Bóg się rodzi małżeństwo umiera

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Tata_to_Zero
Posty: 30
Rejestracja: 08 gru 2018, 13:31
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Bóg się rodzi małżeństwo umiera

Post autor: Tata_to_Zero »

Unicorn2 pisze: 09 maja 2019, 21:58 Tata, nieładnie jest nazywać się zerem .
Złościsz się na żonę ,bo napisała 15 stron bzdur .
Zapewne zrobił to jej adwokat,.......
Nie możesz znależć pracy , praca jest teraz wszędzie , problem to znaleźć teraz kogoś do pracy.
Zerem nazwała mnie żona kilka m-cy po ślubie gdy pierwszy raz straciłem pracę na ponad rok.
Mówiła tak do syna karmiąc go gdy miał pół roku... Bóg tak chciał że teraz syn wybrał mnie więc ona z zemsty kradnie mi córkę i chce mnie pozbawić praw, wyrwać jej z serca tatę.
Wynajęła "dr Mengele" który "leczy" moją córeczkę z tęsknoty i miłości do taty !!!
JAKIM TRZEBA BYĆ POTWOREM by coś takiego robić ?!? Jakby sam rozwód i złamanie przysięgi przed Bogiem to było mało. Jakby porzucenie męża w potrzebie i trudnego syna to było mało !
I ona do września 2018 chodziła do kościoła... ciekawe czy pójdzie gdy córka będzie mieć I Komunię !? Jak gdyby nigdy nic.

Dlatego się złoszczę...

Co do twej "analizy" nt. pracy to nie będę nawet komentował. Jak podasz mi maila to wyślę ci jakieś 300 odmów jakie dostałem.
Tak, jak masz szwalnię, sklep warzywny czy firmę budowlaną to masz problem by znaleźć kogoś za 14/godz. Podnieś pensję i znajdziesz.

Żona zostawiła mnie z domem i opłatami na poziomie ok. 3 tys. Utrzymanie syna i mnie to kolejne 1,5 tys. Oblicz ile muszę zarabiać netto.
Ja za to obliczyłem kiedy skończą mi się pieniądze i wylądujemy na ulicy jeśli Bóg nie wyciągnie do mnie ręki... luty/marzec 2020.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Bóg się rodzi małżeństwo umiera

Post autor: Nirwanna »

Tata, no to Ci się ulało... I bardzo dobrze. Gniew to wbrew pozorom genialne uczucie, dające gigantycznego kopa - jeśli jest dobrze wykorzystany.
Bóg wyciąga rękę. Tylko nie z tej strony, z której wyglądasz.
Ale Ty zaczynasz już działać, to bardzo dobrze. Tylko w tym działaniu rozglądaj się solidnie, bo pomoc od Niego dostaniesz. Inną niż zakładasz, ale dostaniesz.
Gniew już dostałeś. Myśl, jak go dobrze wykorzystać, skanalizować. Byle nie przeciwko żonie, bo wtedy wleziesz w jeden z grzechów głównych, a tu Bóg już Ci raczej nie pomoże w takim działaniu.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jonasz

Re: Bóg się rodzi małżeństwo umiera

Post autor: Jonasz »

Nirwanna pisze: 12 cze 2019, 6:49 Tata, no to Ci się ulało... I bardzo dobrze. Gniew to wbrew pozorom genialne uczucie, dające gigantycznego kopa - jeśli jest dobrze wykorzystany.
Też tak myślę.
Nirwanna pisze: 12 cze 2019, 6:49 Bóg wyciąga rękę. Tylko nie z tej strony, z której wyglądasz.
Pełna zgoda.
Tylko podejrzewam, że chce pomóc Ci wstać.
Nie zrobi za Ciebie nic, ale wesprze Cię w Twoich działaniach.
W końcu to Ty masz wyciągnąć siebie samego a potem syna.
Tata_to_Zero pisze: 12 cze 2019, 1:07 Żona zostawiła mnie z domem i opłatami na poziomie ok. 3 tys. Utrzymanie syna i mnie to kolejne 1,5 tys. Oblicz ile muszę zarabiać netto.
Mnie wyszło 4,5 :D
Ale rozumiem że kredyt.
Kredyt wspólny?
Można sprzedać dom i coś mniejszego kupić?
Co Ty możesz zrobić sam nie oglądając się na tym polu na nikogo?
Jakie widzisz kierunki?
Tata_to_Zero pisze: 12 cze 2019, 0:38 Syn też cierpi. W 8 klasie opuścił 50 dni.
Nie zdawał egzaminów w kwietniu tylko w czerwcu. Jest pod opieką psychiatry jak i ja.
Jest przede wszystkim pod Twoją opieką.
I tak naprawdę to jest teraz Twój najważniejszy biznes.
Jego teraźniejszość i przyszłość.
Tak myślę.
Tata_to_Zero pisze: 12 cze 2019, 0:53 pracę dają 25-30-letnie baby, które wertują CV wg zdjęć jak im się jaki facet spodoba a jeśli nawet trafiam na rozmowę to taka małolatka nie potrafi docenić mojego doświadczenia, ocenia mnie jako nie menedżera/eksperta lecz ...ew. kandydata na męża albo (o zgrozo) porównuje ze swoim ojcem. I mam przechlapane. Niestety w rekrutacji 90% to kobiety. Kto nie umie ich kokietować i wręcz podrywać nie dostaje pracy (ja nie mam zdolności podrywania bo nigdy nie byłem kobieciarzem !)
No jak dla mnie to już poziom nie zero a co najmniej -1 ;)
Pustelnik

