Strona 45 z 74

Re: Echo Słowa

: 22 sie 2019, 15:34
autor: Monti
Czytanie z Księgi Sędziów

Duch Pana był nad Jeftem, który przebiegał dzielnice Gileadu i Manassesa, przeszedł przez Mispa w Gileadzie, z Mispa w Gileadzie ruszył przeciwko Ammonitom. Jefte złożył też ślub Panu: «Jeżeli sprawisz, że Ammonici wpadną w moje ręce, wówczas ten, kto pierwszy wyjdzie od drzwi mego domu, gdy w pokoju będę wracał z pola walki z Ammonitami, będzie należał do Pana i złożę z niego ofiarę całopalną».
Wyruszył więc Jefte przeciw Ammonitom, zmuszając ich do walki, i Pan wydał ich w jego ręce. Rozgromił ich na przestrzeni od Aroeru aż do okolic Minnit, co stanowi dwadzieścia miast, i dalej aż do Abel-Keramim. Była to klęska straszna. Ammonici zostali poniżeni przez Izraela.
Gdy potem wracał Jefte do Mispa, do swego domu, oto córka jego wyszła na spotkanie, tańcząc przy dźwiękach bębenków, a było to dziecko jedyne; nie miał bowiem prócz niej ani syna, ani córki. Ujrzawszy ją, rozdarł swe szaty, mówiąc: «Ach, córko moja! Wielki ból mi sprawiasz! Ty też jesteś wśród tych, co mnie martwią! Oto bowiem nierozważnie złożyłem Panu ślub, którego nie będę mógł odmienić!»
Odpowiedziała mu ona: «Ojcze mój! Skoro ślubowałeś Panu, uczyń ze mną zgodnie z tym, co wyrzekłeś własnymi ustami, skoro Pan pozwolił ci dokonać pomsty na twoich wrogach, Ammonitach!»
Nadto rzekła do swego ojca: «Pozwól mi uczynić tylko to jedno: puść mnie na dwa miesiące, a ja udam się w góry z towarzyszkami moimi, aby opłakiwać moje dziewictwo».
«Idź!» – rzekł do niej. I pozwolił jej oddalić się na dwa miesiące.
Poszła więc ona i towarzyszki jej i w górach opłakiwała swoje dziewictwo. Minęły dwa miesiące i wróciła do swego ojca, który wypełnił na niej swój ślub.

Oto słowo Boże.
Pierwsze czytanie może być wręcz oburzające dla dzisiejszego czytelnika, ale pewnie trzeba je czytać w kontekście tamtej epoki. Dziś oczywiście nikt takiego ślubu Bogu by nie złożył (i zapewne Bóg takich ślubów nie chce).
To, co może być istotne dla nas, to powaga, z jaką Jefte potraktował dany Bogu ślub (mimo, że był on nierozważny, pod wpływem impulsu). W naszej epoce niestety słowa nie znaczą zbyt wiele i ludzie często bez większych wyrzutów sumienia dyspensują się od danego słowa (w naszym przypadku przysięgi małżeńskiej, ale podobne podejście widać także wśród odchodzących księży). Odczytuję to Słowo jako zachętę do wierności danej przysiędze (nawet, jeżeli z dzisiejszej perspektywy można ją uznać za nie do końca dojrzałą).
Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza

Jezus w przypowieściach mówił do arcykapłanów i starszych ludu: «Królestwo niebieskie podobne jest do króla, który wyprawił ucztę weselną swemu synowi. Posłał więc swoje sługi, żeby zaproszonych zwołali na ucztę, lecz ci nie chcieli przyjść.
Posłał jeszcze raz inne sługi z poleceniem: „Powiedzcie zaproszonym: Oto przygotowałem moją ucztę; woły i tuczne zwierzęta ubite i wszystko jest gotowe. Przyjdźcie na ucztę!” Lecz oni zlekceważyli to i odeszli: jeden na swoje pole, drugi do swego kupiectwa, a inni pochwycili jego sługi i znieważywszy, pozabijali.
Na to król uniósł się gniewem. Posłał swe wojska i kazał wytracić owych zabójców, a miasto ich spalić.
Wtedy rzekł swoim sługom: „Uczta weselna wprawdzie jest gotowa, lecz zaproszeni nie byli jej godni. Idźcie więc na rozstajne drogi i zaproście na ucztę wszystkich, których spotkacie”. Słudzy ci wyszli na drogi i sprowadzili wszystkich, których napotkali: złych i dobrych. I sala weselna zapełniła się biesiadnikami.
Wszedł król, żeby się przypatrzyć biesiadnikom, i zauważył tam człowieka nieubranego w strój weselny. Rzekł do niego: „Przyjacielu, jakże tu wszedłeś, nie mając stroju weselnego?” Lecz on oniemiał. Wtedy król rzekł sługom: „Zwiążcie mu ręce i nogi i wyrzućcie go na zewnątrz, w ciemności! Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów”. Bo wielu jest powołanych, lecz mało wybranych».

