Kryzys w malzenstwie...wizja rozwodu...nowa znajomosc zony

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

DoubleB
Posty: 27
Rejestracja: 21 kwie 2018, 16:29
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys w malzenstwie...wizja rozwodu...nowa znajomosc zony

Post autor: DoubleB »

Witam. Dawno mnie tu nie bylo i szczerze nie czytalem nawet forum. Pozwolilem zyciu toczyc sie dalej. I tak jak przypuszczalem zona po krotkim czasie zaczela mowic o powrocie. 3 msce mnie naklaniala az peklem. Kolejne 4 msce odbudowywalismy nasz zwiazek jednak to nie bylo to. Nie chciala zebym sie wprowadzil bo niby za krotki czas uplynal. Nie chciala ze mna wspolzyc bo niby blokada psychiczna itd. Przeczuwalem ze cos jest nie tak i tak to natknalem sie na jej kochanka nocujacego u niej. Zgadnijcie jak sie zachowala? Zero pokory tylko wyzwiska ze ja nie place za jej rachunki i ze nadal jestesmy w separacji wiec nie mam prawa wtykac w nos w nie swoje sprawy. Normalnie jakby ktos mnie w pysk strzelil. Oczywiscie tlumaczyla sie ze nic nie zaszlo itd. Od tej pory jej nie wierze. Tym razem ja nalegam na rozwod bo potrzebuje tego zeby psychicznie sie od niej uwolnic. Najsmiesniejsze jest w tym ze ona nie chce rozwodu bo nadal twierdzi ze wszystko mozna naprawic. Ale jak pytam czy zerwie z nim kontakty odpowiada ze przyjaciol jej nie bd wybieral. Masakra totalna. Namawia mnie na terapie czy rekolekcje ale ja odmawiam bo nie sadze zeby to pomoglo nam czy chociazby jej zapomniec o nim. Dodam ze w tym okresie odbudowy zwiazku zmienilem sie. Ciagle ja adorowalem bylem przykladnym ojcem itd. Jednak caly czas mi zarzuca ze malo rozmawialismy tylko szkopul w tym ze ja chcialem rozmawiac o jej skoku w bok ale to nie bylo jej na reke. Chciala tylko rozmawiac co ja moge zrobic i zmienic w sobie zeby zwiazek funkcjonowal. Raz mi powiedziala ze mnie kocha ale za kazdym razem kiedy ja jej wyznawalem milosc to albo slyszalem tak tylko czasem lub to dobrze. Zero uczuc z jej strony. Najgorsze jest to ze przez cala te sytuacje odwrocilem sie od Boga. Jego winie o to ze namieszal mi w sercu i ze jej uleglem. Po pierwszym rozstaniu dawalem sobie swietnie rade. Po odbytej psychoterapii dzialalem wrecz perfekcyjnie. A teraz ten koszmar powrocil. Jakze jestem zly i zrozpaczony. Nie wytrzymalem i jej powiedzialem co o niej i tej calej sytuacji mysle. To ona znowu odwrocila to przeciw mnie. Ze to ja jestem agresywny ze wmawiam sobie glupie historie itd. I ze jesli bym ja kochal to nie zachowywalbym sie w taki sposob tylko walczyl i staral sie do niej dotrzec. Ale jak? Jak mam z nim konkurowac. Wyparla sie ze cos kiedykolwiek do niego czula a to tez nieprawda. Jej najblizsza kolezanka podczas kryzysu ktorej sie zwierzala powiedziala mi ze moja zona przyznala ze cos czuje do tego faceta. Rece opadaja. Pozdrawiam
Pustelnik

Re: Kryzys w malzenstwie...wizja rozwodu...nowa znajomosc zony

Post autor: Pustelnik »

DoubleB pisze: 10 lut 2019, 19:34 A/ Witam. Dawno mnie tu nie bylo i szczerze nie czytalem nawet forum. Pozwolilem zyciu toczyc sie dalej.

B / Tym razem ja nalegam na rozwod bo potrzebuje tego zeby psychicznie sie od niej uwolnic.

C / Najsmiesniejsze jest w tym ze ona nie chce rozwodu bo nadal twierdzi ze wszystko mozna naprawic.

D / Zero uczuc z jej strony.

E/ Po odbytej psychoterapii dzialalem wrecz perfekcyjnie.

F / Nie wytrzymalem i jej powiedzialem co o niej i tej calej sytuacji mysle.
A / Witaj ! Zgoda na (własne) życie jest ważna. I gdy ma to być dobre życie (nie chcę krzywdzić innych, chcę żyć kierując się wartościami a nie ... pobudkami/oczakiwaniami/głodami/wet za wet ...) to trudną drogą jest taka zgoda, czasami może przerastać, ale warto się nie zniechęcać ... Bo praktyka czyni "miszcza" ;-)

B / I już Ci się odwidziała "zgoda" ma to aby "źycie się toczyło " ?

C / "Najśmieszniejsze" ??? Śmiejesz się z tego czy nam chcesz zasugerować "oszustwo" / przeinaczanie własnych emocji. A może Panie Kolego DDA, warto podjąć pracę nad poprawnym spostrzeganiem, nazywaniem i "przeżywaniem" własnych emocji / sygnałów z ciała ? Prowadziłeś kiedyś "dzienniczek uczuć i emocji" ?

D / A może parę emocji ale nie tych, których byś się spodziewał /projektował na żonę lub chciał ma niej wymusić

E/ "Piękna" (dla mnie smutna i przerażająca ... :roll: :( ) ... koloryzacja. Ja też miałem coś z perfekcjonizmu (takie dążenia). Ale nigdy bym nie rzekł, że coś zrobiłem ... perfekcyjnie.

F/ Dobrze, że to widzisz !

