Jak dalej żyć...
Moderator: Moderatorzy
Jak dalej żyć...
Jestem tu nowa. Od kilku miesięcy czytam wasze posty i postanowiłam że napiszę o swojej sytuacji. Od 2 lat jest sakramentalna żona. Od sierpnia zeszłego roku nie mieszkamy z mężem razem ( wyrzucił mnie i nasze dziecko z domu, razem ze swoimi rodzicami). Jego matka notorycznie wszczynala awantury.
Dużo tego wszystkiego i jest to bardzo złożony temat. Nie wiem od czego zacząć.
Dodam że mąż pracuje za granicą, jednak nie odcial pepowiny od swojej matki. Mieszkamy z tesciami.
Na chwilę obecną wytoczył mi 2 sprawy: ustalenie kontaktów oraz o rozdzielnosc majatkowa.
Mąż nie ma własnego zdania. Bardzo duży wpływ ma na niego matka i siostry. Jest przez nie sterowany. Dodam że od marca ubiegłego roku był przez nie namawiamy do rozwodu.
Straszy rozwodem, że to tylko kwestia czasu. Powiedziałam ze nie zgadzam się na rozwod.
Na dzień dzisiejszy mąż jest wobec mnie bardzo opryskliwy, wszczyna klutnie, wyzywa mnie.
Od sierpnia nie ustaje w modlitwie i szturmuje niebo. Jestem w trakcie 4 Nowenny Pompejanskiej, odmawiam Koronke do Milosierdzia Bozego,codziennie modlę się dodatkowo dziesiątkę różańca za meza oraz zawierzylam nasze małżeństwo Matce Bozej w Częstochowie.
Ale trace powoli nadzieje za da się cokolwiek jeszcze uratować.
Wiem ze chaotycznie napisałam, ale ciężko to wszystko od razu przekazać, za dużo tego.
Dużo tego wszystkiego i jest to bardzo złożony temat. Nie wiem od czego zacząć.
Dodam że mąż pracuje za granicą, jednak nie odcial pepowiny od swojej matki. Mieszkamy z tesciami.
Na chwilę obecną wytoczył mi 2 sprawy: ustalenie kontaktów oraz o rozdzielnosc majatkowa.
Mąż nie ma własnego zdania. Bardzo duży wpływ ma na niego matka i siostry. Jest przez nie sterowany. Dodam że od marca ubiegłego roku był przez nie namawiamy do rozwodu.
Straszy rozwodem, że to tylko kwestia czasu. Powiedziałam ze nie zgadzam się na rozwod.
Na dzień dzisiejszy mąż jest wobec mnie bardzo opryskliwy, wszczyna klutnie, wyzywa mnie.
Od sierpnia nie ustaje w modlitwie i szturmuje niebo. Jestem w trakcie 4 Nowenny Pompejanskiej, odmawiam Koronke do Milosierdzia Bozego,codziennie modlę się dodatkowo dziesiątkę różańca za meza oraz zawierzylam nasze małżeństwo Matce Bozej w Częstochowie.
Ale trace powoli nadzieje za da się cokolwiek jeszcze uratować.
Wiem ze chaotycznie napisałam, ale ciężko to wszystko od razu przekazać, za dużo tego.
Re: Jak dalej żyć...
Witaj Abbie.
Skoro czytasz forum od kilku miesięcy to już trochę poznałaś zasady. Przypomnę tylko o tym, że pisząc o swojej sytuacji warto zachować ostrożność, by nie podawać szczegółów po których Ty i Twoi bliscy moglibyście zostać rozpoznani w realu. Internet wbrew pozorom nie jest anonimowy.
Dobrze, że w kryzysie zwróciłaś się do Boga, to najlepsza droga. Warto też poszukać pomocy w realu, może będziesz miała możliwość wybrać się na spotkania któregoś Ogniska: http://sychar.org/ogniska/
Skoro czytasz forum od kilku miesięcy to już trochę poznałaś zasady. Przypomnę tylko o tym, że pisząc o swojej sytuacji warto zachować ostrożność, by nie podawać szczegółów po których Ty i Twoi bliscy moglibyście zostać rozpoznani w realu. Internet wbrew pozorom nie jest anonimowy.
Dobrze, że w kryzysie zwróciłaś się do Boga, to najlepsza droga. Warto też poszukać pomocy w realu, może będziesz miała możliwość wybrać się na spotkania któregoś Ogniska: http://sychar.org/ogniska/
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
Re: Jak dalej żyć...
