helenast pisze:
Reasumując - lubią zdobywać je tak ?
Tak, ale ważniejsze od tego jest stwierdzenie odwrotne - nie lubią jak im się kobieta sama wystawia.
Oczywiście zdajemy sobie sprawę że tak jest, że czasem kobieta ma upatrzonego konkretnego faceta i chce go zdobyć - ale musi to tak robić, żeby on nie zauważył że to ona się stara.
Z żoną w małżeństwie jest zupełnie przeciwnie -bardzo lubimy kiedy widać, że ona się stara.
Zasada prosta - w większości facet chce kobietę zdobyć a nie samemu zostać upolowanym. A ta już zdobyta powinna się starać, a nie łaskawie być ze swoim mężem.
helenast post pisze:
3Has pisze:
Tyle a propos urody. Z tą urodą to jest tak - sowy nie są tym czym się wydają.
A to co ?
A to klasyka gatunku - Twin Peaks. Określenie "sowy nie tym czym się wydają" zostało użyte przez olbrzyma który przyśnił się agentowi Dale'owi Coooper'owi który prowadził śledztwo w sprawie zabójstwa Laury Palmer.
Wpisz w google "sowy nie są tym czym się wydają" - i policz wyniki, oraz spójrz na tematy (nie związane z serialem) w jakich to stwierdzenie zostało użyte.
"Owls are not what they seem" daje ćwierć miliona wyników w pół sekundy. To już klasyka:)
helenast post pisze:
Cóż - zostałyśmy już porównane do warzyw, do zwierząt , do ciągu liczb .... hm , ciekawie się robi
Nie, nie zostałyście, przynajmniej przeze mnie - czytaj proszę dokładnie.
Ja pisałem że w kwestii urody atrakcyjna kobieta to taka gdzie liczby Fibonacchiego muszą się zgadzać. I to jest prawda stwierdzona naukowo. To samo zresztą z urodą mężczyzn
Nie pisałem że kobiety są jak liczby - bo niestety nie są:) Liczby są zrozumiałe i precyzyjne:)
helenast post pisze:
To ciekawe ,że ciąg liczb Fibonacciego zastosowałeś w oznaczaniu urody kobiet - chętnie poczytam jeżeli rozwiniesz to .
.
Ciąg Fibonacchiego powstaje poprzez dodanie dwóch liczb naturalnych sąsiadujących ze sobą w owym ciągu. I tak mamy 0+1=1. Następna to 1+1=2. Potem mamy 1+2=3. Następnie 2+3=5 (bo dwie ostatnie wyliczone liczby to 2 oraz 3). Kolejna to 3+5=8. Następna 5+8=13. I tak dalej.
W urodzie chodzi o proporcje. Jeśli podzielisz dwie liczby ciągu Fibonacchiego przez siebie, otrzymasz tzw złotą proporcje - tym dokładniejszą im dwie większe liczby ciągu weźmiesz - jest to ok 1,618.
Według tej proporcji mamy zbudowane ciało. Można lubić panie grubsze albo chudsze - kwestia gustu, ale każdy lubi i docenia proporcje. Nawet modelki plus size mają je zachowane - chodzi o wyraźną różnicę między talią a biodrami i obwodem biustu - im bardziej zbliżona do złotej proporcji, tym lepiej.
Panie też lubią mężczyzn, u których jest wyraźna przewaga obwodu klatki piersiowej nad obwodem brzucha. Podobnie jeśli chodzi o harmonię w budowie kończyn, proporcji twarzy itp - tzw piękno wyznacza właśnie złota proporcja.
To jest biologia i tego nie przeskoczymy. Ale to też pokazuje dlaczego warto dbać o sylwetkę.
Na szczęście jednak jak pisałem - uroda nie jest najważniejsza. Ale jest ważnym atutem dla nas. Acz proporcje wskazują na to że w zasadzie każda dziewczyna może się podobać - i to nawet jeśli nie jest ładna z twarzy. Ładna sylwetka zrobi swoje:)