Wątek Ukasza

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Ukasza

Post autor: s zona »

Jonasz pisze: 11 sty 2019, 12:51
s zona pisze: 11 sty 2019, 11:41 Ukaszu ,
jesli pozwolisz to napisze kilka slow szczerze .. Moze bardziej o sobie ,ale chyba jest kilka punktow stycznych ...

Wydaje mi sie ,ze kreujac sie na malzonka niemal doskonalego , utrudniamy zycie mezowi / zonie .. ciezko sie zyje z kims - kto jest lub czuje sie - niemal " metrem w Sèvres "
S.żono czyżbyś miała na myśli takie "niebezpieczeństwo":

https://www.deon.pl/religia/duchowosc-i ... ajacy.html
Niestety ...
Chociaz sama w ub roku zanieniachalam wymierzanie sprawiedliwosci .. zawiesilam separacje ... zostawilam to Bozej Opatrznosci :D

Sporo z Ukasza odnajduje u siebie ,dlatego pisze ,zeby siebie tez zrozumiec .. Ale tego , co powoduje ,ze zona " woli " wystapic przeciwko dzieciom ,zeby nie byc z Ukaszem ,to mnie przerasta .. moj maz dzialal podobnie ,ale kobieta /matka to nie to samo ...

Zgadzam sie z tym co pisza Dziewczyny , moze warto to wyluskac ..
rak
Posty: 995
Rejestracja: 30 wrz 2017, 13:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Ukasza

Post autor: rak »

Może ponownie Ukaszu,

Mimo, że brzmi to trochę przerażająco zgadzam się w dużym stopniu z postami Pustelnika i Pantopa. Szczególnie przemawia do mnie teza Pustelnika.

Może podzielę się czymś od siebie. Ja u siebie też czułem / czuję, że ślubna "czasami" była mocno interesowna i manipulacyjna, ale nigdy w bezpośredni sposób. Otoczka miłości i troski była zawsze silna i b. atrakcyjna. Trudno mi było przez nią przejrzeć. Ale w czasie jej romansu z kowalskim ekstrema niektórych zachowań nasiliły się, a ja ... ze zdumieniem zauważyłem, że mimo, że była to sytuacja bez precedensu, to w sumie nic nowego, emocjonalnie byłem na to przygotowywany od dawna, tylko jakoś to przegapiłem. Szczególnie przeraziła mnie jej gra na dwa fronty, ona sama nie wiedziała, czego chciała, porównywała mnie i jego i nie mogła zdecydować, który na ten moment b. zaspokoi jej potrzeby, później jak się zdecydowała to drugiej "zabawki" też nie chciała wypuszczać, bo jeszcze się przydawała, a najbardziej chyba bała się tego, że zostanie sama i nikt nie będzie spełniał jej emocjonalnych potrzeb.

Teraz też mam trochę z tym problem, że niektóre jej działania wydają mi się nakierowane na jak najszybsze "zakopanie problemu" i tak jak już parę razy się przekonałem w przeszłości brak jest gruntownej chęci budowy (w sumie od zera) tylko szybciutki powrót do tego, co było wcześniej, bo przecież było to dobrze, mimo, że wielokrotnie słyszałem jak jej to przeszkadza.

To jest dość specyficzny mechanizm, trudno go zrozumieć i przyznać się, że się było taka zabawką (chociaż z zależności emocjonalnej też można czerpać całkiem sporo). Ten mechanizm, a szczególnie maskowanie i zaspokajanie pustki musiał się jakoś rozwinąć i ewoluować. Jak zapewnie wiesz, dobrym tropem jest przyjrzenie się małżeństwu teściów, a szczególnie jak teściowa zaspokajała swoje emocjonalne potrzeby i czy dookoła były "reżyserowane" konflikty, przerzucanie winy, nadmierne przywiązanie przeradzające się czasami w totalną wrogość i tym podobne.

Trzymaj się!
rak
Nieważne jest, gdzie jesteś, ale wszędzie tam, gdzie przyjdzie ci się znaleźć, ważne jest, jak żyjesz - Henri J.M.Nouwen
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4368
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Ukasza

Post autor: ozeasz »

Ukasz pisze:Odpowiedź: nie będę z Tobą nic uzgadniać. Nie wtrącaj się do mojego życia. Ja ci powiem, gdzie i jak Cię do niego dopuszczę.
Ukaszu czy możesz zachowując godność spróbować wejść w dialog z taką postawą żony , czyli zgodzić się na brak swoich zasad we wzajemnej relacji ,a decydować adekwatnie , na bieżąco to co między wami ?

Dawać miłość nie licząc na nic ?