Abbie
Też poślubiłam maminsynka, którego matka namawia do rozwodu. Niestety namawiała dość skutecznie, bo termin rozprawy już mam wyznaczony. W związku z tym, że się nie zgodziłam na rozwód, zaczyna być paskudnie. Pozew był wypełniony kłamstwami, a dziś dostałam odpowiedź na moją odpowiedź i jest o wiele gorzej...
Gdyby nie modlitwa byłoby ze mną bardzo źle.
Życzę Ci Kochana dużo siły i nie trać wiary.
Też poślubiłam maminsynka, którego matka namawia do rozwodu. Niestety namawiała dość skutecznie, bo termin rozprawy już mam wyznaczony. W związku z tym, że się nie zgodziłam na rozwód, zaczyna być paskudnie. Pozew był wypełniony kłamstwami, a dziś dostałam odpowiedź na moją odpowiedź i jest o wiele gorzej...
Gdyby nie modlitwa byłoby ze mną bardzo źle.
Życzę Ci Kochana dużo siły i nie trać wiary.
Re: Jak dalej żyć...
W moim przypadku pozew rozwodowy to tylko kwestia czasu. Mój mąż z racji tego że tylko na pieniądzach mu zależy zaczyna wszystko od "tyłu".
W tej chwili w toku jest sprawa o rozdzielnosc majątkową.
Oczywiście też nie zgodzę się na rozwód.
Ja od sierpnia słucham coraz to nowszych kłamstw na swój temat... maż zrobił ze mnie złodziejke, przeinacza fakty.
W tym momencie jego zachowanie wobec mnie ukierunkowane jest na zbieranie dowodów do sądu.
Chodzi z dyktafonem i prowokuje mnie aby pokazać że to niby ja jestem ta "zla".
W tej chwili w toku jest sprawa o rozdzielnosc majątkową.
Oczywiście też nie zgodzę się na rozwód.
Ja od sierpnia słucham coraz to nowszych kłamstw na swój temat... maż zrobił ze mnie złodziejke, przeinacza fakty.
W tym momencie jego zachowanie wobec mnie ukierunkowane jest na zbieranie dowodów do sądu.
Chodzi z dyktafonem i prowokuje mnie aby pokazać że to niby ja jestem ta "zla".
Re: Jak dalej żyć...
Fajno że szturmujesz niebo,że się modlisz,ale jeśli myślisz ,że Bóg wszystko załatwi za Ciebie,to się mylisz.Abbie pisze: ↑05 mar 2019, 21:25 Na dzień dzisiejszy mąż jest wobec mnie bardzo opryskliwy, wszczyna klutnie, wyzywa mnie.
Od sierpnia nie ustaje w modlitwie i szturmuje niebo. Jestem w trakcie 4 Nowenny Pompejanskiej, odmawiam Koronke do Milosierdzia Bozego,codziennie modlę się dodatkowo dziesiątkę różańca za meza oraz zawierzylam nasze małżeństwo Matce Bozej w Częstochowie.
Ale trace powoli nadzieje za da się cokolwiek jeszcze uratować.
Na pewno pomocnym Ci będzie,podpowie,poprowadzi,ale nie załatwi.
lena50....dawniej lena
Re: Jak dalej żyć...
Lepiej gdyby sądów nie było w sprawach między małżonkami lub rodziną. Nie byłoby kolejnego pola do kłamstw i nadużyć, ani złudzeń sprawiedliwości.
Sąd niczego nie rozwiązuje (ani teściowa i spółka). Tylko od Was, każdego z osobna zależy, co będzie między Wami/Waszą rodziną. Na Was i tym na co masz wplyw warto się skupić. Cierpliwości życzę i dodaję otuchy.
Sąd niczego nie rozwiązuje (ani teściowa i spółka). Tylko od Was, każdego z osobna zależy, co będzie między Wami/Waszą rodziną. Na Was i tym na co masz wplyw warto się skupić. Cierpliwości życzę i dodaję otuchy.
-
- Posty: 313
- Rejestracja: 14 sty 2019, 15:13
- Jestem: w kryzysie małżeńskim
- Płeć: Kobieta
Re: Jak dalej żyć...
