Do: ozeasz
Pięknie posuwamy się do przodu.
Aby skrócić.
Nie było, nie ma i nie będzie niczego i nikogo, co mogłoby być poza jurysdykcją Najwyższego.
Co więcej - cokolwiek, ktokolwiek - odłączony od tejże, w tej samej chwili przestałby istnieć na jakimkolwiek planie.
W jakimś sensie wszystko co jest jest Najwyższym.
Należy się rozwinięcie.
Gdyby tak nie było to pewne rzeczy, sytuacje, osoby po prostu by znikały.
Najwyższy jest również w miejscach sobie tylko zarezerwowanych czyli oprócz przejawienia i nieprzejawienia jeszcze gdzieś poza poznaniem stworzenia.
Ad:
ozeasz pisze: Ef 1,4 ,pytanie czy wierzysz ze Słowo staje się ciałem , skąd się jednak bierze słowo aby wybrzmiało ,jaki jest jego początek ?Czy prawdziwsza ,bardziej rzeczywista jest Boża myśl ,czy działanie człowieka i życie od Niego oddzielone ? Czy będąc w Bożej Myśli i przyjmując to , nie jestem bardziej rzeczywisty niż ten który myśli że żyje bez Jego pomocy ?
Jak to pisał Dawid Ps 84
Zaiste jeden dzień w przybytkach Twoich
lepszy jest niż innych tysiące;
wolę stać w progu domu mojego Boga,
niż mieszkać w namiotach grzeszników.
Oczywiście, że jesteś bardziej - rzekłbym - świadomy.
Ad:
ozeasz pisze:Myślę że tu nie trzeba dopowiadać ,co spowodowało cofnięcie i padniecie na ziemię zbrojnych żołnierzy ,straż świątynną ,ludzi twardych i zdeterminowanych , a jednak....właśnie tego się nieraz obawiam ,czy kiedy przyjdzie mi spotkać się z Chrystusem będę pośród tych którzy padną ,czy tych którzy rzucą się w Jego ramiona ? Jaka jest prawda o mnie ,a nie to co mi się wydaje że nią jest ?
Chyba większość ostatecznie nie rozwiązała tej kwestii jak uczynią.
Pierwsza postawa sugeruje lęk przed Majestatem, oddanie czci, pokorę, uwielbienie.
Druga - bezgraniczną ufność, miłość i nieokiełzaną chęć bycia jak najbliżej.
Być może rozterka ta ma swoje źródło w tym, że ciągle postrzegamy się jako ziemskich grzeszników.
Czy można to rozpatrzyć?
Swego czasu prowadziłem jałowy dyskurs na jezuickim forum w temacie: grzech pierworodny.
Ciężko przyjąć mi retorykę pozbawioną logiki a na pewno sprawiedliwości, że grzech pierworodny to ,,wina zaciągnięta ale niepopełniona,,.
Osobiście o wiele łatwiejsze natomiast jest przyjęcie takiego (domniemanego przeze mnie) rozwoju zdarzeń.
Zostałem stworzony jako DUSZA. Jestem w NIEBIE.
Stało się coś, nie wiem co, na skutek czego powieliłem działanie syna marnotrawnego.
Skierowałem się na Ziemię aby doświadczyć trosk, udręk a także iluzoryczności zabaw i radości temu miejscu przynależnym.
Po jakimś czasie, będąc tu na Ziemi, na podstawie doświadczeń i obserwacji dochodzę do wniosku:
coś tu nie gra. Szukam. Pytam.
W momencie odkrycia prawdy dotyczącej mojej osoby, czyli tego, że jestem NIEŚMIERTELNĄ DUSZĄ, spadają zasłony, zaczynają dziać się cuda, które paradoksalnie, tracą dla mnie jakiekolwiek znaczenie,GDYŻ dotarłem jak kupiec do drogocennej perły i wszystko sprzedając - pozyskałem ją.
Teraz ujawnia się mój potencjał a właściwie potencjał Jezusa poprzez moją osobę.
Działam, kocham siebie, bliźnich ku uciesze Najwyższego.
Jeśli dusza doświadczy tutaj takiej łaski to raczej weźmie pod uwagę drugi z opisanych przez Ciebie wariant zachowania.
Schodzę na ziemię.
A tu na Ziemi niespodzianka.
Tutaj niebiańska formułka ,,myślisz-masz,, obowiązuje na zupełnie innych warunkach.
Tutaj możesz doświadczyć sytuacji, osób niedoświadczalnych w Niebie.
Tu wreszcie od samego początku rozwinięcia ziemskiej samoświadomości pojmujesz, że jako człowiek masz swój początek i koniec.
Przez pryzmat najczęściej tego dictum rozgrywa się całe życie.
Nadto przebywając tu, mając nawet świadomość rzeczy, o których wyżej pisałem, ŻYCIE potrafi sprowadzić do parteru i jak napisała mi bodaj zenia1780 spowodować, że będę taplał się w błotku.
Jak Kuklinowski, kiedy uwiesił Jędrusia pod powałą, rzekł mu kończąc kwestię :
,,A Kuklinowski ma go w ręku i Kuklinowski mu boczków przypiecze...A tak, tak - boczków przypiecze. ,,
Obecnie czekam, ze tak to ujmę, nadejścia Kiemliczów....
ps Mam świadomość, że prawdopodobnie zamykając jedne drzwi otwieram 10 nowych...