Powiem jak moje dzieci - BRAVO TY!!!
Początek świadomego procesu umierania
Moderator: Moderatorzy
Re: Początek świadomego procesu umierania
Do: zenia1780
Wczoraj zaczęło do mnie natomiast docierać, że ocenianie kogoś = ból i cierpienie.
Tego nie wiem.zenia1780 pisze:Zrobiłeś już jakiś krok w tym kierunku?
Wczoraj zaczęło do mnie natomiast docierać, że ocenianie kogoś = ból i cierpienie.
Re: Początek świadomego procesu umierania
A ja dorzucę.
Święty czas
Święty czas
"Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia"
(Flp 3,14)
(Flp 3,14)
Re: Początek świadomego procesu umierania
Pantop, Ty, ja i wielu forumowiczów:
Zjawiają się na forum z bolesmym poczuciem straty-
https://m.youtube.com/watch?v=drJNAFwRQHs
Wsparcie innych daje wyciszenie-
https://m.youtube.com/watch?v=OOtLKvsx1Jo
A przed nami wspaniałe wyzwania-
https://m.youtube.com/watch?v=wC1r2Lf3Xsk
Powodzenia nam wszystkim w tej drodze.
Zjawiają się na forum z bolesmym poczuciem straty-
https://m.youtube.com/watch?v=drJNAFwRQHs
Wsparcie innych daje wyciszenie-
https://m.youtube.com/watch?v=OOtLKvsx1Jo
A przed nami wspaniałe wyzwania-
https://m.youtube.com/watch?v=wC1r2Lf3Xsk
Powodzenia nam wszystkim w tej drodze.
Re: Początek świadomego procesu umierania
Do: Angela
Bolesne poczucie straty?
Tak.
Wsparcie innych daje wyciszenie.
W pewnej mierze.
Wspaniałe wyzwania.
Kusicielka.
Bolesne poczucie straty?
Tak.
Wsparcie innych daje wyciszenie.
W pewnej mierze.
Wspaniałe wyzwania.
Kusicielka.
Re: Początek świadomego procesu umierania
Pantop,czyżbyś bał się wyruszyć w górę. Wszystko co najpiękniejsze i najważniejsze wydarzyło się na górze: przymierze Boga z ludźmi za pośrednictwem Mojżesza na Synaju, przemienienie Pana Jezusa na Górze Tabor, Jego śmierć i nasze odkupienie na Golgocie, Wniebowstąpienie na Górze Oliwnej i inne spotkania człowieka z Bogiem. A dlaczego góra, bo ważne jest dobrze obrać kierunek i wtedy każdy krok, choćby z dużym wysiłkiem, ale pewnie zbliża do celu.
,,Kusicielka'', czyli jest postęp, ta wspinaczka jawi Ci się jako coś atrakcyjnego. Teraz tylko dobrze zaplanować wyprawę- plan pracy nad sobą. Może jakieś syrachowskie rekolekcje?
Nie musisz od razu wspinać się na pionową ścianę. Można po drabinie( Duch Św.) i jego 7 szczebli ( 7 darów). W końcu Duch Św. nie został nam dany jako odpustowa ozdoba do naszej wiary ( gołąbki, płomyki).
Ze strony Ruchu Wiernych Serc:
http://rws.sychar.org/modlitwa-o-siedem ... -swietego/
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, którą jesteś Ty, mój Boże.(przypisek mój: na początek zaufać bez zbytniego dociekania, to najlepsza droga)
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości, i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie przebywał z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Ostatni szczebel to dar bojażni Bożej, żeby palma nam nie odbiła, że my już tacy święci i nie spadli na łeb na szyję z samej góry.
,,Kusicielka'', czyli jest postęp, ta wspinaczka jawi Ci się jako coś atrakcyjnego. Teraz tylko dobrze zaplanować wyprawę- plan pracy nad sobą. Może jakieś syrachowskie rekolekcje?