Stawiać granice które są dla Ciebie niezbędne ,a nie te , w których masz komfort ?

Pytam sam będąc w podobnej sytuacji ?

Pozdrawiam serdecznie .
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
rak
Posty: 995
Rejestracja: 30 wrz 2017, 13:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Ukasza

Post autor: rak »

Dodam jeszcze nie lubię tego określenia, trochę zbyt melodramatyczne ;)

Ale żona sama wiele lat temu mnie zapytała, czy postrzegam ją jako wampira emocjonalnego.
Coś ją widocznie samą zaniepokoiło w zachowaniu jej i jej rodziny.

Wtedy nie miałem podstaw myśleć inaczej i odpowiedziałem, oczywiście że nie Kochanie.

Tak teraz patrząc z perspektywy czasu coś w tym jest i mój udział jest w tym też duży. Ale rozdzielenie tego jest niesamowicie trudne, a próba budowy na starych wzorcach b. karkołomna. Podobną próbę podjęli moi Teściowie, ale kolejny miesiąc miodowy skończył się dość szybko, a postawa uzależnienia od emocji i ich zaspokajania niemal każdym kosztem przepłynęła na dzieci. Jest tutaj parę hamulców, struktur usztywniających: olbrzymia lojalność wobec rodziny (szczególnie kobiecej części), praktyki religijne, które moim zdaniem nie mają wiele wspólnego z duchowością. Te struktury z czasem zmniejszają swój opór i wychodzi wewnętrzna pustka, którą trzeba jakoś zapokoić, a wygląda trochę jak dziura bez dna.

Mam nadzieję Ukaszu, że nie jesteś w takiej sytuacji. Próby utrzymania takiej relacji, łatania dziury strasznie spalają energetycznie i psychicznie (a Twój gorszy stan jest jeszcze b. odrzucający dla żony), a pole do popisu jest stosunkowo małe. Bo to małżonka powinna zauważyć problem, a póżniej wykorzystać wiedzę, terapię do próby jej załatania, a nie zakopywania jeszcze głębiej i stosowania tej wiedzy i umiejętności do jeszcze b. subtelnych technik manipulacji.

Podzieliłem się trochę moją historią i przemyśleniami, ale w Twoim przypadku oczywiście może być inaczej.
Nieważne jest, gdzie jesteś, ale wszędzie tam, gdzie przyjdzie ci się znaleźć, ważne jest, jak żyjesz - Henri J.M.Nouwen
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Ukasza

Post autor: s zona »

Przepraszam , czy ja to dobrze rozumiem ..

Sugerujecie Panowie ,ze zona Ukasza jest " wredna harpia " i tylko zalezy jej na majatku osobistym meza ?
Przyjezdza tylko po to ,zeby wyludzic nwm ,co do konca .. bo majatku wspolnego poza mieszkaniem syna i dzialki nie maja .. Dom jest majatkiem odrebnym Ukasza i jego rodziny ..

Szczerze ,, to nwm ,czy bylaby to dla mnie ,jako zony wystarczajaca motywacja .. Jesli nie tliloby sie we mnie zadne uczucie do meza to osobiscie nie odwazylabym sie niszczyc wszystkiego , nawet relacji z dziecmi ...to jest raczej ponizajace dla niej ...
A ona ma dosc dobre dochody i zyje na niezlym poziomie ...Wiec nie musi ..
Moze jest tam Cos , co warto odkryc na nowo ?

Ukasz , a moze warto jeszcze przemyslec te separacje ..
Wiesz ,ze jest taka opcja ,ze Ty wystepujesz o separacje a zona moze odpowiedziec Ci wnioskiem o rozwod i sad moze przychylic sie do wniosku zony ..
Sama stalam niemal pod taka gilotyna w ub roku .. maz na szczescie odpo ,ze mnie kocha - mam to na pismie :P - ze nie chce separacji etc .. a wczesniej w wirze padaly tez slowa ,ze rowod ,podzial bo jest co dzielic i sobie dobrze pozyje ...
Wystapilam o zawieszenie separacji ,chociaz moja adw nie mogla sobie darowac ,zeby mnie przekonac ,ze zle robie ,ze chociaz dobre alimenty .. ale zostawilam to OpatrznoscI...

