Re: Echo Słowa
: 13 sie 2019, 20:15
Pantopie, ja już jakiś czas temu zrezygnowałem z samochodu. Wystarczy mi rower i komunikacja publiczna, dobrze się z tym czuję. Powiem nawet, że dzięki temu czuję się bogatszy. Jednak wciąż mam jeszcze to i owo. Na razie planuję jedynie rozdanie części majątku dzieciom, a to żadna jałmużna. Nie będę się spieszyć, ale mam o czym myśleć i co przemodlić. Dzięki!
https://brewiarz.pl/viii_19/1308p/czyt.php3
Mt 18, 1-5. 10. 12-14
Jezus mówi o uniżeniu się jak dziecko. Na czym polega uniżenie dziecka? Czy ono jest zawsze pokorne? Czy jest poniżane? Do jakiego uniżenia On mnie wzywa?
Zwróćmy uwagę na kolejne słowa Chrystusa, jakie po tym następują i są rozwinięciem tej myśli. Warto zauważyć, że dziś w liturgii nie jest czytany cały ustęp – pominięte są wiersze 6-9 i 11. Przytoczyłem je również, wyróżniając czytanie mszalne tłustą czcionką, ponieważ integralność tekstu wydaje mi się w tym przypadku ważna dla jego zrozumienia.
Ofiara zgorszenia i zabłąkana owca to obraz człowieka grzesznego. Małego nie wiekiem, lecz duchem, swoją ułomnością, upadkiem. Uniżonego własnym grzechem.
W jaki sposób to ma być postawa, do której mam dążyć i co ona ma wspólnego z dzieckiem, które przecież kojarzy się nam – chyba słusznie – raczej z niewinnością?
Może chodzi po prostu o to, żeby siebie samego nie oceniać? Dostrzegać własne grzechy i siebie z tego powodu nie potępiać, a zarazem cieszyć z dobra we mnie bez wywyższania się? Przyjmować siebie samego po prostu takim, jakim jestem? Nie dążyć do tego, żeby być największym w Jego królestwie, tylko po prostu cieszyć się z bycia z Nim i na bycie z Nim?
A może chodzi o uświadomienie sobie, że nawet w najgorszym upadku Bóg będzie mnie kochał nie mniej niż wtedy, gdy prowadzę cnotliwe i pobożne życie? I patrzenie na każdego człowieka, także tego, który wydaje się bardzo daleki od Boga, z Jego miłością? Na taki kierunek wskazuje przestroga przed zgorszeniem jednego z tych maluczkich i przed gardzeniem nim.
Jestem człowiekiem, dzieckiem Bożym. To niesamowita godność i wyróżnienie, ale żadne wywyższenie ponad innych ludzi. Także tych, których uznałbym za najbardziej grzesznych.
https://brewiarz.pl/viii_19/1308p/czyt.php3
Mt 18, 1-5. 10. 12-14
Co to znaczy być jak dziecko? Chcę być przed Bogiem jak dziecko. To nie jest klucz do tego, żeby być w Jego królestwie największym czy nawet wielkim, tylko żeby w ogóle tam wejść. Kto tego nie pojmie i jeszcze tego nie dokona, nie wejdzie do królestwa niebieskiego. Stawka jest najwyższa z możliwych.Uczniowie przystąpili do Jezusa, pytając: «Kto właściwie jest największy w królestwie niebieskim?» On przywołał dziecko, postawił je przed nimi i rzekł:
«Zaprawdę, powiadam wam: Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego. Kto się więc uniży jak to dziecko, ten jest największy w królestwie niebieskim. A kto by jedno takie dziecko przyjął w imię moje, Mnie przyjmuje.
Lecz kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą we Mnie, temu byłoby lepiej kamień młyński zawiesić u szyi i utopić go w głębi morza. Biada światu z powodu zgorszeń! Muszą wprawdzie przyjść zgorszenia, lecz biada człowiekowi, przez którego dokonuje się zgorszenie. Otóż jeśli twoja ręka lub noga jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją i odrzuć od siebie! Lepiej jest dla ciebie wejść do życia ułomnym lub chromym, niż z dwiema rękami lub dwiema nogami być wrzuconym w ogień wieczny. I jeśli twoje oko jest dla ciebie powodem grzechu, wyłup je i odrzuć od siebie! Lepiej jest dla ciebie jednookim wejść do życia, niż z dwojgiem oczu być wrzuconym do piekła ognistego.
Baczcie, żebyście nie gardzili żadnym z tych małych; albowiem powiadam wam: Aniołowie ich w niebie wpatrują się zawsze w oblicze Ojca mojego, który jest w niebie.
Albowiem Syn Człowieczy przyszedł ocalić to, co zginęło. Jak wam się zdaje? Jeśli ktoś posiada sto owiec i zabłąka się jedna z nich, to czy nie zostawi dziewięćdziesięciu dziewięciu na górach i nie pójdzie szukać tej, która się błąka? A jeśli mu się uda ją odnaleźć, zaprawdę, powiadam wam: cieszy się nią bardziej niż dziewięćdziesięciu dziewięciu tymi, które się nie zabłąkały.
Tak też nie jest wolą Ojca waszego, który jest w niebie, żeby zginęło nawet jedno z tych małych».
Jezus mówi o uniżeniu się jak dziecko. Na czym polega uniżenie dziecka? Czy ono jest zawsze pokorne? Czy jest poniżane? Do jakiego uniżenia On mnie wzywa?
Zwróćmy uwagę na kolejne słowa Chrystusa, jakie po tym następują i są rozwinięciem tej myśli. Warto zauważyć, że dziś w liturgii nie jest czytany cały ustęp – pominięte są wiersze 6-9 i 11. Przytoczyłem je również, wyróżniając czytanie mszalne tłustą czcionką, ponieważ integralność tekstu wydaje mi się w tym przypadku ważna dla jego zrozumienia.
Ofiara zgorszenia i zabłąkana owca to obraz człowieka grzesznego. Małego nie wiekiem, lecz duchem, swoją ułomnością, upadkiem. Uniżonego własnym grzechem.
W jaki sposób to ma być postawa, do której mam dążyć i co ona ma wspólnego z dzieckiem, które przecież kojarzy się nam – chyba słusznie – raczej z niewinnością?
Może chodzi po prostu o to, żeby siebie samego nie oceniać? Dostrzegać własne grzechy i siebie z tego powodu nie potępiać, a zarazem cieszyć z dobra we mnie bez wywyższania się? Przyjmować siebie samego po prostu takim, jakim jestem? Nie dążyć do tego, żeby być największym w Jego królestwie, tylko po prostu cieszyć się z bycia z Nim i na bycie z Nim?
A może chodzi o uświadomienie sobie, że nawet w najgorszym upadku Bóg będzie mnie kochał nie mniej niż wtedy, gdy prowadzę cnotliwe i pobożne życie? I patrzenie na każdego człowieka, także tego, który wydaje się bardzo daleki od Boga, z Jego miłością? Na taki kierunek wskazuje przestroga przed zgorszeniem jednego z tych maluczkich i przed gardzeniem nim.
Jestem człowiekiem, dzieckiem Bożym. To niesamowita godność i wyróżnienie, ale żadne wywyższenie ponad innych ludzi. Także tych, których uznałbym za najbardziej grzesznych.