Odpowiedzialność za zdradę

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Odpowiedzialność za zdradę

Post autor: lustro »

bosa pisze: 17 paź 2017, 19:31 Skoro tak mu niedobrze z nami, to niech odejdzie, ale czemu odchodzi do kogoś? Czy tak się naprawia małżeństwo?
A kto powiedzial, ze odchodzący/zdradzajacy chce naprawiać małżeństwo?
Już nie chce. Ma dość.
Odchodzi, co za różnica czy do nikąd czy do kogoś?

Choć...jest różnica.
Niektórym malzonkom tylko odejście wspolmalzonka do kogos, otwiera oczy i uszy. Póki nikogo nie ma na horyzincie, czują się bezpieczni i zadowoleni.
Stąd potem takie zaskoczenie.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13317
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Odpowiedzialność za zdradę

Post autor: Nirwanna »

lustro pisze: 17 paź 2017, 22:12
bosa pisze: 17 paź 2017, 19:31 Skoro tak mu niedobrze z nami, to niech odejdzie, ale czemu odchodzi do kogoś? Czy tak się naprawia małżeństwo?
A kto powiedzial, ze odchodzący/zdradzajacy chce naprawiać małżeństwo?
Już nie chce. Ma dość.
Odchodzi, co za różnica czy do nikąd czy do kogoś?

Choć...jest różnica.
Niektórym malzonkom tylko odejście wspolmalzonka do kogos, otwiera oczy i uszy. Póki nikogo nie ma na horyzincie, czują się bezpieczni i zadowoleni.
Stąd potem takie zaskoczenie.
Lustro, właśnie taką postawę jaką opisujesz, ja wrzucam w te 40-50% przyczyn i okoliczności wszystkich zdrad.
Zaś bioróżnorodność w tym temacie jest dużo dużo większa. Nie mam tego oczywiście opracowanego naukowo ;-) to raczej taka moja subiektywna ocena i statystyka szeregu tych historii, które znam z forum, czy z Sycharu w realu.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
renta11
Posty: 842
Rejestracja: 05 lut 2017, 19:20
Płeć: Kobieta

Re: Odpowiedzialność za zdradę

Post autor: renta11 »

lustro pisze: 17 paź 2017, 21:28 Jest kilka osób, które coś zrozumiały.
Czy źle na tym wyszły?
No nie wiem...jak czytam posty tych, którzy rozumieją co piszę, to jest w nich znacznie większy spokój wewnętrzny.

Są też tacy, którzy choć by nie wiem co, nie zrozumieją.
Niestety w dużej mierze - bo nie chcą.

Co ja na to poradzę?
Myślę, ze nic.
Padło tu tyle słów, wyjaśnień... i nadal nic.

Mam wrażenie, ze te osoby, które nie chcą zrozumieć, pielegnują w sobie poczucie krzywdy.
Myślę, ze bardzo trudno się z tym żyje.
Ale przecież każdy ma wybór i wolną wolę.
No cóż, jestem sama i do tego szczęśliwa. Choć myślę inaczej niż Ty, bo biorą odpowiedzialność tylko za siebie, swoje działania. Rozliczenia męża zostawiam mężowi i Bogu. Chyba nigdy w życiu nie żyłam tak w pełni, w zgodzie ze sobą, z pogodzeniem się z życiem,świadomie, swobodnie, z Bogiem. Zawdzięczam to w dużej mierze kryzysowi, zdradzie męża i porzuceniu mnie przez niego. Sytuacja zmusiła mnie do zmierzenia się z trudnymi bardzo tematami. Mam duże poczucie sprawczości , duże otwarcie serca na świat i na ludzi, poczucie sensu i celu w życiu. Nigdy w życiu wcześniej tak dobrze się z sobą nie czułam. To totalny paradoks, bo POMIMO tej krzywdy, tak się czuję. Nie chcę powrotu do tego, co było wcześniej. I nie mam na myśli małżeństwa, ale mojego sposobu myślenia, odczuwania, zmniejszenia oczekiwań, cieszenia się codziennością, radzenia sobie w życiu, dobrych kontaktów z ludźmi. Rozliczyłam się ze sobą, ze swoją przeszłością, z optymizmem patrzę w przyszłość.
Z tej trudnej bardzo sytuacji Bóg wyprowadził dobro. Dla mnie osobiście wiele dobra. Z pełną świadomością mogę napisać - warto było.
Na tym forum (co prawda pewnie po kilku latach) jest wiele osób, które POMIMO że nie doszło do naprawy małżeństwa żyją cudownie, w pełni, odpowiedzialnie, świadomie, radośnie, w pokoju. Nie jestem odosobnionym przypadkiem. Na szczęście.
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Odpowiedzialność za zdradę

Post autor: lustro »

Renta11

Fantastycznie, ze przeszlas taką przemianę i na dziś czujesz się tak, jak piszesz.
To na prawdę wspaniałe.

