Znowu kryzys, czy to koniec?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

selecja
Posty: 33
Rejestracja: 18 mar 2019, 14:42
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Znowu kryzys, czy to koniec?

Post autor: selecja »

Witam użytkowników tego forum.
Moje małżeńśtwo znów przechodzi kryzys.
Nie wiem co mam robić, nie mam już siły walczyć.
Mój mąż dzisiaj mi napisał, że to koniec, że chce zakończyć to małżeństwo.

A teraz moja historia w skrócie:
Jesteśmy małżeństwem sakramentalnym prawie 2 lata, znamy się 4 lata.
Od roku jest bardzo ciężko, wszystko się psuje i wali. Nie mamy dzieci.
Mieszkaliśmy pod jednym dachem z matką mojego męża, wdową.
Od miesiąca wynajęłam mieszkanie i mieszkam sama na tej samej ulicy jednak w innym mieszkaniu, decyzja była wspólna, bo nie chcieliśmy więcej moich kłótni z jego matką.

Odkąd poznałam męża, chyba się uzależniłam od niego.
Kierują mną emocje. Często jak mnie zostawia samą na noc to nie wiem co robię.
Po prostu nie jestem w stanie sama usiedzieć w miejscu w pokoju, brakuje mi go, czuję się samotna.
Od wczoraj do dzisiaj południa byliśmy cały czas razem, było cudownie, ja mieszkając tutaj w końcu odżywam.
Po jego powrocie do tamtego mieszkania nagle mi pisze smsa, że nie chce już ze mną być.

Pomóżcie proszę was, co powinnam zrobić?
Sama już nie wiem, boję się strasznie.
Potrzebuję ludzi, potrzebuję Boga i modlitwy.
jacek-sychar

Re: Znowu kryzys, czy to koniec?

Post autor: jacek-sychar »

Tutaj był poprzedni wątek Selecji:
viewtopic.php?f=14&t=2149&p=148401#p148401
selecja
Posty: 33
Rejestracja: 18 mar 2019, 14:42
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Znowu kryzys, czy to koniec?

Post autor: selecja »

Dziękuję Jacku.
Tak mój poprzedni wątek dotyczył cudu jaki miał miejsce w moim życiu.
Ale jak widać to za mało, żeby małżeństwo było udane.

Czytam to forum od dawna, i bardzo podziwiam innych ludzi tutaj, którzy tak świetnie sobie radzą.
selecja
Posty: 33
Rejestracja: 18 mar 2019, 14:42
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Znowu kryzys, czy to koniec?

Post autor: selecja »

Temat z jakiejś przyczyny jest z samych dużych liter. Może to moje niedopatrzenie. Mogłabym prosić moderację o zmianę tematu na małe literki jeżeli jest to możliwe?
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Znowu kryzys, czy to koniec?

Post autor: Monti »

Świetnie sobie radzą Ci, którzy podjęli pracę nad sobą na wielu płaszczyznach. Większość z nas radzi sobie raz lepiej, raz gorzej.

Kiedyś w moim wątku jacek-sychar napisał, że nieprzepracowany kryzys za jakiś czas wraca ze zdwojoną siłą. U mnie to się sprawdziło, u Ciebie, niestety, też. Wydawało Ci się kiedyś, że zażegnaliście kryzys, bo pomalowaliście ściany w domu Waszego małżeństwa, a tam widocznie potrzebny jest generalny remont.

Twoja historia opisana w poprzednim wątku pomogła mi zrozumieć w jakimś stopniu zachowanie mojej żony, która pałała wręcz nienawiścią do moich rodziców. Ale teraz z kolei zachowanie Twojego męża trochę przypomina mi postawę mojej żony. W miarę sympatyczne momenty w naszym życiu były przeplatane jej deklaracjami chęci rozwodu. Z czasem tych miłych chwil było coraz mniej...

Niestety,nie jestem w stanie dać Ci żadnej mądrej rady, bo sam od miesięcy tkwię w zawieszeniu. Pracuję nad sobą na terapii, staram się rozwijać relację z Bogiem. A na żonę nie mam wpływu (podobnie jak Ty na męża).
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
jacek-sychar

Re: Znowu kryzys, czy to koniec?

Post autor: jacek-sychar »

Zrobione
kocimiętka
Posty: 95
Rejestracja: 24 mar 2019, 19:37
Płeć: Kobieta

Re: Znowu kryzys, czy to koniec?

