Napiszę coś dla sycharków trudnego, dla mnie również.kesolk pisze: ↑30 mar 2021, 23:00
Ja jestem chętny . Choć w dziwnej sytuacji się znalazłem bo wygląda na to że mam do siebie pisać . Tak jestem w takiej sytuacji. Moja żona z obecnym kochankiem mają dziecko. Ich córeczka skończyła dwa lata. Prosiłem Pana Boga o potrzebne mi łaski i... dostałem łaskę pokochania tej dziewczynki. Kiedy o niej myślę to traktuję ją jak swoją córkę. Jestem gotów przyjąć żonę z tym dzieckiem i wychować je jak własne. Dziewczynka nie jest jeszcze ochrzczona bo moja żona obecnie odwróciła się od Boga i nie wierzy Mu. Wierzę, że jest taka możliwość, że moja żona się nawróci i zechce ochrzcić swoją córkę. Jest więc taka możliwość, że poprosi wtedy mnie bym został ojcem chrzestnym jej nieślubnej córeczki wtedy i do mnie mogłaby mówić tato . Oczywiście by to się wydarzyło to dobrze by było by moja żona pokochała swojego kochanka z wzajemnością . Pokochała prawdziwą miłością taką jakiej uczy Pan Jezus. Oczywistym jest, że wtedy będą chcieli się jak najprędzej rozstać. Kochając się prawdziwie nie będą przecież chcieli dla siebie potępienia - to oczywiste.
Zdaję sobie sprawę, że tak myślę i staram się postępować wyłącznie dzięki łasce od Pana Boga. Tę łaski otrzymuję bo o nie proszę, czasem nie proszę szczegółowo tylko o "potrzebne łaski" się modlę kochający Bóg wie czego mi potrzeba . Gdybym poczuł się odrzucony przez hasło "Kochajcie się mamo i tato" - a jak mniemam miałem prawo tak się poczuć bo przecież moja żona i jej kochanek są mamą i tatą swojej córeczki - to poprosiłbym o dar mądrości, rozumu, rady, pobożności i wszystkie inne potrzebne na wsjakij pożarnyj słuczaj czyli wszelki wypadek jak mawiają Rosjanie .
Moje budujące zapewnienie: tak Kościół Katolicki i WTM Sychar będący jego częścią wspierają wszystkich zmierzających drogą ku świętości. Moja rada dla mnie samego i wszystkich czujących się odrzuconymi "Zaufaj Panu już dziś "
Ale patrząc na ten billboard, na którym 2-letnia córeczka pisze "mamo tato kochajcie się" to we mnie pojawia się natychmiast odruch wycofania się. Nie tak jak głosi ks. Marek Dziewiecki (którego bardzo szanuję i z większością jego wypowiedzi się zgadzam), że takie dziecko należy zostawić (rodzic) i tylko płacić alimenty. Z tym się nie zgadzam. W tej konkretnej sytuacji natychmiast uruchamia się we mnie odruch wycofania się, aby nie burzyć temu małemu dziecku prawa do obecności obojga kochających się rodziców, prawa do normalnego domu. W tej konkretnej sytuacji małego dziecka (a taką ręką jest napisane to wezwanie w kampanii) wycofałabym moje prawo do współmałżonka na rzecz "chciejstwa" tego dziecka traktując to jako mój krzyż. Tak we mnie przejawia się rodzicielstwo przed małżeństwem. Nie moje rodzicielstwo przed moim małżeństwem. Czy to jest zgodne z duchem sycharu? Taki mój odruch?