Aspekt braku seksu- spójrzmy obiektywnie
Moderator: Moderatorzy
Re: Aspekt braku seksu- spójrzmy obiektywnie
Pantopie, osobiście znam tu na forum kilku panów, którzy już dłużej niż 8 lat nie współżyli.
I co w związku z tym? Dlaczego uważasz, że Twoje odczucia z tym związane są bardziej dotkliwe niż innych.
Widzę, że Ciągle lubisz podbijać swoje doświadczenai jako jedyne w swoim rodzju i niepowtarzalne.Pokazywać, że tak żle jak Ty to nikt nie ma, porównywać do innych wielkość własnych doświadczeń. Nie będę tego nazywała, bo to nie mój problem, a Ty jak widać nie masz ochoty tego ponazywać. Powiem Ci jednak, że wbrew temu co sądaisz, wcale nie jsteś w swoich doświadczeniach taki wyjątkowy i jedyny...
Wracając do tematu głównego... Ja, biedny Pantop już 8 (słownie OSIEM!!!) lat nie współżyję z żoną ( która notabene ze mną nie mieszka, więc nie jastem na codzień narażony na jej wdzięki, zapach itp), a ty lena masz możliwoość raz na kilka miesięcy tego doświadczyć. Co z tego, że masz na codzień męża i doświadczasz jego obecność 24h na dobę ?
Uwielbiasz się licytować? Ok
Ja w sytuacji leny (mąż obok na codzień) bez współżycia ( z wyłącznej decyzji męża)7 lat, Ty z żoną na odległość 8
Kto ma/miał gorzej?
I po co komu takie porównanie i licytacja?
Co ona wnosi?
Nic, kompletnie nic.
Dobrze napisał Filemon, przede wszystkim pokara względem problemów innych jest potrzebna każdemu z nas.
Bo wbrew pozorom wcle nie jesteśmy we własnych rozterkach i problemach tacy wyjątkowi.
I co w związku z tym? Dlaczego uważasz, że Twoje odczucia z tym związane są bardziej dotkliwe niż innych.
Widzę, że Ciągle lubisz podbijać swoje doświadczenai jako jedyne w swoim rodzju i niepowtarzalne.Pokazywać, że tak żle jak Ty to nikt nie ma, porównywać do innych wielkość własnych doświadczeń. Nie będę tego nazywała, bo to nie mój problem, a Ty jak widać nie masz ochoty tego ponazywać. Powiem Ci jednak, że wbrew temu co sądaisz, wcale nie jsteś w swoich doświadczeniach taki wyjątkowy i jedyny...
Wracając do tematu głównego... Ja, biedny Pantop już 8 (słownie OSIEM!!!) lat nie współżyję z żoną ( która notabene ze mną nie mieszka, więc nie jastem na codzień narażony na jej wdzięki, zapach itp), a ty lena masz możliwoość raz na kilka miesięcy tego doświadczyć. Co z tego, że masz na codzień męża i doświadczasz jego obecność 24h na dobę ?
Uwielbiasz się licytować? Ok
Ja w sytuacji leny (mąż obok na codzień) bez współżycia ( z wyłącznej decyzji męża)7 lat, Ty z żoną na odległość 8
Kto ma/miał gorzej?
I po co komu takie porównanie i licytacja?
Co ona wnosi?
Nic, kompletnie nic.
Dobrze napisał Filemon, przede wszystkim pokara względem problemów innych jest potrzebna każdemu z nas.
Bo wbrew pozorom wcle nie jesteśmy we własnych rozterkach i problemach tacy wyjątkowi.
lecz [Pan] mi powiedział: «Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali».
(2Kor 12,9)
(2Kor 12,9)
Re: Aspekt braku seksu- spójrzmy obiektywnie
pisze: ↑10 lut 2018, 20:32 poddaje do refleksji ...
Kiedy do spowiednika? Kiedy do terapeuty? - o. Jacek Prusak SJ
viewtopic.php?f=16&t=621
Pantop,
a moze dosyc juz tego " rozrywania bandazy " w nocy.....
czas na " opatrunki " ?
