Ozeaszu , gdzie ja pisalam , ze tylkopisze: ↑23 lut 2019, 16:32 To moze lepiej posluchaj tego:
Facet czy mężczyzna?
http://www.radioplus.pl/program-czytaj/ ... _24_x_2017
ps
Polecam rowniez dla kobiet ,ktore samotnie wychowuja synow .
Małżeństwo w rozsypce
Moderator: Moderatorzy
Re: Małżeństwo w rozsypce
Re: Małżeństwo w rozsypce
Szukasz na siłę jakiejś wymówki. Wystarczyło skwitować, że forma nieodpowiednia, a nie wymyślać zarzuty i usprawiedliwienia dla złej formy.
Re: Małżeństwo w rozsypce
s zona pisze: ↑30 maja 2019, 23:40Ozeaszu , gdzie ja pisalam , ze tylkopisze: ↑23 lut 2019, 16:32 To moze lepiej posluchaj tego:
Facet czy mężczyzna?
http://www.radioplus.pl/program-czytaj/ ... _24_x_2017
ps
Polecam rowniez dla kobiet ,ktore samotnie wychowuja synow .
S zono może nie bezpośrednio raczej miedzy wierszami , takie odniosłem wrażenie ,z tych ostatnich postów w tym wątku , ale to mój odbiór , pozdrawiam serdecznie .
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
Re: Małżeństwo w rozsypce
Monti tak przyglądam się dyskusji i wnioskuję że brak jest zdrowego rozsądku. Dlatego zdania dyskutantów są podzielone i podszyte własnymi emocjami. W rodzinie rozdartej takiej z problemami okolorozwodowymo zawsze jest dobra ciocia lub wspaniały wujek. I zazwyczaj jest to rodzic jaki jest daleko od domu. Przerobiłem obie funkcje, najpierw dobry wujek gdy byłem poza domem. A potem zły rodzic gdy zostałem z synami - a moja żona stała się dobrą ciocia. Fakt jest taki że dopiero obie funkcje pozwalają prawdziwie zobaczyć błędy. No i najważniejsze! Ten rodzic jaki jest daleko zawsze będzie wazelinowac jak najlepiej działając nawet podświadomie by kupić serce dzieciakow i wypaść jak najlepiej. Pozornie jest to super działanie a w praktyce to niestety błędy. A dzieciaki to potrafią ideał ie wykorzystać. Zatem warto współdziałać jednomyślnie stosując ten sam front wychowania dzieci, a swoje odstawić na bok. I jeszcze jedno dla twego dobra. Ustal z żoną wspólne działanie wobec dzieci a nie będziesz się obawiać o to że wytoczy działa przeciw tobie w sądzie.Monti pisze: ↑29 maja 2019, 22:23 I jeszcze jedno. Udzielając się w danym wątku należy zakładać prawdomówność autora. Inaczej nie ma w ogóle sensu się wypowiadać. Tutaj chodzi o pomoc danej osobie w oparciu o przedstawiony przez nią stan faktyczny, a nie o ustalanie prawdy obiektywnej.
Druga sprawa - we wszelkich kontaktach z żoną muszę być teraz bardzo ostrożny, bo każdy SMS w którym przyznam się do błędu może być wykorzystany kiedyś przeciwko mnie, jak np. żona będzie chciała wykazać w sądzie, że nie umiem wychowywać syna.
Re: Małżeństwo w rozsypce
Sorry za opóźnienie w odpowiedzi ale dawno nie byłem. Skrzywdzone ego? Totalna bzdura. Na działania dobra bezinteresownie trzeba czasu. Czas da dopiero impuls działaniu ludzkiemu w każdej pomocy bez oczekiwania na spłatę. A w sytuacji gdy odbija y się jak piłeczka to każda pomoc ma w tle nadzieję. Czyli? Pomogę to może coś ugram. Granica jest dla nas by stanowczo wyjść ze świata fantazji i zwyczajnie potrafić zaproponować komuś pomoc bez oczekiwania że on musi nam za to spłacić. Gdybym tego na obecną chwilę nie potrafił to pewnie bym pozostał w zakletym świecie rewirow. I albo do końca życia był a NIE lub zawsze robił coś pod publike.Aleksander pisze: ↑10 maja 2019, 12:32Bardzo ładnie to czasie napisałeś.
