Małżeństwo w rozsypce

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

tata999
Posty: 1173
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: tata999 »

Aleksander pisze: 10 maja 2019, 12:32
czas pisze: 10 maja 2019, 11:28 [...] Aby postawić granice to trzeba się jasno i stanowczo odciąć, trzeba zakończyć cykl jaki był
[...] Zono trudno wybrałaś jak wybrałaś teraz radz sobie sama. Wiem jednak ze to trudne [...]
Bardzo ładnie to czasie napisałeś.

Ja się jednak zastanawiam - na ile to "radź sobie sama" jest wynikiem "twardej miłości" ... a na ile to po prostu skrzywdzone ego, które chce pokazać "aha... chciałaś to masz" - czyli wypij swoje piwo - Twój wybór Twoje konsekwencje itd itp.

"Nie dam Ci auta - abyś poczuła konsekwencje " - czyli koncentracja na drugiej osobie.

Ja Monti jestem zdania - że warto działać dla siebie - tak jak Ty czujesz - co będzie dla Ciebie dobre - po prostu.
Zrób tak, aby dla Ciebie było korzystniej... i żebyś Ty się dobrze z tym czuł.

(a nie, co ludzie pomyślą, co żona pomyśli, co rodzina, znajomi, trójkąty, czworokąty...)
Podzielam tę myśl. Tylko Monti będzie mógł rzetelnie ocenić, czy intencją jest własne ego, czy cokolwiek innego, a nawet wybrać tę intencję, którą chce realizować.

Może być tak, że prośba o samochód jest symptomatyczna. Nie tylko pokazuje tupet żony. Może gdyby żona usłyszała kiedyś "nie", to by już nie próbowała wychodzić ze swoim tupetem (a właściwie wchodzić na głowę). Może Monti ma zaniżone poczucie własnej wartości i jest to widoczne. Tym bardziej, że sam dostrzegł absurdalność prośby, a mimo to zgodził się. Zdarza się, że ludzie wykorzystują zwłaszcza tych, których najłatwiej.
vertigo
Posty: 242
Rejestracja: 30 mar 2018, 10:16
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: vertigo »

Aleksander pisze: 10 maja 2019, 12:32 Ja się jednak zastanawiam - na ile to "radź sobie sama" jest wynikiem "twardej miłości" ... a na ile to po prostu skrzywdzone ego, które chce pokazać "aha... chciałaś to masz" - czyli wypij swoje piwo - Twój wybór Twoje konsekwencje itd itp.
Bardzo dobra i celna intuicja. U mnie występuje łącznie i to pierwsze, i to drugie.

Ja w ogóle uważam, że po grzechu pierworodnym, gdy nastąpiło jakieś pęknięcie, rozbicie pierwotnej wewnętrznej spójności człowieka, nie ma praktycznie możliwości, by postawy, wybory były jednoznaczne, czyste, wolne od jakiegoś "ukrytego planu" (hidden agenda), nutki "czegoś pod spodem", bez polania choćby delikatnym sosem pychy, próżności, nadziei na przyszłą korzyść, itp.
Ludzie robią wszystko, aby siebie samych przekonać, że świat nie wygląda tak, jak wygląda naprawdę.
tata999
Posty: 1173
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: tata999 »

Monti pisze: 10 maja 2019, 14:38 A w tym przypadku postawieniem granicy sobie powinno być zaprzestanie przejmowania się tym (co jeszcze się nie udało).
Ta granica byłaby po coś. Nie po to, żeby zaprzestać przejmowania się tylko np. zapewnić sobie lepsze warunki do wzrostu. Może wybiegi stosowane przez żonę są dla Ciebie przytłaczające i trudno Ci się skupić na pracy, ułożeniu życia, przeszkadzają w pielęgnowaniu miłości do siebie, utrudniają wstanie z kolan itp. Może nic z tego nie jest adekwatne do Twojej sytuacji. Niemniej jednak zwracam uwagę, żeby uświadomić sobie spodziewany cel granicy, którą zamierza się postawić.
Monti
Posty: 1261
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Monti »