Moze ne bedziemy sie licytowali ,kto ma gorzej ,bo sadze ,ze oboje bysmy tu polegli
Mnie osobiscie - w chwilach bezsilnosci - pomaga zestawienie na plus ..
jestem zdrowa ,maz i dzieci rowniez ,mamy prace ....a reszta z pomoca Opatrznosci ...
Pantop , tak szczerze ,nie masz dosyc uzalania sie nad soba ,
moze warto Wreszcie Zaczac Cos Robic ?
Nwm ,moze na poczatek
Post Daniela - to " najlatwiej "
https://www.youtube.com/watch?v=u5mzBuG9T_Y
Re: Aspekt braku seksu- spójrzmy obiektywnie
Do: zenia1780
Wspaniała zeniu1780
Generalnie to Ty masz rację.
Nasze doświadczenia i odczucia/emocje z tym związane w pewnych sprawach są podobne.
Ad licytowania się .
To jak myślisz - ja tu przychodzę , stawiam swoje 8lat postu i kto da więcej ??
To by oznaczało, że jestem skończonym debilem.
(Jako że pewności co do drugiego członu określenia nie mam całkowitej , to już ostre veto wobec pierwszego)
Nie mam najmniejszej wątpliwości, że wolałbym nigdy tu nie wejść - tym bardziej licytować się z kimkolwiek o cokolwiek. Skoro jednak jestem - znak, że coś się w życiu rozsypało.
I teraz.
Opisuję zgodnie z najlepszą wiedzą, wolą i możliwością to co przeżywam.
Robię odniesienie do słów apostoła, że lepiej pozostawać w bezżeństwie, jednak jeśli ktoś MA PŁONĄĆ, lepiej żeby miał żonę.
Otóż właśnie jestem jednym z takich płonących.(pisałem już o tym wcześniej!)
Właśnie płonę daremnie 8lat!
No i teraz już spokojnie.
Na jakim poziomie postrzegania mam się spotkać z kimś, kto w JAKIKOLWIEK sposób będzie próbował przekazać mi informację z cyklu: ,,to nie jest tak jak mówisz,,?
Z tym gościem, który przywdział nik kota ??
Wolne żarty.
Z leną50??
I jeszcze malutki fenomen na koniec.
Niechaj mi kto wytłumaczy kawa na ławę jak można cieszyć się, upajać się, być dumnym z... cierpienia.
Zapewniam jednocześnie, że doświadczając cierpień każdego dnia, ni hu.., ni huhu nie potrafię zrealizować wyżej opisanych doznań.
Jakaś pomoc?
Bardzo proszę.
Wspaniała zeniu1780
Generalnie to Ty masz rację.
Nasze doświadczenia i odczucia/emocje z tym związane w pewnych sprawach są podobne.
Ad licytowania się .
To jak myślisz - ja tu przychodzę , stawiam swoje 8lat postu i kto da więcej ??
To by oznaczało, że jestem skończonym debilem.
(Jako że pewności co do drugiego członu określenia nie mam całkowitej , to już ostre veto wobec pierwszego)
Nie mam najmniejszej wątpliwości, że wolałbym nigdy tu nie wejść - tym bardziej licytować się z kimkolwiek o cokolwiek. Skoro jednak jestem - znak, że coś się w życiu rozsypało.
I teraz.
Opisuję zgodnie z najlepszą wiedzą, wolą i możliwością to co przeżywam.
Robię odniesienie do słów apostoła, że lepiej pozostawać w bezżeństwie, jednak jeśli ktoś MA PŁONĄĆ, lepiej żeby miał żonę.
Otóż właśnie jestem jednym z takich płonących.(pisałem już o tym wcześniej!)
Właśnie płonę daremnie 8lat!
No i teraz już spokojnie.
Na jakim poziomie postrzegania mam się spotkać z kimś, kto w JAKIKOLWIEK sposób będzie próbował przekazać mi informację z cyklu: ,,to nie jest tak jak mówisz,,?
Z tym gościem, który przywdział nik kota ??
Wolne żarty.
Z leną50??
I jeszcze malutki fenomen na koniec.
Niechaj mi kto wytłumaczy kawa na ławę jak można cieszyć się, upajać się, być dumnym z... cierpienia.
