Pornografia i masturbacja - dyskusja ogólna

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Ukasz

Pornografia i masturbacja - dyskusja ogólna

Post autor: Ukasz »

marylka pisze: 06 maja 2019, 14:29 A jeszcze na koniec zapytam, bo ja nie doczytałam tu na forum a może jednak jest tu taki forumowicz

Czy ktos ma współmałżonka uzależnionego i on sam z siebie - bez postawienia twardych granic - jedynie widzac miłość, akceptacje i bezwarunkowa zgode na jego czyny - poszedł na terapię?
Przerwał nałóg?
Jest trzeźwy do dziś?

Ja obstaje przy takiej twardej postawie tylko dlatego, że nie znam ani jednego takiego.
Ale może sie myle. I z checia poznam taka historie
Ja sam byłem uzależniony - przez ponad 30 lat. Od ponad półtora roku jestem wolny. Również w myślach. Bez napięcia, walki.
W gdy narastał kryzys, nasilało się też uzależnienie. Wciąż jednak utrzymywało się współżycie z żoną. Widząc jej coraz wyraźniejsze, na koniec wręcz ostentacyjne wycofanie się emocjonalne, patrzyłem ze zgrozą na to, jak wynaturzają się te nasze zbliżenia. Nie potrafiłem z nich zrezygnować, bo byłem przekonany, że wtedy nałóg pochłonie mnie zupełnie. Stopniowo jednak zmierzałem do postawienia granicy sobie i wreszcie to się stało. To był dla mnie skok w ciemność, w otchłań. Zrobiłem to, bo miałem pewność, że tak należy, i żadnego pomysłu, jak ja sobie w tym poradzę.
I wtedy, w sytuacji praktycznego uznania swojej całkowitej bezsilności, Bóg cudownie mnie uzdrowił. Tak po prostu. Pewnego dnia uświadomiłem sobie, że pokusa minęła i po prostu nic mnie nie "zmusza" do tego. Bez żadnej walki z mojej strony. Teraz po prostu uważam, żeby nie robić głupot i nie stracić skarbu, jaki dostałem, ale to przychodzi w zasadzie lekko i bez wysiłku.
Przez te poprzednie 30 lat to była nieustanna, wyniszczająca walka z samym sobą. Ból, wstręt do siebie, nakładana sobie samemu pokuta za każdym upadkiem, żal, i powrót do grzechu, czasem po miesiącu, czasem następnego dnia. Nigdy się nie poddałem i do wspomnianego uzdrowienia trwałem w zniewoleniu.
To wszystko nie miało nic wspólnego z postawą mojej żony. Wiedziała o tym, że mam problem, i nie chciała, żebym się przyznawał w razie upadku. Ja uważałem, że nie mam prawa obarczać jeszcze jej swoim brudem. Nie tylko nie stawiała tu żadnych granic, ale nawet w pewnym momencie uznała masturbację za coś dobrego. Przekonałem ją, że jest inaczej.
Tyle w odpowiedzi na wezwanie Marylki, żeby podać przypadek wyjścia z uzależnienia bez twardej postawy współmałżonka.

