coś się stało, oj będzie bolało..

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Pustelnik

Re: coś się stało, oj będzie bolało..

Post autor: Pustelnik »

Pijawko, jak chcesz to doczytaj (całość, nie cytat) ... .
Cytat "prawilny" pod względrm żródła jak i swojej treści ...
Zamieszczam tylko krótki fragment, będąc wierny sw. Teresie z Avilla, która rzekła coś na nastęoujący kształt: Dobry Bóg daje swoje łaski kiedy chce , komu chce i jakie chce ....

Dar ten, jak każdy dar, możemy odrzucić, zaniedbać, źle zrozumieć, czy wykorzystać. Otrzymanie każdego daru nakłada bowiem na nas pewną odpowiedzialność, podobnie jak każdy prezent należy szanować i używać go tak, aby służył nam jak najlepiej.

Boży dar łez - Któż jak Bóg
https://kjb24.pl/bozy-dar-lez/
Awatar użytkownika
Pijawka
Posty: 272
Rejestracja: 12 wrz 2018, 15:01
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: coś się stało, oj będzie bolało..

Post autor: Pijawka »

Zastanawiam się tylko czemu miałby służyć taki "dar łez" w moim przypadku? Czułam się conajmniej nieswojo płacząc w obecności obcych ludzi. Schowałam się jak tylko mogłam najlepiej i starałam się być jak najciszej, ale ciężko mi było opanować się zupełnie.. Jeśli to było to, o czym pisze Pustelnik to nijak nie rozumiem takiego "daru", chociaż spadł na mnie znienacka.
Myślę, że najważniejszym darem, jakiego bym teraz pragnęła ( w moim rozumieniu) jest przemiana mojego serca, moje nawrócenie i dar przebaczenia ( głównie mężowi, ale nietylko). Jasne, że byłoby pięknie gdyby taki dar otrzymał i przyjął jednoczasowo mój mąż- nigdy nie chcę w modlitwie myśleć wyłącznie o sobie.. Jednak mam wrażenie, że nie powinnam koncentrować się na tych darach, których teraz nie mam ( albo których jeszcze nie jestem w stanie przyjąć) ale raczej skupić się na wdzięczności i tym, co już otrzymałam.
Czasem biorę do ręki różaniec i na każdym "paciorku" wymawiam jakąś jedną rzecz, sprawę, osoboę, wydarzenia itp., za którą jestem wdzięczna Bogu. Wierzcie mi- jak się skupię i pomyślę uważnie- to kilka "okrążeń" można zrobić nie wiadomo kiedy ;-)
Mam nadzieję, że niedługo będę w stanie zrobić to dziękując za te najtrudniejsze sprawy, których teraz nawet nie potrafię jednoznacznie opisać.
ps. pewnie pomyślicie, że ciąglę marudzę, wypłakuję Wam swoje żale i napraszam się o modlitwę, ale tutaj "witrualnie" jest mi jakoś łatwiej. W realu jest bardzo mało osób, które mają pojęcie o tym- o czym ja piszę Wam tutaj. Jestem Wam wdzięczna
JolantaElżbieta
Posty: 748
Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
Płeć: Kobieta

Re: coś się stało, oj będzie bolało..

Post autor: JolantaElżbieta »

Tu jesteś wśród swoich Pijawko. Wszyscy jedziemy na tym samym wózku. Wypłakiwanie się jest wskazane - mnie sycharowcy w pierwszym okresie uratowali - nie wiem jakbym bez nich skończyła:-)
Awatar użytkownika
Pijawka
Posty: 272
Rejestracja: 12 wrz 2018, 15:01
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: coś się stało, oj będzie bolało..

Post autor: Pijawka »

Może nie na temat ale niedawno na forum widziałam post, w którym była informacja o rekolekcjach w Radiu Maryja, które prowadzone są przez o. Dominika Chmielewskiego i o.Macieja Sarbinowskiego... Nie mogę go odnaleźć, nie pamiętam kto i gdzie wrzucił link.. jeśli możecie- podeślijcie, bom spragniona;-)
Ps. Podobno jest też możliwość pisania intencji do modlitwy dla ojców...
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: coś się stało, oj będzie bolało..

Post autor: s zona »

http://www.radiomaryja.pl/multimedia/ra ... nferencja/

Pijawko ,
wczraj sluchalam , masz racje , warto sie podzielic .. piekna , budujaca audycja ..
ps mam prosbe , moglabys westchnec dzisiaj za mnie , mam ciezka podroz caly dzien a wszysko sie komplikuje ...
renta11
Posty: 842
Rejestracja: 05 lut 2017, 19:20
Płeć: Kobieta

Re: coś się stało, oj będzie bolało..

Post autor: renta11 »

s zona pisze: 12 kwie 2019, 6:55 http://www.radiomaryja.pl/multimedia/ra ... nferencja/

Pijawko ,
wczraj sluchalam , masz racje , warto sie podzielic .. piekna , budujaca audycja ..
ps mam prosbe , moglabys westchnec dzisiaj za mnie , mam ciezka podroz caly dzien a wszysko sie komplikuje ...
Moją modlitwę masz :D
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13320
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: coś się stało, oj będzie bolało..