Zapewniam jednocześnie, że doświadczając cierpień każdego dnia, ni hu.., ni huhu nie potrafię zrealizować wyżej opisanych doznań.
Jakaś pomoc?
Bardzo proszę.
Re: Aspekt braku seksu- spójrzmy obiektywnie
Cierpienie się znosi a nie nim upaja. Chrystus na krzyżu nie umierał w ekstazie radości.
Ludzkie cierpienie jest zazwyczaj konsekwencją j złych wyborów człowieka, jego pomyłek , krzywdy zadanej bliźniemu. Z jednej strony punktujesz swoje winy, z drugiej trochę tworzysz wizerunek człowieka niezasłużenie cierpiącego. Czy aby na pewno? Może się dłużej trzeba zatrzymać nad tym wszystkim co się w Twoim życiu stało i zobaczyć właśnie TERAZ jego nabrzmiałe owoce?
Widzę, że rumieńców Twojemu cierpieniu dodaje fakt, że Twoja żona seksualnie nie jest zubożona w nowej sytuacji (po rozwodzie) i chętnie byś Jej tę ,,przyjemność'' zniszczył czy odebrał. Mam wrażenie, że to potęguje Twój ból .
Chciałbyś Jej powrotu? Z jakiego powodu najbardziej?
Re: Aspekt braku seksu- spójrzmy obiektywnie
moze pozwolic sie ranom zabliznic ...
nwm , nie znam sie na psychologii ale
3 raz wrzucam Ci ten link w innych watkach
Filemon tez go tutaj zalaczyl
I ????...
s zona pisze: ↑15 lut 2018, 9:40Miales czas zajrzec ?pisze: ↑10 lut 2018, 20:32 poddaje do refleksji ...
Kiedy do spowiednika? Kiedy do terapeuty? - o. Jacek Prusak SJ
viewtopic.php?f=16&t=621
Re: Aspekt braku seksu- spójrzmy obiektywnie
Do: krople rosy
Aaa...
Może byśmy tak na przykład podłogi pomyli.....
?????????......................................Chciałbyś Jej powrotu? Z jakiego powodu najbardziej?
Aaa...
Może byśmy tak na przykład podłogi pomyli.....
Re: Aspekt braku seksu- spójrzmy obiektywnie
Do: s zona
Przesłuchałem.
Co teraz (mówił z taką energią, że uniósł mnie pod sufit)
Co teraz pytam?
Co może mi doradzić psycholog?
Jakie pastylki przepisze psychiatra?
A może ksiądz w spowiedzi poradzi co robić w krytycznych chwilach?
Otóż nie.
Żadna z w/w osób nie da rady zastąpić tego, co mąż uskutecznia z żoną /zazwyczaj po nocach/.
Dalej - wybaczenie.
Jak wybaczyć/zaakceptować cudzołóstwo żony, nie dość że niejednorazowe, to jeszcze skrywane i dodatkowo TRWAJĄCE, kiedy nie ma żadnej skruchy z jej strony???
A z mojej strony co jest ?
Płonę. Ja płonę od 8 lat.
Zdycham z głodu!!!
Na osłodę otrzymuję cukiereczki w postaci bubli z ust teoretyków.....
I stwierdzenia jakobym ,,cieszył się ,, cierpieniem.
Być może radość i dobrobyt odwalają co niektórym tak, że sugerują takie niedorzeczności.
Pozdrawiam
(a teoretyków nie - dla was zabawa swoimi teoriami)
Przesłuchałem.
Co teraz (mówił z taką energią, że uniósł mnie pod sufit)
Co teraz pytam?
Co może mi doradzić psycholog?
Jakie pastylki przepisze psychiatra?
A może ksiądz w spowiedzi poradzi co robić w krytycznych chwilach?
Otóż nie.
Żadna z w/w osób nie da rady zastąpić tego, co mąż uskutecznia z żoną /zazwyczaj po nocach/.
Dalej - wybaczenie.
Jak wybaczyć/zaakceptować cudzołóstwo żony, nie dość że niejednorazowe, to jeszcze skrywane i dodatkowo TRWAJĄCE, kiedy nie ma żadnej skruchy z jej strony???
A z mojej strony co jest ?
Płonę. Ja płonę od 8 lat.
