Opieka nad dzieckiem pozamałżeńskim

Kryzys miłości małżeńskiej to dramatyczny kryzys ich miłości rodzicielskiej

Moderator: Moderatorzy

Faustyna
Posty: 237
Rejestracja: 04 maja 2017, 10:38
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Opieka nad dzieckiem pozamałżeńskim

Post autor: Faustyna »

Znam przypadek , kiedy ojciec (głęboko wierzący) młodej dziewczyny będącej w ciąży z żonatym, stanowczo "wyperswadował " jej i ojcu dziecka wszelkie kontakty. Nawet chyba nie "przyjął" alimentów , tylko sam dopomógł córce. Przez okres kilku miesięcy miał córkę "na oku" non stop . Aż "miłość " wygasła... Nawet nie wiem czy żona tego pana cos sie dowiedziała ...
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy warto czekać, czy to zwykła naiwność?

Post autor: mare1966 »

Uważam , że mądrze zrobił .
Panna ( choć z dzieckiem ) miała przynajmniej szanse ( i dziecko )
na założenie z kimś w miarę normalnej rodziny .
Ona szanse na męża , a dziecko na ojca ( choć nie biologicznego ) .
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto czekać, czy to zwykła naiwność?

Post autor: s zona »

Mare ,szczerze podziwiam te kobiety ,ktore musza mierzyc sie - przez cale zycie - z nieslubnymi dziecmi ...
Moze stad taki radykalizm ks Dziewieckiego ...P
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy warto czekać, czy to zwykła naiwność?

Post autor: mare1966 »

s żona ,
nie bardzo rozumiem co masz na myśli . :roll:

Ja napisałem tyle , że :
Samotna panna z malutkim dzieckiem
ma szansę , że trafi się jakiś kawaler ,
który zostanie jej mężem
i ojcem dla dziecka .
I to nie ona będzie miała trudno ,
ale ten facet i to dziecko .
Nawet jeżeli będzie super ojcem , to przyjdą trudne sytuacje .
( już samo to , czy i kiedy ujawnić taki fakt temu dziecku )
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto czekać, czy to zwykła naiwność?

Post autor: lustro »

Taaa... Ks Dziewiecki polecał nawet nieslubne dziecko oddać do domu dziecka

Rozumiem, ze to bardzo mile "łechce" niektorych
Dla mnie to odczłowieczone.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto czekać, czy to zwykła naiwność?

Post autor: Nirwanna »

Z tego co pamiętam, ks. Dziewiecki nie "zalecał", między wskazaniem pewnego wyjścia a zalecaniem go jest różnica, wg mnie.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Magnolia

Re: Czy warto czekać, czy to zwykła naiwność?

Post autor: Magnolia »

Docierają do mnie argumenty, które tu padają za radykalnym porzuceniem nieślubnego dziecka i jego matki. Widzę jednak tu kilka innych perspektyw, które można wziąć pod uwagę w spojrzeniu na tą trudną sytuację.

Chyba nie każdego będzie stać na porzucenie własnego dziecka....myślę tu o ojcu dziecka... po prostu może czuć odpowiedzialność za powołane życie, może zdążył pokochać to dziecko, może być przekonany że tak powinien postąpić (w sensie wzięcia odpowiedzialności za dziecko).
A jeśli mąż czuje się odpowiedzialny za dziecko, to może nie chce mnożyć krzywd (a np tak postrzega porzucenie dziecka), to może tak postrzegać obecne swoje zadanie jako ojca tego dziecka.
Staram się tylko zrozumieć, co może czuć taki ojciec...czym się może kierować...jakie może mieć uczucia... Pytałaś o to męża Mała?
Wierzę, że to bardzo trudna sytuacja życiowa. Ale "mleko się rozlało", masz juz taką sytuację i trzeba szukać rozwiązań, które będą dobre dla wszystkich osób w tej sytuacji. (dla ciebie, męża, dla dziecka i dla matki dziecka - bo każdemu z tych osób należy się taki sam szacunek, bo wszystkie te osoby maja uczucia)