Nie wiem, czy mam pełną świadomość zła, jakie wyrządzałem sobie, mojej żonie i mojemu małżeństwu. Wiem, że to jest część mojej współodpowiedzialności za kryzys. Jednocześnie mimo to nie było u mnie pewnych rzeczy, które tu są opisywane jako nierozłącznie związane z masturbacją i pornografią.
Nigdy nie doprowadziło mnie to do żadnych prób szukania zdrady w realu. Nigdy do żadnej nie doszło. Nie chodzi tylko o współżycie: nigdy nie dotknąłem w sposób erotyczny czy z taką intencją innej kobiety. Gdy byłem nastolatkiem i już był onanizm, a jeszcze nie wiedziałem, na czym polega współżycie, zdarzyło mi się kilka razy patrzeć pożądliwie na spotkaną kobietę. Od czasu pierwszego zakochania, na kilka lat przed poznaniem mojej (przyszłej) żony, już nie. Jeżeli łapałem się na tym, że coś takiego się we mnie rodzi, to gasiłem to w zarodku i zawsze się to udawało. Nigdy też nie wyobrażałem sobie, że zdradzam moją żonę. Wiem, że to wszystko brzmi dziwnie – ale tak dziwnie u mnie było. Jeżeli wyobrażałem sobie jakieś sytuacje, to albo nie umieszczałem tam siebie albo już nas oboje. Nigdy się nie zdarzyło, że mając wybór między bliskością z moją żoną a zaspokajaniem samego siebie wybierałem to drugie; nie zdarzało się również, że nie mogłem odpowiedzieć na zaproszenie żony, bo sam już siebie zaspokoiłem.
Gdy uzyskałem dostęp do sieci i tym samym do pornografii, początkowo szukałem tam różnych wynaturzeń, ale dość szybko nabrałem wstrętu i oglądałem już „tylko” zwykły seks. Potem zacząłem tam wręcz wyłuskiwać okruchy – oczywiście sztucznej, zagranej – czułości, bo chciałem dotknąć choć takiej namiastki.
Pewnie wygląda to na wybielanie siebie i może nawet na relatywizowanie grzechu. Piszę to po to, aby podzielić się doświadczeniem tego uwikłania: jak ono może być różne, jak można jakoś walczyć tkwiąc w tym i jak można w tej sytuacji jeszcze bardziej się upodlić. To nigdy nie jest białe ani nawet jasne, ale są to różne odcienie ciemnej szarości, a nie jednolita czerń. Że nie jest ważne tylko to, czy ktoś już całkiem zerwał, czy jeszcze nie, ale także to, jak z tym walczy. Z perspektywy czasu widzę, jak ważna była każda minuta, kiedy opierałem się pokusie, i każda, której już nie dotrwałem. I mam takie przekonanie, że gdybym kiedykolwiek przestał walczyć i się poddał, to Pan nie mógłby mnie uzdrowić.
Wiedźmin

Re: Pornografia i masturbacja

Post autor: Wiedźmin »

Ukasz pisze: 12 maja 2019, 23:48
[...] I wtedy, w sytuacji praktycznego uznania swojej całkowitej bezsilności, Bóg cudownie mnie uzdrowił. Tak po prostu. [...]
Dzięki za opisanie swojej historii Ukasz.

Wiesz - u mnie historia wyglądała nieco inaczej... z tym, że zbieżny efekt końcowy.

Ja jednak daleki jestem od mieszania w to Boga i upatrywania się cudu uzdrowienia.

Ja myślę, że zdecydowanie pomogła tu sama natura... i jednak, statystycznie rzecz ujmując, malejące z wiekiem u mężczyzn libido.
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Pornografia i masturbacja

Post autor: marylka »

Ukasz pisze: 12 maja 2019, 23:48
marylka pisze: 06 maja 2019, 14:29 icz

Czy ktos ma współmałżonka uzależnionego i on sam z siebie - bez postawienia twardych granic - jedynie widzac miłość, akceptacje i bezwarunkowa zgode na jego czyny - poszedł na terapię?
Przerwał nałóg?
Jest trzeźwy do dziś?