Pozwol też to odczuć choć by mnie, w twoim pisaniu.
shadow
Posty: 56
Rejestracja: 21 lut 2017, 14:46
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Odpowiedzialność za zdradę

Post autor: shadow »

mare1966 pisze: 17 paź 2017, 14:33 Każdy odpowiada za SWOJE czyny , zaniechania itp.
W szczególności dotyczy to osób dorosłych
( przyjmuje się , że ukończenie 18 lat znamionuje domniemanie
osiągnięcia pewnej dojrzałości psychicznej
i dostatecznej świadomości )
Dlatego za przestępstwo powiedzmy 20-letniego dziecka ,
nie wymierza się kary "za współudział" jego patologicznym rodzicom .
Ale rodzice odpowiadają przed Bogiem za wychowanie syna . I to On osądzi na ile rodzice pośrednio złym wychowaniem przyczynili się do tego przestępstwa.
Tak samo jak On osądzi nas na ile my zawiniliśmy zaniedbując relacje małżeńskie które bezpośrednio wpłynęły na powstanie kryzysu małżeńskiego i pośrednio w zdradę współmałżonka.

Stając w dniu ślubu na ołtarzu . Prosimy Boga aby dał Nam tą drugą osobę którą sami wybraliśmy za Żonę/Męża. Od tego dnia jesteśmy już za tą osobę odpowiedzialni. Jesteśmy odpowiedzialni za jakoś relacji małżeńskich z Tą osobą. Pośrednio odpowiedzialni również za to co ta osoba robi.

helenast ,lustro stoją na stanowisku aby:

wziąć SWOJĄ cześć odpowiedzialności za złą jakość relacji małżeńskich , SWOJĄ cześć odpowiedzialności za kryzys małżeński i SWOJĄ jakąś cześć odpowiedzialności za zdradę współmałżonka.

bosa pisze: 17 paź 2017, 19:26 No właśnie, mój wybór i moja wina. A nie tego ,kto mnie "popchnął na skraj przepaści".
Czyli która np. popełnia samobójstwo skacze w przepaść jest w 100% odpowiedzialna za swój czyn. Nie liczą się okoliczności , stan psychiczny i wpływ innych osób ?
renta11
Posty: 842
Rejestracja: 05 lut 2017, 19:20
Płeć: Kobieta

Re: Odpowiedzialność za zdradę

Post autor: renta11 »

Lustro
Mnie Twoje pisanie nie sprawia bólu, ani nie odbiera apetytu. Bo to jest Twoje pisanie, a nie moje. Oddzielam to, co należy do mnie, a co do Ciebie. Czego i Tobie z serca życzę.
Wg mnie w moim pisaniu do Ciebie nie ma agresji, jest tylko nie zgadzanie się z treścią. Więc zajmuję stanowisko, bo uważam że zdradzanemu porzuconemu jest tak ciężko, że wrzucanie mu na siłę winy za wszystko (co chętnie i szybko przyjmuje w tym stanie) może wyrządzić krzywdę. Każdy odpowiada za siebie, a nie za innych dorosłych ludzi.
A teraz idę spać, dyskutować mogę także jutro.
Dobranoc
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Odpowiedzialność za zdradę

Post autor: Pavel »

lustro pisze: 17 paź 2017, 21:44 Ja mam wrazenie, ze myślenie typu " ja nie zdradzilam/em" daje poczucie bycia lepszym.
Jak by nie bylo, w tej trudnej sytuacji porzuconego/zdradzonego, to bardzo cenne poczucie.
Trwa obrona bastionu "bycia lepszym".
Myślałem dziś o napisaniu tutaj między innymi czegoś podobnego. Bo i według mnie coś w tym jest - niedobór pokory, nasze ego.

