Świadectwo Cukierek

Miejsce na podzielenie się swoimi doświadczeniami po warsztacie 12 kroków

Moderator: Moderatorzy

Awatar użytkownika
cukierek
Posty: 1182
Rejestracja: 02 maja 2018, 19:49
Płeć: Kobieta

Świadectwo Cukierek

Post autor: cukierek » 26 lut 2022, 20:30

Do tej pory nie wiem, jak to się stało że podjęłam się pracy nad sobą na programie 12 kroków, ja która stroniłam od pomocy bo wszystko zrobię „sama”, bo wstyd przyznać że mam problemy. Ufam, że było to Boże prowadzenie, by mnie „uratować”.
Trafiłam na program bez większego przekonania, że cokolwiek to zmieni w moim życiu, obietnice programu były kuszące i wydawały się wręcz nierealne. Pamiętam, że najbardziej utkwiła mi ta: „będziesz szczęśliwa”. W tamtym czasie nie chciało mi się nawet zmusić do minimalnego grzecznościowego uśmiechu. Problemy mnie przytłoczyły, zbudowałam ogromny mur, bunkier przed światem, przed ludźmi. Siedziałam z domu i najchętniej bym z niego nie wychodziła nigdy. Problemem była dla mnie rozmowa z drugą osobą. Zdziczałam, nie potrafiłam zmusić się do relacji. Potrafiłam tylko uciekać.
Z zazdrością porównywałam się wówczas z osobami które ukończyły kroki i nie mogłam pojąć jak oni mogą „być szczęśliwi” skoro są po rozwodzie, w separacji itp. To zaprzeczało moim idealistycznym wizjom żony, matki, pomimo że u mnie niemal wszystko w rodzinie było na pokaz, zakłamane i nieszczere. Zapisałam się na kroki, lecz bez większego przekonania, tak po prostu, chciałam spróbować, moja sytuacja była tak beznadziejna, że nie miałam nic do stracenia.
Pamiętam że poważnie podeszłam do tematu szczerości, pomimo wewnętrznych oporów i lęków przed oceną ze strony grupy. Myślałam: „tylko jeśli będę uczciwie pracować nad sobą, będę w stanie sprawdzić czy faktycznie mogę być szczęśliwa”. Szkoda mi było czasu na przekręty, by coś ukrywać, by pokazywać siebie w superlatywach, choć pokus było wiele i na pewno mi się to zdarzało. Pracowałam jednak szczerze i starałam się być systematyczna.

Trafiłam na kroki chyba w najgorszym momencie mojego życia. Tuż po tym jak osiągnęłam emocjonalne „dno” swojej egzystencji. Nabuzowana złymi emocjami, czułam złość, żal, niemoc, odrzucenie. Czułam się skrzywdzona przez najbliższych, przez męża i rodzinę pierwotną. Byłam pokłócona ze wszystkimi wokół, przestraszona że nikomu nie mogę zaufać, że najbliżsi mnie zdradzili więc wszyscy tacy są. Nie miałam ani jednej osoby koło siebie, z którą mogłabym szczerze porozmawiać. Czułam się samotna i porzucona, poraniona wszystkim co się wydarzyło. Pędziłam jak rakieta w stronę rozpadu, nie potrafiąc nikomu wybaczyć, nie widząc żadnego swojego udziału w tym wszystkim, tylko swoje rany.

Program 12 kroków zmienił moje życie, zmieniło się moje myślenie. Jednym z najtrudniejszych i najbardziej wartościowych zmian we mnie było zrozumienie, że nie jestem sama. Nigdy nie byłam sama. Budowanie relacji z Bogiem opartej na zaufaniu MU, było jak zburzenie wszystkiego we mnie i postawienie w tym miejscu nowej budowli o mocnych fundamentach.
Moje patrzenie na siebie, na świat, na męża, rodziców, relacje, na dzieci, na otaczającą mnie rzeczywistość odwróciło się o 180stopni. Zaczęłam rozumieć tą drugą stronę, zaczęłam być uważną, analizować czy lepiej mieć racje, czy relacje. Inaczej już patrzyłam na swój wkład w kryzys, w konflikt rodzinny. Pracowałam tylko nad sobą, zmieniałam tylko siebie, a zmieniało się w moim życiu tak wiele. Uwolniłam się od negatywnych uczuć, nauczyłam się i nadal się uczę kochać siebie, akceptować to, jaka jestem i pracować nad sobą. Nauczyłam się jak zadbać o siebie. Uczę się nadal, o sobie, o świecie, rozeznaję swoje powołanie, charyzmat, pogłębiam dziedziny swojej kobiecości. Uczę się nie oceniać innych, słuchać, uczę się znajdywać „drogowskazy od Boga” i podążać zgodnie z Jego Wolą. Poznałam czym jest porozumienie bez przemocy i wdrażam je ochoczo.
Uczę się akceptować odmienność innych i ich nie oceniać, nie wyrzekając się siebie, swoich przekonań i tego w co wierzę. Widzę tylko człowieka, nie widzę jego wnętrza. Uczę się też wierzyć Bogu, a nie tylko mówić, że w Niego wierzę. Jestem uważna, staram się być spójna, prawdziwa, bez „masek”, otwierać się na ludzi i na świat, przyjmować go jakim jest, nawet jeśli ktoś może mnie zranić. Zjeżdżam dobrowolnie z „centrum”, bo to nie moje miejsce. Uporządkowałam priorytety. Zaczęłam naprawiać relacje z mężem od naprawienia siebie, nie oczekując niczego. Wiele jeszcze mam do zrobienia.