Ja obstaje przy takiej twardej postawie tylko dlatego, że nie znam ani jednego takiego.
Ale może sie myle. I z checia poznam taka historie
Ja sam byłem uzależniony - przez ponad 30 lat. Od ponad półtora roku jestem wolny.
[....]
To wszystko nie miało nic wspólnego z postawą mojej żony. Wiedziała o tym, że mam problem, i nie chciała, żebym się przyznawał w razie upadku. Ja uważałem, że nie mam prawa obarczać jeszcze jej swoim brudem. Nie tylko nie stawiała tu żadnych granic, ale nawet w pewnym momencie uznała masturbację za coś dobrego. Przekonałem ją, że jest inaczej.
Tyle w odpowiedzi na wezwanie Marylki, żeby podać przypadek wyjścia z uzależnienia bez twardej postawy współmałżonka.
Ukaszu...dziękuje za świadectwo
Nie jestes przykladem na moje pytanie, bo w czasie, kiedy Ty zaczynałes trzeźwieć Twoja żona wycofala sie emocjonalnie i fizycznie z Waszego zwiazku.
Zerknelam na Twoj wątek i dokladnie od 1,5 roku, kiedy jestes wolny od nałogu - jest założony - czyli mega ostra faza Waszej relacji.
Czyli -wnioskuje, że Twoja żona owszem, nie postawila Ci granic w sprawie nałogu, ale poszukala innego wyjscia. Opuscila Wasz zwiazek. Nie pokazywala Ci miłosci i dobroci a tego ja szukam przypadku.
Wiec w Twoim trzeźwieniu ja jednak widze że to ma mocny zwiazek z postawą żony.

Ale to mniej ważne jest.
O czyms innym chciałam napisać
Zobacz - minęło 1, 5 roku jak jestes trzeźwy.
Sam piszesz, że przez 30 lat raniłeś żone poprzez Twoj nałóg. I nie pisz, że nie, bo w tym czasie współżyliscie, bo to śmieszne by było jako dowod, że było "normalnie"
30 lat....
W Twoim wątku pisałeś wczoraj, że masz dosć....bo żona po paru miesiacach puszcza oko do innych i w innych szuka potwierdzenia swojej kobiecosci...

Żeby byla jasnosć...też nie podoba mi sie zachowanie Twojej żony. Natomiast bardziej ja rozumiem. Przez 30 lat ważne byly dla Ciebie inne kobiety. To one były zgrabniejsze seksowniejsze pociagajace. I to wszystkie jakie na tasme sie napatoczyły. Byle nie żona. To inne poxądałeś. Nie ją. A ona - jak każda kobieta chciala byc podziwiana pożądana wywoływać zachwyt.
Nie potrafila walczyć. Przez te 30 lat znalazla inne rozwiazanie. Nauczyla sie, że inni widza w niej kobietę. Wszyscy tylko nie Ty.
Widzisz?
Nauczyla sie od Ciebie tego samego!
Warto to sobie wszystko uświadomic piszac pozwy i wnioski o separacje rozdzielnosci i eksmisje, wydalenia przymusowe.....
Ty byłes chory przez 30 lat
Ona po 30 latach "wysiadła". Przez przynajmniej 25 lat była z Twoja choroba. Bo pisales że od 6 lat macie już kryzys w pierwszym wątku
Teraz ona choruje
Co zrobisz?
Zaraziłes ja Ukasz...
I co?
Do jakich wnioskow doszedłeś?
Powiedziałes żonie, e ją poinfirmujesz co zrobisz.
Powiedzialeś już?

Ja Ci pisze Ukasz co czuje kobieta widzac lub majac świadomosć że jej maż tylko czeka żeby żona wreszcie mu dala spokój, żeby opuscila dom, poszla przed tv do koleżanek...bo wtedy...on będzie mial uczte dla oka i ciala. I spokoj. I TEGO on tylko chce.a ona?
Nie jest mu do prawdziwego szcześcia potrzebna
Wszystkie inne - tylko nie ona
Ona bedzie potrzebna jak mi sie dziura w gaciach zrobi - oooo to ja wtedy zawolam
Powinna byc szcześliwa, że ja wtedy bedę potrzebował
A on? Posprzata ugotuje zakupy, nawet z nia powspółżyje - wszystko zrobi. Byle tylko mu dala spokój!. Jemu też się cos od życia należy!

Tak kobiety widza postawe męża jakbys chcial napisać, że nie zaniedbywaleś swoich obowiazkow i Twoj nałóg nie wpływał negatywnie na Wasz zwiazek

Przepraszam Cie autorko, że w Twoim wątku ale to ważne dla mnie było. Mam nadzieje, że i Ty coś z tego wyniesiesz :)
Pozdrawiam
Wiedźmin

Re: Pornografia i masturbacja

Post autor: Wiedźmin »

marylka pisze: 13 maja 2019, 9:00
[...] Przez 30 lat ważne byly dla Ciebie inne kobiety. [...]
Nauczyla sie od Ciebie tego samego! [...]