Pogody ducha ! Powodzenia !

Udanej i rozsądnej bezsilności !

P.S. 1 / Do pomysłu "adoracji" małżonki się nie odniosłem, może zrobi to już ktoś inny, a może sam obejmiesz to refleksją ... Zresztą co to za adoracja gdy mówisz/myślisz o rozwodzie ze swojej strony ?

P.S. 2 / Czy jesteś w stanie i na ile zaakceotować słabości swojej żony ? A własne ? A to, że wiele rzeczy nie zrozumiesz (do końca życia) ?
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys w malzenstwie...wizja rozwodu...nowa znajomosc zony

Post autor: Nirwanna »

DoubleB, Pustelnik parę rzeczy już wypunktował, ja się tylko zastanawiam, skąd pomysł, że cywilny fakt rozwodu uwolni Cię od bólu psychicznego i duchowego?
Bo widzisz - powtarzasz klasyczny mit myślenia życzeniowego.
- że jak się ożenię, to będzie cudownie (z automatu)
- że jak ona się zmieni, to będę szczęśliwy (z automatu)
- że jak się rozwiodę, to nie będzie bolało (z automatu)

Tymczasem rozwód z automatu nie uwalnia od niczego, za to generuje kolejne problemy. Psychicznie pojawia się potężne poczucie winy, duchowo - wyrzuty sumienia, w warstwie cywilnej - wciąż będziecie rodzicami, więc wasze dobre kontakty będą niezbędne aby dobrze wychować syna.

Może warto pogłębić psychoterapię? Żeby nie "funkcjonować perfekcyjnie", a przy najbliższym kryzysie zjazd w psychiczny kanion, tylko aby funkcjonować może nieidealnie, ale coraz bardziej zdrowo?
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Pustelnik

Re: Kryzys w malzenstwie...wizja rozwodu...nowa znajomosc zony

Post autor: Pustelnik »

Double B,
myślę, że chociaż trochę rozumiem niektóre aspekty DDA (mam ojca DDA, trochę przemocowca i matkę nie czującą, nie rozumiejącą emocji "która chce dobrze dla wszystkich"), trochę poczytałem, trochę popracowałem nad sobą. I ... mogłem to zrobić wczesniej, a nie dopiero po ... piećdziesiątce.

Pewno warto "choć trochę" wrócić do początków swojego życia . Nie mówię - żeby uczynić z tego ... "swój motyw przewodni", to byłby bład" ...
Poczytałeś, choć trochè historii innych ludzi, jesteś na to gotowy ?
Ukojenie
Posty: 98
Rejestracja: 17 sty 2019, 16:05
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys w malzenstwie...wizja rozwodu...nowa znajomosc zony

Post autor: Ukojenie »

To bardzo madre co napisała Nirvanna. Rozwód ani nie odcina psychicznie ani nie leczy bólu. Wydaje mi sie, że kobiety czesciej dażą do rozwodu bo własnie myslą że dzięki temu uwolnią sie od bólu, złych wspomnien, hustawki emocji itp tak jakby ten papierek miał niesamowitą moc. A tak naprawde rozwiązuje tylko kwestie prawno-finansowe a nie leczy naszej duszy. Nie mam co prawda doswiadczenia ale tak mysle obserwujac rozwiedzione kobiety w moim otoczeniu
Jonasz

Re: Kryzys w malzenstwie...wizja rozwodu...nowa znajomosc zony

Post autor: Jonasz »

Ukojenie pisze: 11 lut 2019, 9:55 Nie mam co prawda doswiadczenia ale tak mysle obserwujac rozwiedzione kobiety w moim otoczeniu
A mogę dopytać czy tylko rozwiedzione czy tez z kimś.?
Ukojenie
Posty: 98
Rejestracja: 17 sty 2019, 16:05
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys w malzenstwie...wizja rozwodu...nowa znajomosc zony

Post autor: Ukojenie »

Rozwiedzione. Męzowie je zostawili dla innych kobiet. Osobiście ja nie znam żadnej kobiety która zostawiła męza dla innego mezczyzny, dookoła widzę czterdziestoparoletnie samotne rozwódki.
Ukojenie
Posty: 98
Rejestracja: 17 sty 2019, 16:05
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys w malzenstwie...wizja rozwodu...nowa znajomosc zony

Post autor: Ukojenie »

edit- męzowie je zostawili/ mieli romanse a one chciały rozwodu po odkryciu zdrady, znam to pierwsze odczucie- rozwiesc sie, nawet żeby zrobić niby na złosc meżowi, żeby zobaczył co traci, a to złe uczucie, rozwód nie koi
Jonasz

Re: Kryzys w malzenstwie...wizja rozwodu...nowa znajomosc zony

Post autor: Jonasz »

Dziękuję Ukojenie
Ukasz

Re: Kryzys w malzenstwie...wizja rozwodu...nowa znajomosc zony

Post autor: Ukasz »

DoubleB - aż trudno mi uwierzyć, że w tej sytuacji wolisz rozwód niż pracę nad odbudowywaniem Waszego małżeństwa. Do roboty jest dużo, ale żona chce i nawet wykazuje inicjatywę. Nie potrafisz jej darować zdrady, choć nawet nie masz pewności, czy pozostała na poziomie emocjonalnym, czy było coś więcej. Przeczytaj sobie swój własny pierwszy wpis tutaj. Masz ogromny udział w doprowadzeniu do kryzysu, a teraz łatwo rezygnujesz, bo żona to czy tamto. Weź się w garść, jesteś facetem, mężem, ojcem. Stawiaj przemyślane, jasne, uzasadnione i realne warunki - i pracuj nad sobą i swoją miłością do żony. To, czy Ty ją kochasz, to tylko Twoja działka, nie jej.
ODPOWIEDZ