małzeństwo nad przepaścią

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

burza
Posty: 497
Rejestracja: 29 maja 2018, 22:23
Płeć: Kobieta

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: burza »

O ciało tzn zdrowie dbalam. Tylko jak mąż wrócił, po prostu tego badania w tamtym roku nie zrobiłam a powinnam co rok. Wierzę, że będzie dobrze, bo mam do a kogo (córki) i nie podam się. Za miesiąc następne badanie, a później ewentualnie zabieg. Co do duszy, bo pewnie pytacie o psychologa, to tak idę początek maja. Miałam iść wcześniej ale zrezygnowałam, tylko zaczęłam myśleć realnie, że potrzebuję jak z córką nawiązać ponownie więź mama córka. Ta więź była i się rozmyla, kiedy mąż wrócił, bo skupiam się na nim a on umiejętnie to wykorzystał. Co do cudu, wiadomo proszę Boga ale o zdrowie dla córki i mnie i harmonię bo brak. A
reszta nie moja wola tylko jego.
burza
Posty: 497
Rejestracja: 29 maja 2018, 22:23
Płeć: Kobieta

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: burza »

Tak, piszę, że choćby nie wiem co to będę trwać w wierności małżeńskiej, mimo, że maz tak mnie zranił i cały czas to robi. To tylko ja tak, cała moja rodzina to kręci głową na to, że tak mówię tzn, że do końca życia już będę sama. Zła jestem na nich , że nie chcą uszanować mojej decyzji. A co do meża, to nigdy w życiu nie wejdzie na taką stronę jak to forum katolickie i nie przeczyta moich wpisów bo zawsze interesowały go strony ale pornograficzne (skrzętnie to ukrywal). A jeśli, by tu wszedł jakimś cudem i przeczytał to śmiał by mi się prosto w twarz, że taka wierna żona a on tak robi pomyslalaby (glupia). Przecież, mąż myśli tak ja już jej nie kocham i ukladam sobie życie. Ja to wszystko wiem, najgorsze ten rozwód przede mną a później, jeszcze podział majątku bo na tym mu bardzo zależy. I tu, ciągłe pytanie sama do siebie z czego go spłace czy dam radę. I nie da się tch myśli odsunąć mimo, że piękna pogoda i chciałoby się żyć pełnią życia. I myślę Boże, doszłam do ściany co dalej mam robić, pomóż wskaż drogę, daj znak.
tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: tata999 »

Nie myśl o podziale majątku ani spłaceniu. Czy są ważniejsze sprawy?
burza
Posty: 497
Rejestracja: 29 maja 2018, 22:23
Płeć: Kobieta

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: burza »

Zazwyczaj chodzę do jednego spowiednika, ale odprawial mszę św. I tym razem trafiłam na innego spowiednika i mówię o tych swoich sprawach małżeńskich. Tzn o pozwie rozwodowym, że dostałam od męża i on na to, cudu nie należy oczekiwać bo nie nadejdzie i pogodzić się z tym. I, że po wszystkim będzie lepiej dla mnie.I miałam, 100pytan w głowie, jak to będzie lepiej?, ale nie pytałam co mial na myśli zostawiłam to. Tylko, powiedział, trzeba spojrzeć na krzyż i przypomnieć sobie, że Jezus umarł w mekach za moje życie.To prawda.
MareS
Posty: 232
Rejestracja: 05 lut 2017, 22:22
Jestem: po orzeczonej nieważności małżeństa
Płeć: Mężczyzna

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: MareS »

burza pisze: 28 kwie 2019, 18:45 Zazwyczaj chodzę do jednego spowiednika, ale odprawial mszę św. I tym razem trafiłam na innego spowiednika i mówię o tych swoich sprawach małżeńskich. Tzn o pozwie rozwodowym, że dostałam od męża i on na to, cudu nie należy oczekiwać bo nie nadejdzie i pogodzić się z tym. I, że po wszystkim będzie lepiej dla mnie.I miałam, 100pytan w głowie, jak to będzie lepiej?, ale nie pytałam co mial na myśli zostawiłam to. Tylko, powiedział, trzeba spojrzeć na krzyż i przypomnieć sobie, że Jezus umarł w mekach za moje życie.To prawda.
Burza miałem podobną sytuację w trakcie trwania sprawy rozwodowe. Nie zgadzałem się na rozwód i miałem wiele wątpliwości czy dobrze robię niezgadzając się. Też na spowiedzi usłyszałem, że powinienem się pogodzić i te słowa jeszcze bardziej mnie zdołowały. Gdyby nie Sychar poddałbym się. Dziś jak myślę o tym to powinienem wtedy wstać, walnąć z całych sił w konfesjonał i powiedzieć co myślę o jego głoszeniu dobrej nowiny. Dziś wiem, że ten ksiądz potrzebuje dużo modlitwy bo być może chciał dobrze ale..., to tak jakby namawiał Św. Szczepana do ucieczki przed Szawłem a Św. Piotra z Rzymu przed ukrzyżowaniem.
Awatar użytkownika
Pijawka
Posty: 272
Rejestracja: 12 wrz 2018, 15:01
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: Pijawka »