Oto słowo Pańskie.
Codziennie w naszych parafiach wyprawiana jest Uczta, w której możemy uczestniczyć. To wielkie szczęście,bo w niektórych regionach świata ludzie po kilka miesięcy żyją bez Eucharystii, gdyż brakuje księży. Od jakiegoś czasu staram się w miarę możliwości codziennie wygospodarować te pół godziny na Mszę Św. W dużej mierze dzięki temu Pokarmowi udało mi się przetrwać najtrudniejsze chwile kryzysu. Ale także w spokojniejszych chwilach życia spotkania z Bogiem w tym sakramencie są bardzo cenne i pozwalają pielęgnować tę najważniejszą w naszym życiu relację. Dlatego zachęcam, by nie lekceważyć zaproszenia, jakie codziennie otrzymujemy.

Re: Echo Słowa

: 22 sie 2019, 20:08
autor: Pantop
Śp Antoni de Mello zamieścił w jednym z tomików taką opowiastkę:
(ja ją skrócę do minimum)


Król przebrał się za zwykłego wędrowca aby wybadać poddanych.
Prosił o nocleg ale wszędzie go odprawiali.
Na koniec do swej chatki wpuścił go na noc jakiś rzemieślnik.
Luksusu nie było a i rzemieślnik był jakiś oschły.
Król rano zjechał z góry na dół rzemieślnika wpierw okazując kim jest.

Minął jakiś czas.

Król wraz z orszakiem przemierzał ulice swego królestwa, gdy wtem dostrzegł rzemieślnika, który udzielił mu kiedyś noclegu.
Rzemieślnik także zauważył króla i.. w długą!!
Straże czym prędzej złapali uciekiniera i cisnęli go przed oblicze panującego.
- Dlaczego uciekałeś - zagadnął go król - Przecież już się znamy!
Rzemieślnik nawet drgnął.
Wtedy król podszedł do niego, złapał za kołnierz i niemiłosiernie szarpiąc począł krzyczeć:
JESTEM TWOIM KRÓLEM I MASZ MNIE KOCHAĆ!! - ROZUMIESZ ŁAJDAKU ?!!
- K O C H A Ć!!!




Z góry proszę o wybaczenie - lecz najbliżej mi dziś do tego wyrzuconego (co jeszcze wcześniej zdążył tylko oniemieć - wnoszę - iż że zdziwienia)

Re: Echo Słowa

: 23 sie 2019, 7:47
autor: Monti
Pantopie, nie do końca chyba rozumiem tę opowiastkę, więc byłbym wdzięczny za małą egzegezę, co autor miał na myśli.
Czytanie z Księgi Rut

W czasach, gdy rządzili sędziowie, nastał głód w kraju. Z Betlejem judzkiego wyszedł pewien człowiek ze swoją żoną i swymi dwoma synami, aby osiedlić się w ziemi Moabu.
Człowiek ten, imieniem Elimelek, mąż Noemi, zmarł, a Noemi pozostała ze swymi dwoma synami. Oni wzięli sobie za żony Moabitki: jedna nazywała się Orpa, druga nazywała się Rut. Mieszkali tam około dziesięciu lat. Obaj synowie również zmarli, a kobieta pozostała, przeżywszy obu swych synów i swego męża.
Wyruszyła więc Noemi i z nią jej synowe, aby wrócić z ziemi Moabu, ponieważ usłyszała w ziemi Moabu, że Pan nawiedził swój lud, dając mu chleb. Orpa ucałowała swoją teściową i wróciła do swego narodu, a Rut pozostała przy niej.
«Oto twoja szwagierka wróciła do swego narodu i do swego boga – powiedziała Noemi do Rut – wracaj i ty za twą szwagierką».
Odpowiedziała Rut: «Nie nalegaj na mnie, abym opuściła ciebie i abym odeszła od ciebie, gdyż: gdzie ty pójdziesz, tam ja pójdę, gdzie ty zamieszkasz, tam ja zamieszkam, twój naród będzie moim narodem, a twój Bóg będzie moim Bogiem».
Wróciła więc Noemi, a z nią była Rut Moabitka, jej synowa, która przyszła z ziemi Moabu. Przyszły zaś do Betlejem na początku żniw jęczmiennych.