Może spróbuj popatrzeć na swojego męża jako na rozdartego rodzica...
Jeśli mąż nie chce się wyprzeć dziecka, chce jakoś pomagać przy Jego wychowaniu, to przecież nie może się nie kontaktować z jego matką ( czysto logiczny wniosek)... Zastanawiałam się jednak, jak możesz minimalizować swoje obawy i przyszła mi do głowy tylko "pełna jawność". Żeby chronić siebie, Mała, możesz poprosić, by mąż kontaktował się z matką dziecka tylko przy tobie, np telefon jest na głośnomówiącym trybie i słyszysz ustalenia co do kontaktów. W takim rozwiązaniu, nie tyle musisz wierzyć i ufać w to co mówi mąż - bo wiesz co mówi, bo jesteś obecna przy rozmowie.
Tylko myślę, że wyrażenie takiego oczekiwania musi paść w warunkach spokojnej rozmowy, a nie może być w powiedziane w złości czy jako szantaż, bo wzbudzi opór i obronę, na formę, a ty możesz odczytać to jako ukrywanie czegoś...
Ta sytuacja jest trudna, ale trzeba pomysleć jak nie dopuścic by Was niszczyła jako małżeństwo... rozwiązań może być kilka, nie tylko takie jak tu padają w wątku...
Mediacja nauczyła mnie, że kompromisy są szyte na miarę danego małżeństwa, tych konkretnych ludzi.

I jeszcze jedno przyszło mi do głowy. Czego byś Ty, Mała, potrzebowała, pragnęła jako to nieślubne dziecko? (to wymaga chwili przemyślenia)

Wiele filmów porusza ten temat, wiele historii ludzkich potwierdza, że dzieci porzucone, adoptowane, nieznające swoich biologicznych rodziców żyją z wielką raną w sercu i często dla nich pytaniem priorytetowym jest : dlaczego tata/mama mnie porzucił? Dlaczego mnie nie kochał? Często najważniejszym zadaniem życia takiego młodego człowieka jest odnaleźć biologicznego ojca i matkę...i znaleźć odpowiedź na te pytania o miłość, akceptację...

Dla mnie ta sytuacja jawi się jako miejsce dla miłosierdzia... miłosierdzie okazuje współczucie ponad winą i krzywdami, patrzy na czyjeś dobro, a to wymaga konkretnego dobrego działania....
Jezus kocha i ciebie i Twojego męża i to dziecko i tą kobietę. "Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny".
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto czekać, czy to zwykła naiwność?

Post autor: s zona »

mare1966 pisze: 27 paź 2017, 23:18 s żona ,
nie bardzo rozumiem co masz na myśli . :roll:

Ja napisałem tyle , że :
Samotna panna z malutkim dzieckiem
ma szansę , że trafi się jakiś kawaler ,
który zostanie jej mężem
i ojcem dla dziecka .
I to nie ona będzie miała trudno ,
ale ten facet i to dziecko .
Nawet jeżeli będzie super ojcem , to przyjdą trudne sytuacje .
( już samo to , czy i kiedy ujawnić taki fakt temu dziecku )
Mare ,juz wyjasniam ...
napisalam dluzszy post ale zzarlo .. zostalo tylko to ..
.
s zona pisze: 27 paź 2017, 22:57 Mare ,szczerze podziwiam te kobiety ,ktore musza mierzyc sie - przez cale zycie - z nieslubnymi dziecmi ...
Moze stad taki radykalizm ks Dziewieckiego ...P
myslalam tu o zonie - slubnej- ktorej maz ma dziecko z inna ..

odnosnie tego ,co napisales powyzej zgadzam ...
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto czekać, czy to zwykła naiwność?

Post autor: Nirwanna »

Mała, czytałaś tę książkę http://sychar.org/jak-kochac-nieslubne-dzieci/ ?

W niej jest pokazane, jak Pan Bóg potrafi pisać prosto po pokrzywionych ludzkich drogach. I jakie bywa Jego patrzenie na tę konkretną trudną sytuację. A bywa po ludzku... trudne.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy warto czekać, czy to zwykła naiwność?

