Wykluczenie ojca z serc i umysłów własnych dzieci

Kryzys miłości małżeńskiej to dramatyczny kryzys ich miłości rodzicielskiej

Moderator: Moderatorzy

tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Wykluczenie ojca z serc i umysłów własnych dzieci

Post autor: tata999 »

Astro pisze: 26 lis 2022, 17:52 Ps. Panie , kobiety nie są w stanie tego zrozumieć , co czuje ojciec ,mezszczyzna , któremu wyrywa się dzieci z jego życia.
... ani co czują i potrzebują takie dzieci. Zresztą wielu osób to dotyczy, niezależnie od płci.
tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Wykluczenie ojca z serc i umysłów własnych dzieci

Post autor: tata999 »

Kilka lat minęło i niewiele się zmieniło.
tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Wykluczenie ojca z serc i umysłów własnych dzieci

Post autor: tata999 »

W przedszkolach i szkołach nie wydają dzieci ojcowi, dopóki matka nie powie, że tego chce. Przetrzymują, wydają rozkazy, zastraszają, zmuszają, grożą, zwodzą. To jest straszne. Ludzie obok odwracają głowę. Tak wygląda życie ojca i jego dzieci, którzy czują, płaczą, boją się, kochają, dbają o siebie samych i nawzajem.

Dzieci to widzą, reagują. Następnie zabiera się ich do psychologa. Otoczenie nie podejmuje się refleksji, a wręcz zrzuca swoje winy (w tym zaniedbania) na nich (dzieci). "Siła złego na jednego". Potrzeba siły, żeby nie dać się stłamsić.
Niepoprawny83
Posty: 270
Rejestracja: 07 wrz 2021, 22:43
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Wykluczenie ojca z serc i umysłów własnych dzieci

Post autor: Niepoprawny83 »

tata999 pisze: 17 lip 2023, 11:42 W przedszkolach i szkołach nie wydają dzieci ojcowi, dopóki matka nie powie, że tego chce. Przetrzymują, wydają rozkazy, zastraszają, zmuszają, grożą, zwodzą. To jest straszne. Ludzie obok odwracają głowę. Tak wygląda życie ojca i jego dzieci, którzy czują, płaczą, boją się, kochają, dbają o siebie samych i nawzajem.

Dzieci to widzą, reagują. Następnie zabiera się ich do psychologa. Otoczenie nie podejmuje się refleksji, a wręcz zrzuca swoje winy (w tym zaniedbania) na nich (dzieci). "Siła złego na jednego". Potrzeba siły, żeby nie dać się stłamsić.
Pozwolę sobie napisać swoje "przemyślenie", być może zupełnie chybione. Zastanawiam się, jak ty reagujesz na takie sytuacje w których konfrontujesz się z instytucjami, bo jeśli nerwowo to obstawiam, że dzieci to czują (choćby podświadomie) i twój nastrój może przechodzić na nich. Z czasem mogą zacząć kojarzyć ciebie ze stresem, sytuacją dyskomfortową, a to może negatywnie odbić się na waszych relacjach. Jeśli jesteś często przybity okolicznościami, to dzieci mogą uznać za atrakcyjniejszego rodzica swoją matkę, która jak zakładam humoru nie brakuje, skoro ty cierpisz i wstydzisz się za dwoje.
Opiekunowie może nie są tak bezduszni jak myślisz, może twoja żona przedstawiła ciebie w nieciekawym świetle, zadziałała kampania oszczerstw, więc wychowawcy z troski dmuchają na zimne.
Instytucje nie zdają niestety egzaminu, ale z tym się trzeba chyba pogodzić i starać się dzieciom rekompensować straty poprzez bycie radosnym człowiekiem. Aby to zrobić trzeba przestać się wstydzić i obwiniać za te osoby, które się wstydzić nie potrafią. Trzeba zrozumieć, że nie wszystko od nas zależy i zadbać o swoją działkę, nie martwiąc się na zapas.
Samemu ciężko mi było się pogodzić z tym, że nie uchronię dzieci przed wszystkimi konsekwencjami emocjonalnego rozwodu rodziców, ale połapałem się, że wstydzę się za dwoje, a to nie tak powinno być. Uświadomiłem sobie też, ze wielu ojców w dziejach nie uchroniło swoich dzieci przed wieloma niebezpieczeństwami, po prostu tak działa ten świat i wszystkiego nie ogarniemy. Jednak wierzę, jestem głęboko przekonany, że jest w tym jakiś plan. I staram się radować, dobry humor dla katolika jest większą cnotą nawet niż honor, tak przynajmniej twierdzi pewien ceniony przeze mnie kapłan.
Zaufaliśmy miłości.
tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Wykluczenie ojca z serc i umysłów własnych dzieci

Post autor: tata999 »