Potrzeba ogromnej modlitwy za księży.. ja przed rozwodem usłyszałam, że "człowiek powołany jest do życia w pokoju" więc skoro z mężem "nie było pokoju" i on toczy że mną wojnę w sądzie to trzeba to zakończyć..szybko... A że jestem młoda to jeszcze mam szansę sobie ułożyć życie...A "Bóg zrozumie"... Bóg nas kocha, jest miłosierny...bla bla..
Jak to usłyszałam to mi się płakać chciało i miałam ochotę uciekać. Na szczęście później już nigdy nie usłyszałam takiego słowa, które było jak żyletka w piaskownicy dla niewidomych dzieci. Teraz zmieniłam piaskownicę ;-) mam stałego spowiednika o prawdziwym podejściu do Ewangelii i nierozerwalności sakramentu małżeństwa...
tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: tata999 »

MareS pisze: 29 kwie 2019, 13:10
burza pisze: 28 kwie 2019, 18:45 Zazwyczaj chodzę do jednego spowiednika, ale odprawial mszę św. I tym razem trafiłam na innego spowiednika i mówię o tych swoich sprawach małżeńskich. Tzn o pozwie rozwodowym, że dostałam od męża i on na to, cudu nie należy oczekiwać bo nie nadejdzie i pogodzić się z tym. I, że po wszystkim będzie lepiej dla mnie.I miałam, 100pytan w głowie, jak to będzie lepiej?, ale nie pytałam co mial na myśli zostawiłam to. Tylko, powiedział, trzeba spojrzeć na krzyż i przypomnieć sobie, że Jezus umarł w mekach za moje życie.To prawda.
Burza miałem podobną sytuację w trakcie trwania sprawy rozwodowe. Nie zgadzałem się na rozwód i miałem wiele wątpliwości czy dobrze robię niezgadzając się. Też na spowiedzi usłyszałem, że powinienem się pogodzić i te słowa jeszcze bardziej mnie zdołowały. Gdyby nie Sychar poddałbym się. Dziś jak myślę o tym to powinienem wtedy wstać, walnąć z całych sił w konfesjonał i powiedzieć co myślę o jego głoszeniu dobrej nowiny. Dziś wiem, że ten ksiądz potrzebuje dużo modlitwy bo być może chciał dobrze ale..., to tak jakby namawiał Św. Szczepana do ucieczki przed Szawłem a Św. Piotra z Rzymu przed ukrzyżowaniem.
Ja odczytałem sytuację Burzy jako zupełnie inną. Raczej ksiądz nie zachęcał do zgody ma rozwód cywilny tylko pogodzenie się z tym, co się stanie i jest niezależne od Burzy.
MareS
Posty: 232
Rejestracja: 05 lut 2017, 22:22
Jestem: po orzeczonej nieważności małżeństa
Płeć: Mężczyzna

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: MareS »