Post autor: Nirwanna »

pomodlę się
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Awatar użytkownika
Pijawka
Posty: 272
Rejestracja: 12 wrz 2018, 15:01
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: coś się stało, oj będzie bolało..

Post autor: Pijawka »

O to, to , to , to :) Dziękuję za link. Wczoraj miałam okazję posłuchać w Radiu Maryja ale dziś najprawdopodobniej będę tylko on-line. No, chyba...żeby... ;-)
s zono- już teraz pomodlę się za Ciebie z przyjemnością :) o 12:00 wybieram się na Mszę św. i będę o Tobie ( i o innych potrzebujących) pamiętać. Moja wdzięczność do Was jest ogromna- tyle razy nieśliście mnie na skrzydlach Waszej modlitwy...cieszę się, kiedy mogę modlić się za Was.
Awatar użytkownika
Pijawka
Posty: 272
Rejestracja: 12 wrz 2018, 15:01
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: coś się stało, oj będzie bolało..

Post autor: Pijawka »

My z meżem prawie wcale nie rozmawiamy o niczym oprócz krótkiej informacji przy oddawaniu dziecka. Nie daje sie namówić na żadno spotkanie w 4 oczy, na jakąkolwiek rozmowę, dialog na spokojnie.. Torpeduje wszystkie moje inicjatywy i z nieznanego mi powodu konsekwentnie rezygnuje nawet z tego, co sam niedawno uważał za budujące i dobre (np.wysyłanie sobie zdjeć dziecka w dni, kiedy drugie z nas go nie widzi) rozmowie mąż powiedział, że nie wierzy, że pozbyłam się kowalskiego na zawsze. Przyznam, że zaskoczyło mnie to trochę( sądziłam, ze w ogóle nie uwierzy w koniec z kowalskim) Dla niego każdy argument jest dobry aby "okopać" się i ugruntować na swojej pozycji ofiary, która teraz ma prawo układać sobie życie od nowa z kowalską. Jeśli już jakim cudem dojdzie do 5minutowej wymiany zdań, to absolutnie na każdym kroku podkreśla (nawet w żartach) jaka byłam okropna i jak on musiał się ratować rozwodem i co jeszcze: szukaniem pocieszenia między nogami kowalskiej( przepraszam że tak brutalnie- to już moje dopowiedzenie) Winę zrzuca na mnie i kiedy mówię wprost,że owszem- uznaje swój wkład ale nie jestem wyłącznie winna- rozmowa się ucina. Zdumiewa mnie diabelski topór, ktory demoluje i odcina wszelkie dobro, próby dialogu i pojednania..
Dzisiaj jest mi bardzo ciężko. I smutno.
Awatar użytkownika
Pijawka
Posty: 272
Rejestracja: 12 wrz 2018, 15:01
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: coś się stało, oj będzie bolało..

Post autor: Pijawka »

Pan Bóg ma poczucie humoru.
W tym roku znów nie będę mogła uczestniczyć w wieczornych obchodach Triduum Paschalnego, więc postanowiłam trzy pierwsze dni wielkiego tygodnia wykorzystać na to, aby uczestniczyć w Mszy św. w południe w pobliskim kościele ( na szczęście nie moim parafialnym, naprzeciwko którego mieszka mój mąż z kochanką).
Dziś po Mszy udałam się na chwilę do kaplicy adoracji, zajęłam miejsce na podłodze przy ścianie i modliłam się chwilę. Tak mnie jakoś naszła myśl, czy Bóg nie byłby tak uprzejmy, chętny i silny, aby przeniknąć moje skamieniałe serce i jakoś je poruszyć, przemienić, bo bardzo tego potrzebuję.. Zastanawiałam się też czy analogicznie nie zechciałby przyjść do serca mojego męża "mimo drzwi zamkniętych"...i tak jakoś przeniknąć przez ten lodowaty, gruby i kamienny mur jak ściana obok mnie... i kiedy ręką uderzyłam w tę ścianę....okazało się, że to regips :-D ;-D ;-D dobrze,że skończyło się na niezbyt mocnym puknięciu łokciem bo inaczej przebiłabym się na wylot :-D
Myślałam,że parsknę ze śmiechu. Ja tutaj w uniesieniu na kolanach proszę Boga o to,żeby cudem przebił się do mojego zlodowaciałego serca, że to napewno takie trudne i męczące będzie a tymczasem Bóg pokazuje mi, że nie każda przeszkoda rzeczywiście jest taka jaką ja ją postrzegam. Rozbawiło mnie to ;-)
Ukasz

Re: coś się stało, oj będzie bolało..