Oto słowo Boże.
A dziś dostajemy w pierwszym czytaniu tekst z Księgi Rut, mówiącej o niezwykłej solidarności dwóch kobiet - synowej i teściowej. Myślę, że może być on przyczynkiem do refleksji o relacjach w naszych rodzinach. Jak wiadomo, spięcia na linii synowa-teściowa są punktem zapalnym w wielu związkach (w tym także w moim). Kwestia ta wielokrotnie pojawia się także na forum. Warto więc dziś pomyśleć, jak układać te relacje (czy to z pozycji żony, czy teściowej), by minimalizować ryzyko konfliktu.

Re: Echo Słowa

: 23 sie 2019, 11:31
autor: Pantop
Monti pisze:Pantopie, nie do końca chyba rozumiem tę opowiastkę, więc byłbym wdzięczny za małą egzegezę, co autor miał na myśli.
Tego nie wiem.


Jednak w zestawieniu wczorajszego czytania wraz z ową opowiastką wyłania mi się znane powiedzenie:

,,Łaska pańska na pstrym koniu jeździ,,

I za Wikipedią
znaczenie:

(1.1) sympatia, pomoc, przychylność osób bogatych, na wysokich stanowiskach łatwo ulega zmianom, jest niestała i zależna od chęci, kaprysów



Jeśli zapytałbyś o konkretne przykłady z życia - służę pomocą:
Większość z nas zna z otoczenia przykłady np niewierności małżeńskiej, niesprawiedliwości społecznej, problemów zdrowotnych czy finansowych.
No i jak to jest, że np ja. który pozostaję wierny żonie nie mogę z nią być, a osoby które zdradzają swe żony, niejednokrotnie są z nimi nadal?
Jak to jest, że ci którzy opływają we wszelkiego rodzaju dobra materialne wydają je na bzdury, a np siostry zakonne zasuwają na okrągło po parafiach ze sprzedażą cegiełek na budowę np placówki misyjnej w Ugandzie?
Jak to jest, że możni mają na pstryknięcie pieniędzy dostęp do najnowszych metod leczenia i takichże specjalistów, a nędzarze otrzymują po zawale termin do lekarza za 6mcy?
Gdybym ja miał się odnieść do tych pytań to wizję mam mniej więcej taką:
Najwyższy siedzi sobie na niebieskim tronie i WIE WSZYSTKO.
Wie co, komu, kiedy, dlaczego, po co itd.
Ja tego nie wiem.
Moja perspektywa jest tak mocno zawężona, cząstkowa i zdeformowana, że widzę tylko bezmiar krzywdy, cierpienia i morze pytań bez odpowiedzi.
Przyparty jednak do muru i będąc świadomy swej niewiedzy a zapytany:
- Dlaczego jest jak jest?
Odpowiem jw:
- Łaska pańska na pstrym koniu jeździ.

Re: Echo Słowa

: 23 sie 2019, 16:15
autor: Pantop
Mt 22, 34-40 pisze:
Gdy faryzeusze posłyszeli, że zamknął usta saduceuszom, zebrali się razem, a jeden z nich, uczony w Prawie, wystawiając Go na próbę, zapytał: «Nauczycielu, które przykazanie w Prawie jest największe?»

On mu odpowiedział: «„Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem”. To jest największe i pierwsze przykazanie. Drugie podobne jest do niego: „Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego”. Na tych dwóch przykazaniach zawisło całe Prawo i Prorocy».
Jest i z górki.
Nareszcie :geek:

Pan Jezus bierze i wskazuje dwa nowe przykazania miłości (czyli tak jakby jedenaste i dwunaste - licząc od pierwszego)
Mała ściąga, kompas, ciągłe przypomnienie - jak nie wiesz o co chodzi, jakeś się pogubił, jak wszystko wkoło jest nie tak - powtórz sobie te dwa przykazania, miej je przy sobie, czytaj kilka razy dziennie.

(jutro zrobię sobie taką ściągę i będę nosił z dowodem)

