soprasia pisze: ↑28 cze 2018, 19:46
ozeasz pisze: ↑28 cze 2018, 18:55
Bo to o czym napisałaś widzę jako brak ufności - obustronnej .
W czym to widzisz u mnie? Chętnie się przyjrzę Twoimi oczami samej sobie.
Opowiem sama nieco:
Ja ufności o tyle nie mam, że jako rodzina przestaliśmy być nr. 1 w Jego życiu.
Właściwie nie wiem kiedy to się stało, ale być może już dawno. Zatem to
oczywiste, że nie jest gotów na wielkie poświęcenie dla nas. Co innego gdyby chodziło o jego misję.... I mówię to bez złośliwości. Łatwiej byłoby mu wydać pieniądze " na inwestycje" niż na dom.
Owszem to jest jakiś rodzaj odpowiedzialności, ale skoro wydało się na świat troje dzieci, to
wydawałoby się odpowiedzianością stwarzanie im warunków do życia, nie jedynie środków do przeżycia. Ale to chyba go nie przekonuje.
Soprasiu ...widzę to po tym jak opisujesz Waszą relację Twoimi oczyma ,całokształt Twojego spojrzenia ,tak odbieram to co piszesz ,możesz się z tym zgodzić , lub nie .
Przecież to Ty szukasz tu jakieś "weny" , pomocy , wskazówki ,a kiedy słyszysz ,czytasz w innych również wątkach ,postach spojrzenie inne niż się spodziewasz , to nie potrafisz nad tym się zatrzymać ?
Tak wygląda Nasza konwersacja z Tobą w tych kilku wątkach w których sie zaangażowałaś przez wpisy ,to oczywiście jest znów widziane moimi oczyma .
I jest to pewna regułą ,czy tu na forum ,czy w rozmowach w ogniskach ,człowiek widzi po swojemu (zauważam to , co jest też w jakiś sposób naturalne ,bo przecież każdy ma jakieś spojrzenie swoje własne -subiektywne ),
szczególnie kiedy sie "okopie " na stanowisku w "wojnie małżeńskiej" siedzi w tym "okopie" i każde wyjście z tego "swojego okopu-spojrzenia" widzi jako atak ,lub co najmniej zagrożenie . Czy jesteś tego świadoma ?
Czy zauważasz że gdybyś miała rozwiązania waszych problemów ,prawdopodobnie by Ciebie tu nie było ?
Więc chcę Ci pokazać ,że Twój sposób myślenia jest prawdopodobnie sfokusowany nie na tym co jest PRAWDZIWYM PROBLEMEM , i napisałem prawdopodobnie bo mogę się też mylić.
Piszę to czerpiąc z własnych i innych doświadczeń .
Dzisiaj gdybym był Twoim mężem i czytał co piszesz tak bym właśnie to odbierał jako brak zaufania mnie mężczyźnie mężowi który jest oceniany w swoich działaniach
Soprasia pisze:oczywiste, że nie jest gotów na wielkie poświęcenie dla nas...…….. Łatwiej byłoby mu wydać pieniądze " na inwestycje" niż na dom.
A skoro Twoje uwagi biorą się z oceny tego kim jest Twój mąż , są w swoim efekcie adekwatne do Twojego spojrzenia co widzę tu jak na dłoni ,czy mąż to widzi w Waszych rozmowach ,Twojej postawie , współpracy lub jej braku.
W zaufaniu jest pewne szaleństwo ,jeśli nie zrobisz kroku wiary ,tak samo jest w relacji z Bogiem , tracisz możliwość zobaczenia "cudu" , jeśli zrobisz jest możliwość że wiara była bez pokrycia
Zachowania "bez wiary" w świecie ludzkim odbierają tej drugiej stronie również ufność że działania które są Jego zaangażowaniem odbierane są niezgodnie z intencją ,trzeba mocnego charakteru żeby te przesłanki nie miały wpływu na stałość poczynań w tym wypadku Twojego męża.
Sytuację analogicznie obrazuje historia wyjścia Izraela z Egiptu i ufność Bogu którego nie tylko widzieli ,ale doświadczali każdego prawie dnia naocznie .
Jeśli czytałaś to i wiesz może o co chodzi ,ile razy naród doświadczył łaski Boga ,a ile razy dzień ,czy dwa później narzekał i złorzeczył Bogu ?
Kiedyś czytałem dobrą książkę " Przebudzenie na Broadway'u" obrazująca postawę Izraela jako
śpiewającego po niewłaściwej stronie pieśń chwały , bo co to za wiara kiedy chwalisz Boga po tym jak przejdziesz morze ,wiara- zaufanie jest wtedy kiedy śpiewasz tę pieśń , przed rozstąpieniem sie wód .
Niestety te i inne czyny ,brak ufności , które Bóg znosił w dalszym ciągu (czyli Izrael nie chciał uwierzyć z jakiś powodów mimo ciągłych cudów), doprowadziły do tego , że to niewierne pokolenie nie mogło wejść do ziemi obiecanej .
Więc ja tak to widzę , ufność to postawa "sprzed rozstąpienia" , niestety w tym co piszesz widzę postawę Izraela który w momencie kryzysu ,trudu narzeka i ocenia poczynania Boga wołając :
po coś nas tu przyprowadził żebyśmy tu wszyscy poginęli ?
Oczywiście nie bierz tego dosłownie ,jest to pewien obraz który ma coś przedstawić ,twój mąż to nie Bóg ,i Jego zachowanie może być błędne , jednak Jego tu nie ma ,ja tylko odpowiadam jak odbieram to co opisujesz. Pozdrawiam serdecznie i życzę błogosławionej niedzieli .
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II