Ewuryca pisze: ↑08 gru 2022, 9:36
Ruto kilka osób napisało wprost czemu nie podobały im się twoje posty i wymienione zostało np, moralizatorski ton, narzucanie swojego zdania, stawianie tez. W odpowiedzi na to, ty zgłaszasz się do 'ekspertów' i wzamian my dostajemy diagnoze: źle odebraliśmy twoje wpisy bo myślimy stereotypowo.
Zgłosiłam się do osób, do których mam zaufanie, i o których wiem, że są biegłe w komunikacji, by zrozumieć z jakiego powodu moje wpisy są odbierane jako stawianie tez, narzucanie swojego zdania i z jakiego powodu mój ton jest odbierany jako moralizatorski, podczas, gdy ja takich intencji nie mam. Samo przyjęcie, że ktoś tak moje wpisy odbiera nie rozwiązuje problemu.
Diagnoza, że ktoś odbiera źle moje wpisy, bo myśli stereotypowo jest twoja, nie moja. Ja dostałam inną - łamię pewne niepisane konwencje, a innym się sprzeciwiam. Aby komunikować się poprawniej, potrzebuję poznać te konwencje. Jeśli z jakiś powodów ich nie uznaję, potrzebuję wprost to komunikować. Inaczej debata koncentruje się wokół konwencji i jest jałowa.
Uznaną konwencją w tym wątku było na przykład podśmiewanie się panów z wypowiedzi kobiet, wszystkie hasła w stylu nie dajmy się zwariować, zaraz okaże się że, rozumiem, dlaczego mężowie opuścili żony, gdy poczytałem co piszą kobiety... Dowiedziałam się, że dokąd nie ma ataku na konkretną kobietę, i ma to formę ogólną, choćby i odnosiło się do konkretnych kobiet i było raniące dla nich, mieści się w konwencji, która mężczyznom na takie zachowania pozwala. Z dużym prawdopodobieństwem tego powodu panowie nie widzieli tego o czym pisałam. Że i forma i treść ich wypowiedzi może być odebrana jako lekceważąca i raniąca w odniesieniu do kobiet. Konwencja to dopuszcza i konwencja nie uznaje tego ani za wyraz agresji, ani tym bardziej za przemoc.
Za konwencją można doskonale skryć wrogość, złość i wiele agresji. To komplikuje sprawę. W komunikacji jet wiele warstw.
Ewuryca pisze: ↑08 gru 2022, 9:36
W dodatku po raz kolejny wrzucasz kobiety i mężczyzn do jakiś zbiorów i wygłaszasz opinie jakie oczekiwania ma społeczeństwo w stosunku do kobiet a co uchodzi mężczyznom na sucho.
Istnieją pewne reguły i oczekiwania społeczne dotyczące kobiet i mężczyzn. One istnieją obiektywnie, a nie dlatego, że ja stwierdzam, że istnieją, Nie przestają istnieć, gdy ich nie widzę. Dopiero co się z nimi zderzyłam.
Ewuryca pisze: ↑08 gru 2022, 9:36
A tak naprawde może wytarczy się przejrzeć w tym co piszą inne osoby, nie eksperci tylko zwykłe osoby, które wprost odpisały jakie miały odczucia. Pamiętam jak kiedyś jedna z osób napisała do Nirwany coś w stylu żeby uważała żeby nie spadła z piedestału (nie pamiętam dokładnych słów), a Nirwana odpowiedziała tylko, że przyjrzy się temu ów piedestałowi. Nie udowadniała że tamta osoba się myli i ma to zdanie zmienić.
Dokładnie to zrobiłam. Nie udowadniam, że osoby mówiące, że narzucam swoje zdanie nie mają racji. Nie da się kwestionować czyjegoś odbioru. Postarałam się wobec tego zrozumieć, czemu jestem tak odbierana, gdy nie mam intencji narzucać swojego zdania. I już wiem. Mogę teraz zmienić sposób w jaki piszę. Lub pozostać przy swoim sposobie pisania, licząc się z tym, że będę odbierana jako osoba narzucająca swoje zdanie. Osią tej zmiany jest moje odniesienie się do konwencji. O której nawet nie wiedziałam, że istnieje. A jest ich całe mnóstwo.
Ewuryca pisze: ↑08 gru 2022, 9:36
Piszesz również, że nie stosujesz przemocy w białych rękawiczkach. Ja osobiście uważam inaczej. Uważam, że ją stosujesz i to bardzo świadomie, tak odbieram ja twoje posty w tym wątku.
Nie wiem, jak mogłabym bardziej otwarcie wyśmiać męskie wypowiedzi i jeszcze bardziej otwarcie ubrać je w sarkazm. Nic z tego nie zrobiłam skrycie, świadomie wszystko wywaliłam wprost. Rękawiczki zostały w szafie. Nikogo też nie atakowałam, ani otwarcie ani skrycie. Odnosiłam się krytycznie i wprost.
Dowiedziałam się jak mogę formułować krytykę wobec mężczyzn i wyrażać agresję w sposób, który nie budzi oporu i nie jest odebrany jako przemoc, histeria, przewrażliwienie, narzucanie zdania. Nie mogę robić tego na męski sposób, bo to nieskuteczne. Nie mogę męskich wypowiedzi uogólniać i stosować sarkazmu. Ani wdawać się w wielopiętrowe polemiki. Mężczyznom to uchodzi. Kobietom nie. Są za to przyjęte konwencjonalne sposoby dla kobiet. Powołanie się na męski autorytet. I kilka innych. Dla mnie to cenna lekcja komunikacji. Choć mam w sobie jeszcze duży bunt na nieuzasadnioną w mojej ocenie nierówność, jaką w tym widzę.
