Małżeństwo w rozsypce

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Jonasz

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Jonasz »

Monti pisze: 12 maja 2019, 13:46 Odpowiedziałem, że nie wytrzymałem pogardzania mną, ale jeśli tylko zechce, w każdej chwili mogę wrócić.
Myślę że w końcu padło wyjaśnienie stanowisk.
A w zasadzie protokół rozbieżności.
Ty chroniłeś siebie i wybrałeś sposób który chronił Ciebie najbardziej.
(A że przy okazji udaremniłeś pomysł na zagospodarowanie domu po dziadkach bo chyba był taki pomysł wespół z koleżanką o ile pamiętam - to kolejny raz powiedziałeś nie :D )
Zona twierdzi że ją porzuciłeś bo tak to z jej strony wygląda.
Obraz małżeństwa i rodziny który wyniosła zdaje się jest taki - mogę mówić, co chcę mogę być wiecznie niedojrzała - to wymagałoby ode mnie wysiłku na który nie mam ochoty, nie obowiązują mnie żadne reguły, a w związku z tym nie mam zamiaru ponosić żadnych konsekwencji.
Każda granica oznacza nie, którego nie rozumiem.
A ponieważ coś jest z moimi chyba emocjami a w zasadzie ich kontrolą nie tak to odlatuję w kosmos i eksploduję.
Niszcząc i raniąc.

Dlatego troszeczkę nie zgadzam się z Rentą11 w kwestii
renta11 pisze: 12 maja 2019, 14:40 ta druga osoba nie może tych pięknych darów przyjąć, ani ich uszanować. Co więcej dary te powodują tylko wzrost pogardy dla darczyńcy, bo odczytywane są jako jego słabość, a nie siła, miłość, wiara.
Ja bym się skłaniał bardziej w kierunku - to mi się po prostu należy za darmo.
A druga strona na mój dar musi sobie zasłużyć.
A zasłużyć to znaczy nigdy, pod żadnym pozorem nie burzyć mojego scenariusza.
Role wszystkim rozdane łącznie z Bogiem.
Kto moim zdaniem źle gra, wylatuje... . Casting na nową obsadę w tej roli. A przynajmniej próba.
Monti pisze: 12 maja 2019, 13:46 Odpowiedziałem, że nie wytrzymałem pogardzania mną, ale jeśli tylko zechce, w każdej chwili mogę wrócić.
Wybacz ale chyba bardziej odpowiednie byłoby stwierdzenie dla samego siebie - wrócę jak ja zechcę i zdecyduję.
W miejsce które sam wybiorę. Przecież to także i mój dom, a kredyt spłacam ja (tu rozumiem nic się w tej kwestii nie zmieniło)
Teoretycznie przecież jest możliwość i teraz - jak dom to pokoi kupa.
Materac pojedynczy na promocji i chociażby w pustym pokoju .


Przepraszam - nie chcę występować w roli sędziego , ale widzę dość dużo podobieństw do swojego podwórka.
Stąd pozwoliłem sobie na te słowa.
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Monti »

Tak, jak pisałem, żona nie akceptuje na razie żadnej relacji ze mną oprócz stricte koleżeńskiej. W rozmowie telefonicznej oskarżyła mnie o szereg dodatkowych absurdalnych rzeczy (np. pazerność), zupełnie odwracając kota ogonem. Nie wiem, na ile jest to świadoma manipulacja, a na ile jej rzeczywiste przekonanie. Jak potem przyjechałem po syna, to rozmowa już była w miarę normalna.
Ponieważ dziś pojawiły się zarzuty dotyczące kwestii majątkowych i ponoszenia kosztów opieki nad synem, wchodzi kolejny wątek, który wcześniej nie był w takim stopniu poruszany. Od tej rozmowy jestem bardzo poddenerowowany, dobrze, że mogę to opisać na forum:)
Jeśli chodzi o kredyt, jakiś czas temu, przymuszony nieco sytuacją zawodową, powiedziałem żonie,żeby oddawała mi połowę raty i z tego się wywiązuje.
Główny cel żony to naciskanie na szybki rozwód poprzedzony porozumieniem wychowawczym dotyczącym syna (inna sprawa, że na razie tylko o tym mówi, a nie podjęła żadnych konkretnych działań). Moja strategia na dziś to odciąganie tematu. Ale w nieskończoność się nie da.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Wiedźmin

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Wiedźmin »

Monti pisze: 12 maja 2019, 20:55 Tak, jak pisałem, żona nie akceptuje na razie żadnej relacji ze mną oprócz stricte koleżeńskiej [...]
To chyba najwyższa pora przyjąć ten fakt.
Im bardziej naciskasz, tym prawdopodobnie, większy opór napotkasz.

