Nie kocham męża
Moderator: Moderatorzy
Re: Nie kocham męża
Wiem Pustelnik o co Ci chodzi, tak samo przekonałam się że sama modlitwa wstawiennicza to nie wszystko. Zrozumiałam że modlitwa ma wtedy sens, gdy również wkładamy swą ciężką pracę nad zmianą sytuacji. Dlatego teraz będę się starać zmieniać przede wszystkim siebie, wcześniej za bardzo oczekiwałam zmiany w mężu ale jak widać nie tędy droga. Chcę być bliżej Boga, a jeśli Jego wolą będzie aby nasze małżeństwo nadal trwało to niech tak będzie, ale jeśli nie to też się z tym pogodzę.
Re: Nie kocham męża
Fajnie piszesz,
Jak zechcesz, to rozważ moje dopowiedzenia/ skoiarzenia ...
A / ciężar pracy ? Ja (może subiektywnie) wolę widzieć : wytrwałość, "walkę" z własnym "zniechęcaniem się" ... . Ciężar widzę bardziej "względnie", ale zgoda - warto co jakiś czas (np. raz na rok (?)) - zdefiniować swoje życiowe "krzyże"...
B / Bardzo lubię wyraz "starajcie się" w Nowym Testamencie. Dla mnie podobna ranga do "uważności/trzeźwości" ....
C / Tu powiedziałaś dwie KOLOSALNE RZECZY :
- "Chcę widzieć Boga" jak św Teresa z Avilla;
- wola rozeznawania woli Boga/ rozumienia a bardziej "przyjmowania" Bożej Opatrzności ..... a może prościej "Dlaczego mnie "to" spotyka" ???
Z P.B.
Re: Nie kocham męża
Inka, nie zapominaj tej „ woli Bożej” pozwolić aby był przy Was w tej relacji małżeńskiej i pracuj nad sobą .Zmieniaj siebie a pod wpływem Twoich zmian ma szansę zminić się i Twoje otoczenie , a nawet jak nie zmieni się otoczenie to napewno zmieni się Twoje postrzeganie i odbiór otoczenia.PD
Re: Nie kocham męża
Inka, przypomniało mi to - co sama wspominałam, że też przed swoim kowalskim miałam okres, że gorąco modliłam się o małżeństwo, zmianę i uzdolnienie mnie do miłości, bo tez miałam poczucie, że nie kocham. Było bardzo ciężko, ale sama moja zmiana i moje nastawienie wiele zmieniło. Mąż nie pracował nad sobą i się nie zmieniał, ale przez to, że ja się zmieniałam i nad sobą pracowałam, to zmiana i tak przyszła. I chociaż miałam poczucie, że Bóg całkowicie o mnie zapomniał i odwrócił się ode mnie, powoli zaczynam widzieć, że mnie wysłuchał - zaczęłam kochać i małżeństwo zostało uratowane (a rozwód już czaił się za rogiem). Modląc się o to oczekiwałam, że w cudowny sposób w moim sercu zrodzi się jasny płomień cudownej różowej miłości i tak nagle będzie piękne i dostanę od męża to czego pragnę, droga do uzdrowienia była znacznie boleśniejsza, ale przychodzi...
+
Re: Nie kocham męża
Wiecie co? Tak sobie myślę, że może właśnie tak miało być, Bóg pozwolił mi upaść abym uświadomiła sobie w końcu o co w tym chodzi? Wcześniej modliłam się za męża, o jego nawrócenie, o ratowanie naszego małżeństwa i oczekiwałam że nagle stanie się cud. Oczekiwałam że Bóg sam za mnie wszystko rozwiąże. Dopiero teraz sobie zaczynam uświadamiać, że zależało mi aż za bardzo na zmianie męża, a nie na dobrej relacji przede wszystkim z Bogiem. Zbyt mocno pokładałam swoje szczęście w tym, aby mój mąż był dla mnie wspaniałym mężem. Teraz będę prosić Boga przede wszystkim o wypełnienie Jego Woli, a nie mojej, bo tylko On wie co jest dla mnie i mojego męża najlepsze. Czy powinnam się martwić tym czy nasze małżeństwo przetrwa czy bardziej powinnam skupić się aby już nie odstąpić od Chrystusa? Już teraz wiem, że przede wszystkim chcę kroczyć za Nim, a reszta niech się dzieje jak tylko On tym będzie chciał pokierować. Teraz skupię się na zmianie swojego myślenia, odbudowaniu swojego poczucia własnej wartości, pokochaniu samej siebie, bo teraz widze że tak naprawdę nigdy siebie nie umiałam pokochać. Więc jak mogę oczekiwać tego od innych?