Re: Echo Słowa

: 23 sie 2019, 21:08
autor: Monti
Pantop pisze: 23 sie 2019, 11:31
No i jak to jest, że np ja. który pozostaję wierny żonie nie mogę z nią być, a osoby które zdradzają swe żony, niejednokrotnie są z nimi nadal?
Jak to jest, że ci którzy opływają we wszelkiego rodzaju dobra materialne wydają je na bzdury, a np siostry zakonne zasuwają na okrągło po parafiach ze sprzedażą cegiełek na budowę np placówki misyjnej w Ugandzie?
Jak to jest, że możni mają na pstryknięcie pieniędzy dostęp do najnowszych metod leczenia i takichże specjalistów, a nędzarze otrzymują po zawale termin do lekarza za 6mcy?
Gdybym ja miał się odnieść do tych pytań to wizję mam mniej więcej taką:
Najwyższy siedzi sobie na niebieskim tronie i WIE WSZYSTKO.
Wie co, komu, kiedy, dlaczego, po co itd.
Ja tego nie wiem.
Moja perspektywa jest tak mocno zawężona, cząstkowa i zdeformowana, że widzę tylko bezmiar krzywdy, cierpienia i morze pytań bez odpowiedzi.
Przyparty jednak do muru i będąc świadomy swej niewiedzy a zapytany:
- Dlaczego jest jak jest?
Odpowiem jw:
- Łaska pańska na pstrym koniu jeździ.
Nie wiem, czy musimy Najwyższego za to wszystko obciążać. Kazał nam czynić sobie ziemię poddaną i tak sobie ten świat poukładaliśmy. Pewnie gdyby wszyscy kierowali się przykazaniem miłości, o którym mówi dzisiejsza Ewangelia, byłoby inaczej.

W tym kontekście przypomina mi się cytat z ks. Jana Ziei: "Jeżeli komuś brak chleba, to dlatego, że ktoś drugi ten chleb skradł. Skradł, gromadząc u siebie nadmiar!". Może na pierwszy rzut oka to zdanie trochę zalatuje socjalizmem, ale to właśnie jest konsekwencja nierealizowania przykazania miłości.

Re: Echo Słowa

: 24 sie 2019, 10:08
autor: Pantop
Jan 1,45-51 pisze:
Filip spotkał Natanaela i powiedział do niego: „Znaleźliśmy Tego, o którym pisał Mojżesz w Prawie i Prorocy, Jezusa, syna Józefa, z Nazaretu”. Rzekł do niego Natanael: „Czyż może być co dobrego z Nazaretu?” Odpowiedział mu Filip: „Chodź i zobacz”.

Jezus ujrzał, jak Natanael zbliżał się do Niego, i powiedział o nim: „Patrz, to prawdziwy Izraelita, w którym nie ma podstępu”. Powiedział do Niego Natanael: „Skąd mnie znasz?” Odrzekł mu Jezus: „Widziałem cię, zanim cię zawołał Filip, gdy byłeś pod drzewem figowym”. Odpowiedział Mu Natanael: „Rabbi, Ty jesteś Synem Bożym, Ty jesteś królem Izraela!” Odparł mu Jezus: „Czy dlatego wierzysz, że powiedziałem ci: «Widziałem cię pod drzewem figowym»? Zobaczysz jeszcze więcej niż to”.

Potem powiedział do niego: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Ujrzycie niebiosa otwarte i aniołów Bożych wstępujących i zstępujących na Syna Człowieczego”.
- A my??
- Panie Jezu, a czy i my zobaczymy owe cuda??

Re: Echo Słowa

: 26 sie 2019, 20:39
autor: Pantop
Jan 2,1-11 pisze:
W Kanie Galilejskiej odbywało się wesele i była tam Matka Jezusa.
Zaproszono na to wesele także Jezusa i Jego uczniów. A kiedy zabrakło wina, Matka Jezusa mówi do Niego: „Nie mają już wina”.
Jezus Jej odpowiedział: „Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? Jeszcze nie nadeszła godzina moja”.
Wtedy Matka Jego powiedziała do sług: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie”.

Stało zaś tam sześć stągwi kamiennych przeznaczonych do żydowskich oczyszczeń, z których każda mogła pomieścić dwie lub trzy miary.
Rzekł do nich Jezus: „Napełnijcie stągwie wodą”. I napełnili je aż po brzegi. Potem do nich powiedział: „Zaczerpnijcie teraz i zanieście staroście weselnemu”. Ci zaś zanieśli.

A gdy starosta weselny skosztował wody, która stała się winem, i nie wiedział, skąd ono pochodzi, ale słudzy, którzy czerpali wodę, wiedzieli, przywołał pana młodego i powiedział do niego: „Każdy człowiek stawia najpierw dobre wino, a gdy się napiją, wówczas gorsze. Ty zachowałeś dobre wino aż do tej pory”.

Taki to początek znaków uczynił Jezus w Kanie Galilejskiej. Objawił swoją chwałę i uwierzyli w Niego Jego uczniowie.
Jest wesele i ma być wesoło.
I było.
( swoją drogą ciekawe ile osób miało ślub 26 :mrgreen: - w razie jakby co - pozdrawiam )
Aż tu kończy się alkohol :|
Wszystkie nocne sklepiki pozamykane - co tu począć?

