Echo Słowa

Pomogła Ci jakaś modlitwa? Któryś ze Świętych jest Ci szczególnie bliski?...

Moderator: Moderatorzy

Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

Trzecia Niedziela Wielkanocna, 5 maja 2019
https://brewiarz.pl/v_19/0505/czyt.php3
Dziś będziemy mówić o posłuszeństwie. Z czym się Wam kojarzy posłuszeństwo?

Na czym ono polega? Dlaczego jesteśmy czasem posłuszni, a czasem nie?

Posłuchajmy teraz, do jakiego posłuszeństwa zaprasza nas Bóg.
Dz 5, 27b-32. (40b-41)
Czytanie z Dziejów Apostolskich
Arcykapłan zapytał apostołów: «Surowo wam zakazaliśmy nauczać w to imię, a oto napełniliście Jeruzalem waszą nauką i chcecie ściągnąć na nas odpowiedzialność za krew tego Człowieka?»
«Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi – odpowiedział Piotr, a także apostołowie. Bóg naszych ojców wskrzesił Jezusa, którego wy straciliście, zawiesiwszy na drzewie. Bóg wywyższył Go na miejscu po prawicy swojej jako Władcę i Zbawiciela, aby zapewnić Izraelowi nawrócenie i odpuszczenie grzechów. Dajemy temu świadectwo my właśnie oraz Duch Święty, którego Bóg udzielił tym, którzy Mu są posłuszni».
Oto Słowo Boże
Czy apostołowie byli posłuszni?

Dlaczego nie byli posłuszni arcykapłanom?

A jak arcykapłani chcieli osiągnąć posłuszeństwo apostołów?

Przez strach przed karą: przed uwięzieniem, cierpieniem, śmiercią. Czy Bóg tak samo wzywa nas do posłuszeństwa?

Nie, Jego posłuszeństwo jest inne. Tutaj dowiadujemy się tylko, że jest to dzieło Ducha Świętego. W następnych czytaniach przyjrzymy mu się bliżej.
Ps 30 (29), (2 i 4.) 5-6. (11-12a i 13b)
Alleluja!
Śpiewajcie psalm, wszyscy miłujący Pana, *
i pamiętajcie o Jego świętości.
Gniew Jego bowiem trwa tylko przez chwilę, †
a Jego łaska przez całe życie. *
Płacz nadchodzi z wieczora, a rankiem wesele.
Alleluja!
Czy Bóg jest straszny? Grozi surową karą tym, którzy nie są Mu posłuszni?

Przeciwnie: Jego gniew trwa tylko przez chwilę, a Jego łaska przez całe życie. On daje wesele w miejsce radości. Nie trzeba się Go bać.
Czy to jednak znaczy, że możemy Boga traktować jako kolegę, kogoś podobnego do nas? Na czym polega różnica między bliskością między dwoma równymi sobie osobami, a tą która jest między człowiekiem a Bogiem?

Bogu należy się cześć, uwielbienie, nasze ukorzenie się przed Nim. Czy tylko my, ludzie, zostaliśmy powołani do wielbienia Pana?

Posłuchajmy drugiego czytania.
Ap 5, (11-) 13 (14)
Czytanie z Apokalipsy Świętego Jana Apostoła
A wszelkie stworzenie, które jest w niebie i na ziemi, i pod ziemią, i na morzu, i wszystko, co w nich przebywa, usłyszałem, jak mówiło: «Zasiadającemu na tronie i Barankowi błogosławieństwo i cześć, i chwała, i moc, na wieki wieków!»
Oto słowo Boże
Wszelkie stworzenie wielbi Boga! Jakie to stworzenia?

A jak one wielbią Boga?

Każde w jakiś swój, przedziwny, nam nieznany, ale znany Bogu sposób. Jak Bóg je stwarzał, to mówił o całym swoim dziele, że było dobre. Bóg kocha całe stworzenie, a nas najbardziej i nam powierzył świat: czyńcie sobie ziemię poddaną. Was kocham najbardziej, więc oddaję Wam całą resztę mojego ukochanego dzieła, żebyście razem mnie wielbili, każde na swój sposób. Żeby świat służył wam, a przez to Mi.
To jest drugi rodzaj posłuszeństwa: z uwielbienia, z czci. Ten jest właściwy całemu stworzeniu, ale człowiek jest powołany także do czegoś więcej.
Zanim wysłuchamy Ewangelii, wyobraźcie sobie taką sytuację. Około stu metrów od brzegu jest na wodzie łódka. Płynie do tego brzegu, ale bardzo wolno. Na niej jest człowiek w samych majtkach. Zobaczył kogoś na brzegu i ucieszył się. Szybko włożył eleganckie ubranie i tak wskoczył do wody, żeby dotrzeć do tej osoby jeszcze szybciej, niż ta łódka, ale stanąć przed nim porządnie ubrany. Dlaczego on to robi?
J 21, 1-19
Słowa z Ewangelii według Świętego Jana
Jezus znowu ukazał się nad Jeziorem Tyberiadzkim. A ukazał się w ten sposób: Byli razem Szymon Piotr, Tomasz, zwany Didymos, Natanael z Kany Galilejskiej, synowie Zebedeusza oraz dwaj inni z Jego uczniów. Szymon Piotr powiedział do nich: «Idę łowić ryby». Odpowiedzieli mu: «Idziemy i my z tobą». Wyszli więc i wsiedli do łodzi, ale tej nocy nic nie ułowili.
A gdy ranek zaświtał, Jezus stanął na brzegu. Jednakże uczniowie nie wiedzieli, że to był Jezus.
A Jezus rzekł do nich: «Dzieci, macie coś do jedzenia?»
Odpowiedzieli Mu: «Nie».
On rzekł do nich: «Zarzućcie sieć po prawej stronie łodzi, a znajdziecie». Zarzucili więc i z powodu mnóstwa ryb nie mogli jej wyciągnąć.
Powiedział więc do Piotra ów uczeń, którego Jezus miłował: «To jest Pan!» Szymon Piotr, usłyszawszy, że to jest Pan, przywdział na siebie wierzchnią szatę – był bowiem prawie nagi – i rzucił się wpław do jeziora. Pozostali uczniowie przypłynęli łódką, ciągnąc za sobą sieć z rybami. Od brzegu bowiem nie było daleko – tylko około dwustu łokci.
A kiedy zeszli na ląd, ujrzeli rozłożone ognisko, a na nim ułożoną rybę oraz chleb. Rzekł do nich Jezus: «Przynieście jeszcze ryb, które teraz złowiliście». Poszedł Szymon Piotr i wyciągnął na brzeg sieć pełną wielkich ryb w liczbie stu pięćdziesięciu trzech. A pomimo tak wielkiej ilości sieć nie rozerwała się. Rzekł do nich Jezus: «Chodźcie, posilcie się!» Żaden z uczniów nie odważył się zadać Mu pytania: «Kto Ty jesteś?», bo wiedzieli, że to jest Pan. A Jezus przyszedł, wziął chleb i podał im – podobnie i rybę.
To już trzeci raz Jezus ukazał się uczniom od chwili, gdy zmartwychwstał.
A gdy spożyli śniadanie, rzekł Jezus do Szymona Piotra: «Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie więcej aniżeli ci?»
Odpowiedział Mu: «Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham».
Rzekł do niego: «Paś baranki moje».
I znowu, po raz drugi, powiedział do niego: «Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie?»
Odparł Mu: «Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham».
Rzekł do niego: «Paś owce moje».
Powiedział mu po raz trzeci: «Szymonie, synu Jana, czy kochasz Mnie?»
Zasmucił się Piotr, że mu po raz trzeci powiedział: «Czy kochasz Mnie?» I rzekł do Niego: «Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham».
Rzekł do niego Jezus: «Paś owce moje.
Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci: Gdy byłeś młodszy, opasywałeś się sam i chodziłeś, gdzie chciałeś. Ale gdy się zestarzejesz, wyciągniesz ręce swoje, a inny cię opasze i poprowadzi, dokąd nie chcesz».
To powiedział, aby zaznaczyć, jaką śmiercią uwielbi Boga. A wypowiedziawszy to, rzekł do niego: «Pójdź za Mną!»
Oto słowo Pańskie
Dlaczego Piotr to zrobił – ubrał się i wskoczył do wody?

Bo kochał Jezusa i tak bardzo Go czcił, że nie mógł stanąć przed prawie nagi, a tak za Nim tęsknił, że chciał być z Nim te parę chwil wcześniej. I może też dlatego, żeby Jezusowi pokazać, jak Go kocha.
A co to ma wspólnego z posłuszeństwem?

Gdy już Jezus pomógł Piotrowi uświadomić sobie, jak bardzo Go kocha, powierzył Mu ogromne zadanie i zapowiedział jego posłuszeństwo aż po męczeńską śmierć: wyciągniesz ręce swoje, a inny cię opasze i poprowadzi, dokąd nie chcesz. I zaraz to rozpoczął: pójdź za mną!
Dlaczego Piotr miał być i potem rzeczywiście był posłuszny?

Bo kochał. To jest najgłębsze, najpiękniejsze, Boże posłuszeństwo. Takie posłuszeństwa Jezus pragnie od nas. Nie ze strachu, tylko dlatego, że Go czcimy i przede wszystkim kochamy.
Komu powinniśmy być najbardziej posłuszni?

Bogu, bo On nas najbardziej kocha. A zaraz po nim?

Rodzicom, bo spośród wszystkich ludzi oni nas najbardziej kochają.
A co Jezus powierzył Piotrowi, jakie dał mu zadanie?