Aha - brakuje tylko - " ... i tym zepchnąłeś ją w przepaść zdrady"

Może żeby zobrazować, jak mocno jednak oceniasz i stawiasz diagnozę i to chyba jednak zbyt surową, to pozwól, że zastosuję podobną narrację - ale względem Ciebie.

Odwróć proszę sytuację Marylko... - o ile pamiętam, mąż Cię zdradził.

Może dla Ciebie przez 10,20 lat byli ważni dla Ciebie inny mężczyźni, nie mąż!
Może mąż nauczył się od Ciebie niezdrowych zachowań, od Ciebie samej!
Może Ty byłaś chora i swoją chorobą zepchnęłaś męża w otchłań zdrady!

marylka pisze: 13 maja 2019, 9:00 [...] Ty byłes chory przez 30 lat
[...] Zaraziłes ja Ukasz...
[...] Ja Ci pisze Ukasz co czuje kobieta widzac lub majac świadomosć [...]

Z całym szacunkiem, ale Ty piszesz Marylko co czuje (czuła?) konkretna kobieta: Marylka...
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Pornografia i masturbacja

Post autor: marylka »

Aleksander pisze: 13 maja 2019, 9:24
Aha - brakuje tylko - " ... i tym zepchnąłeś ją w przepaść zdrady"
Chyba wiem czemu tak zareagowales na moj post Aleks....
Aleksander pisze: 13 maja 2019, 8:30 Wiesz - u mnie historia wyglądała nieco inaczej... z tym, że zbieżny efekt końcowy.
A i efekty w postaci zdrad żony sa podobne....

Może Aleks jednak jest COŚ w tym co piszę...może to też czujesz i może dlatego taka reakcja...

Może nie ma co od razu odpalac karabinu i strzelać ślepakami tylko warto pomyśleć....jakieś wnioski wyciagnać?
Aleksander pisze: 13 maja 2019, 9:24 Z całym szacunkiem, ale Ty piszesz Marylko co czuje (czuła?) konkretna kobieta: Marylka...
Również z szacunkiem Alku, ale to nie Ty masz kontakt z kobietami, ktorych meżowie tkwia w nałogu. No chyba że należysz do s-anon i w realu i w necie i masz staly kontakt z takimi kobietami.
Jeśli tak - to przepraszam.
Jeśli tak to może...podziel sie co wiesz - jak czują sie kobiety?
tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Pornografia i masturbacja

Post autor: tata999 »

marylka pisze: 13 maja 2019, 10:37
Aleksander pisze: 13 maja 2019, 9:24
Aha - brakuje tylko - " ... i tym zepchnąłeś ją w przepaść zdrady"
Chyba wiem czemu tak zareagowales na moj post Aleks....
Po co te podteksty? Zabijają dialog i nie przenoszą wystarczającego szacunku dla rozmówcy. Spodziewałbym się, że ludzie po przejściach, obyci i katoliccy tacy, jak tutaj na forum, w szczególnie przyjazny i wrażliwy sposób potrafią przekazywać myśli.
marylka pisze: 13 maja 2019, 10:37
Aleksander pisze: 13 maja 2019, 9:24 Z całym szacunkiem, ale Ty piszesz Marylko co czuje (czuła?) konkretna kobieta: Marylka...
Również z szacunkiem Alku, ale to nie Ty masz kontakt z kobietami, ktorych meżowie tkwia w nałogu. No chyba że należysz do s-anon i w realu i w necie i masz staly kontakt z takimi kobietami.
Jeśli tak - to przepraszam.
Jeśli tak to może...podziel sie co wiesz - jak czują sie kobiety?
Jeśli jest to interesujące, to dorzucę swoje 2 grosze w tym temacie. Mam "kontakt z kobietami, których mężowe tkwią w nałogu [masturbują się - mój przypis]". Nie są to odosobnione przypadki. Nie należę do s-anon Nie wiem, co czują żony, ale trwają w małżeństwach wiele lat, uchodzą za szczęśliwe pary i tak twierdzą o sobie. Na marginesie mam kontakt też z kobietami, które przyznały się do masturbacji.

