Pantop pisze: ↑24 lut 2018, 17:02
Jest sobota.
Jak dobrze uświadomić sobie swoją własną naiwność.
Jakimż imbecylem byłem wierząc w to, że tu na ziemi może być fajnie, że można sobie poukładać życie i być szczęśliwym.
Kochająca żona, mąż , dzieci, dom, rodzina, praca.
Moje wyobrażenie szczęścia zaliczyło trafienie bezpośrednie z moździerza rzeczywistości.
Aż chce się żyć - po drugiej stronie!
Hejka.
Miałam dokładnie tak jak Ty!!!
Wszystkie uczucia i emocje targały mną tak samo a jako że jestem kobietą myślę, że siła rażenia była kilkunastokrotnie większa!!!
Odnośnie Walentynek i innych......no cóż...nie byłam w stanie zdobyć się na żadnego nawet neutralnego sms-a do męża. Za każdym razem jak przyjeżdżał do dzieci i był z nimi -było ok. Jednak potem jak coś próbował ze mną rozmawiać -wylatywał z domu.
Bardzo chciało mi się żyć jak piszesz -po drugiej stronie. Czułam, że umarłam za życia.
Jednak zostały ze mną przestraszone i zdezorientowane dzieci i przyzwoitość oraz odpowiedzialność za dane życie a nade wszystko -bezgraniczna ich miłość kazały mi coś ze sobą zrobić!
Trafiłam na to forum, zbiliżyłam się do Boga, który wepchnął mnie na program 12 kroków. Poznałam Prawdziwych Przyjaciół.
I dziś....po dwóch latach mogę napisać, że " zanim w popiół się zmienię-chcę być Wielkim Płomieniem!!"
Żeby za dość prawom autorskim uczynić śłowa zaczerpnięte z piosenki Edyty Górniak;)
Podsumowując - jesteś na dobrej drodze Pantop i życzę Ci przebycia podobnej drogi -mega trudnej okupionej łzami i cierpieniem, ale jednocześnie pięknej. Z dobrymi Prowadzącymi, którzy są cali dla Ciebie.
3m się:)