Re: Nie kocham męża
Nie mialo tak być. Bóg nigdy nie chce grzechu. Mialas wolna wole tak wybrałas sama. Bóg pomoze ci jedynie wyjsc z upadku i przeoblec to na dobro ku twemu zbawieniu jesli sama tego.zechcesz i sie do Niego zwrocisz. A zq mqlzenstwo jestecie odpowiedziaoni po polowie z mezem. Nie jestbwszysrko na Twoich barkachInka pisze: ↑16 kwie 2019, 22:54 Wiecie co? Tak sobie myślę, że może właśnie tak miało być, Bóg pozwolił mi upaść abym uświadomiła sobie w końcu o co w tym chodzi? Wcześniej modliłam się za męża, o jego nawrócenie, o ratowanie naszego małżeństwa i oczekiwałam że nagle stanie się cud. Oczekiwałam że Bóg sam za mnie wszystko rozwiąże. Dopiero teraz sobie zaczynam uświadamiać, że zależało mi aż za bardzo na zmianie męża, a nie na dobrej relacji przede wszystkim z Bogiem. Zbyt mocno pokładałam swoje szczęście w tym, aby mój mąż był dla mnie wspaniałym mężem. Teraz będę prosić Boga przede wszystkim o wypełnienie Jego Woli, a nie mojej, bo tylko On wie co jest dla mnie i mojego męża najlepsze. Czy powinnam się martwić tym czy nasze małżeństwo przetrwa czy bardziej powinnam skupić się aby już nie odstąpić od Chrystusa? Już teraz wiem, że przede wszystkim chcę kroczyć za Nim, a reszta niech się dzieje jak tylko On tym będzie chciał pokierować. Teraz skupię się na zmianie swojego myślenia, odbudowaniu swojego poczucia własnej wartości, pokochaniu samej siebie, bo teraz widze że tak naprawdę nigdy siebie nie umiałam pokochać. Więc jak mogę oczekiw
Re: Nie kocham męża
Happybean no ok,, masz rację, trochę za bardzo popłynęłam w tej refleksji. Co nie zmienia faktu, że jest tak jak piszesz, że Bóg wyciąga z tego dobro i tak się właśnie dzieje, bo otworzyły mi się oczy, obudziłam się z tego snu, który przyćmił moje sumienie. Zgodzę się też z tym, że odpowiedzialność leży po obu stronach, ale co jeśli wciąż stara się tylko jedna osoba, a druga nie widzi w sobie potrzeby zmiany?
Re: Nie kocham męża
A co jeśli stara się na swój sposób, a Ty tego nie widzisz?
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jan Paweł II
Re: Nie kocham męża
Może być i tak, ufam że Pan otworzy mi oczy abym to dostrzegła.
Re: Nie kocham męża
Tu trzeba zastosowac odwieszenie sie od malzonka i przestac oczekiwacInka pisze: ↑17 kwie 2019, 8:32 Happybean no ok,, masz rację, trochę za bardzo popłynęłam w tej refleksji. Co nie zmienia faktu, że jest tak jak piszesz, że Bóg wyciąga z tego dobro i tak się właśnie dzieje, bo otworzyły mi się oczy, obudziłam się z tego snu, który przyćmił moje sumienie. Zgodzę się też z tym, że odpowiedzialność leży po obu stronach, ale co jeśli wciąż stara się tylko jedna osoba, a druga nie widzi w sobie potrzeby zmiany?
Re: Nie kocham męża
Inko
W Twoich słowach uderza mnie jedno: nie potrafisz być sama. Albo z mężem albo z tym drugim mężczyzną. A gdzie Ty jesteś? Jaka jest Inka?
Jedni Twój mąż Cię krzywdzi i mimo wielokrotnych prób ratowania stosuje przemoc psychiczną może warto się odciąć, wyprowadzić a nawet iść w separację? Nie potrzebujesz do tego innego mężczyzny. Sama jesteś w pełni wartościową osobą. Jeśli wskoczysz prosto w drugi związek nie będziesz miała szansy na to aby uświadomić sobie co Cię pchnęło w związek o małżeństwo z człowiekiem który nie szanuje Ciebie, Twoich potrzeb i ewidentnie brakuje mu empatii.