U mnie zadziałała kiedyś odwrotna strategia.
Umizgi, listy, prośby, rozmowy... tylko pogarszały sprawę.

Paradoksalnie, złożenie przeze mnie pozwu o rozwód ociepliło sytuację...

Ale to mój przypadek - a każdy jest inny.
kocimiętka
Posty: 95
Rejestracja: 24 mar 2019, 19:37
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: kocimiętka »

Monti pisze: 10 maja 2019, 23:37 Dość dziwna i nie do końca zrozumiała ta moja sytuacja, bo żony zazwyczaj odchodzą do jakichś konkretnych kowalskich, w których się w międzyczasie zakochały. A tutaj moja żona najpierw zerwała więzi małżeńskie, a dopiero później rozpoczęła poszukiwania. Coś ją musiało w tym małżeństwie uwierać na tyle, że podjęła to ryzyko. To jest dla mnie duża zagadka, bo starałem się być dobrym mężem (mimo moich wad).
Niektórzy ludzie mają skłonności do autodestrukcji czy też autosabotażu. W innym poscie pisałeś, że w rodzinie żony jest dużo rozwodów, że jej rodzice są po rozwodzie, więc to jest takie zamknięte koło. Coś jak przekleństwo... Może warto byłoby zamówić pare Mszy Świętych za żonę i za jej rodzine, a także odmówić Nowenne do Matki Bożej Rozwiązującej Węzły w intencji przerwania spirali powielania tego schematu???
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Monti »

Zdaję sobie sprawę, że należy przerwać jakiekolwiek, nawet bardzo delikatne umizgi. Jak rozmawiamy tylko o synu, to jest między nami "dobrze" (w sensie, że nie ma wrogości ze trony żony). Ale ją irytuje nawet tak oczywiste stwierdzenie, jak to, że jest moją żoną...

Co do rozwodów w rodzinie, to zauważam tendencję do "dziedziczenia" tego sposobu rozwiązywania kryzysów małżeńskich. Trudno się dziwić, bo przecież dom rodzinny kształtuje nasze postrzeganie rzeczywistości, schematy działania i rozwiązywania problemów, wartości. Jeśli chodzi o modlitwę, to wiele godzin poświeciłem już na oddawaniu Bogu tej sprawy, Oczywiście, nigdy za wiele, dziękuję kocimiętka za podpowiedź.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Jonasz

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Jonasz »

Monti pisze: 12 maja 2019, 20:55 Jeśli chodzi o kredyt, jakiś czas temu, przymuszony nieco sytuacją zawodową, powiedziałem żonie,żeby oddawała mi połowę raty i z tego się wywiązuje.
Oooooo a nic się Kolega nie chwalił ;)
Jak to mówią że jak człowiek nie może to Pan Bóg dopomoże. :D
Aleksander pisze: 12 maja 2019, 21:30 To chyba najwyższa pora przyjąć ten fakt.
Im bardziej naciskasz, tym prawdopodobnie, większy opór napotkasz.
Alek ma rację.
Dodatkowo myślę, że że czasem jest przegięcie w drugą stronę.
Jak nie z tej to z tej.
Mianowicie swoim działaniem, okazywaniem niechęci, pogardy doprowadzę do tego że albo się zgodzisz żeby mieć dla świętego spokoju, albo sam nie wytrzymasz. Pękniesz.
Oczywiście zysk jest: sumienie może i gryzie, ciasno i niewygodnie, ale niech druga strona nie wytrzyma.
A ja będę porzuconą, czyli to nie moja wina. ;)
A na tym można zbudować fajny kapitał. ;)
Monti pisze: 13 maja 2019, 8:52 Co do rozwodów w rodzinie, to zauważam tendencję do "dziedziczenia" tego sposobu rozwiązywania kryzysów małżeńskich.
Teoretycznie nie ma gromu z nieba.
Dziwne.
Dwa lata temu nade mną wynajęła mieszkanie taka para. On młodszy ona starsza z dzieckiem. Chyba po półtora roku zabrała ją karetka w pasach do psychiatryka....
I się skończyło.
Monti pisze: 12 maja 2019, 20:55 Główny cel żony to naciskanie na szybki rozwód poprzedzony porozumieniem wychowawczym dotyczącym syna (inna sprawa, że na razie tylko o tym mówi, a nie podjęła żadnych konkretnych działań).
Zastanów się dlaczego. Czyżby wątek ekonomiczny?
Z jednej strony raty za dom, z drugiej konieczność spłaty pożyczki mamie?
Tu uważaj może jakiś numer wywinąć.
Ot chociażby niebieska karta, miałaby wpływ?
Może coś innego?
Ta autodrestrukcja jest niszczącą siła. Nie pozwól się zassać... i okiwać.