Re: Bóg się rodzi małżeństwo umiera

Post autor: Pustelnik »

Witaj Tata_to_Zero ...
TAK, gniew to m.in. emocje tudzież uczucie niosące dużą porcję energii, co jest b cenne dla m.in. (po)depresanta.
Jak wykorzystujesz tę energię ?
Co możesz jeszcze robić (co robisz? M.in. też "układasz sobie w głowie") ?
Pozdro
Pustelnik

Re: Bóg się rodzi małżeństwo umiera

Post autor: Pustelnik »

Tata_to_Zero pisze: 12 cze 2019, 0:53 ocenia mnie jako nie menedżera/eksperta lecz ...ew. kandydata na męża albo (o zgrozo) porównuje ze swoim ojcem. I mam przechlapane. Niestety w rekrutacji 90% to kobiety. Kto nie umie ich kokietować i wręcz podrywać nie dostaje pracy (ja nie mam zdolności podrywania bo nigdy nie byłem kobieciarzem !)
Czemu "o zgrozo" ??? :lol:
Zapewne nie raz młodsze siostry ze wspólnoty (DN) - maturzystki czy studentki - widzą we mnie ojca tudzież porównują mnie ze swoim ojcem.
I moja intuicja mówi mi, że ... często to porównanie wygrywam.
Czego i Tobie życzę - aby młode kobiety widziały w Tobie ... "ojca marzeń" :roll: :idea: .
Bo mądrość to m.in. umiejętność przyjmowania okoliczności (w tym szans) jakie realne są. Także i naturalnego procesu starzenia ... . Mylę się ?
Pustelnik

Re: Bóg się rodzi małżeństwo umiera

Post autor: Pustelnik »

Tata_to_Zero pisze: 12 cze 2019, 1:07 Zerem nazwała mnie żona kilka m-cy po ślubie gdy pierwszy raz straciłem pracę na ponad rok.
Mówiła tak do syna karmiąc go gdy miał pół roku...
Wtedy, zapewne, nie umiałeś się bronić ...

OK.
Czy juź to "przepracowałeś"?
Czy pogidziłeś się ze swoją "historią źycia" ?
Awatar użytkownika
Pijawka
Posty: 272
Rejestracja: 12 wrz 2018, 15:01
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Bóg się rodzi małżeństwo umiera

Post autor: Pijawka »

Tata_to_Zero pisze: 12 cze 2019, 0:53
Was jednak łączy magiczna więź jajników...
Rozczaruję Cię. NIE MA czegoś takiego jak "magiczna solidarność jajników". W przeciwnym razie kobiety kobietom nie odbierałyby mężów, ojców ich dzieci, narzeczonych, chłopaków...