Wiemy co się działo dalej :P

Dla mnie z tego czytania pozostaje stwierdzenie o. Pelanowskiego, że Jezus słucha się swej Matki nawet wtedy, gdy się jej nie słucha - genialne.
Oto jak niemożliwe staje się możliwe.

Re: Echo Słowa

: 26 sie 2019, 23:11
autor: Ukasz
https://brewiarz.pl/viii_19/2608p/czyt.php3
Prz 8, 22-35
Tak mówi Mądrość Boża:
«Pan mnie zrodził jako początek swej mocy, przed dziełami swymi, od pradawna. Od wieków zostałam ustanowiona, od początku, przed pradziejami ziemi.
Przed oceanem zostałam zrodzona, przed źródłami pełnymi wód; zanim góry zostały założone, przed pagórkami zostałam zrodzona. Nim glebę i pola uczynił, przed pierwszymi skibami roli.
Gdy niebo umacniał, z Nim byłam, gdy kreślił sklepienie nad bezmiarem wód; gdy w górze utwierdzał obłoki, gdy źródła wielkiej Otchłani umacniał, gdy morzu stawiał granice, by wody z brzegów nie wystąpiły; gdy ustalił fundamenty ziemi. I byłam przy Nim mistrzynią, rozkoszą Jego dzień po dniu, cały czas igrając przed Nim. Igrając na okręgu ziemi, radowałam się przy synach ludzkich.
Więc teraz, synowie, słuchajcie mnie, błogosławieni ci, co dróg moich strzegą. Słuchajcie przestrogi i bądźcie mądrzy, a jej nie odrzucajcie. Błogosławiony jest człowiek, który mnie słucha, który co dzień u drzwi moich czeka, czuwając u progu mej bramy. Bo kto mnie znajdzie, znajdzie życie i osiągnie upodobanie Pana».
Ewangelię (J 2, 1-11) wkleił już Pantop.
Mądrość Boża to zapowiedź Mesjasza – Jezusa. Maryja nie istniała przed dziełem stworzenia. Odnoszenie do nie tego tekstu nie jest według mnie uzasadnione. Dopatruję się tu przesadnego kultu maryjnego. W ogóle mam problem z tym nurtem religijnym. To nie znaczy, że Maryi w ogóle nie ma w mojej modlitwie, ale droga dominująca w Kościele nie jest moja. Stawianie Bogurodzicy w centrum wiary dla mnie osobiście jest przeszkodą, a nie pomocą. Ja raczej lubię mieć świadomość, że gdy się modlę, wchodzę w szczególną więź ze świętymi z Maryją na czele. Oni są wtedy tuż obok mnie, ona również.
Bliski i inspirujący jest dla mnie styl działania Maryi w dzisiejszej perykopie ewangelicznej. Wypowiada tylko dwa zdania. Pierwsza to modlitwa wynikająca z wrażliwości na potrzeby innych, a zarazem bardzo prosta. Drugie zdanie jest skierowane do innych i w równie prosty sposób zachęca do posłuszeństwa Chrystusowi. Potem Maryja odsuwa się w cień. Nie staje na środku, nie skupia uwagi na sobie, lecz pozwala innym iść bezpośrednio do Jezusa. Tego chcę się od niej uczyć.

Re: Echo Słowa

: 27 sie 2019, 9:14
autor: Pantop
Ukasz pisze:Maryja nie istniała przed dziełem stworzenia.
My też nie.
Ale przecież nie będziemy kruszyć kopii o KOLEJNOŚĆ tworzenia stworzenia - wszak po drugiej stronie nie ma czasu.
Jeśli popatrzeć literalnie to i my mamy parę latek ekstra więcej niż w dowodzie osobistym:
list do Efezjan1;3-4 pisze: 3 Niech będzie błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa,
On napełnił nas wszelkim błogosławieństwem duchowym
na wyżynach niebieskich1 - w Chrystusie.
4 W Nim bowiem wybrał nas przed założeniem świata,
abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem.
W Nim bowiem wybrał nas przed założeniem świata
przed założeniem świata
i jeszcze to
Ukasz pisze:Dopatruję się tu przesadnego kultu maryjnego. W ogóle mam problem z tym nurtem religijnym.
To jesteś w większym klubie - podobne stanowisko prezentują świadkowie jehowy (wyraz z błędem - dlatego z małej litery) a także (przede wszystkim) protestanci.
Aby rozstrzygnąć ważność Maryi sugeruję znaleźć odpowiedź na następujące pytanie:
Kto w niebiesiech jest pierwszy po Bogu Trójjedynym?
( a dla prymusów chcących zaliczyć bonusowy materiał - pytanie uzupełniające:
Dlaczego jest to Maryja? Napisz i uzasadnij dlaczego taka jest wola Stwórcy :mrgreen: )

I wszystko w temacie.