Post autor: kocimiętka »

Hm... jak jesteście razem jest dobrze, jak Mąż wraca do matki od razu chce kończyć małżeństwo... Dlaczego Mąż nie wyprowadził się razem z Tobą? Skoro relacja z teściową jest źródłem nieporozumień w Waszym Małżeństwie dlaczego Mąż nie chciał się odseparować od niej razem z Tobą?
selecja
Posty: 33
Rejestracja: 18 mar 2019, 14:42
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Znowu kryzys, czy to koniec?

Post autor: selecja »

jacek-sychar pisze: 05 maja 2019, 10:40Zrobione
Dziękuję bardzo.

Monti pisze: 05 maja 2019, 10:34 Świetnie sobie radzą Ci, którzy podjęli pracę nad sobą na wielu płaszczyznach. Większość z nas radzi sobie raz lepiej, raz gorzej.
Rozumiem to.

Monti pisze: 05 maja 2019, 10:34 Kiedyś w moim wątku jacek-sychar napisał, że nieprzepracowany kryzys za jakiś czas wraca ze zdwojoną siłą. U mnie to się sprawdziło, u Ciebie, niestety, też. Wydawało Ci się kiedyś, że zażegnaliście kryzys, bo pomalowaliście ściany w domu Waszego małżeństwa, a tam widocznie potrzebny jest generalny remont.
Dokładnie, tylko problemem jest to, że nie jestem w stanie tego dostrzec, czy kryzys jest dokładnie przepracowany czy też nie.
Próbuję jakoś rozmawiać z mężem. Jakoś wyjaśnić wspólnie wszelkie niejasności.
Pytać się go o jego uczucia, o to co nim kieruje, staram się przedstawiać mu mój punkt widzenia, zrozumieć jego.
Nie wiem co jeszcze mogę dla nas zrobić.

Monti pisze: 05 maja 2019, 10:34 Twoja historia opisana w poprzednim wątku pomogła mi zrozumieć w jakimś stopniu zachowanie mojej żony, która pałała wręcz nienawiścią do moich rodziców.
Cieszę się, że komuś ta historia pomogła.

Monti pisze: 05 maja 2019, 10:34 A na żonę nie mam wpływu (podobnie jak Ty na męża).
Zdaję sobie z tego sprawę, że nie mam na niego wpływu.
Dlatego postanowiłam w pierwszej kolejności zająć się sobą, odzyskać swój wewnętrzny spokój.
Obecnie nie jestem w stanie być dla niego, czy kogokolwiek innego oparciem, kiedy sama go potrzebuję.
Jestem w tym mieszkaniu spokojna, ale boję się, mam wrażenie, że to tylko spokój prowizoryczny, zewnętrzny, że jeżeli dojdzie do kłótni to znowu wybuchnę. Dlatego uważam, że potrzebuję jeszcze mnóstwa czasu, żeby naprawdę być wewnętrznie spokojna.

Wczoraj wybuchłam, choć nie agresją, ale płaczem.
Myślałam, że wszystko jest między nami wspaniale, cudownie, aż tu nagle dostaję taką informację.

kocimiętka pisze: 05 maja 2019, 12:54 Hm... jak jesteście razem jest dobrze, jak Mąż wraca do matki od razu chce kończyć małżeństwo... Dlaczego Mąż nie wyprowadził się razem z Tobą? Skoro relacja z teściową jest źródłem nieporozumień w Waszym Małżeństwie dlaczego Mąż nie chciał się odseparować od niej razem z Tobą?
Mąż bardzo jest przywiązany do swojej matki, kocha ją, martwi się o nią i nie chce jej zostawić.
Mąż widzi, że ja i jego matka teraz mieszkając osobno obydwie jesteśmy spokojniejsze.
A mimo to nie aktceptuje tego stanu rzeczy.
Mąż nie wyprowadził się, bo jak twierdzi to mieszkanie jest przeze mnie wynajmowane, a on nie chce mieszkać w mieszkaniu wynajmowanym.
Mieszkanie w któym mieszka jego matka w ok. 53% należy do niego, co miesiąc spłaca jeszcze za niego kredyt i płaci za rachunki.
Dlatego tam został.