Każdy nałóg jest z definicji zły. Masturbacja, choć nie musi być nałogiem, jest potępiana przez wiarę katolicką. Nauka ma raczej neutralne podejście do tego. Nie wiem, czy jest miejsce do dyskusji na tym polu. Przy tym łatwo o dygresje i urażenie kogoś.
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Pornografia i masturbacja

Post autor: s zona »

tata999 pisze: 13 maja 2019, 15:15
Jeśli jest to interesujące, to dorzucę swoje 2 grosze w tym temacie. Mam "kontakt z kobietami, których mężowe tkwią w nałogu [masturbują się - mój przypis]". Nie są to odosobnione przypadki. Nie należę do s-anon Nie wiem, co czują żony, ale trwają w małżeństwach wiele lat, uchodzą za szczęśliwe pary i tak twierdzą o sobie. Na marginesie mam kontakt też z kobietami, które przyznały się do masturbacji.

Każdy nałóg jest z definicji zły. Masturbacja, choć nie musi być nałogiem, jest potępiana przez wiarę katolicką. Nauka ma raczej neutralne podejście do tego. Nie wiem, czy jest miejsce do dyskusji na tym polu. Przy tym łatwo o dygresje i urażenie kogoś.
Tato999,
nie moge sie zgodzic z Toba .. tzn moje odczucia , jako kobiety sa diametralnie rozne ..

U nas kiedys zaczelo sie od czytania satyrycznego pisma " Karuzeli " , nie ma juz jej na rynku , wiec moze byc z tytulem .. potem maz przyniosl jakies " swierszczyki od kolegii " to byl - wtedy- towar spod lady .. skonczyl zywot w piecu , jeszcze nie byl gazowy..
Ale do czego zmierzam .. ja czulam sie podle , jesli maz " slini sie do panienek " , w bieliznie na ktora ,nie moglam sobie wtedy pozwolic - tylko Pewex za bony ...
Minelo tyle lat a dla mnie , to nie sa fajne uczucia, gdy wiem , ze maz majac wtedy swieza , ladna zone korzystal z substytotow ..
A ,ze skonczylo to sie zle , to tylko reazkcja domina ..tzn w naszym przypadku ..
Teraz pod wplywem ostrych granic z separacja wlacznie maz wycofal sie .. modle sie , zeby udalo mu sie w tym wytrwac ..

Ale moze " sasiedzi" maja inaczej .. nwm , dla mnie jako kobiety to jest swinstwo , jesli maz majac interesujaca zone zaspokaja oczy i nie tylko na osobach trzecich ...

Ps a " trwac i uchodzic za szczesliwe " to jednak nie to samo , co byc szczesliwymi ...
tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Pornografia i masturbacja

Post autor: tata999 »

s zona pisze: 13 maja 2019, 16:59
tata999 pisze: 13 maja 2019, 15:15
Jeśli jest to interesujące, to dorzucę swoje 2 grosze w tym temacie. Mam "kontakt z kobietami, których mężowe tkwią w nałogu [masturbują się - mój przypis]". Nie są to odosobnione przypadki. Nie należę do s-anon Nie wiem, co czują żony, ale trwają w małżeństwach wiele lat, uchodzą za szczęśliwe pary i tak twierdzą o sobie. Na marginesie mam kontakt też z kobietami, które przyznały się do masturbacji.