Gdy skupiłam się na sobie, ale nie w sensie „mi się należy”, tylko w sensie „co ja jeszcze mogę z siebie dać, nad czym jeszcze mogę popracować”, zaczęło się zmieniać moje postrzeganie otoczenia, bo otoczenie samo w sobie się nie zmieniło. Nie mam wpływu na innych, tylko na siebie. Nadal mam problemy, nadal mam trudności w pracy nad swoimi słabościami, nadal relacje z mężem i z innymi często są napięte, czasem raniące, niesprawiedliwe. Tylko że ja już inaczej na to patrzę, inaczej to widzę i inaczej reaguję.
Inaczej też patrzę na swoje małżeństwo, na miłość. Teraz jest to dla mnie wybór, nie przymus. Małżeństwo jest jak dar od Boga, On użyczył mi męża by pomóc mi dążyć do świętości. Im trudniejszy jest mąż, tym lepsza okazja do pracy nad sobą. Moc bowiem w słabości się doskonali. Są dni że daję z siebie tylko 20%, są też takie że daję 99%. Tak, aby w sumie z mężem było 100%miłości. Do obrączki mam teraz większy szacunek. Nie zdejmuję jej z palca. To symbol złożonej przeze mnie przysięgi, bardzo ważny dla mnie. Przypomina mi jaka byłam, przez co przeszłam by być TU i TERAZ.
I to nie tak że nagle wszystko jest super. Nie jest. I nie sposób napisać o wszystkich zmianach we mnie. Ale to jak ja postrzegam teraz siebie, że daję sobie czas, daję sobie szansę na upadki, że powstaję i idę dalej, że staram się żyć uczciwie … to jest piękne.

Ja … jestem szczęśliwa. Odnalazłam szczęście w sobie. I to szczęście udziela się innym, moim bliskim, znajomym, otoczeniu. To nie tak że nie mam już trudności. Mam, ale użyczam od Boga Pogody Ducha i ona napędza mnie do aktywnego podejmowania każdego trudu życia z uśmiechem i chęcią do działania. Nie jestem już sama.

Jestem wdzięczna.
Dziękuję za to co mam.
Dziękuję za to kim jestem i jaka jestem :)

Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13300
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Świadectwo Cukierek

Post autor: Nirwanna » 26 lut 2022, 21:11

Cukierku, chwała Panu! :-D
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II

Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Świadectwo Cukierek

Post autor: Pavel » 26 lut 2022, 22:00

Z wielką przyjemnością to czytałem.
Chwała Panu!!!
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk

udasiek
Posty: 149
Rejestracja: 15 lip 2017, 9:59
Płeć: Kobieta

Re: Świadectwo Cukierek

Post autor: udasiek » 27 lut 2022, 8:03

cukierek pisze:
26 lut 2022, 20:30
Gdy skupiłam się na sobie, ale nie w sensie „mi się należy”, tylko w sensie „co ja jeszcze mogę z siebie dać, nad czym jeszcze mogę popracować”

Piękne meritum!!
Cukierku, jakbym czytała o sobie, dziękuję za przypominajkę 😊
Chwała Panu!

Lawendowa
Posty: 7650
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Świadectwo Cukierek

Post autor: Lawendowa » 27 lut 2022, 10:29

Chwała Panu !!!
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."

Al la
Posty: 2654
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Świadectwo Cukierek

Post autor: Al la » 27 lut 2022, 12:40

cukierek pisze:
26 lut 2022, 20:30
Zjeżdżam dobrowolnie z „centrum”, bo to nie moje miejsce. Uporządkowałam priorytety. Zaczęłam naprawiać relacje z mężem od naprawienia siebie, nie oczekując niczego. Wiele jeszcze mam do zrobienia.
Trafne przesłanie 12 kroków.
Chwała Panu!
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa

Maria111
Posty: 12
Rejestracja: 29 wrz 2017, 11:54
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Świadectwo Cukierek

Post autor: Maria111 » 11 maja 2022, 19:48

Dajesz nadzieję.
Cudne świadectwo.
Chwała Panu

kuma801
Posty: 11
Rejestracja: 22 sty 2019, 17:51
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Świadectwo Cukierek

Post autor: kuma801 » 29 sie 2022, 13:01

Jakbym czytała o sobie . Dziękuję za to świadectwo :)

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość