post autor: Pavel »

To nie jedyny taki mocny przekaz w Biblii, zastanawia mnie natomiast, a nie za bardzo mam obecnie czas, umiejętności i możliwości, słowo "nienawiści" i co tam jest w innych przekładach i oryginale.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Awatar użytkownika
Niepozorny
Posty: 1543
Rejestracja: 24 maja 2019, 23:50
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Echo Słowa

Post autor: Niepozorny »

zastanawia mnie natomiast, a nie za bardzo mam obecnie czas, umiejętności i możliwości, słowo "nienawiści" i co tam jest w innych przekładach i oryginale
https://opoka.org.pl/biblioteka/H/HN/3/23zwykly-5.html

Słowo „nienawiść" pojawiające się prawie we wszystkich tłumaczeniach Ewangelii, nie do końca oddaje dziś sens słów Jezusa. (...) Tymczasem znaczenia słowa „miseo", występującego w Ewangelii, należy szukać w Septuagincie (...) Słowo „miseo" można by tu oddać jako „kochać mniej". Boga trzeba kochać więcej, trzeba Mu się oddać w pełni, bo On „do końca nas umiłował".
Z braku rodzi się lepsze!
Zablokowany