tata999 pisze: 29 kwie 2019, 14:36
MareS pisze: 29 kwie 2019, 13:10
burza pisze: 28 kwie 2019, 18:45 Zazwyczaj chodzę do jednego spowiednika, ale odprawial mszę św. I tym razem trafiłam na innego spowiednika i mówię o tych swoich sprawach małżeńskich. Tzn o pozwie rozwodowym, że dostałam od męża i on na to, cudu nie należy oczekiwać bo nie nadejdzie i pogodzić się z tym. I, że po wszystkim będzie lepiej dla mnie.I miałam, 100pytan w głowie, jak to będzie lepiej?, ale nie pytałam co mial na myśli zostawiłam to. Tylko, powiedział, trzeba spojrzeć na krzyż i przypomnieć sobie, że Jezus umarł w mekach za moje życie.To prawda.
Burza miałem podobną sytuację w trakcie trwania sprawy rozwodowe. Nie zgadzałem się na rozwód i miałem wiele wątpliwości czy dobrze robię niezgadzając się. Też na spowiedzi usłyszałem, że powinienem się pogodzić i te słowa jeszcze bardziej mnie zdołowały. Gdyby nie Sychar poddałbym się. Dziś jak myślę o tym to powinienem wtedy wstać, walnąć z całych sił w konfesjonał i powiedzieć co myślę o jego głoszeniu dobrej nowiny. Dziś wiem, że ten ksiądz potrzebuje dużo modlitwy bo być może chciał dobrze ale..., to tak jakby namawiał Św. Szczepana do ucieczki przed Szawłem a Św. Piotra z Rzymu przed ukrzyżowaniem.
Ja odczytałem sytuację Burzy jako zupełnie inną. Raczej ksiądz nie zachęcał do zgody ma rozwód cywilny tylko pogodzenie się z tym, co się stanie i jest niezależne od Burzy.
Tata999 mi ksiądz nie powiedział, że mam zgodzić się na rozwód i tego też nie napisałem. Ja prowadziłem wewnętrzną walkę sam ze sobą, co mam zrobić w tej konkretnej sytuacji. Gdybym posłuchał tego księdza i odpuścił to być może uniknąłbym wielu bolesnych słów że strony żony ale też wiem, że dzisiaj miałbym żal do siebie, że tak łatwo odpuściłem.
burza
Posty: 497
Rejestracja: 29 maja 2018, 22:23
Płeć: Kobieta

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: burza »

Tak naprawdę był tylko w tą niedzielę tylko jeden ksiądz w tym konfesjonale i choć nie chciałam do tego właśnie księdza to nie było innego.Mały kościół prowincja a dwóch innych odprawiane mszę św. I też, odniosłam wrażenie, z mowy tego księdza, mimo, że słowo takie nie padło ale etap ten trzeba zakończyć i będzie lepszy. Ksiądz młody, to pewnie doświadczenia życiowego nie miał z takimi przypadkami przed sprawa rozwodowa. Choć mam w tym samym kościele spowiednika do którego chodzę od 3lat i też młody ale z powołania ksiądz. Który objaśnia o Bogu i Maryji i daje wsparcie w modlitwie. Kiedy miałam mieć sprawę rozwodowa w 2017, gdzie mąż później wycofal pozew, ten ksiądz powiedział mi (wierzę, że Maryja cię wysłucha) i zapewnił o swojej modlitwie, dało mi takie duże wsparcie i siłę , że wszystko będzie dobrze. I wtedy tak było. MareS powiedz mi, to jak u ciebie się zakończyło tzn nie doszło do rozwodu na szczęście.
MareS
Posty: 232
Rejestracja: 05 lut 2017, 22:22
Jestem: po orzeczonej nieważności małżeństa
Płeć: Mężczyzna

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: MareS »

Niestety został orzeczony rozwód cywilny.
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: Monti »

Burzo, ja bym się aż tak nie przejmował tym, co usłyszałaś w konfesjonale. Czasami księża są mało delikatni i mogą zranić, a czasami z kolei boli nas, bo... mówią prawdę.
Nikt z nas nie wie, jaki będzie dalszy los Twojego czy innego małżeństwa. Cudu nie należy oczekiwać w takim sensie, że on jest możliwy, ale to Boża, wyjątkowa decyzja, do tego jest jeszcze wolna wola współmałżonka. Każdy z nas modli się o cud, ale zdarza się on tylko nielicznym, bo - jak mówi tytuł jednej z książek - "Bóg nie jest automatem do kawy".Ważne, by z tego powodu nie popadać w rozgoryczenie czy wręcz niewiarę.
Czy po ewentualnym rozwodzie będzie lepiej? Doświadczenie wielu mówi, że nie, ale może przynajmniej będzie spokojniej, bo minie ta nomen omen burza w Twoim życiu i sytuacja się jakoś ustabilizuje. Może o to chodziło księdzu, raczej nie namawiał Cię do "odpuszczenia" małżeństwa.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
burza
Posty: 497
Rejestracja: 29 maja 2018, 22:23
Płeć: Kobieta

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: burza »