Dziękuję Wam za duże zainteresowanie tym, wydawałoby się, dość pobocznym wątkiem mojej historii. Wyraziłem jakiś (pewnie mało skuteczny) sprzeciw co do tej sytuacji, ale pole mojego działania w istocie jest niewielkie. W każdym razie jasno przedstawiłem swoje stanowisko. Żona napisała mi, że rozwód to tylko papierek (w tym sensie, że i tak już nie jesteśmy razem), na co ja odpisałem, że owszem, to tylko papierek, bo przed Bogiem zawsze będziemy małżeństwem.
Dość dziwna i nie do końca zrozumiała ta moja sytuacja, bo żony zazwyczaj odchodzą do jakichś konkretnych kowalskich, w których się w międzyczasie zakochały. A tutaj moja żona najpierw zerwała więzi małżeńskie, a dopiero później rozpoczęła poszukiwania. Coś ją musiało w tym małżeństwie uwierać na tyle, że podjęła to ryzyko. To jest dla mnie duża zagadka, bo starałem się być dobrym mężem (mimo moich wad).
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Jonasz

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Jonasz »

Monti też mi to dziwne.
Przecież tak realnie to wciąż jesteście razem tylko nie blisko.
A wynika to stąd ze pewne zachowania zony :
1. Niszczą .
2. Blokują przed kochaniem.
Oczywiście może być tak ze pewne zachowania zony wniknęły z Twoich błędnych zachowań.
Ale do licha usuwa się przeszkody a nie rozwiązuje węzeł.
Ostatecznie o ile rozumiem to przeglądając Wasz akt ślubu nie ma gwiazdki z podpunktem dla Pana Młodego zawierającym wpis o męczeństwie.
I do licha ciężkiego rosół i kurczak to nie odtrutka ani wynagrodzenie.
Sorki ale mnie trochę ciśnienie podskoczyło.
Ma wrażenie że Twoja żona bardziej tego nie widzi .
Może jaśniej i pełniej trzeba wyrazić stanowisko swoje?
tata999
Posty: 1173
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: tata999 »

Monti pisze: 10 maja 2019, 23:37 Dziękuję Wam za duże zainteresowanie tym, wydawałoby się, dość pobocznym wątkiem mojej historii. Wyraziłem jakiś (pewnie mało skuteczny) sprzeciw co do tej sytuacji, ale pole mojego działania w istocie jest niewielkie. W każdym razie jasno przedstawiłem swoje stanowisko. Żona napisała mi, że rozwód to tylko papierek (w tym sensie, że i tak już nie jesteśmy razem), na co ja odpisałem, że owszem, to tylko papierek, bo przed Bogiem zawsze będziemy małżeństwem.
Dość dziwna i nie do końca zrozumiała ta moja sytuacja, bo żony zazwyczaj odchodzą do jakichś konkretnych kowalskich, w których się w międzyczasie zakochały. A tutaj moja żona najpierw zerwała więzi małżeńskie, a dopiero później rozpoczęła poszukiwania. Coś ją musiało w tym małżeństwie uwierać na tyle, że podjęła to ryzyko. To jest dla mnie duża zagadka, bo starałem się być dobrym mężem (mimo moich wad).
Myślę, że komplikujesz. "Coś ją musiało w tym małżeństwie uwierać na tyle, że podjęła to ryzyko." - tym czymś była przysięga. Uwierała ją przysięga. I kropka.
Monti
Posty: 1261
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Monti »

Jonaszu, mam wrażenie, że wyraziłem swoje stanowisko wobec żony jasno. Napisałem, że przed Bogiem jesteśmy małżeństwem i w całości podtrzymuję to, co powiedziałem w dniu ślubu. Wcześniej też wyrażałem mój sprzeciw wobec jej postawy, ale odpowiedzią była agresja słowna i dalsze jawne okazywanie pogardy. Na ten moment nic więcej nie zdziałam. Żona nie jest zainteresowana żadną relacją ze mną. Jak się potoczy sprawa z ewentualnym kowalskim - zobaczymy. Nie spodziewam się jednak, żeby tam było nie wiadomo jak różowo, bo uważam, że na krzywdzie i grzechu nie da się nic dobrego zbudować. Poza tym, bez solidnego przepracowania tej postawy, także w kolejnym związku prędzej czy później będzie masakra.