Re: Echo Słowa

: 27 sie 2019, 12:06
autor: Monti
Mam podobne odczucia jak Ukasz. Kult maryjny w Polsce jest bardzo rozwinięty, co nieraz prowadzi do pewnych aberracji. Słyszałem opowieść jednego księdza, któremu pewna pobożna babcia kiedyś wyznała, że Jezus Jezusem, ale Matką Boska... (nie pamiętam dokładnie, czy Częstochowska, czy jakaś "inna") to dopiero jest skuteczna.
Także we wszystkim trzeba zachować umiar.

Re: Echo Słowa

: 27 sie 2019, 23:01
autor: Ukasz
Pantopie, dziękuję za krótką i dosadną katechezę. Gdyby to wszystko było tak proste... Odsłoniłem tu jakiś kawałek mnie, ale nie zamierzam nikogo przekonywać, że mam rację, ani nawet się tłumaczyć. Teraz tak mam i tyle.
I bardzo się cieszę, że Echo Słowa ostatnio tak żyje.
https://brewiarz.pl/viii_19/2708p/czyt.php3
Ps 139 (138), 1b-3. 4-5
Przenikasz i znasz mnie, Panie, *
Ty wiesz, kiedy siedzę i wstaję.
Z daleka spostrzegasz moje myśli, †
przyglądasz się, jak spoczywam i chodzę, *
i znasz wszystkie moje drogi.
Zanim słowo się znajdzie na moim języku, *
Ty, Panie, już znasz je w całości.
Ty ze wszystkich stron mnie ogarniasz *
i kładziesz na mnie swą rękę.
Mt 23, 23-26
Jezus przemówił tymi słowami:
«Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze obłudnicy, bo dajecie dziesięcinę z mięty, kopru i kminku, lecz zaniedbaliście to, co ważniejsze jest w Prawie: sprawiedliwość, miłosierdzie i wiarę. To zaś należało czynić, a tamtego nie zaniedbywać. Ślepi przewodnicy, którzy przecedzacie komara, a połykacie wielbłąda!
Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze obłudnicy, bo dbacie o czystość zewnętrznej strony kubka i misy, a wewnątrz pełne są zdzierstwa i niepowściągliwości. Faryzeuszu ślepy! Oczyść wpierw wnętrze kubka, żeby i zewnętrzna jego strona stała się czysta».
Dziesięcina z mięty to obraz przestrzegania przykazań. To należy czynić. Ważniejsze jest jednak połączenie sprawiedliwości, miłosierdzia i wiary. Połączenie tego, co dla człowieka jest niemożliwe – sprawiedliwości i miłosierdzia – przez wiarę. Wypełnianie przykazań tak, jakby nie były przykazaniami, lecz pragnieniami mojego serca. Głoszenie przykazań w ten sam sposób. Ocena postępowania innych w prawdzie i takiej miłości, że te przykazania dźwięczą jeszcze mocniej i zarazem są nią prześwietlone tak, że stają się przeźroczyste.
To na pewno nie jest opis mojej postawy. Staram się przestrzegać przykazań, lecz zwykle jest to ciężarem. Postępowanie innych oceniam chętniej niż własne. Brak mi w tym i sprawiedliwości i miłosierdzia, bo brak mi wiary. Jestem naczyniem czystszym od zewnątrz niż w środku, a nawet sam nie wiem, jak wiele jest na mnie tego brudu po obu stronach.
To wszystko jest ważne, ale zarazem drugorzędne. Fundamentem jest Bóg, który przenika i zna mnie. Zna mój brud i moją czystość. Teraz i w przyszłości. Towarzyszy mi tak blisko, że nie potrafię Go dostrzec. Czasem tylko czuję, że kładzie na mnie Swą rękę. Otula ze wszystkich stron, osłania od wszystkich trosk. I tak jesteśmy sobie razem. Ponad sprawiedliwością, miłością i wiarą. Ponad moją obłudą i ułomnością. Po prostu razem.