Każdy nałóg jest z definicji zły. Masturbacja, choć nie musi być nałogiem, jest potępiana przez wiarę katolicką. Nauka ma raczej neutralne podejście do tego. Nie wiem, czy jest miejsce do dyskusji na tym polu. Przy tym łatwo o dygresje i urażenie kogoś.
Tato999,
nie moge sie zgodzic z Toba .. tzn moje odczucia , jako kobiety sa diametralnie rozne ..
Doceniam, że podzieliłaś się swoimi odczuciami. Być może z mojej wypowiedzi wybrzmiało, jakbym napisał, że mam inne odczucia, jednakże moim celem było raczej powstrzymanie się od oceny. Chciałem jedynie przekazać, co obserwuję/słyszę u innych. Myślę, że tajemnicą poliszynela jest to, jak powszechnym zjawiskiem jest masturbacja (nawet nie trzeba aproxymować liczbą s**shopów).
s zona pisze: 13 maja 2019, 16:59 Ps a " trwac i uchodzic za szczesliwe " to jednak nie to samo , co byc szczesliwymi ...
Starannie dobierałem wyrazy, dlatego właśnie.
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Pornografia i masturbacja

Post autor: marylka »

tata999 pisze: 13 maja 2019, 17:18
s zona pisze: 13 maja 2019, 16:59 Ps a " trwac i uchodzic za szczesliwe " to jednak nie to samo , co byc szczesliwymi ...
Starannie dobierałem wyrazy, dlatego właśnie.
Tata999 - to co w koncu chciales napisac? Ta Twoja znajoma para a dokladniej żona jest szcześliwa, że maż sie zaspokaja nie przy niej czy nie?
Jak Ci sie zwierzała?
Bo ja już nie kumam
Zrozumialam, że wypowiadasz sie, że znasz małżeństwo, nawet wiecej ich jest
że zaspokajanie facetow przed porno czy przez nich samych nie stwarza problemu ani im samym ani żonom. Wrecz odwrotnie - tryskaja szcześciem, które Ty obserwujesz.
No to jak jest?
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13317
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Pornografia i masturbacja

Post autor: Nirwanna »

tata999 pisze: 13 maja 2019, 15:15
marylka pisze: 13 maja 2019, 10:37
Aleksander pisze: 13 maja 2019, 9:24
Aha - brakuje tylko - " ... i tym zepchnąłeś ją w przepaść zdrady"
Chyba wiem czemu tak zareagowales na moj post Aleks....
Po co te podteksty? Zabijają dialog i nie przenoszą wystarczającego szacunku dla rozmówcy. Spodziewałbym się, że ludzie po przejściach, obyci i katoliccy tacy, jak tutaj na forum, w szczególnie przyjazny i wrażliwy sposób potrafią przekazywać myśli.
Moderacja w komentarzu zapewne użyłaby innych słów, ale generalnie wspiera i oklaskuje ten kierunek wypowiedzi - przyjazny i wrażliwy. Często też o niego apeluje i cieszy się, gdy potrzeby forumowiczów są zbieżne. :-)
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Wiedźmin

Re: Pornografia i masturbacja

Post autor: Wiedźmin »

marylka pisze: 13 maja 2019, 10:37
Aleksander pisze: 13 maja 2019, 8:30 Wiesz - u mnie historia wyglądała nieco inaczej... z tym, że zbieżny efekt końcowy.
A i efekty w postaci zdrad żony sa podobne....
Dość wygodne uproszczenie... ale je również można odwrócić.
99-100% kobiet masturbowało się raz lub więcej.

Równie śmiało zasugerujesz Marylko, że to jest przyczyną (rodzi efekt w postaci) zdrad mężów?
Ukasz

Re: Pornografia i masturbacja

Post autor: Ukasz »