Wczoraj zapytałam się go wprost w smsie, bo tylko tak chciał rozmawiać, czy jego matka nastawia go przeciwko mnie, bo tak to widziałam, biorąc pod uwagę sytuacje.
Napisał mi, że jego matka nie ma z tym nic wspólnego, a nawet powiedział, że ona mu raz powiedziała, że chciałaby, żebyśmy byli szcześliwi.
Napisał mi, że jego zachowanie spowodowane jest tym, że wraca do pustego pokoju, do pustego łóżka, w którym powinniśmy być oboje i że to go dołuje. Że to nie jest normalne i my nie jesteśmy obecnie razem.

A dzisiaj z kolei z jego strony nagle nic się nie dzieje, jakby to co się wczoraj wydarzyło nie miało miejsca.
W pewnym momencie mnie przeprosił za to wszystko, ale dla mnie to nie zmienia stanu rzeczy.
Zbyt szybko i zbyt łatwo zmienia zdanie, zbyt niespodziewanie.
Co będzie dalej.
Powiedzcie mi, bo pewnie wielu z was jest o wiele mądrzejszych ode mnie, co ja osobiście mogę jeszcze zrobić?
kocimiętka
Posty: 95
Rejestracja: 24 mar 2019, 19:37
Płeć: Kobieta

Re: Znowu kryzys, czy to koniec?

Post autor: kocimiętka »

Co możesz jeszcze zrobić?
Hm... Myślę, że warto abyś sama przeczytała swój ostatni post i realnie spojrzała na sytuacje.
Mąż się nie wyprowadził, bo nie chce mieszkać w wynajmowanym mieszkaniu? - przepraszam bardzo, ale co to za argument?
Mąż co miesiąc spłaca mieszkanie i dlatego woli puścić Żonę "samopas", że się tak brzydko wyrażę, a sam wolał zostać z matką dla paru groszy? :shock: :shock:
Przecież i tak byłaś zmuszona się wyprowadzić i tak, i tak musisz płacić za wynajem i tak, więc mógłby pójść z Tobą jednocześnie spłacając tamto mieszkanie. Jaka to już w tej chwili różnica?
Jednocześnie twierdzi, że dołuje go, że nie jesteście razem w jednym łóżku i że to nie jest normalne? - to niech coś z tym zrobi! Przecież jesteś, jak czytam na tej samej ulicy, kilka metrów dalej.
Wiem, że to forum ma służyć pomocą dla osób, które tu trafiają, a nie zajmowaniem się współmałżonkiem, ale może warto z dystansu popatrzeć na pewne rzeczy, żeby wiedzieć co dalej.
Może warto byłoby Mężowi powiedzieć, że źle Ci z tym dla Ciebie u Niego w domu miejsca nie ma, dla Niego w Twoim nawet tym wynajmowanym miejsce zawsze jest. Może oprzytomnieje...
nałóg
Posty: 3315
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Znowu kryzys, czy to koniec?

Post autor: nałóg »

A może warto polochać teściową?nawet jak się jej nie lubi?Selecja,jak czytam Twój wątek to mam wrażenie sporej niespójności postaw u Ciebie.Agresywne postawy,jakaś alergia na wszystko co dotyczy teściowej...... Może najpierw Ty zrób sobie taki solidny obrachunek?
kocimiętka
Posty: 95
Rejestracja: 24 mar 2019, 19:37
Płeć: Kobieta

Re: Znowu kryzys, czy to koniec?

Post autor: kocimiętka »

nałóg pisze: 05 maja 2019, 22:38 A może warto polochać teściową?nawet jak się jej nie lubi?Selecja,jak czytam Twój wątek to mam wrażenie sporej niespójności postaw u Ciebie.Agresywne postawy,jakaś alergia na wszystko co dotyczy teściowej...... Może najpierw Ty zrób sobie taki solidny obrachunek?
:shock: maz Selecje z domu wyprosil zeby to jego matka miala ciepelko i zeby sobie dalej z matka byli zgranym duetem jak przed ozenkiem prawie 2 lata temu. Nalogu dalej masz watpliwosci skad ta niechec do tesciowki?
lena50
Posty: 1391
Rejestracja: 17 sie 2017, 0:29
Płeć: Kobieta

Re: Znowu kryzys, czy to koniec?

Post autor: lena50 »

Co do teściów........kochać należy ale żyć osobno.
lena50....dawniej lena
selecja
Posty: 33
Rejestracja: 18 mar 2019, 14:42
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Znowu kryzys, czy to koniec?

