Wykluczenie ojca z serc i umysłów własnych dzieci

Kryzys miłości małżeńskiej to dramatyczny kryzys ich miłości rodzicielskiej

Moderator: Moderatorzy

lena50
Posty: 1391
Rejestracja: 17 sie 2017, 0:29
Płeć: Kobieta

Re: Wykluczenie ojca z serc i umysłów własnych dzieci

Post autor: lena50 »

Dzieci 2 i 3 lata......zastanawiam się gdzie ta kobieta miała czas na kowalskiego?
Sama dzieci rok po roku miałam i wiem co to znaczy.
Zero czasu dla siebie ,a co dopiero dla kochanka?
lena50....dawniej lena
tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Wykluczenie ojca z serc i umysłów własnych dzieci

Post autor: tata999 »

To prawda. Upychała dzieci u teściów, rodziców, na urlopie z ojcem, wyręczała się koleżankami itp. Jeszcze żłobek całodniowo dawał odprężenie oczywiście.
Amica

Re: Wykluczenie ojca z serc i umysłów własnych dzieci

Post autor: Amica »

tata999 pisze: 03 paź 2018, 22:50 To prawda. Upychała dzieci u teściów, rodziców, na urlopie z ojcem, wyręczała się koleżankami itp. Jeszcze żłobek całodniowo dawał odprężenie oczywiście.
Hmm. A wcześniej pisałeś, że Ty się nimi zajmowałeś, a nawet więcej, niż ona. Dziwne zachowanie matki małych dzieci, która ma aktywnego i chętnego do opieki ojca dzieci, a jednak wolała "upychać" dzieci po dziadkach, koleżankach, no i w żłobku. Z tego, co teraz więc piszesz, nie wygląda, jakby miała oparcie w mężu (w Tobie) - bo przecież odpowiedziałbyś Lenie - no jak to, ja się zajmowałem dziećmi. A wychodzi na to, że dzieciaki były wciąż u innych ludzi.
tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Wykluczenie ojca z serc i umysłów własnych dzieci

Post autor: tata999 »

Korci mnie, żeby napisać konkretne argumenty na obalenie Twoich przypuszczeń. Jednakże forum nie jest anonimowe. Dziękuję Ci za zwrócenie tej uwagi, bo faktycznie mogła być celna bez znajomości szczegółów.

Czemu matka kłamała koleżance, przedstawiała sytuację jako bez wyjścia, żeby zmusić do zaopiekowania się dziećmi zamiast zwrócić się do ojca? Czy może nie miała oparcia w ojcu, może w koleżance, a może chciała ukryć, że spotka się z Kowalskim?
krzysztof123
Posty: 29
Rejestracja: 08 lut 2017, 7:18
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Wykluczenie ojca z serc i umysłów własnych dzieci

Post autor: krzysztof123 »

