Każdy potrzebuje kogoś coby mógł go kochać.
Truizm czy frazes?
Pewnie jedno i drugie, jako tajemnica poliszynela.
Gadanie!..
Do drzwi rozlega się pukanie, dosyć stanowcze - rzekłbym - wręcz natarczywe z wyraźną domieszką impertynęckości, i to takiej, której nie sposób się oprzeć.
Nagle olśnienie
A może to moja połówka właśnie wraca
Tak!!
- Moment!!! - informuję całą mocą strun i tchawicy
Pędziorkiem zrywam się z kanapy a nabierając prędkości podświetlnej, jednocześnie wywracam krzesło, gubię kapcia, walę ramieniem na zakręcie w futrynę i dopadam zamków drzwi wejściowych. JUŻ!!
Opłaciło się czekać! To nastąpiło!!
Szarpnięciem otwieram na oścież.
..
- To Ty Panie Jezu??! - wyksztuszam z gałami na orbicie
- A Jam ci to!
- We.. Wejdź proszę - spuszczam lekko głowę i usuwam się z wąskiego przejścia
- Gdzie mogę?
- Do kuchni proszę Cię - w pokoju mam bałagan
- Herbaty, kawy? - Mam tylko zbożową - proponuję.
Jednak On nieznacznym gestem dłoni powstrzymuje me zapędy Marty z niedawnego czytania.
- Co u ciebie?
- A jak widzisz, żyć mi się odechciewa
Jezus puszcza mimo uszu me szczere stwierdzenie. Patrzy przez umyte w wigilię Bożego Ciała okno kuchenne, na kontrast ocienionych budowli pozostających w chwilowej opozycji do śmiałych pociągnięć żółtym pędzlem wstającego słonka.
- Tak szczerze to myślałem, że to żona z dziećmi i wiesz - ,,Wracamy bo chcemy na powrót być razem z tobą,, i przytulenia i łzy szczęścia wszystkim kapią z czerwonych oczków, i sąsiedzi nieśmiało lunetujący przez judasze - też im gardło ściska, a ja siadam tu w kuchni na krześle z emocji i wzruszenia, a oni znowu mnie wszyscy obejmują i tak płaczemy i się tulimy i mija godzina a to trwa i trwa..
Mój wzrok wilgnie ale postanawiam przywołać kamienność mego serca.
- No a przyszedłeś Ty.
- Zawiedziony?
- Szczerze?
Gest zachęty
- Tak. Miałem cichą nadzieję na zrobienie wspólnego obiadu i wiesz..
..w jakiejś perspektywie bliższej czy dalszej - ale jednak bycie jednym ciałem
Jezus robi wyraz zdziwienia i przekomarzając się rzecze:
- Dla mnie jesteście jednym ciałem już od momentu błogosławieństwa w kościele.
- Tak jak mówię! - nie dając się zbić z pantałyku ale i czując płomień policzków uzupełniam wywód - Nie od razu!!
- Tak po 3-4 godzinach po obiedzie dopiero! Dzieci dostałyby resztę mych pieniędzy na dwa seansy w kinie i na zestaw w fast fudzie i..
Jezus przerwa gestem zniecierpliwienia i mówi po chwili
- ty naprawdę jesteś jak dziecko - duże i wyrośnięte - ale dziecko.
- Zgaduję, że nie takiego dziecięctwa oczekiwałeś, stawiając brzdąca za przykład swym uczniom - pozwalam sobie na porcję aronii utoczonej z mego skrzętnie skrywanego ego.
- Nie takiego - potwierdza Jezus.
Czuję że miarka się przebrała i wygarniam Mu
- A wiesz co mnie u Ciebie denerwuje?
- ?
- To ciągłe Twe bycie w opozycji! - nieświadomie, automatycznie podnoszę głos - Ciągle ,,nie,, i ciągle ,,nie tak,, i zawsze niezadowolony i ciągle utyskujący! A wszystko podbudowane Twą niewzruszoną asertywnością wynikającą z wszechwiedzy i wszechmocy!!
- Gdzie nie pójdziesz - wszędzie sekujesz, upominasz, ganisz!!
Jezus przygląda mi się z rosnącym zaciekawieniem
- Aaaa - bym zapomniał!! - odgrywam aktorsko - Twe przebaczenie i miłosierdzie!!
- Okazujesz je wtedy i tym, jakbyś chciał pokazać wszystkim wokoło - Patrzcie jak gardzę waszym sposobem myślenia, za nic mam waszą logikę i starania, wasze chciejstwo i przekonania!!
Jezus lekko kiwa głową ale milczy.
Energicznie wstaję od stołu i otwieram na oścież drzwi wejściowe
- Idź już co? Jednocześnie bądź przy mnie - to przecież takie w Twoim stylu!
A jutro np usłyszę na kazaniu, że jak cierpiałem najmocniej to Ty mnie niosłeś wtedy na rękach i dlatego ślady na piasku drogi życiowej są pojedynczej osoby, ale głębsze! - Jeszcze jedna z tych trafnych a bezużytecznych metafor porównań nijak nie pomagających w wędrówce!!!
Jezus wstaje od stołu i na moment wchodzi do pokoju.
Coś mi tam klika przy kompie i bez słowa wychodzi.
Słyszę jego kroki po schodach i odgłos zamykanych drzwi klatki schodowej - poszedł..
Opieram się o drzwi i czuję ścisk gardła i wzbierające potoki.
Człapię do pokoju i przez chwile gapię się niewidzącym wzrokiem w ekran..
Puszczam piosnkę przez Niego ustawioną i idę robić śniadanie.
Za oknem promienie pokonały cień.
W głowie i we wnętrzu - pustka
https://youtu.be/wDvIGZ-_au4?list=PL4sf ... Z2JC16JEBp