Post autor: selecja »

nałóg pisze: 05 maja 2019, 22:38 A może warto polochać teściową?nawet jak się jej nie lubi?Selecja,jak czytam Twój wątek to mam wrażenie sporej niespójności postaw u Ciebie.Agresywne postawy,jakaś alergia na wszystko co dotyczy teściowej...... Może najpierw Ty zrób sobie taki solidny obrachunek?
Nie żywię nienawiści do teściowej.
Jak mieszkamy osobno to nawet ją lubię. Już dawno jej wszystko wybaczyłam.
Wiesz alergia, agresywne postawy - to wszystko pojawia się wtedy, kiedy jesteś tłumiony przez długi okres czasu i zrozumie to osoba, która coś takiego przeżyła.
Właśnie, aby zrobić dla siebie solidny obrachunek, aby w końcu ponownie odzyskać swój spokój w tym celu się wyprowadziłam.

Ujmę to inaczej, aby łatwiej było zrozumieć. Może na przykładach z życia:
Zaczynasz mieszkać w innym mieszkaniu, mąż stale Ci mówi, że to Twoje mieszkanie, możesz w nim robić co chcesz.
Kiedy jedziemy do jakiejś jego rodziny, to zawsze z jego matką, stale słyszymy od niej słowa, że żyjemy szczęśliwie, ona do nas się nie wtrąca, akceptuje osobne życie młodych.

A w rzeczywistości, najpierw zaczyna wchodzić do naszego pokoju pod naszą nieobecność pod pretekstem sprzątania.
Po jakimś czasie okazuje się, że opowiada rodzinie co gdzie mamy w pokoju, zaczyna w nim grzebać, ruszać nasze rzeczy, wszystko przestawiać. Wielokrotnie staramy się jej przetłumaczyć, żeby tak nie robiła, ale daje to efekt jedynie na tydzień może 2, potem dalej jest tak samo.
W końcu instalujemy klucz do pokoju, aby nikt nam tam nie grzebał. Przy instalacji zamka teściowa już całej swojej rodzinie telefonicznie opowiada jak to boimy się, że złodziej (w domyśle ona) przyjdzie i nam coś ukradnie bo instalujemy zamek.

Inna sytuacja, robimy sobie pranie, i zaczynamy sobie je wieszać na swojej suszarce, to nagle teściowej się nie podoba w jaki sposób je wieszamy, bo to trzeba robić inaczej, za każdym razem wtrąca swoje uwagi.
Nagle okazuje się, że suszarkę powinniśmy postawić w innym miejscu niż chcemy, bo tam ciuchy nie wyschną.

Inna sytuacja: gotuję dla nas obiad, oczywiście zawsze robiłam więcej, żeby starczyło dla wszystkich. Zostawiam obiad na kuchni, wychodzimy gdzieś z mężem, stwierdzam, że przyjdziemy będzie jeszcze ciepłe, a potem może sobie je gdzieś schowam.
Wracamy, a obiad zostaje przez teściową przełożony tak jak jej się podoba, schowany do lodówki, bo przecież nie mógł stać w miejscu w jakim myśmy chcieli. Wielokrotnie próbowałam też jej to przetłumaczyć, efekt jedynie na kilka dni lub tydzień, potem znowu to samo.

Inny przykład: zaczynam robić obiad, coś przygotowywać w kuchni, wiadomo że przy pracy się brudzi.
Nagle przybiega do mnie teściowa ze szmatką, przeskakuje pod moimi rękami i zaczyna po mnie wycierać mokry blat, bo gdzieś się przez przypadek wylało.

Oczywiście jeżeli gdzieś wychodzimy z mężem, to teściowa zawsze musiała wiedzieć gdzie i z kim.
Nagle okazuje się, że cała jej rodzina wie, kiedy i gdzie byliśmy, co robiliśmy.

Inna sytuacja: zapraszamy do salonu znajomych, umawiam się z teściową, że w ten wieczór salon będzie nasz, bo mamy jakąś uroczystość. Ona się już dużo wcześniej zgadza. Przychodzą znajomi, jest miło, pijemy coś, gramy sobie w gry planszowe, rozmawiamy. Nagle teściowa przychodzi i zaczyna zasłaniać nam w salonie rolety automatyczne, po czym pilot do rolet zabiera do swojego pokoju, bo nie podoba jej się, że o tej porze rolety nie są zasłonięte.