Nie musisz od razu wspinać się na pionową ścianę. Można po drabinie( Duch Św.) i jego 7 szczebli ( 7 darów). W końcu Duch Św. nie został nam dany jako odpustowa ozdoba do naszej wiary ( gołąbki, płomyki).
Ze strony Ruchu Wiernych Serc:
http://rws.sychar.org/modlitwa-o-siedem ... -swietego/
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, którą jesteś Ty, mój Boże.(przypisek mój: na początek zaufać bez zbytniego dociekania, to najlepsza droga)
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości, i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie przebywał z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Ostatni szczebel to dar bojażni Bożej, żeby palma nam nie odbiła, że my już tacy święci i nie spadli na łeb na szyję z samej góry.
Re: Początek świadomego procesu umierania
I żeby nie było, że na forum to ja tylko pouczam innych. Ja w ten sposób sama siebie ciągle przekonuję, że obrana droga jest dobra i formy ucieczki np w depresję nie wchodzą w grę.
Re: Początek świadomego procesu umierania
Do Angela
Odczytujesz sercem wprost - unikat.
Czy jawi - tak.
Muszę tylko znaleźć odpowiedni powód - przyczynę.
W SOBIE.
Ad Ducha Świętego i siedmiu próśb o Jego dary
Marzy mi się rozwiązanie idealne.
O nic już nigdy nie musieć prosić.
Teraz wiesz dlaczego tak Cię lubię.Angela pisze:,,Kusicielka'', czyli jest postęp, ta wspinaczka jawi Ci się jako coś atrakcyjnego.
Odczytujesz sercem wprost - unikat.
Czy jawi - tak.
Muszę tylko znaleźć odpowiedni powód - przyczynę.
W SOBIE.
Ad Ducha Świętego i siedmiu próśb o Jego dary
Marzy mi się rozwiązanie idealne.
O nic już nigdy nie musieć prosić.
Re: Początek świadomego procesu umierania
Powód? - Jesteś Dzieckiem Boga, bratem Jezusa, zatem współdziedzicem. Głupotą byłoby samemu się wydziedziczyć.
Po co ciągle prosić, skoro Bóg dobrze wie czego nam brakuje? Chodzi o postawę. Upadły Anioł też nie chciał prosić, a tym bardziej po upadku o wybaczenie.
A może od razu przeskoczysz do etapu ( dla mnie jeszcze nieosiągalnego), że zamiast prosić od razu dziękować za wszystko: to co masz dobre i to czego nie masz a ci brakuje ( bo możliwe, że to też dla Ciebie dobre, choć tego nie rozumiesz).
Re: Początek świadomego procesu umierania
Do: Angela
Zanim pójdziemy dalej:
https://youtu.be/DtIpdGayg8c scena od 1godz 5min (zwróć baczną uwagę na to co mówi Olbrychski od 1godz 6min 30 sek.
I teraz
Zdaję sobie sprawę, że życie tutaj to śmiech na sali.
Nie dość, że powalony przez żonę i samego siebie, to jeszcze ze świadomością UTKNIĘCIA w tej materii jak główny agent Smith z Matrixa.
Teoretycznie patrząc i ze świadomością którą mam, bycie tu jest żałosną farsą.
Niestety
Tak jak powiedział Olbrychski - kiedy już się TU jest - to wtedy już idzie o miłość, życie , sprawiedliwość, dobro.
Trzeba w tym więzieniu robić swoje.
Gdybym miał się zdiagnozować powiedziałbym, że trwa u mnie proces dostrajania.
Trudno mi ocenić procentowy postęp tego procesu - ale CZUJĘ, że coś się powoli zaczyna dziać.
Nieprędko, kroczek za kroczkiem.
Kiedy jest to możliwe.
Wtedy, gdy osiągamy Poznanie.
Na razie (na pewno zaliczam się do tej grupy) poruszam się w świecie doświadczenia i emocji starając się usilnie doskonalić swoje Postrzeganie. Czasami jest to użyteczne - jednak w oczekiwaniu na Poznanie to tylko gimnastyka, która nic nie wnosi.
Nie deprecjonuję tzw pracy nad sobą.