Ukasz , nwm na ile moje doswiadczenia potwierdzaja sie u Was , ale szkoda malzenstwa , moze jszcze nie wszystko stracone ,a moze Twojej zonie potrzebny jest taki zimny prysznic ..Moj maz tez nie wierzyl , ze jestem zdolna ,zeby wystapic przeciwko niemu ,sadzil ,ze to nigdy nie nastapii ..a potem zaczelo juz byc coraz lepiej :)

ps z calym szacukiem dla meskiej czesci ,ale zycze Ci ,aby Panowie nie mieli racji ...
krople rosy

Re: Wątek Ukasza

Post autor: krople rosy »

Ukasz pisze: 11 sty 2019, 12:24 A jeśli rzeczywiście najważniejsze sprawy mam jako tako poukładane, bo czerpię z nauki Kościoła, miałem dobrą formację z każdej strony, mam swoje lata, otaczają mnie mądrzy ludzie i dają dobre rady - to co? To znaczy tyle, że dużo dostałem i mam dawać jeszcze więcej
W moim przekonaniu daje się tyle ;
- na ile ktoś potzrebuje
- to co on potzrebuje, nie ja
- na ile jest w stanie strawić pokarm ( w zalezności od tego podaję mleko albo mięso)
- na ile jest dojrzały do patrzenia w tym samym kierunku co ja

Nic nie wpycham na siłę choćby to były najwspanialsze i najszlachetniejsze rzeczy. Patrzę na kondycję i predyspozycje drugiego i czaasem decyduję się zaczekać na jego wzrost. A rośnie się i dojrzewa etapami. Najpierw człwoiek zderza się z parwdą o sobie, widzi swoje błędy...a potem rusza dopiero machina metamorfozy jesli komuś na sobie i innych zależy.
ozeasz pisze: 11 sty 2019, 14:59 Dawać miłość nie licząc na nic ?
To miałam na myśli pisząc o pójściu na całość. Bez wprowadzania reguł, wymogów, wymiany ......bez punktów, podpunktów, analiz, planów A B C.....
Kocham i chcę dać. Ktoś chce przyjąć to dobrze. Nie chce- też dobrze . Robię swoje.
Nie pytam , nie skamlę, nie koncentruję się.
Zawsze z poszanowaniem woli drugiego.
rak
Posty: 995
Rejestracja: 30 wrz 2017, 13:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Ukasza

Post autor: rak »

Odpowiem S. Żono za siebie,
s zona pisze: 11 sty 2019, 15:20 Sugerujecie Panowie ,ze zona Ukasza jest " wredna harpia " i tylko zalezy jej na majatku osobistym meza ?
Tego nie sugeruję. Nie myślę, że jest wredną harpią i wcale nie uważam, że majątek męża jest najważniejszy. Wydaje mi się, że jest osobą silnie pogubioną, która łapie się wielu sposobów, by utrzymać się na powierzchni. Przy czym uczucia i potrzeby drugiej strony mogą nie być uwzględniane w tych sposobach. Taką postawę można nazwać b. różnie...

Projektuję trochę ze swojej historii, ale też trochę z opisów Ukasza. O tym jak kiedyś byli blisko ze sobą i jak to ewoluowało, rzucając go na kolana wielokrotnie, a później utrzymując taki szuczny twór jako małżeństwo mimo niewątpliwych emocjonalnych kosztów po obu stronach.

Jeśli chodzi o majątek, to pamiętam u siebie, jak byłem na skraju i powiedziałem żonie, że jak chce się tak dalej bawić, to występuję o separcję i dzielimy majątek. Pamiętam jej odpowiedź, no co Ty nie wygłupiaj się, przecież nic takiego się nie dzieje. Dla niektórych to jest taka zabawa i to oni muszą ją zamienić na prawdziwe życie. Moja też była zawsze odpowiedzialna, do rany przyłóż, pomagała innym dookoła itd... I żeby nie było w tej zmianie widzę też swoją winę, ale jaki wpływ na to miałem, a jakie były inne okoliczności. Teraz wydaje mi się, że więcej widzę, ale niektóre rzeczy dalej strasznie trudno wyważyć...
Nieważne jest, gdzie jesteś, ale wszędzie tam, gdzie przyjdzie ci się znaleźć, ważne jest, jak żyjesz - Henri J.M.Nouwen
Ukasz

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Ukasz »