Oczywiście po wyjściu znajomych słyszę już od niej uwagi na temat każdej osoby, że ta jest za gruba, ten jest zbyt wysoki itp. Zresztą tak samo wielokrotnie słyszałam od niej na temat każdej osoby z jej rodziny.

Inna sytuacja, rozmawiamy z mężem w pokoju, mamy jakieś niezgodne zdanie, trochę głośniej rozmawiamy, bo jesteśmy zdenerwowani. Nagle drzwi bez pukania otwiera teściowa i zaczyna mnie bez ostrzeżenia wyzywać od najgorszych.
Po kłótni tej lub każdej innej mąż jest na mnie zły, bo podniosłam na niego głos, a to sprawia że jego matka cierpi.

I takich sytuacji można mnożyć i mnożyć. Oczywiście rodzina męża wie, jaka potrafi być jego matka, już nieraz od nich to słyszałam.

Przyznaję, że święta nie jestem, mam wybuchowy charakter.
Jak się zdenerwuję, to czasami nie panuję nad nerwami i potrafie krzyknąć.
Ale jeszcze nikt wcześniej nie właził mi tak bardzo z butami do mojego życia.
Dziwisz się, że w pewnym momencie zaczęłam mieć alergię na tą osobę?
A jak musiałam wracać do tego mieszkania, to cała w środku się trzęsłam, brzuch mnie od razu bolał, w głowie mi się kręciło.
Bardzo się starałam dla męża, próbowałam wszystkiego, aby zmienić swoją postawę, ale nic na dłuższą chwilę nie poskutkowało.

Wcześniej byłam osobą radosną i wesołą i nie miałam takich problemów, wierzyłam w ludzi, a z ludźmi starszymi często miałam nawet lepszy kontakt niż z młodymi. Ale mieszkanie z teściową przybiło mnie.
Żeby z tego wyjść i zająć się sobą swoimi wadami, skupić się na sobie wyprowadziłam się.
A może zrobiłam coś błędnie, może ja to widzę źle? Jeżeli tak jest, to proszę oświeć mnie.

kocimiętka pisze: 05 maja 2019, 19:50 Co możesz jeszcze zrobić?
Hm... Myślę, że warto abyś sama przeczytała swój ostatni post i realnie spojrzała na sytuacje.
Mąż się nie wyprowadził, bo nie chce mieszkać w wynajmowanym mieszkaniu? - przepraszam bardzo, ale co to za argument?
Mąż co miesiąc spłaca mieszkanie i dlatego woli puścić Żonę "samopas", że się tak brzydko wyrażę, a sam wolał zostać z matką dla paru groszy? :shock: :shock:
Przecież i tak byłaś zmuszona się wyprowadzić i tak, i tak musisz płacić za wynajem i tak, więc mógłby pójść z Tobą jednocześnie spłacając tamto mieszkanie. Jaka to już w tej chwili różnica?
Zdaję sobie z tego sprawę co tutaj napisałaś, też tego nie rozumiem.
Ale starałam się wielokrotnie to pokazać mężowi, przedstawić, powiedzieć, opisać, i nie tylko ja, ale to nic nie dało.
Uparł się, że to on ma rację, a wszyscy inni nie i dla niego to koniec.

kocimiętka pisze: 05 maja 2019, 19:50 Jednocześnie twierdzi, że dołuje go, że nie jesteście razem w jednym łóżku i że to nie jest normalne? - to niech coś z tym zrobi! Przecież jesteś, jak czytam na tej samej ulicy, kilka metrów dalej.
Zdarza mu się, że zostaje u mnie na noc, ale tylko tyle.
Jedyną opcją jaką on widzi to jest kupno czegoś wspólnie i przeprowadzenie się tam razem.
Jest to w trakcie realizacji, ale musimy poczekać jeszcze kilka miesięcy.

kocimiętka pisze: 05 maja 2019, 19:50 Wiem, że to forum ma służyć pomocą dla osób, które tu trafiają, a nie zajmowaniem się współmałżonkiem, ale może warto z dystansu popatrzeć na pewne rzeczy, żeby wiedzieć co dalej.
Może warto byłoby Mężowi powiedzieć, że źle Ci z tym dla Ciebie u Niego w domu miejsca nie ma, dla Niego w Twoim nawet tym wynajmowanym miejsce zawsze jest. Może oprzytomnieje...
Staram się patrzeć z dystansu, naprawdę. Wiem też, że wiele kwestii sama nie jestem w stanie zauważyć, więc pytam się czasami innych ludzi, aby zobaczyć coś z innej strony.
Wielokrotnie mu to mówiłam, że tutaj u mnie jest zawsze miejsce dla niego.
Ale on ma swoje przekonania, obecnie niestety nie jestem w stanie jego punktu widzenia zmienić.
Mam nadzieję, także patrząc na znajomych, że czas to u niego zmieni, jeżeli zamieszkalibyśmy tylko we dwójkę.