Tata 999, przysięga na pewną ją uwierała, choć na to znalazła receptę - zmianę światopoglądu. Ale jak jest nam dobrze w związku, to ta przysięga nie uwiera. Dlatego uważam, że warto (na ile to możliwe) dotrzeć do tej pierwotnej przyczyny niezadowolenia z małżeństwa, które z czasem prowadzi do rozpadu więzi.
U mojej żony na pewno było mnóstwo zranień z domu rodzinnego. Teraz się trochę o tym dowiaduję, bo jak małżeństwo jej rodziców się rozpadło, to na jaw wyszły niektóre brudy. W ogóle, w tej rodzinie zdecydowana większość małżeństw się rozwiodła. Ale zamiast próbować tworzyć w miarę udany związek, ona postępuje jak córka alkoholika, która żeni się z alkoholikiem (bardzo częsty schemat).
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Jonasz

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Jonasz »

Monti pisze: 11 maja 2019, 19:43 Jonaszu, mam wrażenie, że wyraziłem swoje stanowisko wobec żony jasno. Napisałem, że przed Bogiem jesteśmy małżeństwem i w całości podtrzymuję to, co powiedziałem w dniu ślubu. Wcześniej też wyrażałem mój sprzeciw wobec jej postawy, ale odpowiedzią była agresja słowna i dalsze jawne okazywanie pogardy.
Monti przemyśl proszę jedną rzecz - porównaj moją wypowiedz wyżej a co Ty napisałeś.
W mojej nic nie ma o Panu Bogu ;)
Ma z tym jakiś problem fakt niezaprzeczalny .
Ale to relacja Pana Boga i Twojej żony. On sobie poradzi.

Wspominanie o tym może blokować ją emocjonalnie przed Tobą i negatywnie nastrajać - w Jej oczach możesz uchodzić za katotaliba, a dla mnie to normalka. ;)
Kiedyś ksiądz Twardowski napisał wiersz może nie dosłownie zacytuję:
Nie przyszedłem Pana nawracać ale powiedzieć że ufam Mu jak dziecko.
Czasem nasza postawa , słowa podejście wiedza relacje mogą być nawet obiektem zazdrości kogoś.
Ja tego nie mam nie umiem itp.
A reakcje są wtedy różne.
Monti pisze: 11 maja 2019, 19:43 Dlatego uważam, że warto (na ile to możliwe) dotrzeć do tej pierwotnej przyczyny niezadowolenia z małżeństwa, które z czasem prowadzi do rozpadu więzi.
Super.
Bardzo się cieszę.
Ja jak do tego dochodziłem to momentami miałem dość. Przerażało.
Ale tak naprawdę to poznałem dopiero wtedy swoją żonę. Najpierw siebie.
A potem naszą sytuację i zrozumiałem że stan wynikający jest logiczny i normalny.
Dno i wodorosty.
Monti pisze: 11 maja 2019, 19:43 U mojej żony na pewno było mnóstwo zranień z domu rodzinnego. Teraz się trochę o tym dowiaduję, bo jak małżeństwo jej rodziców się rozpadło, to na jaw wyszły niektóre brudy. W ogóle, w tej rodzinie zdecydowana większość małżeństw się rozwiodła. Ale zamiast próbować tworzyć w miarę udany związek, ona postępuje jak córka alkoholika, która żeni się z alkoholikiem (bardzo częsty schemat).


