Świadomość - klucz do pełni życia

Wiedza, która może pomóc, gdy boli dusza...

Moderator: Moderatorzy

Inna
Posty: 332
Rejestracja: 23 lip 2017, 21:47
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Świadomość - klucz do pełni życia

Post autor: Inna »

Żeby zdobyć klucz, trzeba wiedzieć jak on wygląda i co można nim otworzyć.
Nie posiadając tej wiedzy, staje się on zbyteczny.
Świadomość to swego rodzaju wiedza . W języku łacińskim określana jest jako „conscientia” – „con” i „scientia” (z wiedzy).
Już od najmłodszych lat ludzie zdobywają różnorodną wiedzę aby umieć właściwie odbierać rzeczywistość. Bez wiedzy nie można dostatecznie pojąć wszystkiego. Wiedza też nie gwarantuje świadomości, ale ją tworzy.
Świadomość to nie tylko wiedza, ale i przytomność, zdolność przeżywania, umiejętność dokonywania wyborów, a co najważniejsze – znajomość samego siebie, czyli samoświadomość. Bo samoświadomość to istotna część świadomości czyli klucza do pełni życia
Od razu zaznaczę, że pełnia życia to nie pełnia szczęścia, na którą składają się wyłącznie radosne chwile. Pełnia życia to zarówno chwile radosne jak i smutne.
Pełnia życia nie jest też stanem, który można posiadać.
Zapyta ktoś: „To po co mi klucz do czegoś, czego mieć nie mogę?”
Odpowiem: „Niczego nie mamy na własność. Jedynie siebie. I od nas zależy czy chcemy to życie przeżyć czy przeczekać ”.
A żeby żyć, trzeba mieć cel, sens, trzeba rozwijać swoją osobowość, kształcić charakter, inaczej pozostają instynkty, czyli czysta biologia, a co za tym idzie – nieświadomość.
Nieświadomość to z kolei niebyt, niewola. Nieświadomymi ludźmi łatwo można manipulować, a przecież nikt z nas nie lubi gdy się nim manipuluje. I chyba nikt nie chce tkwić w niewoli.
Świadomość to wolność, ale też ból istnienia.
Ja jej doznałam przez mękę i cierpienie, bo tylko taką drogą można tej wolności posmakować.
I znowu ktoś powie: „To po co cierpieć? Lepiej żyć nieświadomie a szczęśliwie”
A ja znowu odpowiem: „Żyć nieświadomie, to żyć połowicznie, w niewoli, w niebycie, na ciągłym głodzie emocjonalnym i duchowym”.
Coś o tym wiem, bo ja długi czas żyłam w nieświadomości. I to życie płynęło ale było bez smaku, jałowe, puste.
Dopiero świadomość otworzyła mi oczy na inną jakość życia – na pełnię życia.
Taka ŚWIADOMOŚĆ pojawia się często w obliczu straty kogoś lub czegoś bliskiego.
U mnie pojawiła się kilka lat temu. Asystowała jej PRAWDA.
Pukała, ale nie chciałam jej otworzyć, udawałam że mnie nie ma (wypierałam), bałam się konfrontacji, bo konfrontacja z nią zwiastowała ból i cierpienie.
A ja cierpieć nie chciałam. Dostatecznie cierpiałam już przez większość swojego życia, wypierając oczywiście to cierpienie, udając że żyję pełnią życia, które z pełnią niewiele miało wspólnego. Chyba że mówimy o pełni niewoli.
Bo moje życie było zniewolone przez NIEŚWIADOMOŚĆ właśnie.
A nieświadomość często idzie w parze z uzależnieniami, których miałam kilka. I nie chodzi tylko o używki. Uzależnić się można od wszystkiego. Nawet od człowieka.
Miałam. Bo właśnie ŚWIADOMOŚĆ pozwoliła mi się z nimi pożegnać.
Wpadła do mnie niczym burza, zalała deszczem (łzami), cisnęła błyskawicami (konkretnymi sytuacjami), wichurą wymiotła wszystkie kąty (moje wyobrażenia). Poczyniła spustoszenie w moim świecie. Jak się później okazało był to świat magiczno życzeniowy, nierealny, iluzja.
Po tej nawałnicy powstała jeszcze większa pustka w której dotychczas się tułałam i której niczym wypełnić nie mogłam.
Dopiero kiedy zaczęłam wypełniać ją WIEDZĄ o sobie poczułam, że tworzę nowy świat – REALNY.
Realność bolała. Praca nad sobą i liczne terapie przynosiły ból, bo poznawałam PRAWDĘ o sobie, a taka PRAWDA boli najbardziej. Poznając siebie nie da się już żyć tak jak żyło się dotychczas. PRAWDA uwiera, przygniata, ale też uwalnia.
A w Biblii przecież napisano : „Poznacie prawdę, a prawda Was wyzwoli”
I tego się złapałam. Bo uwierzyłam, że tylko prawda wiedzie do życia w wolności a ja bardzo chciałam się uwolnić.
Ową pustkę wypełniłam też Bogiem. Na swój sposób. Nie taki, który początkowo mi narzucono i wpojono czyli w trybie rozkazująco – orzekającym, ale w trybie przypuszczającym.
Mój Bóg jest miłosierny. Z każdego zła wyciąga dobro.
Wierzę, że dla każdego z nas ma plan i nic przypadkiem się nie dzieje. ŚWIADOMOŚĆ taką uzyskałam dzięki DOŚWIADCZANIU obecności Boga w moim życiu. Ilekroć chciałam się poddać, zawsze zdarzyło się coś co mnie podnosiło na duchu. Widzę to z perspektywy ostatnich 6 lat.
Wierzę, że wszystko ma sens.
Nawet ta droga przez mękę. Ona uszlachetnia i prowadzi do wolności.
A wolność ma intensywny smak świadomego życia.
To nic, że świadomość boli. Ból jest znakiem że żyjemy. Unikając bólu unikamy życia. Doświadczając bólu, doświadczamy życia.
A doświadczenia to klucze do świadomości. Bo świadomość ma wiele nieotwartych drzwi. Przez całe swoje życie te klucze zbieramy i od nas zależy czy otworzymy kolejne drzwi, czy pozwolimy świadomości na życie pełnią życia, na życie bez lęku, w wolności, w prawdzie.
Rozwijajmy się duchowo i umysłowo. Nie zamykajmy się na wiedzę ogólną i wiedzę o sobie. Przyglądajmy się sobie.
Świadomość jest w nas. Wystarczy włączyć autorefleksję.
Autorefleksja to z kolei klucz do osobistego rozwoju.
Pozbierajcie zatem wszystkie klucze (a sporo ich dziś tutaj) i ruszajcie w świadomą podróż jaką jest nasze życie. Zacznijcie od razu, nie odkładajcie na potem, bo potem może być za późno...
Pisząc ten artykuł straciłam szwagra. Zmarł niespodziewanie i tragicznie. Miał zaledwie 33 lata i wiele planów. Śmierć przekreśliła wszystkie.
Wierzę, że ta sama śmierć włączyła autorefleksję u wielu bliskich i dalszych znajomych na temat kruchości życia.
Żyjmy zatem pełnią życia. Żyjmy świadomie.
"Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia"
(Flp 3,14)
Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Świadomość - klucz do pełni życia