Re: Echo Słowa

: 28 sie 2019, 8:30
autor: Ukasz
https://brewiarz.pl/viii_19/2808p/czyt.php3
1 Tes 2, 9-13
Pamiętacie przecież, bracia, naszą pracę i trud. Pracowaliśmy dniem i nocą, aby nikomu z was nie być ciężarem. Tak to wśród was głosiliśmy Ewangelię Bożą. Sami jesteście świadkami, i Bóg także, jak bogobojnie, sprawiedliwie i nienagannie zachowaliśmy się pośród was, wierzących. Przecież wiecie, że każdego z was – jak ojciec swe dzieci – prosiliśmy, zachęcaliśmy i zaklinaliśmy, abyście postępowali w sposób godny Boga, który was wzywa do swego królestwa i chwały.
Dlatego nieustannie dziękujemy Bogu, bo gdy przejęliście słowo Boże, usłyszane od nas, przyjęliście je nie jako słowo ludzkie, ale jako to, czym jest naprawdę – jako słowo Boga, który działa w was, wierzących.
Ps 139 (138), 7-8. 9-10. 11-12b
Gdzie ucieknę przed duchem Twoim? *
Gdzie oddalę się od Twego oblicza?
Jeśli wstąpię do nieba, Ty tam jesteś, *
jesteś przy mnie, gdy położę się w Otchłani.
Gdybym wziął skrzydła jutrzenki, *
gdybym zamieszkał na krańcach morza,
tam również będzie mnie wiodła Twa ręka *
i podtrzyma mnie Twoja prawica.
Jeśli powiem: «Niech więc mnie ciemność zasłoni *
i noc mnie otoczy jak światło»,
to nawet mrok nie będzie dla Ciebie ciemny, *
a noc jak dzień będzie jasna.
Mt 23, 27-32
Jezus przemówił tymi słowami:
«Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze obłudnicy, bo podobni jesteście do grobów pobielanych, które z zewnątrz wyglądają pięknie, lecz wewnątrz pełne są kości trupich i wszelkiego plugastwa. Tak i wy z zewnątrz wydajecie się ludziom sprawiedliwi, lecz wewnątrz pełni jesteście obłudy i nieprawości.
Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze obłudnicy, bo budujecie groby prorokom i zdobicie grobowce sprawiedliwych oraz mówicie: „Gdybyśmy żyli za czasów naszych przodków, nie bylibyśmy ich wspólnikami w zabójstwie proroków”. Przez to sami przyznajecie, że jesteście potomkami tych, którzy mordowali proroków. Dopełnijcie i wy miary waszych przodków!»
Wszystkie trzy dzisiejsze czytania są bezpośrednią kontynuacją wczorajszych. Kolejne wersy tego samego psalmu. Słowo o Słowie, które działa w nas wierzących. Nie słowo ludzkie, lecz Słowo Boże. Działające z mocą. W nas. Przemieniające nas.
Jak ma mnie przemienić tyrada Jezusa przeciw faryzeuszom? Mam sobie pomyśleć „Boże, dziękuję Ci Boże, że nie jestem jak faryzeusze, uczeni w Piśmie i inni obłudnicy. Wyznaję prawdziwą wiarę, nie cudzołożę, regularnie się modlę i uczestniczę we mszy świętej”? Przecież to byłaby właśnie faryzejska modlitwa (Łk 18, 11-12). To jest Słowo do mnie. To ja jestem grobem pobielanym. Z zewnątrz wyglądam pięknie – stały bywalec kaplicy, pobożnie złożone rączki, jasna deklaracja bliskiej więzi z Kościołem. To wszystko jest zewnętrzna szata. To, co należy zachowywać. A co jest tutaj wnętrzem? Patrząc z perspektywy naszej wspólnoty i mojej bardzo aktualnej sytuacji widzę tu przede wszystkim żywą miłość do żony. Sama fizyczna wierność i werbalne wyznanie miłości to wciąż zewnętrzna strona. Czy jest we mnie teraz pragnienie jej szczęścia, jej dobra, tęsknota za jej obecnością, jej bliskością? Czy jest we mnie ten żar płynący z sakramentu czy tylko sztywna powłoka wyboru i postawy? I na jaką drogę wkraczam rezygnując ze wspólnego mieszkania? Jak działa we mnie Słowo – ożywia i rozpala czy tylko wypala miękką glinę mojej woli w twardą skorupę wierności?
Wczorajsza część psalmu 139 mówiła o wszechobecności Boga, przede wszystkim w moim wnętrzu i ponad czasem. Dzisiejszy fragment przesuwa uwagę na fakt, że nic nie może mnie oddzielić od Jego miłości. Nawet najdalsze odejście od Niego, nawet najgłębsza ciemność, nawet największy grzech, najdłuższe w nim trwanie. To jest miłość, do jakiej On mnie wzywa. Moja miłość ma być czuła i gorąca niezależnie od tego, jak bardzo ukochana osoba próbuje się ode mnie oddzielić czy jak bardzo mnie rani. To wyzwanie ponad moją miarę, to może tylko sam Bóg, ale może również we mnie mocą Swojego sakramentu, jeśli Mu tylko na to pozwolę.

