Tak - podobnie jak Rybka jestem ciekaw szczegółów i konkretu.
Bo "granica" jako hasło - jest oczywiście bardzo piękne.
Czyli komu ta granica? Sobie czy żonie? Oraz co to by miało być?
Moderator: Moderatorzy
Tak - podobnie jak Rybka jestem ciekaw szczegółów i konkretu.
Dzieci czekały na ten wspólny wyjazd bardzo długo i się cieszyły że w końcu gdzieś pojedziemy razem.
Niestety dziś doszło do drugiej kuchni i nie udało się mi być oazą spokoju.Angela pisze: ↑19 kwie 2019, 9:39 Żona ustaliła ze sobą, że ty jesteś ten gorszy. A takie zafiksowanie nie mija szybko u kobiet. Teraz widzi, że ona powinna ,,doszlusować'' do Ciebie. To ją złości. Może podjąć wysiłek swoich zmian lub zaprzeczyć ich potrzebie. Ale teraz jest w zawieszeniu i się miota. Bądź dla niej oazą spokoju i nie ponaglaj. Nie wypominaj i nie pouczaj. Możliwe, że widzi swoje błędy, ale nie chce się do nich przyznawać, bo boi się Twojej pogardy?
W sumie to chciałbym takie 1,5 roku ...na początek, ja pozwu nie złoże na pewno, jedynie co mogę zrobić to wystawić dom na sprzedaż i powiedzieć je że skoro che rozwodu to, niech składa pozew, sprzedajny dom i każde idzie w swoja stronę. Obawiam się jednak efekt takiego posunięcia nie będzie dla mnie zadowalający.Aleksander pisze: ↑19 kwie 2019, 9:51 I dobrze. Bądź zajefajny- ale bez "umizgów". Bez nadskakiwania.
Rób swoją robotę - swoje 100%.
Wiesz - u mnie pomogło (choć tylko na rok - 1.5 roku) ale pomogło zdecydowanie - złożenie pozwu o rozwód.
Masz na myśli granicę czasu w którym zabiegasz o żonę, czy bardziej danie-jej konkretnego czasu na podjecie decyzji?
Tak to prawda, najbardziej nie może mi wybaczy,c ze kiedyś w kłótni użyłem niewłaściwego słowa. Dla mnie to był przerywnik, ona odbierała to inaczej. popełniłem bardzo duzo błedów, ale żona nie chce że mną porozmawiać i powiedzieć mi co tak naprawdę jest przyczyną jej decyzji .
Masz rację alkohol był jednym z powodów dla, którego mnie zostawiła. Teraz już wiem że picie było największym błędem w moim życiu bo tak naprawdę nie rozwiązało zdanego mojego problemu tylko tworzyło ich więcej. Zamiast szukać rozwiązań naszych problemow tylko robiłem z siebie ofiarę. To na pewno miało wpływ na jej decyzje.Niedoskonały pisze: ↑19 kwie 2019, 20:41 Czytając Twój post mam wrażenie że moje i Twoje życie jest bardzo podobne. Zastanawia mnie tylko stwierdzenie że nie musisz pić masz alkohol w domu. Piłeś ostatnimi czasy często bo żona cię odstawiała na bok. Tak myśli alkoholik. Sam nim jestem. A zastanowiłeś się , że odstawiała Cię bo piłeś, oddaliła się bo piłeś, poszukała Kowlaskiego bo piłeś. Ja mam dokładnie tą samą sytuacje, żona szuka mieszkania chce się wyprowadzić z córką, flirtuje i emocjonalnie wiąże się z Kowlaskim, który jest bardzo daleko, jednak sama myśl o nim przysparzała mi gęsiej skórki teraz jest już lepiej. Staram się jej już nie śledzić, chociaż zastanawia mnie nieraz co pisze z nim. Żona odstawiła cię na bok bo nie miała wsparcia poczucia bezpieczeństwa.
Daj czasowi czas dla mnie to poddanie się woli Boga, on wie co dla nas jest dobre i zaakceptować to (niestety na to trzeba czasu) Człowiek jest ułomny i wiele razy nawet ten głęboko wierzący ma wątpliwości. Dlatego żeby ją zaakceptować potrzeba nieraz czasu dużo czasu. Zrozumiałem, że nie zmienisz świata możesz zmienić siebie. Jeśli Bóg będzie na pierwszym miejscu wszystko inne będzie na właściwym.
W moim przypadku granice byłyby patrząc z mojej perspektywy:Aleksander pisze: ↑19 kwie 2019, 18:15Tak - podobnie jak Rybka jestem ciekaw szczegółów i konkretu.
Bo "granica" jako hasło - jest oczywiście bardzo piękne.
Czyli komu ta granica? Sobie czy żonie? Oraz co to by miało być?
To akurat jej prawo - i często tak się dzieje.
A tu już błąd - To Twoja odpowiedzialność... do tego cała ta kłótnia pewnie przy dzieciach?
