Wczoraj pan Styczeń po przeczytaniu powyższego wpisu szybko go zamknął.
Przez chwilę myślał. Na jego twarzy pojawił się figlarny uśmiech.
Podszedł do kolorowej konsoli sterowania pogodą i prócz potencjometru temperatury, resztę ustawił na 75% i wcisnął Enter.
Rozsiadł się wygodnie na przewygodnym foteliku i z lubością na ekranie podglądu obserwował psikusa, którego wyciął Pantopowi, tzn mi.
Postanowił dodać więcej śniegu i wzmóc dodatkowo siłę wiatru.
Zahuczało. Zabielało. Efekt zadymki został osiągnięty.
Na dworze zrobiło się biało i..nic nie było widać, prócz dudnienia żywiołu wichru.
Styczeń sycił się widokiem.
Po chwili jego brwi uniosły się znacznie ku górze a w oczach zaświeciła się opcja kolejnego łajdactwa.
Postanowił sięgnąć po wisienkę na torcie i podjechał na przewygodnym foteliku do tej części konsoli gdzie był napis ,,Efekty specjalne,,.
Wcisnął guziczek z dwoma piszczelami i twarzą łysego chłopka, po czym zza okna dobiegł mnie huk wyładowań atmosferycznych.
Pan Styczeń rozpierany dumą z okazanej mocy napawał się widokiem białości, oko lśniło, lico spłonione andrenalinką - słowem - blitzkrieg!
Z tego co pamiętam to tylko dwa razy uniosłem kołdrę.
Raz na okoliczność zefirka, który omal nie wyłamał mi ościeżnic z zawartością do środka mej izdebki (wtedy też odnotowałem fakt zadymki i że wszędzie jest biało).
Drugi - jak zaczęło trzaskać piorunami a ja łatwowiernie i naiwnie próbowałem je dojrzeć przez tumany lodowego armagedonu.
Obróciwszy się na drugi bok skontatowałem że jeśli to już koniec nadchodzi, to żałuję za wszystko zło popełnione.
Szczelnie opatuliłem makówkę i chyba odleciałem.
A później w necie czytam o zimowej burzy nad Śląskiem...
Dobra Styczeń - odszczekuję: Dałeś radę!!
https://youtu.be/ieG2E9DGuwY
Honorowo?