Marylko,
na pytanie i uwagi do mojej historii odpowiedziałem w swoim wątku, viewtopic.php?f=10&t=541&start=930
Tu o masturbacji i pornografii.
Zgadzam się z Tobą, że stanowcza postawa żony (lub męża, bo to nie jest problem tylko jednej płci) jest cenna i pewnie zazwyczaj właściwa. Sądzę, że bardzo mi jej brakowało. Może nie tkwiłbym w tym tak długo, gdyby moja żona postawiła granicę w tej sprawie. Jakąkolwiek.
Ponownie jednak przestrzegam przed generalizowaniem i upychaniem tego w proste i sztywne schematy. Że skoro jest masturbacja, to musi być to, i to, i to. Nie musi.
marylka pisze: 13 maja 2019, 9:00 Przez 30 lat ważne byly dla Ciebie inne kobiety. To one były zgrabniejsze seksowniejsze pociagajace.
Nie, nigdy nie były.
marylka pisze: 13 maja 2019, 9:00 Byle nie żona. To inne poxądałeś. Nie ją. A ona - jak każda kobieta chciala byc podziwiana pożądana wywoływać zachwyt.
Nie. Dokładnie odwrotnie. Tylko ją pożądałem, podziwiałem, i tylko jej to wyrażałem.
marylka pisze: 13 maja 2019, 9:00 Ja Ci pisze Ukasz co czuje kobieta widzac lub majac świadomosć że jej maż tylko czeka żeby żona wreszcie mu dala spokój, żeby opuscila dom, poszla przed tv do koleżanek...bo wtedy...on będzie mial uczte dla oka i ciala. I spokoj.
Nie. Nigdy. Nigdy nie chciałem zostać sam, nie chciałem, żeby ona gdzieś wyszła, żebym jak mógł sam siebie zaspokoić. Nigdy nie chciałem, żeby dała mi spokój, bo wolę swoją wyobraźnię lub obraz na ekranie. I nie chodziło o inne kobiety: pornografia pojawiła się dopiero pod koniec tego okresu uzależnienia, wcześniej była tylko właśnie moja wyobraźnia. I często ona, żona, w tych wyobrażeniach. Nie w realu, bo zdarzało się to tylko wtedy, gdy nie mogłem przeżyć tego z nią. A jeśli nie tego, to choćby jakiegoś okruchu.
Gdy w bezsenną noc szarpałem się sam ze sobą leżąc obok niej w łóżku, wystarczyło, że przez sen odwróciła się w moją stronę, objęła mnie ręką, lub nawet po prostu poczułem jej oddech, żeby całe to napięcie pryskało jak bańka mydlana. Jeden jej gest, jedno słowo, spojrzenie wystarczało, żeby wszelkie pokusy poza nią rozpływały się w nicość.
I to wcale nie znaczy, że ten brak jej w jakikolwiek sposób mnie usprawiedliwiał. Ślubowałem jej wierność, miłość i uczciwość małżeńską aż do śmierci, a nie tak długo, jak mnie będzie trzymać za ręką, czule patrzyć i mówić. Zawsze. I to łamałem - ale nigdy dlatego, że wolałem inne lub wyobrażenia o nich.
Nie wiem Marylko, jak to wygląda czy wyglądało u innych, ale u mnie nie było tak, jak piszesz.

I rady proste jak konstrukcja cepa, zwykle skuteczne, mogą w konkretnym przypadku zaszkodzić.
Przestrzegam też przed patrzeniem na człowieka przez pryzmat tego grzechu. Jest wyjątkowo obrzydliwy, ale to jest uczynek, a nie człowiek. Człowiek nadal jest dobry i nadal Bóg go kocha. Takim, jaki jest. I taki zaplątany człowiek też może kochać: ułomnie, na swoją pokraczną miarę, ale kochać. I nikt nie ma prawa go oceniać - jako człowieka.

W moim przypadku wyjście z uzależnienia nie miało nic wspólnego z postawą żony. Ona wycofała się emocjonalnie ze związku 7 lat temu. Półtora roku temu to ja zrezygnowałem ze współżycia i wyprowadziłem się, nie ona. Potem dowiedziałem się o Sycharze i o forum. A uzdrowienie nastąpiło jeszcze trochę później.
Aleksander pisze: 13 maja 2019, 8:30 Ja jednak daleki jestem od mieszania w to Boga i upatrywania się cudu uzdrowienia.