Ja się jednak zastanawiam - na ile to "radź sobie sama" jest wynikiem "twardej miłości" ... a na ile to po prostu skrzywdzone ego, które chce pokazać "aha... chciałaś to masz" - czyli wypij swoje piwo - Twój wybór Twoje konsekwencje itd itp.
"Nie dam Ci auta - abyś poczuła konsekwencje " - czyli koncentracja na drugiej osobie.
Ja Monti jestem zdania - że warto działać dla siebie - tak jak Ty czujesz - co będzie dla Ciebie dobre - po prostu.
Zrób tak, aby dla Ciebie było korzystniej... i żebyś Ty się dobrze z tym czuł.
(a nie, co ludzie pomyślą, co żona pomyśli, co rodzina, znajomi, trójkąty, czworokąty...)
Re: Małżeństwo w rozsypce
Mnie swego czasu pomogły bardzo i w zaleczeniu ran z własnej przeszłości i w zrozumieniu swojej bieżącej roli dwa artykuły
http://dzielnicarodzica.pl/toksyczny-ojciec/
http://dzielnicarodzica.pl/najwieksza-z ... zna-matka/
A co do wspólnego frontu z żoną - czy jest możliwe żeby ustalić coś z osobą, która nie krytykuje metody tylko osobę?
Według mnie nie bardzo...
http://dzielnicarodzica.pl/toksyczny-ojciec/
http://dzielnicarodzica.pl/najwieksza-z ... zna-matka/
Czasie myślę że zdrowy rozsądek jest jak najbardziej obecny w tej dyskusji.
A co do wspólnego frontu z żoną - czy jest możliwe żeby ustalić coś z osobą, która nie krytykuje metody tylko osobę?
Według mnie nie bardzo...
Re: Małżeństwo w rozsypce
I tak jeszcze Aleksandrze z perspektywy postów jakie pos, ly dalej od danego tematu. Działania Monti o jakich napisałeś jak on czuje ma robić. Uff każde jego działanie, każda wypowiedź, każda ocena, każda sytuacja jest nakierowana na MY. Co zadziała i zrobi żona. Jest super czyli obiadki, kolacje, spotkania, wyjścia, rozmowa jest i przeogromna nadzieja. Gdy żona to ucina stanowczy JA następuje powrót to balansu między krawędziami. Ilu że starych bywalców sychar to przerabialo co? Zapewne multum. Gdy nie postawimy własnej granicy jaka prawdziwie da nam zrozumieć sytuację w jakiej jesteśmy. To po wieki nasze działania będą żałosne i poparte tylko tym by coś ugrać i zmienić stan w jakim jesteśmy. Inna sprawa jest też cykl jaki niektórzy przechodza czyli od potwora do anioła. Lecz ten cykl jest jeszcze bardziej śmieszny dla drugiej strony. Szczególnie gdy nie jest w stanie dać wiary takiej metamorfozie
Re: Małżeństwo w rozsypce
Tak - zgoda.
Dlatego pisałem, aby zaczął robić "pod siebie" - hehe chodź zabawnie to może zabrzmi ;P
W sensie - dla siebie - tak aby MU było dobrze i aby Monti się w tym dobrze czuł
Re: Małżeństwo w rozsypce
I owszem jest... gdy rozdzielimy związek od rodzicielstwa. Do momentu jak długo będziemy rozpatrywać to na poziomie związku tak długo nie będzie zrozumienia. I jeszcze jedno nasze związkowe ja zawsze będzie odczytywać krytyki jako atak. Czyjes zdanie jako brak zrozumienia nas.A ocenę naszego pkstepowania jako kombinacje drugiej strony. No cóż za wsio odpowiadają emocje, a one w kryzysie pojawiają sie
na czerwono z napisem uwaga przekracza graniczna linie.