Paś owce moje. Bądź pasterzem całego Kościoła. Prowadź cały Kościół w posłuszeństwie. Miłość jest nie tylko podstawą bycia posłusznym, ale również powinna być podstawą każdej władzy, z niej powinno płynąć wymaganie posłuszeństwa. Posłuszeństwu zawsze powinna towarzyszyć miłość do tego, kto ma nas słuchać.
A miłość o której tu mówimy, to dar Ducha Świętego.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

https://brewiarz.pl/v_19/0605p/czyt.php3
1 Kor 15, 1-8
Przypominam, bracia, Ewangelię, którą wam głosiłem, którąście przyjęli i w której też trwacie. Przez nią również będziecie zbawieni, jeżeli ją zachowacie tak, jak wam rozkazałem. Chyba żebyście uwierzyli na próżno.
Przekazałem wam na początku to, co przejąłem: że Chrystus umarł za nasze grzechy, zgodnie z Pismem, że został pogrzebany, że zmartwychwstał trzeciego dnia, zgodnie z Pismem; i że ukazał się Kefasowi, a potem Dwunastu, później zjawił się więcej niż pięciuset braciom równocześnie; większość z nich żyje dotąd, niektórzy zaś pomarli. Potem ukazał się Jakubowi, później wszystkim Apostołom. W końcu, już po wszystkich, ukazał się także i mnie jako poronionemu płodowi.
Ps 19 (18), 2-3. 4-5
Niebiosa głoszą chwałę Boga, *
dzieło rąk Jego obwieszcza nieboskłon.
Dzień opowiada dniowi, *
noc nocy przekazuje wiadomość.
Nie są to słowa ani nie jest to mowa, *
których by dźwięku nie usłyszano:
Ich głos się rozchodzi po całej ziemi, *
ich słowa aż po krańce świata.
J 14, 6-14
Jezus powiedział do Tomasza:
«Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie. Gdybyście Mnie poznali, znalibyście i mojego Ojca. Ale teraz już Go znacie i zobaczyliście».
Rzekł do Niego Filip: «Panie, pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy».
Odpowiedział mu Jezus: «Filipie, tak długo jestem z wami, a jeszcze Mnie nie poznałeś? Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca. Dlaczego więc mówisz: „Pokaż nam Ojca”? Czy nie wierzysz, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie? Słów tych, które wam mówię, nie wypowiadam od siebie. Ojciec, który trwa we Mnie, On sam dokonuje tych dzieł. Wierzcie Mi, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie. Jeżeli zaś nie, wierzcie przynajmniej ze względu na same dzieła.
Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto we Mnie wierzy, będzie także dokonywał tych dzieł, których Ja dokonuję, owszem, i większe od tych uczyni, bo Ja idę do Ojca. A o cokolwiek prosić będziecie w imię moje, to uczynię, aby Ojciec był otoczony chwałą w Synu. O cokolwiek prosić Mnie będziecie w imię moje, Ja to spełnię».
Panie, pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy. Boże, pokaż nam Się, niech Cię zobaczymy, a to nam wystarczy. Wtedy uwierzymy. Jak włożymy palce w rany Twojego zmartwychwstałego ciała, to uwierzymy, a jeśli nie – to nie. To właśnie Tomaszowi Jezus tłumaczy, że gdyby poznał Jego, to znałby i Ojca – a teraz już Go zna i zobaczył. Gdyby uwierzył Jezusowi i w Jezusa, to zobaczyłby Ojca. Bo uwierzyłby słowom, że Jezus jest w Ojcu, a Ojciec w Nim. Jezus jest drogą i prawdą, i życiem. Drogą do Ojca, prawdą o Ojcu i życiem w Bogu. Jeżeli zaś nie, wierzyłby przynajmniej ze względu na same dzieła, na czyny, jakich dokonał Jezus, ze względu na to, jaki był, na Jego dobroć.
Po tym stopniowaniu wiary, pozornym obniżaniu poprzeczki, następuje niezwykła obietnica: kto we Mnie wierzy, będzie także dokonywał tych dzieł, których Ja dokonuję, owszem, i większe od tych uczyni, bo Ja idę do Ojca. I na pewno nie chodzi o cuda, tylko o dzieła miłości. Stanie się tak dlatego, że Chrystus dokona dzieła zbawienia. Jego mocą, ale pomnożoną aktem wiary tych, którzy to dzieło poniosą dalej.
Św. Paweł nie niósł siebie, lecz Ewangelię. Głosił zmartwychwstanie w Chrystusie – dokładnie tak, jak to Jezus przepowiedział przed śmiercią. I był to głos, który się rozszedł po całej ziemi. Słowo, które dotarło aż po krańce świata.
Apostołowie nie widzieli Ojca, ale widzieli Jezusa i Jego dzieła miłości. Ci, do których poszli, nie widzieli Jezusa, tylko dzieła miłości dokonywane przez apostołów. My teraz nie widzimy samych apostołów, lecz tych, którzy uwierzyli przez nich. I teraz to my niesiemy to samo dzieło. Ono dalej będzie rosło, jeśli ludzie zobaczą we mnie Jego dzieła. Ludzie – to przede wszystkim moi najbliżsi. Moja żona. Moje dzieci. Rodzice, którzy mi tę wiarę przekazali. Przyjaciele, którzy mi towarzyszą w drodze. Ode mnie zależy, czy zobaczą Boga, czy zasłonię Go sobą. Czy On będzie we mnie, a ja w Nim - czy tylko ja w sobie samym. A o cokolwiek poproszę, aby Ojciec był otoczony chwałą w Synu, On to uczyni. Panie, bądź uwielbiony w moim małżeństwie. Nie wiem jak, nie według mojego planu, lecz według Twojego.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

https://brewiarz.pl/v_19/0705p/czyt.php3
Dz 7, 51 – 8, 1a
Szczepan mówił do ludu i starszych, i uczonych:
«Ludzie twardego karku i opornych serc i uszu! Wy zawsze sprzeciwiacie się Duchowi Świętemu. Jak ojcowie wasi, tak i wy. Któregoż z proroków nie prześladowali wasi ojcowie? Pozabijali nawet tych, którzy przepowiadali przyjście Sprawiedliwego. A wy zdradziliście Go teraz i zamordowaliście. Wy, którzy otrzymaliście Prawo za pośrednictwem aniołów, lecz nie przestrzegaliście go».
Gdy to usłyszeli, zawrzały gniewem ich serca i zgrzytali zębami na niego.
A on, pełen Ducha Świętego, patrzył w niebo i ujrzał chwałę Bożą i Jezusa, stojącego po prawicy Boga. I rzekł: «Widzę niebo otwarte i Syna Człowieczego, stojącego po prawicy Boga».
A oni podnieśli wielki krzyk, zatkali sobie uszy i rzucili się na niego wszyscy razem. Wyrzucili go poza miasto i kamienowali, a świadkowie złożyli swe szaty u stóp młodzieńca, zwanego Szawłem. Tak kamienowali Szczepana, który modlił się: «Panie Jezu, przyjmij ducha mego!»
A gdy osunął się na kolana, zawołał głośno: «Panie, nie licz im tego grzechu!» Po tych słowach skonał.
Szaweł zaś zgadzał się na zabicie Szczepana.
Ps 31 (30), 3c-4. 6 i 7b i 8a. 17 i 21ab
Bądź dla mnie skałą schronienia, *
warownią, która ocala.
Ty bowiem jesteś moją skałą i twierdzą, *
kieruj mną i prowadź przez wzgląd na swe imię.
W ręce Twoje powierzam ducha mego, *
Ty mnie odkupisz, Panie, wierny Boże.
Ja zaś pokładam ufność w Panu. *
Weselę się i cieszę Twoim miłosierdziem.
Niech Twoje oblicze zajaśnieje nad Twym sługą, *
wybaw mnie w swoim miłosierdziu.
Osłaniasz ich Twą obecnością *
od spisku mężów.
J 6, 30-35
W Kafarnaum lud powiedział do Jezusa:
«Jaki więc Ty uczynisz znak, abyśmy go zobaczyli i Tobie uwierzyli? Cóż zdziałasz? Ojcowie nasi jedli mannę na pustyni, jak napisano: „Dał im do jedzenia chleb z nieba”».
Rzekł do nich Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Nie Mojżesz dał wam chleb z nieba, ale dopiero Ojciec mój daje wam prawdziwy chleb z nieba. Albowiem chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i życie daje światu».
Rzekli więc do Niego: «Panie, dawaj nam zawsze ten chleb!»
Odpowiedział im Jezus: «Ja jestem chlebem życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie».
Prześledźmy dzisiejsze teksty od końca. Ostatnie zdanie wprowadza nas w stan pomyślności, sytości, bezpieczeństwa. Umacnia go jeszcze psalm: Bóg jest moją skałą, cały powierzam się Jemu, Jego opiece. W pierwszym czytaniu widzimy spełnienie tych obietnic. Szczepan karmi się chlebem z nieba, daje się prowadzić Duchowi Świętemu, powierza się w ten sposób opiece Boga. I zbiera owoce tego zawierzenia: nienawiść przeciwników i męczeńską śmierć. Dotyka swojej skały schronienia – skała dotyka go, miażdży jego ciało, roztrzaskuje mu czaszkę. On powierza się Bogu jeszcze pełniej: Panie Jezu, przyjmij ducha mego! I jeszcze, do końca, obejmując miłością i modlitwą swoich prześladowców: Panie, nie licz im tego grzechu! Po tych słowach Boża obietnica względem niego dopełniła, połączył się z Nim. Miejmy ufność w spełnienie Bożego planu względem nas, planu, który może wyglądać zupełnie odmiennie od naszego o nim wyobrażenia.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