Zdrada jest wynikiem słabości osoby zdradzającej, nie ma chyba co do tego wątpliwości. Ale kryzys rodzi się nie z siły przecież, to efekt słabości obojga małżonków.
Nie zdradziłem żony fizycznie ani mentalnie z inną kobietą (mężczyzną oczywiście również nie ). Ale zdradziłem w inny sposób (np. porno i masturbacja).
Na inne sposoby egoizmem, lenistwem, brakiem wiedzy, empatii i dojrzałości łamałem przysięgę małżeńską.
Przecież gdybym był taki cudowny, to przy całym swoim bagażu z domu rodzinnego nie chciała by ode mnie odchodzić.
A jej bagaż to pośrednio również moja odpowiedzialność - sam ją wybrałem na żonę, zdecydowanie to ja jestem odpowiedzialny za jakość "rozpoznania".
Osobiście nie widzę powodu, by pozostałe przykazania, oraz słowa przysięgi małżeńskiej "ważyły" mniej niż odpowiednio - "nie cudzołóż" i "wierność".
Nie widzę sensu ważenia, osądzania, potępiania. Nie moje to zadanie i nie moja odpowiedzialność. Bóg to zrobi w swoim czasie.
Jak mądrze napisał shadow:
shadow pisze: 17 paź 2017, 22:54 Tak samo jak On osądzi nas na ile my zawiniliśmy zaniedbując relacje małżeńskie które bezpośrednio wpłynęły na powstanie kryzysu małżeńskiego i pośrednio w zdradę współmałżonka.
Moim zdaniem warto to tylko uczciwie rozeznać w obszarze własnego sumienia, może się przecież wydarzyć, że nie będziemy się czuli w żadnym stopniu odpowiedzialni.

Shadow w swoim poście napisał coś co jest niesamowicie bliskie mojemu myśleniu i pojmowaniu odpowiedzialności własnej:
shadow pisze: 17 paź 2017, 22:54 Stając w dniu ślubu na ołtarzu . Prosimy Boga aby dał Nam tą drugą osobę którą sami wybraliśmy za Żonę/Męża. Od tego dnia jesteśmy już za tą osobę odpowiedzialni. Jesteśmy odpowiedzialni za jakość relacji małżeńskich z Tą osobą. Pośrednio odpowiedzialni również za to co ta osoba robi.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4368
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Odpowiedzialność za zdradę

Post autor: ozeasz »

Czy jest możliwe by wierna Bogu żona lub wierny Bogu mąż popełnia cudzołóstwo ?
Bo jeśli nie jest to możliwe ,to by wskazywało że cudzołóstwo jest wynikiem odwrócenia się od Boga ,a zwróceniu ku grzechowi .

"Słyszeliście, że powiedziano przodkom: Kto chce oddalić swą żonę, niech jej da list rozwodowy. A Ja powiadam wam:Każdy, kto oddala swą żonę -- poza wypadkiem nierządu -- naraża ją na cudzołóstwo. A kto by oddaloną pojął za żonę, dopuszcza się cudzołóstwa" (Mt 5,31n; por. 19,3-9).

"Tym zaś, którzy trwają w związkach małżeńskich, nakazuję nie ja, lecz Pan: żona niech nie odchodzi od swego męża. Gdyby zaś odeszła, niech pozostanie samotną albo niech się pojedna ze swym mężem. Małżonek również niech nie oddala się od żony" (1 Kor 7,l0n)

"Kobieta zamężna na mocy Prawa związana jest ze swoim mężem, jak długo on żyje. Gdy jednak mąż umrze, traci nad nią moc prawo męża. Dlatego to uchodzić będzie za cudzołożną, jeśli za życia swego męża współżyje z innym mężczyzną. Jeśli jednak umrze jej mąż, wolna jest od prawa, tak iż nie jest cudzołożnicą współżyjąc z innym mężczyzną" (Rz 7,2n).
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
Wiedźmin

