Karo17, kolejny post nasączony nieuprawnionymi ocenami. A przecież pouczasz mnie aby "pisać za siebie i o sobie" (co zresztą w przeciwieństwie do Ciebie robię). Ty tak celowo, czy tego nie zauważasz?
Ten post ma jednak więcej elementów do których chciałbym się odnieść. Dla Twego spokoju - każda z opisywanych przeze mnie spraw jest mi, niestety, dobrze znana z doświadczenia własnego lub kogoś w bliskim otoczeniu.
karo17 pisze: ↑04 cze 2018, 13:09
Angela, przepraszam ale przykład z Twoim mężem, to cięższa sprawa. Nie mówimy tutaj o sytuacjach ekstremalnych (przynajmniej ja nie mówię). Takich gdzie przyszły mąż miał kilkanaście kobiet wcześniej, odwiedzał agencje i tego typu prawy. Jak dla mnie to już jest ciężki przypadek (żeby nie powiedzieć bardziej dosadnie).
Nie wiem skąd czerpiesz wiedzę o otaczającym świecie, ale takie pogubienie jest dość powszechne karo17. Kilka/kilkanaście partnerek seksualnych przed ślubem to niestety w dzisiejszych czasach nie jest wcale ekstremalna sytuacja.
karo17 pisze: ↑04 cze 2018, 13:09
Porównywanie do poprzednich to już szczyt wg. Mnie.
Nie wiem, czy masz jakiekolwiek doświadczenie w tym temacie, jeśli nie - lepiej dla Ciebie. Porównywanie natomiast przychodzi w takiej sytuacji samo z siebie. Wątpie, by ktokolwiek mający takowe doświadczenia w żaden sposób nie porównywał. To jedna z wielu konsekwencji braku wstrzemięźliwości przed ślubem.
karo17 pisze: ↑04 cze 2018, 13:09
Jeśli ktoś po takiej przeszłości decydował się na ślub i życie z jedną to bezwzględnie „powinien” (wiem że nie lubicie tego słowa) odciąć się od tego co było, wyspowiadać i zacząć powiedzmy nowe życie z żoną. W innym przypadku nie powinien brać ślubu. Takie moje prywatne zdanie.
Zazwyczaj nawet tak się właśnie dzieje - ktoś z takimi doświadczeniami spotyka kogoś z kim chce spędzić resztę życia, przed ślubem najpóźniej się spowiada, zaczyna nowe życie. I co z tego, skoro konsekwencje tego grzechu najczęściej i tak dopadają?
I to nie tylko tego który był pogubiony, ale konsekwencje ponosi również współmałżonek, nawet jeśli był przed ślubem czysty. To są właśnie konsekwencje współżycia przed ślubem.
karo17 pisze: ↑04 cze 2018, 13:09
Dlaczego określasz dziecko jako błąd i zło konieczne? Niesprzyjające warunki czyli jakie? Opisałem wcześniej trzy przykłady.
Tak mogą myśleć 16 czy 17 latkowie którzy niechcąco wpadli. Całkiem inaczej ta sama sytuacja może wyglądać dla powiedzmy narzeczonych którzy są dla siebie pierwszymi czy dla wspomnianych 45 latków którzy mają ślub cywilny (cudzołóstwo nadal obowiązuje) mieszkaj ze sobą 10 lat. Dla takich osób też byłyby to niesprzyjające warunki?
Litości. Ale tak jak pisałem wcześniej. Najlepiej wszystkich do jednego worka
Kim jesteś by decydować kto jak może myśleć? To, że nie mieści się to w Twoim pojmowaniu, wcale czegoś nie wyklucza.
Opisujesz powyżej swoje doświadczenia, lub doświadczenia ludzi których znasz? Jeśli nie, czemu służyć ma to teoretyzowanie?
Jaką tezę ma poprzeć?
karo17 pisze: ↑04 cze 2018, 13:09
Wspomniany św. Piotr też nie miał dobrego „startu”. A jak później płomiennie przemawiał do ludu! Dziwne że nikt nie przypomniał św. Piotrowi wtedy jak przemawiał że kilkanaście dni temu zaparł się Jezusa... Ale to inny temat.
A co to ma do rzeczy? Skoro to inny temat, to w jakim celu go przywołujesz?
karo17 pisze: ↑04 cze 2018, 13:09
Angela w jednym poście piszesz o nieodpowiedzialnym starcie, a w następnym że ważniejszy jest efekt końcowy dla zbawienia. Różnie dobrze można napisać „grzechy są częścią życia ale ważniejsze jest zbawienie”. Nie jest to tzw. Oczywista oczywistość?