Post autor: mare1966 »

Magnolia pisze: 28 paź 2017, 8:01

Chyba nie każdego będzie stać na porzucenie własnego dziecka....myślę tu o ojcu dziecka... po prostu może czuć odpowiedzialność za powołane życie, może zdążył pokochać to dziecko, może być przekonany że tak powinien postąpić (w sensie wzięcia odpowiedzialności za dziecko).
A jeśli mąż czuje się odpowiedzialny za dziecko, to może nie chce mnożyć krzywd (a np tak postrzega porzucenie dziecka), to może tak postrzegać obecne swoje zadanie jako ojca tego dziecka.
Staram się tylko zrozumieć, co może czuć taki ojciec...czym się może kierować...jakie może mieć uczucia... :



dlaczego tata/mama mnie porzucił? Dlaczego mnie nie kochał? Często najważniejszym zadaniem życia takiego młodego człowieka jest odnaleźć biologicznego ojca i matkę...i znaleźć odpowiedź na te pytania o miłość, akceptację...



Ja to oczywiście rozumiem .
Więcej , tak pomyśli znaczna większość ludzi ,
że niby powinien odwiedzać , interesować się itd.
tylko .......... no właśnie
Moim zdaniem , to takie "powierzchowne dobro" ,
choć oczywiście zakładam szczere i dobre intencje ojca .
Tyle , że dziecko widzi od początku , że coś nie gra .
Inni ojcowie mieszkają z mamą , a u mnie jakoś dziwnie , nie tak .
No chyba , że szkoła ( unijne programy ) wpoi dziecku , że TO NORMALNE
i ma za to np. dwie mamy i więcej rodzeństwa
i że generalnie ma lepiej .
Idąc dalej , obie panie też się powinny zaprzyjaźnić .
W końcu ......... dlaczego nie .
Tyle , że robimy rewolucję modelu rodziny .

Ja tego nie widzę jako "porzucenie" tylko poniesienie konsekwencji
na sobie . Dać szansę dziecku na PEŁNOETATOWEGO OJCA .
( kwestia czy dziecko doceni i zrozumie obydwu kiedyś tam ewentualnie )
Matce - szansę na męża .
Żonie - na spokojne życie .
I tak widzę ODPOWIEDZIALNOŚĆ .
Oczywiście finansowo wspomagać .

Zatem , sprawa nie jest prosta , a taka opcja trudniejsza .
Zasłanianie się "pokochaniem" jest słabe .
Na podobnej zasadzie trudno porzucić i kochankę .
W końcu zostaje sama , biedna i pokrzywdzona .
Co by szkodziło komu mieć DWIE KOBIETY ?
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy warto czekać, czy to zwykła naiwność?

Post autor: mare1966 »

Magnolia pisze :
"Często najważniejszym zadaniem życia takiego młodego człowieka jest odnaleźć biologicznego ojca i matkę...i znaleźć odpowiedź na te pytania o miłość, akceptację..."

To ważna sprawa , ale z pewnością
nie może być celem życia .
A odpowiedź uniwersalna brzmi - TAK BYWA .

Wypadek , rozwód , choroba - czy wieczne poszukiwanie "dlaczego ja"
będzie miało sens i rodziło jakieś dobro ?
"Bo tak bywa" brzmi odpowiedź
i ............ a dlaczego nie ty właśnie ?
Faustyna
Posty: 237
Rejestracja: 04 maja 2017, 10:38
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto czekać, czy to zwykła naiwność?

Post autor: Faustyna »

Trzeba by spojrzeć na taką sytuacja tez z perspektywy dziecka...( i konsekwencji w przyszłości)...
Czy biologiczny ojciec jest koniecznie mu potrzebny?
Czy nie wzbudzi on w dziecku grzechu zgorszenia?
Czy kiedyś, byc moze życie z dwoma "tatusiami", nie skrzywi sumienia dziecka?
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto czekać, czy to zwykła naiwność?

Post autor: lustro »

mare1966 pisze: 28 paź 2017, 9:07 "Bo tak bywa" brzmi odpowiedź
i ............ a dlaczego nie ty właśnie ?
Mare
Zauważyłeś przewrotnosc własnego postu?

