Proszę o modlitwę

Moderator: Moderatorzy

Niezdecydowana
Posty: 1
Rejestracja: 28 wrz 2018, 22:42
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Proszę o modlitwę

Post autor: Niezdecydowana »

Mam totalny mętlik w głowie czuje się jak w blednym kole..brak mi chęci do życia..mam dwójkę małych dzieci i chce dla nich jak najlepiej ale nieraz w bezradności wybucham złością..tesknie za mężem ale żeby o Nim nie myśleć przypominam sobie dlaczego nie możemy być obecnie razem..potem przychodzą myśli że może On nigdy nie kochał nas..ze może mnie zdradza że sama sobie zapracowałam..zaczynam nienawidzić sama siebie.. Tydzień temu zakomunikowalam mężowi że wznowilam sprawę w sądzie..zwlekałam prawie rok licząc naiwnie że może wkoncu coś go ruszy.. niestety coraz gorszych obelg i nieprawdziwych osądów doznawalam a moje starania o polepszenie relacji dawały odwrotny efekt..pustka i zament ogromnie dokuczają..mimo modlitwy mam wrażenie że gdzieś błądzę jak we mgle.. ciągle albo złość albo płacz i poczucie nieodwolalnej straty..już tego nie wytrzymuję..jak mam być wsparciem dla dzieci skoro czuje się tak słabo..a niedługo jest nasza 8 rocznica ślubu..i już 2 lata minęło 13 Maja jak nie mieszkamy razem..starszy syn zaczął ostatnio pytać o tatę.. nie wiem co mam mu mówić ..przecież nie powiem że tato ma swój własny świat i nie potrafi się pozbierać i że być może nas nie kocha..a młodszy..nawet nie zna ojca..zresztą mąż nawet nie wiem czy uznaje drugiego syna..co ja mam im powiedzieć gdy dorosną że ich tatuś ich olał czy że jestem kretynką bo wybrałam kogoś takiego na męża i ojca dzieci .. gardzę sama sobą jak to wszystko sobie przypominam..ale muszę dać rady dla dzieci..tylko jak się trzymać w ryzach i żyć z klasą..? Wiem że Bog moze wszystko tylko brak mi sił żeby tego doczekać..Proszę o pomoc..
jacek-sychar

Re: Proszę o modlitwę

Post autor: jacek-sychar »

Witaj niezdecydowana na naszym forum.

Napisałaś w wątku modlitewnym, ale ja osobiście proponowałbym Ci, żeby te wątek przenieść do tematu "Rozwód czy ratowanie małżeństwa".
Tam jest większy ruch i więcej osób Ci odpisze.
Przeżywasz typowe rozterki osoby porzuconej. Ja też tak miałem. Potrzebowałem około 4 lat, żeby uporać się sam ze sobą.
Dużo wtedy czytałem o przyczynach kryzysów małżeńskich, a że nie za bardzo mogłem spać i robić inne rzeczy, miałem na to dużo czasu.
Pomógł mi bardzo też ten artykuł:
viewtopic.php?f=10&t=2299
Dzięki niemu zrozumiałem emocje, które mną szarpały.

Tera proponuję dbać o siebie. Masz dzieci, więc masz dla kogo żyć. I musisz dla nich mieć siłę i na tyle, na ile jest to możliwe, zastępować też im ojca. Nie zawsze jest to możliwe, ale starać się zawsze można.
Ja na Twoim miejscu pocieszałbym się, że ojciec nie zabiera ich do kochanki, bo i takie przypadki mają miejsce.

Zapraszam na spotkania naszej wspólnoty. Ogniska mamy tutaj:
http://sychar.org/ogniska/

Mamy teraz też okres zapisów na wakacje. Są jeszcze miejsca na turnusie w Ślemieniu. Taki tydzień przeżyty z osobami, który doświadczyli podobnych przeżyć, jest bardzo budujący.
ODPOWIEDZ