Potrzebuję nabyć pokory wobec konwencji. Lub świadomie się z nimi zmierzyć.
Ewuryca pisze: ↑08 gru 2022, 9:36
Co do samej przemocy napisałaś też wcześniej że przemoc musi być intencjonalna żeby była przemocą. Dla mnie to był kolejny przykład jak wygłaszasz tezy, które osobiście uważam za błędne, bo wychodzi na to, że to sam agresor decyduje czy przemoc stosuje czy nie, bo przecież tylko on zna swoje intencje i nie ma znaczenia czy kogoś zranił czy nie.
Napisałam, że
agresja musi być intencjonalna, by była przemocą. Agresor to nie to samo, co sprawca przemocy. Problem jest bardzo złożony. Postaram się wyjaśnić nie to, co uważam, ale to czego się dowiedziałam, starając się to wszystko zrozumieć. Najwięcej nauczyłam się od księdza Grzywocza, który poświęcił analizie agresji wiele czasu, ale także od Jespera Juula (książka: "Agresja. Nowe Tabu"), który pisze o nakładaniu kajdanów na męską agresję i nazywaniu jej przemocą. Na żeńską także. Oraz od Marshalla Rosenberga, który także agresji w komunikacji poświęcił sporo uwagi. To co piszę, jest tym, czego nauczyłam się od nich. Zdaje się, że konwencja wymaga, bym wobec tego nie przedstawiała tego co napiszę, jako moich własnych poglądów, choć się z nimi zgadzam i są obecnie także moimi przepracowanymi przez doświadczenie poglądami.
Zrozumienie różnicy między agresją a przemocą było dla mnie bardzo ważne. Doświadczałam ich ze strony męża w bardzo niszczący sposób. Zrozumienie różnicy pomiędzy agresją a przemocą pomogło mi uporać się z oboma problemami. Nie każde krzywdzące mnie zachowanie było przemocowe. Odróżnienie jednego od drugiego pomogło mi reagować adekwatnie.
Mężczyzna z głębokim autyzmem bijący opiekunów nie jest sprawcą przemocy, choć jest agresywny i wyrządza poważne szkody.
Mężczyźni wypowiadający się w wątku na ogół nie mieli intencji zranić wypowiadających się na forum kobiet. Mnie osobiście zraniła wypowiedź solidaryzująca się z mężczyznami, w tym moim mężem, którzy opuścili żony (w tym mnie). Była to wypowiedź agresywna. Ta agresja miała swoje źródła. Ale nie była to wypowiedź przemocowa. Oskarżenie jej autora o przemoc wobec mnie i innych kobiet byłoby nadużyciem. Zawoalowane powołanie się na tą wypowiedź w odniesieniu do mnie ma charakter przemocy, intencjonalnie uderza we mnie i znacząco wychodzi poza konwencję. Gniew lub wzburzenie nie usprawiedliwiają przemocy.
Jest jeszcze jeden niuans. Nie każde wyrażanie agresji jest przemocą, choć nie zawsze dla otoczenia jest przyjemne.
Przykładem dobrze używanej agresji są wypowiedzi Świętego Jana. Są mocne. Są agresywne. Nie są przyjemne dla odbiorców. Ale nie są przemocą. Podobnie z interwencją Pana Jezusa w Świątyni. Nie ma wątpliwości, że wywracanie stołów było działaniem agresywnym. Ale nie było przemocą.
Moja agresja została na wiele lat sparaliżowana na bardzo wczesnym etapie rozwoju. Jest w trakcie rehabilitacji. Uważnie więc te zagadnienia studiuję, by nadrobić zaległości w procesie, który wiele osób przeszło naturalnie, nie potrzebując się nad niczym zastanawiać. Popełniam na tej drodze błędy. Uczę się wyrażać agresję i krytykę w sposób społecznie uznawany, bez uciekania się do przemocy. Temu służą między innymi konwencje. Których jak widać potrzebuję się nauczyć.
Ewuryca pisze: ↑08 gru 2022, 9:36
"Od kobiet oczekuje się też, że w dyskusji z mężczyzną ustąpią, by miec relację nie rację. Oraz będą dążyc do załagodzenia sporu. Uwagę zwrócą subtelnie" - Nie wiem kto oczekuje tego od kobiet, ale ja co do kwestii racji - relacji staram się kierować czymś innym. Są to słowa Litanii o pokorze, gdzie pisze między innymi: "...I także Jezu, daruj mi te łaskę bym pragnął…
aby inni byli wyżej cenieni ode mnie,
aby w oczach świata inni wygrywali, a ja bym przegrywał,
aby inni byli wybierani, a ja bym był pozostawiony,
aby inni byli chwaleni a ja bym był niezauważony,
aby inni byli we wszystkim uznani za lepszych ode mnie,
aby inni mogli stać się świętszymi ode mnie,
o ile tylko ja będę tak święty jak powinienem..." Polecam każdemu całą litanie do codziennego odmawiania. Stawia do pionu
Istnieje też fałszywa pokora, którą żyłam. Do 35 roku życia, poza krótkimi okresami buntu rozwojowego, byłam uznawana za jedną z najpokorniejszych osób i z zewnątrz tak to wyglądało. Z wewnątrz też zresztą. Szczerze pragnęłam pozostawać w cieniu i wszystkich tych pragnień wyrażonych w litanii. Nie byłam pokorna, byłam kaleka.