https://brewiarz.pl/v_19/0805p/czyt.php3
Rz 8, 31b-39
Bracia:
Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam? On, który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał, jakże miałby wraz z Nim i wszystkiego nam nie darować? Któż może wystąpić z oskarżeniem przeciw tym, których Bóg wybrał? Czyż Bóg, który usprawiedliwia? Któż może wydać wyrok potępienia? Czy Chrystus Jezus, który poniósł za nas śmierć, co więcej, zmartwychwstał, siedzi po prawicy Boga i przyczynia się za nami?
Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej? Utrapienie, ucisk czy prześladowanie, głód czy nagość, niebezpieczeństwo czy miecz? Jak to jest napisane: «Z powodu Ciebie zabijają nas przez cały dzień, uważają nas za owce przeznaczone na rzeź».
Ale we wszystkim tym odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas umiłował. I jestem pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani moce, ani co wysokie, ani co głębokie, ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym.
Z bogactwa dzisiejszych czytań wziąłem tylko jedno, które dotknęło mnie najmocniej. Jest to bardzo znany i niesłychanie mocny ustęp z Listu do Rzymian: któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej?
Autor natchniony pyta o osobę – któż – i następnie odpowiada, że nie mogą to być rzeczy czy sprawy, które osobą nie są: utrapienie, ucisk czy prześladowanie, głód czy nagość, niebezpieczeństwo czy miecz. To są wszystko doświadczenia, one nie są kimś i żadne z nich nie ma przecież wpływu na miłość Chrystusa. One mogą wpływać na mnie, ale nie determinują mojej decyzji. Dopiero dalej, w następnym akapicie, apostoł stwierdza, że nie może tego także dokonać żadne stworzenie, aniołowie, żadne zwierzchności. To zdumiewające, że w tej bogatej wyliczance nie jest wprost wspomniany człowiek. Wprawdzie wykluczenie różnorodnych trudnych doświadczeń pośrednio o tym świadczy, bo przecież inne osoby nie mają na mnie wpływu inaczej niż przez takie doświadczenia. Warto sobie jednak uświadomić, w każdym razie dla mnie to było ważne, że żadne działania osób trzecich nie mogą być dla mnie usprawiedliwieniem dla odwrócenia się od Boga, że nie mają mocy sprawczej dla relacji między mną a Jezusem. Jest to zarazem przestroga przed podobną uzurpacją z mojej strony: przed potępieniem drugiego człowieka, które odłącza go w moich oczach od miłości Chrystusowej. Czegokolwiek on by nie zrobił, jakkolwiek by mnie nie zranił, cokolwiek bym o nim nie pomyślał – nie daje mi to prawa do patrzenia na niego (nią!) inaczej niż na ukochane dziecko Boga.
A czy ja sam mogę się odłączyć od miłości Chrystusowej? Czy mogę skutecznie odwrócić się od niej plecami? Sprawić, że nie będzie mnie otulać swym ciepłem, krzepić swoją mocą, wybawiać? Czy ja, którego Bóg wybrał, mogę wystąpić z oskarżeniem przeciw sobie? Czy mam władzę sam siebie potępić? Apostoł wyraża pewność, że nic nie zdoła mnie odłączyć od miłości Boga. Mogę z niej nie korzystać, udaremniać dary łaski, nawet walczyć z nią – ale odłączyć się od niej nie mogę. To jest Jego wierna miłość. Wzór dla mnie. Niedościgniony wzór.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

https://brewiarz.pl/v_19/1005p/czyt.php3
Dz 9, 1-20
Szaweł ciągle jeszcze siał grozę i dyszał żądzą zabijania uczniów Pańskich. Udał się do arcykapłana i poprosił go o listy do synagog w Damaszku, aby mógł uwięzić i przyprowadzić do Jeruzalem mężczyzn i kobiety, zwolenników tej drogi, jeśliby jakichś znalazł.
Gdy zbliżał się już w swojej podróży do Damaszku, olśniła go nagle światłość z nieba. A gdy upadł na ziemię, usłyszał głos, który mówił: «Szawle, Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz?» «Kto jesteś, Panie?» – powiedział.
A On: «Ja jestem Jezus, którego ty prześladujesz. Wstań i wejdź do miasta, tam ci powiedzą, co masz czynić».
Ludzie, którzy mu towarzyszyli w drodze, oniemieli ze zdumienia, słyszeli bowiem głos, lecz nie widzieli nikogo. Szaweł podniósł się z ziemi, a kiedy otworzył oczy, nic nie widział. Zaprowadzili go więc do Damaszku, trzymając za ręce. Przez trzy dni nic nie widział i ani nie jadł, ani nie pił.
W Damaszku znajdował się pewien uczeń, imieniem Ananiasz. «Ananiaszu!» – przemówił do niego Pan w widzeniu. A on odrzekł: «Jestem, Panie!»
A Pan do niego: «Idź na ulicę Prostą i zapytaj w domu Judy o Szawła z Tarsu, bo właśnie się tam modli». (I ujrzał Szaweł w widzeniu, jak człowiek imieniem Ananiasz wszedł i położył na niego ręce, aby przejrzał).
«Panie – odpowiedział Ananiasz – słyszałem z wielu stron, jak dużo złego wyrządził ten człowiek świętym Twoim w Jerozolimie. I ma on tutaj władzę od arcykapłanów, aby więzić wszystkich, którzy wzywają Twego imienia».
«Idź – odpowiedział mu Pan – bo wybrałem sobie tego człowieka jako narzędzie. On zaniesie imię moje do pogan i królów, i do synów Izraela. I ukażę mu, jak wiele będzie musiał wycierpieć dla mego imienia».
Wtedy Ananiasz poszedł. Wszedł do domu, położył na niego ręce i powiedział: «Szawle, bracie, Pan Jezus, Ten, co ukazał ci się na drodze, którą szedłeś, przysłał mnie, abyś przejrzał i został napełniony Duchem Świętym». Natychmiast jakby łuski spadły z jego oczu i odzyskał wzrok, i został ochrzczony. A gdy spożył posiłek, wzmocnił się.
Jakiś czas spędził z uczniami w Damaszku i zaraz zaczął głosić w synagogach, że Jezus jest Synem Bożym.
Ps 117 (116), 1b-2
Chwalcie Pana, wszystkie narody, *
wysławiajcie Go, wszystkie ludy,
bo potężna nad nami Jego łaska, *
a wierność Pana trwa na wieki.
J 6, 52-59
Żydzi sprzeczali się między sobą, mówiąc: «Jak On może nam dać swoje ciało do jedzenia?»
Rzekł do nich Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie jedli Ciała Syna Człowieczego ani pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym.
Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem. Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim.
Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, a Ja żyję przez Ojca, tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie. To jest chleb, który z nieba zstąpił – nie jest on taki jak ten, który jedli wasi przodkowie, a poumierali. Kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki».
To powiedział, nauczając w synagodze w Kafarnaum.
Owoce Eucharystii najpierw zostają ukazane przez zaprzeczenie, przez konsekwencje ich braku: jeżeli nie będziecie jedli Ciała Syna Człowieczego ani pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. To jest wybór między życiem a jego brakiem – śmiercią. Nie ciała, lecz duszy. Dusza potrzebuje prawdziwego pokarmu i napoju, bez nich powoli ginie z głodu, zamiera.
Potem jest obietnica wskrzeszenia: wiemy, że to dotyczy już nie tylko duszy, lecz również ciała. Także życie ciała zależy ostatecznie od tego pokarmu i od tego napoju.
Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim. Gdy Go spożywam, On pozostaje we mnie, a ja mogę zatopić się w Nim. Powstaje niezwykła relacja.
To jest droga największej więzi, jaka w ogóle istnieje. Przecież nie pełniejszej jedności niż ta, która łączy Ojca i Syna. Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, a Ja żyję przez Ojca, tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie. To nie jest tylko życie przez Niego, to nie jest tylko więź z Nim – ona jest taka, jak ta między Osobami Boskimi.
To jest więź w posłaniu – w powołaniu. Ona realizuje się w działaniu zgodnym z Jego wolą, Tak, jak Jezus wypełniał wolę Ojca.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

