Dla żony wiernie czekającej powrotu męża tułacza
Moderator: Moderatorzy
Re: Dla żony wiernie czekającej powrotu męża tułacza
A teraz maj dookoła maj
Wyświęca ogrody
I cały ja i cały ja
Zanurzony w jordanie pogody
A teraz maj i maj i maj
Dokoła się święci
Od wonnych bzów szalonych bzów
Wprost w głowie się kręci
SDM Ballada majowa
https://youtu.be/XDx5BhR8BiE
Wyświęca ogrody
I cały ja i cały ja
Zanurzony w jordanie pogody
A teraz maj i maj i maj
Dokoła się święci
Od wonnych bzów szalonych bzów
Wprost w głowie się kręci
SDM Ballada majowa
https://youtu.be/XDx5BhR8BiE
Re: Dla żony wiernie czekającej powrotu męża tułacza
Inne tłumaczenie "Hallelujah" Cohena:
https://www.youtube.com/watch?v=nq-ZwsYLuOM
Wykonawcom dyryguje niezapomniany M. Opania.
Więcej słowiańskiego ducha w powyższym, więc i zwrotek więcej
https://www.youtube.com/watch?v=nq-ZwsYLuOM
Wykonawcom dyryguje niezapomniany M. Opania.
Więcej słowiańskiego ducha w powyższym, więc i zwrotek więcej
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jan Paweł II
Re: Dla żony wiernie czekającej powrotu męża tułacza
Jestem zły
Zły
Małżeństwo mi się posypało
Pewne rzeczy się już nie odstaną.
Jest niedziela.
Poranne toalety
Wizyta w pobliskiej świątyni
Obiad u teściów lub rodziców
Dzieci szaleją
Poobiedni spacer, rozmowa, czasem skrable. Teściowa i szwagier (prawie dochtór) błyszczą inteligencją i mistrzowskimi posunięciami (stańcie dzisiaj ).
Powrót do domu.
Szarówka.
Dopracowuję plan na nadchodzący tydzień, żona karmi dzieciaczki.
Cisza, skupienie przed nowym.
Łoże.
Zbliżenie lub nie.
Sen.
Nowy tydzień, nowe otwarcie.
Jestem zły
To było
I nie wróci
Nie w wyżej opisanej konfiguracji, ni żadnej innej.
I dlatego
Jestem zły
Taka pochodna po żalu i niemocy:
https://youtu.be/Inerf4ggoaU
ps ... ależ kusi...
Zły
Małżeństwo mi się posypało
Pewne rzeczy się już nie odstaną.
Jest niedziela.
Poranne toalety
Wizyta w pobliskiej świątyni
Obiad u teściów lub rodziców
Dzieci szaleją
Poobiedni spacer, rozmowa, czasem skrable. Teściowa i szwagier (prawie dochtór) błyszczą inteligencją i mistrzowskimi posunięciami (stańcie dzisiaj ).
Powrót do domu.
Szarówka.
Dopracowuję plan na nadchodzący tydzień, żona karmi dzieciaczki.
Cisza, skupienie przed nowym.
Łoże.
Zbliżenie lub nie.
Sen.
Nowy tydzień, nowe otwarcie.
Jestem zły
To było
I nie wróci
Nie w wyżej opisanej konfiguracji, ni żadnej innej.
I dlatego
Jestem zły
Taka pochodna po żalu i niemocy:
https://youtu.be/Inerf4ggoaU
ps ... ależ kusi...
Re: Dla żony wiernie czekającej powrotu męża tułacza
Wczoraj
Se siedzę w parczku nad jeziorkiem.
Niby słonko.
Zdejmuję ciepłą kurtkę rugając się lekko za niecelowość brania jej do parczku.
Po paru minutach niebo stalowieje a wietrzyk uderza z impetem w mą nikczemną postać.. zakutaną już w wyklętą kurtkę.
Wiaterek robi sympatyczne preludium czochrając zmierzwione konary drzewek, po czym już bez dalszych konwenansów przekazuje batutę sążnistemu opadowi.
Ludziki umykają.
Ja jednak siedzę sobie wygodnie na ławeczce ufny-dufny w moc zielonego parasola, który raczył nade mną roztoczyć usłużny dąb lub buk.
Jako że po dwóch minutach zielony parasol wykazał tendencję do przepuszczania pojedyńczych kuleczek H20 na mą bidną głowisię, zadecydowałem dobyć mej wundwerwaffe na tego typu okoliczność.
Pstrykło a ja zabezpieczony pod czarnym brezentem, wtuliwszy nasadę nosa z lewym oczodołem w konstrukcję metalu, wtopiłem wzrok w płytę jeziora przy akompaniamencie miarowego dudnienia nawałnicy.
Dziwny był to widok.
Jakby ktoś butami na płaskiej podeszwie starannie podeptał ową pomalowaną na stalowy kolor płytę stawu, zostawiając rozciamkane ślady na jego powierzchni.
Nadto nawałnica zafundowała mi gratisowy efekt stopklatki.
Owa rozciamkana powierzchnia stawiku w owej stopklatce na czas nawałnicy utknęła i tak została przez następne trzy minuty.
Z niejakim rozbawieniem obserwowałem kaczki krzyżówki, które leniwie opuszczały zbiornik, tylko po to by wyczłapać na stały grunt i rozsiąść się niedaleko brzegu w strugach deszczu.
Jeszcze większą zabawę miały dwie mewy-śmieszki.
Obie radośnie fruwały nad jeziorkiem, a w czasie zenitu opadu jedna poszybowała nad drzewostan, natomiast druga usiadła na dżewniannym mostku śmiejąc się w twarz żywiołowi.