Ja myślę, że zdecydowanie pomogła tu sama natura... i jednak, statystycznie rzecz ujmując, malejące z wiekiem u mężczyzn libido.
Aleksandrze, dziękuję za obronę przed "atakiem" Marylki - ale nie jest ona konieczna. Przyjmuję do wiadomości, że jesteś daleki od mieszania Boga do czegokolwiek, ale właśnie tu się różnimy. Jest takie przysłowie, że niech ślepi nie rozmawiają o kolorach. Brzmi brutalnie, ale tu bardzo pasuje. Cud to taki znak, który można dostrzec przez wiarę. Ja go dostrzegam bardzo wyraźnie.
Moje libido ma się świetnie. Pragnienie pieszczot z żoną jest jeszcze silniejsze niż lata temu. Znikł natomiast pociąg do zastępowania tego samozaspokojeniem i podglądactwem.
tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Pornografia i masturbacja

Post autor: tata999 »

marylka pisze: 13 maja 2019, 20:43
tata999 pisze: 13 maja 2019, 17:18
s zona pisze: 13 maja 2019, 16:59 Ps a " trwac i uchodzic za szczesliwe " to jednak nie to samo , co byc szczesliwymi ...
Starannie dobierałem wyrazy, dlatego właśnie.
Tata999 - to co w koncu chciales napisac?
Dokładnie to, co napisałem.
marylka pisze: 13 maja 2019, 20:43 Ta Twoja znajoma para a dokladniej żona jest szcześliwa, że maż sie zaspokaja nie przy niej czy nie?
Jak Ci sie zwierzała?
Bo ja już nie kumam
Zrozumialam, że wypowiadasz sie, że znasz małżeństwo, nawet wiecej ich jest
że zaspokajanie facetow przed porno czy przez nich samych nie stwarza problemu ani im samym ani żonom. Wrecz odwrotnie - tryskaja szcześciem, które Ty obserwujesz.
No to jak jest?
Oni twierdzą, że im to nie przeszkadza lub nawet traktują jako urozmaicenie, "zastępstwo" na czas rozłąki (przerwy) itp. Czy obserwuje ich szczęście z tego powodu? Nie sądzę, żebym był w stanie sprawdzić, czy to z tego powodu są szczęśliwi.

Rozumiem, że sytuacja kiedy jedno ucieka do tego, a drugie chodzi zlekceważone jest nieprzyjemna i mi również wydaje się niezdrowa.
lena50
Posty: 1391
Rejestracja: 17 sie 2017, 0:29
Płeć: Kobieta

Re: Pornografia i masturbacja

Post autor: lena50 »

Malina....
Kiedyś wyobrażałam sobie jakie kobiety mu się podobają, że pewnie są dużo ładniejsze, mają wielkie biusty, są wyuzdane, wulgarne...Jakie ogląda pozycje, co go może podniecać...Że pewnie są lepsze ode mnie, bardziej odważne, dzikie..
Też tak miałam i wiesz co zrobiłam?.....na jeden wieczór stałam się taką odważną, wyuzdaną,wulgarną,dziką(jak te prostytutki do których chodził)......i....mój mąż prosił żebym przestała,płakał.
Oni nie chcą żebyś była taka jak one.
Dlaczego o tym piszę?......żebyś nie myślała że jesteś gorsza,to nie Twoja wina.
To nie Twój problem ,to problem Twojego męża.
Aleksander pisze: 13 maja 2019, 9:24 Aha - brakuje tylko - " ... i tym zepchnąłeś ją w przepaść zdrady"
Niestety ale tak.

Aleksander....
Z całym szacunkiem, ale Ty piszesz Marylko co czuje (czuła?) konkretna kobieta: Marylka...
Gwarantuje Ci Aleksandrze ,że w tej kwesti każda kobieta czuje to samo.
lena50....dawniej lena
lena50
Posty: 1391
Rejestracja: 17 sie 2017, 0:29
Płeć: Kobieta

Re: Pornografia i masturbacja

Post autor: lena50 »

Pisanie,że mam znajomych którzy doświadczyli jest.....nie powiem bo by nie zbanowano.
lena50....dawniej lena
ODPOWIEDZ