Dokładnie to samo można powiedzieć takiej rozdartej żonie, której mąż ma nieślubne dziecko i utrzymuje z nim kontakty.

"Bo tak bywa"

Dla mnie zawsze, w takich sytuacjach, rodzi się pytanie o prawdziwe dobro.
O krzyż.
O drogę do zbawienia, ktorą są trudności życia.
O egzamin z człowieczeństwa.
O krzywdy wyrządzane najmniejszym - cokolwiek uczyniliscie, mniescie uczynili.

Ja myślę, że krzywda już jest.
Każdy z dorosłych uczestników krzywdy jest jej mniejszym lub większym współautorem. Nie ofiarą. I wszystko, co go dotyka w jej efekcie, jest konsekwencją tego współautorstwa.
Jedynym, na prawde niewinnym uczestnikiem i prawdziwą ofiarą sytuacji, jest właśnie dziecko.
Krzywdzenie go przez np. odebranie mu miłości ojca I jego obecności w zyciu, jest właśnie tym krzywdzeniem najmniejszych.

I to krzywa logika mówi, ze kontakty ojca z takim dzieckiem odbierają dziecku szansę na dobrego ojczyma i kompletną rodzinę. To przecież kłamstwa.
To takie trochę mówienie - zróbmy mu straszną krzywdę, bo może wyjdzie mu ona na dobre?

Inną rzeczą jest dopracowanie szczegółów takich kontaktów. I tu daje propozycje magnolia. Bardzo rozsądne. Mające na celu minimalizowanie strat i krzywd.

I ja w głębi ducha szła bym właśnie w tym kierunku.
jacek-sychar

Re: Czy warto czekać, czy to zwykła naiwność?

Post autor: jacek-sychar »

Krzywda dla dziecka poza rodziną już się stała, bo nie ma ono prawdziwej rodziny.
Co daje miłość ojca, którego nie ma na co dzień przy dziecku?
To takie trochę oszukiwanie. Ale oszukiwanie siebie.
Ilu z Was słyszało: " Ja nie kocham tylko Ciebie. Dzieci kocham. Ale muszę odejść do mojej prawdziwej miłości". Czy jakoś podobnie.
Czyli dzieci jednak nie kocha prawdziwie.
Każda patchworkowa rodzina jest krzywdą dla dziecka. Traci ona prawdziwą ostoję, którą powinna być miłość rodziców między sobą. Jest to jednocześnie najlepsza lekcja miłości dla tych dzieci na przyszłość. Mimo trudności, znoju dnia codziennego, widzą one kochających się rodziców, którzy trwają ze sobą mimo trudności i kłopotów.
Wydaje mi się, że lepsza jest nawet śmierć rodzica niż jego odejście.
A czy nie jest taką "śmiercią" brak kontaktów z dzieckiem poza małżeństwem.
Jakoś zapominamy, co musi czuć prawowity małżonek (i takie dzieci), gdy ojciec (najczęstszy przypadek) wychodzi do swojego nieślubnego dziecka. Że pewno jest i wtedy kontakt z kochanką (matka tego dziecka).
Zachęcam jednak do ponownego wysłuchania czy obejrzenia rekolekcji ks. Marka Dziewieckiego "Sytuacje najtrudniejsze"
https://www.youtube.com/watch?v=M6FaotoITQs
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto czekać, czy to zwykła naiwność?

Post autor: lustro »

Jacku

Patrzysz na temat przez pryzmat osoby porzucone.
Czy to nie jest właśnie egoizm i oszukiwanie siebie?

Piszesz
"Krzywda dla dziecka poza rodziną już się stała, bo nie ma ono prawdziwej rodziny.
Co daje miłość ojca, którego nie ma na co dzień przy dziecku?"

A czy nie można powiedzieć tego samego o kontaktach ojca z dziećmi po rozstaniu rodziców?
Po co dziecku taki ojciec, skoro go nie ma na co dzień?
A kowalski jest akrualnie jest bardzo dobrym tatą i jest na co dzień
ODPOWIEDZ