Z Waszych wypowiedzi, tym razem panów, wyłaniają się dla mnie sugestie w dwóch kierunkach.
1. Działania żony są podyktowane nadzieją na zysk materialny.
Ja od pewnego czasu widzę w tej motywacji czynnik dominujący, nie wiem tylko, jak bardzo. To już kilkakrotnie objawiło się bardzo wyraźnie. Np. największą złość wywołałem propozycją, żeby zgodnie wystąpić o rozdzielność majątkową i ustalić podział majątku - zamiast separacji. Wszystkie jej warunki dotyczyły majątku i finansów. Nie mam też wątpliwości, że pomieszkiwanie w moim domu ma już tylko ten cel.
Inna sprawa, czy są jakieś inne motywy, emocje, jakieś przywiązanie, poczucie obowiązku czy przyzwoitości. To bardzo trudno rozeznać przy całkowitym zamknięciu drugiej osoby i zepchnięciu tego wszystkiego w cień dominującej chciwości.
2. Moje emocje.
Pustelnik ma rację, że świetnie się bawię pisząc na forum, siedzę tu za dużo, kompensuję sobie w ten sposób brak innych relacji i jeszcze uciekam przed obowiązkami. Na szczęście takie nasilenie pisaniny, jaką mam w swoim wątku teraz, nie trwa stale, lecz wraca sporadycznie.
Nic mnie w Waszych postach nie rani, nawet, jeżeli się z nimi nie zgadzam. Nie wiem, dlaczego tak jest. Mnie potrafi zaboleć chyba tylko to, co mi mówi bardzo bliska osoba, a nasze wirtualne relacje tu są jednak dość powierzchowne, a i w takich sytuacjach jestem ostatnio znacznie spokojniejszy niż kiedyś. Widzę ten efekt, ale nie chcę snuć domysłów nt. przyczyn.
Trochę pracuję nad swoimi emocjami na 12 krokach, trochę przez lektury, ale to dla mnie wciąż dość obcy teren. Sądzę, że słabo je rozpoznaję i niedostatecznie z nich korzystam. Może to być pokłosie trzyletniego wypalenia emocjonalnego, które wprawdzie już się skończyło, ale całkiem niedawno.
Moja żona raczej nie karmi się silnymi emocjami. Nigdy tak nie było, a teraz chyba spycha uczucia jeszcze głębiej, w każdym razie nie okazuje ich na zewnątrz.
3. Dawać miłość bezwarunkowo
To dla mnie bardzo trudne do rozeznania. Staram się trzymać takiej zasady, że jedynym warunkiem jest przyjęcie osobowego daru. Chcę dawać z siebie tyle, ile druga strona chce przyjąć. Rzecz jednak w tym, czy żona chce mnie, czy tylko np. mój majątek. A ten chcę jej dać tylko w pakiecie z moją osobą. Nie chcę się spalać w dawaniu tego, czego ona nie chce przyjąć. Nie chcę pozwalać na wykorzystywanie siebie, bo to grzeszna głupota, która tylko by szkodziła powstaniu relacji między osobami. Teraz, wedle mojego rozeznania, ona z mojej osoby nie chce nic. Mogę tylko wzrastać w wolności, żebym był w stanie dać więcej, gdy przyjdzie na to czas. Jednocześnie mam świadomość, że taki obraz może być fałszywy, a jej stosunek zmienić się. Stąd ponawiane, choć nie za często, propozycje jakiegoś okruchu siebie tak po prostu, bez warunków, bez oczekiwania na ogólną zmianę nastawienia. Jak na razie zderzam się raczej z murem.
Pustelnik

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Pustelnik »

Stąd ponawiane, choć nie za często, propozycje jakiegoś okruchu siebie (...).
Jak na razie zderzam się raczej z murem
Raczej - na za rzadko ...
Być może - ciągle ... za często.

Szkoda głowy :lol: .
Jak to się mówi : głową muru nie przebijesz !

Dobrego weekendu dla Ciebie i innych forumowiczów !
Jonasz

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Jonasz »

s. Zono

Ja wyłuskałem następującą rzecz

W życie dorosłe wchodzimy zatem z deficytami, których konsekwencją jest nieumiejętność radzenia sobie z emocjami. Zalewamy się nimi, łatwo wpadając w panikę, wybuchając gniewem, czy pogrążając się w depresji lub szukamy sposobu ucieczki od nich, który może doprowadzić nas do uzależnienia.

Dla wielu kobiet taką ucieczką od trudnych emocji, sposobem na szczęście, jest relacja z mężczyzną – oczekują od niego, że zapełni ich deficyty, że ofiaruje im to, czego nie dane było im zaznać w dzieciństwie. Poczucie bezpieczeństwa. Poczucie bycia kobietą. Poczucie własnej wartości. Poczucie bezwarunkowej miłości. Niestety, oprócz krótkotrwałych korzyści, każde uzależnienie przynosi długofalowe straty. Jest pułapką – bo choć na chwilę uwalnia kobietę od cierpień związanych z jej deficytami, to na dłuższą metę pozbawia ją kontroli – bez „czynnika uzależniającego” kobieta nie potrafi już żyć.


Trąba ssąca.
Studnia bez dna.
Daj mi to czego nie dała mi mama względnie tata (chyba najczęściej) bo jestem pusta.