Po raz kolejny jesteś w tym poście niegrzeczny.
karo17 pisze: ↑04 cze 2018, 13:09
Pavel, krótko.
Jednak zwracałbym uwagę, że najlepiej pisać we własnym imieniu. To że Tobie jak pisałeś współżycie przyniosło same kłopoty, oznacza że wszystkim ludziom którzy współżyli przynosi tylko kłopoty?
No właśnie. Znacznie lepiej pisać za siebie i o sobie.
Kolejna niegrzeczna uwaga, zwłaszcza, że sam się niemalże kompletnie do niej nie stosujesz. Masz problem z zauważeniem tego, czy też myślisz, że tutaj ludzie mają problemy z czytaniem?
Zadajesz pytanie na które sam sobie odpowiadasz. W dodatku błędnie. To nie ja wymyśliłem, że każdy grzech ciężki przynosi kłopoty grzesznikowi. To nauka Ewangelii. Oczywiście Ty wiesz lepiej, zostawię Cię z tą świadomością.
karo17 pisze: ↑04 cze 2018, 13:09
Mare. Na czym opierasz słowo ZAWSZE? Wiemy doskonale że inaczej wygląda sytuacja 17 latków współżyjących gdzie słowo zawsze jest jak najbardziej na miejscu (możliwa aborcja itd.) A jak słowo zawsze odnieść do wspomnianego 10 letniego małżeństwa którzy mieszkają razem a mają ślub tylko cywilny (dalej cudzołóstwo). Gdy i w tym i w tym przypadku pojawi się dziecko sytuacja jest diametralnie inna.
Takie są bowiem konsekwencje grzechu ciężkiego. Piszę o ziemskich konsekwencjach.
Poradziłbym Ci posłuchanie/poczytanie Pulikowskiego, ale pamiętam, że wg Ciebie jego mądrość i wiedza poparte ponad 30 letnim doświadczeniem w pracy z małżeństwami, oraz ponad 40 letnie własne doświadczenie małżeńskie, nadają się tylko dla 80latków.
Twoja ignorancja - Twoja sprawa.
Może więc w takim razie warto udać się po wyjaśnienia do księdza?
karo17 pisze: ↑04 cze 2018, 13:09
Kończąc już przydługi post. Wiele osób błędnie mnie zrozumiało mam ważenie. Nigdzie nie namawiam do grzechu. Wiemy jaka jest nauka KK. Piszę tylko o tym że całkowicie nieuzasadnione jest wrzucanie wszystkich do jednego worka.
Namawiania i ja nie zauważyłem, natomiast wg mnie wyraźnie konsekwencje współżycia przed małżeństwem bagatelizujesz. Skoro znasz naukę KK, dlaczego z nią polemizujesz na katolickim forum?
karo17 pisze: ↑04 cze 2018, 13:09
Czy też św. Piotra byśmy ukamienowali? Bo gorszy, grzeszny, miał zły start. A my chcemy czystych od narodzin księży i przewodników. Inni są beeee.
Mógłbyś czymś poprzeć ten wywód, jego genezę i cel? Najlepiej cytatem z tego wątku.
Kto kogo w tym wątku kamienował?
Kto kogo w tym wątku potępiał?
To, że masz bogatą wyobraźnię, nie uprawnia Cię do stosowania przeniesienia tejże na forumowiczów.
karo17 pisze: ↑04 cze 2018, 13:09
I małe świadectwo (autentyczne) na koniec. Trochę w innym temacie ale może być pomocne.
Bliska osoba z rodziny miała bardzo ciężkie dzieciństwo. Pijaństwo, awantury w domu, później dom dziecka. Totalnie „wykrzywione” wzorce. Po trzech miesiącach od poznania chłopaka biorą ślub. W tamtym roku 25 rocznica ślubu. Dwójka dzieci odchowane, wpojone wartości. Rodzina szczęśliwa „jakich mało”. Gdzie tu LOGIKA?
Jak dla mnie takie małżeństwo, jak i przykład św. Piotra pokazuje że mimo ZŁEGO STARTU, można dawać taki przykład, iż osoby czyste i bezgrzeszne „w swoich oczach” robią wielkie oczy na ich widok. Po czym i tak złapią za kamienie i będą w nich rzucali...
To, że się źle wystartuje, nie oznacza, że nie można świetnie skończyć. To głosi przecież Ewangelia, popatrz na np. Św. Mateusza, Marię Magdalenę, a nawet jednego z łotrów wiszącego na krzyżu obok Jezusa.
Nie odkryłeś więc nic nowego. Cytując Ciebie:
karo17 pisze:Nie jest to tzw. Oczywista oczywistość?
Skąd u ciebie ta mania z kamienowaniem?
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk