Wątek Vertigo

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Wiedźmin

Re: Wątek Vertigo

Post autor: Wiedźmin »

vertigo pisze: 06 kwie 2019, 23:35 [...] I któregoś dnia, zabrała część rzeczy i odjechała z kowalskim. [...]

Mimo smutnego finału, nie żałuję tych kilkunastu trudnych miesięcy - pracując nad sobą przede wszystkim odzyskałem siebie (co nie znaczy, że mój rozwój jest zakończony). Zbudowałem dobre relacje z dziećmi. [...]
Dzięki vertigo za szeroki opis.

Wiesz - statystyki pokazują, że "drugie i trzecie i kolejne" związki trwają krócej niż te pierwotne.
Więc "ważność" kowalskiego... przeterminuje się (statystycznie do tego podchodząc) prędzej czy później.

Świetnie, że popracowałeś nad sobą - i nad relacjami z dziećmi - to zawsze procentuje.
Miło w ogóle Was się czyta... po tych kilku, nastu... miesiącach - zupełnie inny ton wypowiedzi i inne emocje.

Więcej spokoju i... jakieś takiej dojrzałości - ja przynajmniej tak to odbieram. Dzięki!
Awatar użytkownika
Pijawka
Posty: 272
Rejestracja: 12 wrz 2018, 15:01
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Vertigo

Post autor: Pijawka »

Aleksander pisze: 07 kwie 2019, 10:36
Wiesz - statystyki pokazują, że "drugie i trzecie i kolejne" związki trwają krócej niż te pierwotne.
Więc "ważność" kowalskiego... przeterminuje się (statystycznie do tego podchodząc) prędzej czy później.
Różnie to bywa.. Z moich obserwacji wynika, że jeśli małżonek zostawia drugiego w sposób perfidnie przemyślany... to odchodząc z kowalskim ( I będąc szczęśliwym) raczej nie szuka nowego kowalskiego...Nie wspominając już o powrocie do męża. Jest się szczęśliwym i tyle ..
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Vertigo

Post autor: marylka »

Witaj Vertigo.
Bardzo dziekuje, że podzieliłes sie swoim życiem na forum.
Jest to piekne świafectwo, ktore pokazuje, że życie bez malżonka jest możliwe.
Jest też ciekawe i też jest co robić
Samorozwoj, dzieci, praca....i jeszcze wiele innych.

Bo czesto trafiaja tu ludzie, ktorzy nie wyobrażaja sobie jak można żyć, kiedy małżonek odejdzie. A Ty pokazujesz, że można i to bardzo ciekawe i inspirujace życie prowadzic.

Jesli chodzi o Twoja konkretna historie....ja wierze, że to nie koniec. Dla mnie kowalski, ktorego stac tylko na podrywanie cudzych żon to niedojrzaly i powierzchowny osiłek.
Zgadzam sie z Aleksem, że jest w Tobie teraz.wiecej pokoju i dojrzałości i jestes po prostu ciekawsza partia niż ten osiłek. Wierze, że żona też do tego wniosku dojdzie.
I dopiszesz jeszcze ciag dalszy swojej historii.
Pozdrawiam :)
Wiedźmin

Re: Wątek Vertigo

Post autor: Wiedźmin »

Pijawka pisze: 07 kwie 2019, 11:37
[...] ... to odchodząc z kowalskim ( I będąc szczęśliwym) raczej nie szuka nowego kowalskiego... [...]
Raczej.
Tak samo, jak raczej nikt z nas (ani naszych żon czy mężów) te 5,10,15 czy 20 lat temu, w dniu, kiedy braliśmy ślub - też nie szukał kowalskiego czy kowalskiej. Jednak wszystko się zmienia. Raz "się zmieniło" ... to tym bardziej może zmienić się drugi raz.
jacek-sychar

Re: Wątek Vertigo

Post autor: jacek-sychar »

Aleksander

To nie my szukaliśmy kowalskiego czy kowalskiej, tylko nasi współmałżonkowie.
Drobna, acz ważna różnica.
Wiedźmin

Re: Wątek Vertigo

Post autor: Wiedźmin »

jacek-sychar pisze: 07 kwie 2019, 12:29 Aleksander

To nie my szukaliśmy kowalskiego czy kowalskiej, tylko nasi współmałżonkowie.
Drobna, acz ważna różnica.
Tak pełna zgoda Jacku - pisałem w domyśle - o współmałżonkach... a może inaczej - o tych osobach, którym łatwiej było otworzyć się na nową / kolejną relację. Skoro już raz się otworzyli "na nowe" rezygnując z małżeństwa - duża szansa, że zrobią to ponownie (bo niby, czemu nie?) - taki miałem zamysł odpowiadając Pijawce.
Blondynka55
Posty: 313
Rejestracja: 14 sty 2019, 15:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Vertigo

Post autor: Blondynka55 »

Aleksander pisze: 07 kwie 2019, 12:49Tak pełna zgoda Jacku - pisałem w domyśle - o współmałżonkach... a może inaczej - o tych osobach, którym łatwiej było otworzyć się na nową / kolejną relację. Skoro już raz się otworzyli "na nowe" rezygnując z małżeństwa - duża szansa, że zrobią to ponownie (bo niby, czemu nie?) - taki miałem zamysł odpowiadając Pijawce.
Nie można zakładać odrazu czarnych scenariuszy i wszystkich kłaść do jednego worka.
Trzeba cały dążyć do swojego nawrócenia, a następnie swojego współmałżonka .
Ostatnio zmieniony 07 kwie 2019, 18:45 przez Anonymous, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: Poprawiono cytowanie
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Vertigo

Post autor: lustro »

Aleksander pisze: 07 kwie 2019, 12:49
jacek-sychar pisze: 07 kwie 2019, 12:29 Aleksander

To nie my szukaliśmy kowalskiego czy kowalskiej, tylko nasi współmałżonkowie.
Drobna, acz ważna różnica.
Tak pełna zgoda Jacku - pisałem w domyśle - o współmałżonkach... a może inaczej - o tych osobach, którym łatwiej było otworzyć się na nową / kolejną relację. Skoro już raz się otworzyli "na nowe" rezygnując z małżeństwa - duża szansa, że zrobią to ponownie (bo niby, czemu nie?) - taki miałem zamysł odpowiadając Pijawce.
Była bym ostrożna serwująca takie teorie.
Bo można by odwrócić spojrzenie i powiedzieć, że jak już raz taki zaskoczony-porzucony nie potrafił się w porę ogarnąć, zmienić i uratować małżeństwo, to nie warto sobie nim zawracać glowy. Bo tu się raczej nic nie zmieni na korzysc.
(i taką logikę stosuje żona Vertigo...niestety)

Uogolnienia i generalizowanie są często krzywdzące i raniące.
czas
Posty: 195
Rejestracja: 01 sty 2019, 11:00
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Vertigo

Post autor: czas »

Aleksander pisze: 07 kwie 2019, 12:49
jacek-sychar pisze: 07 kwie 2019, 12:29 Aleksander

To nie my szukaliśmy kowalskiego czy kowalskiej, tylko nasi współmałżonkowie.
Drobna, acz ważna różnica.
Tak pełna zgoda Jacku - pisałem w domyśle - o współmałżonkach... a może inaczej - o tych osobach, którym łatwiej było otworzyć się na nową / kolejną relację. Skoro już raz się otworzyli "na nowe" rezygnując z małżeństwa - duża szansa, że zrobią to ponownie (bo niby, czemu nie?) - taki miałem zamysł odpowiadając Pijawce.
A czy zastanawiałeś się czemu otwierają się na nowe relacje zamiast na stare? Może w tych starych relacjach jest zwyczajnie coś spitolone co nie daje zaufania na naprawę? Kryzys jest po to by dokładnie ocenić jego przyczynę. Na forum zazwyczaj się mawia do kryzysu doprowadzają zgodnie wespół małżonkowie i zależy tylko które pierwsze opuści ten nieudany zespol
tata999
Posty: 1173
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Vertigo

Post autor: tata999 »

Można też powiedzieć inaczej: kto nie dochował przysięgi małżeńskiej z większym prawdopodobieństwem nie dochowa następnej takiej. A tego już się nie da odwrócić w podobny sposób.
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Vertigo

Post autor: lustro »

tata999 pisze: 07 kwie 2019, 21:26 Można też powiedzieć inaczej: kto nie dochował przysięgi małżeńskiej z większym prawdopodobieństwem nie dochowa następnej takiej. A tego już się nie da odwrócić w podobny sposób.
A kto jej dochowal i w jakim zakresie?

Przysięga małżeńska jest bardziej rozbudowana, nie jedynie ślubuje Ci wierność...
Miłość, wierność, uczciwość małżeńską... I że Cię nie opuszczę aż do smierci.

Może lepiej nie iść w tą stronę z dyskusją?
Bo może właśnie ten "uczciwy" małżonek jest równie nieuczciwy w obliczu tej przysięgi?

Chciała bym, żeby była jasność. Nim poleca w moją stronę zarzuty, że znowu coś racjonalizuje, usprawiedliwiam, wybielam...
Myślę, że nie tedy droga, w szukaniu takich domyslnych mankamentów we współmałżonku.
To nie prowadzi do niczego konstruktywnego, a jedynie daje chwilowy upust złych emocji i poczucie, że ktoś jest winny... (nie ja)
I na tym nie da się nic dobrego zbudowac
vertigo
Posty: 242
Rejestracja: 30 mar 2018, 10:16
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Vertigo

Post autor: vertigo »

Niedawno minął pierwszy miesiąc od odejścia żony do kowalskiego. Spokojnie przeorganizowuję się do nowego życia. Priorytetem są dzieci, które zostały ze mną. Mam do Was dwa pytania:

jeśli byliście/jesteście w analogicznej sytuacji, co robiliście, gdy "zdalny" małżonek wręczał (osobiście) lub przekazywał (przez dzieci) prezent z okazji Waszych imienin czy urodzin? Przyjmowaliście, oddawaliście, odsyłaliście?

I czy Wy czymś obdarowaliście drugą stronę?
Ludzie robią wszystko, aby siebie samych przekonać, że świat nie wygląda tak, jak wygląda naprawdę.
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4390
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Vertigo

Post autor: ozeasz »

Przedwczoraj , podczas nabożeństwa Wielkopiątkowego naszła mnie taka refleksja :dziękuję Ci Boże za kryzys ,kryzys który pomaga zobaczyć coś innego niż zwykle, kryzys który zmienia percepcję ,jak krzyż po którym już nigdy nie będzie jak wcześniej ...
To nie pierwsze moje podziękowania za kryzys i pewnie nie ostatnie ...

Czy zawsze krzyż prowadzi do zmartwychwstania ? Czy zawsze kryzys otwiera oczy ?

Judasz i Piotr , co ich różniło mimo tego że obaj zdradzili Jezusa ? ...

Jezus dał nam nowe przykazanie : "...miłujcie się wzajemnie ,jak Ja was umiłowałem.." J 15,12 ,te słowa najczęściej prowadzą mnie do zastanowienia , na ile naśladuję Go w nich ,nierzadko ze wstydem przyznaję się przed Nim że nie stać mnie na taką postawę ,zwykle jest to wtedy gdy polegam na sobie .

Jezus w moim małżeństwie często uciekał się do analogi ,i porównywał więź i miłość małżeńską do relacji z Nim , zwykle to otwierało mi oczy na prawdę , że niczym się nie różnię od żony ,a nawet że jestem daleko w tyle za Nią ,że braki które zauważam z Jej strony są zwykle moimi brakami ,moim egoizmem .
To nie było przyjemne odkrycie w żadnym wypadku , ale otrzeźwiało mnie i nadawało nowy kierunek ,jak w automapie ,która weryfikuje błędną drogę którą się poruszam .

W listopadzie będzie 8 rok separacji nieformalnej , która była moją decyzją , od tego czasu wiele się zmieniło , żadna sytuacja nie jest identyczna i nie mam na celu radzić w czymkolwiek .
Zauważyłem od rekolekcji w tamtym roku , że nie chcę być winny mojej żonie nic poza miłością (późno trochę ;) ,choć z drugiej strony jestem świadom ,że "stary człowiek" będzie moim utrapieniem do końca mych dni tu na ziemi ) i zauważyłem wtedy jak często byłem małostkowy oraz egoistyczny w myśleniu o Nas , bo sprowadzało się to zwykle do myślenia o sobie samym ,mimo że często było "ładnie ubrane" w troskę o małżeństwo ,rodzinę ....

Kryzys weryfikuje , Krzyż weryfikuje ...
Mam wrażenie , że w moim życiu Bóg realizuje słowa modlitwy Dawidowej ,a nieraz też mojej :
" Zbadaj mnie, Boże, i poznaj me serce;
doświadcz i poznaj moje troski,
i zobacz, czy jestem na drodze nieprawej,
a skieruj mnie na drogę odwieczną..." Ps 139, 23,24
Nadal chce wołać ..badaj mnie Boże i koryguj kiedy podążam droga nieprawą ...

