Re: Echo Słowa
: 07 sie 2019, 22:21
Po lekturze dzisiejszego Słowa z przykrością stwierdzam, że nie stać mnie na luksus optymizmu.
Najsampierw jednak małe podsumowanie kilku czytań z ostatnich dni:
- Panie jeśli to jesteś Ty, to pozwól mi przyjść do Ciebie po falach - rzecze Piotr i... idzie.
- Wy dajcie im jeść - Ale mamy tylko skromny zapasik - myk, myk i..12 pełnych koszów ułomków chlebka
- A tobie co dolega? - Nie widzę od urodzenia ... - A teraz? - Ludzie ja widzę!!!
Dzisiaj - pod górkę:
No i co mi tu upadasz? - nie dla psa kiełbasa
Kobieta chyba instynktownie wie, że skończyło się przedstawienie i nadchodzi decydująca chwila:
I happy end:
Dlaczego na początku napisałem, że nie jest optymistycznie.
Ano dlatego, że i ja mam do Jezusa taki mały biznesik. Czytam dzisiejsze słowo i nie wiem gdzie jestem. Przy 3 - 4 punkcie? Może przy pierwszym? A może w ogóle jeszcze nie zacząłem prosić/żebrać/krzyczeć.
Dufny we wszechmoc Jezusa nie umiem pozbyć się dobrze skrytej pychy aby rozpocząć proces - to jedna z możliwości.
I znów wraca odwieczne pytanie - o co tu chodzi?
Czy to tylko ja nie jestem wysłuchiwany?
Najsampierw jednak małe podsumowanie kilku czytań z ostatnich dni:
- Panie jeśli to jesteś Ty, to pozwól mi przyjść do Ciebie po falach - rzecze Piotr i... idzie.
- Wy dajcie im jeść - Ale mamy tylko skromny zapasik - myk, myk i..12 pełnych koszów ułomków chlebka
- A tobie co dolega? - Nie widzę od urodzenia ... - A teraz? - Ludzie ja widzę!!!
Dzisiaj - pod górkę:
Całkowity ignor z wiadomych względów - pani nie należy do narodu wybranego./.../ wołała: «Ulituj się nade mną, Panie, Synu Dawida! Moja córka jest ciężko nękana przez złego ducha». Lecz On nie odezwał się do niej ani słowem.
Apostołowie mają dosyć rwetesu namolnej kobity i wstawiają się za nią.Na to podeszli Jego uczniowie i prosili Go: «Odpraw ją, bo krzyczy za nami».
- Mistrz zwraca się do uczniów - zawodząca kobita w dalszym ciągu pełni średnio zaszczytną funkcję persony non grata.Lecz On odpowiedział: «Jestem posłany tylko do owiec, które poginęły z domu Izraela».
Misja wstawienników pali na panewce, więc dziarska niewiasta przejmuje inicjatywę - pada i żebrze.A ona przyszła, padła Mu do nóg i prosiła: «Panie, dopomóż mi».
No i co mi tu upadasz? - nie dla psa kiełbasa
On jednak odparł: «Niedobrze jest zabierać chleb dzieciom, a rzucać szczeniętom».
Kobieta chyba instynktownie wie, że skończyło się przedstawienie i nadchodzi decydująca chwila:
A ona odrzekła: «Tak, Panie, lecz i szczenięta jedzą okruchy, które spadają ze stołu ich panów».
I happy end:
Może błądzę ale doszukałem się sześciu punktów, w których kobieta została poddana próbom - wspomnę - bez jakichkolwiek gwarancji na sukces.Wtedy Jezus jej odpowiedział: «O niewiasto, wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak pragniesz!» Od tej chwili jej córka była zdrowa.
Dlaczego na początku napisałem, że nie jest optymistycznie.
Ano dlatego, że i ja mam do Jezusa taki mały biznesik. Czytam dzisiejsze słowo i nie wiem gdzie jestem. Przy 3 - 4 punkcie? Może przy pierwszym? A może w ogóle jeszcze nie zacząłem prosić/żebrać/krzyczeć.
Dufny we wszechmoc Jezusa nie umiem pozbyć się dobrze skrytej pychy aby rozpocząć proces - to jedna z możliwości.
I znów wraca odwieczne pytanie - o co tu chodzi?
Czy to tylko ja nie jestem wysłuchiwany?