Opad jak się zaczął tak się skończył.
Pan słoneczko skończył krótką drzemkę, ziewnął przeciągle i rączkami poprzesuwał chmurki.
Pojaśniało.
Pocieplało.
Po minucie dało się usłyszeć energiczne piski.
Aha.
Za kaczką łyską mamą płynęła żadna wrażeń i pokarmu szóstka.. nie - siódemka małych bąków, dodająca sobie wzajem otuchy dziarskimi okrzykami:
Pi, pi, pi, pi, pi!
Może to ich pierwszy wypływ poza gniazdo?
Może.
Składam parasol i do domu wracam, gdzie nikt na mnie nie czeka.
https://youtu.be/FFdWQSq0A24
Se siedzę w parczku nad jeziorkiem.
Niby słonko.
Zdejmuję ciepłą kurtkę rugając się lekko za niecelowość brania jej do parczku.
Po paru minutach niebo stalowieje a wietrzyk uderza z impetem w mą nikczemną postać.. zakutaną już w wyklętą kurtkę.
Wiaterek robi sympatyczne preludium czochrając zmierzwione konary drzewek, po czym już bez dalszych konwenansów przekazuje batutę sążnistemu opadowi.
Ludziki umykają.
Ja jednak siedzę sobie wygodnie na ławeczce ufny-dufny w moc zielonego parasola, który raczył nade mną roztoczyć usłużny dąb lub buk.
Jako że po dwóch minutach zielony parasol wykazał tendencję do przepuszczania pojedyńczych kuleczek H20 na mą bidną głowisię, zadecydowałem dobyć mej wundwerwaffe na tego typu okoliczność.
Pstrykło a ja zabezpieczony pod czarnym brezentem, wtuliwszy nasadę nosa z lewym oczodołem w konstrukcję metalu, wtopiłem wzrok w płytę jeziora przy akompaniamencie miarowego dudnienia nawałnicy.
Dziwny był to widok.
Jakby ktoś butami na płaskiej podeszwie starannie podeptał ową pomalowaną na stalowy kolor płytę stawu, zostawiając rozciamkane ślady na jego powierzchni.
Nadto nawałnica zafundowała mi gratisowy efekt stopklatki.
Owa rozciamkana powierzchnia stawiku w owej stopklatce na czas nawałnicy utknęła i tak została przez następne trzy minuty.
Z niejakim rozbawieniem obserwowałem kaczki krzyżówki, które leniwie opuszczały zbiornik, tylko po to by wyczłapać na stały grunt i rozsiąść się niedaleko brzegu w strugach deszczu.
Jeszcze większą zabawę miały dwie mewy-śmieszki.
Obie radośnie fruwały nad jeziorkiem, a w czasie zenitu opadu jedna poszybowała nad drzewostan, natomiast druga usiadła na dżewniannym mostku śmiejąc się w twarz żywiołowi.
Opad jak się zaczął tak się skończył.
Pan słoneczko skończył krótką drzemkę, ziewnął przeciągle i rączkami poprzesuwał chmurki.
Pojaśniało.
Pocieplało.
Po minucie dało się usłyszeć energiczne piski.
Aha.
Za kaczką łyską mamą płynęła żadna wrażeń i pokarmu szóstka.. nie - siódemka małych bąków, dodająca sobie wzajem otuchy dziarskimi okrzykami:
Pi, pi, pi, pi, pi!
Może to ich pierwszy wypływ poza gniazdo?
Może.
Składam parasol i do domu wracam, gdzie nikt na mnie nie czeka.
https://youtu.be/FFdWQSq0A24
Re: Dla żony wiernie czekającej powrotu męża tułacza
Drobna uwaga ornitologiczna - jeśli kaczka to nie łyska Łyski należą do chruścieli, czyli bliżej im do derkacza np. niż do kaczki.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jan Paweł II
Re: Dla żony wiernie czekającej powrotu męża tułacza
Pantop,
masz jakies wiesci o Stefku ?
Pozdrawiam
masz jakies wiesci o Stefku ?
Pozdrawiam
Re: Dla żony wiernie czekającej powrotu męża tułacza
Tobie chwała wyk. Ola Nawrot, ks. Teodor.
Piękna pieśń uwielbienia z modlitwą wstawienniczą kapłana
https://www.youtube.com/watch?v=TfTWPSpLsg0
Piękna pieśń uwielbienia z modlitwą wstawienniczą kapłana
https://www.youtube.com/watch?v=TfTWPSpLsg0
Re: Dla żony wiernie czekającej powrotu męża tułacza
Piekarska KECHARITOMENE śle wszystkim sycharowiczom i ich rodzinom moc łask i błogosławieństwo.
Jej Syn również.
Chwała Ci Panie Jezu Chryste - teraz i na wieki wieków.
Jej Syn również.
Chwała Ci Panie Jezu Chryste - teraz i na wieki wieków.
Re: Dla żony wiernie czekającej powrotu męża tułacza
Wszystkim dobrego Święta Bożego Ciała!
A jako suplement śpiewka z wiadomego obrazu:
https://youtu.be/6_oPjyy6pMg
A jako suplement śpiewka z wiadomego obrazu:
https://youtu.be/6_oPjyy6pMg
Re: Dla żony wiernie czekającej powrotu męża tułacza
Obudzeni w poniedziałek skocznymi rytmami Cierniewskiego - idźmy - nikt nie woła..
https://youtu.be/IfXfRFf6nO0
https://youtu.be/IfXfRFf6nO0