Czas trwania kryzysu
Moderator: Moderatorzy
Czas trwania kryzysu
Zaczelam sie zastanawiac, ile czasu mniej wiecej trwa kryzys? Czy da sie to jakos ogarnac? Wiem, ze kazda sytuacja jest inna, ale moze okaze sie, ze w wielu przypadkach ten czas jest podobny? Niezaleznie od tego jak kryzys sie konczy, czy pojednaniem czy rozejsciem...
Re: Czas trwania kryzysu
Witaj na naszym forum malutenka,
Z mojej obserwacji wynika, że czasu trwania kryzysu nie da się określić.
Może inni coś wymyślą, ja chciałem Cię przede wszystkim przywitać
Z mojej obserwacji wynika, że czasu trwania kryzysu nie da się określić.
Może inni coś wymyślą, ja chciałem Cię przede wszystkim przywitać
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Re: Czas trwania kryzysu
Dziekuje za powitanie:) Moze inni cos powiedza na ten temat:)
-
- Posty: 152
- Rejestracja: 24 wrz 2017, 1:29
- Jestem: w trakcie rozwodu
- Płeć: Mężczyzna
Re: Czas trwania kryzysu
To zależy . U mnie okazało się że kryzys trwał od wielu lat ,tylko ja tego nie dostrzegalem. Finał wszyscy wiedzą jaki jest.
Re: Czas trwania kryzysu
Moim zdaniem kryzys trwa aź pogodzimy się z tym co się stało i nauczymy się źyć na nowo juź sami .
Byłem przed chwilą u psychologa i była pod wraźeniem w jakim jestem dobrym stanie .
Dwa tygodnie nie rozmawiania z źoną zrobiły cuda , pozbyłem się złości i wreszcie moge normalnie źyć.
Zajęło mi to 18 miesięcy aź doszedłem do siebie i nigdy bym juź nie chciał tego przeźyć jeszcze raz.
Byłem przed chwilą u psychologa i była pod wraźeniem w jakim jestem dobrym stanie .
Dwa tygodnie nie rozmawiania z źoną zrobiły cuda , pozbyłem się złości i wreszcie moge normalnie źyć.
Zajęło mi to 18 miesięcy aź doszedłem do siebie i nigdy bym juź nie chciał tego przeźyć jeszcze raz.
Re: Czas trwania kryzysu
malutenka - to takie pytanie trochę w stylu:
"ile trwa dobre małżeństwo zanim zacznie się psuć"
To chyba jest nie do określenia... za mało danych wejściowych.
Są kryzysy... i małe "kryzysiki" ... są kryzysy ze zdradą fizyczną, a są takie z cichymi dniami... ... wiec kryzys chyba może trwać od minut ... po wieki
"ile trwa dobre małżeństwo zanim zacznie się psuć"
To chyba jest nie do określenia... za mało danych wejściowych.
Są kryzysy... i małe "kryzysiki" ... są kryzysy ze zdradą fizyczną, a są takie z cichymi dniami... ... wiec kryzys chyba może trwać od minut ... po wieki
Re: Czas trwania kryzysu
Z obserwacji tego forum niektóre kryzysy zaczynają się jeszcze przed ślubem i trwają kilka lub kilkanaście lat. A są takie co po kilkunastu miesiącach małżonkowie odnajdują siebie na nowo w nowej jakości życia małżeńskiego.
Re: Czas trwania kryzysu
Myslalam bardziej o tym, ile czasu trwa kryzys od momentu wybuchu bomby- od wykrycia zdrady, wylozenia kawy na lawe itd. Od momentu kiedy obie strony juz wiedza co sie dzieje. I ile wtedy to trwa zanik dojdzie do finalu- albo nasze malzenstwo jest fajne i szczesliwe albo rozwod...nie wiem, czy dobrze to ujelam:)
Re: Czas trwania kryzysu
Naprawdę wierzysz w to, że ktoś z nas będzie potrafił odpowiedzieć na Twoje pytanie?
Tak mniej-wiecej to Aleksander Ci odpowiedział. Ale czy w czymś Ci to pomogło?
Zastanawiam się czego tu szukasz...
Może tak być, ze sama jeszcze nie wiesz...
Ale dobrze, ze tu jesteś!
Pozdrawiam.
Tak mniej-wiecej to Aleksander Ci odpowiedział. Ale czy w czymś Ci to pomogło?
Zastanawiam się czego tu szukasz...
Może tak być, ze sama jeszcze nie wiesz...
Ale dobrze, ze tu jesteś!
Pozdrawiam.
Re: Czas trwania kryzysu
Ja rozumiem o co Ci chodzi Maluteńka, Ale tego się nie da zmierzyć, bo każdy jest inny i to co jedni szybko zrozumieją, drudzy nie pojmują latami.