Wskazuję tylko na to, że w pewnym momencie nie trzeba już nad niczym pracować, bo nie ma już pytań i niepewności - została dana łaska poznania KIM NAPRAWDĘ JESTEM.
Wszystko inne poprzedzające powyższe jest tragifarsą.
Wszystko co następuje potem jest jak uczta weselna po powrocie syna marnotrawnego.
Wraca żebrakiem - staje się dziedzicem.
O taki powrót mniej więcej chodzi.
HmmAngela pisze:Powód? - Jesteś Dzieckiem Boga, bratem Jezusa, zatem współdziedzicem. Głupotą byłoby samemu się wydziedziczyć.
Zanim pójdziemy dalej:
https://youtu.be/DtIpdGayg8c scena od 1godz 5min (zwróć baczną uwagę na to co mówi Olbrychski od 1godz 6min 30 sek.
I teraz
Zdaję sobie sprawę, że życie tutaj to śmiech na sali.
Nie dość, że powalony przez żonę i samego siebie, to jeszcze ze świadomością UTKNIĘCIA w tej materii jak główny agent Smith z Matrixa.
Teoretycznie patrząc i ze świadomością którą mam, bycie tu jest żałosną farsą.
Niestety
Tak jak powiedział Olbrychski - kiedy już się TU jest - to wtedy już idzie o miłość, życie , sprawiedliwość, dobro.
Trzeba w tym więzieniu robić swoje.
Gdybym miał się zdiagnozować powiedziałbym, że trwa u mnie proces dostrajania.
Trudno mi ocenić procentowy postęp tego procesu - ale CZUJĘ, że coś się powoli zaczyna dziać.
Nieprędko, kroczek za kroczkiem.
Idealnie byłoby opuścić wszystkie etapy.Angela pisze:A może od razu przeskoczysz do etapu ( dla mnie jeszcze nieosiągalnego), że zamiast prosić od razu dziękować za wszystko: to co masz dobre i to czego nie masz a ci brakuje ( bo możliwe, że to też dla Ciebie dobre, choć tego nie rozumiesz).
Kiedy jest to możliwe.
Wtedy, gdy osiągamy Poznanie.
Na razie (na pewno zaliczam się do tej grupy) poruszam się w świecie doświadczenia i emocji starając się usilnie doskonalić swoje Postrzeganie. Czasami jest to użyteczne - jednak w oczekiwaniu na Poznanie to tylko gimnastyka, która nic nie wnosi.
Nie deprecjonuję tzw pracy nad sobą.
Wskazuję tylko na to, że w pewnym momencie nie trzeba już nad niczym pracować, bo nie ma już pytań i niepewności - została dana łaska poznania KIM NAPRAWDĘ JESTEM.
Wszystko inne poprzedzające powyższe jest tragifarsą.
Wszystko co następuje potem jest jak uczta weselna po powrocie syna marnotrawnego.
Wraca żebrakiem - staje się dziedzicem.
O taki powrót mniej więcej chodzi.
Re: Początek świadomego procesu umierania
I jeszcze trochę ,,pokuszę'':
https://m.youtube.com/watch?v=BoZC-qPSJZs
Z tym brakiem tlenu im wyżej, jak w piosence, to prawda. Trzeba się z tym liczyć. Np. Matka Teresa z Kalkuty wie!e lat aż do śmierci doświadczała udręk oschłości duchowej:
http://mateusz.pl/wam/zd/57-01.htm
Ale z raz obranej drogi na szczyt nigdy nie zboczyła, bo miała pewność, że to ta jedyna słuszna.
https://m.youtube.com/watch?v=BoZC-qPSJZs
Z tym brakiem tlenu im wyżej, jak w piosence, to prawda. Trzeba się z tym liczyć. Np. Matka Teresa z Kalkuty wie!e lat aż do śmierci doświadczała udręk oschłości duchowej:
http://mateusz.pl/wam/zd/57-01.htm
Ale z raz obranej drogi na szczyt nigdy nie zboczyła, bo miała pewność, że to ta jedyna słuszna.