Tak - "szczęśliwe zakończenia" to ledwie mały odsetek opisywanych tu spraw. W sensie takim, że "zeszli się i żyli dłuuugo i szczęśliwie". Jednak tu się gra Robertb głównie toczy o Ciebie - żebyś Ty sam siebie wygrał. Zmieniaj siebie, tak jak do tej pory - jak widzisz, efekty są (żona zauważa, być może z pogardą, ale jednak) - niech one staną się długofalowe.
Ryzyko jest zawsze. U mnie zadziałało coś - u innego może dokładnie to samo zaszkodzić... przemyśl dobrze, Ty znasz siebie i ją najlepiej - i działaj
A to bardzo dobra decyzja
Coś na pewno w tym jest, bo zmieniłem się mocno i wszyscy dookoła jej o tym mówią . Ja jednak nie odczuwał jakiejś wielkiej zmiany, podrostu zacząłem robić to co zawsze chciałem. Oczywiście zrozumiałem wiele błędów i staram się ich już nie popełniać.JolantaElżbieta pisze: ↑20 kwie 2019, 8:57 Robertb, twoja żona się wkurza, bo wyrąciłeś jej oręż z ręki. Nie ma pretekstu, żeby odejść, bo jesteś "fajny". lepszy i co teraz? Jak ma wytłumaczyć chęć na rozwód. Lepiej się odchodzi od niefajnych :-)
Ona zazwyczaj nie rozpoczyna rozmów o nas, wym razem ja postanowiłem zignorować to że zwidzę że się robi zła z powodu tego wyjazdu . Już miesiąc temu postanowiłem ze nigdy nie będę zaczynał rozmów na nasz temat i tego się trzymam. Wiec tym razem ona zaczęła, mimo ze zawsze mówiła ze nie che ze mną nigdzie jechać o się boi ze będę zaczynał rozmowy i będziemy się kłócić.
I to jest i zawsze była rzecz nad którą nie mogę zapanować, niestety zawsze muszę dorzucić swoje słowo i odpowiedzieć albo starać się coś tłumaczyć. Nie potrafię porostu tego zignorować, jedynie co mi się udało to ze nie krzyczałem tylko mówiłem z opanowaniem ale nie jestem z siebie dumny. Na pewno ziajże do książki, którą poleciłeś...Aleksander pisze: ↑20 kwie 2019, 9:06 A tu już błąd - To Twoja odpowiedzialność... do tego cała ta kłótnia pewnie przy dzieciach?
"Porozumiewanie bez przemocy" by się Wam przydało jako lektura obowiązkowa.
Trochę to racja, to ja jestem głownie winny i do tego się przyznałem i faktycznie nie powinienem stawiać granicy tylko dać jej więcej czasu i pracować na sobą .Niedoskonały pisze: ↑20 kwie 2019, 10:45 Tak piszecie o tym stawianiu granic. Jeśli ktoś pił to jak może granice żonie postawić. Tak naprawdę to alkohol dużo popsuł. Według mnie powinno się pokazać jaki jestem bez alkoholu jaki mogę być fajny. To powinno przyświecał a nie stawianie granic żonie. Przecież w modlitwach w skrócie zło dobrem zwyciężaj. Wiec pokaż jaki jesteś. Taka refleksja mnie naszła. Odejdzie zobaczy co straci. Stan obok i spójrz czy z kim jak Ty można żyć.
Moim zdaniem - może. Wyobraźmy sobie, że alkoholik, który przestał, powie: "jeśli będziesz naigrywać się z tego, że piłem i robię xyz, żeby nie wrócić, to nie pójdę z Tobą na wesele". Będzie to granica dla obojga, bo granice z natury są dla dwojga. Dla alkoholika będzie to granica przed obniżeniem własnej oceny, narażeniem na ulegnięcie namawianiu do picia, a dla drugiej strony przed arogancją, pychą, czy co tam złego by nią powodowało.Niedoskonały pisze: ↑20 kwie 2019, 10:45 Tak piszecie o tym stawianiu granic. Jeśli ktoś pił to jak może granice żonie postawić. Tak naprawdę to alkohol dużo popsuł. Według mnie powinno się pokazać jaki jestem bez alkoholu jaki mogę być fajny. To powinno przyświecał a nie stawianie granic żonie. Przecież w modlitwach w skrócie zło dobrem zwyciężaj. Wiec pokaż jaki jesteś. Taka refleksja mnie naszła. Odejdzie zobaczy co straci. Stan obok i spójrz czy z kim jak Ty można żyć.
No i twoja żona musi zobaczyć, że zmieniłeś swoje życie, a nie, że używasz sposobów, żeby ja zatrzymać, bo boisz się być sam. To moze potrwać, więc powodzenia i wytrwalości w pójściu nową DrogąNiedoskonały pisze: ↑20 kwie 2019, 10:45 Tak piszecie o tym stawianiu granic. Jeśli ktoś pił to jak może granice żonie postawić. Tak naprawdę to alkohol dużo popsuł. Według mnie powinno się pokazać jaki jestem bez alkoholu jaki mogę być fajny. To powinno przyświecał a nie stawianie granic żonie. Przecież w modlitwach w skrócie zło dobrem zwyciężaj. Wiec pokaż jaki jesteś. Taka refleksja mnie naszła. Odejdzie zobaczy co straci. Stan obok i spójrz czy z kim jak Ty można żyć.