Tak, to prawda potrzebuje aby moje życie się ustabilizowalo było normalne z córką. Czy z mężem czy też, nie Pan Bóg wie co czyni. Napewno, nie toleruje to co robi teraz mąż, on inaczej postrzega swoje życie jest zabawa od 3lat z kochanką i plany jego. Ja nie toleruje tego co wyprawia mąż, czyli mąż, zdradza przychodzi do domu o północy, spac jak do hotelu. Zmuszona jestem niestety, na to muszę patrzeć na ten czas, bo razem mieszkamy a wyprowadzic się nie zamierza, tylko usłyszałam jak mi powiedział, że jeśli połowę go spłace to w jednej chwili go nie ma. A Bóg działa, kiedy uzna, że to właściwy moment i ważne aby ten współmałżonek uznał, że chce wrócić do małżeństwa. Bez męża woli, Bóg tego nie zrobi, choćbym nie wiem jak się modlila i prosiła. I tak może być do końca moich dni . Narazie tak daleko nie myślę,co będzie. I napewno łatwiej mi w tym moim postanowieniu trwać bo mam córkę to napewno.
burza
Posty: 497
Rejestracja: 29 maja 2018, 22:23
Płeć: Kobieta

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: burza »

Dziś byłam u pani psycholog, no i wszystko fajnie słuchała mnie tzn mojej historii. Tylko jedna rzecz mnie wkurzyła bo wie pani mówi , że jest coś takiego jak unieważnienie małżeństwa. Tak, mówię tylko moje małżeństwo było zawarte z pełną świadomością z mojej własnej nie przymusowej woli. Mówi mi pani go jeszcze kocha,potwierdziłam to, mimo że doznaje tyle krzywdy od niego.No ale cóż, na to poradzę, tak mam na szczęście nie okazuje mu już tego. On by tylko tym wgardzil. Na ten czas, chce tylko uratować siebie i być silniejsza osoba, by zmierzyć się z tym wszystkim co przede mną.
burza
Posty: 497
Rejestracja: 29 maja 2018, 22:23
Płeć: Kobieta

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: burza »

I jeszcze, na tej terapii psycholog ważne pytanie mi zadała i myślę że bardzo sensowne. Zapytała się:( jeśli bierzecie rozwód to dlaczego, razem mieszkacie albo dlaczego bierzecie rozwód skoro, razem mieszkacie). Odpowiedziałam, jej, że to nie ja wnioslam pozew rozwodowy tylko mąż. A mieszka, że mną bo zależy mu na naszym domu tylko i wyłącznie.Duzo też, czytam na tym forum te różne historie i wczoraj, też i nie pamiętam u kogo to było. Natomiast była intensywna dyskusja i między innymi tam było o powrotach do sakramentalnym małżonków. Ja też, w to b. wierzę, że Bóg pomaga. Tylko czasem,jak rozmawiam sobie z Bogiem i mówię, że tak nie chcę i dlaczego tak się zadzialo . I tak sobie myślę, że ten mój niewierny mąż , który niszczy przez romans z kochanką to nasze sakramentalne małżeństwo, kiedyś się nawroci i zdarzy się to kiedy on będzie już jakiś chory i wieku podeszłym. To mówię, że ja wtedy już nie chcę go. I ja mam, wtedy zajmować się nim on się wychula wylata a kiedy nie będzie miał sił, to Bóg mi go da.. Bym jako żona, musiała się nim opiekować ja się buntuje i mówię nie. Ponieważ, teraz powinien być przy mnie jako mąż i wspierać mnie. A kiedy już, ogarnę swoje życie to myślę, że będzie dla mnie obcym człowiekiem, choć już jest od 4lat. To tylko takie moje rozmyślanie i nie wiadomobjak będzie, napewno inaczej...
tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: tata999 »

Oboje będziecie schorowani i bylibyście nawet, jeśli by nie skoczył w bok.

Ślubowałaś miłość, wierność i uczciwość małżeńską, a nie "darmową służbę zdrowia". Zresztą w separacji też nie opiekowałabyś się.

Burzo, odczytuję Twoje wpisy tak, że jest Ci trudno, jesteś rozdarta, zapewne czujesz się samotnie, chcesz walczyć, ale nie widzisz światła w tunelu, pragniesz przewidywalności, pewności, że dźwiganie krzyża czemuś służy. Zaufaj Panu. Powiedział: "Szukajcie a znajdziecie".
ODPOWIEDZ