Tak czytam ten post i zastanawiam się czy coś dodać od siebie. Dodam.
To co zostało w nim napisane skupia się li tylko na emocjach. Jesteśmy wkurzeni na działanie naszego małżonka, który odchodząc zabiera nam też dzieci a jeśli nie to możliwość wpływu na ich wychowanie.
W powyższych postach doczytałem się takich słów jak "powinna", "musi", "najlepiej by było" etc.
Podobnie jest w sądzie gdzie ten nasz małżonek odchodząc składa też wniosek o pozostawienie dzieci przy nim.
Zauważmy tylko, że pozew rozwodowy jak i wniosek o sprawowanie opieki nad dzieckiem jest jakby po ludzku mówiąc takim aktem oskarżenia i sąd bada przede wszystkim zawarte w nim przesłanki. Innymi słowy ten małżonek ma jakieś zastrzeżenia do nas, do nas nie tylko jako mężów czy żon ale też jako ojców czy matek. Dlatego walcząc o dziecko i używając słów co powinno być a nie jest nic nie wskóramy. Opierajmy się na faktach. Wykażmy przed Sądem przede wszystkim:
znajomość potrzeb dzieci, wgląd w ich sytuację, sposoby opieki w różnych sytuacjach, sposoby żywienia a nawet propozycje dań jakie zamierzamy im serwować. Co jeśli dziecko zachoruje a my będziemy musieli iść do pracy itd. Wykażmy, że nasza opieka nad dzieckiem jest dojrzała, świadoma i mamy plan jak wychować dziecko dając jednocześnie gwarancję, że nie ucierpi na tym ani jego psychika ani ciało.
Niech ta opieka nad dzieckiem nie stanie się tylko zabezpieczeniem przed płaceniem alimentów czy niższych alimentów.
Przed Sądem walczymy o utrzymanie całej rodziny i jej nierozerwalności ale kiedy już to nie będzie możliwe a mamy możliwość sprawowania opieki nad dzieckiem i naszym zdaniem będzie ona lepsza aniżeli małżonka, który odszedł to miejmy świadomość, że argument "dziecko powinno mieć obojga rodziców", czy "matka nie ma prawa utrudniać.." etc. są żadnymi argumentami.
jacek-sychar

Re: Wykluczenie ojca z serc i umysłów własnych dzieci

Post autor: jacek-sychar »

Krzysztofie

Piękny post. :D
Dobro dziecka. Jak żona odeszła, to też mój ból i zranienie przysłaniały mi dobro dziecka. Musiało minąć trochę czasu, zanim udało mi się patrzeć pod kątem ich dobra, a nie mojego zranionego ego. Nie zawsze mi się to niestety udało.
Ja byłem w takiej sytuacji, że najmłodszy syn został ze mną. Musiałem ogarnąć sprawy dnia codziennego (pranie, jedzenie), szkołę (wywiadówki), jak i wizyty u lekarza. Na szczęście przepisałem syna do koleżanki, która była pediatrą i czasami udawało się załatwić wizytę wieczorem u niej w domu. Co prawda nie mam pracy, która narzuca mi ścisłe rygory czasowe, ale też czasami było ciężko.
Pamiętam jedna sytuacje, gdy jechałem w delegację. Syn został wtedy sam w domu (miał już jakieś 16-17 lat). I dzwoni do mnie, że źle się czuje. Musiałem stanąć na drodze i organizować mu pomoc. Udało się to załatwić, że sam poszedł do lekarza, ale bez pomocy koleżanki bym tego nie ogarnął.
Ale teraz syn wie, że ich dobro jest dla mnie ważną rzeczą. Potrafimy poważnie porozmawiać o życiu. Takie męskie rozmowy ojca z synem. Z pozostałymi dziećmi też mam dobry kontakt, ale troszeczkę inny w formie.
Ale na to potrzeba było wielu lat ciężkiej pracy, wyrzeczeń i czasami nawet moich łez wylanych po cichu a czasami niestety i oficjalnie.
Ale dopiero w zeszłym roku moja najstarsza córka powiedział mi, że dobrze postępowałem, choćby tym, że nie na wszystko jej pozwalałem.
Dzisiaj moje dzieci, mimo że mają już ponad 20 lat, nie wstydzą się ze mną pojechać np. w góry.
krzysztof123
Posty: 29
Rejestracja: 08 lut 2017, 7:18
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Wykluczenie ojca z serc i umysłów własnych dzieci

Post autor: krzysztof123 »

Jacku i to jest piękne co piszesz. Niech będzie przykładem dla innych w ich obecnej bezsilności ale i nadzieli i woli dążenia do ogarnięcia całego bałaganu na etapie kryzysu i po nim.
Zwróciłem uwagę przede wszystkim by walcząc o rodzinę (jako całość) czy choćby dzieci opierać się na przesłankach kodeksowych warunkujących przyznanie nam racji a nie emocjonalność, która nie ma najmniejszego znaczenia. I co ważne - by w szczególności walcząc o dziecko (które w sytuacji rozwodowej nic nie ma do powiedzenia), nie zapominać o tym, że jeśli już wygramy sprawowanie opieki nad nim to nie cieszmy się z tego, że alimenty będą niższe czy nie będzie ich wcale albo też my je uzyskamy dokopując małżonkowi tylko weźmy się do pracy. Do faktycznego wychowywania, rozsądnego i dorosłego.
tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Wykluczenie ojca z serc i umysłów własnych dzieci

