Staram się ostatnio mniej zabierać głos w dyskusjach, ale nie zdzierżyłem.
Przepraszam.
lustro pisze: ↑29 maja 2019, 16:02
Czyli zdecydowanie mało wiedzą z własnego doświadczenia. Jedynie z mocno subiektywnych obserwacji...
Czyli nie wiemy, co to jest amok, bo go nie przeżyliśmy?
No to zgłaszam następujące wnioski:
1. zabronić mężczyznom wykonywania zawody ginekologa, bo nigdy nie mieli miesiączki i nigdy nie będą w ciąży
2. zabronić wykonywania zawody psychiatry osobom zdrowym psychicznie, bo przecież one nic nie wiedzą, co czują ich pacjenci
3. niech alkoholików leczą czynni alkoholicy
4. niech narkomanów leczą czynni narkomani
Koniec sarkazmu.
Przepraszam Lustro, ale mnie rozwaliłaś.
A może to własnie my, stojący obok, lepiej widzieliśmy jak działa amok i co robi z osobą, którą owładnie?
A może właśnie osoba w amoku jest subiektywna w swoich osądach?
I teraz jeden przykład. Już go podawałem, ale warto go przytoczyć.
Syn, mający wtedy prawie 13 lat, wychodząc ze szkoły przewrócił się na lodzie (było to 5 stycznia) i uderzył się głową o lód. Przyszedł do domu i się położył (ten co nigdy nie potrafił usiedzieć na miejscu). Źle się czuł i miał nudności. Ja po kilku godzinach po tym zdarzeniu przyjechałem do domu. W tym czasie żona chodziła po domu. Wprost kręciła się bez składu i ładu. Coś tam wyjmowała z szafy, przeglądała. Żona pielęgniarka. Jak usłyszałem co się stało, spytałem się czemu jeszcze nie była z nim w szpitalu. Nie potrafiła mi racjonalnie odpowiedzieć. Zabrałem chłopaka i pojechałem do szpitala. Oczywiście został na obserwacji z podejrzeniem wstrząśnienia mózgu. Co na to żona? Opieprzyła mnie, że zawiozłem do złego szpitala, bo za daleko od domu. W tamtym byłem oczywiście najpierw, ale ze względu na trwające operacje, musiałbym kilka godzin czekać na zbadanie syna. Przez kilka dni, które syn spędził w szpitalu, żona praktycznie u niego nie była. Wpadała na chwilkę i zaraz wychodziła. Nie przynosiła mu nawet jedzenia. Nie miała tego w głowie. Nie potrafiłem tego zrozumieć. Okazało się niedługo, że właśnie wynajęła mieszkanie (garsonierę) na schadzki z kochankiem. I wtedy w głowie nie miała dziecka, tylko szykowanie wystroju tego mieszkania, żeby godnie przyjąć kochanka
O drugim zdarzeniu nie napiszę, bo żona mając prawie 50 lat zachowała się jak młoda nastolatka. Totalny odlot.
Kto wtedy racjonalnie myślał. Ja, czy moja żona?