Zdycham z głodu!!!
Na osłodę otrzymuję cukiereczki w postaci bubli z ust teoretyków.....
I stwierdzenia jakobym ,,cieszył się ,, cierpieniem.
Być może radość i dobrobyt odwalają co niektórym tak, że sugerują takie niedorzeczności.
Pozdrawiam
(a teoretyków nie - dla was zabawa swoimi teoriami)
Re: Aspekt braku seksu- spójrzmy obiektywnie
Witaj Pantop.... Strasznie zatrzasnales się w skorupki... złości i gniewu... Tylko ja, ja, ja. Licytujesz się na kilku wątkach kto ma gorzej niż Ty. Pytasz o brak seksu... Ja przy Tobie jestem nowicjusz bo dopiero 9 miesięcy, gdy musiałam usunąć ze świadomości myslenie o tym aspekcie życia. Ja, która kocha seks i która uwielbia się kochać rano, wieczorem, w południe... Nieważne.... Bardzo często.. Codziennie... Niestety musiałam postawić mężowi granice... również sobie... Bo mąż wybrał kochankę... Co więcej... Mają dziecko... Małego brzdaca, który ma około 6 miesięcy. Gdy przestałam się z nim spotykać... Mój organizm wariowal... Wyłam po nocach prosząc Boga i Matkę Boska o zabranie tego żaru i ognia, tego pożądania, wspomnień i snów.... Pierwsze miesiące były straszne... Do tego wiadomość o dziecku....
Uwierz Matenka wysłuchała moich błagan... Nie mówię, że nie jest ciężko czasami... Jestem niewiele po 40 i mój organizm czasami przypomina o sobie ale biorę wtedy różaniec i żar powoli gaśnie.
Pantop zmarnowałes 8 lat na uzalaniu się... Nie zrobiłeś wiele, żeby naprawić relacje z dzieciakami. Mój mąż ma kontakt znikomy z naszym synem.... bo to prawie dorosły facet... Zraniony, zdradzony.. Może nawet bardziej niż ja.... Na początku kontakt wymuszalam na nim ja.... teraz jest leciutko lepiej. Wiele godzin tłumaczenia, że tata zbladzil ale Go kocha, że zawsze będzie jego synem bez względu na wszystko.
Otwierasz wątek za wątkiem.... Przez co inne osoby zranione, szukające pomocy nie są w stanie przedrzeć się przez nie.... I odchodzą z kwitkiem. Tu moja prośba do Was wszystkich kochani.... Czytam Was od dłuższego czasu... Na starym wątku... Nie było nikogo kto zostałby pozostawiony bez wsparcia.... Tutaj trafiło kilka osób... I zniknęły w gąszczu Pantopowych wątków.
Ja na starym forum... uzyskałam ogromną pomoc i wsparcie... Poleciłam forum paru znajomym w sytuacji podobnej do mojej.... I niestety... Dziewczyny odeszły z forum jeszcze bardziej poranione ... bez tego cudownego wsparcia...
Pantop bierz się za robotę. Pracuj, zmieniaj siebie. Tylko tyle możesz. Schowaj dume w kieszeń.... I szukaj dojścia do dzieci.... A tedy droga prowadzi do serca żony. Kino, mecze, nauka jazdy autem.... tyle możliwości.... Odmówią raz, dwa... Może trzy.... Aż w końcu zmiekna ... Za to Ty... Nie możesz odpuścić.... Bo dla nich to sygnał, że nie liczą się dla Ciebie i tyle.
Nie raz radzili Ci, żebyś z czytal swoje wątki.... Zobaczysz swój obraz jasno i przejrzyście. Nam nie musisz nic udowadniać.... tylko bierz się do roboty, bo w uzalaniu się nad sobą i tkwieniu w jednym miejscu nie uratuje swojej rodziny.
Uwierz Matenka wysłuchała moich błagan... Nie mówię, że nie jest ciężko czasami... Jestem niewiele po 40 i mój organizm czasami przypomina o sobie ale biorę wtedy różaniec i żar powoli gaśnie.