Post autor: tata999 »

(...) jeśli już wygramy sprawowanie opieki nad nim to nie cieszmy się z tego, że alimenty będą niższe czy nie będzie ich wcale albo też my je uzyskamy dokopując małżonkowi tylko weźmy się do pracy. Do faktycznego wychowywania, rozsądnego i dorosłego.
Słusznie i ta idea, żeby pracować nad wychowaniem dziecka nie powinna przyświecać po wygraniu sprawy, a od początku, czyli kiedy podjęło się decyzję o założeniu rodziny. Zarówno w pełnej rodzinie jak i rozbitej trud wychowania jest bardzo istotny.
Amica

Re: Wykluczenie ojca z serc i umysłów własnych dzieci

Post autor: Amica »

jacek-sychar pisze: 04 paź 2018, 14:18
Ja byłem w takiej sytuacji, że najmłodszy syn został ze mną. Musiałem ogarnąć sprawy dnia codziennego (pranie, jedzenie), szkołę (wywiadówki), jak i wizyty u lekarza.
A wcześniej się tym nie zajmowałeś? Bo zabrzmiało, jakbyś nagle został ojcem z dnia na dzień i to od razu dorastającego dziecka.

Trochę mnie smuci społeczny brak docenienia wysiłku matek i żon w tworzenie domowego ogniska. Mogła przez 13 lat zajmować się dziećmi i domem, ale kiedy zdecydowała się porzucić rodzinę i ojciec nagle przejmuje te obowiązki, to urasta do rangi bohatera, mimo że wcześniej to samo wykonywała żona i to np. razy cztery - jeśli było czworo dzieci. Nie piję tutaj do Ciebie, Jacku, zwłaszcza że nie wiem, jaka była Twoja sytuacja. Tylko sam wiesz, jak jest.

Ten chłopiec jest TWOIM synem, Twoim dzieckiem. I to żadne bohaterstwo ani szczególny rodzaj łaski, że pójdziesz na wywiadówkę, wypierzesz mu ubranie i zrobisz posiłek. To powinno być (wiem, słówko powinno) codziennością od dnia jego narodzin.


Krzysztof - przepięknie to napisałeś. Ostatnio Szustak nagrał świetny filmik o ojcostwie i tej prawdziwej obecności ojca w życiu dziecka, jak ona jest potrzebna od samego początku.
jacek-sychar

Re: Wykluczenie ojca z serc i umysłów własnych dzieci

Post autor: jacek-sychar »

Amica pisze: 05 paź 2018, 1:29
jacek-sychar pisze: ↑04 paź 2018, 14:18

Ja byłem w takiej sytuacji, że najmłodszy syn został ze mną. Musiałem ogarnąć sprawy dnia codziennego (pranie, jedzenie), szkołę (wywiadówki), jak i wizyty u lekarza.
A wcześniej się tym nie zajmowałeś? Bo zabrzmiało, jakbyś nagle został ojcem z dnia na dzień i to od razu dorastającego dziecka.