Tata_to_Zero pisze: 12 cze 2019, 0:53 Mężczyzna i mąż w Polsce to ZERO i gdy staje się POZWANYM W SPRAWIE ROZWODOWEJ MUSI SIĘ BRONIĆ (odwrotnie niż w sprawach karnych) inaczej automatycznie wygrywa "święta" matka-polka. Bo ma macicę i potrafi wydać na świat dziecko.
Ojciec to dawca nasienia a po rozwodzie bankomat - dawca alimentów. 96% kobiet po rozwodzie kradnie dziecko. Rozpada się już połowa małżeństw (w Warszawie podobno 55-60% w ciągu 10 lat od ślubu) - władza NIC nie robi, KOŚCIÓŁ umywa ręce.
Do Taty pewnie nie dotrze, ale inni czytający zapewne mogą pokusić się o refleksję, że "automatycznie" matka nie wygrywa w sądzie z faktu posiadania macicy ( co z kobietami po histerektomii??!).
Po drugie... "96(!!?) procent" kobiet NIE kradnie dziecka, ale najczęściej zostaje z nim porzucona, kiedy ich mąż w radosnych podskokach oddala się do kochanki, bo ma "prawo do szczęscia". Chcąc nie chcąc taka kobieta musi zapewnić dziecku dom i opiekę, nikogo NIE KRADNIE ale tatusiowie najczęsciej sami umywają ręce od kontaktów z dziećmi. Niestety.
Nie piszę tego w kontekście autora postu, ale chcę przypomnieć, że powoływanie się na jakieś "fakty" że 96%...kobiet to i tamto...i jeszcze siamto...to gruba przesada i manipulacja.
Awatar użytkownika
Pijawka
Posty: 272
Rejestracja: 12 wrz 2018, 15:01
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Bóg się rodzi małżeństwo umiera

Post autor: Pijawka »

I taka jeszcze jedna luźna reflaksja do autora wątku i nietylko...
Nie chcę, żeby to zabrzmiało jak atak, ale niemalże z każdego wpisu wyziera krzycząca niemoc, zgorzknienie i frustracja ( czego serdecznie współczuję)....ale co gorsze- wrogość wobec kobiet, generalizowanie, uprzedzenia,manipulacje...
Myślę, że a takim podejściem NIC nie zmieni się na lepsze. Przykro to stwierdzić, ale nikt nie chce żyć i pracować z osobą o takim nastawieniu, która robi z siebie "ofiarę losu". Kobiety intuicyjnie unikają takich mężczyzn a i inni mężczyźni nie są skłonni współpracować i kolegować się z nimi. Smutne ale prawdziwe.
Dobrze, że autor wątku ma pomoc psychiatryczną ( to bardzo ważne) ale myślę, że na samych lekach daleko nie zajedzie. Może warto pomysleć o kierownictwie duchowym?
Pustelnik

Re: Bóg się rodzi małżeństwo umiera

Post autor: Pustelnik »

Tata_to_Zero pisze: 12 cze 2019, 1:07 Ja za to obliczyłem kiedy skończą mi się pieniądze i wylądujemy na ulicy jeśli Bóg nie wyciągnie do mnie ręki... luty/marzec 2020.
A ja jestem na "ochotnika" na długim uropie bezpłatnym .... . Parę dni temu otworzyłem działalnośc i spróbuję pewnych podzleceń w dalekim świecie : Malezja i okolice. Część godzin pracy nie w klimatyzowanym pomieszczeniu ale na otwartej przemysłowej przestrzeni (a nawet i ... gorzej).
Zapewne bym "przeżył" ten czas do jesieni 2020 bez pracy. Ale chcę ją podjąć/spróbować przez część tego długiego (?) okresu. Z paru, a tak naprawdę wielu (!) przyczyn. Jedną z nich są moje "dzieła" z 10-ny, które pragnę kontynuować.

Bo jestem (po)depresant. Już (po). Słabszy niż kiedyś i oczywiście (to zapewne łatwiej zrozumieć wszystkim(?)) starszy (NIE - "o zgrozo" , bo ... to naturalna (i piękna) kolej rzeczy 8-) ).

Akcepuję swoje życie i to co przynosi Boża Opatrzność. A bynajmniej (czasami) STARAM SIĘ mieć takie podejście.
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Bóg się rodzi małżeństwo umiera

Post autor: Monti »