Dziękuję bardzo za wasze rady.
Napisałam dzisiaj do niego list, w którym ujęłam wszystko co chciałam mu powiedzieć odnośnie moich odczuć, mojego punktu widzenia.
Nie wiem czy to coś da, ale myślę, że czas pokaże.
Z Bogiem
nałóg
Posty: 3315
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Znowu kryzys, czy to koniec?

Post autor: nałóg »

Kocimiętka, Twoje określenie
kocimiętka pisze: 05 maja 2019, 23:42tesciowki?
ma dwuznaczny wydźwięk, z nutką pogardy.
lena50 pisze: 05 maja 2019, 23:58 Co do teściów........kochać należy ale żyć osobno.
Jak najbardziej jestem "ZA" o ile jest to możliwe .
Selecja, z Twoich postów można odczytać jak to bardzo liczysz się z opiniami jakie wygłasza teściowa do otoczenia i co myśli, mówi otoczenie.
Z opisów sytuacji wynika ,że teściowa ma swoje nawyki i je realizuje czasami naruszając Twoją/Waszą prywatność i granice. W jakim wieku jest Twoja teściowa?
Jacek Pulikowski chyba w "Warto pokochać teściową" poświęca rozdział skierowany do teściowych/teściów. Prawdopodobnie Twoja teściowa nie robi tego co robi aby Ci dokuczyć a po prostu z takiej toksycznej trochę troski i chęci usłużenia,...... może trochę z ciekawości.....
selecja pisze: 06 maja 2019, 0:38 Wcześniej byłam osobą radosną i wesołą i nie miałam takich problemów, wierzyłam w ludzi, a z ludźmi starszymi często miałam nawet lepszy kontakt niż z młodymi. Ale mieszkanie z teściową przybiło mnie
No tak....taka rywalizacja o tego samego mężczyznę ?
Teściowa nie pogodziła się do końca ze 'stratą" i mentalnie nie przeżyła "rozstania" z synem a Ty "zdobyłaś" męża i traktujesz go jako swoją własność nie dopuszczając tego że on w jakiś sposób nie "odpępowił" się mentalnie .

Mając swoje doświadczenia z bycia zięciem i będąc teściem widzę jak czasami wchodzący do konkretnej rodziny młodzi poddają analizie i krytyce postawy, nawyki, rytuały w rodzinie współmałżonka .Najchętniej by zmieniali teściów , a to po prostu najczęściej nie jest możliwe i wtedy następuje "zwarcie" i konflikt.

Piszesz ,że macie plan zamieszkania oddzielnego.....super, tylko uważaj abyś nie "przegięła" w krytyce teściowej i męża ,bo jak "przegniesz" możesz nie mieć szansy na zamieszkanie z mężem bez teściowej.PD
selecja
Posty: 33
Rejestracja: 18 mar 2019, 14:42
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Znowu kryzys, czy to koniec?

Post autor: selecja »

lena50 pisze: 05 maja 2019, 23:58 Co do teściów........kochać należy ale żyć osobno.
Zgadzam się ;)

nałóg pisze: 06 maja 2019, 9:54 Selecja, z Twoich postów można odczytać jak to bardzo liczysz się z opiniami jakie wygłasza teściowa do otoczenia i co myśli, mówi otoczenie.
Z opisów sytuacji wynika ,że teściowa ma swoje nawyki i je realizuje czasami naruszając Twoją/Waszą prywatność i granice.
Czy liczę się z opiniami innych, nie za bardzo. Raczej lubię brać pod uwagę inne spojrzenie na daną sytuację. Ale bardzo nie lubię fałszu, kłamstw i udawania przed innymi kogoś kim się nie jest.

Zgadzam się. Nie twierdzę, że teściowa to robi ze złości. Ona po prostu taka jest.
Nie zmienia to jednak faktu, że ja od swoich rodziców wyprowadziłam się dawno temu i od kilku lat sama sobie ze wszystkim radzę. I jestem z tego zadowolona. Mam swoje nawyki i swoje rytuały, przyzwyczajenia.