Re: Odpowiedzialność za zdradę

Post autor: Wiedźmin »

lustro pisze: 17 paź 2017, 22:12
A kto powiedzial, ze odchodzący/zdradzajacy chce naprawiać małżeństwo?
Już nie chce. Ma dość.
Odchodzi, co za różnica czy do nikąd czy do kogoś?
Droga lustro - ok różnica jest kurcze - ja jako ten grzesznik niesakramentalny to widzę, a Wy nie widzicie?
Czy przysięga wierności składana nic dla Was nie znaczy? Bo małżonek nie był takim, jakim go sobie wymarzyliśmy?
A co tam... to go sobie zdradzę, odejdę, poszukam lepszego?
lustro pisze: 17 paź 2017, 22:12
Choć...jest różnica.
Niektórym malzonkom tylko odejście wspolmalzonka do kogos, otwiera oczy i uszy. Póki nikogo nie ma na horyzincie, czują się bezpieczni i zadowoleni.
Stąd potem takie zaskoczenie.
To źle że partner czuje się bezpiecznie i zadowolony w małżeństwie? Ty wolałabyś czuć się niebezpiecznie i niezadowolona?
Jasne że zaskoczenie - bo zdrada - jak sama nazwa wskazuje, nie jest czymś czego spodziewamy się codzienne rano się budząc.
Po 10, 15, 20 latach małżeństwa, oczywiście że może wkraść się nuda, rutyna, zmęczenie... brak "tego czegoś" :P ... i na to można być przygotowanym. Zdrada masz rację lustro - zaskakuje.

Padło tu stwierdzenie, że "zdradzeni" czują się lepiej... - w swoim sumieniu na pewno. Dochowali jakieś wierności swoim zasadom. Dochowali jakieś tam przysięgi. A to że nagrzeszyli w inny sposób to oczywiście że tak... no nagrzeszyli.

Zastanawia mnie jeszcze inna prawidłowość - zauważcie (no chyba że coś przeoczyłem) że zdradzeni, choć oczywiście przyłożyli się do kryzysu swoim grzechami, zaniedbaniami partnera itd - ale nie usprawiedliwiają tego niewłaściwym zachowaniem partnera... nie mówią, że byli zepchnięci na krawędź i dlatego zaniedbali małżeństwo.

To chyba trochę jak ze złodziejem i osobą okradzioną.
Złodziej przez chwilę ma się lepiej, przecież ma coś "ekstra" - coś mu się nie należało.
Osoba okradziona... coś straciła i oczywiście w pierwszym momencie ma się gorzej, tak, pewnie czuje się jak ofiara... ale po czasie - która z dwóch osób będzie lepiej czuła się ze sobą i z własnym sumieniem?

OK to starczy tej obrony zdradzanych ;)

Teraz parę gorzkich słów do zdradzanych - czyli do siebie: :P

OK, nie zdradziłem żony fizycznie z inną kobietą , ale czy nie zdradziłem jej inaczej? Np. z własnym komputerem? Spędzając czas nie tak, jak ona by tego chciała? Czy nie zdradziłem jej nadziei, że ten weekend spędzimy tylko razem - albo że gdzieś wyjedziemy? Tak - ja widzę tu u siebie wiele do poprawy - szczerze - niefizycznie też byłem zdradzaczem... i źle się bardzo z tym czuje i biorę to na klatę i głowę posypuję popiołem.
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4368
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Odpowiedzialność za zdradę

Post autor: ozeasz »

shadow pisze:Stając w dniu ślubu na ołtarzu . Prosimy Boga aby dał Nam tą drugą osobę którą sami wybraliśmy za Żonę/Męża. Od tego dnia jesteśmy już za tą osobę odpowiedzialni. Jesteśmy odpowiedzialni za jakoś relacji małżeńskich z Tą osobą. Pośrednio odpowiedzialni również za to co ta osoba robi.
Pierwsze podkreślenie - nie jestem za nikogo dorosłego odpowiedzialny -każdy ma wolną wolę i wolność ,a to co piszesz mnie kłuci się z wolnością ,bo jeśli Ty jesteś za nią odpowiedzialny ,to tym samym zwalniasz Ją z odpowiedzialności kiedy przejmujesz Jej odpowiedzialność ubezwłasnowolniasz Ją (przykład -dzieci do 18r. życia).
Drugie ,z tym się jak najbardziej zgadzam , jesteśmy odpowiedzialni za jakość relacji za część która zależy od nas
Rz 12,18
Jeżeli to jest możliwe, o ile to od was zależy, żyjcie w zgodzie ze wszystkimi ludźmi!
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Odpowiedzialność za zdradę

Post autor: Pavel »

Jacek Pulikowski, którego jestem fanem, również mówi w swoich konferencjach o odpowiedzialności mężczyzny za żonę i jej drogę do świętości.
Ja się z tym zgadzam, nie uważam również, że wzięcie odpowiedzialności za współmałżonka zwalnia go/ją z niej. Przynajmniej dla mnie to się nie wyklucza.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
lena50
Posty: 1391
Rejestracja: 17 sie 2017, 0:29
Płeć: Kobieta