Trochę mnie smuci społeczny brak docenienia wysiłku matek i żon w tworzenie domowego ogniska. Mogła przez 13 lat zajmować się dziećmi i domem, ale kiedy zdecydowała się porzucić rodzinę i ojciec nagle przejmuje te obowiązki, to urasta do rangi bohatera, mimo że wcześniej to samo wykonywała żona i to np. razy cztery - jeśli było czworo dzieci. Nie piję tutaj do Ciebie, Jacku, zwłaszcza że nie wiem, jaka była Twoja sytuacja. Tylko sam wiesz, jak jest.
Oj, ciut jednak czuję, że pijesz do mnie. :(

Ponieważ mamy trójkę dzieci, żona przez wiele lat była w domu, a ja pracowałem zawodowo. Zrozumiałe jest w takiej sytuacji, że to ona częściej chodziła z dziećmi do lekarza. Zdarzało się jednak, że razem jeździliśmy, jak tylko mogłem. Na pobranie krwi zawsze jeździliśmy razem, bo dzieci strasznie wierzgały, więc ktoś musiał je trzymać.
Również głównie ja robiłem większe zakupy, myłem okna, robiłem przetwory i wiele innych rzeczy. Oczywiście w granicach możliwości czasowych, gdy się pracuje na dwa etaty.
Na wywiadówki znowu ja chodziłem częściej, lub chodziliśmy razem, bo przy trójce dzieci nie zawsze daje radę obskoczyć to jedna osoba. Szczególnie gdy dzieci były już w różnych szkołach, a na pewno w różnych klasach.
A z praniem to nie było żadnego problemu, bo to ja uczyłem żonę obsługiwać pralkę po kilku latach małżeństwa, ale i tak do końca żona uważała, że to ona pierze, czyli włącza pralkę. Ja tylko ściągałem suche pranie, składałem je i chowałem po szafach oraz wieszałem świeże.

Ja napisałem tamten post nie po to, żeby wykazać się bohaterstwem (cóż to za pomysł :shock: ), tylko żeby pokazać, z jakimi problemami musi uporać się samotny rodzic. Tylko tyle. Decydując się więc na opiekę nad dzieckiem (samodzielną lub naprzemienną), musimy ocenić, czy będziemy ją wykonywać. Oczywiście zależy to również od wieku dziecka.
Awatar użytkownika
Pijawka
Posty: 272
Rejestracja: 12 wrz 2018, 15:01
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Wykluczenie ojca z serc i umysłów własnych dzieci

Post autor: Pijawka »

Przypomniała mi się historia przyrodniej siostrzyczki mojego serdecznego znajomego. Kiedy on był już dorosły, okazało się, że jego ojciec ma romans z młodszą kobietą. Doszło do szybkiego rozwodu, ojciec związał się z ową młodszą kowalską, która w niedługim czasie urodziła dziecko. Szybko skończyła się sielanka i kowalska chyba zorientowała się, że oprócz niemowlaka ma w domu podstarzałe dziecko, które wymagało zajmowania się, obsługi ( jaką miał u żony), gotowania, prania, sprzątania, randek a nadto wykręcał się tym,że sam nic nie może bo "choruje na płuca" i szybko się męczy, nie może dźwigać, stresować się ani w ógole nic robić. Kowalskiej szybko puściły nerwy...i jako młoda przedsiębiorcza dziewczyna szybko porzuciła owego pana w wieku przedemerytalnym i wraz z dzieckiem wyprowadziła się od niego. Początkowo ojciec bardzo zabiegał o kontakty z dzieckiem a matka nijak nie ograniczała mu tego i wszyscy byli zachwyceni jak się cudownie dogadują. Okazało się, że ona w międzczyczasie poznała i pogłębiała znajomość z kolejnym mężczyzną ( który na szczęście okazał się kawalerem i finalnie wziął z nią ślub chyba nawet kościelny..) Wtedy ojciec jej dziecka wściekł się, zaczął złośliwie ograniczać jej kontakty z dzieckiem a sam też nie spędzał z nim czasu ( "był zbyt zmęczony") tylko wywoził po ciotkach, kuzynkach itd.. Matce i jej nowemu mężowi ograniczał kontakt,ale sam nie do końca chciał z niego korzystać. Z resztą dziecko w wieku przedszkolnym też nie chciało do niego jeździć bo po prostu się tam nudziło. A kiedy w domu pojawiło się rodzeństwo to już w ogóle "nowa rodzina" była niezastąpiona i ojciec nie-pierwszej-młodości wypadał "blado"...przy czym jeszcze miał taką trochę żyłkę dusigrosza i jego własne dziecko zaczęło unikać kontaktów. Co z tego, że batalia sądowa przeciągnęła się, że ma ustalone widzenia- skoro jego własne dziecko woli mówić "tato" do obcego mężczyzny ( do niego oczywiście też tak mówi- określa tym słowem 2 panów).. a widzenia kończyły się tym,że dziecko mówiło wprost,że nie chce jechać to "taty X" bo sie tam nudzi albo musi siedzieć ileś godzin u starej,schorowanej ciotki..
Czemu o tym piszę- ano dlatego, żeby pokazać, że nie zawsze wygrana batalia w sądzie okazuje się wygraną w życiu. Najważniejsza jest dobra więź z dzieckiem, czas, uwaga, miłość i zaradność życiowa a tego nikt nie może nam dać- musimy to wypracować sami. Samotny rodzic nie ma lekko- niezależnie od tego w jakim wieku ma dzieci.
tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Wykluczenie ojca z serc i umysłów własnych dzieci