Re: Małżeństwo w rozsypce
Potwierdzam, w moim przypadku to się udaje. Ale moze tez dlatego, że i przed kryzysem byliśmy z mężem zgodni w kwestiach wychowania. I tak dzieci boleśnie odczuły próby przeciagania ich na którąś ze stron w fazie najostrzejszego kryzysu, broniły się przed tym rękami i nogami. Nie chciały mieć tajemnic tylko z jednym rodzicem.czas pisze: ↑31 maja 2019, 12:04I owszem jest... gdy rozdzielimy związek od rodzicielstwa. Do momentu jak długo będziemy rozpatrywać to na poziomie związku tak długo nie będzie zrozumienia. I jeszcze jedno nasze związkowe ja zawsze będzie odczytywać krytyki jako atak. Czyjes zdanie jako brak zrozumienia nas.A ocenę naszego pkstepowania jako kombinacje drugiej strony. No cóż za wsio odpowiadają emocje, a one w kryzysie pojawiają sie
na czerwono z napisem uwaga przekracza graniczna linie.
Re: Małżeństwo w rozsypce
Sytuacja, o której napisał Monti to:czas pisze: ↑31 maja 2019, 12:04I owszem jest... gdy rozdzielimy związek od rodzicielstwa. Do momentu jak długo będziemy rozpatrywać to na poziomie związku tak długo nie będzie zrozumienia. I jeszcze jedno nasze związkowe ja zawsze będzie odczytywać krytyki jako atak. Czyjes zdanie jako brak zrozumienia nas.A ocenę naszego pkstepowania jako kombinacje drugiej strony. No cóż za wsio odpowiadają emocje, a one w kryzysie pojawiają sie
na czerwono z napisem uwaga przekracza graniczna linie.
- nie krytyka, a ubliżanie, poniżanie, przemoc niefizyczna,
- nie metody, a osoby, jak słusznie zauważył Jonasz.
Może być tak, że kiedyś takie zachowania agresorki przechodziło (uchodziło). Jeśli tak, to wtedy już było błędne (niezależnie czy w związku, czy nie). Monti przepracował i już się na to nie godzi. Matka też przepracuje i zaczną się z powodzeniem porozumiewać, bez przemocy, z wzajemnym poszanowaniem, radością i dobrze dla dziecka. (Albo nie przepracuje i będzie tak, jak do tej pory).
Re: Małżeństwo w rozsypce
Dziękuję za Wasze zaangażowanie.
Oczywiście, ideałem jest jednomyślność w sprawach wychowania, ale może być to w moim przypadku trudne do wdrożenia (przynajmniej w niektórych aspektach). Żona w niektórych kwestiach, które są dla mnie ważne (kontakty z dalszą rodziną czy wychowanie religijne) ma wrogie albo przynajmniej obojętne podejście. W sprawach zasadniczych owszem, możemy się dogadać, ale cześć rzeczy jest sporna.
U nas też opieka jest podzielona mniej więcej po równo, więc nie jest tak, że jako "dochodzący" ojciec tylko rozpieszczam. Owszem, mam miękkie serce, ale egzekwuję też codzienne obowiązki (np. odrabianie lekcji).
Żona zazwyczaj też podczas dyskusji o dziecku używa wobec mnie argumentów ad personam, które w mojej ocenie są przejawem braku rzeczowych argumentów. Więc przy okazji zawsze też wychodzą pewne żale. Wie, że nie jest mi obojętna, co daje jej pewną przewagę emocjonalną, bo dzięki temu może mnie skutecznie zranić.
Oczywiście, ideałem jest jednomyślność w sprawach wychowania, ale może być to w moim przypadku trudne do wdrożenia (przynajmniej w niektórych aspektach). Żona w niektórych kwestiach, które są dla mnie ważne (kontakty z dalszą rodziną czy wychowanie religijne) ma wrogie albo przynajmniej obojętne podejście. W sprawach zasadniczych owszem, możemy się dogadać, ale cześć rzeczy jest sporna.
U nas też opieka jest podzielona mniej więcej po równo, więc nie jest tak, że jako "dochodzący" ojciec tylko rozpieszczam. Owszem, mam miękkie serce, ale egzekwuję też codzienne obowiązki (np. odrabianie lekcji).