Niepoprawny83 pisze: 20 lip 2023, 16:00
Pozwolę sobie napisać swoje "przemyślenie", być może zupełnie chybione. Zastanawiam się, jak ty reagujesz na takie sytuacje w których konfrontujesz się z instytucjami, bo jeśli nerwowo
Zgadzam się, że takie sytaucje otoczone są nerwową atmosferą. Sam to też czuję. Wówczas zwykle robię niewiele i mówię niewiele do innych. Skupiam się na dziecku i rozmawiam z nim. Daję przykład jak ignorować prowokacje, być asertywnym, informuję, jak odbieram sytuację i co planuję.
Niepoprawny83 pisze: 20 lip 2023, 16:00 to obstawiam, że dzieci to czują (choćby podświadomie) i twój nastrój może przechodzić na nich. Z czasem mogą zacząć kojarzyć ciebie ze stresem, sytuacją dyskomfortową, a to może negatywnie odbić się na waszych relacjach.
Dzieci na pewno kojarzą mnie ze stresem skoro często zdarzają się takie stresujące sytuacje przy okazji naszych spotkań. Jestem traktowany jako intruz lub napastnik, który miałby zakaz zbliżania się do dzieci. Szczucie policją, tłamszenie w przeszkolu, szkole, świetlicy, wizyty w ośrodkach typu OZSS, skierowania do psychologów. Ja tego nie rozumiem i myślę, że dzieci tym bardziej. Raz tylko się zdarzyło, że "pracownik instytucji" próbował załagodzić sytuację - był to policjant, który w pierwszej kolejności zwrócił się do dziecka, żeby się nie bało, że nigdzie taty, ani nikogo nie zabiorą i wyjaśnił, że przyjechali tylko odwiedzić kontrolnie i sprawdzą dokumenty.
Niepoprawny83 pisze: 20 lip 2023, 16:00 Jeśli jesteś często przybity okolicznościami, to dzieci mogą uznać za atrakcyjniejszego rodzica swoją matkę, która jak zakładam humoru nie brakuje, skoro ty cierpisz i wstydzisz się za dwoje.
Tak, bywam przybity okolicznościami. Nic co ludzkie nie jest mi obce. Jestem człowiekiem, czuję, rodzą się we mnie emocje. Wolałbym, żeby nie było sytuacji, które do nich prowadzą lecz pozostaje mi jedynie je kontrolować.
Niepoprawny83 pisze: 20 lip 2023, 16:00
Opiekunowie może nie są tak bezduszni jak myślisz,
Też mi się tak wydawało i stąd moje zdziwienie.
Niepoprawny83 pisze: 20 lip 2023, 16:00 może twoja żona przedstawiła ciebie w nieciekawym świetle, zadziałała kampania oszczerstw, więc wychowawcy z troski dmuchają na zimne.
To by ich nie tłumaczyło. Wręcz przeciwnie.
Niepoprawny83 pisze: 20 lip 2023, 16:00 Instytucje nie zdają niestety egzaminu, ale z tym się trzeba chyba pogodzić
Mam inną opinię - nie trzeba się godzić. Byłoby to przyjęciem postawy straceńca, bez szacunku do siebie, bez nadzei. Nie warto dawać się tłamsić, pogrążać itp. Myślę, że należy rosnąć w siłę, bronić się/przeciwstawiać, unikać narażenia itd.
Niepoprawny83 pisze: 20 lip 2023, 16:00 i starać się dzieciom rekompensować straty poprzez bycie radosnym człowiekiem.
Uważam, że bycie radosnym człowiekiem nie rekompensuje strat i są to rozłączne kwestie. Co się stało, to się nie odstanie. Niemniej jednak warto starać się o pogodę ducha - zgadzam się.
Niepoprawny83 pisze: 20 lip 2023, 16:00 Aby to zrobić trzeba przestać się wstydzić i obwiniać za te osoby, które się wstydzić nie potrafią. Trzeba zrozumieć, że nie wszystko od nas zależy i zadbać o swoją działkę, nie martwiąc się na zapas.
Słusznie.
Niepoprawny83 pisze: 20 lip 2023, 16:00 Samemu ciężko mi było się pogodzić z tym, że nie uchronię dzieci przed wszystkimi konsekwencjami emocjonalnego rozwodu rodziców, ale połapałem się, że wstydzę się za dwoje, a to nie tak powinno być. Uświadomiłem sobie też, ze wielu ojców w dziejach nie uchroniło swoich dzieci przed wieloma niebezpieczeństwami, po prostu tak działa ten świat i wszystkiego nie ogarniemy. Jednak wierzę, jestem głęboko przekonany, że jest w tym jakiś plan. I staram się radować, dobry humor dla katolika jest większą cnotą nawet niż honor, tak przynajmniej twierdzi pewien ceniony przeze mnie kapłan.
Też połapałem się dopiero po jakimś czasie.

Dzięki za podzielenie się przemyśleniami.
Naprawiający
Posty: 27
Rejestracja: 22 maja 2023, 8:06
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Wykluczenie ojca z serc i umysłów własnych dzieci

Post autor: Naprawiający »

Niepoprawny83 pisze: 20 lip 2023, 16:00 Pozwolę sobie napisać swoje "przemyślenie", być może zupełnie chybione. Zastanawiam się, jak ty reagujesz na takie sytuacje w których konfrontujesz się z instytucjami, bo jeśli nerwowo to obstawiam, że dzieci to czują (choćby podświadomie) i twój nastrój może przechodzić na nich. Z
Bardzo trafione. Pare razy obserwowałem miny oraz sposób odbioru dzieci z instytucji, który był daleki od radości ze spotkania z dzieckiem. W takim przypadku i Panie i dzieci były bardziej spokojne, prawie, że chłodne.
Myślę tutaj o relacji z dzieckiem, którą budujemy od narodzin dziecka. Obserwuję po nas, że przed kryzysem cieszyłem się na odbiór dzieci, ale zdarzało się wzbudzać poczucie braku czasu przy tym. Teraz mimo niesprawiedliwości społecznej, mam jeszcze większą radość i panowanie nad czasem. Dzięki temu i dzieci lepiej znoszą całą sytuację, jak i Panie przy rozstaniach z instutucją odpowiadają uśmiechem za uśmiech, żartem za żart i same traktują mnie jako kogoś zaufanego (tak odczuwam).
Życzę wszystkim wytrwałości w prostowaniu społecznej niesprawiedliwiści i dużo energii życiowej, aby przekazać dzieciom jedynie radosne i pozytywne wsparcie, przecież to nie one (dzieci) nas skrzywdziły, a małżonkowie oraz my sami, reagując nieprawidłowo na krzywdę wobec siebie.
ODPOWIEDZ