Pisałeś że młodzi chcą zmieniać, moja teściowa robi to samo. Nagle wchodzi do mojego życia obca dla mnie kobieta i chce mnie zmieniać, chce wywracać mój świat do góry nogami.
Tak się po prostu nie da żyć.

Swego czasu próbowałam ja pocieszyć, pomoc jej jakoś, ale nic na siłę.
Ona zawsze była niezadowolona ze wszystkiego.

nałóg pisze: 06 maja 2019, 9:54 No tak....taka rywalizacja o tego samego mężczyznę ?
Problem w tym, że ja nie chcę z nią o nic walczyć. Nie chcę o nic rywalizować. Chcę zbudować swoją rodzinę na zasadach moich i męża to wszystko. Bez jej udziału.
Mąż może sobie do niej jeździć kiedy tylko zapragnie.

nałóg pisze: 06 maja 2019, 9:54 Teściowa nie pogodziła się do końca ze 'stratą" i mentalnie nie przeżyła "rozstania" z synem a Ty "zdobyłaś" męża i traktujesz go jako swoją własność nie dopuszczając tego że on w jakiś sposób nie "odpępowił" się mentalnie .
Czy to moja wina, że się nie pogodziła? Czy to ja mam ją godzić? Ona ma własny rozum, jest dorosła i odpowiedzialna za siebie.

nałóg pisze: 06 maja 2019, 9:54 Mając swoje doświadczenia z bycia zięciem i będąc teściem widzę jak czasami wchodzący do konkretnej rodziny młodzi poddają analizie i krytyce postawy, nawyki, rytuały w rodzinie współmałżonka .Najchętniej by zmieniali teściów , a to po prostu najczęściej nie jest możliwe i wtedy następuje "zwarcie" i konflikt.
Dokładnie. Ale ja też potrzebuje swojej przestrzeni, swobody. Młodzi potrzebują sami się dopasować wzajemnie, ustalić własne zasady.
Wiesz fajnie jest kiedy starsi nie narzucają się na siłę ze swoimi radami. Mądrze jest po prostu czekać, aż człowiek młody sam poprosi o pomoc.
Moja matka jest trochę taka osoba. Nigdy się z niczym nie narzucała, ale zawsze była i ja o tym wiedziałam. I właśnie wtedy lubiłam jej rady, pomoc. To naprawdę wiele.

nałóg pisze: 06 maja 2019, 9:54 Piszesz ,że macie plan zamieszkania oddzielnego.....super, tylko uważaj abyś nie "przegięła" w krytyce teściowej i męża ,bo jak "przegniesz" możesz nie mieć szansy na zamieszkanie z mężem bez teściowej.PD
Dziękuję. Nie chcę krytykować teściowej, jej życie, jej zasady. Niech robi jak jej się podoba, nie przeszkadza mi to, jeżeli ona nie zaczyna przeszkadzać mi, obrażać mojego męża, mnie i wszystkich dookoła.

Chcę sie nauczyć po prostu nie narzucać teściowej swojego zdania, bo możliwe że nieraz tak mam.
Chciałabym, żeby ona także była szczęśliwa.
Moja wyprowadzka dała także jej spokój.

Wiem, że ona jest jaka jest i ja tego nie zmienię. Chociaż ostatnio to od męża słyszę jak wiele się u niej zmieniło odkąd się wyprowadziłam. Sama dokonała tych zmian bardzo pozytywnych. Cieszy mnie to, naprawdę.
A zmiany które zaszły nie tylko nie były jak ja tam mieszkałam, ale wcześniej przede mną też ich nie było.

Tylko wiesz, ja potrzebuję po spotkaniu z moją teściową wrócić do siebie, do swojego mieszkania, oazy spokoju. Miejsca gdzie mogę się wyciszyć i uspokoić.
Nie byłabym w stanie tego zrobić mieszkając z teściowa. Jeżeli nie jestem w stanie się uspokoić, to moje zdenerwowanie tylko narasta.
A czas działa wtedy przeciwko.

Moja teściowa ma już 71 lat.
Dodatkowo chciałabym jeszcze bardziej wprowadzić Boga do mojego życia. Myślę, że to też mi, nam pomoże.
ODPOWIEDZ