Czasem jest i tak, że ssie się i od własny czasem dzieci dopóki można...
A zostawia.
Nie dziw się i nie bądź zaskoczona.

Brak tego "czynnika uzależniającego" jest spowodowany albo wypaleniem i załamaniem dającego albo stanowczym dość ;)
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Ukasza

Post autor: s zona »

Dzieki Panowie ,
prosta kobieta jestem , wiec ciagle sie ucze ...

A zony Ukasza - tak po kobiecemu - jest mi po prostu szkoda ,
jesli robi sobie krzywde , nawet wbrew sobie ...

Moze ta separacja odetnie albo wybudzi chociaz ...
jacek-sychar

Re: Wątek Ukasza

Post autor: jacek-sychar »

Jonasz

Przed chwilą zacytowałeś w swoim poście fragment:
Jonasz pisze: 11 sty 2019, 16:15 W życie dorosłe wchodzimy zatem z deficytami, których konsekwencją jest nieumiejętność radzenia sobie z emocjami. Zalewamy się nimi, łatwo wpadając w panikę, wybuchając gniewem, czy pogrążając się w depresji lub szukamy sposobu ucieczki od nich, który może doprowadzić nas do uzależnienia.

Dla wielu kobiet taką ucieczką od trudnych emocji, sposobem na szczęście, jest relacja z mężczyzną – oczekują od niego, że zapełni ich deficyty, że ofiaruje im to, czego nie dane było im zaznać w dzieciństwie. Poczucie bezpieczeństwa. Poczucie bycia kobietą. Poczucie własnej wartości. Poczucie bezwarunkowej miłości. Niestety, oprócz krótkotrwałych korzyści, każde uzależnienie przynosi długofalowe straty. Jest pułapką – bo choć na chwilę uwalnia kobietę od cierpień związanych z jej deficytami, to na dłuższą metę pozbawia ją kontroli – bez „czynnika uzależniającego” kobieta nie potrafi już żyć.
Dobrym zwyczajem jest podawanie źródła.
Czy cytowałeś to z tego miejsca:
https://www.kobieceserca.pl/terapia-ddd-krakow/
Wklejanie takich fragmentów bez podawania źródła jest zwykłym plagiatem, a więc kradzieżą intelektualną.
Jonasz

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Jonasz »

Dziękuję że poprawiłeś mój błąd przez nieuwagę i niewiedzę.
Jonasz

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Jonasz »

s zona pisze: 11 sty 2019, 16:38 Dzieki Panowie ,
prosta kobieta jestem , wiec ciagle sie ucze ...
Też prosty chłopek jestem i też się uczę... także od Ciebie ;)
s zona pisze: 11 sty 2019, 16:38 Moze ta separacja odetnie albo wybudzi chociaz ...

Oby.
Najgorsze dla mnie po odcięciu była "złość i tupanie" .
Jak u nastolatki. :lol:
A próby przywrócenia "starego ładu" w celu podpięcia . Kobiety to dopiero mają pomysły :lol:
Pogarda nie pozwala na sensowną pomoc, jej zaoferowanie.
Komunikaty nic od Ciebie nie potrzebuję itp. itd. Ściana.

Tak że teraz trwanie i pilnowanie siebie i dzieci.
No i kibicowanie Panu Bogu.
Jonasz

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Jonasz »

rak pisze: 11 sty 2019, 15:17 Jest tutaj parę hamulców, struktur usztywniających: olbrzymia lojalność wobec rodziny (szczególnie kobiecej części), praktyki religijne, które moim zdaniem nie mają wiele wspólnego z duchowością. Te struktury z czasem zmniejszają swój opór i wychodzi wewnętrzna pustka, którą trzeba jakoś zapokoić, a wygląda trochę jak dziura bez dna.
O Raku.
Ja se już dałem spokój z prowadzeniem podpowiadaniem całkowicie.
To obserwowanie z boku, podprowadzanie itp . mnie wykończyło nie mniej niż samo trwanie.
Co do praktyk religijnych to nawet ze wspólnej wspólnoty wyszedłem - miałem wrażenie, że ...coś nieprawdziwego podtrzymuję, trzymam parasol maskujący.
Puściłem wolno.
Jest dorosła.
Sama musi znaleźć i wybrać wzór, kierunek wzrostu. Dorosnąć, uzupełnić.
Tak jak napisałem wyżej - zostawiłem Panu Bogu.
Kibicuję i patrzę czy gdzieś jeszcze swoim działaniem Jemu nie przeszkadzam, nie utrudniam, nie blokuję.
Od czasu do czasu jakbym nawet zauważał, że działa.
A w zasadzie co zrobił ;)
ODPOWIEDZ