Re: Odpowiedzialność za zdradę

Post autor: lena50 »

Odpowiedzialność za zdradę.....odwieczny problem,na który moim zdaniem nigdy nie było i nigdy nie będzie jednoznacznej odpowiedzi.
Teoretycznie i owszem,praktycznie niekoniecznie.
Nie będzie też porozumienia,ponieważ każda sytuacja jest inna.
lustro pisze: 17 paź 2017, 22:04 Nirwanna pisze: ↑
17 paź 2017, 21:58
Bywa, że bierze się np. z chorób psychicznych. Na starym forum było kilka takich wątków. Temat i przyczyny zdrady są naprawdę bardzo różnorodne, akurat ten bieżący wątek w mojej ocenie skupia się na jakiś 40-50 procentach przypadków wszystkich zdrad. Patrząc choćby na historie sycharków na forum na przestrzeni ostatnich kilku lat.
Pomijam już wątek chorób psychicznych,bo to jednostki pewnie,ale jak najbardziej przychylam się do wypowiedzi Nirwany co do różnorodnych przyczyn zdrady, do tych procentów właśnie.
Może być fajno,zero kłótni, spięć,a do zdrady mimo wszystko dochodzi......i co?....wtedy też winny zdradzany?

helenast pisze: 17 paź 2017, 22:06 Bo to pozycja wyparcia się własnego wkładu nie tyle w sam kryzys ile w jego konsekwencje.
Niby przyznają się , ale wciąż się bronią / usprawiedliwiają/ nawet wybielają

Cóż , może jeszcze jest to zbyt świeże, zbyt bolesne by dostrzec prawdę, by się przyznać do pewnych spraw.
Ja również byłam w takim punkcie. Rozumiem tych ludzi , tylko trochę mi ich żal, bo sami sobie blokują pewne sfery - sfery przebaczenia, sfery stanięcia w prawdzie, sfery samokrytyki , sfery naprawienia , uzdrowienia siebie.
Masz racje heleniast.....często tak bywa, zwykle na początku,że to wyparcie,usprawiedliwianie,wybielanie.
W wielu przypadkach to główny problem,ale przypadki są rózne........zechciej to wziąć pod uwagę.
To samo kieruję do Lustro.....zechciej to wziąć pod uwagę.

Nie jestem świeżakiem,nic mnie już nie boli i nie blokuje,kocham swojego męża,jesteśmy razem mimo .....
Zrozumiałam jak się wtedy czuł,miał problem sam ze sobą,dostał jakieś moje "usprawiedliwienie"/zrozumienie co też na forum bardzo negatywnie komentowane w tamtym czasie było przez niektóre osoby.

Coś mu nie pasowało,czuł sie źle,ale mimo moich dociekań,próśb i błagań wręcz, nigdy się nie określił.
Mnie było źle,komunikowałam przez lata,pisałam listy nawet....bez odzewu.Do psychologów chodziłam w przekonaniu ,ze to coś ze mną nie tak. Zrozumieć chciałam.
Podobnie jak Lustro....przysłowiową kurą domową byłam.....ktora mimo wszystko walczyła.
Mogłam poszukać czegoś/kogoś innego.......mogłam,ale nie chciałam,chociaż.....był czas,że chciałam,nawet szukałam,ale szybko się skończyło..... nie potrafiłam.
Mimo wszystko nie potępiam osób które pękły i wybrały inaczej,każdy z nas jest inny ,ma inną wrażliwość i inaczej reaguje,ja to rozumię,ale nie godzę się na odpowiedzialność za zdrady męża i zwalanie winy na mnie.

Moja winą na dziś i stwierdzam to z pełną świadomością i pokorą była naiwność i bezgraniczna wiara w człowieka,mojego męża.

Jeszcze coś.......odnośnie konsekwencji.

Pomijając już przyczyny zdrady.....kto winny,kto kogo popchnął w te przepaść....
Nawet jeśli się przyczyniłeś,świadomie,bądź nie ponosisz tego konsekwencje.Czasem niesłusznie i niesprawiedliwie,ale skoro zdecydowałaś/eś się na ratowanie tego małżenstwa musisz przez to przejśc.
Trudne niezmiernie,czasu wymaga, ale nie niemożliwe.
Osobiście konsekwencje zdrowotne ponoszę do dziś.