Notabene żeby być atrakcyjną dla ewentualnego kowalskiego to urodę i młodość ma .
I tu nie śmiem wątpić. :lol:
Co dalej.
Dziecko ? Przeszkoda nie jest chyba. 500 plus, ewentualnie alimenty. Zysk.
Chyba że opieka naprzemienna? Nie znam się . To Twoja dziedzina.
Z dzieckiem kojarzy mi się jeszcze jedno.
Czas. Niania zastępcza.
O ile rozumiem sprawa dziewczyny która z wami mieszkała zamknięta?

Co jeszcze?
Samochód, wypożyczalnia?
Pomyśl.

Oczywiście pojawią się zarzuty o pazerność, nieżyczliwość i niewiadomo co jeszcze.
Ale przynajmniej nie masz współudziału w przestępstwie :D
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Monti »

Jonaszu, te oskarżenia o pazerność bardzo mnie bolą, zwłaszcza w kontekście syna, bo naprawdę nie żałuję nic synowi i angażuję się na maksa w jego wychowanie. Jak dojdzie do sprawy sądowej, będę wnioskował o ustanowienie opieki naprzemiennej, bo to już u nas funkcjonuje. Jeśli chodzi o kwestię dziewczyny, która mieszka z żoną, to jest ona pod jej opieką. Mieliśmy zostać wspólnie rodziną zastępczą, ale w związku z tym, że nie mieszkamy razem sąd ustanowił opiekunem tylko żonę.

Mam jeszcze do Was takie pytanie. Zważywszy na to, że żona w rozmowach oskarża mnie o różne dziwne rzeczy, domyślam się, że takie powody rozstania podaje też innym. I wychodzę na człowieka niedojrzałego, nieodpowiedzialnego. Czy uważacie, że mam się jakoś przed tym bronić? Tłumaczyć, dlaczego się wyprowadziłem? Czy to nie ma sensu?
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
jacek-sychar

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: jacek-sychar »

Przed żoną to chyba nie ma sensu, ale w sądzie jak najbardziej.
Rybka
Posty: 107
Rejestracja: 13 wrz 2018, 17:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Rybka »

Monti , ja uważam ze można krótko zwięźle i na temat. I starać się od tego zdystansować. Zbędne rozwijanie tematu nie ma sensu bo raz - angażuje Cię emocjonalnie , a dwa - są osoby które i tak będą poprostu chciały wierzyć żonie a Tobie. U mojego męża prostuje jak widzę ze sam zaczyna wierzyć w te bzdury 😂 ale podaje jeden logiczny argument - taki który przeważnie mogę podeprzeć dowodami i temat się zamyka. A przynajmniej staram się tak robić bo to przynosi najlepsze efekty.
Wobec wszystkiego, co ci się przydarza, możesz albo sobie współczuć, albo traktować to, co się stało, jako prezent. Wszystko jest albo okazją do rozwoju, albo przeszkodą, która zatrzyma Twój rozwój. Wybór należy do Ciebie.
Wayne Dyer
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Monti »

jacek-sychar pisze: 14 maja 2019, 9:33 Przed żoną to chyba nie ma sensu, ale w sądzie jak najbardziej.
W sądzie to wiadomo, ale chodzi mi o osoby trzecie (członków rodziny, znajomych).
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
jacek-sychar

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: jacek-sychar »

Rybka pisze: 14 maja 2019, 9:35 ale podaje jeden logiczny argument - taki który przeważnie mogę podeprzeć dowodami i temat się zamyka.
Przepraszam, ale proszę o doprecyzowanie.
Podaje te argumenty Twój mąż, czy podaję i piszesz o sobie.