Post autor: Pantop »

Miałem chęć na polemikę ale mi przeszło. Naturalnie przeszło. Wystarczyła chwila świadomości :mrgreen:

Po raz kolejny uświadamiam sobie że nie mam prawa zaprzeczać tezom innych osób, nawet gdy moje doświadczenie mówi co innego. Z prostego powodu że każdy odrabia swoją lekcję na swój sposób we właściwym czasie.

Nie jest tak że nie zgadzam się ze wszystkim. Powiedzmy że pewne rzeczy ująłbym inaczej. Kosmetyka. Natomiast ogólny kierunek jest słuszny.

W jednej z książek, której tytułu celowo nie podam, spotkałem się z odniesieniem postrzegania do poznania. Ludzie najczęściej będąc uwarunkowanymi rzadko postrzegają otaczający ich świat, ludzi, zdarzenia takimi jakimi one są. Czasem brakuje im wiedzy, czasem doświadczenia, cierpliwości etc. Gdyby jednak osiągnęli nieosiągalną granicę 100% postrzegania to.. niewiele im to da. Choć - dać - da, ale nie zmieni wiele w sferze ducha.
O! I tu kłania się poznanie.
Poznanie (owa świadomość do której nawiązuje Inna) nie jest wynikiem pracy, wiedzy, wysiłku, wyrzeczeń, cierpienia - a łaski.
Jednocześnie nie poddaję w wątpliwość pozytywów z pracy i starań nad osobistym rozwojem. To szczytne rzeczy. Wiem tylko że poznania nie sposób ,,wypracować,, a tylko otrzymać. To więcej kwestia postawy niż jakichkolwiek starań.

Ponieważ lubię porównania więc by zobrazować powyższe, nieprzekonanym zadam zadanie: Spróbujcie zapracować tak żeby wysłać jeden kupon i wygrać kumulację w totka :idea:

Podejrzewam że rozumiem iż to o czym Inna piszesz to świadomość ludzka, ziemska. Ok.
Przecież taka jest także przydatna, niekiedy niezbędna w świecie materii.
Bo kiedy nadchodzi Świadomość przez duże ,,Ś,, to wtedy nie ma zmiłuj. Jedyne jak można ją opisać to tak, że nie da się tego zrobić. Jest to poza ramami języka, uczuć, emocji bo nie jest z tego świata.
Podobnie jako i my nie jesteśmy.
Ale to już inna historia - no nie Inna? :mrgreen:
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Świadomość - klucz do pełni życia

Post autor: Caliope »

Dla mnie poczucie świadomości nastąpiło gdy zobaczyłam śmierć, prawdziwą obok mnie. Byłam do końca w hospicjum z bliską osobą, trzymałam ją za rękę. Po takim wydarzeniu zawsze przypominam sobie, że trzeba żyć, bo nie wiadomo kiedy Bóg wezwie do siebie, śmierć jest nieunikniona.
Inna
Posty: 332
Rejestracja: 23 lip 2017, 21:47
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Świadomość - klucz do pełni życia

