https://brewiarz.pl/x_18/1410p/czyt.php3
Mdr 7, 7-11
Modliłem się i dano mi zrozumienie, przyzywałem, i przyszedł mi z pomocą duch Mądrości. Oceniłem ją wyżej nad berła i trony i w zestawieniu z nią za nic uznałem bogactwa. Nie zrównałem z nią drogich kamieni, bo wszystko złoto wobec niej jest garścią piasku, a srebro przy niej będzie poczytane za błoto.
Umiłowałem ją nad zdrowie i piękność i wolałem mieć ją aniżeli światło, bo blask jej nie ustaje. A przybyły mi wraz z nią wszystkie dobra i niezliczone bogactwa w jej ręku.
Ps 90 (89), 12-13. 14-15. 16-17
Naucz nas liczyć dni nasze, *
byśmy zdobyli mądrość serca.
Powróć, Panie, jak długo będziesz zwlekał? *
Bądź litościwy dla sług Twoich!
Nasyć nas o świcie swoją łaską, *
abyśmy przez wszystkie dni nasze mogli się radować i cieszyć.
Daj radość w zamian za dni Twego ucisku, *
za lata, w których zaznaliśmy niedoli.
Niech sługom Twoim ukaże się Twe dzieło, *
a Twoja chwała nad ich synami.
Dobroć Pana, Boga naszego, niech będzie nad nami †
i wspieraj pracę rąk naszych, *
dzieło rąk naszych wspieraj!
Hbr 4, 12-13
Żywe jest słowo Boże, skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca. Nie ma stworzenia, które by dla Niego było niewidzialne; przeciwnie, wszystko odkryte jest i odsłonięte przed oczami Tego, któremu musimy zdać rachunek.
Mk 10, 17-27
Gdy Jezus wybierał się w drogę, przybiegł pewien człowiek i upadłszy przed Nim na kolana, zaczął Go pytać: «Nauczycielu dobry, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?»
Jezus mu rzekł: «Czemu nazywasz Mnie dobrym? Nikt nie jest dobry, tylko sam Bóg. Znasz przykazania: Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, nie oszukuj, czcij swego ojca i matkę».
On Mu odpowiedział: «Nauczycielu, wszystkiego tego przestrzegałem od mojej młodości».
Wtedy Jezus spojrzał na niego z miłością i rzekł mu: «Jednego ci brakuje. Idź, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną». Lecz on spochmurniał na te słowa i odszedł zasmucony, miał bowiem wiele posiadłości.
Wówczas Jezus spojrzał dookoła i rzekł do swoich uczniów: «Jak trudno tym, którzy mają dostatki, wejść do królestwa Bożego». Uczniowie przerazili się Jego słowami, lecz Jezus powtórnie im rzekł: «Dzieci, jakże trudno wejść do królestwa Bożego tym, którzy w dostatkach pokładają ufność. Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne niż bogatemu wejść do królestwa Bożego».
A oni tym bardziej się dziwili i mówili między sobą: «Któż więc może być zbawiony?»
Jezus popatrzył na nich i rzekł: «U ludzi to niemożliwe, ale nie u Boga; bo u Boga wszystko jest możliwe».
Wtedy Piotr zaczął mówić do Niego: «Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą».
Jezus odpowiedział: «Zaprawdę, powiadam wam: Nikt nie opuszcza domu, braci, sióstr, matki, ojca, dzieci lub pól z powodu Mnie i z powodu Ewangelii, żeby nie otrzymał stokroć więcej teraz, w tym czasie, domów, braci, sióstr, matek, dzieci i pól, wśród prześladowań, a życia wiecznego w czasie przyszłym».
Dzisiejszy fragment Psalmu 90 nadaje się na stałą modlitwę małżonka w kryzysie. Powróć, Panie, jak długo będziesz zwlekał? Bądź litościwy dla sług Twoich! Nasyć nas o świcie swoją łaską, abyśmy przez wszystkie dni nasze mogli się radować i cieszyć. Daj radość w zamian za dni Twego ucisku, za lata, w których zaznaliśmy niedoli. Jest w nim też przejmujące wołanie do Boga, aby objawił moc sakramentu, w którą wierzymy, aby rozbłysła i przyćmiła całą tę mentalność rozwodową z jej butą i zadufaniem, aby wreszcie wsparł nasze starania o odbudowę małżeństwa: niech sługom Twoim ukaże się Twe dzieło, a Twoja chwała nad ich synami. Dobroć Pana, Boga naszego, niech będzie nad nami i wspieraj pracę rąk naszych, dzieło rąk naszych wspieraj!
To wezwanie poprzedzone jest prośbą o mądrość, o umiejętność liczenia naszych dni, czyli spojrzenia na nie jako drogę zadaną nam do przejścia, ograniczoną, daną przez Boga, coś, co jest w naszych rękach, a nie coś, w czym my jesteśmy zamknięci, o mądrość serca. Ta mądrość, płynąca ze Słowa, będąca samym Słowem, jest skuteczna i ostrzejsza niż wszelki miecz obosieczny, przenikająca aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolna osądzić pragnienia i myśli serca. Nie ma stworzenia, które by dla Niej było niewidzialne, ona jest cenniejsza niż wszystkie dobra, bo pozwala spojrzeć na nie Jego oczami i poznać ich prawdziwą wartość wobec Tego, który jest źródłem wszelkiej wartości. Przypomnijmy sobie słowa Jezusa z wczorajszej Ewangelii: wartość wysłuchanego i wypełnionego słowa jest wyższa niż macierzyństwo Maryi!