Żona zazwyczaj też podczas dyskusji o dziecku używa wobec mnie argumentów ad personam, które w mojej ocenie są przejawem braku rzeczowych argumentów. Więc przy okazji zawsze też wychodzą pewne żale. Wie, że nie jest mi obojętna, co daje jej pewną przewagę emocjonalną, bo dzięki temu może mnie skutecznie zranić.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Re: Małżeństwo w rozsypce
O kurcze jak to stało się spopularyzowane co drugie dziecko to nagle nadpobudliwr co trzeci współmałżonka to przemocowiec. A tak naprawdę to tych dotkniętych przemocą to długo długo nie słychać. Bo boją się nawet o tym głośno powiedzieć. Wystarczy tylko na tym forum popytać tych dziewczyn jakie przeszły prawdziwie to piekło. Zatem panie tata999 kryzys, rozpad związku, niechęć do partnera to jedna olbrzymią linia frontu walka na noże. Ile z partnerów potrafi się rozstać po ludzku i z klasą? Ilu partnerów za siłę wyższa bierze dobro dzieci zamiast własnych wątów? Ilu z partnerów nie toczy walki o dzieci tylko sprawiedliwie gospidaruja czas jaki jest im dany? Ilu z partnerów nie stara się być tym lepszym wujciem mniemajac że lepsze ugra? Reasumując kryzys wyzwala w nas co najgorsze, a to przybiera różne formy i natężenie bo to są emocje i zazwyczaj te przez doze E... Dlatego nie kochamy, stajemy się obrzydliwie, ponawiamy, oczerniamy-pitrafimy być ochydnie. I zapewne taka stała się żona Monti. A czemu? Bo ma własną koncepcje życia w jakiej już brak Monti. Przykre ale prawdziwe i tak to wygląda by przez swoje obrzydliwe działanie całkowicie odstraszyć druga stronę. I to na tyletata999 pisze: ↑31 maja 2019, 12:44
Sytuacja, o której napisał Monti to:
- nie krytyka, a ubliżanie, poniżanie, przemoc niefizyczna,
- nie metody, a osoby, jak słusznie zauważył Jonasz.
Może być tak, że kiedyś takie zachowania agresorki przechodziło (uchodziło). Jeśli tak, to wtedy już było błędne (niezależnie czy w związku, czy nie). Monti przepracował i już się na to nie godzi. Matka też przepracuje i zaczną się z powodzeniem porozumiewać, bez przemocy, z wzajemnym poszanowaniem, radością i dobrze dla dziecka. (Albo nie przepracuje i będzie tak, jak do tej pory).
Re: Małżeństwo w rozsypce
No właśnie Angela tak jest bo zawsze staramy się przeciąga grać tego dobrego wujcia lu ciocie. I ja to grałem i żona grała,do momentu aż odstawilismy siebie i ustaliliśmy jednos wobec synów. I nie powiem że właśnie ta jedność dawała owoce w naszych relacjach. Ale to inny film i inna historiaAngela pisze: ↑31 maja 2019, 12:41Potwierdzam, w moim przypadku to się udaje. Ale moze tez dlatego, że i przed kryzysem byliśmy z mężem zgodni w kwestiach wychowania. I tak dzieci boleśnie odczuły próby przeciagania ich na którąś ze stron w fazie najostrzejszego kryzysu, broniły się przed tym rękami i nogami. Nie chciały mieć tajemnic tylko z jednym rodzicem.czas pisze: ↑31 maja 2019, 12:04I owszem jest... gdy rozdzielimy związek od rodzicielstwa. Do momentu jak długo będziemy rozpatrywać to na poziomie związku tak długo nie będzie zrozumienia. I jeszcze jedno nasze związkowe ja zawsze będzie odczytywać krytyki jako atak. Czyjes zdanie jako brak zrozumienia nas.A ocenę naszego pkstepowania jako kombinacje drugiej strony. No cóż za wsio odpowiadają emocje, a one w kryzysie pojawiają sie
na czerwono z napisem uwaga przekracza graniczna linie.
Re: Małżeństwo w rozsypce
Czasie, ilość literówek w Twoich postach, oraz brak większości znaków przestankowych niebezpiecznie zbliża się do poziomu, który powoduje niezrozumiałość całego posta.
Apeluję o większą staranność, dla dobra moderacji i wszystkich czytających
Apeluję o większą staranność, dla dobra moderacji i wszystkich czytających
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jan Paweł II