https://brewiarz.pl/v_19/1105p/czyt.php3
Dz 9, 31-42
Kościół cieszył się pokojem w całej Judei, Galilei i Samarii. Rozwijał się i żył bogobojnie, i obfitował w pociechę Ducha Świętego.
Kiedy Piotr odwiedzał wszystkich, przyszedł też do świętych, którzy mieszkali w Liddzie. Znalazł tam pewnego człowieka, imieniem Eneasz, który był sparaliżowany i od ośmiu lat leżał w łóżku. «Eneaszu – powiedział do niego Piotr – Jezus Chrystus cię uzdrawia, wstań i zaściel swoje łóżko!» I natychmiast wstał. Widzieli go wszyscy mieszkańcy Liddy i Szaronu i nawrócili się do Pana.
Mieszkała też w Jafie pewna uczennica imieniem Tabita, co znaczy Gazela. Czyniła ona dużo dobrego i dawała hojne jałmużny. Wtedy właśnie zachorowała i umarła. Obmyto ją i położono w izbie na piętrze. Lidda leżała blisko Jafy; gdy więc uczniowie dowiedzieli się, że jest tam Piotr, wysłali do niego dwóch posłańców z prośbą: «Przyjdź do nas niezwłocznie».
Piotr poszedł z nimi, a gdy przybył, zaprowadzili go do izby na górze. Otoczyły go wszystkie wdowy i pokazywały mu ze łzami w oczach chitony i płaszcze, które zrobiła im Gazela za swego życia. Po usunięciu wszystkich Piotr upadł na kolana i modlił się. Potem zwrócił się do zwłok i rzekł: «Tabito, wstań!» A ona otworzyła oczy i zobaczywszy Piotra, usiadła. Piotr podał jej rękę i podniósł ją. Zawołał świętych i wdowy, i ujrzeli ją żywą.
Wieść o tym rozeszła się po całej Jafie, i wielu uwierzyło w Pana.
Ps 116B (115), 12-13. 14-15. 16-17
Czym się Panu odpłacę *
za wszystko, co mi wyświadczył?
Podniosę kielich zbawienia *
i wezwę imienia Pana.
Wypełnię me śluby dla Pana *
przed całym Jego ludem.
Cenna jest w oczach Pana *
śmierć Jego wyznawców.
O Panie, jestem Twoim sługą, *
Twym sługą, synem Twojej służebnicy.
Ty rozerwałeś moje kajdany, †
Tobie złożę ofiarę pochwalną *
i wezwę imienia Pana.
J 6, 55. 60-69
W synagodze w Kafarnaum Jezus powiedział:
«Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem».
A wielu spośród Jego uczniów, którzy to usłyszeli, mówiło: «Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać?»
Jezus jednak, świadom tego, że uczniowie Jego na to szemrali, rzekł do nich: «To was gorszy? A gdy ujrzycie Syna Człowieczego wstępującego tam, gdzie był przedtem? To Duch daje życie; ciało na nic się nie zda. Słowa, które Ja wam powiedziałem, są duchem i są życiem. Lecz pośród was są tacy, którzy nie wierzą».
Jezus bowiem od początku wiedział, którzy nie wierzą, i kto ma Go wydać. Rzekł więc: «Oto dlaczego wam powiedziałem: Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli nie zostało mu to dane przez Ojca». Od tego czasu wielu uczniów Jego odeszło i już z Nim nie chodziło. Rzekł więc Jezus do Dwunastu: «Czyż i wy chcecie odejść?»
Odpowiedział Mu Szymon Piotr: «Panie, do kogo pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego. A my uwierzyliśmy i poznaliśmy, że Ty jesteś Świętym Bożym».
Lektura dzisiejszych czytań obudziła we mnie dwie refleksje, których nie potrafię ze sobą powiązać – co nie znaczy, że widzę między nimi jakąś sprzeczność.
Kto we Mnie wierzy, będzie także dokonywał tych dzieł, których Ja dokonuję, owszem, i większe od tych uczyni, bo Ja idę do Ojca (J 14, 12). Cuda opisane w Dziejach Apostolskich ukazują realizację tej obietnicy. Porównajmy wskrzeszenie Tabity i córki Jaira:
35 Gdy On jeszcze mówił, przyszli ludzie od przełożonego synagogi i donieśli: «Twoja córka umarła, czemu jeszcze trudzisz Nauczyciela?» 36 Lecz Jezus słysząc, co mówiono, rzekł przełożonemu synagogi: «Nie bój się, wierz tylko!». 37 I nie pozwolił nikomu iść z sobą z wyjątkiem Piotra, Jakuba i Jana, brata Jakubowego. 38 Tak przyszli do domu przełożonego synagogi. Wobec zamieszania, płaczu i głośnego zawodzenia, 39 wszedł i rzekł do nich: «Czemu robicie zgiełk i płaczecie? Dziecko nie umarło, tylko śpi». 40 I wyśmiewali Go. Lecz On odsunął wszystkich, wziął z sobą tylko ojca, matkę dziecka oraz tych, którzy z Nim byli, i wszedł tam, gdzie dziecko leżało. 41 Ująwszy dziewczynkę za rękę, rzekł do niej: «Talitha kum», to znaczy: "Dziewczynko, mówię ci, wstań!" 42 Dziewczynka natychmiast wstała i chodziła, miała bowiem dwanaście lat. I osłupieli wprost ze zdumienia.
(Mk 5, 35-42) Odsunął wszystkich, wziął za rękę, Talitha kum – dziewczynko wstań – Tabito wstań, Piotr. Podobnie z uzdrowieniem paralityka, choć tam nawiązania do sceny ewangelicznej nie są tak liczne (Mt 9, 6-7; Mk 2, 10-12; Łk 5, 24-25).

Druga refleksja dotyczy ciała i słowa. W ostatnich dniach liturgia podawała nam w kolejnych porcjach wielką mowę eucharystyczną – o chlebie życia - w synagodze w Kafarnaum. Dziś widzimy jej zakończenie. Ciało moje jest prawdziwym pokarmem. Te słowa wywołują sprzeciw – szemranie, zgorszenie, zwątpienie. Jest trudne – któż może go słuchać? Kto może iść za nim, pozwolić mu się prowadzić, uczynić je swoim życiem? Jezus jest tego świadom: nie uładza Swego słowa, nie czyni go miększym, łatwiejszym do przyjęcia, wręcz przeciwnie, zaostrza ton. Potwierdza: tak, wielu z was nie jest zdolnych do przyjęcia tego słowa. To jest łaska, tylko wola Ojca może człowieka do tego uzdolnić. I to ostre pytanie skierowane do apostołów: czy i wy chcecie odejść? Jezus domaga się decyzji, jednoznacznego wyboru właśnie wtedy, gdy przychodzi chwila zwątpienia.
Odpowiedź Piotra uświadamia, że tak naprawdę to nie jest wybór między wieloma możliwymi drogami, lecz tylko między dwoma: między słowem życia i wielką pustką poza nim.
Mowa eucharystyczna Jezusa kończy się więc wyznaniem wiary w Słowo. Jezus sam do tego prowadził: to Duch daje życie; ciało na nic się nie zda. Słowa, które Ja wam powiedziałem, są duchem i są życiem. Ciało, które nie jest zarazem Słowem, na nic się nie zda. Słowo jest duchem i życiem – Jego ciało jest chlebem życia, ponieważ jest to ciało odwiecznego Słowa, jest zespolone ze Słowem. To Słowo jest w nim i tylko przyjęcie tego Słowa, wiara w nie, uzdalnia do spożywania tego chleba. Tylko spożywanie go w wierze w Słowo daje życie: bez tego na nic się nie zda. Jedność, nierozerwalność stołu Słowa i stołu Chleba. Eucharystii.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

Czwarta Niedziela Wielkanocna, 12 maja 2019
https://brewiarz.pl/v_19/1205/czyt.php3
Dziś będziemy mówić o dobrym pasterzu i o powołaniu. Przede wszystkim o powołaniu do świętości.
Kto z Was chce zostać świętym? Kto ma taki zamiar, taki plan na życie?
[kilkoro dzieci od razu podniosło ręce, inne powoli do nich dołączały, w sumie włączyła się chyba większość]
Każdy z nas jest do tego powołany, tylko w różny sposób i często nie chcemy tego powołania realizować. Ale nikogo Bóg nie wzywa do tego, żeby być nijakim, byle jakim, takim sobie, letnim, żeby być uczniem Chrystusa tak troszeczkę, a poza tym żyć po swojemu, jakby Boga nie było. O różnych drogach do świętości opowiadają dzisiejsze czytania.
Dz 13, 14. 43-52
Czytanie z Dziejów Apostolskich
W owym czasie Paweł i Barnaba, przeszedłszy przez Perge, dotarli do Antiochii Pizydyjskiej, weszli w dzień szabatu do synagogi i usiedli.
A wielu pobożnych prozelitów towarzyszyło Pawłowi i Barnabie, którzy w rozmowie starali się zachęcić ich do wytrwania w łasce Boga.
W następny szabat zebrało się niemal całe miasto, aby słuchać słowa Bożego. Gdy Żydzi zobaczyli tłumy, ogarnęła ich zazdrość, i bluźniąc, sprzeciwiali się temu, co mówił Paweł.
Wtedy Paweł i Barnaba powiedzieli odważnie: «Należało głosić słowo Boże najpierw wam. Skoro jednak odrzucacie je i sami uznajecie się za niegodnych życia wiecznego, zwracamy się do pogan. Tak bowiem nakazał nam Pan: „Ustanowiłem cię światłością dla pogan, abyś był zbawieniem aż po krańce ziemi”».
Poganie, słysząc to, radowali się i wielbili słowo Pańskie, a wszyscy, przeznaczeni do życia wiecznego, uwierzyli. Słowo Pańskie szerzyło się na cały kraj.
Ale Żydzi podburzyli pobożne a wpływowe niewiasty i znaczniejszych obywateli, wzniecili prześladowanie Pawła i Barnaby i wyrzucili ich ze swoich granic. A oni, strząsnąwszy na nich pył z nóg, przyszli do Ikonium. A uczniowie byli pełni wesela i Ducha Świętego.
Oto Słowo Boże
Jaką drogę do świętości wybrali Paweł i Barnaba?

Byli misjonarzami. Głosili Słowo Boże, pokazywali swoim życiem Pana Jezusa.
Kto się teraz tym zajmuje?

Na misje jeżdżą przede wszystkim osoby duchowne, księża, zakonnicy, zakonnice, ale także osoby świeckie. Gdzie są prowadzone misje?

A czy tu u nas, w Polsce, jest potrzeba głoszenia Ewangelii?

Kto to robi?

Przede wszystkim księża. A czy my też możemy i powinniśmy to robić?

To jest powołanie każdego z nas, tylko każdego inaczej. Warto pamiętać o tym, że aby nieść Słowo Boże innym, trzeba je najpierw mieć w sobie.
Ps 100 (99), 2-3. 4-5
My ludem Pana i Jego owcami
Służcie Panu z weselem, *
stańcie przed obliczem Pana z okrzykami radości.
Wiedzcie, że Pan jest Bogiem, †
On sam nas stworzył, jesteśmy Jego własnością, *
Jego ludem, owcami Jego pastwiska.
My ludem Pana i Jego owcami
W Jego bramy wstępujcie z dziękczynieniem, †
z hymnami w Jego przedsionki, *
chwalcie i błogosławcie Jego imię.
Albowiem Pan jest dobry, †
Jego łaska trwa na wieki, *
a Jego wierność przez pokolenia.
My ludem Pana i Jego owcami
O jakiej drodze do świętości mówi ten psalm?

O uwielbieniu Boga i o radości. Słowo Boże jest zawsze pełne czci i miłości do Jezusa. Świętość to przede wszystkim takie bycie blisko Boga, że widzi się Jego wielkość i dobroć, że naturalnie ma się ochotę wychwalać Go, mówić o tym, śpiewać, wręcz krzyczeć. Stańcie przed obliczem Pana z okrzykami radości!