Bogaty młodzieniec usłyszał wezwanie, by dla tego skarbu porzucić ziemskie bogactwa, zrzucić je jak balast i dać się porwać Słowu, pójść za Jezusem. Odszedł zasmucony.
Na koniec tego spotkania Chrystus wypowiada błogosławieństwo dla tych, którzy potrafili wybrać inną drogę, którzy dla Niego i dla Jego Słowa opuszczają dom, braci, siostry matkę, ojca, dzieci lub pola. Jest to ważna przesłanka dla reguły celibatu. Zastanawia to o tyle, że osoby duchowne nie opuszczają przecież swoich dzieci. Sprawdziłem użyte tu greckie słowo afeken (ἀφῆκεν), użyte w tym miejscu przez trzech ewangelistów: w jakich kontekstach pojawia się w tych księgach. Kilka wydaje mi się szczególnie interesujących. W przypowieści o nielitościwym dłużniku (Mt 18, 27) oznacza ono darowanie długu. Jezus tłumacząc swoją jedność z Ojcem podkreśla, że nie został przez Niego „opuszczony” – nie został od Niego w żaden sposób oddzielony (J 8, 29: A Ten, który Mnie posłał, jest ze Mną; nie pozostawił Mnie samego). Św. Mateusz tak opisuje śmierć Jezusa – duch opuścił Jego ciało, wyzionął, oddał ducha (Mt 27, 50). Często słowo to oznacza oddzielenie w sensie materialnym, fizycznym (Jezus opuścił Judeę, J 4, 3) lub biologicznym (gorączka opuściła chorego, Mt 8, 15 i Mk 1, 31; J 4, 52). Czasownik ten pojawia się także w Sycharze: kobieta zostawia u stóp Jezusa dzban, z którym przyszła do studni, i odeszła do miasta, aby tam głosić Dobrą Nowinę, którą właśnie usłyszała. Ta ostatnia scena znakomicie obrazuje sens rozważanego tu słowa. Przychodzę do Boga z czymś, co dla mnie jest ważne i słyszę Słowo, które hierarchię ważności ustawia w zupełnie innym świetle. Odchodzę więc z tym, co teraz jest ważne, najważniejsze. Rzecz przyniesioną powierzam Jezusowi. W mojej drodze za Nim mogę ją znowu wziąć, podjąć, jeśli ona będzie na tej właśnie drodze. Oddanie Bogu tej sprawy dokonuje się przede wszystkim w duchu, w sercu, istotą jest wewnętrzna zgoda na pewien brak, ale nie może wykluczać także fizycznego porzucenia, na jakiś czas lub na stałe.
Punktem wyjścia do tej nauki była trudność w porzuceniu majątku. Jezus mówi na pierwszym miejscu o domu i jest to coś znacznie bogatszego w znaczenia niż sama wartość materialna. Potwierdzają to dobitnie następne słowa wymieniające najbliższe człowiekowi osoby – za wyjątkiem współmałżonka – a dopiero na koniec pojawiają się pola, mające wymierną cenę. Trudność wejścia do Królestwa Bożego z bogactwem nie dotyczy tylko pieniędzy, lecz ogólnego przywiązania do różnych spraw tu na ziemi. Kto kocha swoje dzieci bardziej niż Boga, temu trudno będzie wejść w bliską relację z Nim.
Brak małżonka wśród wymienionych przez Jezusa osób można różnie rozumieć. Wartość więzi małżeńskiej nie była w tamtej kulturze traktowana na równi z więzami krwi – rodzicami, dziećmi, rodzeństwem – i dodanie tu żony nie uczyniłoby tego przekazu pełniejszym. Może samo wspomnienie o domu zawierało w sobie w sposób oczywisty również współmałżonka. Może wobec bolesnej praktyki listu rozwodowego Jezus nie chciał dawać pretekstu do rozbijania rodziny, choć trudno w tym kontekście zrozumieć porzucanie dzieci (może już dorosłych?). Może wreszcie chodzi o to, że nigdy porzucenie żony lub męża – wyrzeczenie się miłości do niego, świadome i celowe zerwanie wszelkiej relacji - nie jest działaniem dla Niego i Ewangelii, plan przygotowany dla mnie przez Boga na pewno nie zawiera działania przeciw sakramentowi. Z drugiej strony na pewno dla miłości małżeńskiej powierzenie jej Jezusowi, jak dzbanu przy studni w Sycharze, na pewno ją buduje, a nie niszczy.
Natomiast Ci, którzy dla Boga rezygnują z „ułożenia sobie życia” przez cudzołóstwo i trwają samotnie w wierności, na pewno mogą już teraz cieszyć się Jego obietnicą, że tego wszystkiego, czego wyrzekają się teraz, otrzymają od Niego po stokroć więcej.