Pijawka pisze: 12 cze 2019, 10:59 I taka jeszcze jedna luźna reflaksja do autora wątku i nietylko...
Nie chcę, żeby to zabrzmiało jak atak, ale niemalże z każdego wpisu wyziera krzycząca niemoc, zgorzknienie i frustracja ( czego serdecznie współczuję)....ale co gorsze- wrogość wobec kobiet, generalizowanie, uprzedzenia,manipulacje...
Myślę, że a takim podejściem NIC nie zmieni się na lepsze. Przykro to stwierdzić, ale nikt nie chce żyć i pracować z osobą o takim nastawieniu, która robi z siebie "ofiarę losu". Kobiety intuicyjnie unikają takich mężczyzn a i inni mężczyźni nie są skłonni współpracować i kolegować się z nimi. Smutne ale prawdziwe.
Dobrze, że autor wątku ma pomoc psychiatryczną ( to bardzo ważne) ale myślę, że na samych lekach daleko nie zajedzie. Może warto pomysleć o kierownictwie duchowym?
Pijawko, polecasz wielu osobom kierownictwo duchowe jako sposób na szukanie pomocy, przy czym wg mnie w większości tych sytuacji osobą kompetentną w problemach poszczególnych osób jest terapeuta. Kierownik duchowy powinien zajmować się tylko relacją człowieka z Bogiem. W innych dziedzinach zwykły ksiądz nie ma kompetencji i (o ile jest rozsądny) nie będzie radził, tylko odeśle do specjalisty.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Wiedźmin

Re: Bóg się rodzi małżeństwo umiera

Post autor: Wiedźmin »

Trudną masz sytuację - ale trudne sytuacje są najlepszym stymulantem rozwoju.

Syn Ciebie wybrał - ok - a dopuszczasz taką sytuację, że może córka wybrała mamę - na ten moment?

Może żona tak samo sądzi o Tobie, że Ty zmanipulowałeś i "zabrałeś" jej syna... jak Ty twierdzisz, że żona zabrała Ci córkę?

Nie wiem oczywiście - wiem tylko, że często mój obraz rzeczywistości był zafałszowany przeze mnie samego (przez programy i filtry w mojej głowie).

Wiesz - ja też mam skomplikowaną sytuację - jednak nie poszedłem na wojnę z żoną, bo na wojnie straty są zwykle po obu stronach... wojna wyniszcza. Wiesz, papierowo (w ludzkim sądzie) pewnie bym mógł wygrać, mimo że nie mam macicy... tylko co to za "wygrana" by była...

Wyobrażasz sobie sytuację, że Ty "podzielisz" się z żoną synem... a żona z Tobą córką? Żeby dwoje dzieci miało szanse na kontakt zarówno z mamą jak i tatą?
Pustelnik

Re: Bóg się rodzi małżeństwo umiera

Post autor: Pustelnik »

Aleksander pisze: 12 cze 2019, 16:55 Trudną masz sytuację - ale trudne sytuacje są najlepszym stymulantem rozwoju.

Żeby dwoje dzieci miało szanse na kontakt zarówno z mamą jak i tatą?
Lubię słowo "szansa", często w moich postach starałem się zawierać przesłanie: "Dobrze, że widzisz kyzys, kryzys jest ... szansą (...)".

Jednak w tym kontekście wolę powiedzieć :
"Warto mieć swój udział w (conajmniej próbie) ... OGRANICZANIA STRAT".

To dla mnie mocniejsze i ... "trafniejsze"
Z szacunkiem do innych zapatrywań ...
Jonasz

Re: Bóg się rodzi małżeństwo umiera

Post autor: Jonasz »

Aleksandrze myślę że 1 post Autora wskazuje nie na wybór lecz postawienie przez żonę w takiej sytuacji.
Porzucenie i męża i syna.
Pustelnik

Re: Bóg się rodzi małżeństwo umiera

Post autor: Pustelnik »

Jonasz pisze: 12 cze 2019, 19:59 Aleksandrze myślę że 1 post Autora wskazuje nie na wybór lecz postawienie przez żonę w takiej sytuacji.
Porzucenie i męża i syna.
Po czym następuje cała seria ... wyborów Autora Wątku (tu pozdrawiam Cię Tata(...), nie chcę Cię urazić tudzież zniechęcić kontynuacją "zapodanej ;) " stylistyki ...)
Wiedźmin

Re: Bóg się rodzi małżeństwo umiera

Post autor: Wiedźmin »

Jonasz pisze: 12 cze 2019, 19:59 Aleksandrze myślę że 1 post Autora wskazuje nie na wybór lecz postawienie przez żonę w takiej sytuacji.
Porzucenie i męża i syna.
Fakt - jakoś to do mnie najwyraźniej nie dotarło.
Może dlatego, że ciężko mi sobie wyobrazić matkę porzucającą własne "odchowane" dziecko.
ODPOWIEDZ