Re: Pomoc osobie z problemem pornografii
: 25 paź 2018, 15:48
Witaj Pavel i krople rosy
Wiem że aby pomoc mężowi jako" mądra " żona powinnam zadbać w chwili obecnej o naszą relację małżeńską ale jak w "taktyczny" sposób poprowadzić męża do podjęcia starań pracy nad sobą i problemem z pornografią. Może jakieś pomysły bo szczerze mówiąc moje sie już wyczerpały.
Jeśli chodzi o wprowadzenie NPR to sama ucząc się starałam się na tyle ile umiałam rozmawiać o chęci wprowadzenia NPR do naszym pożycia. Odkrywanie metody "podobało się " mężowi. Szczególnie możliwość cieszenia się sobą w pełnym akcie małżeńskim bez strachu( dodam ze mamy juz 4 dzieci i dodatkowo jesteśmy obciążeni dziedziczeniem recesywnym choroby genetycznej).
Niestety kiedy doszłam w nauce metody do kwestii wstrzemięźliwości , mężowi juz nie pasowała ta " matoda" i jakiekolwiek moje staranie wyjaśnienia moich chęci stosowania tej metody było odrzucane przez męża. Próbowałam tłumaczyć mężowi ze powinniśmy zadbać o naszą relację a czas wstrzemięźliwości jest dobrym na to czasem zeby w inny sposób zadbać o siebie na wzajem. Mąż niestety twierdził wtedy ze nie jest żadnym nastolatkiem i nie będzie bawił się w jakąś platoniczną miłość. Kiedy przychodzi czas wstrzemięźliwości starała się nie odsuwać od męża ale z dnia na dzień mąż " odsuwa się " ode mnie i w złośliwości np: mówi mi żebym sobie wyszła bo on musi sobie dobrze zrobić. Więc tu zgodzę się z jacek- sychar że wstrzemięźliwość nie jest wytłumaczeniem do pewnych negatywnych zachowań seksualnych.
I jeszcze odniosę sie do słów ks. Dziewieckiego w jednej z jego konferencji sycharowskim ( ja .. ciebie biorę za żonę/męża) w której mówi o tym ze my sami nie możemy "ofiarować" współmałżonkowi swojej czystości, drogi do świętości, wolności bo my sami dostaliśmy to w darze od Boga.
Czy w takim razie jeśli postanowią " towarzyszyć " mężowi w drodze do osiągnięcia czystości zgadzając się współżycie by zmniejszyć chęci męża do sięgania po "filmiki" nie spowoduję odwrotnego efektu a jak mówi ks. Dziewiecki " .... oboje staniemy się martwi w relacji z Bogiem " . Przecież to Bóg powinien być dla nas najważniejszy a dopiero potem współmałżonek i nie wolno nam stawiać małżonka ponad Boga.
Wiem że aby pomoc mężowi jako" mądra " żona powinnam zadbać w chwili obecnej o naszą relację małżeńską ale jak w "taktyczny" sposób poprowadzić męża do podjęcia starań pracy nad sobą i problemem z pornografią. Może jakieś pomysły bo szczerze mówiąc moje sie już wyczerpały.
Jeśli chodzi o wprowadzenie NPR to sama ucząc się starałam się na tyle ile umiałam rozmawiać o chęci wprowadzenia NPR do naszym pożycia. Odkrywanie metody "podobało się " mężowi. Szczególnie możliwość cieszenia się sobą w pełnym akcie małżeńskim bez strachu( dodam ze mamy juz 4 dzieci i dodatkowo jesteśmy obciążeni dziedziczeniem recesywnym choroby genetycznej).
Niestety kiedy doszłam w nauce metody do kwestii wstrzemięźliwości , mężowi juz nie pasowała ta " matoda" i jakiekolwiek moje staranie wyjaśnienia moich chęci stosowania tej metody było odrzucane przez męża. Próbowałam tłumaczyć mężowi ze powinniśmy zadbać o naszą relację a czas wstrzemięźliwości jest dobrym na to czasem zeby w inny sposób zadbać o siebie na wzajem. Mąż niestety twierdził wtedy ze nie jest żadnym nastolatkiem i nie będzie bawił się w jakąś platoniczną miłość. Kiedy przychodzi czas wstrzemięźliwości starała się nie odsuwać od męża ale z dnia na dzień mąż " odsuwa się " ode mnie i w złośliwości np: mówi mi żebym sobie wyszła bo on musi sobie dobrze zrobić. Więc tu zgodzę się z jacek- sychar że wstrzemięźliwość nie jest wytłumaczeniem do pewnych negatywnych zachowań seksualnych.
I jeszcze odniosę sie do słów ks. Dziewieckiego w jednej z jego konferencji sycharowskim ( ja .. ciebie biorę za żonę/męża) w której mówi o tym ze my sami nie możemy "ofiarować" współmałżonkowi swojej czystości, drogi do świętości, wolności bo my sami dostaliśmy to w darze od Boga.
Czy w takim razie jeśli postanowią " towarzyszyć " mężowi w drodze do osiągnięcia czystości zgadzając się współżycie by zmniejszyć chęci męża do sięgania po "filmiki" nie spowoduję odwrotnego efektu a jak mówi ks. Dziewiecki " .... oboje staniemy się martwi w relacji z Bogiem " . Przecież to Bóg powinien być dla nas najważniejszy a dopiero potem współmałżonek i nie wolno nam stawiać małżonka ponad Boga.