Vertigo ,niech Was Pan błogosławi i strzeże , niech błogosławi Wasze małżeństwo ,rodzinę ... Panie , bądź błogosławiony w Tym małżeństwie w trudach i przeciwnościach ,w krzyżu i cierpieniu ...abyś mógł być błogosławiony w zmartwychwstaniu gdy przyjdzie czas ...
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
zahir
Posty: 103
Rejestracja: 09 lut 2018, 10:29
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Vertigo

Post autor: zahir »

vertigo pisze: 18 kwie 2019, 11:13 jeśli byliście/jesteście w analogicznej sytuacji, co robiliście, gdy "zdalny" małżonek wręczał (osobiście) lub przekazywał (przez dzieci) prezent z okazji Waszych imienin czy urodzin? Przyjmowaliście, oddawaliście, odsyłaliście?
I czy Wy czymś obdarowaliście drugą stronę?
Wiesz Vertigo upominki, jeżeli są szczere, z serca, są bardzo ale to bardzo dobrym gestem. Ale tylko nie takie tylko z samej powinności, że jest okazja to "należy" coś kupić. Wiesz czasami coś tak małego, i nie mówię tu tylko o prezencie, ale o zaaranżowaniu przyjemnej chwili, zrobienia jakiejś przysługi, potrafi podbudować. Ale to każdy musi dostosować do sytuacji, atmosfery, w której się znajduje. Powiem Ci coś ode mnie, w tamtym roku gdy przypadały urodziny męża, a dodatkowo nasza rocznica ślubu, koniecznie chciałam coś zrobić, nawet jakbym pojechała do niego z tym upominkiem i miałby mnie za drzwi wyrzucić, bo ja czułam że pragnę coś dać, czymś zaskoczyć i miałam nadzieję na miło spędzony czas, ale liczyłam sie z tym, że wszystko może nie wypalić, nie wymagałam by mi dziękował, tylko obserwowałam jego reakcję, i było mi miło bo jedna niedziela po porannym pojawieniu sie w drzwiach z tortem i czymś jeszcze bardzo go zaskoczyły, i chyba ucieszyły. Ale to widzisz wtedy tak sie udało. I idąc takim pomysłem innym razem też miałam zakusy by coś podobnego poczynić, ale było to juz nietrafione na dobry odbiór z jego strony i do dziś pamiętam jaki dostałam za to odzew, z posądzeniami o manipulacje, że takimi tanimi sposobami chcę coś ugrać, i jeszcze dzieci mają to oglądać. Zweryfikowałam skuliłam uszy i przyjełam do wiadomości, że to nie czas. Tym razem cóż że ja bym chciała, muszę uszanować że na chwilę obecną On ode mnie nie chce nic. Teraz akurat jakś czas temu był dzień kobiet, w Wielką Sobote moje urodziny, po ludzku zrobiło mi się najzwyczajniej przykro, ale nie usłyszałam totalnie nic, jakby takich okazji związanych ze mna, w jego głowie nie było. Ale mogę o tym myśleć, jakie to przykre, bo pragnęłam tylko dobrego słowa, tym bardziej w takim okresie, ale staram sie skupić na tym co lepsze, bo kwiaty w dniu kobiet dostała córcia. Nie żałuje, braku gestu z Jego strony, bo wiem, że chcąc mi coś życzyć musiałby się zmusić do tego, więc po co. To bolało by jeszcze bardziej. Może kiedyś przyjdzie czas, gdy dobre słowo, gest, upominek wypłyną z prawdziwej chęci. Bo coś w tym jest, że człowiek się cieszy, nawet nie wtedy gdy coś sam dostaje, a wtedy gdy widzi radość innej osoby obdarowanej. Może za długo się rozpisałam Vertigo, ale najważniejsze jest co sam czujesz, jeżeli ucieszyłby Cie prezent od żony, nieważne jak podany, przez kogo, to w czym problem. Wiedz, że może być tak, że ona na prawdę ma ochotę coś Ci podarować, ale już tak się zapętliła w tym odseparowaniu od Ciebie, na próbie wyjścia z Twego życia, że sama nie wie, jak zrobić zwykły, ludzki uprzejmy gest w Twoją stronę.
vertigo
Posty: 242
Rejestracja: 30 mar 2018, 10:16
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Vertigo