Pantop zmarnowałes 8 lat na uzalaniu się... Nie zrobiłeś wiele, żeby naprawić relacje z dzieciakami. Mój mąż ma kontakt znikomy z naszym synem.... bo to prawie dorosły facet... Zraniony, zdradzony.. Może nawet bardziej niż ja.... Na początku kontakt wymuszalam na nim ja.... teraz jest leciutko lepiej. Wiele godzin tłumaczenia, że tata zbladzil ale Go kocha, że zawsze będzie jego synem bez względu na wszystko.
Otwierasz wątek za wątkiem.... Przez co inne osoby zranione, szukające pomocy nie są w stanie przedrzeć się przez nie.... I odchodzą z kwitkiem. Tu moja prośba do Was wszystkich kochani.... Czytam Was od dłuższego czasu... Na starym wątku... Nie było nikogo kto zostałby pozostawiony bez wsparcia.... Tutaj trafiło kilka osób... I zniknęły w gąszczu Pantopowych wątków.
Ja na starym forum... uzyskałam ogromną pomoc i wsparcie... Poleciłam forum paru znajomym w sytuacji podobnej do mojej.... I niestety... Dziewczyny odeszły z forum jeszcze bardziej poranione ... bez tego cudownego wsparcia...
Pantop bierz się za robotę. Pracuj, zmieniaj siebie. Tylko tyle możesz. Schowaj dume w kieszeń.... I szukaj dojścia do dzieci.... A tedy droga prowadzi do serca żony. Kino, mecze, nauka jazdy autem.... tyle możliwości.... Odmówią raz, dwa... Może trzy.... Aż w końcu zmiekna ... Za to Ty... Nie możesz odpuścić.... Bo dla nich to sygnał, że nie liczą się dla Ciebie i tyle.
Nie raz radzili Ci, żebyś z czytal swoje wątki.... Zobaczysz swój obraz jasno i przejrzyście. Nam nie musisz nic udowadniać.... tylko bierz się do roboty, bo w uzalaniu się nad sobą i tkwieniu w jednym miejscu nie uratuje swojej rodziny.
Re: Aspekt braku seksu- spójrzmy obiektywnie
No i mamy to, co można było przewidzieć...kasedo pisze: ↑15 lut 2018, 17:00 (...) Pantop.... Strasznie zatrzasnales się w skorupki... złości i gniewu... Tylko ja, ja, ja. Licytujesz się na kilku wątkach kto ma gorzej niż Ty. Pytasz o brak seksu...
(...)
Otwierasz wątek za wątkiem.... Przez co inne osoby zranione, szukające pomocy nie są w stanie przedrzeć się przez nie.... I odchodzą z kwitkiem. Tu moja prośba do Was wszystkich kochani.... Czytam Was od dłuższego czasu... Na starym wątku... Nie było nikogo kto zostałby pozostawiony bez wsparcia.... Tutaj trafiło kilka osób... I zniknęły w gąszczu Pantopowych wątków.
Ja na starym forum... uzyskałam ogromną pomoc i wsparcie... Poleciłam forum paru znajomym w sytuacji podobnej do mojej.... I niestety... Dziewczyny odeszły z forum jeszcze bardziej poranione ... bez tego cudownego wsparcia...
(...)
Forum jest niby moderowane, ale administratorzy stracili kontrolę nad obsesjami Pantopa Kochani PT Admini - naprawdę nie potraficie odczytać intencji Pantopa? Niezależy wam na nowych forumowiczach, którzy zaglądają tu zdruzgotani z nadzieją na wsparcie i jakąś pomoc? Traktujecie swoją służbę poważnie, czy tylko formalnie?
Zróbcie sobie stosowną naradę na Skypie. Forum staje się zdominowane jedną obsesją jednego człowieka...
Pantop o sobie:
Pantop, szanuj forumową etykietę.ja tu przychodzę , stawiam swoje 8lat postu i kto da więcej ??
To by oznaczało, że jestem skończonym debilem.
(Jako że pewności co do drugiego członu określenia nie mam całkowitej , to już ostre veto wobec pierwszego)
Nie mam najmniejszej wątpliwości, że wolałbym nigdy tu nie wejść - tym bardziej licytować się z kimkolwiek o cokolwiek. Skoro jednak jestem - znak, że coś się w życiu rozsypało.
I teraz.