Chciałam tylko powiedzieć, bo staż mam 20 letni, że kryzysy przychodzą co kilka lat, gdzieś nawet czytałam że co 7 lat. Ale jak widać po forum, nie ma takiej reguły, bo czasem pierwszy kryzys jest tym o który małżeństwo się rozbije.
No i każdy ma także różny sposób postrzegania rzeczywistości, w sensie mężczyzna i kobieta inaczej patrzą na ta samą sytuację.
Jak patrzę na swoje małżeństwo to uważam, że pierwsze 13 lat małżeństwa to był nieustanny kryzys, w sensie byłam nieszczęśliwa.
W 13 roku coś zrozumiałam, zmieniłam swoje nastawienie i rozpoczęłam nowy rozdział małżeństwa, choć żadne okoliczności zewnętrzne nie uległy zmianie.
Chciałam tylko powiedzieć, bo staż mam 20 letni, że kryzysy przychodzą co kilka lat, gdzieś nawet czytałam że co 7 lat. Ale jak widać po forum, nie ma takiej reguły, bo czasem pierwszy kryzys jest tym o który małżeństwo się rozbije.
No i każdy ma także różny sposób postrzegania rzeczywistości, w sensie mężczyzna i kobieta inaczej patrzą na ta samą sytuację.
Jak patrzę na swoje małżeństwo to uważam, że pierwsze 13 lat małżeństwa to był nieustanny kryzys, w sensie byłam nieszczęśliwa.
W 13 roku coś zrozumiałam, zmieniłam swoje nastawienie i rozpoczęłam nowy rozdział małżeństwa, choć żadne okoliczności zewnętrzne nie uległy zmianie.
Re: Czas trwania kryzysu
Magnolio, to prawda, kazdy patrzy inaczej na kryzys. Tez slyszalam o "magicznych granicach" 7 lat, 13 lat itd. Najgorsza sytuacja jest, gdy druga osoba dowiaduje sie kryzysie, gdy jest za pozno...
Re: Czas trwania kryzysu
Zaraz zaraz, jak to dowiaduje się?! A nie żyła pod jednym dachem ze swoim współmałżonkiem? Sytuacji które mówiły, że jest źle było na pewno wiele, ale z jakiegoś powodu zostały przeoczone...jednej stronie się nazbierało i ma dość, wylewa mu się... jest awantura, jedna druga... znowu się zbiera... no jeśli to nie są wskazówki, żeby usiąść i porozmawiać co się dzieje? czemu wybuchają awantury? Jakie potrzeby ma w tej chwili współmałżonek? A jakie mam ja potrzeby?... to potem się następuje "pobudka, że tak powiem z ręką w nocniku". Ale symptomów kryzysu było zapewne wiele.... wróć myślą kilka miesięcy wstecz i zobacz wasze rozmowy pod kątem potrzeb męża, co sygnalizował, co mówił, o co prosił?
Dobre małżeństwa także nie omijają problemy typu różnice potrzeb, celów i marzeń, ale one trzymają rękę na pulsie i przy symptomach rozmawiają. Ja tak robię, trzymam się zasady "trzymam rękę na pulsie".
Dobre małżeństwa także nie omijają problemy typu różnice potrzeb, celów i marzeń, ale one trzymają rękę na pulsie i przy symptomach rozmawiają. Ja tak robię, trzymam się zasady "trzymam rękę na pulsie".
-
- Posty: 393
- Rejestracja: 06 kwie 2017, 11:07
- Jestem: w kryzysie małżeńskim
- Płeć: Kobieta
Re: Czas trwania kryzysu
U mnie bomba wybuchła w marcu tego roku. 5 m-cy zawieszenia i czarnej rozpaczy. Wrócił po tym czasie ale jak powiedział jest za szybą w tej chwili.
A kryzys małżeński oceniam na 10 lat z przerwami na 3 dzieci które się z powietrza nie wzięłya ostatnie 3 lata to była masakra małżeńska. Z obu naszych stron. Kat i ofiara naprzemienne nasze role. Taka krotka analiza małżeńska.
A kryzys małżeński oceniam na 10 lat z przerwami na 3 dzieci które się z powietrza nie wzięłya ostatnie 3 lata to była masakra małżeńska. Z obu naszych stron. Kat i ofiara naprzemienne nasze role. Taka krotka analiza małżeńska.
Re: Czas trwania kryzysu
Magnolio, masz racje, wydaje mi sie ze obydwoje bagatelizowalismy to, co sie dzieje. Napewno ta sytuacja otworzyla nam oczy, przynamniej mi i mam nadzieje, ze nie jest za pozno:(
Niezapominajko, no to ladnie podsumowalas malzenstwo:) On jest za szyba ale probujecie naprawiac rozumiem?
Niezapominajko, no to ladnie podsumowalas malzenstwo:) On jest za szyba ale probujecie naprawiac rozumiem?