Abbie mój mąż również jest pod wpływem swojej rodziny .Sprawa rozwodowa w toku, za namową rodziny i jeszcze innych osób również miałam sprawę o rozdzielczość majątkową.Tylko w tym przypadku mąż nic nie zyskał Sąd jej nie ustanowił .
Życzę Ci wytrwałości.
Życzę Ci wytrwałości.
Re: Jak dalej żyć...
To nie tak, nie myślę że Bóg wszystko za mnie załatwi.Fajno że szturmujesz niebo,że się modlisz,ale jeśli myślisz ,że Bóg wszystko załatwi za Ciebie,to się mylisz.
Na pewno pomocnym Ci będzie,podpowie,poprowadzi,ale nie załatwi.
Ja juz wykorzystałam chyba wszystkie możliwe sposoby aby ratować nasze małżeństwo. Oczywiście popełniając przy tym wiele błędów.
Prosiłam, proponowałam abysmy wynajęli mieszkanie, chciałam pójść na terapię bądź rekolekcje dla małżeństw.
Podsylalam mężowi książki ( ile warta jest Twoja obraczka i inne). Wszystko na nic, mąż nawet nie chce ze mną rozmawiać. Wydaje mi się że on się boi, aby podczas tej rozmowy nie rynek to co wspólnie z matką i siostrami wypracował.
Po awanturze, ktora wszczęła jego matka ( on był za granica wtedy), po powrocie wysłuchał tylko wersji matki a ze mną nie raczył porozmawiać.
Stwierdził, że po co skoro ja i tak kłamię.
Na dzień dzisiejszy wole z nim nie rozmawiać. Każda próba podjęcia tematu kończy się awantura. Dodam jeszcze ze jestem przez męża nagrywana, bo zbiera dowody do sądu.
Stwierdziłam, że będę walczyć o nasze małżeństwo juz tylko modlitwa bo tylko to mi pozostało, oraz że będę czekać nie czekając.
Zapisałam się na kurs językowy, cały swój czas poświęcam dziecku.
Ostatnio zmieniony 10 mar 2019, 11:24 przez Anonymous, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: Poprawiono cytowanie
Powód: Poprawiono cytowanie
Re: Jak dalej żyć...
Dziękuję za słowa wsparcia.tata999 pisze: ↑10 mar 2019, 8:49 Lepiej gdyby sądów nie było w sprawach między małżonkami lub rodziną. Nie byłoby kolejnego pola do kłamstw i nadużyć, ani złudzeń sprawiedliwości.
Sąd niczego nie rozwiązuje (ani teściowa i spółka). Tylko od Was, każdego z osobna zależy, co będzie między Wami/Waszą rodziną. Na Was i tym na co masz wplyw warto się skupić. Cierpliwości życzę i dodaję otuchy.
Jednak niezmiernie ciężko jest nadal trwać przy swoim kiedy od ukochanej osoby słyszę ze juz nie kocha, że nasze małżeństwo jest pomyłka, oraz kiedy mąż zniszczył moja reputację, klamiac na mój temat.
-
- Posty: 313
- Rejestracja: 14 sty 2019, 15:13
- Jestem: w kryzysie małżeńskim
- Płeć: Kobieta
Re: Jak dalej żyć...
Abbie przykre są te sytuacje i bardzo stresujące dla Ciebie. Mimo wszystko nie poddawaj się i walcz o swoją rodzinę. Z mojego małżeństwa też różne głupoty co się nasłuchałam,same kłamstwa najlepiej to by ze mnie chcieli zrobić nie poczytalną.Tylko nie poddawał się temu oszustwu i nadal walczę o rodzinę chociaż jest b.ciężko, ale kto powiedział, że będzie lekko .Małzenstwo to nie jest łatwa sprawa,ale warto o nie walczyć często kosztem swojego życia.
Re: Jak dalej żyć...
Co masz na myśli?Blondynka55 pisze: ↑10 mar 2019, 12:40 ... .Małzenstwo to nie jest łatwa sprawa,ale warto o nie walczyć często kosztem swojego życia.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jan Paweł II
-
- Posty: 313
- Rejestracja: 14 sty 2019, 15:13
- Jestem: w kryzysie małżeńskim
- Płeć: Kobieta
Re: Jak dalej żyć...
Piszę tutaj o sobie ja walczę cały czas o nie i to wielkim kosztem.Pogarda i nienawiść ze strony najbliższych to jeden dowód a drugi to,że moje serce krwawi i boli i te rany są nie do zniesienia.Może rany się zabliźnią i to kwestia czasu,ale ból zawsze pozostaje.