Może przyznasz że zgłupiałem ale przyznam Ci się że momentami miałem wrażenie że metodami przepraszam jak z buszu co prawda ale Twoja żona chciała Cie zabrać do Waszego domu.
Żebyś czasem nie został.
Motywacja że ho ho.

PS. Moja nie mając wzorów ani z domu poprawnych raz, po drugie nie sięgając w jakikolwiek sposób po te prawidłowe dwa próbowała metodami z pracy.
Nie no po latach stwierdzam ze na to powinien być jakiś paragraf normalnie...
A już w ogóle to szokiem było dla mnie odkrycie że w gruncie rzeczy jesteśmy tacy sami. Tylko ta ściana między nami.
Lawendowa
Posty: 7694
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Lawendowa »

Jonasz pisze: 11 maja 2019, 23:49
Monti pisze: 11 maja 2019, 19:43 U mojej żony na pewno było mnóstwo zranień z domu rodzinnego. Teraz się trochę o tym dowiaduję, bo jak małżeństwo jej rodziców się rozpadło, to na jaw wyszły niektóre brudy. W ogóle, w tej rodzinie zdecydowana większość małżeństw się rozwiodła. Ale zamiast próbować tworzyć w miarę udany związek, ona postępuje jak córka alkoholika, która żeni się z alkoholikiem (bardzo częsty schemat).
Może przyznasz że zgłupiałem ale przyznam Ci się że momentami miałem wrażenie że metodami przepraszam jak z buszu co prawda ale Twoja żona chciała Cie zabrać do Waszego domu.
Żebyś czasem nie został.
...w domu rodzinnym
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
tata999
Posty: 1173
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: tata999 »

Monti pisze: 11 maja 2019, 19:43
Tata 999, przysięga na pewną ją uwierała, choć na to znalazła receptę - zmianę światopoglądu. Ale jak jest nam dobrze w związku, to ta przysięga nie uwiera. Dlatego uważam, że warto (na ile to możliwe) dotrzeć do tej pierwotnej przyczyny niezadowolenia z małżeństwa, które z czasem prowadzi do rozpadu więzi.
Uporządkujmy. Rozpad więzi rozumiany jako dążenie do rozwodu ma przyczynę pierwotną jedną: pogarda dla przysięgi. Niezadowolenie z małżeństwa może mieć przyczyn wiele, np. błędne oczekiwania co do małżeństwa (przed ślubem). Niezadowolenie z tego, jak się między Wami układa(ło) to jeszcze inna (osobna) sprawa i też może mieć wiele przyczyn. Przy okazji przestrzegałbym przed pułapką "domyśl się", bo możesz się próbować domyślać (dręczyć) w nieskończoność. Wiem, że łatwo powiedzieć, trudniej zrobić.
Wiedźmin

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Wiedźmin »

tata999 pisze: 12 maja 2019, 2:22 [...] Uporządkujmy. Rozpad więzi rozumiany jako dążenie do rozwodu ma przyczynę pierwotną jedną: pogarda dla przysięgi.[...]
tata999 - rozumiem, że Ty tak masz.

Jednak sądzę, że wiele osób w ogóle o przysiędze w owym trudnym czasie nie pamięta (lub nie chce pamiętać)

Pierwotnej przyczyny upatrywałbym w:

- poczuciu bycia niekochanym (niekochaną)
- poczuciu bycia nieszczęśliwym (nieszczęśliwą)
- poczuciu, że szczęście leży "na zewnątrz" i "ja też mam prawo być szczęśliwym (szczęśliwą)" z kimś tam

Bo to raczej nie jest tak, że młoda para bierze ślub... jest dobrze dobrze dobrze... potem jedno z dwojga stwierdza - ok, od dziś będę czuć pogardę dla przysięgi... zaczyna ją czuć - no i później dopiero następuje rozluźnianie więzi... poczucie niekochania itd itp.
Monti
Posty: 1261
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Monti »