Stwórz dobrą relację sama ze sobą. Naucz się sama sobą opiekować i troszczyć się o siebie.
Tamtego mężczyznę puść, uszanuj jego decyzję o odejściu.
W Twoich słowach uderza mnie jedno: nie potrafisz być sama. Albo z mężem albo z tym drugim mężczyzną. A gdzie Ty jesteś? Jaka jest Inka?
Jedni Twój mąż Cię krzywdzi i mimo wielokrotnych prób ratowania stosuje przemoc psychiczną może warto się odciąć, wyprowadzić a nawet iść w separację? Nie potrzebujesz do tego innego mężczyzny. Sama jesteś w pełni wartościową osobą. Jeśli wskoczysz prosto w drugi związek nie będziesz miała szansy na to aby uświadomić sobie co Cię pchnęło w związek o małżeństwo z człowiekiem który nie szanuje Ciebie, Twoich potrzeb i ewidentnie brakuje mu empatii.
Stwórz dobrą relację sama ze sobą. Naucz się sama sobą opiekować i troszczyć się o siebie.
Tamtego mężczyznę puść, uszanuj jego decyzję o odejściu.
Re: Nie kocham męża
Anita11 tak masz rację, nie potrafię być sama, dlatego po każdym nieudanym związku zawsze pakowałam się w drugi, bo czułam się wtedy mniej wartościowa będąc samą. Brak mi pewności siebie, że mogę sobie sama ze wszystkim dać radę, poprostu się tego boję. Może tak jest dlatego że ojciec zawsze mnie uświadamiał, że jestem zerem i nigdy sobie sama nie poradzę? Dlatego właśnie chcę iść na terapię, aby w końcu porzucić przeszłość i nauczyć się na nowo żyć. Póki co mąż się zmienił, w końcu zaczęłam stawiać mu granicę, podziałało myślę to, że zobaczył moją gotowość odejścia od niego. Chcę mu dać szansę, chcę dać nam szansę, ale jeśli powróci do swojego postępowania, to już więcej nie pozwolę aby mnie ranił.
Re: Nie kocham męża
Inka,a jak u Ciebie? Jak sobie radzisz?
Re: Nie kocham męża
Jest dobrze, czytam książkę Cenniejsza niż perły, która otwiera mi oczy na wiele spraw. Chcę spróbować inaczej spojrzeć na mojego męża, chcę zmienić przede wszystkim siebie. Mam nadzieję że mi się to uda. Wciąż nachodzi mnie tęsknota za tamtym, trudno odpędzić mi te myśli ale przynajmniej się już nie zadręczam. Muszę w końcu zrozumieć, że moja wartość nie jest zależna od nikogo.
Re: Nie kocham męża
Inka jako pierwsze to masz odkryć sibie na nowo. Właściwie to: że nie jesteś i nie byłaś nigdy zerem. Zbudowanie własnej osobowości, własne poczucie wartości, a także opanowana sztuka asertywności potrafi należycie prowadzić przez świat i zycie. A wówczas to nawet pojawia się brak leku przed samotnością. Powiem tak ludzie jacy akceptują siebie i potrafią być ze sobą sam na sam nie potrzebują już innych by budowali ich ja. Wówczas wybór relacji we dwoje jest w pełnym zrozumieniu opartym na dyskusji, kompromisach i niezależności własnej. Co to znaczy? Że chcemy z kimś być a nie musimy z nim być.Inka pisze: ↑25 kwie 2019, 15:18 Anita11 tak masz rację, nie potrafię być sama, dlatego po każdym nieudanym związku zawsze pakowałam się w drugi, bo czułam się wtedy mniej wartościowa będąc samą. Brak mi pewności siebie, że mogę sobie sama ze wszystkim dać radę, poprostu się tego boję. Może tak jest dlatego że ojciec zawsze mnie uświadamiał, że jestem zerem i nigdy sobie sama nie poradzę? Dlatego właśnie chcę iść na terapię, aby w końcu porzucić przeszłość i nauczyć się na nowo żyć. Póki co mąż się zmienił, w końcu zaczęłam stawiać mu granicę, podziałało myślę to, że zobaczył moją gotowość odejścia od niego. Chcę mu dać szansę, chcę dać nam szansę, ale jeśli powróci do swojego postępowania, to już więcej nie pozwolę aby mnie ranił.