-
- Posty: 120
- Rejestracja: 22 wrz 2018, 13:53
- Jestem: w trakcie rozwodu
- Płeć: Kobieta
Re: Jak dalej żyć...
Abbie, bardzo Ci współczuję. Niestety prawda jest taka, że Twój mąż nie odetnie pępowiny, której sam nie dostrzega. Znam to z doświadczenia - swojego własnego i mojego męża.
Super, że szturmujesz Niebo w Waszej intencji, ja polecam jeszcze dodatkowo skupić się na rozbudowaniu swojej relacji z Bogiem i zbliżenie się do Niego - On ma moc zagoić wszystkie zranienia i dać Ci siłę, jakiej potrzebujesz. Odwagi, On Cię nie opuści nigdy Porozmawiaj z Nim o tym, co Cię boli.
Blondynka ma dużo racji, ale nie zapominajmy o najważniejszym - aby ta walka dużym kosztem nie była oparta na własnych siłach, bo to może być tragiczne w skutkach.
Ja podjęłam taką walkę za wszelką cenę, w oparciu o Chrystusa i już teraz zbieram jej owoce, choć nie w małżeństwie. Ale gdybym się na nią wybrała bez Niego to już dawno bym była albo w psychiatryku albo z kowalskim.
Super, że szturmujesz Niebo w Waszej intencji, ja polecam jeszcze dodatkowo skupić się na rozbudowaniu swojej relacji z Bogiem i zbliżenie się do Niego - On ma moc zagoić wszystkie zranienia i dać Ci siłę, jakiej potrzebujesz. Odwagi, On Cię nie opuści nigdy Porozmawiaj z Nim o tym, co Cię boli.
Znacie powiedzenie: "wystygł mistyk - wynikł cynik"?Blondynka55 pisze: ↑10 mar 2019, 12:40 Małzenstwo to nie jest łatwa sprawa,ale warto o nie walczyć często kosztem swojego życia.
Blondynka ma dużo racji, ale nie zapominajmy o najważniejszym - aby ta walka dużym kosztem nie była oparta na własnych siłach, bo to może być tragiczne w skutkach.
Ja podjęłam taką walkę za wszelką cenę, w oparciu o Chrystusa i już teraz zbieram jej owoce, choć nie w małżeństwie. Ale gdybym się na nią wybrała bez Niego to już dawno bym była albo w psychiatryku albo z kowalskim.
"Panie, przepasz mnie i poprowadź gdzie ja nie chcę pójść"
-
- Posty: 313
- Rejestracja: 14 sty 2019, 15:13
- Jestem: w kryzysie małżeńskim
- Płeć: Kobieta
Re: Jak dalej żyć...
Czyste Światło w Chrystusie również szukam ukojenia w tym bólu bo wiem, że tylko do niego mogę się zwrócić jako do mojego Ojca,który nigdy mnie nie odrzuci.Zawsze mogę z nim rozmawiać o wszystkim.Napewno żaden kowalski nie jest tutaj potrzebny, najgorsze jest to,że w kryzysie często ucieka się w takie formy ucieczki.
Re: Jak dalej żyć...
W moim małżeństwie doświadczalam przemocy psychicznej oraz fizycznej ze strony męża oraz teściowej.
Ponad pół roku byłam monitorowana przez męża, we wlasnym domu, z czasem kontrolował mi telefon (mieliśmy wspólny abonament, a jego numer był głównym wiec miał wgląd w moje bilingi).
W sądzie na rozprawach śmieje się szyderczo, podczas spotkań z dzieckiem wyzywa mnie, pokazuje głupie miny, często pokazuje język. Coraz częściej zastanawiam się nad jego poczytalnoscia.
On już ma zaplanowany scenariusz.
Najpierw rozwód a później unieważnienie małżeństwa.
Ponad pół roku byłam monitorowana przez męża, we wlasnym domu, z czasem kontrolował mi telefon (mieliśmy wspólny abonament, a jego numer był głównym wiec miał wgląd w moje bilingi).
W sądzie na rozprawach śmieje się szyderczo, podczas spotkań z dzieckiem wyzywa mnie, pokazuje głupie miny, często pokazuje język. Coraz częściej zastanawiam się nad jego poczytalnoscia.
On już ma zaplanowany scenariusz.
Najpierw rozwód a później unieważnienie małżeństwa.