Opisuję zgodnie z najlepszą wiedzą, wolą i możliwością to co przeżywam.
Robię odniesienie do słów apostoła, że lepiej pozostawać w bezżeństwie, jednak jeśli ktoś MA PŁONĄĆ, lepiej żeby miał żonę.
Otóż właśnie jestem jednym z takich płonących.(pisałem już o tym wcześniej!)
Właśnie płonę daremnie 8lat!
No i teraz już spokojnie.
Na jakim poziomie postrzegania mam się spotkać z kimś, kto w JAKIKOLWIEK sposób będzie próbował przekazać mi informację z cyklu: ,,to nie jest tak jak mówisz,,?
Z tym gościem, który przywdział nik kota ??
Wolne żarty.
Po pierwsze, nie jestem żadnym "gościem".
Po drugie, nie katuj się. Nie jesteś "skończnym debilem", ale zachowywać się w stylu durnia potrafisz. Rozumowanie twoje niekiedy nie wykracza poza ten poziom. Ja na przykład nie przywdziałem "nika kota" - durnowate skojarzenie. Pomyśl, gdzie jesteś...że jesteś na forum katolickim. Weź Biblię do ręki, przejdź do Nowego Testamentu... znajdziesz tam List do Filemona.
Daj wszystkim odpocząć, nie zagaduj, nie bajdurz, nie męcz nas, nie prowokuj, podejdź z pokorą do siebie i innych. Pozwól innym szczerze pomóc.
Administratorzy - nasza w Was nadzieja!
Re: Aspekt braku seksu- spójrzmy obiektywnie
Moderacja informuje, że Pantop otrzymał tydzień temu upomnienie a dzisiaj ostrzeżenie za swoje zachowanie na forum.
Posty były tylko dlatego akceptowane (pomijając oczywiście te, które zostały odrzucone), że część użytkowników do niego pisała.
Posty były tylko dlatego akceptowane (pomijając oczywiście te, które zostały odrzucone), że część użytkowników do niego pisała.
Re: Aspekt braku seksu- spójrzmy obiektywnie
Informacje o ostrzeżeniach udzielanych użytkownikom znajdują się tu: viewtopic.php?p=30085#p30085
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jan Paweł II
Re: Aspekt braku seksu- spójrzmy obiektywnie
Pantop.......
Mogę się czasem nie zgadzać,ale szanować zawsze będe,bo otrzymałam tu ogromną pomoc.
Mnie do śmiechu nie jest w przeciwieństwie do Ciebie.
Jesli chciałes mnie obrazić,czy mi dowalić,to Ci się nie udało.
Rozumiem rozgoryczenie i to ,że masz problem.....bo masz.
Na przyszłośc jednak proszę,abyś pisząc do mnie ,czy o mnie używał nicku lena50,a nie "ta osoba".
Podzieliłam się doświadczeniem,jak to jest u mnie ,z czym się zmagam i jak sobie z tym radzę.
Trwam i kocham mimo wszystko.
Niektórym podzielenie się doświadczeniem pomaga.
Tobie się to nie spodobało,uznałeś,że to żaden problem,bo Ty masz gorzej.
Możliwe,ale przeoczyłeś jeden fakt.....wstrzemięźliwość bo nie ma żony,a wstrzemięźliwość przy boku męża.
Zenia pięknie Ci to wytłumaczyła.........dziękuję Zeniu za zrozumienie.
Psycholog...nie
Psychiatra...nie
Ksiądz...nie
Forum...też nie
To po co tu jesteś?
Nie pasuje Ci ......masz wybór........
Nie ośmieliłabym się kpić ,czy drwić w takim miejscu jakim jest to forum.Litość?
Nie współżyłem od 8 lat.
Odpisuje mi osoba współżyjąca raz na parę miesięcy : ,,nie wiesz jak bardzo się mylisz,,.
Co to jest?
Kpina , drwina, ironia ???
Mogę się czasem nie zgadzać,ale szanować zawsze będe,bo otrzymałam tu ogromną pomoc.
Mnie do śmiechu nie jest w przeciwieństwie do Ciebie.