Ta świadomość, że stoimy przed obliczem tak dobrej osoby, daje radość. To bardzo ważna cecha świętości. Osoba święta jest radosna. Przeżywanie najgłębszej radości to dotknięcie Boga – dotknięcie przez Boga daje największą i najbardziej trwałą radość, przewyższającą wszystko inne.
Ap 7, 9. 14b-17
Czytanie z Apokalipsy Świętego Jana Apostoła
Ja, Jan, ujrzałem: a oto wielki tłum, którego nie mógł nikt policzyć, z każdego narodu i wszystkich pokoleń, ludów i języków, stojący przed tronem i przed Barankiem. Odziani są w białe szaty, a w ręku ich palmy.
I rzekł do mnie jeden ze Starców: «To ci, którzy przychodzą z wielkiego ucisku i opłukali swe szaty, i w krwi Baranka je wybielili. Dlatego są przed tronem Boga i w Jego świątyni cześć Mu oddają we dnie i w nocy. A Zasiadający na tronie rozciągnie namiot nad nimi. Nie będą już łaknąć ani nie będą już pragnąć, i nie porazi ich słońce ani żaden upał, bo pasł ich będzie Baranek, który jest pośrodku tronu, i poprowadzi ich do źródeł wód życia: i każdą łzę otrze Bóg z ich oczu».
Oto słowo Boże
Tu już Pismo mówi nam wprost o świętych: o tym, jak po śmierci przychodzą do Jezusa i są razem z Nim. Czego doświadczyli przed śmiercią, przed ostatecznym spotkaniem z Jezusem, jeszcze za życia? Skąd przyszli?

Przyszli z wielkiego ucisku i opłukali swe szaty, i w krwi Baranka je wybielili.
Doświadczyli bólu i cierpienia. Płakali i dopiero tam u celu Jezus obetrze każdą łzę. Droga świętości nie jest łatwa: to zaparcie się samego siebie, branie własnego krzyża i podążanie za Chrystusem również w Jego męce. To jest zgoda na to, żeby siebie samego ofiarować innym, zrezygnować z własnych zachcianek, ale też z własnych pomysłów. Pójście za Słowem Bożym, a nie własnym.

Teraz przypomnijcie sobie, co spotkało Pawła i Barnabę. Tak pięknie mówili o Panu Jezusie, że całe miasto przyszło ich słuchać. Co się stało potem?

Dotknęło ich prześladowanie, zostali wyrzuceni z tego miasta. I co przeżyli potem?

Byli pełni wesela i Ducha Świętego.
A teraz posłuchajmy Ewangelii.
J 10, 27-30
Słowa z Ewangelii według Świętego Jana
Jezus powiedział:
«Moje owce słuchają mego głosu, a Ja znam je. Idą one za Mną, a Ja daję im życie wieczne. Nie zginą na wieki i nikt nie wyrwie ich z mojej ręki. Ojciec mój, który Mi je dał, jest większy od wszystkich. I nikt nie może ich wyrwać z ręki mego Ojca. Ja i Ojciec jedno jesteśmy».
Oto słowo Pańskie
Na czym polega świętość ukazana w tym ustępie Ewangelii?

Po prostu na tym, żeby być z Chrystusem. Pozwolić Jemu, żeby nas prowadził, opiekował się nami, żeby dał nam zbawienie, życie wieczne.
Jezus mówi, że nikt nie może wyrwać Jego owiec, czyli nas, z Jego ręki. Czy to znaczy, że na pewno wszyscy będą zbawieni, że wszyscy zawsze słuchają Jego głosu?

Nie. Nikt z zewnątrz nie może nas wyrwać, nikt nie może nas odłączyć od miłości Dobrego Pasterza. Jezus również nigdy nas nie odtrąci. Kto może sprawić, że opuścimy Jego owczarnię, zgubimy się, doznamy krzywdy, umrzemy?

Tylko my sami. Wszystko zależy od tego, czy zdecydujemy pójść za Nim, czy swoją drogą. Czy posłuchamy głosu, który nas woła, abyśmy byli święci, abyśmy szli do świętości, czy go odrzucimy.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

https://brewiarz.pl/v_19/1305p/czyt.php3
Dz 11, 1-18
Apostołowie i bracia, przebywający w Judei, dowiedzieli się, że również poganie przyjęli słowo Boże. Kiedy Piotr przybył do Jeruzalem, ci, którzy byli pochodzenia żydowskiego, robili mu wymówki. «Wszedłeś do ludzi nieobrzezanych – mówili – i jadłeś z nimi». Piotr więc zaczął wyjaśniać im po kolei:
«Modliłem się – mówił – w mieście Jafie i w zachwyceniu ujrzałem jakiś spuszczający się przedmiot, podobny do wielkiego płótna czterema końcami opadającego z nieba. I dotarł aż do mnie. Przyglądając mu się uważnie, zobaczyłem czworonożne zwierzęta domowe i dzikie, płazy i ptaki podniebne.
Usłyszałem też głos, który mówił do mnie: „Zabijaj, Piotrze, i jedz!” Odpowiedziałem: „O nie, Panie, bo nigdy nie wziąłem do ust niczego skażonego lub nieczystego”. Ale głos z nieba odezwał się po raz drugi: „Nie nazywaj nieczystym tego, co Bóg oczyścił”. Powtórzyło się to trzy razy i wszystko zostało wzięte znowu do nieba.
Zaraz potem trzech ludzi, wysłanych do mnie z Cezarei, stanęło przed domem, w którym mieszkaliśmy. Duch powiedział mi, abym bez wahania poszedł z nimi. Razem ze mną poszło też tych sześciu braci. Przybyliśmy do domu owego człowieka. On nam opowiedział, jak zobaczył anioła, który zjawił się w jego domu i rzekł: „Poślij do Jafy i sprowadź Szymona, zwanego Piotrem. On cię pouczy, jak zbawisz siebie i cały swój dom”.
Kiedy zacząłem mówić, Duch Święty zstąpił na nich, jak na nas na początku. Przypomniałem sobie wtedy słowa, które wypowiedział Pan: „Jan chrzcił wodą, wy zaś ochrzczeni będziecie Duchem Świętym”. Jeżeli więc Bóg udzielił im tego samego daru co nam, którzy uwierzyliśmy w Pana Jezusa Chrystusa, to jakżeż ja mogłem sprzeciwiać się Bogu?»
Gdy to usłyszeli, zamilkli. Wielbili Boga i mówili: «A więc i poganom udzielił Bóg łaski nawrócenia, aby żyli».
Ps 42 (41), 2-3; Ps 43 (42), 3. 4
Jak łania pragnie wody ze strumieni, *
tak dusza moja pragnie Ciebie, Boże.
Dusza moja Boga pragnie, Boga żywego, *
kiedyż więc przyjdę i ujrzę oblicze Boże?
Ześlij światłość i wierność swoją, *
niech one mnie wiodą,
niech mnie zaprowadzą na Twą górę świętą *
i do Twoich przybytków.
I przystąpię do ołtarza Bożego, *
do Boga, który jest moim weselem i radością.
I będę Cię chwalił przy dźwiękach lutni, *
Boże, mój Boże!
J 10, 1-10
Jezus powiedział:
«Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto nie wchodzi do owczarni przez bramę, ale wdziera się inną drogą, ten jest złodziejem i rozbójnikiem. Kto jednak wchodzi przez bramę, jest pasterzem owiec. Temu otwiera odźwierny, a owce słuchają jego głosu; woła on swoje owce po imieniu i wyprowadza je. A kiedy wszystkie wyprowadzi, staje na ich czele, owce zaś postępują za nim, ponieważ głos jego znają. Natomiast za obcym nie pójdą, lecz będą uciekać od niego, bo nie znają głosu obcych».
Tę przypowieść opowiedział im Jezus, lecz oni nie pojęli znaczenia tego, co im mówił.
Powtórnie więc powiedział do nich Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Ja jestem bramą owiec. Wszyscy, którzy przyszli przede Mną, są złodziejami i rozbójnikami, a nie posłuchały ich owce. Ja jestem bramą. Jeżeli ktoś wejdzie przeze Mnie, będzie zbawiony – wejdzie i wyjdzie, i znajdzie pastwisko. Złodziej przychodzi tylko po to, aby kraść, zabijać i niszczyć. Ja przyszedłem po to, aby owce miały życie, i miały je w obfitości».
Gdy patrzę na swoje życie, siłą rzeczy widzę chwilę obecną jako koniec. Wszystko, co dotąd było, zmierzało do tego punktu. Moje małżeństwo – dwie szczęśliwe dekady i potem ponad siedem lat pogłębiającego się kryzysu. Teraz brak widoków na jakąś poprawę – nie twierdzę, że ich nie ma, tylko ja ich po prostu nie widzę. Dochodzę do jakiegoś kresu.
W mowie św. Piotra uderzył mnie jeden szczegół. Duch Święty zstąpił na nich, jak na nas na początku. Na początku? Tak, jakby wcześniej nic nie było: powołanie przez Jezusa, trzy lata z Nim, Jego śmierć i zmartwychwstanie. Potem, całkiem niedawno z perspektywy sytuacji opisywanej tu w Dziejach Apostolskich, przyszło zesłanie Ducha Świętego. I to było dla Piotra – i chyba dla jego rozmówców – początkiem. On widział swoje życie jako właśnie wtedy zaczynające się od nowa, naprawdę. Zaczynało się jego zadanie. Otrzymał to bogactwo darów, żeby je podjąć. Wiedział, że właśnie wyrusza w długą drogę.
Jezus mi mówi, że jest bramą. Zachęca mnie, żebym przez nią przeszedł do nowego życia. Żeby On stał się początkiem. Mam ponad pół wieku na karku, zawsze jakoś starałem się iść do Niego, i mam teraz zaczynać? Mam Go zapragnąć raz jeszcze, jak nigdy przedtem... Jak łania pragnie wody ze strumieni, tak dusza moja pragnie Ciebie, Boże. Dusza moja Boga pragnie, Boga żywego, kiedyż więc przyjdę i ujrzę oblicze Boże? Kiedy wejdę w tę bramę?
Boże, nie wiem, jaką drogą mam teraz pójść. Wiem tylko, że Ty jesteś bramą. Że tylko pragnąc Ciebie gorąco odnajdę ją i będę mógł wejść. A wtedy, choć nie znam drogi, to jej nie zagubię. Ześlij światłość i wierność swoją, niech one mnie wiodą.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