Wydaje mi się, że godząc się na budowę domu w wystarczający sposób zamanifestowałem, że chce definitywnie wyjść z domu rodzinnego (chociaż od lat już tam nie mieszkam). Kiedyś też zaproponowałem, że możemy się przeprowadzić do jej miejscowości rodzinnej. Chciałem w ten sposób pokazać, że nie jestem przywiązany do miejsca, w którym żyjemy. Jedyne, z czym nie mogłem się pogodzić, to zerwanie relacji z rodzicami, bo to po prostu byłoby nie w porządku i zupełnie bezpodstawne.
Zresztą, teraz to już nie ma znaczenia, bo mimo, że spełniałem kolejne (niektóre zupełnie absurdalne) żądania żony, byłem wciąż pogardzany jako mężczyzna i człowiek. Dlatego mam poczucie, że to wszystko były tylko preteksty, szukanie zaczepki. Skąd to się wzięło? Nie wiem.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
tata999
Posty: 1173
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: tata999 »

Aleksander pisze: 12 maja 2019, 9:49
tata999 pisze: 12 maja 2019, 2:22 [...] Uporządkujmy. Rozpad więzi rozumiany jako dążenie do rozwodu ma przyczynę pierwotną jedną: pogarda dla przysięgi.[...]
tata999 - rozumiem, że Ty tak masz.
Myślę, że napisałem obiektywnie. Jako obiektywne nie tylko do mnie się to stosuje.
Aleksander pisze: 12 maja 2019, 9:49Jednak sądzę, że wiele osób w ogóle o przysiędze w owym trudnym czasie nie pamięta (lub nie chce pamiętać)
Właśnie. A gdyby pamiętała to szukałaby innej drogi niż rozwód (nie mylić z separacją i innymi możliwościami).
Monti
Posty: 1261
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Monti »

Co za dzień. Przed chwilą dostałem telefon do żony, która chyba ciągle jest wzburzona po naszej piątkowej wymianie zdań. Ciągle powtarzała, że nie jest moją żoną, nic nas nie łączy, nie kocha mnie itp. Żądała też, żebym więcej jej nie pisał takich rzeczy (tzn. że jestem jej mężem), straszyła niebieską kartą. Na moje słowa o przysiędze mówiła, że ona przysięgała innemu człowiekowi itp.
Zarzuciła mi też, że wyprowadzając się "uciekłem do mamy". Odpowiedziałem, że nie wytrzymałem pogardzania mną, ale jeśli tylko zechce, w każdej chwili mogę wrócić.
Masakra...
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
renta11
Posty: 846
Rejestracja: 05 lut 2017, 19:20
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: renta11 »

Monti

Twoje działania w mojej subiektywnej ocenie miały charakter przysłowiowego rzucania "pereł przed wieprze". To strasznie brzmi, ale znaczy ni mniej ni więcej aniżeli to, że z różnych powodów (np. niedojrzałości, zamknięcia się, amoku itd) ta druga osoba nie może tych pięknych darów przyjąć, ani ich uszanować. Co więcej dary te powodują tylko wzrost pogardy dla darczyńcy, bo odczytywane są jako jego słabość, a nie siła, miłość, wiara. Niestety. Jezus miał wgląd w duszę człowieka i umiał idealnie ocenić, dla kogo jakie dary są najlepsze.
Pomódl się więc o rozeznanie, jakimi darami obdarowywać Twoją żonę tak, aby umiała w tym momencie je przyjąć i uszanować. A jeśli nie ma takowych, to jak wyznaczać granicę dla obrony siebie, swojej wiary w chrześcijański sposób.
Wiem, że naczelnym Twoim celem jest dobry kontakt z synem. Ale nie może to być zakładnikiem dla dalszego podkładania się, ulegania bezzasadnym prośbom i szantażom. To bardzo trudne, bo jest to balansowanie na linie. Widać jakieś korzyści Ty osobiście z tego masz (np. chwilowy święty pozorny spokój? - tak strzelam).
Pamiętaj jednak, że Twój syn na Ciebie patrzy i od Ciebie się uczy.
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
ODPOWIEDZ