Post autor: tata999 »

Smutne dzieciństwo tego dziecka.
(...) nie zawsze wygrana batalia w sądzie okazuje się wygraną w życiu.
Postawiłbym dalej idącą tezę, że w sądzie w ogóle nie ma wygranych (może prócz adwokatów). Konieczność bycia w sądzie świadczy o przegranej "życiowej".
Awatar użytkownika
Pijawka
Posty: 272
Rejestracja: 12 wrz 2018, 15:01
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Wykluczenie ojca z serc i umysłów własnych dzieci

Post autor: Pijawka »

"Prawdziwy ojciec" to ja rozumiem, że masz na myśli ojca biologicznego ? Nie piszę tutaj do Ciebie, ale niestety często ojcowie sami zaniedbują swoje żony i bbiologiczne dzieci a kiedy zjawia się obcy mężczyzna, który "przytulił" żonę "z dobrodziejstwem inwentarza i dziećmi" to nagle zaczyna się dylemat- kto jest OJCEM- czy ten biologiczny z którym dziecko z racji rozstania rodziców- ma ograniczony kontakt, mniej czasu otd., czy ten, który na codzień mieszka z matką, faktycznie sprawuje opiekę i ma dobre relacje z dzieckiem?
Obaj mogą się dobrze sprawdzać w tej roli. Nie czarujmy się- cwany kowalski chcąc utrzymać przy sobie kobietę MUSI zabiegać też o jej dzieci i być z nimi w dobrej relacji- inaczej "miłość uschnie" a kobieta pójdzie szukać szczęścia gdzie indziej.
Co powinien zrobić "prawdziwy ojciec"? Dokłądnie to samo- zabiegać o dobry kontakt z dziećmi- wtedy ich straty będą mniejsze. Odpuszczanie i strojenie fochów "no to w takim razie kowalski jest lepszy niech sięteraz wykaże" jest niemęskie, nieetyczne i niedojrzałe. Znam jednak mężczyzn, któryz tak postąpili i całkowicie zerwali kontakt ze swoimi dziećmi. Nikt ich nie "wygryzł" z relacji- sami odpuścili.
Pytasz o to co ma robić prawdziwy ojciec... myślę, że nikt tutaj nie da Ci gotowej odpowiedzi co robić a czego nie- poza ogólnikami, które i tak chyba znasz śledząc to forum.