Wychodzi,że mało rozumna jestem i na dodatek się skompromitowałam......Pantop pisze: ↑14 lut 2018, 15:39 PISZE OSOBA WSPÓŁŻYJĄCA RAZ NA KILKA MIESIĘCY DO OSOBY, KTÓRA NIE WSPÓŁŻYŁA 8 LAT.
Nie wiem jak bardzo się mylę...
Ona np 4 miesiące temu a ja 8.
Lat.
Nawet kobieca logika, rządząca się własnymi prawami,bez trudu powinna dostrzec nieadekwatność SKALI rozpatrywanych przypadków, o dodaniu kompromitującego - w cytacie - nie wspominając.
Jesli chciałes mnie obrazić,czy mi dowalić,to Ci się nie udało.
Rozumiem rozgoryczenie i to ,że masz problem.....bo masz.
Na przyszłośc jednak proszę,abyś pisząc do mnie ,czy o mnie używał nicku lena50,a nie "ta osoba".
Podzieliłam się doświadczeniem,jak to jest u mnie ,z czym się zmagam i jak sobie z tym radzę.
Trwam i kocham mimo wszystko.
Niektórym podzielenie się doświadczeniem pomaga.
Tobie się to nie spodobało,uznałeś,że to żaden problem,bo Ty masz gorzej.
Możliwe,ale przeoczyłeś jeden fakt.....wstrzemięźliwość bo nie ma żony,a wstrzemięźliwość przy boku męża.
Zenia pięknie Ci to wytłumaczyła.........dziękuję Zeniu za zrozumienie.
Pantop pisze: ↑15 lut 2018, 15:29 Co teraz pytam?
Co może mi doradzić psycholog?
Jakie pastylki przepisze psychiatra?
A może ksiądz w spowiedzi poradzi co robić w krytycznych chwilach?
Otóż nie.
Żadna z w/w osób nie da rady zastąpić tego, co mąż uskutecznia z żoną /zazwyczaj po nocach/.
Dalej - wybaczenie.
Jak wybaczyć/zaakceptować cudzołóstwo żony, nie dość że niejednorazowe, to jeszcze skrywane i dodatkowo TRWAJĄCE, kiedy nie ma żadnej skruchy z jej strony???
Nie Ty jeden doświadczyłeś cudzołóstwa współmałżonka,nie jednorazowego ,skrywanego i bez skruchy
A z mojej strony co jest ?
Płonę. Ja płonę od 8 lat.
Zdycham z głodu!!!
Na osłodę otrzymuję cukiereczki w postaci bubli z ust teoretyków.....
I stwierdzenia jakobym ,,cieszył się ,, cierpieniem.
Być może radość i dobrobyt odwalają co niektórym tak, że sugerują takie niedorzeczności.
Psycholog...nie
Psychiatra...nie
Ksiądz...nie
Forum...też nie
Nie tylko teoretyków.....sporo tu panów bez żon radzących sobie z problemem,tyle,że Tobie ich wypowiedzi nie bardzo pasują.Na osłodę otrzymuję cukiereczki w postaci bubli z ust teoretyków.....
To po co tu jesteś?
Nie pasuje Ci ......masz wybór........
lena50....dawniej lena
Re: Aspekt braku seksu- spójrzmy obiektywnie
Do: Filemon
...No - jak tak - to tak...
Pozwolę sobie w tym miejscu zająć stanowisko wobec Twych wpisów.
Była pokusa aby rozwlec formę i pogrążyć w niebycie Twą tzw logikę.
Miast tego dykteryjka
Do lekarza przyszedł pacjent uskarżający się na ból głowy.
Lekarz zbadał go - wszystko w porządku...
- Pije pan, pali, kobiety jakieś?? - pyta lekarz.
- Ależ skąd! - zaprzecza pacjent.
- Żadnego alkoholu, kobiet, palenia!
- A czy ten pański ból jest taki promieniujący na wysokości skroni? - dopytuje lekarz.
- Tak właśnie panie doktorze! - podchwytuje pacjent.
- A to wszystko jasne. Ból spowodowany jest uciskiem aureoli.
...No - jak tak - to tak...
Pozwolę sobie w tym miejscu zająć stanowisko wobec Twych wpisów.
Była pokusa aby rozwlec formę i pogrążyć w niebycie Twą tzw logikę.
