Kochana Melani,
Byłam tam i ja...
Będę pisać dużo używając słowa "musisz" ale mam na myśli że nic nie musisz, ale jeżeli
chcesz pójść w te Himalaje, podjęłaś taką decyzję to:
- musisz przyjąć że to na razie Ty będziesz stroną która się stara, oczywiście nie chodzi mi o stawanie na rzęsach ale o okazywanie takiej trochę po prostu ludzkiej dobroci/ miłości,
- musisz się pozbyć oczekiwań, np
Melani pisze: ↑25 lut 2019, 12:20
Myślałam, że mąż spojrzy na mnie jak na kogoś kto kolejny raz wybaczył mu kłamstwa (już trzeci raz), że będzie chciał pracować nad poprawą naszych relacji, a jest inaczej.
jest oczekiwaniem docenienia
lub
Melani pisze: ↑25 lut 2019, 12:20
wrócili do tej tradycji pisania wściekł się strasznie ... może w końcu się odblokuje
to też oczekiwanie.
Mi pomagało pisanie w sobie w zeszycie okruszków miłych rzeczy jakie mąż do mnie pisał czy mówił czy zrobił i jak nie pisał smsów (też miałam hopla na tym pkcie bo z kowalską pisał duuużo) to wyciągałam zeszyt i czytałam sobie te wszystkie miłe okruszki - pozbierane razem wyglądały nawet lepiej niż siłą wydębiony smsik...
Od siebie rób to co chcesz dać Ty, bez oczekiwania: chciałam napisać że kocham to pisałam i starałam się nie oczekiwać odpowiedzi (trudne cóż...).
- musisz nauczyć się wyłapywać z słów męża wszystkie negatywy w Twoim kierunku i nie brać ich tak bardzo "przeciw sobie" ale bardziej jako wskazówkę do dalszego rozwoju
np
Melani pisze: ↑25 lut 2019, 12:20
Powiedział, że nie jestem jego własnością
prawda
Melani pisze: ↑25 lut 2019, 12:20
ma 44 lata i nie mogę go wiecznie kontrolować
prawda
Melani pisze: ↑25 lut 2019, 13:16
potrzebuje spokoju, powietrza a nie ciągłego sprawdzania i ciągłych kłótni
ważne
Melani pisze: ↑25 lut 2019, 13:16
jestem zbyt skomplikowana
prawda - jesteś ewidentnie kobietą, pomaga wbijanie sobie do głowy że mężczyzna jak mówi "a" to znaczy "a" a nie "xyz" i jak mówi
Melani pisze: ↑25 lut 2019, 13:16nie jestem mu obojętna
to jest to prawda i należy brać to za dobrą monetę
- pomocne jest jednak zaufać, mi pomogło świadectwo czyjeś że "postanowiłam zaufać w pełni i liczyć na to że jak spadnę to Pan Bóg mnie złapie" i "jak będę miała się o czymś dowiedzieć to na pewno w swoim czasie się dowiem"
- pomocne jest rozprawić się ze swoim lękiem -> chęcią kontroli - skąd to mam? od kiedy? czy ten lęk nie sięga innych wydarzeń? czy nie szukam w mężu kogoś ("rodzica") kto się mną zaopiekuje, da poczucie bezpieczeństwa? czy nie pokładam zbytnich oczekiwań w człowieku który zawsze jest zawodny zamiast w Panu Bogu który zawsze jest przy mnie...
no tak wiem - łatwo się mówi, muszę przyznać że gdybym w odpowiednim, idealnym czasie nie trafiła na 12 kroków to nie byłabym tu gdzie jestem, ale to na prawdę ciężka praca Prowadzących żeby przydusić moją pychę i zranioną dumę.
Pomagały mi też słowa:
"gdy chcesz przeskoczyć przez głęboki rów to bierzesz rozbieg i ...zatrzymujesz się przed samym skokiem? no nie - skaczesz to skaczesz - pełną parą"
Nie wiem Melani czy Wam się uda, nie wiem czy nam się uda ale... jestem z modlitwą