Post autor: vertigo »

Załączam ważny (moim zdaniem) tekst Jacka Pulikowskiego z książki "Kobieta od A do Z" . Mnie, co prawda, przyda się jak umarłemu kadzidło, ale dla wielu mężów może być inspiracją i umocnieniem:

"Kobieta, tracąc nadzieję, traci ochotę do dalszego życia. Co gorsza, „okopuje się” w swej beznadziei i bardzo trudno ją stamtąd wydobyć. Źródłem takiej postawy jest wrodzona trudność kobiety w podejmowaniu decyzji. W małżeństwie zwykle od początku ma nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Broni tego myślenia tak długo, jak się da. Czasem naiwnie, wbrew oczywistym przesłankom, że małzeństwo zaczyna się walić. Kobieta broni swej nadziei bardzo długo, aż do momentu dramatycznej decyzji o konfrontacji z prawdą, że ... jest beznadziejnie. A gdy już to skonstatuje, z uporem się tego trzyma. Z trudem podjęła decyzję, że oto sytuacja jest beznadziejna i nie chce jej więcej zmieniać, bo za dużo ją ta decyzja kosztowała! Nie dlatego, że tak dobrze, ale po to, aby znowu się nie łudzić i nie narażać na ponowne bolesne załamanie.

Trudno przywrócić nadzieję kompletnie załamanej kobiecie, która, na przykład, podjęła decyzję o rozwodzie. Jest to jednak możliwe.

Co może zrobić mąż, by przywrócić nadzieję żonie w takiej sytuacji? Po pierwsze niczego nie tłumaczyć i niczego nie udowadniać, bo to nic nie da. Powinien natomiast autentycznie (nie na pokaz) zmienić swoje postępowanie wobec żony (mąż ma zawsze jakiś udział w jej decyzji o rozwodzie) oraz zająć się jej uczuciami. Bo tak naprawdę to załamanie uczuć doprowadziło ją do tej desperackiej decyzji. Nawet to, że pojawił się inny meżczyzna, jest efektem wcześniejszych zaniedbań przez męża uczuć żony. Uczucia żony trzeba naprawiać w trudzie, cierpliwie, bez widocznych w pierwszej fazie efektów. To trudne dla mężczyzny, bo początkowo może odnieść wrażenie, że trudzi się na darmo, nie powinien jednak rezygnować. Proces powrotu kobiety do nadziei bywa długi, lecz zawsze jest możliwy. Trzeba „tylko” stworzyć realne podstawy do nadziei i ... cierpliwie troszczyć się o uczucia.

Kobieta potrzebuje ukojenia najbardziej, gdy złamane zostały jej uczucia. Ukojenie jej uczuć powinno dokonywać się poprzez instrumenty mające wpływ na nie:

• delikatny dotyk
• muskający pocałunek
• wyszeptane do ucha słowo
• kwiatek (najlepiej samodzielnie zerwany)
• ujmujący za serce podarunek

Niestety, ten repertuar środków jest słabo dostępny mężczyznom. Zamiast robić to wszystko, panowie zwykle usiłują tłumaczyć coś żonom, odwołując się do zdrowego rozsadku, co oczywiście nie może przynieść pożądanego rezultatu, bo nikt nie ukoił nigdy uczuć rozsądkiem. Gdy tłumaczenia nie skutkują, panowie zaczynają krzyczeć. To jest już zupełnie bezskuteczne – kobieta słyszy jedynie, że on krzyczy. Także próby mocnego przytulania, całowania na siłę czy proponowania współżycia. Tak, jak wręczanie drogiego prezentu, który na ogół ląduje w koszu.

Do ukojenia uczuć kobiety potrzeba subtelności, delikatności i cierpliwości – czyli tego, czego brakuje mężczyznom. Kobiecie wybaczenie utrudniają jednak zranione uczucia. Mąż, chcąc uzyskać wybaczenie, powinien w pierwszym rzędzie zadbać o poprawę uczuć żony do niego. Przy mocno zranionych uczuciach proces ten, mimo szczerych wysiłków męża, może trwać całe miesiące – warto o tym pamiętać i uzbroić się w cierpliwość".
Ludzie robią wszystko, aby siebie samych przekonać, że świat nie wygląda tak, jak wygląda naprawdę.
ODPOWIEDZ