https://brewiarz.pl/v_19/1405/czyt.php3
Dz 1, 15-17. 20-26
Piotr w obecności braci, a zebrało się razem około stu dwudziestu osób, tak przemówił: «Bracia, musiało się wypełnić słowo Pisma, które Duch Święty zapowiedział przez usta Dawida o Judaszu. On to wskazał drogę tym, którzy pojmali Jezusa, bo on zaliczał się do nas i miał udział w naszym posługiwaniu.
Napisano bowiem w Księdze Psalmów: „Niech opustoszeje dom jego i niech nikt w nim nie mieszka. A urząd jego niech inny obejmie”.
Trzeba więc, aby jeden z tych, którzy towarzyszyli nam przez cały czas, kiedy Pan Jezus przebywał z nami, począwszy od chrztu Janowego aż do dnia, w którym został wzięty od nas do nieba, stał się razem z nami świadkiem Jego zmartwychwstania».
Postawiono dwóch: Józefa, zwanego Barsabą, z przydomkiem Justus, i Macieja.
I tak się pomodlili: «Ty, Panie, znasz serca wszystkich, wskaż z tych dwóch jednego, którego wybrałeś, by zajął miejsce w tym posługiwaniu i w apostolstwie, któremu sprzeniewierzył się Judasz, aby pójść swoją drogą».
I dali im losy, a los padł na Macieja. I został dołączony do jedenastu Apostołów.
Ps 113 (112), 1-2. 3-4. 5-6. 7-8
Chwalcie, słudzy Pańscy, *
chwalcie imię Pana.
Niech imię Pana będzie błogosławione *
teraz i na wieki.
Od wschodu aż do zachodu słońca *
niech będzie pochwalone imię Pana.
Pan jest wywyższony nad wszystkie ludy, *
ponad niebiosa sięga Jego chwała.
Kto jest jak nasz Pan Bóg, *
co ma siedzibę w górze,
co w dół spogląda *
na niebo i na ziemię?
Podnosi z prochu nędzarza *
i dźwiga z gnoju ubogiego,
by go posadzić wśród książąt, *
wśród książąt swojego ludu.
J 15, 9-17
Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Trwajcie w miłości mojej. Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości. To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna.
To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję.
Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego. Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał, aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go poprosicie w imię moje. To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali».
Nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego. Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem. Jezus najpierw odwołuje się do mojej świadomości, do mojej zdolności wyboru – i zaraz potem dodaje, że to nie ja dokonuję wyboru. A może inaczej: ja dokonuję wyboru, ale to jest dopiero konsekwencja tego, że najpierw zostałem wybrany i obdarzony możliwością wyboru. Bez tego wybrania miałbym tylko jedną drogę – swoją. Drogę w prochu i gnoju. Drogę Judasza. Piotr mówi o niej bardzo prosto, bez emocjonalnych epitetów. Mówi o apostolstwie, któremu sprzeniewierzył się Judasz, aby pójść swoją drogą. Albo apostolstwo, albo moja własna droga. Albo pójdę za wyborem własnym, za prochem, którym jestem sam, bez Boga, za gnojem grzechu, za własnymi siłami, własnymi pomysłami, własnymi przykazaniami, za miłością własną – i na tej drodze pozostanę. Albo pójdę za wyborem Boga, Jego drogą, Jego przykazaniami, za Jego przykazaniem miłowania Boga i braci, drogą apostolstwa, pozwolę Jemu, by mnie prowadził, za Jego przykazaniami, trwając w Nim, a wtedy On mnie podniesie z prochu i gnoju, i Jego radość będzie we mnie, i będzie ona pełna. Taki prosty wybór. I taki trudny.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

https://brewiarz.pl/v_19/1505p/czyt.php3
J 12, 44-50
Jezus tak wołał: «Ten, kto we Mnie wierzy, wierzy nie we Mnie, lecz w Tego, który Mnie posłał. A kto Mnie widzi, widzi Tego, który Mnie posłał.
Ja przyszedłem na świat jako światłość, aby nikt, kto we Mnie wierzy, nie pozostawał w ciemności. A jeżeli ktoś słyszy słowa moje, ale ich nie zachowuje, to Ja go nie potępię. Nie przyszedłem bowiem po to, aby świat potępić, ale by świat zbawić.
Kto Mną gardzi i nie przyjmuje słów moich, ten ma swego sędziego: słowo, które wygłosiłem, ono to będzie go sądzić w dniu ostatecznym. Nie mówiłem bowiem sam od siebie, ale Ojciec, który Mnie posłał, On Mi nakazał, co mam powiedzieć i oznajmić. A wiem, że przykazanie Jego jest życiem wiecznym. To, co mówię, mówię tak, jak Mi Ojciec powiedział».
Najbardziej uderzyło mnie jedno zdanie z dzisiejszej Ewangelii: A jeżeli ktoś słyszy słowa moje, ale ich nie zachowuje, to Ja go nie potępię. Przede wszystkim dlatego, że to o mnie.
Nie odnajduję się ani w jedności Ojca z Synem - to jakiś bardzo odległy i całkowicie nieosiągalny stan. Nie odnajduję się także na drugim biegunie, jako ten, kto Nim gardzi i nie przyjmuje Jego słów. Nie gardzę, nie odrzucam. To Słowo jest życiem wiecznym, światłem, jednością z Bogiem. Staram się je jakoś przyjmować, ale nie potrafię się na nie otworzyć na oścież. Powoli, nieporadnie uchylam drzwi dla tego światła i ta wąska smuga rozświetla moje życie. I Jezus tego nie potępia. Zna moje ograniczenia, moją słabość i zagubienie w sobie. Zerka na mnie przez tę szparę i nie potępia. Patrzy z miłością. Zbawia mimo drzwi prawie zamkniętych.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

https://brewiarz.pl/v_19/1605p/czyt.php3
J 17, 20-26
W czasie ostatniej wieczerzy Jezus, podniósłszy oczy ku niebu, modlił się tymi słowami:
«Ojcze Święty, proszę nie tylko za nimi, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie, aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili jedno w Nas, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał.
I także chwałę, którą Mi dałeś, przekazałem im, aby stanowili jedno, tak jak My jedno stanowimy. Ja w nich, a Ty we Mnie. Oby się tak zespolili w jedno, aby świat poznał, żeś Ty Mnie posłał i żeś Ty ich umiłował tak, jak Mnie umiłowałeś.
Ojcze, chcę, aby także ci, których Mi dałeś, byli ze Mną tam, gdzie Ja jestem, aby widzieli chwałę moją, którą Mi dałeś, bo umiłowałeś Mnie przed założeniem świata.
Ojcze sprawiedliwy! Świat Ciebie nie poznał, lecz Ja Ciebie poznałem i oni poznali, żeś Ty Mnie posłał. Objawiłem im Twoje imię i nadal będę objawiał, aby miłość, którą Ty Mnie umiłowałeś, w nich była i Ja w nich».
Sakrament małżeństwa zawarliśmy w trakcie mszy św. Sam dobierałem czytania. Z Ewangelii właśnie to. To jest to Słowo, które mi towarzyszy od dnia ślubu.
Bóg przekazał mi Swoją chwałę, aby pokochał tak, że stanę się jednością z drugim człowiekiem. Abym stał się z tą osobą jednym ciałem. Właśnie w tej więzi złożył blask Swojej chwały. I właśnie przez ten blask chce się objawić światu: przez to, że my będziemy stanowić jedno, świat uwierzy, że Jezus jest Synem Bożym.
Jezus przyszedł na świat, aby objawić Ojca, Jego imię – aby Boża miłość była w nas. Żebyśmy przez nią stawali się jedno, bo tylko ona ma moc to uczynić. Tylko poddając się jej działaniu mogę zmierzać do tej jedności. To jest moje powołanie: postępować na tej drodze zjednoczenia, miłości z drugim człowiekiem – ale w Bogu.
W tych okrągłych zdaniach brzmi to jak droga świętości. A ja nią szedłem zanurzony w grzechu. Między innymi w masturbacji i potem też w pornografii. Ten grzech uderzał w fundament małżeństwa: w moją relację z Bogiem. Jezus dał mi chwałę, którą otrzymał od Ojca, aby mnie uzdolnić do kochania, abym był zdolny do osobowego daru z siebie dla ukochanej osoby. A ja ten dar dawałem sobie samemu: szedłem za głosem ciała, które chciało być tylko swoje, zamknąć się w sobie, zapętlić, brać wszystko, co daje, i dawać tylko to, co samo bierze.
Ten grzech na razie śpi – Bogu niech będą dzięki! – ale inne nie. Na jedne patrzę bezsilnie, innych nawet nie widzę. Dlatego nie potrafię kochać tak, jak On mnie umiłował, nie potrafię być jednością, dlatego Jego chwała nie może tu rozbłysnąć swoim pełnym blaskiem. Jakieś promienie się przebijają. Bóg jest większy od mojego grzechu, przyjmuje moje nieporadne starania i przemienia je w Swoją chwałę. Jezus objawił mi imię Boga i nadal będzie objawiał, aby miłość, którą Ojciec Go umiłował, we mnie była i On we mnie.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