Bulwersuje mnie jednak pomijanie,bądź zbyt lekceważące podchodzenie do konsekwencji ponoszonych przez zdradzającego.
Bo przeprosiłam/em, bo się staram,bo wciąż wymówki i wracanie,bo nie docenia.......
To też konsekwencje....niestety.
ks Dziewiecki bardzo fajnie to opisał.
lena50....dawniej lena
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Odpowiedzialność za zdradę

Post autor: lustro »

Lena50

Mam pytanie, co do ostatniego akapitu - nie bardzo rozumiem, twoim zdaniem zdradzajacy powinien się np. rozchorowac w ramach zadoscuczynienia?
helenast
Posty: 2966
Rejestracja: 30 sty 2017, 11:36
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Odpowiedzialność za zdradę

Post autor: helenast »

Bardzo wiele słów w tym temacie zostało napisanych, wiele stwierdzeń i stanowisk. Każdy ma po części rację, każdy wypowiada się ze swojego punktu widzenia. Lecz wiele tu padło również opinii bardzo subiektywnych. Opinii, w których czuć wciąż żal, złość, nienawiść, zawziętość i brak pokory.
Padły tu słowa,że sam kryzys jest tylko etapem , a zdrada największym złem - czy aby na pewno ? ... Kryzys ma bardzo wiele twarzy. Czy można wyważyć ciężar zdrady z przemocą fizyczną , psychiczną, materialną, z uzależnieniem współmałżonka ?
Zdrada to widoczna konsekwencja kryzysu ( czasem uświadamiająca współmałżonkom, iż żyli w kryzysie) - wszelka przemoc to ciche, niewidoczne zewnętrznie konsekwencje kryzysu. Nie można więc generalizować, z którego lepiej jest odbudować związek ,a z którego gorzej. To samo dotyczy odczuć jak napisała maria luty, iż ,, Zdradzacz nigdy nie odczuje tego co przeżywa osoba zdradzona. ,, powiem i vice versa. Czy my czujemy drugą stronę? Tyle ile tu osób na forum i w Sycharze tyle różnych odczuć i uczuć. Każdy ma do swoich prawo, ale nie każdy potrafi stanąć w prawdzie z samym sobą, a dowodem tego jest ciągłe interpretowanie naszych postów, iż wmawia się im winę. Złe interpretowanie, bo nikt nikomu nic nie wmawia, nikt nie przypisuje winy - ciągle mówimy o współwinie - pośrednio, a nie bezpośrednio.To zasadnicza różnica. A ciągłe piętnowanie zdradzającego jest wyparciem się własnego wkładu z kryzys i jego konsekwencji.
Każdy czyn - dobry czy zły jest następstwem pewnego procesu , pewnego rozwoju sytuacji,pewnych wydarzeń, wpływu innych osób jak również ich zachowań. W tym procesie nigdy nie bierze udziału jednostka, więc tak naprawdę podział jest rozłożony.
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Odpowiedzialność za zdradę

Post autor: lustro »

Nirwanna, Lena50
Powolujecie się na rozmaitość sytuacji. Na choroby psychiczne, dysfunkcje oraz na przypadkie, gdzie zdradzony faktycznie był aniołem.
Zgadzam się z tym. Tak jak już kilka razy pisałam - od każdej reguły są wyjatki, co nie pozbawia reguły cech reguły.

Dokładnie tak samo, z pominięciem wszystkich różnorodności przyczyn, wiele lat panował tu dogmat
Że za kryzys odpowiadają obie strony, a za zdradę tylko zdradzajacy.

Tylko, ze akurat to bardzo pasowało na forum.
Nie budziło niepokoju.
A jest takim samym uogolnieniem.

Ja chciałam tylko zwrócić uwagę, ze to jest założenie nie do końca prawdziwe. I ze może warto z samym sobą nad tym się zastanowić.
I jak to bywa na ogol - udało się częściowo.
Część czytających nigdy nie uzna takiej możliwości, ze byli przyczyną prowadząca do skutku. I za skutek też ponoszą odpowiedzialność.

A co do odpowiedzialności - kto wie z czego i na ile rozliczy nas Bóg?
Moim zdaniem za doprowadzenie innych do rozpaczy z wszystkimi tego konsekwencjami - też. Ale to tylko moje zdanie.
ODPOWIEDZ