Post autor: Ukasz »

Bardzo bliskie mi są oba Twoje ostatnie wpisy.
W tym pierwszym widzę także i moje zderzenie mojej otwartości z odpowiedzią drugiej strony. To teraz bardziej odnosi się do przeszłości niż teraźniejszości, ale tej przeszłości świeżej, ugruntowanej i wciąż kładącej się głębokim cieniem na chwilę obecną. W tej sytuacji powoli dochodziłem do wniosku, a potem postawy, że odpowiadam za siebie, a nie reakcję drugiej strony. Mój przekaz miał być jasny: jesteś moją żoną, kocham Cię, nie zdradzam Cię, chcę z Tobą być. Im jaskrawiej kontrastowało to z zachowaniem żony, tym mocniejszy być wydźwięk moich słów i czynów. To zderzenie było wręcz łaską, w którymś momencie nawet umacniało mnie w okazywaniu jej miłości.
Słowa Twojego męża, że nie wierzy w Twoją wierność, w jej trwałość, mogą być krzykiem usiłującym zagłuszyć odzywające się sumienie. Mogę się mylić w tej interpretacji, a jeśli ona jest słuszna, nic nie gwarantuje na przyszłość: to zakrzykiwanie może okazać się skuteczne. Z drugiej strony wiara w dobro w drugiej osobie jest w moim odczuciu dobrą, Bożą strategią, która przynosi owoce.
Pomaga mi w tym świadomość, jak wygląda moja relacja z Bogiem. On jest zaangażowany w pełni, kocha bezgranicznie, mądrze, gorąco, daje Siebie całego. Ja jakoś chcę Mu odpowiedzieć, ale jest to szalenie ułomne, niekonsekwentne, słabe, motywacje wzniosłe są wręcz przytłaczane różnymi przejawami egoizmu, którego w większej nie potrafię sobie nawet uświadomić. Bóg mi pokazuje, że właśnie tak się kocha: bez czekania na pełną, dojrzałą, czystą wolę drugiej strony, ale przez przyjęcie tego najsłabszego "chcę", żeby wątły kiełek miał szansę urosnąć.
Scena ze ścianą pozornie grubą i twardą, a tak naprawdę skrywającą kruchość, mi również wydaje się znakiem od Pana. Jeszcze kilka dni temu byłem przekonany, że mur w mojej żonie jest niewyobrażalnie gruby. Kilka sytuacji mnie zaskoczyło i pomogło spojrzeć inaczej: ja nic nie wiem o tym, jak mocna jest ta blokada, z czego zbudowana, jakie ma fundamenty i jakie rysy na nich.
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: coś się stało, oj będzie bolało..

Post autor: s zona »

Bog zaplac Wszystkim za modltwe , teraz dopero zajrzalam , polecajac Pijawko Twoj watek :)
Jestem z modlitwa...
Awatar użytkownika
Pijawka
Posty: 272
Rejestracja: 12 wrz 2018, 15:01
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: coś się stało, oj będzie bolało..

Post autor: Pijawka »

Mąż chce zabrać dzieci (nasze żłobkowe i starszą córkę kowalskiej- ok.10letnia) na tygodniowe wakacje za granicę. Macie jakieś pomysły na co zwrócić uwagę ( potrzebny jest dowód osobisty albo paszport dla dziecka jeśli poruszają się w granicach UE)? Można nie wyrazić zgody na wyjazd dziecka z ojcem poza Polskę a jeśli tak to gdzie to należy zgłosić?. ..trochę mam obawy przed wylotem za granicę. Nie ufam kowalskiej,chociaż też jest matką..
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: coś się stało, oj będzie bolało..

Post autor: Monti »

Pijawka pisze: 18 maja 2019, 16:58 Mąż chce zabrać dzieci (nasze żłobkowe i starszą córkę kowalskiej- ok.10letnia) na tygodniowe wakacje za granicę. Macie jakieś pomysły na co zwrócić uwagę ( potrzebny jest dowód osobisty albo paszport dla dziecka jeśli poruszają się w granicach UE)? Można nie wyrazić zgody na wyjazd dziecka z ojcem poza Polskę a jeśli tak to gdzie to należy zgłosić?. ..trochę mam obawy przed wylotem za granicę. Nie ufam kowalskiej,chociaż też jest matką..
Pijawko, dziecko musi mieć wyrobiony dowód osobisty lub paszport, żeby móc wyjechać. Teoretycznie na wyjazd dziecka za granicę powinni wyrazić zgodę obydwoje rodzice, ale w praktyce nikt się nie będzie nad tym zastanawiał, jeżeli dziecko będzie z ojcem, który nie jest pozbawiony władzy rodzicielskiej. Możesz oczywiście sprzeciwić się wyjazdowi, ale jeśli mąż nie odpuści, to trzeba będzie skierować sprawę do sądu rodzinnego.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Awatar użytkownika
Pijawka
Posty: 272
Rejestracja: 12 wrz 2018, 15:01
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: coś się stało, oj będzie bolało..

Post autor: Pijawka »

Lada chwila mąż składa skargę powodową do sądu biskupiego. Rozumiem,że to on ponosi wszystkie koszty ale czy sąd może mnie jakoś obciążyć?? Czy ja w ogóle muszę tam iść cokolwiek tłumaczyć? Mozliwe,że sąd wyda wyrok tylko po przesłuchaniu jego i jego świadków (którzy jak sądzę są odpowiednio nastawieni aby mu "pomóc"??)
Miał ktoś z Was sytuację,że wyrok w sądzie biskupim zapadł bez udziału drugiej strony??
ODPOWIEDZ