https://brewiarz.pl/v_19/1705p/czyt.php3
J 14, 1-6
Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie! W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce. A gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem. Znacie drogę, dokąd Ja idę».
Odezwał się do Niego Tomasz: «Panie, nie wiemy, dokąd idziesz. Jak więc możemy znać drogę?»
Odpowiedział mu Jezus: «Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie».
Ja tak mam, i chyba to jest dość powszechne, że chciałbym znać całość przedsięwzięcia, w którym biorę udział. Znać jego cel, przewidywany koniec. Nie chcę kupować przysłowiowego kota w worku. Chcę mieć kontrolę nad całością. Wiedzieć dokąd idę, a nie tylko którędy. Planując wycieczką określam jej cel, punkt dojścia.
To nie jest nic złego. Tego wymaga odpowiedzialność za własne czyny, rozsądek i tak dalej. Niesie jednak ze sobą ryzyko, że zafiksowany na celu przegapię drogę. A ona często jest ważniejsza niż jej kres. Gdy wędruję po górach to ona jest istotą, a nie wyznaczony szczyt.
Jezus mi mówi, że tak jest również w relacji z Nim. On jest drogą. On jest życiem. Nie wysyła mnie jak kuriera, żebym dobiegł do jakiegoś kresu doskonałości, tylko żebym szedł z Nim. Żebym Mu zaufał i nie martwił się, co będzie za zakrętem. On już tam był, przygotował wszystko dla mnie i wrócił po mnie, żeby mnie tam zabrać. Żebym się cieszył każdą chwilą, gdy On mi towarzyszy. Żebym się w tej chwili zatopił, żebym pił Jego obecność – nawet nie obok mnie, lecz we mnie. Żebym zaspokoił mój głód poznania nie przez wybieganie w przyszłość, tylko przez wpatrywanie się w Niego. Przez wchodzenie w Jego myślenie, w Jego uczynki, przez czynną, aktywną relację z Nim.
To jest droga miłości. Nie osiągnięcie jakiegoś celu, tylko kroczenie razem. Razem ze sobą i razem z Bogiem.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

https://brewiarz.pl/v_19/1805p/czyt.php3
J 14, 7-14
Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Gdybyście Mnie poznali, znalibyście i mojego Ojca. Ale teraz już Go znacie i zobaczyliście».
Rzekł do Niego Filip: «Panie, pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy».
Odpowiedział mu Jezus: «Filipie, tak długo jestem z wami, a jeszcze Mnie nie poznałeś? Kto Mnie widzi, widzi także i Ojca. Dlaczego więc mówisz: „Pokaż nam Ojca”? Czy nie wierzysz, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie? Słów tych, które wam mówię, nie wypowiadam od siebie. To Ojciec, który trwa we Mnie, On sam dokonuje tych dzieł. Wierzcie Mi, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie. Jeżeli zaś nie – wierzcie przynajmniej ze względu na same dzieła!
Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto we Mnie wierzy, będzie także dokonywał tych dzieł, których Ja dokonuję, a nawet większe od tych uczyni, bo Ja idę do Ojca. A o cokolwiek prosić będziecie w imię moje, to uczynię, aby Ojciec był otoczony chwałą w Synu. O cokolwiek prosić Mnie będziecie w imię moje, Ja to spełnię».
Zwykle się tu mądrzę – usiłuję pokazać, jak rozumiem teksty. Dziś raczej szukam po omacku.
Obietnicy Jezusa, że spełni każdą prośbę w Jego imię, nie potrafię pojąć. Chyba nawet nie ma potrzeby tego tłumaczyć: przecież jest tyle dobrych intencji zanoszonych do Boga w Jego imię, które nie zostają wysłuchane. Takie proste pojmowanie tego – proście, a się spełni – jest jakoś chybione. Tym bardziej, że to jest rozwinięcie obietnicy, że będziemy dokonywać dzieł większych niż On sam. Tu chodzi jakąś szczególną sytuację, wyjątkowy sposób proszenia. Czym różni się prośba w Jego imię od zwykłej prośby do Niego?
Obietnica Jezusa jest dalszym ciągiem odpowiedzi na prośbę Filipa, żeby Jezus pokazał im Ojca. Przecież Ojciec trwa w Synu, a Syn w Ojcu. Dzieła Syna są dziełem Ojca. Patrząc na Syna widzi się Ojca – i to nie tylko dlatego, że Syn tak mówi, ale również dlatego, że dokonuje takich dzieł.
Nawołuje do wiary: do uwierzenia w Niego, w Jego jedność z Ojcem. Ta wiara ma uzdalniać do dzieł większych od tego, co dokonał Jezus. To patrzenie na Jezusa i widzenie Ojca. Tak, jakby Jezus był przezroczysty, jakby był soczewką, przez którą widzimy dokładniej Ojca. Patrzenie przez tę soczewkę sprawi, że można dokonać rzeczy niezwykłych.
Prosić w imię Jezusa – prosić tak, żeby w tym nie było mnie i żadnego mojego chciejstwa, tylko samo Jego imię? Sam Jezus? Po prostu „Bądź wola Twoja”? Czy ta modlitwa, która ma być wysłuchana, to prośba o to, żeby stało się zgodnie z Jego wolą? Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich! Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie! (Łk 22, 42) Czy ta wielka obietnica prowadzi do Ogrójca? Przez Ogrójec na Golgotę? Przez Golgotę dalej?
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

Piąta Niedziela Wielkanocna, 19 maja 2019
https://brewiarz.pl/v_19/1905/czyt.php3
Dziś zrobimy inaczej niż zwykle: najpierw posłuchamy wszystkich czytań, a dopiero potem o nich porozmawiamy. W pierwszym czytaniu pojawi się wiele dziwnych nazw. Właśnie do nich chcę wrócić i o nich porozmawiać dłużej, ale dopiero po wysłuchaniu pozostałych czytań i Ewangelii.
Dz 13, 14. 43-52
Czytanie z Dziejów Apostolskich
Paweł i Barnaba wrócili do Listry, do Ikonium i do Antiochii, umacniając dusze uczniów, zachęcając do wytrwania w wierze, «bo przez wiele ucisków trzeba nam wejść do królestwa Bożego». Kiedy w każdym Kościele wśród modlitw i postów ustanowili im starszych, polecili ich Panu, w którego uwierzyli.
Potem przeszli przez Pizydię i przybyli do Pamfilii. Głosili słowo w Perge, zeszli do Attalii.
Oto Słowo Boże
Z Psalmu 145 posłuchamy tylko jednej zwrotki o tym, jaki jest Pan Bóg.
Ps 145 (144), 8-9
Będę Cię wielbił, Boże mój i Królu
Pan jest łagodny i miłosierny, *
nieskory do gniewu i bardzo łaskawy.
Pan jest dobry dla wszystkich, *
a Jego miłosierdzie nad wszystkim, co stworzył.
Będę Cię wielbił, Boże mój i Królu
W drugim czytaniu znów mamy Apokalipsę, czyli odsłonięcie się Boga przed nami: co nowego Bóg przygotował dla nas?
Ap 21, 1-5a
Czytanie z Apokalipsy Świętego Jana Apostoła
Ja, Jan, ujrzałem niebo nowe i ziemię nową, bo pierwsze niebo i pierwsza ziemia przeminęły, i morza już nie ma.
I Miasto Święte – Jeruzalem Nowe ujrzałem zstępujące z nieba od Boga, przystrojone jak oblubienica zdobna w klejnoty dla swego męża. I usłyszałem donośny głos mówiący od tronu: «Oto przybytek Boga z ludźmi: i zamieszka wraz z nimi, i będą oni Jego ludem, a On będzie „Bogiem z nimi”. I otrze z ich oczu wszelką łzę, a śmierci już nie będzie. Ani żałoby, ni krzyku, ni trudu już nie będzie, bo pierwsze rzeczy przeminęły».
I rzekł Zasiadający na tronie: «Oto czynię wszystko nowe».
Oto słowo Boże
Co nowego Bóg przygotował dla nas?

Wszystko. Nowa ziemia i nowe niebo. A my tam będziemy, czy zastąpią nas nowe osoby?

My, tylko że nowi, inni. Pozostaniemy sobą, ale będziemy odnowieni. W Ewangelii usłyszymy, czym się różni taki Boży, nowy człowiek od starego człowieka, który jeszcze nie jest przesiąknięty niebem.
J 13, 31-33a. 34-35
Słowa z Ewangelii według Świętego Jana
Po wyjściu Judasza z wieczernika Jezus powiedział: «Dzieci, jeszcze krótko jestem z wami. Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie. Po tym wszyscy poznają, że jesteście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali».
Oto słowo Pańskie
Czym się różni nowy człowiek, w którym Chrystus zaszczepił swoje nowe przykazanie, od starego człowieka, przed spotkaniem z Chrystusem?

Tym, że kocha. Od innych różni się miłością. Jego miłość jest Boża: wielka, piękna, radosna, nieskończona. Czy ona od razu przemienia nas całkowicie?

Nie, dotknięcie Słowem Jezusa zaczyna proces. To jest początek zmiany. A kiedy on się dopełni, kiedy już będziemy kochać jak sam Bóg, całym lub całą sobą?

W niebie. W nowej ziemi i w nowym niebie, w nowym mieście Bożym, w nowym Jeruzalem, gdzie już nie będzie zła i jego owoców.

A czy teraz już trochę jesteśmy tacy jak Bóg – czy już zaczęliśmy się tacy stawać?

Tak. Dlatego tu jesteśmy. I po to tu jesteśmy, żeby wciąż się takimi stawać. Żeby coraz mocniej bił od nas taki niebieski blask, światło Chrystusa, Jego miłość. Żebyśmy kochali i żeby dzięki temu również inni ludzie zobaczyli Boga.
Wraz z poznawaniem i kochaniem Boga i innych ludzi rośnie też pragnienie, żeby się tym szczęściem dzielić. Pamiętacie, co czytaliśmy w zeszłym tygodniu o Pawle i Barnabie?