Post autor: Inna »

Pantop pisze: 21 paź 2021, 12:24
Bo kiedy nadchodzi Świadomość przez duże ,,Ś,, to wtedy nie ma zmiłuj. Jedyne jak można ją opisać to tak, że nie da się tego zrobić. Jest to poza ramami języka, uczuć, emocji bo nie jest z tego świata.
Podobnie jako i my nie jesteśmy.
Ale to już inna historia - no nie Inna? :mrgreen:
No ja na pewno nie jestem z tego świata :?
I o tym będzie tez "historia " :lol:
"Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia"
(Flp 3,14)
Inna
Posty: 332
Rejestracja: 23 lip 2017, 21:47
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Świadomość - klucz do pełni życia

Post autor: Inna »

Pantop pisze: 21 paź 2021, 12:24
Poznanie (owa świadomość do której nawiązuje Inna) nie jest wynikiem pracy, wiedzy, wysiłku, wyrzeczeń, cierpienia - a łaski.
Jednocześnie nie poddaję w wątpliwość pozytywów z pracy i starań nad osobistym rozwojem. To szczytne rzeczy. Wiem tylko że poznania nie sposób ,,wypracować,, a tylko otrzymać. To więcej kwestia postawy niż jakichkolwiek starań.
A tu się nie zgodzę :)
Świadomość jest wynikiem pracy i chęci przede wszystkim.
Oczywiście pełnej świadomości nie osiągnę i chyba nikt tego nie dokona, ale jakąś część trzeba sobie jednak samemu wypracować.
"Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia"
(Flp 3,14)
Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Świadomość - klucz do pełni życia

Post autor: Pantop »

Inna pisze:A tu się nie zgodzę :)
Świadomość jest wynikiem pracy i chęci przede wszystkim.
Oczywiście.
Ta o której piszesz, jest wynikiem.

Ja niezgrabnie starałem się pisać o tej Świadomości, która J E S T.
Inna
Posty: 332
Rejestracja: 23 lip 2017, 21:47
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Świadomość - klucz do pełni życia

Post autor: Inna »

Wstyd się przyznać ale mało wiem o łasce albo inaczej - złe dane w systemie 😳
Troszkę jednak poczytałam (wygrałam nowe dane), bo jakoś mi uwierało to co napisałam wyżej.
Świadomość to jednak łaska. Przyznaję z pokorą.
"Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia"
(Flp 3,14)
Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Świadomość - klucz do pełni życia

Post autor: Pantop »

Proszę o spokój
:P
Spokojnie Inna
Tak od razu się nie przyznawaj. Asertywności trochę. A jak trzeba to i zadziorności.
Broń swego zdania jeśli w nie wierzysz.
:mrgreen:

W każdym chyba człeku (piszę o sobie) jest taka maniera by prostować drogi innych podług swych koncepcji popartych własnym doświadczeniem.
No tak. Ale choć podobni, nigdy nie jesteśmy tacy sami.
Toteż każdy ma prawo przerabiać taką lekcję, która mu akurat teraz odpowiada.
Pisałem o tym wcześniej.
Warto w tym momencie nawiązać do tego:
Inna pisze:Od razu zaznaczę, że pełnia życia to nie pełnia szczęścia, na którą składają się wyłącznie radosne chwile. Pełnia życia to zarówno chwile radosne jak i smutne.
Od siebie dodam - i te nijakie będące pomiędzy nimi.




Cieszę się że ktoś na świeżo podniósł ważkie zagadnienia.
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4368
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Świadomość - klucz do pełni życia

Post autor: ozeasz »

Inna pisze: 21 paź 2021, 8:49 Mój Bóg jest miłosierny. Z każdego zła wyciąga dobro.
Wierzę, że dla każdego z nas ma plan i nic przypadkiem się nie dzieje. ŚWIADOMOŚĆ taką uzyskałam dzięki DOŚWIADCZANIU obecności Boga w moim życiu. Ilekroć chciałam się poddać, zawsze zdarzyło się coś co mnie podnosiło na duchu. Widzę to z perspektywy ostatnich 6 lat.
Wierzę, że wszystko ma sens.
Nawet ta droga przez mękę. Ona uszlachetnia i prowadzi do wolności.
A wolność ma intensywny smak świadomego życia
Prawda i wolność ...fascynujące pojęcia, co do męki i bólu, nieomal od początku świadomej drogi z Bogiem towarzyszy mi wiele słów z Pisma Świętego, myślę że dobrze oddają to co napisałaś jedne z nich zamieszczone w 2 rozdziale Księgi Syracha 1-11, przytoczę tu tylko jeden wers:
Bo w ogniu doświadcza się złoto,
a ludzi miłych Bogu - w piecu utrapienia.
Warto go jednak przeczytać w kontekście tego rozdziału aby nabrał właściwego sensu. Pozdrawiam serdecznie. :)
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
ODPOWIEDZ