Re: Echo Słowa

: 28 sie 2019, 12:27
autor: Pantop
Jezus przemówił tymi słowami:
«Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze obłudnicy, bo podobni jesteście do grobów pobielanych, które z zewnątrz wyglądają pięknie, lecz wewnątrz pełne są kości trupich i wszelkiego plugastwa. Tak i wy z zewnątrz wydajecie się ludziom sprawiedliwi, lecz wewnątrz pełni jesteście obłudy i nieprawości.
Dziękuję Ci Panie Jezu za obnażenie zawartości mego wnętrza na forum.
Jest jak mówisz.
Ot i tyle.

Re: Echo Słowa

: 29 sie 2019, 21:44
autor: Ukasz
https://brewiarz.pl/viii_19/2908p/czyt.php3
Jr 1, 17-19
Pan skierował do mnie następujące słowa:
«Przepasz biodra, wstań i mów wszystko, co ci rozkażę. Nie lękaj się ich, bym cię czasem nie napełnił lękiem przed nimi.
A oto Ja czynię cię dzisiaj twierdzą warowną, kolumną żelazną i murem ze spiżu przeciw całej ziemi, przeciw królom judzkim i ich przywódcom, ich kapłanom i ludowi tej ziemi.
Będą walczyć przeciw tobie, ale nie zdołają cię zwyciężyć, gdyż Ja jestem z tobą – mówi Pan – by cię ochraniać».
Mk 6, 17-29
Herod kazał pochwycić Jana i związanego trzymał w więzieniu z powodu Herodiady, żony brata swego, Filipa, którą wziął za żonę.
Jan bowiem napominał Heroda: «Nie wolno ci mieć żony twego brata». A Herodiada zawzięła się na niego i chciała go zgładzić, lecz nie mogła. Herod bowiem czuł lęk przed Janem, widząc, że jest mężem prawym i świętym, i brał go w obronę. Ilekroć go posłyszał, odczuwał duży niepokój, a jednak chętnie go słuchał.
Otóż chwila sposobna nadeszła, kiedy Herod w dzień swoich urodzin wyprawił ucztę swym dostojnikom, dowódcom wojskowym i osobistościom w Galilei. Gdy córka tej Herodiady weszła i tańczyła, spodobała się Herodowi i współbiesiadnikom. Król rzekł do dziewczyny: «Proś mnie, o co chcesz, a dam ci». Nawet jej przysiągł: «Dam ci, o co tylko poprosisz, nawet połowę mojego królestwa». Ona wyszła i zapytała swą matkę: «O co mam prosić?» Ta odpowiedziała: «O głowę Jana Chrzciciela». Natychmiast weszła z pośpiechem do króla i prosiła: «Chcę, żebyś mi zaraz dał na misie głowę Jana Chrzciciela». A król bardzo się zasmucił, ale przez wzgląd na przysięgę i na biesiadników nie chciał jej odmówić. Zaraz też król posłał kata i polecił przynieść głowę Jana. Ten poszedł, ściął go w więzieniu i przyniósł głowę jego na misie; dał ją dziewczynie, a dziewczyna dała swej matce.
Uczniowie Jana, dowiedziawszy się o tym, przyszli, zabrali jego ciało i złożyli je w grobie.
Dwie obietnice.
Pierwsza ludzka: Proś mnie, o co chcesz, a dam ci. Przypomina Jezusowe wezwanie do wytrwałej modlitwy: proście, a będzie Wam dane. Zaraz jednak następuje doprecyzowanie: Dam ci, o co tylko poprosisz, nawet połowę mojego królestwa. Nawet połowę. Królestwa – maleńkiego obszaru rządzonego z łaski rzymskiego okupanta. Jezus obiecuje całe królestwo. Boże. Różnica objawia się jednak najpełniej w realizacji zobowiązania. Spełnienie słów króla przynosi śmierć i smutek.
Natomiast Bóg nie zaczyna od obietnicy, lecz od wezwania: przepasz biodra, wstań i mów wszystko, co ci rozkażę. Idź Moją drogą, idź ze Mną. Dopiero potem następuje obietnica: Ja czynię cię dzisiaj twierdzą warowną. Tę obietnicę składa w nasze ręce, to od nas samych zależy jej spełnienie: nie lękaj się ich, bym cię czasem nie napełnił lękiem przed nim. Bóg wzywa do posłuszeństwa, to brama do relacji z Nim, ale nie traktuje nas jak marionetki. Od nas wzywa, abyśmy z odwagą szli nieść Go dalej.
Obietnica świata jest kusząca, lecz fałszywa. Obietnica Boga jest wymagająca. Prowadzi nas w górę, ku Niemu.