Przeszli przez Perge, dotarli do Antiochii Pizydyjskiej, tam w szabat zebrało się niemal całe miasto, aby słuchać słowa Bożego, ale tamtejsi Żydzi wzniecili prześladowanie Pawła i Barnaby i wyrzucili ich ze swoich granic. A oni poszli do Ikonium.
A dzisiaj usłyszeliśmy, że wrócili do Listry, do Ikonium i do Antiochii, a potem do Perge i do Attalii. Czyli wrócili do tego miasta, z którego ich wyrzucono, w którym ich prześladowano. Tu widzimy tylko urywek pierwszej wielkiej podróży misyjnej św. Pawła. Ona zaczęła się w Antiochii – ale nie Pizydyjskiej, tylko syryjskiej, w której powstała pierwsza duża grupa uczniów Chrystusa poza Ziemią Świętą: właśnie w tej Antiochii po raz pierwszy nazwano ich chrześcijanami. Stamtąd Paweł popłynął statkiem na Cypr – to taka wielka wyspa na Morzu Śródziemnym – gdzie też głosił Słowo Boże i założył wspólnoty uczniów Chrystusa. Potem przepłynął do Attalii, czyli wtedy maleńkiego portu niedaleko miasta Perge; teraz to jest wielkie miasto, Antalaya, a Perge to rzymska ruina na jego przedmieściach. Potem poszli na piechotę 200 km przez góry Taurus – to wielkie pasmo, które ciągnie przez półtora tysiąca kilometrów i jest wyższe od naszych Tatr. Po drugiej stronie gór była kraina zwana Pizydią; tam przybyli do trzech miast, żeby głosić Ewangelię: do Antiochii, Ikonium i Listry. Z tego pierwszego miasta zostali wygnani. W drugim, w Ikonium, nauczali długi czas, i wielu ludzi uwierzyło, ale jeszcze więcej ich znienawidziło i chcieli ich ukamienować. Wtedy uciekli do kolejnego, do Listry. Tam uzdrowili człowieka o bezwładnych nogach, a mieszkańcy wymyślili sobie, że w takim razie są jakimiś bogami, pewnie Zeusem i Hermesem, przyprowadzili woły i chcieli im złożyć w ofierze. Paweł ledwo ich przed tym powstrzymał. Potem jednak do miasta przybyli jego przeciwnicy z obu poprzednich miast, wywołali rozruchy i ukamienowali Pawła. Myśleli, że nie żyje, więc go zostawili. Uczniowie jednak przyszli po niego i okazało się, że żyje. Wtedy poszedł do jeszcze jednego miasta, Derbe, i tam się ukrył, już nie nauczał. Kiedy trochę odczekał, wyruszył tą samą trasą w drogę powrotną – poszedł do tych miast, gdzie próbowano go zabić. Zrobił to, bo pokochał tych, którzy dzięki jego nauczaniu uwierzyli w Chrystusa: umacniał dusze uczniów, zachęcał do wytrwania w wierze, w każdym Kościele wśród modlitw i postów ustanowił im prezbiterów, czyli kapłanów. Potem, w następnych podróżach, przybył do nich jeszcze co najmniej dwa razy.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

https://brewiarz.pl/v_19/2005p/czyt.php3
Dz 14, 5-18
Gdy Paweł i Barnaba dowiedzieli się w Ikonium, że poganie i Żydzi wraz ze swymi władzami zamierzają ich znieważyć i ukamienować, uciekli do miast Likaonii: do Listry i Derbe oraz w ich okolice i tam głosili Ewangelię.
W Listrze mieszkał pewien człowiek o bezwładnych nogach, kaleka od urodzenia, który nigdy nie chodził. Słuchał on przemówienia Pawła; ten spojrzał na niego uważnie i widząc, że ma wiarę potrzebną do uzdrowienia, zawołał głośno: «Stań prosto na nogach!» A on zerwał się i zaczął chodzić.
Na widok tego, co uczynił Paweł, tłumy zaczęły wołać po likaońsku: «Bogowie przybrali postać ludzi i zstąpili do nas!» Barnabę nazywali Zeusem, a Pawła Hermesem, gdyż głównie on przemawiał. A kapłan Zeusa, którego świątynia była przed miastem, przywiódł przed bramę woły oraz przyniósł wieńce i chciał razem z tłumem złożyć ofiarę.
Na wieść o tym Apostołowie Barnaba i Paweł rozdarli szaty i rzucili się w tłum, krzycząc: «Ludzie, co wy robicie! My także jesteśmy ludźmi, podobnie jak wy podlegamy cierpieniom. Nauczamy was, abyście odwrócili się od tych marności do Boga żywego, który stworzył niebo i ziemię, i morze, i wszystko, co w nich się znajduje. Pozwolił On w dawnych czasach, aby każdy naród chodził własnymi drogami, ale nie przestawał dawać o sobie świadectwa, czyniąc dobrze. Zsyłał wam deszcz z nieba i urodzajne lata, karmił was i radością napełniał wasze serca».
Tymi słowami ledwie powstrzymali tłumy od złożenia im ofiary.
Ps 115 (113B), 1-2. 3-4. 15-16
Nie nam, Panie, nie nam, lecz Twemu imieniu daj chwałę *
za łaskę i wierność Twoją.
Dlaczego mają pytać poganie: *
«Gdzie się ich Bóg znajduje?»
Nasz Bóg jest w niebie, *
czyni wszystko, co zechce.
Ich bożki są ze srebra i złota, *
dzieła rąk ludzkich.
Błogosławieni jesteście przez Pana, *
który stworzył niebo i ziemię.
Niebo jest niebem Pana, *
ziemię zaś dał synom ludzkim.
J 14, 21-26
Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Kto ma przykazania moje i je zachowuje, ten Mnie miłuje. Kto zaś Mnie miłuje, ten będzie umiłowany przez Ojca mego, a również Ja będę go miłował i objawię mu siebie».
Rzekł do Niego Juda, ale nie Iskariota: «Panie, cóż się stało, że nam się masz objawić, a nie światu?»
W odpowiedzi rzekł do niego Jezus: «Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go i przyjdziemy do niego, i mieszkanie u niego uczynimy. Kto nie miłuje Mnie, ten nie zachowuje słów moich. A nauka, którą słyszycie, nie jest moja, ale Tego, który Mnie posłał, Ojca.
To wam powiedziałem, przebywając wśród was. A Paraklet, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem».
Przygoda Pawła i Barnaby w Listrze to jedna z najbarwniejszych scen w Dziejach Apostolskich. Jednocześnie zwraca na siebie uwagę i ją rozprasza: łatwo dać się ponieść tej narracji i zagubić jej przesłanie. A słowa Chrystusa z Ewangelii pokazują, jak kluczowe ma ono znaczenie.
Osią dzisiejszej perykopy jest pytanie św. Judy. Jest ono odpowiedzią na słowa Chrystusa. Wyłania się z nich pewne wybraństwo, błogosławiony los tych, którzy mają Jego przykazania. Tych, którzy mieli szczęście Go spotkać, posłuchać, a przede wszystkim tych, którzy Mu towarzyszyli i którym dodatkowo objaśniał Swoją naukę. Pytanie apostoła jest więc zrozumiałe: co się takiego stało, że ten dar nie jest dla wszystkich?
Jezus zdaje się ignorować zadane Mu pytanie. Powtarza niemal to samo, co wcześniej, tylko w odwróconym porządku. Teraz nie przestrzeganie Ewangelii jest drogą do miłości, lecz miłość jest drogą do przestrzegania przykazań. Nauka ta nie pochodzi od samego Jezusa, lecz od Ojca, On tylko ją przekazuje. To jest jeden etap. Następny rozpocznie się wtedy, gdy Jezusa nie będzie już – fizycznie – wśród nich. Wtedy Duch Święty uaktualni wszystko, stworzy tę sytuację od nowa. Apostołowie przekażą dalej to, co otrzymali od Jezusa. Jego nauka nie funkcjonuje poza człowiekiem i bezpośrednią relacją. Jest przekazywana z ust do ust, z serca do serca, w osobistej relacji. Paweł przyjrzał się choremu człowiekowi i dostrzegł w nim wiarę. Wtedy mógł zadziałać mocą Chrystusa.
Zaraz potem został postawiony przed próbą. To jemu została przypisana zasługa tego cudu. Scena próby złożenia ofiary bardzo wyostrza wybór, przed jakim stał: albo on sprzeciwi się rozentuzjazmowanemu tłumowi albo dokona się wielkie bałwochwalstwo. Wybór wymagał energicznego działania. Tak wyraźna różnica między dwoma scenariuszami jest wyjątkowa i ma służyć właśnie temu, żebyśmy ją sobie dobrze uświadomili.
Bóg działa przez nasze ręce, przez nasze działanie, przez naszą modlitwę, przez naszą miłość. On jest w tym fundamentem i sprawcą. Z Niego czerpiemy siły, rozeznanie, uzdolnienia, nawet samą wolę. Bierzemy i przekazujemy dalej. Ta druga osoba otrzymuje ten dar przez nas, z naszych rąk i w sposób naturalny do nas kieruje swoją wdzięczność czy nawet podziw. Chce się odwdzięczyć, pochwalić, podkreślić nasz osobisty udział. To bardzo delikatna chwila przede wszystkim w naszym życiu wewnętrznym. Mamy ograniczony wpływ na emocje, myślenie i postępowanie innych. Zresztą werbalne zaprzeczenie własnych dokonań przychodzi znacznie łatwiej niż autentyczna, wewnętrzna pokora: słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać (Łk 17, 10b). Dobrym przywróceniem właściwej perspektywy jest też początek dzisiejszego psalmu: Nie nam, Panie, nie nam, lecz Twemu imieniu daj chwałę.
Wiele mówi się na forum o traktowaniu współmałżonka jak bożka. Warto na to popatrzeć także z drugiej strony: czy nie akceptowałem tego, że byłem traktowany jak bożek? Czy nie stworzyłem przez to układu opartego nie tylko na fałszu, ale wręcz na bałwochwalstwie, który z czasem stał widoczny i rozleciał się w proch? A może tak się dzieje teraz? To dotyczy tylko nielicznych spośród nas, którym udało się odbudować relacje w małżeństwie. Dla trwających samotnie w wierności też wyłania się ważne pytanie: czy nie traktuję tego jako moje własne dokonanie? Moją dzielność? Czy nie czynię bożka z samego siebie?
Zablokowany