Jedno co napiszę jako kobieta- dbając o relację ze swoimi dziećmi i robiąc to w sposób odpowiedni zyskujesz szacunek w oczach małżonki ( nawet gdy ona Ci o tym w życiu nie powie). Porównując się do kowalskiego, złośliwie szarpiąc się o dzieci, strojąc fochy albo będąc biernym czy odwracając się - pokazujesz kobiecie niedojrzałość i utwierdzasz w przekonaniu, że dobrze zrobiła odchodząc. Może trochę brutalne...
tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Wykluczenie ojca z serc i umysłów własnych dzieci

Post autor: tata999 »

Co powinien zrobić "prawdziwy ojciec"? Dokłądnie to samo- zabiegać o dobry kontakt z dziećmi- wtedy ich straty będą mniejsze. Odpuszczanie i strojenie fochów "no to w takim razie kowalski jest lepszy niech sięteraz wykaże" jest niemęskie, nieetyczne i niedojrzałe. Znam jednak mężczyzn, któryz tak postąpili i całkowicie zerwali kontakt ze swoimi dziećmi. Nikt ich nie "wygryzł" z relacji- sami odpuścili
Trochę kuriozalnie brzmi, że prawdziwy ojciec ma zabiegać o dobry kontakt ze swoimi dziećmi, a który byłby dobry i nie byłby utrudniony, gdyby nie skok w bok i egoizm matki. Nie nawiązuję do skrajnie patologicznych sytuacji. Matka mogłaby również zabiegać o to, żeby małżeństwo i rodzina się nie rozpadły zamiast świntuszyć i uciekać od problemów, które mają to do siebie, że pojawiają się u każdego w życiu.

W wielu przypadkach żona z dziećmi nie mieszkają blisko ojca. Z racji chociażby odległości ojciec nie może wtedy spędzać z dziećmi tyle czasu, ile kowalski. Ojca serce jest też czułe, zwłaszcza jeśli chodzi o swoje dzieci dla których założyłbył rodzinę. Trudniej jest uniknąć nieodpowiednich zachowań, jak jest się mocno rozemocjonowanym. Ktoś kto posiada empatię potrafi ją okazać wobec wielu ludzi, nie tylko wobec kowalskiego, ale m.in. ojca własnych dzieci.

Nie będzie chyba kontrowersyjne rozszerzenie tezy z ostatniego akapitu, że zarówno ojciec może tak robić, żeby zyskać szacunek w oczach matki, jak i matka może tak robić, żeby zyskać szacunek w oczach ojca. Cały w tym ambaras, że to są dwustronne relacje. Umiejętność ich prowadzenia to wyższy poziom - oznaka dojrzałości.
Angela
Posty: 490
Rejestracja: 31 maja 2017, 1:34
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Wykluczenie ojca z serc i umysłów własnych dzieci

Post autor: Angela »

tata999 pisze: 05 paź 2018, 17:13 Nie będzie chyba kontrowersyjne rozszerzenie tezy z ostatniego akapitu, że zarówno ojciec może tak robić, żeby zyskać szacunek w oczach matki, jak i matka może tak robić, żeby zyskać szacunek w oczach ojca. Cały w tym ambaras, że to są dwustronne relacje. Umiejętność ich prowadzenia to wyższy poziom - oznaka dojrzałości.
Jesteśmy jednak na forum dla małżonków, gdy ta druga strona nawala, czasem na całej linii.
Skupmy się zatem jak w praktyce nie dać się wykluczyć z serc dzieci w tych mocno utrudnionych warunkach.
Przede wszystkim , na ile się uda, chronić dzieci przed atmosferą konfliktu, stawiania dzieci przed dylematem wyboru kto ma być dla nich ważniejszy. Mój syn wprost mi powiedział, bym nie komentowała przy nim zachowań taty, on nie chce o niczym wiedzieć.
Gdy jestem z dziećmi, mam ten czas poświęcić cały dla nich, głównie wsłuchiwać się w ich potrzeby (ale nie zachcianki, by nie licytować się w tym z małżonkiem lub kowalskim), zwłaszcza, że ten czas mamy okrojony. Z małżonkiem negocjować jak najwięcej tego czasu, ale nie w obecności dzieci.
Życzę Ci kontaktu z prawnikami, którzy dobrze rozeznają potrzeby dzieci.
ODPOWIEDZ