Re: Początek świadomego procesu umierania
Odnośnie osób uprawiających wspinaczkę
Może się narażę wielu (choć to bez znaczenia) - moim zdaniem wszystkie bez wyjątku osoby, które zostawiły swe życie w górach w trakcie zdobywania szczytów z zachowaniem całego profesjonalizmu przydanego tej sztuce - zginęły tam przez własne ego.
To ich własne uparcie stawiało im coraz to nowe cele, po osiągnięciu których , kolejne i nowe i jeszcze bardziej śmiałe.
To wciąga jak narkotyk, tworzy się nałóg, uzależnienie i kwestią czasu jest komunikat w tv - odszedł wspaniały himalaista, wielki człowiek i kolega.
Jeśli podziw to dla tych, którzy we właściwym momencie potrafią powiedzieć ,,NIE,,
A kiedy to powiedzieć? O tym wiedzą ci, którzy żyją i dalej się wspinają.
Uff.
Dla mistyki? Huhuhuhuhuu
Odnalazła najpiękniejszą perłę, poszła, sprzedała wszystko co miała i nabyła ją.
Ma ją - tę świadomość - reszta to nic nieznaczący komentarz.
Może się narażę wielu (choć to bez znaczenia) - moim zdaniem wszystkie bez wyjątku osoby, które zostawiły swe życie w górach w trakcie zdobywania szczytów z zachowaniem całego profesjonalizmu przydanego tej sztuce - zginęły tam przez własne ego.
To ich własne uparcie stawiało im coraz to nowe cele, po osiągnięciu których , kolejne i nowe i jeszcze bardziej śmiałe.
To wciąga jak narkotyk, tworzy się nałóg, uzależnienie i kwestią czasu jest komunikat w tv - odszedł wspaniały himalaista, wielki człowiek i kolega.
Jeśli podziw to dla tych, którzy we właściwym momencie potrafią powiedzieć ,,NIE,,
A kiedy to powiedzieć? O tym wiedzą ci, którzy żyją i dalej się wspinają.
Uff.
A po co miałaby zbaczać?Angela pisze:Z tym brakiem tlenu im wyżej, jak w piosence, to prawda. Trzeba się z tym liczyć. Np. Matka Teresa z Kalkuty wie!e lat aż do śmierci doświadczała udręk oschłości duchowej: /.../
Ale z raz obranej drogi na szczyt nigdy nie zboczyła, bo miała pewność, że to ta jedyna słuszna.
Dla mistyki? Huhuhuhuhuu
Odnalazła najpiękniejszą perłę, poszła, sprzedała wszystko co miała i nabyła ją.
Ma ją - tę świadomość - reszta to nic nieznaczący komentarz.
Re: Początek świadomego procesu umierania
Dzisiaj jest kolejna okazja na otrzymanie łaski
https://www.edk.org.pl/rozwazania.html
Ekstremalna Droga Krzyżowa wyruszyła w piątek. Ale znam kilka osób, które ze względu na obowiązki, trasę EDK pokonują w samotności dzisiejszej nocy. Ja sama wyruszyć nie mogłam, pracuję w ten weekend i muszę być w pracy bardzo wcześnie rano. Zatem postanawiam dzisiaj połączyć się duchowo z moimi dwoma synami, którzy też idą i wyrwać z tej krótkiej nocy ( zmiana czasu) kilka chwil na rozważania drogi (pięknego) życia- do pobrania:
https://www.edk.org.pl/rozwazania.html
Re: Początek świadomego procesu umierania
Pielgrzymka, droga jako forma pozyskiwania łask.
Póki nie wiemy kim jesteśmy pozostaje praktyka pokutna i oczekiwanie - np ekstremalna droga krzyżowa.
Będę czytał świadectwa tych co pójdą.
Póki nie wiemy kim jesteśmy pozostaje praktyka pokutna i oczekiwanie - np ekstremalna droga krzyżowa.
Będę czytał świadectwa tych co pójdą.