Przez brak precyzji nasza dyskusja się rozjeżdża.
Apeluję ponownie o sprawdzanie swoich postów.
nałóg
Posty: 3318
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: nałóg »

Monti pisze: 14 maja 2019, 9:20 Mam jeszcze do Was takie pytanie. Zważywszy na to, że żona w rozmowach oskarża mnie o różne dziwne rzeczy, domyślam się, że takie powody rozstania podaje też innym
Na to co mówi i komu wpływu nie masz, lecz mając wpływ na siebie zawsze możesz prezentować swoją postawę tym co i jak robisz. Przykład nie wykład
Monti pisze: 14 maja 2019, 9:20 Czy uważacie, że mam się jakoś przed tym bronić?
wg mnie jak wyżej, natomiast tak jak sugeruje Jacek zachować ostrożność i zbierać dowody.
Czasami trzeba zagrać kartami jakie rozdaje druga strona przy zachowaniu dystansu. PD
jacek-sychar

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: jacek-sychar »

Monti pisze: 14 maja 2019, 9:38 ale chodzi mi o osoby trzecie (członków rodziny, znajomych)
Jak masz konkretne argumenty na poparcie swoich tez, to myślę, że jak najbardziej tak.
Rybka
Posty: 107
Rejestracja: 13 wrz 2018, 17:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Rybka »

Jacku pisałam o sobie, jeśli już odpieram jego zarzuty to staram się je podeprzeć logicznym argumentem .
Przepraszam , myślałam ze napisałam to precyzyjnie.
Wobec wszystkiego, co ci się przydarza, możesz albo sobie współczuć, albo traktować to, co się stało, jako prezent. Wszystko jest albo okazją do rozwoju, albo przeszkodą, która zatrzyma Twój rozwój. Wybór należy do Ciebie.
Wayne Dyer
Wiedźmin

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Wiedźmin »

Monti pisze: 14 maja 2019, 9:20 [...] żona w rozmowach oskarża mnie o różne dziwne rzeczy, domyślam się, że takie powody rozstania podaje też innym. I wychodzę na człowieka niedojrzałego, nieodpowiedzialnego. Czy uważacie, że mam się jakoś przed tym bronić? Tłumaczyć, dlaczego się wyprowadziłem? Czy to nie ma sensu?
Monti - zgodzę się z Jackiem - że takie "bronienie się" to ewentualnie w sądzie.

Miałem swego czasu podobną zagwozdkę jak Ty masz teraz.
2 lata temu, żona opowiadała o mnie "straszne" rzeczy... nie wiem, co jej przyświecało, czy chciała załagodzić własne sumienie (pierwszy kowalski) ... lepiej się poczuć, czy przygotować do rozwodu - nie wiem.

Sąsiadkę tak zmanipulowała, że ta mijając mnie na klatce dziwnie się patrzyła - wręcz jakby z odrazą :D ... później, przez splot wydarzeń, sąsiadka odwróciła się całkiem od mojej żony... i zwróciła do mnie - miała też szansę usłyszeć prawdziwszą wersję wydarzeń ode mnie... popartą faktami. Podsumowując... żona wyszła najnormalniej w świecie - na mijającą się z prawdą.

Generalnie, obecnie staram się być bliski stanu, w którym mam szczerze "wywalone" na to, kto co i kiedy o mnie pomyśli. Szkoda energii na wchodzenie w czyjeś głowy i domyślanie się, co usłyszeli od żony (czy od kogoś) co pomyśleli... co do mnie czują itd. - a już "tłumaczenie się" to całkiem bym odpuścił. No ale to teraz... rozumiem Cię doskonale, bo też bardzo swego czasu chciałem "się wytłumaczyć" znajomym i sąsiadom... to chyba nasze ego, które nie chce być postawione w takim "czarnym świetle" i domaga się wybielenia.

Więc obecnie ja stoję na stanowisku, że nie warto, szkoda energii na prostowanie czyiś kłamstw i wchodzenie w cudze głowy... prawda prędzej czy później wyjdzie na jaw :)
ODPOWIEDZ