Miast tego dykteryjka
Do lekarza przyszedł pacjent uskarżający się na ból głowy.
Lekarz zbadał go - wszystko w porządku...
- Pije pan, pali, kobiety jakieś?? - pyta lekarz.
- Ależ skąd! - zaprzecza pacjent.
- Żadnego alkoholu, kobiet, palenia!
- A czy ten pański ból jest taki promieniujący na wysokości skroni? - dopytuje lekarz.
- Tak właśnie panie doktorze! - podchwytuje pacjent.
- A to wszystko jasne. Ból spowodowany jest uciskiem aureoli.
Re: Aspekt braku seksu- spójrzmy obiektywnie
Do: lena50
Tak - masz rację.
Ze swej strony przepraszam.
Może przeszacowałem po prostu Twe możliwości.
Raz jeszcze przepraszam.
Tak - masz rację.
Ze swej strony przepraszam.
Może przeszacowałem po prostu Twe możliwości.
Raz jeszcze przepraszam.
Re: Aspekt braku seksu- spójrzmy obiektywnie
Do: krople rosy
Z jednej strony punktuję swe winy.
Z drugiej strony WCALE NIE TWORZĘ WIZERUNKU CZŁOWIEKA NIEZASŁUŻENIE CIERPIĄCEGO.
Jeśli tworzę - zacytuj proszę.
Owszem - wskazuję na to, że staram się zrozumieć jej postępowanie.
A to, że bez wzajemności - nie można mieć wszystkiego.
Nabrzmiałe owoce właśnie obserwuję i staram się nimi dzielić, jeśli byłaś łaskawa zauważyć ten prosty fakt.
Może są to gatunkowo te same rumieńce, które są Twym udziałem, kiedy mąż zagłębia się w pornostrony?
A Ty wtedy - czy nie masz przelotnej czasem ochoty odebrać mu tej ,,przyjemności,,??
Bo piszesz tak jakby TO nie potęgowało Twego bólu.
Ku refleksji krople rosy - ku refleksji.
Stąd me pytanie do tych, którzy pomawiają mnie jakobym się cieszył tą sytuacją - JAK to robią( jeśli doświadczają z tego radości).krople rosy pisze:Cierpienie się znosi a nie nim upaja. Chrystus na krzyżu nie umierał w ekstazie radości.
Ludzkie cierpienie jest zazwyczaj konsekwencją j złych wyborów człowieka, jego pomyłek , krzywdy zadanej bliźniemu.
Tak.Z jednej strony punktujesz swoje winy, z drugiej trochę tworzysz wizerunek człowieka niezasłużenie cierpiącego. Czy aby na pewno? Może się dłużej trzeba zatrzymać nad tym wszystkim co się w Twoim życiu stało i zobaczyć właśnie TERAZ jego nabrzmiałe owoce?
Z jednej strony punktuję swe winy.
Z drugiej strony WCALE NIE TWORZĘ WIZERUNKU CZŁOWIEKA NIEZASŁUŻENIE CIERPIĄCEGO.
Jeśli tworzę - zacytuj proszę.
Owszem - wskazuję na to, że staram się zrozumieć jej postępowanie.
A to, że bez wzajemności - nie można mieć wszystkiego.
Nabrzmiałe owoce właśnie obserwuję i staram się nimi dzielić, jeśli byłaś łaskawa zauważyć ten prosty fakt.
(A Ty chciałabyś te jej przyjemości ocalić i wzmocnić?? - gratuluję jakby co...)Widzę, że rumieńców Twojemu cierpieniu dodaje fakt, że Twoja żona seksualnie nie jest zubożona w nowej sytuacji (po rozwodzie) i chętnie byś Jej tę ,,przyjemność'' zniszczył czy odebrał. Mam wrażenie, że to potęguje Twój ból .
Może są to gatunkowo te same rumieńce, które są Twym udziałem, kiedy mąż zagłębia się w pornostrony?
A Ty wtedy - czy nie masz przelotnej czasem ochoty odebrać mu tej ,,przyjemności,,??
Bo piszesz tak jakby TO nie potęgowało Twego bólu.
Ku refleksji krople rosy - ku refleksji.